Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Dodatkowe skurcze


Gość elżbieta

Rekomendowane odpowiedzi

Takaja Jak wyeliminować stres? Byłem juz tak zdesperowany od kilku lat tymi atakami ze brałem ze swoją ładniejszą połową rózne opcje pod uwagę , dzieki jej za to że pojachałaby ze mną na koniec świata. Był pomysł miejsca ale odwagi brakowało, tej ostatecznej decyzji i wogóle.Łatwiej mi było podjąć decyzje o ablacji hahahhaaaa. Sa jeszcze miejsca na ziemi gdzie zawsze swieci słońce,jest ciepło,woda ma kolor szmaragdu lub szafiru można spokojnie żyć bez stresu bez pośpiechu bez gonitwy za cywilizacją. W domu ataki miałem non-stop tam mnie wszystko odpuszczało trzeba dodac ze było to też oderwanie od pracy dni bez obowiązków itd. Jak ktoś juz nie może wytrzymać tutaj tego wszystkiego niech wezmie pod uwagę taką opcję.Ale jest to bardzo trudna decyzja. hej

Odnośnik do komentarza

Kurde, obawiam się że na tym forum dochodzi trochę do niemałych nieporozumień - jedni mówią o częstoskurczach, drudzy o jakiś szybkich biciach serca itd. Racja - są to pewnie wszystko arytmie (chociaż szybkie tętno zatokowe po wysiłku, czy przy stresie, to rzecz jak najbardziej normalna), ale sądzę że nie można tego wszystkiego nazwać *Dodatkowymi skurczami serca*.

Odnośnik do komentarza

Lukjez może dla ogarnięcia tematu definicja czestoskurczu: Napad częstoskurczu charakteryzuje się nagłym przyspieszeniem akcji serca 160-220 uderzeń na minutę. Wywołuje to u chorego uczucie duszności, bardzo szybkiego bicia serca, ból zamostkowy, a nawet utratę przytomności. Spowodowany jest przejęciem nadawania rytmu mięśniu sercowemu (pracującego z większą częstotliwością wzbudzenia) przez ośrodek pozazatokowy serca. W zależności od lokalizacji ośrodka pozazatokowego wyróżnia się komorowy i nadkomorowy. hej

Odnośnik do komentarza

Artur - dzięki za definicje. Z jej wynika, że nigdy takiego czegoś nie miałem. U mnie dodatkowe skurcze serca tak prostymi słowami objawiają się zazwyczaj: nagłym szarpnięciem w brzuchu albo klacie - jakiś nieprawidłowy impuls napiecia dostaje sie do serca, po nim mam przerwę wyrównującą - to jest najgorsze uczucie, czuję wtedy jakby zamieranie, jakbym umierał przez ten moment - wywołuje to ogromny lęk i panikę, a potem serce uderza już, za pierwszym razem bardzo silno, aby pewnie nadrobić straty, spowodowane tą przerwą wyrównującą, potem kilka razy jeszcze uderzy szybciej a potem spowalnia do normalnego tempa. Najgorsze są momenty, gdy te skurcze pojawią się seryjnie , jeden, za 2 sekundy drugi, po chwili trzeci ..., wtedy czuję, że nogi miękną, i lada chwila zemdleje - na szczęscie takie coś jeszcze nie miało miejsca, bo w ostatnim momencie serce wpada w prawidłowy rytm, ale potem reszta dnia już dla mnie nie istnieje, w takim strachu jestem. Ja tak to odczuwam.

Odnośnik do komentarza

Lukjez wiesz moge ci gadać ale zdrowi ludzie mają też takie dodatkowe skurcze część wogóle ma to w d.pie bo nie jest to niebezpieczne i nie przywiązują do tego uwagi (tak mi mówią a wiesz mam cos takiego itd i się wogóle tym nie przejmują) a inni mocno to przeżywają .Bardzo dobrze je opisujesz te szarpnięcia w brzuchu, zamieranie i wyrównywanie pracy serca. Zeby cię pocieszyć to po ablacji praktycznie wszyscy mają te dodatkowe skurcze i nie jest tak źle ja też je mam ale już coraz rzadziej i coraz lżej. Nie przejmuj się tym naprawdę. hej

Odnośnik do komentarza

Artur, Dzięki za dobre słowa, ale to potwierdza, że chyba chorujemy na nieco inne rzeczy. Być może u ciebie rzeczywiście może to nie być sprawa psychiki, tylko ta dodatkowa droga przewodzenia. U mnie zauważyłem na 100% proporcjonalną zależność ilości tych skurczy od swojego niepokoju węwnętrznego, i to nie spowodowanego strachem przed dodatkowymi skurczami, ale np. swoim ślubem, jak to niedawno opisywałem, czy innymi natrętnymi sprawami, rzeczami, które nas otaczają w życiu. W dniu swojego ślubu co prawda nie miałem holtera na sobie :), ale miałem ich na pewno 70 razy wiecej niż w zwykły dzień Pzdr.

Odnośnik do komentarza

Tak masz rację ze inne choroby wpływają na rytm naszego serca, definicja cz.nadkomorowego: Częstoskurcz napadowy nadkomorowy (Tachycardia paroxysmalis supraventricularis) może być przedsionkowy lub węzłowy. Pojawia się na skutek palenia tytoniu, stosowania różnych używek (kawa, alkohol), jak i w przebiegu chorób serca, nerwicy wegetatywnej lub zaburzeń ze strony układu pokarmowego czy nadczynności tarczycy. Występuje również u chorych z zespołem Wolffa-Parkinsona-Whitea. hej

Odnośnik do komentarza

:))))))) Panowie fajnie się czyta ten *Wasz mały pojedynek* :)))). Obie definicje są prawdziwe i oboje macie rację. Oboje macie prawo czuć się lepiej, gorzej i źle, ale czy warto się licytować kto ma gorzej :))) ? Częstoskurcze są paskudne, ale i dodatkowe skurcze są paskudztwem. Pojedyncze skurcze lub rzadkie (raz na jakiś czas) nie są wielkim problemem i o tym niektórzy piszą, bo z tym da się żyć, da się to jakoś ogarnąć, ale jeśli one występują często lub na okrągło tak jak u mnie to nie jest to już takie różowe. Masa magnezu, potasu, żelaza, wczasy na lazurowym wybrzeżu lub nawet najwspanialszy masaż relaksacyjny niestety nie pomaga bo człowiek przez 24 godziny czuje się dokładnie tak jak opisał to *lukjez* albo jeszcze gorzej. Czasami jest to nie do opisania, a trzeba z tym żyć i normalnie funkcjonować - nie dajmy się zwariować :).

Odnośnik do komentarza

Zuzanna to nie jest żaden pojedynek :), zwykła szybka wymiana poglądów w temacie forum.Przekopiowałem definicje czestoskurczu i tyle. Trzymam się ściśle wiedzy medycznej.Nie licytuję kto się gorzej czuje chyba kolega tego tak nie odebrał.Zresztą nigdy na forum nie narzekałem na serce, zaczełem pisać dopiero jak sie mi diameralnie poprawiło. Jestem szczesliwym! pacjentem po zabiegu ablacji, wreszcie mogę normalnie żyć (stres,alko,chodzenie spać i o 3 w nocy, sport,zaraz pójdę odsnieżać co przed zabiegiem ablacji byłoby proszenie sie o kłopoty) Męczyłem sie z tym ciągle przez 15 lat dlatego rozumiem Was jak sie czujecie z tymi dodatkowymi. Bardzo dobre do tematu ma podejscie takaja pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dokładnie - to żaden pojedynek. Ze swojej strony starałem się jedynie wyjaśnić to, że różne osoby na tym forum nie cierpią jednak na to samo,i i to od strony przyczyn swojej choroby jak i objawów oraz skutków. Dlatego rady, żeby np. leczyć nerwice będą dobre dla jednych, ale dla innych już nie... Pzdr.

Odnośnik do komentarza

Przywołana do tablicy odpowiadam: liczba moich dodatkowych nie nadaje się nawet do leczenia farmakologicznego - tak usłyszałam od kardiologa. U mnie jednak pojawiły się złożone formy, tj. AIVR (jakś tam forma częstoskurczu komorowego) oraz salwa - zarejestrowane. Usłyszałam, że to może się zdarzyć każdemu (zwłaszcza przy długtrwałym monitorowaniu holterem) więc żyję sobie dalej...Faktem jest że z tą ilością dodatkowych łatwo jest mi się uporać ale obawa przed nadejściem gorszego jest już gorsza do ujarzmienia. Ale jak to mówią każdemu cegła może spaść na głowę więc prowadzę ze sobą taki wewnętrzny dialog i staram się żyć normalnie:)

Odnośnik do komentarza

do artur 46 i lukjez Traktujcie mój wpis z dużym przymrużeniem oka :). Nie miałam na myśli tego o czym piszecie, ale ok :). Fajnie *arturo 46* być tym szczęśliwcem i nie dziwię się wcale, że takaja ma bardzo dobre podejście do tego tematu. Z waszymi dolegliwościami też byłoby mi lżej :). Staram się bardzo, ale wierzcie mi nie jest to łatwe :). Pozdrawiam wszystkich :).

Odnośnik do komentarza

Bardzo dobre pytanie Sylwia. Napadowy czestoskurcz dokuczał mi od 20 roku życia. ALe to były ataki po góra kilka minut wiec nigdy nie mogłem tego nagrac, dwa ekg tak wszedzie nie było 26 lat temu:). Jak poszedłem do kardiologa to ekg miałem bardzo dobre i jak opowiadalem co mi było przez kilka minut to dostawałem recepte na hydroxyzine i do widzenia jestes zdrowy bo tak ma wiele osób. Z biegiem czasu ataki powoli stawały sie czestsze a ja jakos z tym żyłem na co lekarze mi mówią ze jest ok zrobiłem nie raz badania na wszystko i nic wiec taka moja uroda.A słowo ablacja nie istniało w tamtych czasach ludzie tak sobie żyli. Ale od kilku lat juz robiło sie coraz gorzej raz wezwałem pogotowie ale zanim przyjechało to mi przeszło zrobili mi na szybko ekg i było dobre i też nie psotawili żadnej diagnozy.Tylko ze ataki juz zrobiły sie co tydzien a na koncu co kilka dni.W miedzyczasie byłem na spotakniu 25 lat matury i sie okazalo ze kolega ze szkolnej ławki to kardiolog. Opowidziałem mu to wszystko i potoczyło sie błyskawicznie. Więc jak złapał mnie nastepny atak to biegusiem na Hoża tam to nagrali i sie okazało ze mam napadowy czestoskurcz nadkomorowy (po 25 latach chorowania niezłe) i dostałem skierowanie na ablację na Spartanską. Decyzja była bardzo trudna ale zyc sie z tym juz nie dawało,(atak 15minut do 2-3h a potem do pracy) a kolega kardiolog idz zrób idz zrób wiec zaufałem. poszedłem po 2 tygodniach zabieg sie udał (tak stwierdził lekarz wykonujący ablację, zostalem wypisany ze szpitala bez potrzeby dalszego leczenia farmakologicznego czy kardiologicznego,jedynie zalecenie pilnowac poziom Potasu) i teraz od około 3 miesiecy nie mam żadnych ataków i jestem happy. Meczyłem sie z tym wiele wiele lat a ablacja zeby nie zapeszyć zakończyła tą moją gehenne. Chce was podtrzymac na duchu że nawet majac ciagle te serce na karku można funkcjonowac,pracować i osiągnąć wszystko w zyciu wszystko co sie zamarzy. hej

Odnośnik do komentarza

Zdrowa 32, a badałaś sobie poziom magnezu? Ja biorę 2 dziennie i zdaje mi się, że odkąd zaczęłam go regularnie brać to jest odrobinę lepiej, ale tylko odrobinę. Może faktycznie zwiększyć dawkę - choć zawsze wydawało mi się, że to nie jest takie proste - łyknę magnezu i po sprawie - skąd by się wtedy brali ci wszyscy *sercowcy*? Ale może warto spróbować. Zuzanna, ja mam tak samo - jak mi się zaczną skurcze, to przeważnie mam co drugi lub co trzeci - tak potrafi mnie męczyć cały dzionek. Jak mam co piąty, to czuję się jak bogini i przyjmuję, że prawie ich nie mam. Ale zyję, trzymam się, czasem mnie to podłamie ale generalnie na razie to ja wygrywam i żyję nawet aktywniej niż w czasach, kiedy nic mi nie dokuczało. Artur46, to super, że po ablacji czujesz się tak dobrze, myśl pozytywnie, nie zamartwiaj się, że nagle wstaniesz i wszytko będzie gorzej. Mam być lepiej i tego się trzymaj. A ja trzymam kciuki, żebyś ciągle czuł się tak dobrze. Wyobrażam sobie, jaka to musi być ulga, jakie cudowne uczucie..... mi lekarz powiedział, że jak się zdecydują, to bez problemu da mi skierowanie na ablację. Stwierdziłam, że dam sobie roczek na przemyślenie sprawy. Ale takie przypadki jak Twój nastarają pozytywnie.

Odnośnik do komentarza

A tak z innej beczki, jak u Was z ciśnieniem? Bo ja oprócz dodatkowych mam jeszcze nadciśnienie. To znaczy na co dzień mam raczej niskie, ale ostatni mam takie okresy, że mi się podwyższa i czuję się źle. Ostatni miałam taki tydzień, że co dzień miałam 150/90, niby nie tak wiele, ale dla mnie to już wysokie, czuję się przy tym podle. Czy Wam też ciśnienie wariuje? Czy bierzecie na stałe jakieś leki? Bo ja biorę betaloc co to niby obniża też ciśnienie, ale zastanawiam się, czy nie powinnam brać czegoś na stałe. Czy leki na nadciśnienie zwyczajnie je obniżają, czy regulują do właściwego poziomu? No i przy wysokim ciśnieniu od razu pojawiają się dokuczliwe dodatkowe, jakżeby inaczej.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×