Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Dodatkowe skurcze


Gość elżbieta

Rekomendowane odpowiedzi

Awierone cos chyba w tym jest:),bo ja równiez powróciłam do normalnego życia i mam je ale mniej i juz mi tak nie przeszkadzają i nie wpadam w panikę,nie nakręcam sie jak to było jeszcze kilkanascie miesiecy temu:)Może dlatego ,że mysli są zajete zupełnie czymś innym,przebywanie w pracy wsród innych osób,rozmowa,żarty,jakaś lampka winka,miłość itd ...i nie mamy czasu na nakrecanie sie i wyczekiwanie skurczy.Bo kto z Was się na tym nie złapał?majac dzień z małą ich ilością skurczy bądź wcale i sam ich wyczekiwał ,siedziało i się myslał o o nich tak jakby nam ich brakowało.awierone z tego co rozmawiałam z lekarzami to oni twierdzą że każdy człowiek ma jakieś skurcze ,tylko ich nie odczuwają,my niestety należymy do grona tych osób które to czują.I coś w tym chyba musi być,bo nawet jak mierzę cisnienie i w tym czasie tych skurczy nie czuję a pojawia mi się na wyswietlaczu arytmia.

Odnośnik do komentarza

Eka733 = to dobrze słyszałem;] mi na wyswietlaczu ciśneiniomierza nigdy nie pokazalo arytmia ni nic podobego.... w zasadzie na holterze wyszlo mi 17 kom i 220 nadkom wiec to nie tak duzo.....tyle ze po holterze kazedego dnia czulem te skurcze;] przedtem nie ;] teraz jak se odpuscilem wsluchiwanie sie w serducho i znow ich nie czuje..... mam nadzieje ze odchodza na dobre bo przede mną jeszcze dużo meczy do zagrania ;) i poprowadzenia ;]

Odnośnik do komentarza

Do MIRON - jeśli chodzi o ablacje to nie dały jakiejś rewelacyjnej poprawy (moja arytmia zlokalizowana jest w pobliżu pęczka Hisa, co bardzo utrudnia wypalenie wszystkiego, dlatego trzeba to robić etapami). Nie czuję się gorzej po ablacjach, ale boję się czy kolejne nie osłabią mojego serca. Czasami jest tak, że mogę biegać, ćwiczyć itp. i nic mi nie jest, a czasami to w ogóle zwykłe czynności zwalają mnie z nóg. Do kejthi - fajnie, że jesteś z warszawy. Ja również byłam kilka razy w Allenorcie na Płowieckiej u prof. Walczaka (wspaniały człowiek). Ablację robił mi prof. Szumowski super lekarz, polecam. Trzecią ablację będę miała w kwietniu, wczoraj ustalił mi pan profesor termin. Bardzo się boję, ale wierzę, że tym razem się uda. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość Tatianka

Kejthi napisz mi proszę ile kosztuje taka wizyta w alenorcie?? Jaki jest czas oczekiwania? Czy holtera i echo można wcześniej wykonać u nich i udać się na konsultacje? Specjalistę sami wybieramy?? Napisz proszę wszystko co wiesz. Dziekuje

Odnośnik do komentarza

Tatianka, wizyta kosztuje różnie, zalezy do jakiego lekarza sie zapiszesz... od 150 do 270zł... sama możesz wybrac lekarza i zwykle czeka się na wizytę do 3 tygodni oczywiście ta ostatnia cena dotyczy prof Walczaka i czas oczekiwania do niego jest około pól roku. tak, u nich możesz wykonac wszystkie badania, oczywiście najlepiej by tak było to wtedy zakładaja ci kartę stałego pacjenta i maja cala historie twojej choroby ale wszystkie te badania troche kosztuja np echo 150, holter 12-odpr. 200zł osobiście polecam, ja jestem zadowolona ze tam się zapisałam i konsultuję wszystko, uważam ze jestem w rekach najlepszych specjalistów w Polsce :)

Odnośnik do komentarza

Cześć jestem nowa na forum. Mam stwierdzone wypadania płatka zastawki mitralnej i skurcze komorowe. raz miałam także trzepotanie przedsionków ale to było kilka lat temu i do tej pory się nie powtórzyło. Skurze komorowe doprowadziły mnie do myśli samobójczych, od pewnego czasu nie wychodzę z domu jeśli nie jest to konieczne i nie jest to spowodowane nerwicą. Lekarze nie wiedzą dlaczego tak źle znoszę skurcze, zdarzają mi się często zasłabnięcia, mroczki przed oczami, uderzenia gorąca do głowy, zawroty głowy. skurczy nie mam wiele w holterze, betablokery nie pomagają. Nie wychodzę z domu bo nie wiadomo co może mi się przydarzyć, kiedyś schodziłam po schodach do tunelu, serce tak mnie kopnęło i tak mi się zakręciło w głowie, że spadłam ze schodów. Moje skurcze odczuwam róznie ale przeważnie są mocne i bolesne, często czuje zatrzymywanie się serca i w tym momencie robi mi się słabo - ale to nie jest takie osłabienie z nerwów czy ze stresu tylko takie jakby przed utrata przytomności, nagle mnie opuszczają siły, czuje jakbym odpływała czasem robi mi się duszno i po kilku sekundach zupełny powrót sił i wszystko ok. Takie incydenty nie trwaja dłużej niż 5 sekund ale są okropne. nie wiem już co mam robić - ze strony lekarzy olewka. Czasem miewam częstoskurcze 170 /min ale wole to niż te cholerne skurcze.

Odnośnik do komentarza

Zalamana - tak się nie da żyć. To okropne co opisujesz i czytałam to ze ściśniętym gardłem. Nie wiem jak wyglądała Twoja przeprawa przez lekarzy, ilu ich było, jakich itp. Ale powinnaś chyba poszukać takiego, który w końcu przejmie się Tobą i przeprowadzi konkretną diagnostykę, no i oczywiście pomoże Ci, żebyś mogła normalnie funkcjonować. Jeśli liczba *23* w Twoim nicku oznacza wiek, to jesteś moją rówieśniczką. Potrafię zatem wyobrazić sobie w miarę możliwości, co przeżywasz. A na pewno nie zasługujesz na takie męczarnie. Radzę Ci przede wszystkim przekonywać lekarzy, żeby w końcu spojrzeli na Ciebie jak na człowieka, a nie na świstek papieru z badania, który może i jest w porządku, ale Ty nie możesz żyć i potrzebujesz pomocy. Niestety, takie zjawisko wśród lekarzy jest bardzo powszechne. Nawet uczą mnie o tym na studiach :/.....

Odnośnik do komentarza

Załamana - a jak jest u Ciebie z tym wypadaniem płatka, stwierdzili jakąś falę zwrotną, czy tylko śladową? Bo ja też mam wypadanie płatka, ale minimalne, no i do tego dodatkowe skurcze komorowe. Może u Ciebie jest jakaś większa niedomykalność i to w połączeniu z dodatkowymi skurczami daje taki efekt? A poza tym na jakiej podstawie stwierdzono, że nie jest to spowodowane nerwicą? Jeśli masz myśli samobójcze, to sorry, ale trudno mówić, że nerwy masz w porządku.Ja rozumiem, że te myśli są wynikiem Twoich sensacji,a nie odwrotnie, co nie zmienia jednak faktu, że nerwy też robią swoje. Ja bym się zajęła nie tylko sercem. Czy nie próbowałaś brać czegoś na ukojenie nerwów? Z tego, co obserwuję u siebie i innych z podobnymi problemami, nie można o nas powiedzieć, że nerwy trzymamy na wodzy. Jedno z drugim się wiążę, chcemy, czy nie.... To, co musisz przeżywać jest straszne, wyobrażam sobie, jak ciężko z tym żyć.... Idź koniecznie do innego lekarza, a ja się Tobą odpowiednio nie zajmie, to do jeszcze innego. A jak im mówisz, że masz myśli samobójcze, to ich to nie rusza??? Niesamowite. Może tak jak kejthi - do lekarzy z anina? pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Zaraz Wam opisze moje historie z lekarzami. Ostatnie echo robiłam w zeszłym roku i nikt nie wspominał o fali zwrotnej, podobno to niewielkie wypadanie płatka które nie powinno dawać takich objawów. ze skurczami zmagam się od 6 lat. Na początku były bardzo sporadyczne, raz na kilka tygodni, po 3 latach zaczęły się pojawiać codziennie 2 góra 3. Nie lubiłam ich bardzo ale dało się żyć. lekarze to też bagatelizowali mimo iż od czasu do czasu tak jak pisałam, mroczki, czarno przed oczami, uderzenia krwi lub gorąca do głowy, zasłabnięcia. Dnia 27 grudnia 2011r, dostałam ataku skurczy, nie wiadomo dlaczego i nagle od tamtej pory męczą mnie codziennie i to w takich postaciach, że już mam te myśli samobójcze - wiem, ze ich nie zrelizuje ale ale czasem ciężko się opanować. Wyobraźcie sobie jak czuje się osoba która nigdy nie miała wiecej niż 3 kopnięcia serca dziennie a nagle zrobiło się ich koło 300 dziennie, oczywiscie nie wiem czy nie było wiecej, pisze że tyle odczuwałam, mniej więcej bo po 200 przestałam liczyć. dostałam hydroksyzyna, która fakt uspokaja ale skurczy nie likwiduje a ja chce zeby one zniknęły bo jak one zniką to znów będę cieszyć sie życiem, dobra teraz wam opiszę w częściach moje przygody z lekarzami

Odnośnik do komentarza

Tak, mam 23 lata. Przeprawa przez lekarzy, hmmm, nie wiem czy mam to opisywać bo będziecie się śmiać albo płakać. No dobra, jedziemy: zacznę od lekarek z przychodni rodzinnej, gdy wszystko z sercem się zaczynało jedna lekarka wmawiała mi nerwicę, tak długo aż pewnego dnia dostałam trzepotania przedsionków i pilnie mnie wtedy wysyłała do szpitala. Dodam, ze leczyła mnie 3 tygodnie na zwykłą infekcje a w szpitalu się okazało że to ostre zapalenie oskrzeli. zmieniłam ją na inną, druga Pani jest wiekowa, ma około 70lat, szczęka i ręcę jej się trzęsą. Ale myślałam, ze być może jest bardzo doświadczona. Przychodzę do niej pewnego dnia ze swoimi objawami z sercem, opisuje jej co mi się dziej a ona mi mówi *słucham? ma Pani luźne stolce?*, nie wiedziałam na prawdę czy mam płakać czy sie śmiać. Ona ma nawet problemy ze słuchem. Dobra teraz kardiolodzy. nazwisk nie będę podawać bo nie wypada. gdy pierwszy raz dostałam skierowanie do kardio, to w przychodni dowiedziałam sie ze na wizytę czekać mam 9 miesiecy. Więc poszłam prywatnie. Prywatnie było szybko ale okazało sie, że oni nie mogą kierować mnie na badania no chyba, ze odpłatnie ale potrzebowałam też badań których nie dało sie zrobić nawet prywatnie. Poszłam więc do OSOBY NR 1 - znana i ceniona persona z ochojca. Na pierwszej wizycie usłyszałam, że będę musiała już brać leki do końca życia. Troche załamka bo mam 23 lata ale pomyślałam jak mus to mus. Po jakimś czasie idę do tego kardiologa z tymi samymi objawami tylko zaostrzenie objawów i słyszę *wie Pani, ja uważam, że Pani nie wymaga leczenia* - zdębiałam. Skoro przy słabych objawach dostaje *leki do końca życia* a przy zaostrzeniu objawów okazuje sie, ze nie wymagam leków to chyba wszystko mówi za siebie.

Odnośnik do komentarza

Poszłam do Zabrza. OSOBA NR 2 - zaczne może od tego, że wizyty w Zabrzu są co pół roku i nie można wcześniej, na badania czeka sie kilka miesięcy. No więc osoba nr 2 jest bardzo nie miła, krzyczy nawet po starszych zagubionych osobach, zostałam ochrzaniona, że moja teczka (w której miałam poprzednie badania) śmierdzi papierosami, mówię tej osobie, ze ja nie palę ale w moim domu wszyscy palą więc jest taka możliwość, że teczka śmierdzi papierosami i ją przepraszam w takim razie a ona do mnie pretensje i wonty. Kurde ja rozumiem, że ona może nie pali, ja też ale nawet gdybym paliła to gówno ją to powinno obchodzić bo to nie jest zabronione, poza tym, gdybym ja rozmawiała z kimś to śmierdzi papierosami czy jakaś jego rzecz to nie widzę powodu żeby robić mu wyrzuty, co mnie to obchodzi, albo można chociaż delikatnie zwrócić uwagę. A ja dostałam ochrzan i poczułam sie jak dziecko w podstawówce. Osoba ta zleciła mi 3 badania w tym echo serca, wyznaczyła mi termin następnej wizyty i powiedziała że mam przynieść jej te wyniki. Poszłam więc ustalić termin tych badań, echo okazało się termin jest dopiero po następnej mojej wizycie, czyli jeszcze dalej niż pół roku, mianowicie na wizycie byłam w kwietniu a echo miało być w grudniu. Chcąc żeby Osoba nr 2 na wizycie miało do wglądu aktualne echo, poszłam zrobić je prywatnie. Na wizycie, nie wzieła tego nawet do ręki i powiedziała dosłownie cytuje *ja tego nie będę oglądać bo nie wiem kto to robił* - a co to moja wina, że ona nie wie? to żeby obejrzeć badania trzeba znać lekarza który je wykonywał? a robił to nie byle kto bo właśnie ktoś z ochojca. Dostarczyłam również osobie nr 2 wykres z tele ekg podczas częstoskurczu 170/min, osoba ta wzięła to do ręki i powiedziała *no wie Pani ale to jest jakieś jedno kanałowe*, no dobra jedno kanałowe ale to już jest jakiś dowód że są te częstoskurcze. Ok dalej, miałam wyniki z event holtera w któych nic nie było i mówi mi *ale tutaj nic nie ma* (w sensie żadnej arytmi) a ja mówię *przecież na zawołanie nie zrobię sobie arytmi, jak mi sie coś działo to się zapisałam do lekarza, to był kwiecień, badanie miałam zrobione we wrześniu jak mi sie nic nie działo, więc dziwi Panią, że nic tam nie ma* to mi powiedziała *no tak, ma Pani racje* - no bez jaj to ja mam uczyć lekarzy że arytmie są napadowe? generalnie moje leczenie wygląda tak, ze dostane jakiś betabloker który albo działa tydzień albo nie działa wcale i wypad, radź sobie człowieku sam. Jestem na skraju wytrzymałości.

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich. Jakieś 2 lata temu miałam robiony zapis Holtera. Wyszły mi skurcze komorowe około 200 na dobę, po wykonaniu wyników okazało się, że mam za mało elektrolitów w organizmie. W tej chwili po kolejnym zapisie Holterem wyszło mi ponad 6000 skurczy komorowych na dobę. Mam skierowanie na dalsze badania i zastanawiam się czy jeśli wtedy przyjmowałam elektrolity przez około 3 miesiące i nie wykonałam wtedy badań kontrolnych obecny zapis Holtera może świadczyć o tym, że w dalszym ciągu brakuje mi elektrolitów? Może wtedy te 3 miesiące przyjmowania ich doustnie były zbyt krótkim okresem w jakim mogły się poprawić wyniki a że zaniedbałam kontrolowanie tego gdyż prócz zapisu w Holterze nic mi nie dolega absolutnie i nie mam uczucia kołatania serca, puls w normie, ciśnienie również problem powrócił tylko z większą siłą. Proszę o Wasze spostrzeżenia. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Gość obserwator

Pisałem do Ciebie kiedyś prywatną wiadomość na forum kardioserwis. Mam częstoskurcze nadkomorowe i jako, że czytam wątki traktujące o arytmiach serca dosyć często wpadam na Twoje wypowiedzi. Jesteś dosyć aktywna w internecie ( nawet na forum ratownictwa medycznego). Być może to co teraz napiszę, trochę Cię ugodzi z racji Twojego dużego sceptycyzmu w stosunku do sugestii o hipotetycznych zaburzeniach neuro-wegetatywnych. Jednak wydaje mi się, że w Twoim przypadku psychika predysponuje Cię dosyć mocno do zaburzeń rytmu serca. Sam jestem osobą znerwicowaną i reagowałem kiedyś bardzo podobnie do Ciebie. Przez zbyt duże napięce pychiczno fizyczne ( szczególnie układ współczulny) może dojść nawet do idiopatycznego migotania komór, co zresztą zdarza się bardzo często w Japonii i Chinach. Mózg to organ którym zachodzą procesy kwantowe, wspołczesna nauka m bardzo duży problem z pełnym rozumieniem tych zagadnien. Między innymi dlateo mózg jest organem najsłabiej poznanym. Pisze to dlatego, bo bardzo wiele osób szuka przyczyn w samym sercu, które jest przecież tylko narzędziem sterowanym przez mózg. Jeśli jeden, drugi, trzeci lekarz po wykonaniu diagnostyki kardiologicznej stwierdza że serce jest organicznie jest zdrowe uwierzmy mu. Chociaż uważam, że w Polsce brakuje w podstawie disgnostyki badania tomografii komputerowej ktore wykluczyłoby niektore odmiany kardiomiopatii na dobre. Pozdrawiam Cię i łącze się w bólu, bo wiem jak ciężko życ z zaburzeniami rytmu.

Odnośnik do komentarza

Hmmm przez 3 miesiace to raczej na pewno wyrównałaś elektrolity. idź po prostu do laboratorium i zrób sobie elektrolity, z 10zł takie badanie kosztuje. Jeśli będzie niedobór to pewnie wystarczy, ze uzupełnisz elektrolity a jak będzie dobrze to już musisz gadac z lekarzem. Aczkolwiek spotkałam sie z takimi opiniami, że czasem wyniki są w normie a dla organizmu elektrolitów jest za mało i podaje sie wtedy mg i potas, czasem to pomaga. No ale to już pokieruje Cię lekarz. Ciesz sie ze nie masz objawów. I lepiej co jakiś czas kontroluje elektrolity bo ich nagły spadek może spowodwać groźne arytmie

Odnośnik do komentarza

Do obserwatora, wiesz ja nie wątpię w to, że nerwy mają wpływ na serce ale po pierwsze kiedy nie ma skurczów, ja w ogóle o nich nie myślę, nie przejmuje sie sercem ani niczym innym, wszystko jest ok. To niestety skurcze powodują u mnie czarne myśli a nie odwrotnie. Po drugie, rozmawiałam na ten temat z psychiatrą - odesłała mnie do kardiologa, powiedziała, że to nie jej działka, zwłaszcza przy takich objawach. Rozmawiałam w szpitalu z pewną ordynatorką na temat trzepotania przedsionków i powiedziała, że absolutnie niemożliwym jest aby było to z nerwów czy stresu, poddała też w wątpliwość aby moje częstoskurcze 170, 180 były wywołane nerwicą. W sytuacjach silnie stresujących moje tętno osiąga raczej max 140. Poza tym wszystkim próbowałam już o tych skurczach zapomnieć, próbowałam je olewać, ignorować w myśl zasady - przestań myśleć o sercu to przestaniesz je odczuwać - to nic nie daje. Poza tym w momencie jak spadasz ze schodów bo kopnęło cie serce tak że zakręciło ci się porządnie w głowie to chyba nie mogę sobie wmawiać że wszystko jest ok, nie? na chwile obecną moje prawo jazdy stoi pod znakiem zapytania bo zdarzają mi się sytuacja kiedy robi mi sie czarno przed oczami albo widze mroczki - jeśli od nerwicy robi się czarno przed oczami i dostaje się takich zawrotów głowy że niemożliwym jest utrzymanie się na nogach to poddaje się - mam nerwice w takim razie. znam siebie, znam swój organizm, nie należę do osób które wmawiają sobie wszystkie choroby świata. byłam także leczona na nerwice i efektu to nie przyniosło (w sensie skurczy komorowych - jak były tak są), co więcej lekarka kazała odstawić mi antydepresanty bo powiedziała, że nic lepszego z tego nie będzie. tak, udzielam sie jak wiele osób bo po cichu liczę na to, że ktoś może znalazł na to jakiś sposób.

Odnośnik do komentarza

Do Załamana23. Tak sądzę, że może zbyt szybko odpuściłam sobie przyjmowanie sodu i potasu ale tak się dziś szybko żyje i jakoś tak wyszło. Jednakże teraz zmartwiła mnie ilość skurczy i to tych komorowych niestety. Idę dalej na wizytę do lekarza i będę sprawdzać przyczyny ich powstawania. Na pewno w pierwszej kolejności zbadam wysokość elektrolitów. Mam nadzieję, że okaże się, że to właśnie ich brak doprowadził do takiego stanu. Jednak zastanawia mnie czy niedobór może powodować az 6000 skurczy komorowych na dobę. Czy to jednak nie za duża ilość na brak potasu i wapnia. Dodam, że rzeczywiście nie piję zbyt dużo w ciągu dnia są to około 2 szklanki soku może jeszcze szklanka hebraty.

Odnośnik do komentarza

Wiesz, nie chce Cie straszyć bo nie o to mi chodzi ale duży spadek elektrolitów może prowadzić nawet do migotania komór, są tu na forum osoby po zatrzymaniu krążenia spowodowanego właśnie niedoborem potasu. Dlatego jeśli zdarzają Ci sie spadki elektrolitów to szczególnie powinnaś tego pilnować ale na zapas nie panikuj. Wiesz powiem Ci, że jestem prawie pewna że jeśli twoje skurcze są pojedyncze i nie wywołują żadnych objawów to nawet przy ilości 6000 lekarz nic z nimi nie zrobi, ewentualnie da betabloker. Jeśli ich faktycznie nie odczuwasz to na prawdę nie masz się czym martwić tylko kontrolować elektrolity i jeśli one są w porządku to raz na rok sobie możesz zrobić holtera tez tak kontrolnie czy ilość skurczy się nie zwiększa. Tu na forum są i ludzie co mają 30 tyś. skurczy. Podobno jak nie przeszkadzają to się ich nie leczy chyba że są w olbrzymich ilościach, ale z doświadczenia wiem, ze nawet jak przeszkadzaja to też ich nie leczą :) Myślę jednak że najrozsądniej będzie skonsultować to z lekarzem :)

Odnośnik do komentarza

Kurcze właśnie nie wiem dlaczego tak się powklejało chyba dlatego, że odświeżałam kilkakrotnie stronę i za każdym razem był kolejny mój wpisik :) Miałam robione badania kontrolne i EKG wykazało zmiany więc skierowano mnie do kardio. No i tak się potoczyło, że założyli mi holtera. To rzeczywiście te elektrolity to zmora chyba moja jakaś. Niby kawy nie pijam wcale więc nie wypłukuje ich ale coś nie mogę doprowadzić ich do normy. Za 2 tygodnie mam badania dalsze i zobaczymy. Myślę, że będzie dobrze i da się z tym wszystkim żyć i funkcjonować jak człowiek. Trzeba być dobrej myśli i cieszyć się, że nie mam póki co żadnych objawów i oby żadne nie wystąpiły.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×