Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Dodatkowe skurcze


Gość elżbieta

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Tomek1980

Witajcie. Na forum jestem po raz pierwszy, mam 31 lat i od 10 latek mam dodatkowe skurcze komorowe (ponad 20000 na dobę). Wykryto je u mnie całkiem przypadkiem podczas badań okresowych. Trafiłem do szpitala z rozpoznaniem zapalenia mięśnia sercowego. Dziwi mnie fakt że na nic nie chorowałem (grypa i tym podobne) najwyżej lekkie przeziębienia, a tu niby coś niedoleczone i stąd te skurcze. Echo serca ok! tylko małe niedomknięcie zastawki mitralnej. Próba wysiłkowa ok. magnez i potas ok. Drążąc temat u lekarzy stwierdzili iż nie mogą być pewni czy to na pewno zapalenie mięśnia, bo badanie krwi na przeciwciała mięśnia mogą występować bez owego zapalenia a badanie szczegółowe skąd te skurcze wiązałoby się z ingerencją mechaniczną (wycinek) ??? co wy na to? Leki brałem przez te 10 lat różniste, diety, zmiana stylu życia i etc. a skurcze jak były tak są! Mojej osobie na szczęście nie powodują osłabień ani innych mocniejszych dolegliwości. Czuje je intensywnie jak kładę się spać i mam czasami przez to problem z zasypianiem. Najgorsza jest psychika! Wiesz że coś nie tak i każde najmniejsze ukłucie to strach! A u was jaką lekarz postawił diagnozę ? skąd te skurcze? Pozdrawiam i zdrówka życzę

Odnośnik do komentarza
Gość mocna arytmia

Witam jestem ciekawa jak autorka postu sobie radzi dzis? rozpoczela temat kilka lat temu ciekawe czy arytmia ustapila? mogłaby sie odezwac i napisac co u niej słychac? jak sobie teraz radzi z dodatkowymi skurczami czy cos sie zmieniło? obserwuje forum od kilku lat i musze przyznac ze smutkiem,że lekarstwa na swoje skurcze nie znalazlam!!!i

Odnośnik do komentarza

Witam. Napiszę tu swoją historię, bo już nie daję rady.. mam nadzieję, że ktoś to przeczyta i postara się mi pomóc. Mam 17 lat.. wszystko zaczęło się w listopadzie ubiegłego roku. Dodam na początku, że chodziłem do pierwszej klasy szkoły średniej i zawaliłem sobie rok jednym przedmiotem.. dosłownie ciut ciut zabrakło do przejścia.. W drodze powrotnej z egzaminu poprawkowego na wakacjach byłem strasznie wkurzony.. Poszedłem drugi raz do tej samej szkoły, tej samej klasy.. Tak więc po lekcjach w listopadzie wpadliśmy z kumplami na genialny pomysł zapalenia marihuany.. nie był to mój pierwszy raz, ale pierwszy raz paliłem *towar* z nieznanego źródła, i chyba pierwszy raz jakąś mocniejszą odmianę. Spaliłem dość dużo, gdy wracałem do domu serce zaczęło bić mi bardzo bardzo szybko, wpadłem w panikę.. serce biło tak mocno i szybko, że czułem je dosłownie wszędzie, a gdy patrzyłem na moją bluzę to aż cała się ruszała w rytm bicia serca.. wróciłem do domu, poszedłem do łazienki, chciałem się uspokoić. Tam zaczęło mi się robić czarno przed oczami i poczułem bardzo mocny ból w sercu, zacząłem odpływać.. ale chwilę później jakby wróciło mi zasilanie. Pobiegłem szybko do rodziny, powiedziałem co i jak.. położyłem się na łóżku, zmierzyłem puls. Wynosił on wtedy 130, ale wcześniej na pewno serce biło jeszcze szybciej. (po tym wszystkim nie wiem czy było to ze strachu po zapaleniu marihuany, czy po prostu towar był trefny, choć pozostali koledzy nie mieli takich niemiłych *doznań) Przez jakieś 5 godzin taki puls się utrzymywał... Zasnąłem, obudziłem się i już oprócz częstych bólów serca nie dolegało mi nic. Najbliższe dni były normalne.. lecz jakiś tydzień po tym zdarzeniu, siedziałem sobie przy komputerze i nagle zacząłem się dziwnie czuć.. poczułem nagłe przyśpieszenia akcji serca i takie uczucie zamierania (seria dodatkowych skurczy?), natychmiast poszedłem do rodziców, usiadłem na sofie i zacząłem wszystko opowiadać, podczas gdy tam siedziałem nagle poczułem to znowu, powiedziałem do rodziców *znowu.. zaczyna się* i nic już więcej nie pamiętam... Straciłem przytomność na ponad minutę czasu. Obudziłem się widząc zapłakaną rodzinę i słysząc jak mama dzwoni po pogotowie. Pogotowie przyjechało, na miejscu nie stwierdzili nic.. zabrali mnie do szpitala, gdzie po tym wszystkim miałem okropny ból w sercu (tak jakby zakwasy, uczucie strasznie zmęczonego serca po tym wydarzeniu). Zostałem tam na ponad tydzień. Miałem robione EKG (4 razy), badanie neurologiczne, EEG mózgu, badania krwi i moczu, rozmowę z psychologiem (od podejrzenia nerwicy), i później jeszcze Echo. Wszystkie badania wyszły dobrze. Jednak raz podczas osłuchiwania mnie na obchodzie jeden lekarz stwierdził, że słychać lekką arytmię podczas dłuższego osłuchiwania mnie.. Kardiolog na początku podejrzewał arytmię, następnie później kazał się skontaktować ze sobą w celu założenia holtera. Tak też zrobiliśmy, w sumie holtera miałem zakładanego 2 razy, i 2 razy wyszedł dobrze.. tyle, że jak tu widzę wam po holterze mówią ile było dodatkowych skurczy czy różnych arytmii podczas badania, a mi lekarz nic nie mówił tylko *wszystko w porządku*, tak samo podczas Echa. Zastanawiam się czy chciał mnie nie denerwować np. niedomykalnością jakiejś zastawki czy jakąś tam liczbą dodatkowych skurczy czy po prostu nic takiego nie występowało... Kardiolog stwierdził, że z jego punktu widzenia jestem zdrowy jak ryba i abym odwiedził psychiatrę. Tak też zrobiłem.. najpierw jednego, później drugiego.. Tyle, że nic to nie dawało. Wówczas straciłem 4 miesiące szkoły.. prawie nie wychodziłem z domu, ciągle miałem wysoki puls, dolegliwości bólowe i skoki ciśnienia. Potem jakoś się to uspokoiło, mimo, że miewałem i pewnie miewam dalej często szybki puls i ciągle czuje bicie serca, szczególnie jak się położę. Nawet na koniuszkach palców! Wszędzie! Pewnej nocy obudziłem się z dziwnym uczuciem w gardle (jak się później okazało tzw. globusem histerycznym) poszedłem do lazienki, zobaczyć co tak bardzo przeszkadza mi w tym gardle i nagle (ZUPEŁNIE NAGLE) straciłem przytomność (już po raz drugi), sam, zamknięty w łazience. Obudziłem się po jakimś czasie z ogromnym bólem w głowie (przez chwilę nie wiedziałem kim jestem, co się dzieje.. jakbym z 5 sekund nie miał w ogóle świadomości czym jest to co widzę), odzyskałem świadomość, wstałem i natknąłem się na mamę, która akurat nie mogła spać. Położyła mnie na łóżku, ja położyłem sobie rękę na tętnicy szyjnej gdzie odczułem BAAARDZO ale to bardzo wolne bicie serca.. jedno uderzenie na jakieś 3-5 sekund... przestraszyłem się, kazałem mamie natychmiast dzwonić po pogotowie.. ona milczała, nie zadzwoniła. Po tym jak byłem blady, sprawdziłem później puls i ciśnienie.. Wszystko wróciło do normy. Cały dzień przeleżałem w łóżku, wieczorem zaglądnął do mnie doktor pediatra, który badając mnie stwierdził wysoki puls, ok. 100/min. Stwierdził, że w jego odczuciu są to zaburzenia układu wegetatywnego, na który oni nie wiedzą co poradzić, bo nie posiadają na tyle szerokiej wiedzy by wiedzieć co się dzieję. Stwierdził, by zrobić jeszcze tomografię mózgu, której nie miałem robionej (i ostatecznie nie zrobiłem, rodzice nie widzieli potrzeby). Polecił mi panią psychiatrę, do której poszedłem (to był właśnie ten drugi raz) pani psychiatra po wywiadzie stwierdziła zaburzenia nerwicowo-wegetatywne z objawami somatycznymi. Chciała mnie nawet zostawić na kilka dni na obserwacji w swoim szpitalu psychiatrycznym, ale się nie zgodziłem. Zapisała mi dwa leki, jeden 2x dziennie, a drugi 1x na noc (ten drugi to Pramolan). Po tym wszystkim jakoś to było, choć miewałem dalej takie *jazdy*.. po czterech miesiącach odstawiłem leki i zacząłem żyć bez nich. Dawałem sobie radę, ale mimo to zawaliłem drugi raz tą samą klasę, ponieważ nie miałem motywacji i siły by się przyłożyć i nadrobić stracone 4 miesiące... Od pory odstawienia leków miewam czasem dziwne uczucie, często gdy czuję coś niepokojącego kładę sobie rękę na tętnicę szyjną i czasami czuję straszliwe uczucie (zastanawiam się właśnie czy to nie to samo uczucie co przy pierwszej utracie przytomności). Czuje takie uczucie zamierania, jakby brakowało mi tchuu i nagle mnóstwo krwi płynęło mi do mózgu... na tętnicy czuje to tak (przypuśćmy, że *pyk* to jedno uderzenie serca): pyk..pyk..pyk.....pyk,pyk,pyk,pyk.....pyk..pyk..pyk..pyk takie coś potrafi powtórzyć się nawet kilka razy. Z tego co wyczytałem w internecie wydaje mi się, że to skurcze dodatkowe, ale nie jestem pewien... Na żadnym EKG, ani na holterze tego nie wykryto, ale ja gdy mam rękę podczas tego *ataku* na tętnicy to jestem już pewien, że coś z moim sercem jest nie tak. Do tej pory miałem tak często przy tym jak szedłem dość szybko, bądź biegłem (stąd boję się teraz podejmowania jakiegokolwiek wysiłku fizycznego, nawet podbiegnięcia do autobusu, to dla mnie straszne!) Czuje wówczas takie uczucie jak opisałem powyżej, też takie jakby serce ominęło jedno lub dwa *pyknięcia* i to uczucie zamierania... Ostatnio było całkiem spoko.. Oczywiście ciągle miewam przyspieszone tętno, nawet do 100/min. Jak się położę ciągle czuję bicie serca, wszędzie.. ciężko jest zasnąć, ale przywykłem. Ale wczoraj to wszystko znowu powróciło... Leżałem sobie na plecach przed TV i nagle zacząłem się dziwnie czuć.. pomyślałem *to znowu to*, od razu ręka na tętnicę szyjną i serduszko zagrało mi taki marszyk: pyk..pyk..pyk.....pyk,pyk,pyk,pyk.....pyk..pyk..pyk..pyk pyk..pyk..pyk.....pyk,pyk,pyk,pyk.....pyk..pyk..pyk..pyk pyk..pyk..pyk.....pyk,pyk,pyk,pyk.....pyk..pyk..pyk..pyk Czyli taki cykl jakieś trzy razy, oczywiście z jakimiś tam odstępami i wczoraj miałem takie coś tylko po głębszym oddechu.. Nie wiem czy z tego wszystkiego nieświadomie wywołałem hiperwentylacje, czy co innego, ale te dodatkowe skurcze miały bardzo duży wpływ na to jak głęboko zacznę oddychać. No i oczywiście wtedy strach, pot na rękach i od wczoraj o niczym innym nie myślę... Nie wiem teraz co robić.. są dni, że nie odczuwam niczego (prócz oczywiście czucia serca przy stresie i gdy kładę się spać, bo to czuję ciągle bez względu na wszystko), mogę podbiec i nic się nie dzieję, a są dni, że po prostu te skurcze dodatkowe nie dają mi żyć... Ja wiem, że bardzo się rozpisałem, ale opisałem dosłownie WSZYSTKO co przeżyłem przez ostatnie miesiące swojego życia... Boję się, że przez te dodatkowe skurcze znów stracę przytomność, że dojdzie do migotania przedsionków bądź co gorsza komór i odejdę przedwcześnie... Już jeden tu pisał, że po serii dodatkowych dostał migotania przedsionków, a niby tak być nie powinno, bo każdy to bagatelizuje... BARDZO PROSZĘ O PRZECZYTANIE I POMOC.. Nie daję sobie rady.. Pozdrawiam wszystkich

Odnośnik do komentarza

Dodam jeszcze, że miałem robione badania TSH na tarczyce. Które wyszły w porządku, prócz tam jednego wskaźnika, który wyszedł ponad górną granicę, ale pani w laboratorium powiedziała, że to normalne w moim wieku. Przy wstawaniu np. z łóżka lub szybkiemu wstaniu z pozycji leżącej do siedzącej na łóżku, szybkich ruchach, zrywaniu się. Czuję po jakiś 2 sekundach od zerwania się jak serce gwałtownie przyspiesza, bije wtedy bardzo mocno ze bardzo to czuć i później coraz wolniejsze, ale mocniejsze uderzenia, i aż wraca do swojego normalnego rytmu, i gdy się położę i znowu tak zrobię to jest to samo. Kiedyś grałem w nogę, chodziłem na siłownię i nic mi nie było. Teraz nawet chwila na rowerze lub chwila biegu może wywołać u mnie straszne skurcze dodatkowe. Choć są dni, że przejadę się nawet 20 minut i nic mi nie będzie, a w inne z kolei też nic mi nie będzie tyle, że później wystąpią skurcze dodatkowe (po dużym wysiłku), więc albo w trakcie, albo po, albo w ogóle. Dodam też, że przy wysiłku i nie tylko moje dłonie robią się bardzo, bardzo czerwone. Kardiolog stwierdził, że mam zespół czy objaw raynauda, i że powinno to przejść samoistnie.. niestety nie przechodzi. Moje dłonie i stopy, nos i uszy są często zimne. Jestem niskociśnieniowcem, moje średnie ciśnienie wynosi ok. 110/70, a puls w granicach 70-80. W dzieciństwie przeszedłem 5 operacji z narkozą z powodu urodzenia się z wadą stóp. 3 operacje w wieku 3 miesięcy i później 2 w wieku 7 lat.. kto wie czy nie czekają mnie następne.. W późniejszym czasie też z 2-3 narkozy w innych mniej ważnych zabiegach. Nie wiem czy ma to coś do rzeczy, ale piszę aby było wszystko jasne. JESZCZE RAZ, PROSZĘ O POMOC.

Odnośnik do komentarza

A jak odczuwacie te skorcze dodatkowe? ja jestem po wizycie u kardiologa, ze skorczami borykam sie cale zycie, najpierw w okresie dojrzewania, pozniej ciaza, chwila przerwy i teraz znowu, mam 25 lat. Skorcz lub cokolwiek to jest miewam tak raz na dwa tygodnie, ja odczuwam to tak ze nagle na 3 sekundy mega szybko boje mi serce jakby chcialo wyskoczyc albo dygotało a pozniej ono przestaje bic i wtedy mam zjasc na 3 sek i wtedy zaczyna bic znowu, mega nienawidze tego uczucia, serce podobno mam zdrowe z wyjatkiem jakiegos tetniaka nieszkodliwego, niby taka uroda i zle dzialajacych zastawek tez taka uroda, strasznie mnie to meczy bo znam to uczucie o ktorym piszecie, ten strach przed tym ze to serce zatrzymie sie i juz nie ruszy..

Odnośnik do komentarza

Ja odczuwam to właśnie tak jak napisałem w poprzednim poście na poprzedniej stronie. Też właśnie coś takiego jak Ty. Straszne uczucie, z którym nie da się normalnie żyć. :( A mimo to wszystkie badania wychodzą dobrze, a ja dalej mam te skurcze dodatkowe...

Odnośnik do komentarza

Witam, mam 38 lat i 1179 skurczy komorowych bez salw i pauz - takie wyniki dał holter. Oczywiście wpadłam w panikę, poniewaz mam 2 dzieci i boję się,że te skurcze spowodują udar, nagłą śmierć sercową czy inne dzikie historie, nigdzie nie mogę natomiast znależć norm czy to poważna arytmia czy do przeżycia, pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Czasem sama o sobie myślę, ze jestem nienormalna.... Moje ekscesy z sercem trwają jakieś 3-4 lata. Mówiąc ekscesy mam na myśli chyba skurcze dodatkowe i częstoskurcze, a chyba dlatego ze obie dolegliwości nie są potwierdzone przez lekarza. Kiedyś tam już dawno z 5 lat temu miałam EKG gdyż zgłosiłam się do lekarza bo mnie kuło w klatce piersiowej , EKG powiedziano mi ze dobre z tym ze tętno na nim wynosiło 120/min co było spowodowane mega zdenerwowaniem gdyż byłam podpięta masą kabli i psychika zaczęła działać wiec ten puls spowodowany był zdenerwowaniem. Dostałam propranolol i brałam go jakiś krotki czas, przeszło chyba. Zresztą juz nie pamiętam tego. Swego czasu miałam dwa razy robiona morfologie tsh, wszystko OK. Jakoś po maturze, na pocz, studiów zaczęła się jazda: pojedyncze dodatkowe szarpnięcia serca, które z biegiem czasu stawały się coraz częstsze, napady szybkiego pulsu (nawet do 160/min) spowodowane chyba samonakręcaniem się, ciągłym mierzeniem, kontrolowaniem. Doszło do tego ze zwykły pomiar ciśnienia powoduje wzrost tętna nawet do 140/min. Dodam, ze ciśnienie przeważnie mam prawidłowe i waha się w granicach 115-135/ 70-80. Gdy mierze po chwili jak się uspokoję to tętno spada do 70-80/min. W ciągu dnia kiedy nie myślę o sercu wszystko w miarę jest ok. jeżeli nie ma skur. dod. i czestoskurczy. Przed zaśnięciem wręcz tętno 56-60/min spokojnie. Rzuciłam palenie od 6 dni nie pale, zauważyłam ze tętno spadło i nie dokuczają mi takie kołatania jak miałam gdy paliłam. Przeważnie serce bardzo mi przyspieszało po papierosie. Poszłabym do lekarza nawet prywatnie, boje się bardzo bo jak zmierzy mi głupie ciśnienie to chyba od razu po karetkę zadzwoni jak zobaczy moje tętno, a ja dodatkowo się nakręcę i może być nie za ciekawie. Nie wspomnę już jak mi zaproponuje EKG, na bank pogotowie mnie zabierze. Najlepiej by było jak by mi mierzyli cis i badali EKG jak bym była nie świadoma tego, ze to robią wtedy było by idealnie. Nie mogę iść do lekarza bo jak mnie osłucha i zbada to od razu stwierdzi, ze cos jest nie tak przepisze leki na obniżenie tętna kiedy jak się nie stresuje to mam ok. i będę jak zombie chodzić całymi dniami. Nie mogę spać, jeśc, nie mogę pracy znalesc żadnej. Kurcze kiedyś byłam inna osoba.... A mam dopiero 26 lat i zycie przed sobą!!! Boje się wizyty u lekarza jak szlak! A przecież lekarz nie wróżka musi zrobić badania żeby wiedzieć co mi jest, EKG, ECHO, HOLTER, TEST WYSYLKOWY, matko wołałabym wyrawac zęba niż zrobić takie badania naprawdę bardziej się ich boje 

Odnośnik do komentarza

Witam iearek......hmm typowe objawy nerwicy,samoistnego nakręcania się. Osobiście tez to przechodzę już od 10 lat a mam 32 lata,nakręcałam się masakryczne codziennie byłam u lekarza, zaczeli patrzec na mnie jak na idiotkę że niby wszystko w porządku a ja znowu w gabinecie,leczyłam się propanolem i zestawem witamin z magnezem,często hydroxyzinum,atarax po tym to spałam cały dzień:) tak na mnie to działało ale pomagało bo się wyciszałam,później doszły skurcze dodatkowe nadkomorowe ale ja z reguły mam życie nerwowe ciągle się czymś przejmuje ale muszę jakoś sobie tłumaczyć że to zaraz przejdzie i będzie dobrze gorzej, jak nakrękasz spiralę dalej jak cos poczujesz że coś nie tak się dzieje,zwyczajnie postaraj sie to olać tak brzydko mówiąc,,,nerwica serca bo w sumie o tym mowa jest paskudna chorobą ciężką do wyleczenia bo to nie choroba serca tylko naszego umysłu tego jak do tego podchodzimy,,,w sumie mi bardzo pomogły wizyty u psychologa wygadałam się ,wypłakałam i odrazu było lepiej na duszy,ponieważ rodzina tez po pewnym czasie juz miała dosyć mojego narzekania i to że ciągle coś mi dolega a psychiatra to zupełnie obca osoba z którą można porozmawiać szczerze i o wszystkim...staraj się w momencie ataku zająć myśli czymś pozytywnym, może masz jakieś hobby,spotykaj się ze znajomymi dużo ale unikaj tematów o twoich problemach,,,,jedno jest pewne nerwice ma się zawsze,jakiś czas jest dobrze mozna ją opanować ale wraca jak bumerang niestety....... obecnie mam dodatkowe skurcze nadkomorowe ale ich wcześniej nie miałam są następstwem ciągłego stresowania serca w sumie przez samą siebie i trzeba nauczyc się z tym żyć z czasem sam się przekonasz że można to opanować bo w sumie jesteś bardzo młody ale głowa do góry i pozytywne myślenie,wiem że tak tylko łatwo powiedzieć ale trzeba w to uwierzyć że będzie dobrze i nie napędzać się samemu. Pozdrawiam serdecznie wszystkich.

Odnośnik do komentarza

Miałem ciężką nerwicę która przeszła w arytmię, 2 lata temu epizod wstawek częstoskurczu komorowego, wizyty w Aninie i u Koźluka, diagnoza - wypadek przy pracy, niczym się nie przejmować, częstoskurcz niegroźny i nie wymaga dalszego leczenia ani brania leków. Teraz miewam bardzo rzadko dodatkowe skurcze, ale dzisiaj mi tak serce przeskoczyło i jakby wybiło się ze swojej orbity, pobulgotało ze 3-4 sekundy i łupnęło z powrotem na swoje miejsce to wpadłem w panikę nerwicową i musiałem zaaplikować Afobam, rzadko to robię ale ta dzisiejsza akcja mnie nastraszyła :|. Zawsze po takiej akcji tętno skacze do 130-140 ale Afobam dobrze działa na psychikę i szybko spada do 90-100. Tak musiałem napisać coś bo się zestrachałem :}.

Odnośnik do komentarza
Gość ola8320

Do nie dawna nie wiedzialam czym w ogole sa te moje dodatkowe skurcze zaden lekarz mi tego tez nie powiedzial chodz bylam juz u kilku kardiologow stwierdzono u mnie tachykardie napadowa usg serca jest ok holtera nie zrobili bo nie maja.wiec sama wywnioskowalam (poczytalam) troche i juz wiem czymm jest to dziwne odczucie. pamietam kiedys zdarzyla sie to sporadycznie teraz jest raczej codziennie po kilkanascie razy meczy mnie to bo o tym ciagle mysle.biore isotpin 120 ale inna pani doktor stwierdziala ze lek jest starodawny i przepisala beto zk jak przeczytalam jego ulotke sie wystraszyalam jakie ma skutki uboczne i szczerze mowiac boje sie go zaczac brac po za tym nie wiem czy tak mozna pomeiszac jednego dnia isoptin nastepnego beto zk ale tak mnie juz mecza te skurcze ze chyba zaczne brac ten ddrugi lek pozdrawiam wszystkich na forum

Odnośnik do komentarza

Witam,u mnie skurcze dodatkowe pojawily się jakies 7lat temu.zwykle byl to jeden dwa skurcze dziennie czasem nic nie działo sie przez tydzien, przyzwyczailem sie do tego. ale jakies dwa tygodnie temu obudzily mnie te skurcze bylo ich mnostwo co chwile. przerazony pojechalem na pogotowie ktore nic nie zrobiło -odeslano mnie do szipitala. tam ekg-wyniki krwi i jakis mocny srodek na uspokojenie.przeszlo ale nastepnego dnia znów sie zaczelo i tak po tygodniu biegania po lekarzach mam zrobione badania holter ekg wysiłkowe itp skurcze nieco sie uspokoily dostałem leki;betaloc,i tradycyjnie magnez potas wczesniej bralem bisopromerck.niestety zyje w ciaglym lęku kiedy znów nasila sie objawy.jestam tym przerazony i nie potrafie normalnie funkcjonowac.pozdrawiam.miron.

Odnośnik do komentarza

Doskonale Cię miron rozumiem, moja droga jest bardzo podobna. Pomyśl nad czymś co zredukuje lęk, nie męcz się chłopie to do niczego nie prowadzi, a pomaga w dojściu do równowagi po takich incydentach. A jak wystąpią u Ciebie dziwne zachowania serca których nie miałeś to udaj się albo wezwij pogotowie, tak było z moim częstoskurczem komorowym, też wcześniej miałem się nie przejmować skurczami, a było kilkanaście na godzinę, gromadne/salwy itd ale jak serce zaczęło skakać i tańczyć przez kilkanaście sekund kilka razy na godzinę to jazda na pogotowie i tam złapali częstoskurcza.

Odnośnik do komentarza

Czytam Wasze wpisy i uwierzcie mi, jezeli jestescie zdenerwowani, zestresowan, ciagle lub często sie denerwujecie, odczuwacie lęki bardzie pomoze wam wizyta u psychologa, dobrego psychologa, ktory Was wyciszy, ustawi Wasze priorytety, znajdzie w Was harmonie. Kardiolog i leki na uspokojenie, a zwlaszcza psychotropowe to nie jest rozwiazanie. Jak idziecie do kardiologa, bo macie dolegliwosci sercowe i wysokie cisnienie, a serce zdrowe, no to co zrobi kardiolog - przepisze lekarstwa. Moze pomoga, ale nie wyeliminuja żródła. Zainwestujcie w psychologa.

Odnośnik do komentarza

Mam migotanie przedsionkow, ale zauwazylam, ze czesciej miewam w okresie jesienno-zimowym, chyba dopada mnie depresja zwiazana z ciemnoscia i brakiem slonca. Nie wydaje mi sie zebys musial isc do psychiatry, psycholog wystarczy, masz zrobione wszystkie badania i serce zdrowe, no to wynika z tego,ze te dolegliwosci sa spowodowane w duzej mierze ze stresu - takie jest moje zdanie. Ja tez bylam i nadal jestem bardzo zestresowana, znerwicowana. Obecnie chodze regularnie do psychologa - i to pomaga. Polecam.

Odnośnik do komentarza

dzieki monia za odp.czekam wlasnie na prywatna wizyte u dr fuglewicza z wrocławia, jest podobno bardzo dobry w leczeniu tych skurczy arytmi itp, licze ze dobierze mi odpowiedni lek bo chciailbym jeszcze zdazyc wychowac synka i zyc bez tego okropnego leku o moje serce, ale czy to mozliwe zeby sie pozbyc tych dolegliwosci?????? zaczynam juz w to watpic ;-(((((((

Odnośnik do komentarza

Miron - od 2 lat biorę poł, czasami całą tabletkę 25mg betalocu lub beto, mimo że dwaj Warszawscy specjaliści stwierdzili że nie jest to konieczne, tak dla komfortu psychicznego. Dodatkowo doraźnie raz na kilka tygodni lub rzadziej kiedy mam ataki lęku tak że mi tętno skacze 120-150 biorę 1/4 lub 1/2 Afobamu 25. Doraźnie bardzo mi pomaga, dział po kliku minutach i tętno wraca do 90-100 a potem jeszcze mniej, lęk przechodzi i jest ok. Dzięki psychoterapii w ogóle wyszedłem z nerwicy i ciągłego poczucia lęku i zagrożenia, teraz jest ok, tylko czasami napady paniki. Za 2 miesiące rodzi mi się dziecko i też chcę je wychować :). Także rada to działaj i popraw komfort swego życia, samo nie przejdzie. Przed epizodem z czestoskurczem, też dobijały mnie co chwila dodatkowe, salwy itp, bywały co kilka minut, także wiem jak się czujesz. Niestety nic innego po za zmianą trybu życia i braniem leków nie robiłęm. Dodatkowe prawie przeszły, miewam kilka na miesiąc, co można według niektórych kardiologów zaliczyć jako normę. No i ostatnio tak mi łupnęło j/w pisałem.

Odnośnik do komentarza

Od dawna wiadomo, ze stres jest powodem wielu chorob, dlatego jeszcze raz powtorzę, ze nalezy leczyc przyczyne, a nie skutek, zwlaszcza w mlodym wieku. Miron i Greg, jezeli juz teraz bedziecie sie faszerowac pigulkami, to co bedzie za 10-20 lat?. Najwazniejsze, jak sami piszecie, jest dziecko (mam nadzieje, ze zona tez) i to jest Wasz priorytet. Czy dziecku potrzebna jest nastepna super zabawka, a zonie nowe buty, czy ojciec i maz????? Trzymajcie zdjecia zony, dziecka na biurku, w portfelu i jak zlapie Was stres zerknijcie na zdjecie i zadajcie sobie pytanie - czy warto. Jak idziecie do lekarza, to lekarz skupia sie tylko na tym fragmecie ciala, ktore jest w zakresie jego specjalnosci. Skoro serce jest zdrowe, to co tu operowac? Operacja czy inny zabieg to jest ostatecznosc, a kazda ingerencja to ryzyko.Takie jest moje zdanie.

Odnośnik do komentarza
Gość Justinazi

Witajcie, tak się cieszę, że trafiłam na to forum! Jest tu więcej cennych informacji niż mogłabym uzyskać od tuzina specjalistów! Niestety też się borykam z arytmią. Mam zespół Barlowa, tachykardię i skurcze dodatkowe. Męczę się z tym już od kilku lat ( mam 27 lat). Przy czym jestem baaardzo nerwowa i jak u większości z Was mam ciągłe poczucie lęku, strachu, że zaraz przetsanie bić i umrę.. Są dni kiedy zupełnie mogę o tym zapomnieć, w głowie mam tylko pozytywne myśli ale zdarzają sie tygodnie niekiedy miesiące, kiedy z trudem podnoszę się z łóżka bo tak bardzo źle biję. Czytając Wasze wypowiedzi cały czas myslę o tym jak radzicie sobie bo ja wg Holtera nie mam tych skurczy zbyt wiele a sprawiają, że czasem nie umiem funkcjonować( gdy był założony holter, oczywiście moje serce biło prawie poprawnie). Cały czas czuję sie podenerwowana i niespokojna. Walczę z tym ale jest ciężko! Dzikęi, że jesteście! Wszyscy!

Odnośnik do komentarza
Gość Justinazi

Lekarza nas przekonują, że nic nam nie jest. Mamy nauczyć się życ pomimo tego co odczuwamy. Czasem jest trudno w to uwierzyć! Ja odkąd to mam stałam się bardziej wyczulona na informacjie o śmierci osób z powodu ataku serca i innych przyczyn sercowych a jeszcze jak dodają, że osoba ta borykała się z arytmią od razu myśle, że mnie też to spotka! Ale nie na tym życie polega. Trzeba się mierzyć z wieloma problemami, działać i wierzyć że jutro będzie lepszy dzień! Bo inaczej nasza własna psychika nas pożre!!

Odnośnik do komentarza
Gość Justinazi

Walczę codziennie, przekonując siebie, że dam radę i będzie lepiej. Już prawie wycofałam się z życia społecznego. Ciągły strach o to , że zaraz stracę przytomność, że nikt nie będzie umiał mi pomoc, przestałam się spotykać ze znajomymi, uprawiać sport, bo myślałam, że jeżeli źle się będę czuła to co zrobię? Myślałam, że tak jest bezpieczniej( a najchętniej spacerowałabym tylko w pobliżu szpitala :) Wolałam zostać w domu! I wsłuchiwać się w serce. Doszły napady paniki i nerwica. Codziennie niczym mantrę powtarzam sobie, że to co się dzieje nie zagraża mojemu życiu i nic nie może mi zrobić!!! Przepraszam, że tak się rozpisałam ale tylko Wy możecie mnie zrozumieć bo wszyscy borykamy się z tym samym! Pozdrawiam Was serdecznie! I walczmy codziennie bo naprawdę wiele możemy zyskać! Zaprogramujmy Nasze umysły tak, aby odzyskać spokój!

Odnośnik do komentarza

@ang25 bardzo dziękuję za odpowiedź. jesteś już kolejną osobą, która mówi mi, że to nerwica serca, ale chyba już to do mnie dotarło...choć gdy są gorsze chwile to wiadomo, że od razu myślę, że może coś ze mną nie tak. Powiem wam wszystkim tak.. mimo, że mam 17 lat, mimo, ze tą całą nerwicę, dodatkowe skurcze serca i inne dolegliwości mam od jakiegoś roku to i tak moje życie wygląda przynajmniej teraz zupełnie inaczej niż jeszcze chociażby kilka miesięcy temu gdy całe dnie siedziałem w domu wymierzając puls i myśląc, że moje myśli choć takie krótkie to już się kończy. Podejrzewam, że 95% z was ma dodatkowe skurcze serca z powodu ciągłego stresu - z powodu nerwicy. CHCECIE RECEPTY? 1. Przede wszystkim zaakceptujcie to, że macie NERWICĘ, i nie jesteście chorzy fizycznie tylko duchowo. Pewnie wiele osób wam to mówiło, ale to nie ma tak, że wy to wiecie, ale myślicie zupełnie inaczej, w to trzeba na prawdę uwierzyć! 2. Znajdźcie swoje hobby - na prawdę zajęcie głowy czymś innym, dążenie do swojego ubłaganego celu (do którego prawdopodobnie dążyliście przed wpadnięcie w tą *chorobę*). Ja zająłem się muzyką, która bardzo mi pomaga.. na prawdę, niektóre teksty są tak głębokie, że zdecydowałem się sam ją tworzyć. Zacząłem pisać teksty, kupiłem potrzebne rzeczy i tworzę. :) Czym zajmuję myśli? Teraz pisaniem i rozwijaniem swoich umiejętności, a nie jak wcześniej zwracaniem uwagi na to kiedy tylko umrę... 3. Dziwicie się, że osoby, rodzina was nie rozumieją... a jak myślicie, przed *chorobą* wiedzieliście w ogóle, że coś takiego istnieje? Że zwykły stres może dawać takie objawy? Zrozumcie, że nikt kto tego nie przeżył was nie zrozumie, nawet gdyby bardzo chciał... więc warto rozmawiać z osobami o problemach, ale nie w kwestii zamartwiania się jeden na drugiego tylko pomocy sobie nawzajem. Rozmawiam często z jedną koleżanką, która cierpi na nerwicę żołądka i staram się jej wyjść z tego problemu opierając się na własnych przeżyciach. 4. Olejcie leki... poważnie, nie wiem jak wy, ale ja nie zamierzam być zombie i zepsuć sobie organizm przez skutki uboczne takich leków. Jeśli rzeczywiście jesteście chorzy i lekarz tak twierdzi to leki są dla was, jeśli nikt nigdy nic nie wykrył to olejcie to po prostu. Nie ma sensu się znieczulać na samego siebie... bo dla mnie tym to jest. 5. Wychodźcie do ludzi, i do cholery róbcie to co robiliście kiedyś! To co sprawiało wam przyjemność, olej to, że serce bije (przecież gorzej by było jakby przestało). Baw się życiem, realizuj cele. 6. Psychiatra/Psycholog to dobra alternatywa... choć sam mało co korzystałem z tego to powiem wam, że na prawdę pomaga, ale samemu można zyskać lepsze efekty. Psycholog nakieruje nas na właściwą drogę, ale to my musimy znaleźć z niej wyjście. 7. i najważniejsze.... zaakceptujcie śmierć.. żyjcie tak jakby każdy dzień miał być ostatnim.. każdy z nas jest wrażliwy i boi się utraty tego co jest dla niego bardzo ważne. Śmierć to naturalna rzecz i trzeba mieć świadomość, że w każdej, KAŻDEJ chwili możemy umrzeć. Poza tym, jeśli nawet masz chorobę, która miałaby Cie zabić, to ostatnie chwile swojego życia spędziłbyś/spędziłabyś użalając się nad sobą? No way! Jestem tak silny pisząc ten post, dodaje mi to siły, a dziś i tak jak wracałem z miasta miałem skurcze dodatkowe i stresa... co z tego, że pisząc ten post z 5 razy złapałem się za puls by wyczuć serduszko. Myślicie, że gdybym nie był przewrażliwiony to tak bym robił? ;) Pomyślcie sami.. życie jest za krótkie by spędzać je z samym sobą. Pozdrawiam wszystkich i życzę abyście zaliczyli taki postęp jaki ja zaliczyłem przez ostatnie miesiące. :)

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×