Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Rekomendowane odpowiedzi

Witaj Alla.Witam Wszystkich. Jesli chodzi o konkretne ksiązki dot.nerwicy polecam*Pojedynek z nerwica* Anny Polender, gdyż w tej książce sa opisane historie kilkunastu osób, z różnymi objawami , podane przyczyny nerwicy , sposoby radzenia sobie zz nia.W PRZYPADKU NERWICY NAJWAŻNIEJSZE JEST NABRANIE NADZIEI, ze MOZNA SIE WYLECZYĆ Z NERWICY.A tamte historie to potwierdzaja.Poza tym nie wiem Alla, czy czytałaś historie tego człowieka, ktory wyszedł z nerwicy i kolezanki z tego forum ELEMELI , o *nerwicy natręctw wyleczonej* W obu tych historiach sa bardzo dobre informacje, ktorych zgłębienie( delikatne nie siłowe) podpowiada,.Poza tym z ksiązek konkretnych polecam książki Wojciecha Eichelbergera*Pomóż sobie, daj światu odetchnąć**Poza tym z czystym sumienie podpowiadam przyjrzenie się książkom Ewy Folej i Bozeny Figarskiej( plus kasety), gdyż obie te autorki pisza o ciemnych i jasnych stronach zycia.Oczywiscie książka *Sekret* Rhonndy Byrne i film w internecie( do którego link podałam na moim watku NA TYM FORUM *Lek jest naszym przyjacielem*, ze wzgledu na cenne w tej książce informacje dot.zdrowego myslenia, a panowanie nad myslami i emocjami jest pierwszym krokiem do odzyskania zdrowia. Poza tym podpowiadam przeczytanie fragmentów *Autoryzowanego wywiadu z Bogiem* w googlach (podałam sposób wejscia na tę strone) ze wzgledu na NAPRZWDE CENNE INFORMACJE dot.MYŚLENIA, jego wpływu na nasze zycie i informacji, JAK SIE NAUCZYĆ NAD NIMI PANOWAĆ.Niektórym osobom nie podobały sie niektóre informacje zawarte w tym wywiadzie, ale ja w innych ksiązkach zetknełam sie z taka interpretacja ŻYCIA I WSZECHŚWIATA, ze to dla mnie nic nowego.Dlatego podpowiadam SKUPIENIE SIĘ TYLKO NA FRAGMENTACH dot.myslenia( a one są tak na poczatku wywiadu). Poza tym chcę powiedziec, że wiecej na temat wychodzenia z nerwicy bede pisać na moim watku, gdyz nie ma zbyt wiele czasu na obszerne pisanie na kazdym watku.Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
ALA33: widzę, kolejna maturzystka:) Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałabym się spotkać z osobami cierpiącymi na to co ja. Obiecuję, że jak pokonam nerwicę(albo chociaż będę w stanie wyjść sama z domu), to zbiorę kilka osób i w realu ogarniemy sposoby na zniszczenie wroga:) Ja w sumie bezpośrednio szkołą się nie przejmuję, aczkolwiek przeraża mnie myśl o studiach (nie będę w domu, bez Mamy, na pewno będzie ze mną źle itd...). Na wizytę do swojego lekarza muszę czekać do stycznia, a wiem, że nie dam rady. Uczucie odrealnienia mam niemal przez 24g/dobę. Nie jestem w stanie sama wyjść, wrócić ze szkoły czy cokolwiek ;(. Z tego powodu byłam u swojego lekarza rodzinnego, żeby mi poradził, jak dotrwać do stycznia... No i dostałam namiary na innego psychiatrę, tym razem kobietę. W poniedziałek mam się zgłosić. Boję się jej, boje się, że mi nie pomoże i będzie jeszcze gorzej, a jednocześnie muszę tam jechać, bo nie radzę sobie kompletnie. :(
Odnośnik do komentarza
Krystek, więc poszukałam te wyniki, ale mam problem, bo kompletnie nie mogę się doczytać... Zrobię tak: napiszę Ci tu to co zdołam przeczytać, ale nie ręczę za to czy tak tam jest naprawdę napisane, bo pismo jest z kosmosu jakieś: Vn(albo u) c55 55 ( symbol, coś w stylu liczby pi, albo R) 15 16 OPOL Tama II wióra( śmiesznie brzmi, ale tak niewyraźnie jest, że moja interpretacja jest taka) płaska, ( potem jest kilka wyrazów, których się nie doczytam) ( coś tam) 0,2 dd naczynia prawidłowe siatk bez ognisk patologicznych I to tyle, pewnie nic to Ci nie da, ale naprawdę starałam się doczytać jak mogłam... Nawet szukałam w internecie prawidłowych wyników, żeby porównać zapisy, ale nigdzie nie ma, bo wynik jest opisowy indywidualny dla każdego lekarza. Trudno, może powinnaś jednak zwrócić się z tym do lekarza... W każdym razie jak czegoś się dowiesz to napisz:) Panika, jak ja to doskonale rozumiem... do lekarza idź i wszystko mu powiedz. Ja też się bardzo bałam zanim poszłam. Co prawda trafiłam na bardzo niekompetentną osobę, ale sam fakt, że zrobiłam jakiś krok to mi pomogło. Teraz chodzę tylko na terapię do psychologa, ale czasem zastanawiam się czy nie pójść do lekarza po jakieś leki, bo czasem to już nie daje rady... nie wiem sama... A jutro niedość, że mam tę prezentację to jeszcze wieczorem jadę do teatru, mam nadzieję, że ten dzień przeżyję... W sobotę Wam napiszę,.. :) Pozdrawiam A
Odnośnik do komentarza
Alla33 Trzymam za Ciebie kciuki.Wiele razy umierałem ze strachu przed jakimś ważnym dla mnie wydarzeniem ale dzięki temu podwajałem wysiłki aby jeszcze lepiej poznać siebie i naturę mojej choroby.Zawsze kończyło się happy endem ale czy to takie ważne w końcu gdyby coś poszło nie tak to z pewnością będzie kolejna szansa, a po niej jeszcze jedna i następna.Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
To miłe z Waszej strony... Więc prezentacji nie mówiłam, bo nie zdążyłam na lekcji, ale za to zdobyłam się na odwagę i poprosiłam nauczycielkę, żebym mogła mówić na następnej lekcji na przerwie i ku mojemu zdziwieniu zgodziła się. Dlatego czeka mnie powtórka ze stresu w poniedziałek- mam nadzieję, że będzie dobrze:) Byłam wczoraj w teatrze i bardzo miło było. Co prawda miałam duszności i troche się bałam, ale w sumie mogło być gorzej. Dziewczyny jak Wam poszła próbna matura?? Ogólnie to dzisiaj dusi mnie w klatce piersiowej i taka rozbita jestem... Kupiłam sobie Valerin forte i zobaczymy jak będzie dalej... Miłego weekendu Wam życzę:)
Odnośnik do komentarza
hej;)))) i co jak tu się nie nabawić nerwicy jak ma się w pracy tak fałszywych ludzi co donoszą do szefa. po piątkowym zebraniu w firmie jestem tak naładowana że szok!!!!!!!!!!! normalnie gdybym dorwała ta wredną babę co donosi to bym jej nogi z d...powyrywała;)))) poprostu ona nie widzi innych ludzi i po trupach do celu. ja sobie jakoś poradzę bo n ie jestem sama ale ona niech się przekona że tym razem przegieła. a moze znacie jakieś fajne sposoby jak komuś umilić dzień w pracy, już postanowiłyśmy z kolezankami że odzywamy sie tylko w sprawach służbowych i tyle niech odczuje że nie chcemy mieć z nią nic do czynienia. i o dziwo nawet nie brałam żadnych tabletek na uspokojenie i już od tyg. nie mierzyłam ciśnienia co ostatnio było moją manią. myślę że to nawet jakiś mój sukces;))))))) POZDRAWIAM
Odnośnik do komentarza
ja miałam w piątek imprezę, bardzo zależało mi żeby na nią pójść. nie dałam rady ;( taka jestem zła na siebie i na nerwicę, nie daję rady... jest beznadziejnie. boję się szkoły, choć przywozi i odwozi mnie Mama. Jutro mam pierwszą wizytę u nowego psychiatry... Tak się boję, że mi nie pomoże... ;( nie radzę sobie zupełnie...
Odnośnik do komentarza
Panika, ja mam to samo. Teraz moim problemem jest szkoła, ale w wakacje też było strasznie, bo nie chodziłam na imprezy, na żaden biwak nawet nie pojechałam, bo zawsze w ostatniej chwili stchórzyłam... Trzymam za Ciebie jutro kciuki:* A skąd jesteś?? Będzie dobrze:* Pozdrawiam A
Odnośnik do komentarza
Witam was wszystkich wiecie postanowilam sobie walczyc z ta nasza naj gorsza choroba jaka mamy .Powtarzam sobie ze juz prawie 8lat tak sie czuje ze do tej pory nie umarlam !Ale wiecie bardzo to ciezkie nie radze sobie z tym .Wiecie zaczelam kolejny raz chodzic do psychologa i jak narazie nie widze poprawy ale nie stety trzeba czasu wygrzebac sie z tego dolka:( Pozdrawiam was wszystkich.
Odnośnik do komentarza
wiecie co ja ostatnio pogadałam sobie z moją siostrą która przechodziła to samo a ona po prostu mną potrzepała i wbiła w tą moją łepetynę że to wszystko siedzi w mojej głowie, ona jak już jej mąż zaczyna coś marudzić po prostu się wyłącza. wywaliła wszystkie leki z domu zostawiła tylko apap. teraz jak jest mi źle dzwonię do niej no bo kto jest mi najbliższy jak nie własna siostra. ja staram sobie w sytuacjach kryzysowych myśleć o czymś dla mnie przyjemnym o tym że jestem lubiana, kochana mam przyjaciół zawsze mogę liczyć na ich pomoc. jak coś mi się nie uda to przecież świat się nie zawali, najwyżej spróbuję jeszcze raz. np. obgadam sobie z koleżankami tą wredną babę z pracy i już jest trochę lepiej;)) albo ugotuję sobie jakiś dobry obiadek tylko dla siebie lub zrobię komuś jakąś małą przyjemność bo lubię sprawiać bliskim mi osobą radoś takie niespodzianki tak ciepło się robi na sercu. życie przecież może być piękne!!!!!!!!! mam nadzieję że będzie coraz lepiej bo na pewno nie pomoże mi myślenie a co bedzie gdy........ itd. nie możemy pozwolić na to by stres żył naszym życiem ale bez niego się nie obejdziemy przecież nawet zdrowi ludzie się denerwują, i żyją!!! miłego wieczorku.
Odnośnik do komentarza
Widzę, że dzisaj jestem tu sama, ale to nic. Nie czuję się najlepiej, tzn. jakaś zdenerwowana jestem ( jakby to była nowość:) Ale szczerze to w głowie mi się wszystko trzęsie, a stopy i dłonie mam lodowate normalnie! Uciekłam trochę w naukę, ale i tak za bardzo nie mogę się skupić, więc zajrzałam do Was:) Aniamisia to bardzo dobrze, że masz z kim pogadać o swoich problemach, tym bardziej, że piszesz, że Twoja siostra przechodziła przez to samo co Ty... Ja ogólnie też mam kochaną rodzinę, ale jakoś nie umiem z nimi rozmawiać o swoich problemach. Przyjaciółki tzw. * od serca* też raczej nie mam dlatego czasem jest ciężko, ale jakoś daję sobie radę. Dobrze, że mam Was:) Panika napisz koniecznie jak było u lekarza! Miłego tygodnia Pozdrowienia
Odnośnik do komentarza
Hej!! Dawno mnie tu nie było :) co prawda czytałam wszystko na bieżąco,ale nie miałam kiedy napisać. Zeszły tydzień miałam zakręcony, intensywny i nerwowy, bo w piątek miałam poważne publiczne wystąpienie i się denerwowałam. W piątek nerwy miały swoją kulminację i nigdy w sumie chyba tak nie miałam,że strasznie trzęsła mi się zwłaszcza prawa noga...nie wiem jak to musiało wyglądać,ale chyba głupio. Miałam buty na obcasie i myślałam,że zaraz wykręce sobie kostkę...czy Wy też tak macie przy dużych nerwach?? kurcze to mnie dobija, bo przede mną jeszcze wiele takich *imprez*...Ogólnie jak się bardzo denerwuje to mam wrażenie jakby moje nogi były z waty i jakbym ledwo się na nich trzymała.Okropne to jest!! ~ Aniamisia, najważniejsze,że nie tylko Ty w pracy masz taki stosunek do tej baby w grupie zawsze łatwiej :) Ja też mam kochanych ludzi wokół siebie i to jest cenne w naszej chorobie, aczkolwiek i tak nie zawsze mówię o moich *jazdach* rodzinie, wolę się Wam wygadać, może dlatego,że jest tu jednak pewna anonimowość. Ja w każdym razie jestem taką osobą,że wiele sytuacji sama sobie komplikuje i mam przez to czym się denerwować.Bo ja coś robię dla swojej przyjemności a potem mam wyrzuty, że robię źle...eeeh...zakręcona jestem i tyle :) ściskam Was mocno!!
Odnośnik do komentarza
ALLA33: ojej co to dzisiaj było.. tak się podświadomie denerwowałam tą wizytą, że w szkole miałam atak paniki (totalne odrealnienie, nie wiedziałam co się ze mną dzieje, pomijając całą resztę objawów fizycznych). nienawidzę tego odrealnienia ;( pojechałam z Mamą do tej babki. w sumie konkretna, wizyta trwała 15 minut, dała leki, ale na pierwsze efekty muszę czekać 6tygodni... Właśnie mam przed sobą połówkę tabletki, którą mam łyknąć. Zawsze się boję brać nowych leków. No cóż... nasze zdrowie, Kochani! pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Bądź dobrej myśli! Podjęłaś pierwszy krok teraz musi być już tylko lepiej:) A jaki lek dostałaś? Bo ja ciągle zastanawiam się czy iść do lekarza czy nie, bo w sumie chodzę do psychologa, więc pewnie dostałabym tylko leki... Z jednej strony zdaję sobie sprawę, że leki mnie nie wyleczą, a tylko stłumią objawy, ale z drugiej strony nieraz tak się męczę z tą nerwicą, że w duchu błagam siebie, aby znalazł się lek, który to wszystko uśmierzy... Niecały rok temu byłam kilka razy u psychiatry, ale musiałam iść do dziecięcego i trafiłam na niesympatyczną i niekompetentną osobę, która z góry założyła, że mam depresję i przez kilka miesięcy brałam leki antydepresyjne, które nie dość, że nie pomagały, to tylko same negatywy z nich były... Sama nie wiem co teraz mam zrobić. A powiedz mi jeszcze proszę co robisz, gdy w szkole masz atak paniki?? Bo dla mnie to jest najgorsze, męczę się, bo boje się komukolwiek powiedzieć w takiej sytuacji... Jak Ty sobie radzisz? Wychodzisz z klasy czy komuś mówisz? Pozdrawiam Was wszystkich:*
Odnośnik do komentarza
Witam Serdecznie:) ~Alla33 ja bardzo czesto dostaje w szkole ataku:( przez to wlasnie mam duzo nieobecnosci... odrealnienie,dusznośći,palpitacje serca..itd gdybym miala wymieniac wszystkie objawy to hohoho.Zaczynam wykonywac gwaltowne ruchy ..sama nie wiem co robie .. nieostry wzrok i chęć ucieczki Boję sie wyjsc z klasy .. wpadam w panike i nie wiem co powiedziec nauczycielowi (u nas w szkole jest problem z wychodzeniem do toalety:() Jakos na dniach musze wybrac sie do lekarza.. dostalam skierowanie na badania ..mocz,krew. Oczywiscie panicznie sie boje ze wyniki beda złe:( nie moge sie zebrać i tam isc .. na sama mysl robi mi sie słabo.. jak bedzie cos zle?? ... masakra
Odnośnik do komentarza
Gość panika91
ALLA33: dostałam fevarin. W poniedziałek wzięłam pierwszą dawkę, strasznie się czułam. Zresztą do tej pory nie czuję się dobrze. Boję się zostać sama w domu, nie chodzę do szkoły. Przeraża mnie to, że pierwsze efekty mają być nie wcześniej jak za 6 tygodni... :( A co do moich metod na atak... Jako takich nie ma, próbuję się uspokoić, jeśli jeszcze mam szansę. Jeśli lęk jest już napiętnowany, to nie ma szans... W dzień, kiedy miałam wizytę u tej psychiatry, tak się denerwowałam w szkole (podświadomie), że pojawił się atak. Na przerwie. Koleżanka ze mną stała, a ja płakałam, wykonywałam nerwowe ruchy i gadałam jakieś głupoty, które pamiętam jak przez mgłę. Na koniec zrobiło mi się niedobrze, w ostatniej chwili dobiegłam do toalety. Prawie zwymiotowałam, ale uspokoiłam się jakoś i wytrzymałam. Czasami myślę, że potrzebuję egzorcysty, bo mnie szatan opętał... Wczoraj złapało mnie w domu, coś strasznego... Pozdrawiam wszystkich.
Odnośnik do komentarza
Gość jadwigaszpaczynska
Witaj Panika.Nie zazdroszczę Ci Twoich obcnych przeżyc, gdyz podobnie czułam sie wiele lat temu w pracy.Ale MOŻNA WYJŚĆ Z NERWICY, MOZNA ZAPANOWAĆ NAD ATAKIEM LĘKU, ale trzeba to cwiczyć, praktykować. Musiałaby s z góry zrobic załozenie ( powiedziec swojej głowie( WIEM, ŻE MAM NERWICE LEKOWĄ, WIEM, ŻE LĘK JEST WCIAŻ OBECNY W MYM UMYŚLE, dlatego nie bedę z nim walczyc, tylko ZAAKCEPTUJE JEGO OBECNOŚĆ i SPROBUJĘ Z TYM ŻYĆ. AKCEPTACJA NIE OZNACZA TWOJEJ ZGODY NA CALE ŻYCIE W LĘKU, lecz przyznanie, że są powody, dla których lęk pojawił sie w Twoim zyciu.Mozesz mi wierzyc lub nie, ale sama siałas swoje lęki w głowie ( w podswiadomości), gromadziłas je latami ( nie stawiajac im czoła na bieżąco(, unikając tego , czego sie bałaś, do zmierzenia się z czym nie czułas sie gotowa.Jesli więc teraz z góry, GDY TYLKO SIE ZBUDZISZ , powiesz sobie, cos takiego : WIEM LEKU, ze gdy ja sie zbudziłam, zbudziła sie moja pamięć i ty w niej obecny.Ale POZWALAM CI SOBIE TOWARZYSZYĆ, bo albo zrozumiem o co ci chodzi, albo ci sie znudzi przebywanie ze mną, gdyz będę ignorować momenty, kiedy mnie będziesz straszył. I to nie sa żadne bzdury, takie postępowanie doradzaja autorzy książek, ktore czytałam.Sama stosowałam tę * zgodę na obecność leku* WITAJ LĘKU, JAK SIE MASZ, pokaz swĄ prawdziwą twarz, czym postraszysz mnie za chwilę, masz pod ręką strachów tyle. Takie powiedzenie lękowi , ze pozwalasz mu byc jest jak jego oswajanie. I tutaj tez posłużę sie wierszykiem. LĘK JEST GROŹNY TYLKO DOTĄD, póki sie go boisz, znika, gdy mu stawisz czoła, lub gdy go oswoisz --------------- W jednej z książek N.D.Walscha przeczytałam taki fajny wierszyk: ZAWSZE, GDY SIE BOJĘ, PODNOSZĘ DUMNIE CZOŁO I NUCĘ COS WESOLO, WIEC NIKT NIE PODEJRZEWA, JAK BARDZO BOJE SIĘ.. ----------------- ZA KAŻDYM LĘKIEM NERWICOWYM, STOI KONKRETNY LĘK ZYCIOWY, przed szkołą, pracą , ośmieszeniem, przed zyciem, śmiercią, odrzuceniem. W Twoim przypadku widzę nieprzerobioną lekcję dot.strachu przed smiecia ( gdy zemdleje, cos mi sie stanie, umrę), przed osmieszeniem ( jesli zasłabnę, zemdleję, wszyscy sie będą śmiac).Sama musisz rozpoznac, czego sie najbardziej boisz, wstydzisz, będąc w szkole,, a potem sobie powiedziec to, co ja mówiłam, gdy pracowałam nad swobą: TO NAJWYŻEJ, SIE OŚMIESZĘ, TO NAJWYZEJ ZEMDLEJĘ I CO Z EGO.TO NIE BĘDZIE KONIEC ŚWIATA. Zawsze, gdy tak sobie powiedziałam ( Z GORY, NAPRZÓD) lęk sie uspokajał.NIE MOŻNA STRASZYĆ KOGOS KTO TAK DOBRZE UDAJE, ZE SIE NIE BOI. Poza tym dobrze jest wtajemniczyc kogos tak ogólnie w swoją sytuację, umówić sie, ze gdy będzie sie cos działo, gdy będzie za trudno wytrzymac, wtedy ta osoba wyjdzie razem z klasy, czy pójdzie do łazienki ( dobrze byłoby uprzedzic tak ogólnie, wychowawczynię).Możesz miec wtedy większa *: strefę bezpieczeństwa*, o której pisze męzczyzna, ktory wyszedł z nerwicy. Zapraszam Cię do uważnego przeczytania mojego wątku *Lęk jest naszym przyjacielem*, gdyz instaluje na niom sposoby dzieki którym poradziłam sobie z moimi nerwicowymi sposobami reagowania wobec zycia i nauczyłam sie bycia szczęśliwa. A Ty, podobnie jak inne osoby na forum jestescie takie młode, ze szkoda zmarnować zbyt wielu lat na nerwicę. Nie wiem, czy bierzecie udział w psychoterapii, ale jeśli nie TO POLECAM, tylko trzeba wybrac psychologa () terapeutę) odpowiedniego dla siebie, zeby nadawał na tych samych falach.To bardzo skraca czas cierpienia z powodu nerwicy.Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Gość panika91
uświadomiłam sobie dzisiaj jak bardzo boję się studiów. to dla mnie kosmos. będę musiała opuścić dom, bo w moim mieście nie ma nawet gdzie studiować. Najbliżej mam do Warszawy. Niby 1,5h drogi, ale ja sobie tego nie wyobrażam. Boję się, że nerwica mi nie pozwoli na to wszystko i będę wegetować jak teraz. Jestem bardzo związana z Mamą. Teraz to się jeszcze bardziej nasiliło, bo nerwica ostro daje mi w kość. Nie wyobrażam sobie w tym momencie wyjść z domu, a co dopiero wyjechać na studia. Będę sama. Boję się kolejnego nawrotu nerwicy, kiedy nie będzie przy mnie Mamy. Wizja studiów mnie przeraża. Wiem, że mam jeszcze trochę czasu i że sama się nakręcam, ale naprawdę się panicznie boję...
Odnośnik do komentarza
Hej, rozumiem Was- w szkole jest najgorzej jak Cię dopadnie... Zawsze boję się wyjść z klasy, bo co sobie ludzie o mnie pomyślą... i się tak męczę i męczę... koszmar. Od ok. dwóch tygodni mam jakieś dziwne duszności i boję się co to może być... Pierwszy raz zdarzyły mi się na koncercie, drugi w teatrze, a teraz to ciągle je mam. Wszędzie gdzie jestem, tylko nie w domu... Dziwne... Najbardziej się denerwuję, że przez to wszystko przestanę wychodzić do ludzi i się zamknę w domu. Czytałam historię wielu ludzi, którzy do tego doprowadzili i boję się, że mnie też to spotka. Już i tak nie chodzę sama na zakupy, na miasto, nie mówiąc już o dodatkowych zajęciach... Mimo, że jestem towarzyska to teraz spotykam się z kimś tylko wtedy, gdy znajomi mnie wyciągną i wcześniej dokładnie wszystko zaplanuje... Jejku, tak sobie myślę, że to takie dziwne, bo normalni ludzie by tak nie pomyśleli i nie bali się co będzie, a ja (my nerwicowcy) to wyobrażam sobie wszystkie konsekwencje i nakręcam sobie lęki. Pozdrawiam:)
Odnośnik do komentarza
Przepraszam, ale dopiero przeczytałam post Pani Jadwigi. Ja chodzę na terapię i usłyszałam podobne słowa jak te, które pani piszę. Rzeczywiście zdaję sobie sprawę, że to dobre rozwiązania i np.w tej chwili chciałabym się zastosować i zgadzam się z nimi, ale jak już przyjdzie do ataku to nie potrafię się na tym skupić i nie udaje mi się nigdy wykorzystać poznanych technik. No cóż... cały czas próbuję, może mi się kiedyś uda wreszcie. Moje najlepsze koleżanki z klasy wiedzą o mojej nerwicy, ale i tak ciężko mi jest o tym z nimi rozmawiać, bo mam wrażenie, że chyba nie do końca mnie rozumieją. Bardzo je lubię i może nie doceniam, ale wydaje mi się, że jak im mówię, że mam problem to to po nich * spływa*. Chyba mam za duże wymagania, albo sama nie wiem jakiej reakcji bym oczekiwała... w sumie to je rozumiem, bo jakbym ja się kiedyś dowiedziała, że moja koleżanka ma nerwicę i nie miała o tej chorobie pojęcia to być może też by mi było to obojętne... Miałam kilka razy chęć powiedzieć wychowawczyni, ale boję się jej reakcji... denerwuję się, że komuś powie, albo będzie mnie wyraźnie inaczej traktowała, albo co gorsza będzie chciała rozmawiać z moją mamą... no nie wiem sama, mam tyle wątpliwości...
Odnośnik do komentarza
Witaj Ałła.Witam Wszystkich. Jest takie pojecie jak * fałszywy wstyd*, ktory wyrzadza nam wiele szkody. Ja swój przepracowałam, a Ty musisz popracowac nad swoim. W historii czlowieka, ktory wyszedl z nerwicy, ktora polecam jako * lekture obowiazkową* sa wazne informacje dot.* strefy bezpieczeństwa*.Ja bym Ci radzila schowac * fałszywy wstyd* do kieszeni i wtajemniczyc w sposób (,który Tobie bedzie odpowiadał( wychowawczynię w to, co sie z Toba dzieje.Moze Twoja terapeutka przepracowałaby z Tobą jak to zrobic, co jej powiedzieć. To by poszerzyło na szkołę Twoja * strefe bezpieczeństwa*. Poza tym musisz miec jakies swoje powody, ze dotad nie wtajemniczyłaś swojej rodziny w to, co sie z Toba dzieje.Ale moim zdaniem, powinnas powiedziec o tym komuś w domu, do kogo masz najwieksze zaufanie ( jesli nie mamie, to moze ojcu,, cioci itd).To tez by Ci zapewniło w domu taką strefę bezpieczństwa, do czasu az psychoterapia pozwoli Ci mocniej stanąć na własnych nogach * emocjonalnie i mentalnie*.. Wiem o czym mówie, gdyz przeszłam przez to wszystko i gdybym wczesniej miała takie materiały jakie sa dostepne teraz i takie sposoby pracy nad nerwicą, moja narwica nie trwałaby tyle czasu. Poza tym podpowiadam Tobie , ale i innym forumowiczom PODJECIE DIALOGU Z LĘKIEM( czyli z podswiadomoscią, gdzie lęk mieszka).Można zacząć prowadzic z nim NEGOCJACJE, zaprzyjaźnic sie, nie traktowac go jak wroga. Na jednym z watkow na tym forum psycholog poradziła swojej pacjentce * zaprzyjaźnienie sie z nerwicą*, tylko nie powiedziała jej * jak*. LĘK TO JEST COS NAM NIEZNANEGO ( nowego, a my, wszyscy boimy sie nieznanych spraw, rzeczy, dopóki czegos sie o nich nie dowiemy, dopóki ich w sobie nie oswoimy).Wtedy lrk przed tym sie zmniejsza i to jest naturalne. Gdy oswoicie swój lek przed śmiercia,( czytajac na ten temat jakies materiały), osmieszeniem sie (uczac sie wiary w siebie, zdrowego poczucia własnej wartosci), przed chorobami i innymi tragediami, ktore moga, ale nie musza sie zdarzyc, staniecie sie silniejsi. .WYOBRAŻONE NIEBEZPIECZEŃSTWO JEST GORSZE, niz to REALNE. LĘK ZAPRASZA NAS, NA LEKCJĘ ODWAGI, ktorej unikamy, całymi - latami ! Pragnie nam tez pomóc, nauczyć sie wreszcie wiary w siebie i radości , wiary w swoje możliwości ! .Pozdrawiam Was i życzę więcej wiary w siebie.
Odnośnik do komentarza
Gość panika91
ALLA: w ubiegły poniedziałek byłam u lekarza i dostałam leki psychotropowe. od tej pory siedzę w domu, nie chodzę do szkoły. i nie wiem jak się teraz pozbierać, żeby do niej wrócić... w sumie jak dla mnie wszystko jest do przeżycia prócz tego uczucia odrealnienia... pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Ale tu pusto... mam nadzieję, że grypa Was nie dopadła... :) Wczoraj w szkole miałam atak... masakra jakaś, cały dzień byłam rozkojarzona i wycięczona, dzis to samo. W szkole miałam taką derealizację jak jeszcze nigdy... Niby siedziałam w klasie na lekcjach, a wydawało mi się, że mnie nie ma, jakby wszystko działo się poza mną- w innym wymiarze. Dziwne uczucie, mam nadzieję, że się nie powtórzy. Jak wróciłam ze szkoły to od razu zasnęłam! A teraz jestem taka nijaka... Trzymajcie się:) Oby jutro było lepsze!
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×