Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć wszystkim. chciałam sie podzielić swoimi dolegliwościami.wcześniej,4lata temu chorowałam na ataki paniki z depersonalizacja-to było straszne.Leki mi pomogły i miałam 4lata spokoju.Znowu coś sie dzieje.Nakręciłam si4e chyba psychicznie,ze przestane oddychać i ze nikt mi tu nie pomorze.Mieszkam za granica i przyjechałam na wakacie do Polski,ale siedzę w domu bo przed wylotem ubzdurałam sobie,ze tutaj sie uduszę,ze nie znajdę szpitala.Kompletna bzdura.Tłomacze to sobie.Ale tylko jak ta myśli przychodza,zaczynam panikować,płytko oddycham,ręce i stopy mi sie pocą oraz mam mrowienie.Bardzo płytki oddech i serce mi wali a szyja dziwnie sie zaciska. Czy ktoś sie tak czul wcześniej?
Odnośnik do komentarza
Gość konrad21
Witam Cie serdecznie.Mam na imie konrad i mam 21 lat.Pisze do Ciebie poniewaz przeczytalem Twoj komentarz i stwierdzilem,ze cierpie na taka sama straszliwa (nerwice lekowa) jak Ty.Dreczy mnie ona od roku,i nie zapowiada sie na to,zeby dala mi spokoj poniewaz kazdego tygodnia jest coraz gorzej.Budze sie rano ze swiadomoscia ze moje serce znowu bedzie walilo jak szalone,ze nie bede mogl oddychac i nikt mi nie pomoze,albo ze moj puls i cisnienie tetnicze spowoduja wylew do mozgu i umre.Pomimo ze robilem wszystkie badania serca i lekarz stwierdzil ze wszystko jest wporzadku ja wiem,ze on sie myli,ze czegos nie zauwarzyl albo nie wykryl w moim sercu.Kiedy klade sie spac wsluchuje sie w moje bicie serca i napedza sie z sekundy na sekunde do takiego stopnia,ze zabiera mnie pogotowie,ktore rowniez stwierdza atak paniki...moze i jest to atak paniki,ale ja naprawde nie potrafie z tym zyc,tym bardziej ze mieszkam i pracuje (a raczej pracowalem) w anglii,poniewaz kazda prace trace przez moje zdrowie i atak paniki.Nie potrafie zostawac sam,gdziekolwiek ide trzymam reke na pulsie i mierze czy moje serce nie zaczyna walic jak szalone.Boje sie rowniesz wysilku,ktorego nie boi sie pewnie staruszek,boje sie ze dostane zawalu i umre.Nie moge sobie z tym wszystkim poradzic,pisze do ciebie bo pewnie zrozumiesz taka osobe,poniewaz sama masz ta chorobe.Moze ktos podpowie jak z tym walczyc,lub nauczyc sie przynajmniej z tym zyc i co najwarzniejsze nie bac sie.Pozdrawiam i czekam na odp. moj meil k0603@vp.pl
Odnośnik do komentarza
Czesc Konradzie Pamietam siebie 4lata temu,panika 24h na dobe,depersonalizacja byla najgorsza.Nie wiem czy wiesz co to jest.Chodzilam po lekarzach aby udowodnic sobie,ze nie jestem psychicznie chora.Codziennie siedzialam na komputerze i szukalam objawow chorob.Balam sie i plakalam codziennie rodzicom. Po 4latach znowu serce zaczelo mi walic,brak koncentracji,strach ze sie udusze,ze zaczne wrzeszczec,ze sie duszi ze nie bede miala nikogo kto mi pomoze.Straszne uczucie.Ale,powiem ci jedno.teraz juz wiem co to jest i nie poddaje sie.Wiem,ze moze to przestac ale musimy nastawic sie pozytywnie.To jest trudne,ale po,myslec,ze to jest klucz do lepszego samopoczucia.Atak nas paralizuje ale ja staram sie stawic mu czola.Nie bronie sie ,pozwalam mu...oczywiscie wole tego ataku nie miec ale zauwazylam,ze jak sie przeciwstawiasz on staje sie silniejszy. Przed zasnieciem powtarzaj sobie..ALE Z WIARA w to,ze czujesz sie lepiej,ze twoje serduszko bije spokojnie i ze jutro bedzie lepszy dzien.To nie zadziala od razu ale jak w to uwierzysz to przyniesie ulge. Ja tez musz sobie radzic.Wiem,i marze z calego serca aby wszyscy z atakami paniki juz sie ich pozbyli i zyli w spokoju.
Odnośnik do komentarza
Gość konrad21
Czesc wam a Tobie Pupu22 dziekuje za odpowiedz na moj komentarz.Ja rowniez staram sie jakos z tym walczyc,ale samodzielnie.Nie chodze do zadnych lekarzy,czasami tylko biore jakies leki uspokajajace,ktore mi nie pomagaja(moze troche),ale bardziej szkodza pewnie na moja watrobe.staram sie jakos to znosic raczej bez lekow,poniewaz boje sie jakiegokolwiek uzaleznienia od nich.....lekarz dal mi tylko wczesniej (pramolan),ktory dostaja pewnie wszyscy na poczatku,ale nie chce juz zadnych lekow.Mam nadzieje,ze uda mi sie bez nich walczyc z ta choroba...Czy ty chodzisz do jakiegos psychiatry badz psychologa?????jak tak to powiedz czy duzo to pomaga??
Odnośnik do komentarza
cześć kochani u mnie jakoś idzie,dzisiaj miałam chyba atak-ręce mi zdrętwiały i bałam sie ze sie uduszę.Moze nie powinnam tak zaraz od tego zaczynać ale muszę wam powiedzieć,ze sie nie załamałam,NIE PODDAJE SIE!!!!wzięłam worek i oddychałam spokojnie przez niego,to dobry sposób. A co najważniejsze to wszystko jest nasza psychika.Sztuka jest POZYTYWNIE MYŚLEĆ!!!!ale da sie tego nauczyć. Nie powiem,smuci mnie to i mam jedna myślę która nakręca u mnie ten stan.muszę sie jej pozbyć. Napiszcie jak sie czujecie. Pamiętajcie,musimy być silni.Bo jak to przejdziemy to i wszystko przejdziemy.będziemy silni. :-)
Odnośnik do komentarza
czesc..jestem tu pierwszy raz i wlasnie skonczylam czytac wasze komentarze na temat atakow paniki..widze,ze nie jestem pierwsza i ostatnia,he...latwo jest o tym pisac,wiem..ale sam atak to juz inna historia..pierwszy raz przezylam atak paniki ok 6 lat temu..wtedy pracowalam w sklepie odziezowym a moim szefem byl prawdziwy tyran..kiedys wpadl do sklepu jak nigdy nic i zaczal wydzierac sie na mnie przy wszystkich klientach,tak bez powodu(taki juz byl)ciagle cos mu nie pasowalo..wtedy dostalam strasznego bolu zoladka,za chwile cale podbrzusze przezywalo koszmar,bol, skurcze jelit,pot,drgawki,arytmia serca..myslalam ze umieram!!chcialam uciec i nie widzialam co ze soba robic...upokorzenie,wstyd,strach przed utrata pracy?co spowodowalo ten atak??od tego dnia moje zycie to jeden wielki koszmar...przez kilka lat byl spokoj...slub,dziecko,sielanka..ale do czasu...maz okazal sie wielka pomylka i nadszedl czas na rozwod..odwokaci,klotnie,codzienne telefony,grozby meza,ze mnie wykonczy,zabierze dziecko i ta straszna bezradnosc..w obcym kraju,z malym dzieckiem,praktycznie sama bez wsparcia rodziny..i znowu ten sam problem,ataki byly juz czescia mojego rozkladu dnia..skierowanie na terapie,terapia,ktora nie pomogla(moze tylko na chwilke),leki..duzo lekow,po ktorych odplywalam,musialam przestac brac bo nie moglam zajmowac sie dzieckiem..przejazd metrem choc jedna stacje bylo wielkim wyczynem..atak w metrze,atak w autobusie,atak w windzie..kiedys przez atak musialam opuscic pociag..wysiadlam z metra usiadlam na platformie i zaczelam plakac...nie chcialam juz zyc..nie moglam przejechac glupich 5 stacji bez ataku paniki..musialam rzucic prace bo przez ten problem spoznialam sie co drugi dzien..rozpoczelam druga terapie,ktora tez nie dawala pomyslnych rezultatow.przestalam wychodzic z domu,wyjscie do sklepu bylo wielkim wyczynem...mialam wrazenie,ze wszyscy sie na mnie gapia,ciagly niepokoj i bole zoladka.kazde spojrzenie w moim kierunku napawalo mnie strachem..zaczelam myslec ze jestem psychiczna,ze przez ta chorobe strace dziecko..musialam byc silna,nie poddawac sie bo przeciez mam dla kogo walczyc.wychodzilam z corka do parku w wielkim stresie przed atakiem,ale wychodzilam...musialam zyc,mimo tego,ze nie radzilam sobie z emocjami..za duzo problemow,ktorych nie bylo widac konca,ciagla walka o przetrwanie..ehh..moglabym pisac tak bez konca...nadal walcze,ale jest ciezko..przestalam wychodzic do pabow i klubow,rzadko spotykam sie ze znajomymi,raczej oni przychodza do mnie,bo tu czuje sie bezpiecznie i moge byc soba.staram sie zyc normalnie o ile wogole mozna to tak nazwac,ale nie schodze juz do metra i nie jezdze pociagami,czasem wsiade w autobus,ale rzadko,wole pojechac taksowka bo zawsze moge z niej wysiasc(mala kontrola sytuacji)..wiem ze musze cos z tym zrobic,bo moje zycie diametralnie sie zmienilo.choroba calkowicie zawladnela moim zyciem i juz nie jestem ta sama osoba,pewna siebie,radosna i pelna pomyslow i celow zwariowana dziewczyna.musze nabrac pewnosci siebie i postawic jakis cel w zyciu.przestac myslec o chorobie i skupic sie na przyszlosc..ja to wszystko wiem,tylko trudno to zrealizowac..psychika czlowieka jest zadziwiajaca,a najgorzej jak przestaniemy nad nia panowac..wiec nie dajmy sie i walczmy sami ze soba..powodzenia wszystkim.trzymam kciuki za Was.. i za siebie....
Odnośnik do komentarza
witam was wszystkich....u mnie tez wszcystko bez zmian:(nadal miewam te koszmarne ataki do tego dochodzi dziwne uczucie (swedzenia lub laskotania)serca.sam nie wiem co to moze byc,wiem tylko ze boje sie jakiejs choroby serca.wstydze sie troche powiedziec lekarzowi o tym dziwnym (laskotaniu czy tez swedzeniu)serca,poniewarz mieszkam w anglii i oni sa tutaj bardzo dziwni.na wszystko daja tylko jeden lek przeciwbulowy,albo uspokajajacy zastrzyk .nie wiem czy ktos z was ma takie samo uczucie w sercu jak ja.jezeli tak to powiedzcie czy to tez jest wywolane panika??z gory dziekuje i pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Czesc kochani Jak sie dzis miewacie? Ja bylam nad morzem,balam sie jechac bo zawsze nadchodzi mysl,ze jestem w nowym miejscu i co bedzie jak zaczne sie dusic skoro nawet nie wiem gdzie jest szpital.Ale,wiecie co,pojechalam i mimo lekkiego napadu w pociagu nie poddalam sie.Nie jest latwo ale wiem jedno,to nasza psychika to napedza.Bylam u lekarza i przepisal mi lek.Powiedzialam mu,ze nie chce go brac bo chce sama sie z tym zmierzyc.On mi powiedzial,ze jak bede czula zagrozenie z ktorym sobie nie radze to mam wziasc.Rowniez powiedzial,ze to dobrze miec w torebce bo to takie uspokojenie dla mojej psychiki.To prawda,wiem ze mam tabletke i w razie czego moge skorzystac. Mimo to,walcze sama. Pozdrawiam was wszystkich cieplo i piszcie.
Odnośnik do komentarza
Witajcie kochani!!! ja zawsze optymista pierwsza klasa geba zawsze usmiechnieta jestem terapeuta pomagam innym zawsze udzielal sie wszystkim moj dobry humor... i co mnie tez dopadlo!!!!!!powalilo na kolana!!!!! przyszla jedna choroba druga rozlaka i nerwica uderzyla jak grom z nieba!!!! zaczelo sie od strasznego leku przed snem balam sie ze sie nie obudze.....teraz biore xanax najmniejsza dawke narazie jest ok boje sie ze zajde za daleko.....aktem jest ze czasem to sama sie nakrecam kiedys do tego stopnia ze bylo u mnie pogotowie myslalam ze umieram!!!!!!!nerwica lekowa to koszmar ale mam nadzieje ze z nie wyjde!!!!pozdrawiam wszystkich!!!!
Odnośnik do komentarza
Witam..................przechodze ten sam koszmar od dwoch tygodni...czekam na konsultacje z psychiatra ...Nie potrafie nad tym panowac...moj lekarz faszeruje mnie tabletkami (Lorazepam),po ktorych mam jeszcze gorsze schizy...Wyladaowalm juz nawet w szpitalu...myslalam ze cos nie tak z moim sercem...Badania nic nie wykazaly-tylko zaklocenia ukladu krazenia po wysilku fizycznym...Ale co to za wysilek fizyczny...jak ja jestem taka slaba ze nie ma mowy o jakichs konkretniejszych wypadach....Brak tchu bol w klatce piersiowej...zawroty glowy...mokry pot...i trzesiawki.....za kazdym razem kiedy wychodze z moim synkiem na krotki spacer boje sie ze znowu mnie trafi... wczoraj mialam super dzien..i przedwczoraj tez...bez tych atakow...i dzisiaj z rana zakonczyla sie moja sielanka.Znowu mialam atak i to bardzo intensywny...to musi sie skonczyc bo chyba zwariuje! Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Witam Wszystkich dotknietych tym dyskomfortem.Ja to przechodzilem to wiem o czym tu piszecie.Jesli ta notka przejdzie i jestescie zainteresowani jak wyjsc z tego,to prosze napiszcie,a ja postaram sie o szybka odpowiedz. ps.pisze tak ,bo juz jedna note wyslalem ,ale nie widze jej na forum,moze teraz. pozdrawiam i obiecuje ,ze bedzie lepiej
Odnośnik do komentarza
Gość cyganeczka47
witam wszytkich bardzo milutko.przeczytalam o tej paskudnej nerwicy lękowej,o ktorej piszecie,i musze wam powiedziec ze bardzo doskonale was rozumiem i wiem co czujecie.to jest naprawde okropne i zniewalajace.mam 47l,jestem po wielu przejsciach zyciowych,i ta paskudna choroba,dopadla mnie w wieku 23l.wiec jak smi widzicie mecze sie z nia ponad 20 lat.wych samotnie 2-wie corki,jedna corka jest juz na swoim i jestem juz babcia 2-letniego wnusia,a z druga corka mieszkam i opiekuje sie nia poniewaz urodzila sie z choroba zespolu downa.poczatkowo gdy corki byly jeszcze male przezywalam koszmar,pracowalam,ale co przezywalam i czulam idac do pracy,lub odbierajac dzieci z przedszkola,lub np.musialam isc do sklepu po mleko dla dzieci,a sklep mialam po drugiej stronie ulicy,a dla mnie przejscie przez ta ulice,to bylo cos strasznego,poprostu nie do opisania.zreszta co tu pisac,przeciez to jest temat rzeka,ale na dzien dzisiejszy mieszkam i opiekuje sie ta chora corka,i dziekuje bogu za ta corke,poniewaz tak trzezwo spojrzec,to czasami zastanawiam sie,kto sie kim opiekuje,corka bardzo duzo pomaga mi w obowiazkach dom,dla mnie wyjscie do sklepu to jest horror,i corka czesto mnie z tego wyrecza,do miasta nie potrafie wyjsc sama,jedynie z corka udaje mi sie wyjsc do miasta,przeciez zdaje sobie sprawe ze ona mi w niczym nie pomoze,a samo to ze nie ide sama pomaga mi.pozatym chce swpomniec ze bardzo dawno temu tez leczylam sie w szpitalach,sanatoriach,byla lekka poprawa,ale na bardzo krociutko.co najgorsze o czym pragne wspomniec jest to iz lekarze pomimo swojej duzej wiedzy medycznej,caly czas przepisywali i nadal przepisuja jeden jedyny lek.clonazepam 2.ten lek mi pomagal zyc i jakos funkcjonowac,ale co z tego jak biore go juz ponad 20 lat,i zdaje sobie z tego sprawe ze jestem juz od niego bardzo uzalezniona,ale jak go zarzyje to jakos funcjonuje,jestem tak szczerze mowiac cholernie zmeczona ta choroba,lękami.a przeciez musze zyc,nie moge sie poddac bo corka mnie potrzebuje a ja jej.nie ktorzy zdrowi ludzie maja wielkie marzenia.a ja mam jedno jedyne marzenie.ABY CHOCIAZ TA RESZTKE SWOJEGO ZYCIA PRZEZYC BEZ LĘKOW.BOZE JAK BRARDZO BYM PRAGNELA ISC ULICA BEZ STRACHU,LĘKU.I DODAM ROWNIEZ LĘKU PANICZNEGO PRZED SMIERCIA,KTORY MNIE ROWNIEZ PARALIZUJE.POZDRAWIAM WSZYTKICH,I PRZEPRASZAM ZE TAK BARDZO SIE ROZPISALAM,ORAZ ZA BLEDY.
Odnośnik do komentarza
cyganeczko - ze mna jest podobnie, a nawet powiem, ze identycznie, Dokladnie taka sama histroia, tez poczatek nerwicy w wieku 20lat, teraz mam 42, dwie corki ktore sama wychowuje, tylko moje mlodsze - 15 i 12 lat. Sa okresy gdy nerwica odchodzi lub umiem sobie z nia poardzic. Ostatnio mam jakis gorszy okres, gdybym zaczela tu wymeiniac objawy, ktore mnie niepokoja to bym skonczyla jutro :) Ciage boje sie smierci, choroby....wsluchuje sie w swoj organizm i tak sie nakrecam ze mam tetno i puls prawie 200, chodze po domu, cala sie trzese, biore tabletki, jestem potem tak wymeczona i smutna, rozdrazniona. I tylko ciagle mysle co mi jest i co moze mi byc, koszmar. Nie chce mi sie robic kolejnych badan, bo za duzo rzeczy mam do zbadania, ciagle boli cos innego i to choelrne poczucie zagrozenia :( Dobrze, ze znalazlam to forum, jest mi lepiej jak czytam ze takich swirow jak ja :) jest wiecej :)
Odnośnik do komentarza
Ataki paniki i lęki (szczególnie wieczorem) są częstym objawem głębokiego niedoboru magnezu - ale nie we krwi, gdzie się go bada, tylko w tkankach. Preparaty magnezu tylko pogłębiają objawy, ponieważ przyczyną jest brak witaminy B6, odpowiedzialnej za jego wchłanianie. Niszczy ją wszystko - leki, kwasotwórcze jedzenie (słodycze, kawa, alkohol, biała mąka, nadmiar białka), unieczynnia nabiał, więc coraz więcej ludzi ma z tym problem, to taka cywilizacyjna plaga. Proponuję kurację witaminą B6 (z jabłkiem między posiłkami), a po uzupełnieniu niedoborów przejście na bardziej zieloną, zasadotwórczą dietę. To proces, trochę trwa, ale powinno pomóc. Jeśli się komuś to wydaje zbyt banalne, to dodam, ze właśnie odkryto, że za chorobę Alzheimera odpowiada brak witaminy B3... Pozdrawiam, wszystkim życzę powrotu do formy.
Odnośnik do komentarza
od pewnego czasu śledzę wypowiedzi na forum, a dzisiaj postanowiłam coś napisać. Nie będę opowiadać swojej historii o chorobie bo mogłabym napisac ksiażkę, mój przypadek jest taki sam jak wielu osób wypowiadajacych się na forum. Czytając te wypowiedzi przynajmniej wiem, że nie jestem sama z tą paskunda chorobą i to mnie troche podnosi na duchu, z drugiej strony oczywiscie wolałabym żeby to formu nie miało tylu uzytkowników, czyli mniej chorych na nerwicę. Co do witaminy B6 to zgadzam sie w 100%, ja zażywam ja razem z kwasem foliowym, zalecił mi lekarz który mnie badał i stwierdził oczywiscie że jestem zdrowa mam tylko nerwicę. Po przynajmniej miesiacu brania witamin troche mniej czuję napięcie nerwowe, więc napewno chociaz troche działa. nie chcę brac leków, chcę za wszelka cenę wyleczyc się sama, chociaz nie jest to chyba mozliwe. mam juz tak dosyc moich ataków że juz zrobie wszystko i postaram sie zmobilizowac żeby tylko móc normalnie funkcjonować. To jest moje jedyne marzenie, móc normalnie żyć!!!! bo przecież mam dla kogo żyć. Staram się zabijac złe myśli optymistycznymi, ale nie zawsze mi się udaje. jak przychodza mi złe mysli do głowy to marzę sobie, planuje co zrobię w domu, albo jakie zrobie zakupy itd. pomaga mi też słuchanie muzyki. nie jest lekko, czasami się już poddaje, ale wiem że przecież mozna normalnie życ. patrząc na innych, zdrowych ludzi zastanawiam się dlaczego oni mogą normalnie funkcjonować a ja nie potrafię i to mnie troche mobilizuje. Chyba zacznę uprawiać jakiś sport. Moi znjomi wyciagaja mnie na korty tenisowe, ale ja sie boję wysiłku bo przecież serce będzie mi waliło itd. ale może sie przełamię. Zawsze jak minie mi atak myslę sobie że przecież jest dobrze i wiedziałam że to minie, to tylko chwilowe, nic mi nie będzie, jestem zdrowa , ale daleko mi do normalności. Za chwilę jedę do domu i boję się że po drodze złapie mnie atak lęku, ale zakładam na uszy słuchawki i słucham tak głosno muzyki żeby nie słyszec swoich mysli. będzie dobrze......
Odnośnik do komentarza
Czy mam ataki paniki ? To pytanie jest zadawane czesto przez osoby ktore doswiadczaja leku i utraty kontroli w roznych sytuacjach i miejscach publicznych. Atak paniki polega on na naglym, gwaltownym i sytuacyjnie niezwiazanym narastaniu poteznego strachu, dotyczacego pewnej stresującej dla osoby sytuacji. Atak objawia się poprzez trudności w oddychaniu lub gwałtownym odczuciu narastającej fali goraca. Stan taki trwa przewaznie od kilku do kilkunastu minut. Zapanowanie nad organizmem w takiej sytuacji jest niezwykle trudne, ale można sobie z tym poradzic. Jednym z najnowszych i najbardziej konkretnych poradnikow i programow na ten temat jest poradnik jak i program w jezyku angielskim(niestety narazie tylko po angielsku )ale warto zerknac, oto stronka: http://system1975.panicaway.hop.clickbank.net/ Pozdrawiam JGG
Odnośnik do komentarza
Gość Anka 1981
witam wszystkich walczę z tym od paru lat ale do dziś nie wiedziałam jak to nazwać oczywiście chodziłam po lekarzach każdy mówił co innego że depresja , fobia społeczna itd , a łatwiej się walczy znając imię wroga przynajmniej tak myślę. 2 lata miałam z tym spokój chodziłam do pracy, żyłam w miarę normalnie i niestety poszłam na miesięczny urlop i się zaczął koszmar od nowa do pracy już nie wróciłam teraz biorę leki i mam psychoterapię i wierze że jeszcze raz uda mi się zapanować nad lękami bo bardzo chcę wrócić do pracy . I na koniec parę moich sposobów jak sobie z tym radzić po 1 odpuszczam . jak wydaje mi się że umieram mówię sobie * to co najwyżej umrę* i wyobrażam sobie swój pogrzeb przeważnie wtedy zaczynam płakać i napięcie mija. po 2 zajmuję ręce wtedy głowa może odpocząć od pesymistycznych myśli czyli wstaję rano i wyrzucam wszystkie ciuchy z szafy jem śniadanie piję herbatę i choć bardzo mi się nie chce i czuję się słaba zaczynam wszystko sortować i układać i tak każdego dnia staram sobie znależć coś do roboty i to mi bardzo pomaga a im bardziej się zmęczę tym się lepiej czuję po 3 rytm dnia staram się kłaść i wstawać rano o tych samych porach na początku było ciężko ,bo nie zawsze chciało mi się zwlec z łóżka ale teraz po 3 miesiącach nie mam kłopotów z zasypianiem.i po 4 nic nie muszę ale mogę i chcę polega to na tym że zadaję sobie pytanie np. czy chce iść do koleżanki na kawę i w zależności od odpowiedzi idę albo nie świat się nie zawali jak nie pójdę (znajomi wiedzą że mam problem i akceptują to ) wiadomo są sprawy które trzeba załatwić wtedy nawet się nie wysilam i nie próbuję jechać sama zawszę z wyprzedzeniem proszę kogoś żeby pojechał ze mną .Dlaczego nie próbuję ? bo nie chcę utrwalać w sobie tego strachu a chcę budować poczucie bezpieczeństwa mam nadzieję że te moje sposoby komuś pomogą jeśli macie jakieś inne to napiszcie zawsze warto próbować kończe bo się rozpisałam pozdrawiam wszystkich i trzymajcie się
Odnośnik do komentarza
Hej!!! Mam takie dziwne wrazenie, ze przynajmniej 90% ludzi piszacych o nerwicy na tym forum zyje na emigracji! Jesli o mnie chodzi jestem od 3 lat w Niemczech. Od 2 lat nerwica, ktora niegdy oficjalnie nie zostala zdiagnozowana. Ja bym to nazwal raczej syndrom emigranta. Zaliczylem juz jedna psychoterapie. Nakrecam sie tak jak wy wszyscy. Juz wiele razy myslalem ze umre. Serce, bole, raki, stawy, karki, glowy, zawroty, dusznosci, uciski, ataki strachu ze zaraz strace nad soba panowanie, jakies dziwne uczucia na pograniczu leku, irytacji, pobudzenia i tylko Bog wie jeszcze czego. Ja juz chyba mialem wszystko. Proponowalbym zalozyc nowy temat i nazwac go nie nerwica tylko EMIGRACJA. Pozdrowionka dla wszystkich emigracyjnych psycholow!!!! p.s. dobra rada - zero kawy (objawy przestaja byc takie meczace) Mariusz
Odnośnik do komentarza
Witajcie. Mam 52 lata i od roku 1988 wszystkie objawy, o których piszecie. Były leki, terapia, poprawy samopoczucia, nawroty choroby i tak w kółko. Nasza choroba jest niestety spowodowana - wywołana okresloną sytuacją. Pozbycie sie przyczyny (sytuacji) naszej choroby z cała pewnością najpierw zmniejszy jej objawy a z czasem moze ustaniie całkowicie.. Na ta chorobe chorują wybrańcy tj. osoby najbardziej wrazliwe przez co podatne na stres . Ten kto nie czuje , nie przezywa , nerwicy , depresji lekowej miec nie bedzie. Z tym da sie życ, jest trudno - ale da sie. Mnie pomaga bliskośc męża. Jak nachodzi mnie lęk to mocne przytulenie i słowa : * nic sie nie dzieje, jesteś bezpieczna, oddychaj spokojnie* pomagają. Samotnośc w takich sytuacjach pogłębia odczucie smutku, przygnebienia i zwieksza lek. Szukajcie oparcia w osobach, które kochacie, do których macie zaufanie. Mówcie im o swoich lekach i dajcie wiarę w słowa uspokajania z ich strony. Małe dziecko uspakaja równomierne bicie serca matki i poklepywanie po pleckach. Wszyscy jestesmy nadal dziećmi. Przytulmy sie, słuchajmy serca drugiego człowieka, dajcie wziąść sie za rękę,poczujmy czyjąś dłoń na swoich plecach, weźcie głeboki oddech nosem i powolnie wypuśćcie powietrze ustami, napijcie sie łyczek zimnej wody. Zaufajcie spojrzeniu bliskiej osoby. Lęk minie , zapewniam. Wszystkich bardzo pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Hej!! Mam tu dla Was mały link obejrzyjcie sobie mi troszkę pomógł!! http://www.youtube.com/watch?v=I-8tBE3pK7g po angielsku Niedawno się dowiedziałem, że mam ataki paniki...nie są zbyt straszne, ale za to bardzo frustrujące..... Heh przeczytałem własnie wypowiedź Mariusza i wiecie co...też żyję na *emigracji* (nie lubię tego słowa)...tak że wychodzę z założenia że cos w tym musi być(kompleks emigranta+nowe otoczenie itp..)suma wszystkich strachów ;) !!! Ale to tak na marginesie. Nie będę pisał o mojej historii....ale napisze jak się już z tym uporam...bo tak się stanie....Najważniejsze to być dobrej mysli i pozostać optymistą!!! Nie pozwólcie żeby spirala strachu zmieniła Was i Wasze życie!!! Jeżeli macie atak...powiedzcie sobie ok-mam atak (nie pierwszy raz i pewnie nie ostatni)ale...minie za piętnascie minut...nikt jeszcze nie umarł podczas ataku paniki!!! Po ataku było minęło...sorry nie nasza wina!!Nie myslcie o tym. To nasze ciała płatają nam figle. Bo im bardziej będziemy myslec i bać sie ataków, tym będzie ich więcej i będą coraz gorsze! Teraz kilka rad(z tego co sam przeczytałem:) : -dowiedziec sie jak to dokładnie jest z tymi atakami i co je u nas powoduje, -zastosować kilka technik(Panic Away..tak jak pisał Jgg1 powyżej), -myslcie pozytywnie...uporządkujcie sobie w głowach(ja muszę) :) żeby żadne nieprzyjemne mysli nie zaprzątały waszych głów, -dieta (dużo warzyw ,owoców, mniej mięsa i smażonego albo przetworzonego pożywienia),pijcie soki i wode. Unikajcie kawy i herbaty...ja tam piję kawę czasami tak na przekór bo lubie :P Alkohol wypłukuje magnez a to prowadzi do stanów lękowych...powininiscie go unikać..ale nie namawiam...przecież mamy żyć a nie wegetować;) *wódko pozwól żyć!*czy jakos to było... -wysypijacie się, dużo snu i odpoczynku -i co najważniejsze więcej wiary że się uda...bo to mija kochani!!! Strach sie bać!!! :) Pozdrowiam Wszystkich Pawel
Odnośnik do komentarza
Witam Wszystkich. Jak pisałam na innych watkach, zarejstrowałam sie tutaj specjalnie, zeby podac tym, którzy zmagaje sie jeszce z nerwica, lekami, natrectwami itd. namiary na historie człowieka, KTORY WYLECZYL SIE Z NERWICY LEKOWEJ i podaje w swojej historii informacje dot.paniki, depersonalizacji i jak wyjść z NERWICY LĘKOWEJ.Oto ten link: http: //moja-nerwica.republika.pl/ Wiem jak sie czujecie, dlatego zapraszam Was na moje watki na commedzie *Lek jest naszym przyjacielem* oraz *Nerwica i sens zycia*, gdyz zaprezentowałam w nich materiały, informacje, ktore zebrałam, gdy przez wiele lat zmagałam sie z lekami i natrectwami myslowymi.Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Witam, mam prośbę. Odwołuję się do linku www.youtube.com/watch?v=I-8tBE3pK7g. Niestety nie umiem po angielsku i nic nie rozumiem. Chciałabym poprosić, żeby ktoś w mskrócie opowiedział, co mówi ten pan. Ja leczyłam się na nerwicę, lęki mi jednak w jakimś stopniu pozostały. Czekam na psychorterapię, ale póki co próbuję sama z tym walczyć. Bardzo boję się tych lęków, które pchają mnie w stronę paniki. Proszę o pomoc.
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×