Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Napady paniczno lękowe z agorafobią


Gość MAJA

Rekomendowane odpowiedzi

Witam , jeżeli to Ciebie Asiu i Michalinko pocieszy to u mnie też w domu przeziębienie szaleje, synek szwagra mi dzieci załatwił,one mnie, ja męża, i na razie tylko dziadek się trzyma. W ogóle gdzie nie zadzwonię to każdy przeziębiony, mniej czy bardziej,ale katar i bóle gardła męczą. Eh, szkoda,że po lecie, ale trzeba jakoś przetrwać. Także dziewczyny zdrówka. Aniu jak było na ślubie, mam nadzieję,że wszystko w porządku? Marta decyzja o powrocie do szkoły jest świetna, nie myśl o tym za bardzo, by nie prowokować jakichś negatywnych myśli. staraj się mówić-jestem silna i cokolwiek się stanie dam radę. Agata opis wycieczki brzmi przeuroczo, aż chciałoby się być na Twoim miejscu,albo raczej z Tobą ;) Madziu gratuluję tego metra, takie osiągnięcie to solidna baza pod kolejne wyzwanie.Brawo :) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Oj dziewczyny to widzę, że choroba u Was szaleje, wszystkim Wam życzę zdrówka. Ale faktycznie, taka teraz pora, że trudno czegoś nie złapać, a tu zapowiadają dalsze deszcze :/ Marta bardzo dobrze, że się nie poddajesz, uważam, że zrobiłaś ogromne postępy odkąd się u nas pojawiłaś i trzymam kciuki, żeby dalej było dobrze. Magda super, że u Ciebie tak dobrze, z tym metrem to jestem pod wrażeniem, jestem pewna, że teraz będzie Ci dużo łatwiej pokonywać kolejne lęki :) Agata to spotkanie musiało być fantastycznym przeżyciem :) No i bardzo Ci zazdroszczę pięknej pogody i ciepła, u nas prognozy na najbliższy tydzień to chłodno i deszcz. U mnie wczoraj było trochę zamieszania z tym ślubem. Tak jak wczoraj Wam pisałam, zdecydowaliśmy, że pojedziemy samochodem, bo lało i było zimno. Ja się czułam tak średnio, tzn. bałam się po prostu tej wizyty w kościele, zwłaszcza po porannym osłabieniu po kąpieli, już w aucie chciałam przez chwilę wracać, ale wzięłam się w garść i dojeżdżaliśmy już na miejsce, kiedy okazało się, że pod samym kościołem nie ma już miejsca żeby zaparkować i trzeba szukać kawałek dalej. No i w czasie tego szukania... poszła nam opona, i to nie tylko zeszło z niej powietrze, ale w ogóle cała opona zeszła z koła, do niczego się nie nadawała już. Wiecie, my tu w eleganckich strojach, ja jasna sukienka, chłopak w garniturze, na dworze deszcz i błoto, do ślubu 10 minut, a tu takie coś. Chłopak zadzwonił do ojca, żeby jak da radę podjechał za godzinkę i pomógł z tym kołem, no i wkurzeni poszliśmy do tego kościoła. Weszliśmy chwilkę spóźnieni, więc kościół był już pełen, ale na szczęście w jednej z ostatnich ławek były miejsca i tam usiedliśmy. Mszę wytrzymałam w sumie bez większego problemu, miałam dwa-trzy trudniejsze momenty, ale starałam się skupiać na przyglądaniu młodej parze i innym ludziom w kościele i jakoś poszło. Po mszy złożyliśmy życzenia i poszliśmy do samochodu, przyjechał ojciec chłopaka i dodatkowo nasz kolega, który też był na ślubie zaproponował pomoc, więc wspólnymi siłami założyliśmy zapasową oponę i pojechaliśmy do domu. Powiem Wam, że paradoksalnie, mimo że jak poszła nam ta opona i zdałam sobie sprawę, że jesteśmy chwilowo uziemieni, to poczułam się kiepsko, ale to bardzo szybko minęło, a już przy zmienianiu koła zupełnie opadł ze mnie strach, zachowywałam się zupełnie normalnie, w sumie byłam spokojniejsza niż mój chłopak. Resztę wieczoru spędziłam w domu, a dzisiaj byłam u chłopaka, pół drogi poszłam pieszo i jeszcze wstąpiłam do marketu po ciasto, więc pozytywnie. No a jutro do pracy. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Cześć dziewczyny, przepraszam za długą nieobecność - miałam kłopoty z dostępem do internetu. Pytałyście, czy na xanaxie wychodzę normalnie z domu - tak, jestem w stanie pojechać odrobinę dalej,niż bez leku. Czyli np. kilka km nieznanymi ulicami,pod warunkiem oczywiście, że droga jest prosta i jestem w stanie zapamiętać ją.Czyli pamiętam drogę powrotną, jakby co. Albo jestem w stanie spokojnie pójść z rodziną do kina - bo na trzeźwo nie sprawia mi to żadnej przyjemności - mam też klaustrofobię - siedzenie jak na kołku w trakcie filmu i myślenie o tym, żeby jak najszybciej wyjść to nie jest szczyt przyjemności ;) Czyli xanax, nawet jego podwójna dawka, zmniejsza ten potworny lęk,ale nie na tyle,żebym mogła wyjechać z miasta, albo wsiąść do pociągu czy samolotu. A jak wygląda mój dzień? Jak zwykła wegetacja... Ponieważ nie mam teraz pracy,bo firma została zamknięta, czuję się jak pasożyt w rodzinie, bo, jak się domyślacie, nie jest łatwo znaleźć pracę mając dziesiątki lęków. Oczami wyobraźni widzę zadania,które miałabym wykonać,a które są absolutnie niemożliwe... Chodzę spać nad ranem,bo trudno mi w nocy zasnąć, budzę się w południe,a siły odzyskuję wieczorem. Czuję się bezużyteczna nic mi się nie chce. Zapomniałam dodać, że oprócz agorafobii i klaustrofobii mam paniczny lęk przed lekarzami, a dokładniej przed jakąkolwiek ingerencją typu igła,sklapel itd. Nie boję się tylko pójść z przeziębieniem czy wysypką ;) Żadne badania nie wchodzą w grę. Jak urodziłam dawno temu syna, tak ostatni raz miałam do czynienia z wiadomymi lekarzami. Jak mnie kręgosłup rozbolał i lekarz mi poradził rezonans, to więcej mnie tam nie było. To samo dentysta - dzięki Bogu jakoś ok, bo też za nic bym nie poszła. Tak więc w ciągu dnia snuję się po domu, robię oczywiście coś tam, ale najchętniej bym z domu nie wychodziła, sklep spożywczy mam 20 metrów od domu na szczęście, więc siedzę na d.. w chałupie i tu mi najlepiej... A co zrozumienia wśród członków rodziny... hehe.. akurat mnie rozumieją :(( Owszem, tolerują to, wiedzą, że mam mnóstwo ograniczeń,ale potrafią się czasem podle zachować.. np.kiedyś syn poprosił ojca o podwiezienie. Ja, w ramach ćwiczeń w opuszczaniu domu,też pojechałam. Miało to być na znaną mi ulicę.Jednak plany się zmieniły, trzeba było go podwieźć poza znany mi teren. Poprosiłam, żeby mnie zostawili na granicy nieznanego mi terenu,ja tu poczekam,a mąż zabierze mnie wracając - to było tylko kilometr dalej. Zatrzymali się, ale najpierw usiłowali mi durnoty wmówić, że nic mi nie będzie i żebym nie histeryzowała, że przesadzam itd. W końcu mąż powiedział,że ok,ale wracam w takim razie sama... no cóż.. w ten sposób miałam przymusowy spacer ok.12 km... Pojechał, wrócił do domu mając gdzieś, co się ze mną dzieje:(( w połowie drogi chciałam choć parę przystanków przejechać autobusem.. w tym celu weszłam do sklepu,kupiłam coś do picia i nawaliłam się podwójnym xanaxem... niestety, nie zadziałał,a autobusy uciekały jeden po drugim - bez leków nie wejdę ani do autobusu,ani do tramwaju - więc pozostało kontynuować cudowną pieszą podróż. Z innych przykładów braku zrozumienia - ały czas jestem molestowana o wyjazd do Warszawy, *bo tam łatwiej znajdziemy pracę* - nie przyjmują do wiadomości, że dla mnie wyjazd jest niemożliwy!!!!!!!!! Do psychologa chodzę raz w tygodniu, póki co minęły 2 miesiące, więc trudno mówić o efektach. Pozdrawiam Was wszystkie :)

Odnośnik do komentarza

U mnie zdrowiej, wczoraj u teściów na obiedzie byliśmy, dziewczynki trochę jeszcze pociągają nosem,ale ponoć to już tylko pozostałość i nic groźnego. Zaraz idę na zakupy, bo teraz mama z siostrą przeziębione, więc trzeba dom zaopatrzyć w dużą ilość czosnku i cytryny;) Nukusia a powiedz ćwiczysz regularnie, to znaczy po wizycie u psychologa dostajesz jakieś zadania do wykonania? Mi zawsze kazała, np iść do fryzjera, na zakupy, pojechać za miasto, szczegółowo opisać swoje odczucia i potem to analizowałyśmy. Aniu miałaś niemiłe niespodzianki po drodze i wprost świetnie sobie poradziłaś-wielkie gratulacje;) Julka zdrówka, Asiu też szybko zdrowiejcie. Wiecie u nas tak szybko w tym roku przyszło ochłodzenie, najpierw plus 25, a następnego dnia 10 stopni mniej plus deszcze:( Marta trzymamy kciuki za Twoją szkołę, jestem pewna,że świetnie dasz sobie radę. Jak Jula radzi nie nastawiaj się negatywnie. Bądź po prostu pewna swojej siły. Madziu rzeczywiście intensywnie u Ciebie i gratuluję zdobycia metra, a w Kozienicach to już na pewno odpoczniesz;) Agata u Was też weekend bardzo intensywny, jak Jula napisała aż chciałoby się być tam z Tobą i doświadczyć tego wszystkiego. ;)

Odnośnik do komentarza

Witam ja tylko na chwilke chcialabym sie was poradzic w jednej sprawie. Czy uwazacie ze robie zle idac do psychiatry ze powinnam isc tylko i wylacznie do psychologa?? Ja juz sama nie wiem, na czwartek sie umowilam z tym nowym psychiatra rzekomo prowadzi on terapie godzinne ale moja kolezanka uwaza ze robie zle i ze powinnam isc do psychologa bo psychiatr wg niej jest od swirow.....ona nawet nie rozumie mojego problemu uwaza ze jakbym poszla na porzadna imprezke i wrocila na kolanach do domu to by mi przeszlo....ale rozdraznila mnie tym i teraz sie zadreczamtym co zrobic pomozcie;) wszystkie opcje rozwaze i z gory dziekuje;)

Odnośnik do komentarza

Michalinka - nie, psycholog nie każe mi wykonywać zadań, tylko raczej zastanowić się, jaka mogłaby być pierwotna przyczyna tych lęków... wizyta polega na tym, że ja mam mówić, o czym chcę, a on ma wyłowić z tego rzeczy, które mogły mieć wpływ na obecny stan. Ponieważ nie cierpię gadać po próżnicy, nieraz on mi zadaje pytania pomocnicze ;) Ale sama z siebie próbuję wychodzić z domu, bo, tak,jak któraś z Was już napisała - im mniej wychodzę, tym bardziej się tego obawiam... A do koleżanki,która tu napisała jako ostatnia, że chce iść do psychiatry... nie można ogólnie powiedzieć,czy to dobrze, czy źle. Trafiłam raz na panią, która wydawała się dobrze mnie rozumieć, wcale nie pchała mnie w branie leków. Ten xanax to wycyganiłam od neurologa mojej mamy :) Moja lekarka mi wypisała receptę, i to na moje usilne prośby, ale na czterokrotnie mniejsze dawki... hehe...i jeszcze ostrzegała, że to za silne... a takie coś to jak zwykły cukierek dla mnie :)) Za to jak poszłam do poleconej pani doktor, ta zaczęła mi takie głupoty gadać, że miałam dość po minucie! Że mam spróbować wyjechać np. do Warszawy, wziąć 1 xanax i nic mi nie będzie. że mam sobie powiedzieć, że nic mi się nie stanie itd. Widać było,że w swojej kilkudziesięcioletniej karierze nie miała chyba w ogóle do czynienia z lękami panicznymi!!! Do ciężkiej cholery, za przeproszeniem, nawet po podwójnej dawce mogę się ruszyć tylko w pobliże. Tylko dalsze. I ,jak doskonale wiecie, rozum tu nie ma nic do rzeczy, nie można sobie *uświadomić* niczego, bo nie myśli się wtedy... Dlatego wg mnie pójść zawsze możesz, jak Ci nie będzie odpowiadało,to więcej tam nie pójdziesz :)

Odnośnik do komentarza

Nukusia ja chodze juz do psychiatry tylko ze ona mi juz nic nie pomaga wlasnie tylko podczas pierwszej wizyty dala mi fajjne rady a pozniej spotkanie to istna cisza na kazde moje pytanie dostawaam tylko krotka odpowiedz i tyle.....zero jakichs rad czy wlasnie pytan recepta i papa a nie tego oczekuje......chodzi mi o t ze zmieniam ja ide w czwartek do kogo innego i tak sobie poyslalam ze jesli nie odczuje wiekszej ulgi to sprobuje psychologa ale po prostu myslalam ze i jedno i drugie prowadzi terapie jak widac chyba nie,,,,,a co do tego ze wyslala ci do warszawy to niezle faktycznie chyba zero wiedzy na ten temat w zupelnosci cie rozumiem. Ja juz mam za soba leki jakbym byla sama to bylabym w stanie to opanowac ale jak ostatnio ja mam lek a dziecko mi krzyczy i szarpie sie w wozku a do grzecznych oona nie nalezy spaikowala i tyle......

Odnośnik do komentarza

Marta ja polecam psychologa, wiesz tam gdzie ja chodziłam to mi terapeutka powiedziała-że jak będzie wiedziała,że potrzebne mi leki wyśle mnie do psychiatry, natomiast nasze schorzenie nie jest chorobą psychiczną czy jakimś takim zaburzeniem, które da się wyleczyć lekami, tutaj konieczna jest praca pacjenta z psychologiem. Owszem, czasem trzeba wesprzeć się lekami, jest to niezbędne, ale podstawowa forma to terapia, bo uczymy się nie jak unikać lęku, tylko jak sobie z nim radzić. Także ja uważam,że terapia plus znalezienie dobrego terapeuty-wrażliwy,ciepły,budzący zaufanie to podstawowa kwestia. Dobrze Nukusia,że próbujesz, nie zamykasz się w domu. W końcu my boimy się nieznajomego, im więcej oswajamy tego świata, tym mniej nas to *rusza*. Wyjścia na nowo są normalnością. Michalinka super,że już zdrowie wróciło:) Mam nadzieję,że u Julii też już lepiej? Aniu bardzo się cieszę,że tak dobrze sobie poradziłaś, i jeszcze miałaś przygody po drodze, a mimo to poszłaś na ślub, nie wpadłaś w jakieś stany lękowe, zwyciężyłaś lęk, brawo. Widać różnicę, jeszcze dwa tygodnie temu, nie chciałaś wyjść z domu, a teraz odzyskujesz na nowo siłę do działania. A u mnie lepiej, córa jutro zostanie w domu jeszcze, ją chyba najmniej wzięło, już wczoraj ogłosiła,że idzie dziś do szkoły, i jaka smutna,że została w domu. Mąż jutro do pracy pomyka, szybko mu przeszło, ja też jakoś się ogarniam, chociaż najmocniej mnie wzięło z naszej trójki. Ale widocznie to taki szybki wirus.

Odnośnik do komentarza

Witam dziewczyny, Marto podstawowa roznica pomiedzy psychologiem a psychiatra jest taka ze koncza oni inne studia. Psycholog studiuje psychologie i przez te 4 lata uczy sie m.in. o temperamencie, rozwoju osobowosci, zaburzeniach psychicznych i emocjonalnych ich przyczynach i sposobach leczenia itd. psychiatra konczy medycyne wiec przyczyn rozwoju chorob szuka on raczej w rozregulowanym dzialaniu neuroprzekaznikow, hormonow czy tez innych zaburzeniach neuronalnych. Psycholog nastawiony jest na prace z psyche a psychiatra na zapisywanie lekow. Psychiatra nawet czesto nie ma takiej wiedzy jak oprocz lekow radzic sobie z zaburzeniami i nie jest zobowiazany do pogaduszek z pacjentem. Jest jeszcze cos takiego jak psychoterapeuta- to osoba ktora jest albo psychologiem albo psychiatra i dalej postanawia kontynuowac edukacje z tym ze teraz okolo 5-15 lat uczy sie jak pracowac z okreslonym pacjentem terapia. Teraz wszystko zalezy Marto od tego czego oczekujesz. Jezeli wystarczy Ci tylko recepta i nie chcesz zadnych porad czy tez innych rozwiazan odpowiedni bedzie psychiatra. Jezeli dla Ciebie najwazniejsza jest praca nad soba, uczenie sie roznych technik opanowywania leku itd. a takze praca nad swoimi emocjami, samoocena itd. to najlepszy jest psycholog psychoterapeuta. Natomiast jesli zalezy Ci i na lekach i na poradach, technikach itd. to wtedy dobrze poszukac psychiatry psychoterapeuty. Jeszcze istnieje mozliwosc chodzenia do psychologa psychoterapeuty a od czasu do czasu w razie potrzeby korzystanie z psychiatry tylko do wypisania tabletek. İdealem jest gdy znajdzie sie takiego psychologa psychoterapute lub psychıatre psychoterapeute specjalizujacego sie wlasnie w zaburzeniach lekowych. İ jeszcze jedno nasze zaburzenie to zaburzenie emocjonalne. Mam nadzieje ze troche rozjasnilam temat. U mnie bardzo spokojny tydzien jak na razie mam okres i staram sie wiecej odpoczywac. Wiec tylko szkola, biuro- teraz 2 dni z nimi siedze do konca odrabiam zadania gotujemy tu obiad tez nie jest zle, nie mam do siebie jakis pretensji ze nie jade do domu, bedzie na to czas na razie troche spokoju...:) Musimy juz uciekac wiec sie dzis nie rozpisze, jutro sie odezwe Pozdrawiam was

Odnośnik do komentarza

Hej dziewczyny! Nukusia szkoda że nie masz wystarczającego wsparcia w rodzinie, ale z drugiej strony nasza przypadłość naprawdę nie jest łatwa do zrozumienia dla osób zdrowych, no bo jak tu komuś wytłumaczyć, że nie możemy wyjść z domu albo musimy natychmiast wyjść z autobusu, mimo że teoretycznie nic się nie dzieje? Najważniejsze, że się nie poddajesz i mimo wszystko wychodzisz, koniecznie rób to dalej. Najgorzej to zamknąć się na dobre w domu. Marta nie słuchaj takich opinii że psychiatra jest od czubków albo coś w tym rodzaju, to lekarz jak każdy inny. Ja bym się na Twoim miejscu przeszła i sprawdziła, jaki to lekarz, czy masz do niego zaufanie, czy chce Cię od razu pchać w leki, czy raczej pójdzie w stronę terapii - a może okaże się, że to świetny fachowiec który Ci pomoże? Nic nie tracisz. Ale również polecam psychologa, bo to jego pomoc jest najcenniejsza, oczywiście razem z Twoją codzienną pracą. Michalinko i jak tam u Was, wszyscy już zdrowi? Asiu cieszę się, że czujesz się już lepiej, i widzę że córze podoba się szkoła, skoro jej smutno, że została w domu :) Agata, Julka, Magda, co u Was? U mnie bardzo intensywnie, wczoraj miałam bardzo dobry dzień, najpierw praca, potem jak wracałam do domu zaszłam jeszcze do biblioteki i do dwóch sklepów z ciuchami i kupiłam spodnie, a wieczorem byliśmy z chłopakiem w jednym sklepie meblowym i Castoramie, tym razem autobusem, i wszędzie czułam się dobrze. Dzisiaj z kolei po pracy podjechałam do Empiku po płytę i książkę, a wracając przeszłam przez całe centrum handlowe i w jednym sklepie przymierzałam kilka ubrań, i też kupiłam sweterek. Miałam kilka momentów niepokoju, ale szybko mijały. Resztę dnia przeznaczam na odpoczynek. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Marta ja się zgadzam z tym co Agata napisała, tutaj masz jeszcze napisane to przez specjalistę - http://www.psychologium.net/psycholog-psychiatra-psychoterapeuta-%E2%80%93-kto-jest-kim/ Psychiatra jest lekarzem, jeżeli pójdziesz do lekarza z obciętym palcem to go mało nie będzie interesowało jak to się stało, on będzie chciał go poskładać-operacją, lekami itp. Natomiast jakbyś poszła z tym do psychologa to on starałby się zrozumieć dlaczego go sobie obciełaś i tak by Tobą pokierował byś nie zrobiła tego ponownie. Taka to prosta różnica, wiadomo palec trzeba przyszyć, tylko od Ciebie teraz zależy czy znów go sobie odetniesz i wrócisz do lekarza-bo w razie czego go przyszyje, czy poświęcisz więcej czasu na terapię, ale już go nie będziesz kaleczyć. Tak jest z naszym schorzeniem, leki w początkowej fazie są konieczne, ale one leczą tylko skutek-czyli objawy lęku fizyczne, nie znajdą przyczyny. Cieszę się Aniu,że masz takie intensywne, i udane dni;) Asiu a co Wam pomogło? Bo my walczymy z tym katarem,ale ciężko jest. Ja jakoś się trzymam w garści, bo reszta już się poddała.... Nukusia kto nie zazna takiego lęku po prostu go nie zrozumie. Tym bardziej,że wydaje się nie mieć on przyczyny, bo cóż to za przyczyna-wyjście na zakupy? Jak jakaś kobieta zobaczy mysz i zacznie panikować to wszyscy to rozumieją, ale wyjście z domu? Ja się nie łudziła,że ktoś to końca zrozumie, tylko zaakceptuje moje reakcje. Michalina świetnie,że już zdrowiej u Ciebie;) A u mnie dalej kataralnie, jutro muszę jednak uzupełnić zapasy, mąż zaniemógł zupełnie, dzieci i dziadek. Ja zakatarzona,ale byłam grzeczną pacjentką, to jakoś daję radę;)

Odnośnik do komentarza

Dziekuje wam za odpowiedzi;) rozmawialam jeszcze z lekarzem przez telefon i doszlismy do tego ze pierwsza wizyta zdecyduje co dalej robic jesli stwierdzi ze dam rade bez lekow co samauwazam to zrobimy plan jak je odstawic i pojde do psychologa dam znac jutro wieczorem co wyszlo. Ja juz trzeci dzien w domu umieram z nudow.... w poniedzialek caly dzien czekalam na kuriera zeby podpisac umowe z ubezpieczalni, wczoraj mialam kejna rocznice zwiazku wiec od rana sprzatalam i gotowalam , a dzis po prostu nic mi sie nie chce obiad przyszykowany wiec bawie sie z corka choc wiem ze troche to tez spowodowane ym ostatnim zaslabnieciem....juz przestalam sie tak pewnie czuc sama na dworzu wiec musze sie zmotywowac i wyjsc w koncu!! Michalina i Julia ja nigdy ze swoim maleństwem probemów nie miałam od urodzenia miala tylko raz katar na szczescie wiec nie wiem co wam poradzic po prostu zdrowiejcie:) Agata zycze Ci lepszego samopoczucia okres plus upały sama rozumiem. Miłego dnia!!

Odnośnik do komentarza

Dziewczyny jak walczyc z ta okropną agorafobią?ja wegetuję,zycie ucieka mi przez palce.nie mogę realizowac swoich marzen ,pragnien bo nigdzie dalej nie jestem sama w stanie isc.ja juz nie mogę tak dalej zyc!!tak mi smutno...chcę się uczyc,chcę pracowac...nie zazdroszczę ludziom pieniędzy ale zazdroszczę kazdemu człowiekowi który bez lęku moze sobie wszędzie chodzic.nie chcę chodzic wszędzie z męzem jak dziecko!co robic,jak sobie pomóc!

Odnośnik do komentarza

Witam;) Julka my bierzemy Sambucol, on od trzeciego roku życia, więc synkowi byś mogła podać, ale córeczce jeszcze nie, chyba,że mają jakąś wersję dla maluchów. Nam pomógł;) Dobrze Agatka,że odpoczywasz, w takie dni lepszy jest spokój, niż jakieś wielkie plany ;) Aniu cieszę się, że czujesz poprawę. Naprawdę, dobrze, że tak szybko się za to zabrałaś i czujesz efekty. Marta pomyśl-gorzej się poczułam,ale wróciłam do domu, doświadczyłaś gorszego samopoczucia, byłaś sama na zewnątrz,ale dałaś radę. Teraz możesz sobie powiedzieć-dałam radę, dam i następnym razem, jeżeli coś się wydarzy. Isia jak walczyć? Psycholog i terapia to podstawa. Ważna jest też akceptacja, nie uciekanie przed lękiem, tylko akceptowanie tego co się z nami dzieje, nie zadręczanie się. Danie sobie czasu i stopniowe kroki do przodu. ja jeszcze w domu, jutro już wyjdę, ale dziś jeszcze taka słaba dziwnie jestem, ale w porównaniu z weekendem jest niebo a ziemia;)

Odnośnik do komentarza

Widzę dziewczyny, że choroba panuje, w takim razie dużo zdrówka, mi wczoraj było bardzo zimno w pracy, w kurtce i szaliku siedziałam, wypiłam herbatkę, na szczęście nic mnie nie złapało, chociaż kilka razy ostatnio zmokłam przez te pogody. Wczoraj po pracy poleciałam na busa, bez uspokajaczy dojechałam, bez żadnych lęków. Dzisiaj rano na zakupy z mamą, 3h na mieście, przed chwilą byłam z nią u fryzjera, w tesco, rossmannie. Aż do soboty mam wolne, tak się cieszę, że odpocznę ;) kupiłam dziś torebkę, kosmetyki i jeszcze za chwilę jadę po buty. Jak lęki mi nie dokuczają, to coraz bardziej lubię zakupy.. :) jeszcze wczoraj byłam w pubie z koleżanką, ale ten deszcz za oknem, nawet przejść się nie mogłyśmy, więc po godzinie wróciłyśmy do domku... Dziewczyny musicie wychodzić, chociaż na krótko i blisko, małymi kroczkami!! u mnie ten sposób idealnie się sprawdził... bałam się jeździć tramwajem nie robiłam nic na siłę nie jeździłam w dalekie trasy tylko po troszku aż się oswoiłam.. nie wiem jak to się stało...praca popłaca :):)

Odnośnik do komentarza

Do psychologa zaczęłam chodzic ale zachowuje się dziwnie.prawi mi duzo komplementów,pyta np.jakich męzczyzn lubię.mam wrazenie ze probuje mna manipulowac wykorzystujac moje słabosci.czasem mu się to udaje bo ide do domu i mysle -rany miałam rozmawiac o swoich lękach a on tak sprowadził rozmowę ze gadalismy np o zwiazkach damsko-meskich co nie miało stanowic przedmiotu mojej terapi.poleciła mi go psychiatra ale bede musiała go zmienic i zaczynac wszystko od nowa

Odnośnik do komentarza

U mnie miało być już zdrowo, a tu klops. Młodsza córka we wtorek wieczorem dostała gorączki, nie spała, a nad ranem to już miała 40 stopni. Żadnych innych objawów, ale jednak 40 stopni, pierwszy raz tyle kresek zobaczyłam,więc z samego rana pojechałam z nią do przychodni całodobowej. Myślałam,że nie dojadę, siedzę za kółkiem i słabo mi się robi, to duszno, itp. Ale wzięłam 3 głębokie oddechy i mówię sobie tak-całą noc nie spałam, właśnie dostałam okres, to mnie osłabia, poza tym chyba każdy na moim miejscu by się denerwował, i to naturalne. I dojechałam na spokojnie, zbadali Ninkę, musiała od mojej mamy na nowo złapać infekcję, chociaż płuca,oskrzela czyste, to lekarz stwierdziła zapalenie ucha, i mamy antybiotyk. No,ale najważniejsze,że gorączka zeszła. Ale ile nerwów się najadłam to moje-mąż miał nocny dyżur w aptece, więc zostałam z tym sama, i powiem Wam,że nawet trochę jestem z siebie dumna,że nie spanikowałam :) Isia koniecznie znajdź lepszego terapeutę, ważne by czuć,że on rozumie nasze problemy i nas wspiera. Zdrówka chorym życzę, przyda się pewnie:) Madziu gratuluję tych sukcesów, masz rację praca popłaca:) Marta ja myślę,że teraz możesz powiedzieć sobie,że miałam atak, dałam radę i nie mam się już czego bać. Doświadczyłaś publicznego,samotnego lęku i co? Dałaś radę. Aniu cieszę się,że wychodzisz z domu i czujesz się przy tym coraz bardziej normalnie:) Agata co u Ciebie, pewnie piękna pogoda, przyślij nam trochę słońca:) pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam dziewczyny, Aniu fajnie, że lepiej się czujesz i gratuluję tego Empiku bo pamiętam, że szczególnie Ci zależało żeby w nim poczuć się pewnie. Jak idzie terapia, zadowolona jesteś? Michalinko na Twoim miejscu każdy by się zdenerwował, dziecko pierwszy raz ma aż 40 stopni gorączki..jako mama to naturalne że się martwiłaś i byłaś niespokojna. Świetnie sobie poradziłaś, to jest dla Ciebie kolejne doświadczenie że nawet po nieprzespanej nocy zdenerwowana jak musisz jesteś w stanie sobie poradzić, brawo. Dziewczyny współczuje wam tej pogody i tych przeziębień ale ja z kolei już słońcem jestem zmęczona, chętna bym była żeby się zachmurzyło, popadało. U nas jakoś jesień wolno nadchodzi...wciąż 28-29 stopni, codziennie słonecznie, od przyszłego tygodnia ponoć deszcz ma być...już czekam he he. Choć za takimi pluchami, tygodniami z deszczem to nie tęsknie. Marto to trzymam kciuki za lekarza, mam nadzieję że podejmiesz taką decyzję, która będzie dla Ciebie satysfakcjonująca. Czasem po takim zasłabnięciu przestój się zdarza, ważne żeby potem znów powolutku budować pewność siebie. Nie musisz od razu latać na koniec miasta, malutkimi krokami znów. No i ta decyzja co do szkoły moim zdaniem super. Wiesz może początki będą trudniejsze ale będziesz miała tyle zajęć, poznasz nowych ludzi i wciąż będzie się coś działo a to Cię będzie odsuwać od lękowych myśli no i brawo, że chcesz się uczyć :). Isiu jeśli psycholog nie wzbudza Twojego zaufania to trzeba szukać dalej, tu kluczem jest zaufanie jak go nie ma to terapia po prostu nie idzie. Jak długo już chorujesz? Wiesz, my tu prawie wszystkie byłyśmy kiedyś więżniami własnych domów a przede wszystkim więzniami własnych ciał i umysłów a teraz każda jakoś sobie radzi. Na to potrzeba czasu ale podstawą jest akceptacja choroby- bo walka i opór tu nic nie pomogą a potem chęć bycia zdrową. Psycholog ma w tym pomóc. Do tego jest dużo książek które są napisane specjalnie z myślą, o nas...np. *Strach i paniczny lęk* Rogera Backera to ściągnięcia z chomika za darmo...Akceptacja, codzienne próby, praca z psychologiem i wiedza o zaburzeniu. Ja kiedyś wychodziłam do sklepu na rogu i to był szczyt samodzielności a dziś żyję i poruszam się samodzielnie po obcym kraju do którego wyleciałam 5 miesięcy temu. U mnie dziewczyny jakoś też chorobowo...ostatnio ciężko przechodzę miesiączki. Kiedyś robiłam w tym czasie dosłownie wszystko nawet z basenu nie rezygnowałam a teraz odkąd mi się ujawniły te policystyczne jajniki jakoś słabo jest. Miesiączki mam bardzo obfite- pewnie stąd też ta drastyczna utrata żelaza, brzuch mnie okropnie boli, słaba jestem, śpiąca. Wczoraj po szkole pojechałam do biura tam usmażyłam te placki z cukinii z przepisu Julki- PYCHA!, ja jeszcze dodałam trochę startej marchewki rewelacja...ale potem dorwał mnie okropny migrenowy ból głowy. Męczył mnie cały wieczór i pół nocy więc dziś jestem ledwo żywa. Siedzę dziś w domu i odpoczywam....ehh obym już poczuła się lepiej... Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam, Mam jeszcze takie techniczne bardziej pytanie. Wiecie w takie dni jak dziś jak jestem słaba, średnio się czuje a muszę siedzieć w domu sama brakuje mi polskiej telewizji. Programy telewizji tureckiej to jest gorsze dno jak polskie programy typu: Dlaczego ja? więc wiecie....problem jest taki, że wszystkie te tvn playary itd. tu po prostu nie działają cały czas włącza mi się komunikat że na terenie mojego kraju są niedostępne. Wiem, że można to jakoś obejść- że jestem w Turcji ale wygląda to tak jakbym była użytkownikiem korzystającym w Polsce. Znalazłam kilka podpowiedzi ale trochę się boje żeby sobie jakoś kompa nie zawirusować a ja jestem zielona. Może wasi mężowie albo wy jesteście dobrzy w te klocki?? Jeśli ktoś coś umiałby poradzić to będę wdzięczna!! :) Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Agatka współczuję takich bolesnych okresów, to musi być okropne. Dobrze, ze odpoczywasz w tym czasie więcej i ogólnie zwalniasz tempo, a nie na siłę starasz się robić wszystko tak samo. Mam nadzieję, że jak tylko okres zacznie się zbliżać ku końcowi poczujesz się lepiej. Z telewizją niestety nie pomogę, ale może dziewczyny będą coś wiedziały. Michalinka wielkie brawa! W trudnej sytuacji powstrzymałaś złe myśli i zastąpiłaś je racjonalnymi przekonaniami (zresztą jak najbardziej słusznymi) - dokładnie o to chodzi! To ogromna umiejętność, możesz być z siebie dumna. Życzę Twojej małej dużo zdrówka. Isia z Twojego opisu dość dziwnie prezentuje się ten psycholog, ja bym chyba szukała dalej, bo nie musisz swojego psychologa lubić, ale musisz mu ufać, a ten chyba nie wzbudził Twojego zaufania. Ja też chodzę do psychologa - mężczyzny, w dodatku na oko jakieś 5-7 lat starszego ode mnie, ale zupełnie nie czuję się przy nim nieswojo, mam do niego zaufanie i czuję się ok, tak więc jego płeć nie powinna mieć wpływu na Waszą relację, a tu chyba trochę tak jest. Magda Twój przykład pokazuje, jak codzienna praca prowadzi nas do sukcesu i coraz lepszego samopoczucia - super :) Asiu i jak, wyszłaś już dzisiaj z domu czy choroba nadal nie odpuszcza? Marta uważam że podjęłaś słuszną decyzję co do lekarza. Daj znać jak było. Julka jak tam u Was? Już trochę zdrowsi? U mnie nadal intensywnie, wczoraj po pracy miałam nie lada test dla siebie - chciałam przetestować najkrótszą wg mapy drogę z pracy do nowego mieszkania i poprosiłam koleżankę, żeby mnie wysadziła na poboczu bardzo ruchliwej ulicy, bez chodnika ani niczego, tamtędy doszłam do przejścia na drugą stronę ulicy, a potem szłam zupełnie sobie nieznaną ścieżką przez dość bezludny teren (początek trasy idzie wzdłuż torów kolejowych i takich zarośli, ogólnie niezbyt miła okolica), i na spokojnie doszłam do celu, zero lęku miałam po drodze. W mieszkaniu czekaliśmy z chłopakiem na łóżko, które miało przyjechać, w międzyczasie jego ojciec tam urzędował, więc znów były porcje złośliwości i rozkazów, ale starałam się nie zwracać na to uwagi. W końcu przywieźli nam to łóżko i zabraliśmy się za jego montaż, i tak nam zszedł czas do 21 prawie. Jak wróciłam do domu to byłam wykończona, ale zadowolona, bo nie miałam lęków i czułam się zupełnie normalnie. Dzisiaj w pracy miałam dwa spotkania, w tym jedno z szefostwem, i też bez nerwów zupełnie, a jutro po pracy idę na kolejne spotkanie z psychologiem. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

U mnie dziewczyny w zasadzie nic nowego, rano wydaje mi się, że zdrowiejemy, a w okolicy śniadania znów wszystko wraca. W każdym razie mąż ma zapalenie zatok, syn przeziębiony, córce siadło na krtani, a mi chyba na wszystkim na raz. W każdym razie też nam wypisała lekarka antybiotyk,ale jeżeli w sobotę nie będzie poprawy dopiero mamy wziąć. Tylko,że ja jutro mam ważną sprawę urzędową, i trudno trzy razy przekładałam, muszę to załatwić, mam nadzieję,że się nie dobiję. Michalina mój mąż jak nasz Olek pierwszy raz dostał gorączki chciał chyba samego ministra zdrowia powiadamiać, tak panikował, więc nerwy i stres w takiej sytuacji są zupełnie naturalne, a Ty jako mama spisałaś się na 6 :) Dużo zdrówka, mam nadzieję,że mała już lepiej się czuje? Ania gratuluję udanego eksperymentu, na pewno było to spore wydarzenie dla Ciebie, ale jak udane:) Agatka ja się nie znam na takich technicznych kwestiach więc nie pomogę... Współczuję tych bóli, mam podobnie. Właśnie spokojny tryb życia pomaga, a na parę dni przed okresem zacznij pić ziele krwawnika, nie wiem czy w Turcji jest dostępne? Ale myślę,że mogą Ci z Polski wysłać-z doświadczenia wiem,pomaga. Cieszę się Asiu,że Wam zdrowie wraca. Tym specyfikiem się zainteresuję, tym bardziej,że ponoć wzmacnia on też odporność:) Madziu cieszę się,że tak pozytywnie u Ciebie:) Isia zaufanie jest najważniejsze, bez tego ciężko mówić o skutecznej terapii, bo nie otworzysz się do końca przed terapeutą, więc po prostu zmień specjalistę. Też Marta uważam,że takie doświadczenia są bazą na przyszłość-dałam sobie radę, wróciłam do domu, teraz już zawsze sobie poradzę. I tak myśl:)

Odnośnik do komentarza

Dziewczyny proszę napiszcie co Wam najbardziej pomogło w walce z agorafobią ze jestescie w stanie teraz tak wspaniale sobie radzic.Podziwiam Was wszystkie i widzę jaka jestem do niczego bo cały czas stoję w tym samym miejscu.Chodzę sama po swoim osiedlu ale nigdzie nie potrafię sama isc dalej,nie mogę przekroczyc tej granicy..Terapia,a moze konketne leki Wam pomogły?

Odnośnik do komentarza

Akceptowanie tego co się z nami dzieje,ale jak to zrobic?próbuję isc gdzies dalej i zaczynają dopadac mnie wszystkie symptomy lęku:mam wrazenie ze oszaleję ,zacznę się dziwnie zachowywac,mam splątanie mysli,robi mi się ciemno przed oczami,boję się ze zemdleję i co wtedy ludzie sobie o mnie pomyslą,a jak zacznę krzyczec,osmieszę się,pomyslą ze jestem chora psychicznie .Takie mam własnie różne straszne leki związane z napadem paniki jak znajdę się sama z dala od domu.

Odnośnik do komentarza

Isia jak akceptujesz swój stan to nie zastanawiasz się co będzie jak tu upadnę, jak się potknę i stracę równowagę. Dzięki temu nie tworzysz tego koła lęku-zaczynasz się bać jeszcze przed wyjściem z domu, nawołujesz lęk,on przychodzi a Ty zostajesz w domu,bo przecież źle się czułaś. Pamiętam dwa fajne zdania jakie Julka napisała-nawet jak się przewrócimy na ulicy to nic się nie stanie, bo przecież nie jesteśmy tak ważne by ktoś jutro o tym pamiętał. Racja, jak dziecko upadnie na rowerze to chyba przez pół roku sąsiedzi nie omawiają tego podczas każdego obiadu,ludzie przejdą obok i zapomną. I drugie zdanie- upaść można wszędzie, co to za różnica gdzie. Wychodzi na to Isia,że nigdzie nie jest bezpiecznie,ale ludzie nie chowają się przecież w schronach z prywatnym lekarzem przy sobie. kochana najważniejsze jest to by powiedzieć sobie-mam problem, akceptuję moje zachowanie bo to objaw choroby. To jest choroba jak każda inna, to są jej objawy, i jak przestaniesz się zadręczać opinią innych i tym co kto sobie o mnie pomyśli, i wstydzić się jej ruszysz do przodu. Michalina niejeden rodzic by spanikował w takiej chwili, przecież to małe dziecko, Ty sama, i różne emocje są zupełnie naturalne, nie każdy by zachował zimną krew i zawiózł dziecko do lekarza. Zdrówka dla małej:) Julka mam nadzieję,że zdrowie Wam wróci. Szkoda,że całą rodziną musicie się męczyć...Aniu jestem pod wrażeniem Twojego eksperymentu, ruszasz jak burza:) Agatka ja także noga z komputera, nie wiem jak Ci pomóc. Też Agata słyszałam,że krwawnik zmniejsza bolesność i samą dokuczliwość miesiączki, to trzeba brać regularnie na tydzień przed. Mam nadzieję,że by Tobie pomogło. Madziu intensywnie u Ciebie, pewnie zbierasz siły przed obroną? A ja wczoraj poszłam na zakupy, ale jakaś taka słaba jestem, cóż na starość odporność mi strasznie się pogorszyła. Dziś muszę odebrać córę ze szkoły i iść z nią zapisać się do ortopedy...

Odnośnik do komentarza

Witam dziewczyny, Asiu na jaką starość, co ty opowiadasz?? :) A co do Twojej odporności pamiętam, że jakoś na wiosnę szłaś do lekarki która powiedziała, że za dużo brałaś antybiotyków i to dlatego i Ci coś zapisała...i jak? A taka słabość to też może być ubytek jakiegoś minerału tak jak u mnie z tym żelazem...może warto zrobić jakieś szczegółowe badanie krwi? Jula dużo zdrówka dla Ciebie i całej rodzinki...macie w domu mały szpital. Dziękuje za rady z tym ziołem faktycznie wyczytałam, że pomaga przy bolesnych miesiączkach...poszukam a jak tu nie znajdę to z Polski sprowadzę. Aniu gratuluje udanego eksperymentu, brawo. To co w Tobie jest bardzo interesujące to, to, że nawet po cięższych dniach, jakimś kryzysie bardzo szybko się podnosisz. Tu chyba też widać Twoją ambicję :). Cieszę się, że masz fajnego psychologa. Isiu moim zdaniem nie ma nic ważniejszego na samym początku jak wiedza o tym czym jest nasze zaburzenie a także w jaki sposób możemy sobie pomóc z nim a czego w żadnym wypadku robić nie powinnyśmy. Ta wiedza z powietrza się nie wezmie. Generalnie dobry psycholog wszystko wytłumaczy, podpowie, rozwieje wątpliwości itd. Ty powinnaś od swojego psychologa wymagać- chce wiedzieć to i to, proszę mi powiedzieć jak mam się zachować w trakcie napadu paniki itd. on ma obowiązek Ci też o tym opowiedzieć, jeśli tylko prowadzi terapię pod swoją wizję to moim zdaniem jest kiepski. Więc na moment kiedy nie ma tej wiedzy od psychologa należy ją zdobyć samemu- poprzez czytanie FACHOWEJ literatury. http://chomikuj.pl/haniel/Ksi*c4*85*c5*bcki/Strach+i+paniczny+l*c4*99k,1175716745.PDF tu masz link do książki Strach i paniczny lęk już do pobrania http://chomikuj.pl/daronicola/Zdrowie/depresja/Judith+Bemis+Amr+Barrada+-+Oswoi*c4*87+L*c4*99k,60138290.doc tu kolejny do Oswoić lęk bardzo fajna książka, uczy właśnie różnych technik rozmowy ze sobą w trakcie lęku Jest wiele innych ale te dwie z pewnością na początku wystarczą i pozwolą Ci zrozumieć jak masz ze swoją przypadłością postępować bo to ciężko tak opisać w 2 zdaniach. To jest naprawdę dużo pracy nad sobą pod wieloma akceptami- jak myśleć o lęku, jak ze sobą *rozmawiać*, jak wykonywać próby wyjścia krok po kroku itd. Tak naprawdę bez wiedzy o swojej chorobie ciężko będzie Ci ją w pełni zrozumieć a co za tym zaakceptować bo jak zaakceptować coś o czym nic albo niewiele wiemy? Kiedy już masz wiedzę o tym jak postępować, czym jest choroba, co robić, czego nie robić wtedy powinnaś się do tego zacząc stosować. Krok po kroku, zapisując swoje sukcesy nie raz w bólu i łzach ale do przodu a w miarę ćwiczeń lęk będzie coraz rzadszy a Twoja pewność siebie coraz większa i powoli zaczniesz odzyskiwać radość życia i samodzielność. Tu nie ma żadnego zaklęcia, żadnej magicznej recepty z tym trzeba się nauczyć żyć a żeby to zrobić trzeba swoją chorobę najpierw dobrze poznać. U mnie już nieco lepiej, wracam do świata żywych...dziś byłam w szkole, potem lunch w biurze i busem do domu. Na weekend żadnych ciekawych planów nie mam no zobaczymy... Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×