Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Gość madziowa
Witam Wszystkich:) Normalnie jestem w szoku i musze cos napisac!!!!! MISIA trzymaj sie!!!Musisz wytrzymac 2 tygodnie kochana i bedzie wszystko supero ;) Ciesze sie ze w koncu zdecydowalas sie brac leki. Trzymam za Cibie kciuki bardzo mocno!!!!! U mnie jezeli chodzi o nerwice to jest tak jakbym jej nigdy nie miała :) A w zyciu no cóż zaczyna byc goraco. Staram sie nie wybiegac za bardzo do przodu bo nie chce sie zamartwiac niepotrzebnie. Mysle ze za miesiac bedzie ostro-bo juz postanowilam ze sie wyprowadzam i nie ma odwrotu chocby mój mąż płakal. Ja płakałam przez 11 lat małżeństwa-WYSTARCZY!!! Wiem tez ze moja nerwica mi nie przejdzie jezeli nie bede zyla w zgodzie ze soba-czyli nie chce zyc z moim mezem-wiem ze byloby to dla mnie łatwiejsze przede wszystkim finansowo ale duchowo znów bylabym rozbita. Nie bede sie cofac-zrobilam krok do przodu -mam wsparcie co jest najwazniejsze i w rodzicach i w znajomych i w moim Słoneczku wiec cóż TRZYMAJCIE ZA MNIE KCIUKI!!! Później jeszcze napisze.
Odnośnik do komentarza
Gość aliskaa
czesc wszystkim nerwuskom No Madziowa widze ze decyzja podjeta i super tak trzymaj, mysl o sobie i o dziecku a nie o wszystkich dookola, trzymam kciuki. G9999 masz racje, mózg mowi walcz albo u ciekaj ,ale dlaczego u mnie ostatnio najczesciej jest uciekaj??? zauwazylam u siebie takie cos, ze poprostu unikam jak ognia sytuacji w ktorych moze dopasc mnie lęk, jak mowi mój psyche doszlam w tym do perfekcji, a to wcale nie jest dobrze, bo wygląda to tak: mam okres w ktorym chcialam zrobic zakupy do konca ale jednoczesnie wyjsc z tego sklepu:((( dobrnelam do konca ale wcale nie bylo to mile:( Niketorzy na pewno rozumieja o co mi chodzi, bo sami podbnie przeżywają wyjścia z domy w okresie że tak powiem *panicznego leku*, a sądni ze normalnie ide do sklepu i jest wszystko ok, i jak to wytlumaczyć???:( eh szkoda gadac, czasami czlowiekowi ręce opadaja, ale coz nie mozna sie poddawać, trzeba walczyc dalej, pisz o swoich metodach walki, moze dla nas tez coś okaże sie pomocne, pozdrawiam wszystkich trzymajcie sie cieplutko:)
Odnośnik do komentarza
Gość przerażona
do misia : super że lepiej sie czujesz mam nadzieje ze bedzie tylko lepiej!!! ja ciagle sie waham czy brac leki czy nie i nie moge podjac decyzji :(( fajnie byloby sie spotkac kiedys :-) do madziowa: czy ty bierzesz jakies leki??jak ci sie udaje pokonac chorobe?? Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Kochani moi! Oj dawno mnie nie było a tu takie zmiany! Misia ja również trzymam za ciebie kciuki! Świetnie że zrobiłaś krok do przodu. U mnie dobrze (jeżeli chodzi o nerwicę). Daję sobie z nią radę. Nawet pani psychiatra powiedziała, że skoro dobrze sypiam w nocy to żeby pomału schodzić z miansecu.Coprawda męczą mnie jeszcze czasem zawroty głowy i lekkie stany odrealnienia ale jest to całkiem znośne i przejściowe. Wpadłam na genialną metodę - jak mi coś niedobrze się dzieje to idę spać (zaraz po pracy oczywiście). Odsypiam , wstaję i staram się nie rozpamiętywać tego co się wydarzyło, otwieram nową kartę. g9999 ja też doszłam jakiś czas temu do wniosku, że żeby wyjść jakoś z tej choroby trzeba wykorzenić z siebie negatywne nawyki. Swego czasu miałam nieodparte wrażenie , że mój organizm wpadł na jakiś błędny tor i robi sobie jazdy , że moje *rozumowanie* było jednokierunkowe, nie potrafiłam myśleć , nie potrafiłam działać racjonalnie jednym słowem OPĘTANIE. Pozdrawiam, ja też jestem służba zdrowia he,he. Pozdrawiam moje stare psiapsiółki: Aliskę, Misię,Paulkę, Madziową, no i moją Kikusię!
Odnośnik do komentarza
Zmiana wyuczonego przez strach zachowania. Tak silny negatywny bodziec jak atak paniki kształtuje nasze zachowanie i tworzy odruchy. Taka jest nasza konstrukcja. Tak jak u psa Pawłowa dzwonek wywołuje ślinienie choć pokarmu nie ma. Dom jest naszą bezpieczną przystanią. To jest całkiem naturalne. Opuszczenie domu zawsze powoduje pewne napięcie. Tym bardziej w nerwicy z uwagi na strach przed atakiem paniki i wszystkie, wyobrażane, osobiste i społeczne konsekwencje. Ilekroć chcemy wyjść z domu (opuścić naszą bezpieczną bazę, bo nie musi to być zawsze nasz dom, strefa bezpieczeństwa jest płynna i może być bardzo dziwaczna) napięcie gwałtownie rośnie i kara nas za tę zuchwałą próbę, choć patrząc obiektywnie nie ma specjalnego powodu, dlaczego atak paniki miałby być bardziej prawdopodobny w podróży, czy w pracy niż w domu. Taka lekcja nie zostaje niezapamiętana. Wkrótce już choćby myśl o wyjściu powoduje uczucie zagrożenia. Trzeba się tego cierpliwie oduczyć. Da się to zrobić bo nasza sieć neuronowa ma ze swej natury nieograniczone możliwości adaptacyjne i ciągle uzupełnia stare doświadczenia nowymi. Konkretnie oznacza to, że powinieneś ustawicznie testować i rozszerzać swoją strefę bezpieczeństwa. Jeśli jesteś przykuty do mieszkania, spróbuj wyjść na klatkę schodową, potem na podwórko, na spacer, zrobić zakupy, przejechać przystanek autobusem, wybrać się w podróż pociągiem, samolotem itp. Łatwiej powiedzieć niż zrobić! Gdy tylko zbliżasz się do granicy swojej strefy bezpieczeństwa napięcie rośnie, serce wali jak młot, pot, drżenie nóg, pojawia się ta przeszywająca potrzeba ucieczki, może zawroty głowy i co tam jeszcze zostało w arsenale uczuć. Myśli krążą tylko wokół strachu i tego co będzie...Umrę, zemdleję, zbiegną się ludzie, ośmieszę się itd. Jeśli takie ćwiczenia mają przynieść jakiś skutek, a nie tylko traumę to MUSI im towarzyszyć odpowiednie nastawienie psychiczne. NIE CHODZI O TO ŻEBY PRZEŁAMAĆ STRACH!!! Tego nie da się zrobić. Im więcej starasz się czuć normalnie, tym bardziej skupiasz się na napięciu i towarzyszących mu objawach, tym większe te objawy są. Pętla strachu narasta. Polegniesz! Nie walcz ze strachem i jego objawami! To twoja psychika szuka wroga do walki! AKCEPTUJ STRACH I JEGO OBJAWY!!! Racjonalizuj tak: Podlegam tym wszystkim uczuciom i objawom. Czuję potrzebę ucieczki, drżą mi nogi, wali serce, pocę się itd.. Nic na to nie mogę świadomie poradzić. Mój organizm jest uwrażliwiony na zagrożenie i tak po prostu reaguje. Nic złego się z tego powodu nie stanie, nawet jeśli czuję się fatalnie. Postaram się ignorować te objawy tak długo jak będę mógł. Pójdę jeszcze parę kroków dalej, poczekam dłużej, pojadę jeszcze jeden przystanek itp. Jak już nie będę mógł tego znosić to SAM ZDECYDUJĘ, że wracam do mojej strefy bezpieczeństwa (ewentualnie zażyje lek jak to było w moim przypadku). Tu mamy szansę na pozytywną tym razem pętlę sprzężenia. Im dłużej/dalej wytrzymamy z tymi naszymi objawami i uczuciami tym większą będziemy mieli satysfakcję z siebie i poprawę samopoczucia na koniec. To daje siłę by iść do przodu. Akceptuj uczucia strachu, a z czasem będą one coraz słabsze (szybciej niż teraz myślisz). Ignorując je przerywasz pętlę strachu! Pomoc i wsparcie kogoś bliskiego kto zrozumie i doceni nasz wysiłek, nawet jeśli to był tylko krok na klatkę schodową, też potrafi czynić cuda! Warto cieszyć się takim sukcesem z kimś. To co dzisiaj napisałem to kluczowy punkt terapii która mi pomogła... Nie walcz ze swoimi uczuciami. Akceptuj je i ignoruj. Programuj się pozytywnie argumentami rozsądku Walcz za to ze swoją słabością. Spróbuj. Napiszę jeszcze o technikach zmniejszania ciągłego napięcia. Pozdrawiam wszystkich serdecznie i trzymam kciuki.
Odnośnik do komentarza
No witanko ja chyba wracam z dalekiej podrózy pomału bo pomału ale jakos ide sobie coraz dalej w lepszy swiat. Jak pisałm wczesniej byłam dzisiaj u mojej pani psychiatry i wiecie co dostałam sulpiryd ?? powiedziała ze to jeden ze straych leków i jezeli niebedzie zadnych skutków w postaci wysokiej prolaktyny to bedzie okej ale z tego co wiem to chyba to jest niemozliwe bo on wszystkimdaje takie objawy. Na dzień dzisiejszy zeszłam z coaxilu i narazie jest w miare ale niewiem jak dalej to sie zobaczy .Odebrałam tez wyniki badań i rewelacji to niema zadnej morfologia cieniutka i spadek wapnia ponizej normy a i TSH pozostawia wiele do zyczenia wiec pewnie musze isc do endokrynologa ,to tak w skrócie . -Madziowa widze ze idziesz pręznie wiec jezeli podjełas decyzje i wybrałaś zycie bez nerwicy to brawo jestes jeszcze młoda i zycie i szczescie przed tobą jezeli chodzi o mnie to zycze ci jak najlepiej i powodzenia a odezwij sie tam kiedy bo cos zaniedbałysmy kontakty. -Misia będzie lepiej (I KTO TO MÓWI) zobaczysz jak poczujesz smak lepszego zycia to moze zrozumisz pewne zeczy głebiej i bedziesz wolniejsza od objawów,trzymam kciuki jak widzisz ja tez dostałam nowe leki i sie okaze??ale narazie staram sie jeszcze troche powalczyc bo znowu mi lepiej. -Aliska ja doskonale wiem o czym piszesz z tym lękiem i robieniem zakupów ja tak miewam czesto w jeden dzien ide do siebie do sklepu i nic kompletnie nie czuje oprócz zadowolenia z siebie a w drugi dzien jak tam wejde to totalna klapa dlatego wspólczuje nam obu kochana .Ale damy rade zobaczysz jeszcze sie bedziemy z tego smiac . -g999 to o czym piszesz to wszystko jest bardzo jasne i przejzyste i na logike wydaje sie bardzo bardzo super tylko pewnie sam wiesz jak to wyglada w praktyce i pewnie sie nie myle ja choruje juz 17 lat to mozemy pogadac w temacie niemniej jednak twoje posty są wsapniałe i zawsze chetnie je czytam choc trzeba sie skupic , pisz dalej bo ciekawa jestem zakonczenia. -Tajemnicza dzieki za wsparcie to forum jednak jest potrzebne bo jak nie ktos stary to nowy cos mądrego napisze. Buziole kochani Zosienko dla ciebie tez .......
Odnośnik do komentarza
Witajcie:) Chcę się z Wami podzielić moją historią, bo kto może tak dobrze zrozumieć nerwicowca jak inny nerwicowiec? Wprawdzie nie przeczytałam tych 935 stron postów, ale ta ilość świadczy tylko o tym, że jest nas dużo. Pomijając fakt, że jest jedna z najbardziej nieprzyjemnych chorób, to dość pocieszające, że nie jest się samym z tym wszystkim. Z drugiej strony nikomu nie życzę takiego przeżycia... Ja mam 25 lat i jestem młodym pracownikiem, niedługo po studiach, duże miasto, dużo stresów... Pewnie większość zna te sprawy. Nerwica lękowa zaatakowała mnie jakieś 3 miesiące temu. Atak był potworny. Wszystko na raz: drżenie całego ciała, uczucie zimna, poczucie, że się umiera, kołatanie serca i ogólny stan taki jakby za chwilę miało się zemdleć. Trwało to kilka godzin a ja w między czasie odwiedziłam pogotowie, przychodnię i szpital... Na drugi dzień totalne osłabienie i niemożność powrotu do zwykłego stanu, ale sobota, więc oczekiwanie na poniedziałek. W poniedziałek wszelkie badania, w kolejne dni też no i wszystko ok. Po dwóch tygodniach nawracających ataków i poczucia, że zaraz zwariuję zdecydowałam się pójść do psychologa. Psycholog do psychiatry i leki: Seroxat z psychoterapią. Pomogło od razu:) Potem były jeszcze takie uczucia bezsensu i niepokoju, ale naprawdę zmiana niesamowita. Tylko chce mi się spać koło 21:00;) ale wolę tysiąc razy to niż te nocne lęki... Ostatnio mam jakieś takie dziwne myśli znów. Nie wiem jak to opisać. Taka niesamowita ostrość myśli. I to zazwyczaj o czymś niezbyt miłym. Na przykład czasami zastanawiam się nad tym czym jest miłość albo jakieś inne uczucie, które po prostu istnieje a ja to tak jakoś dokładnie analizuje i wtedy nie czuje się dobrze. Ogarnia mnie jakiś taki nieuzasadniony lęk przed różnymi uczuciami itp... Naprawdę ciężko to opisać. Nie jest to jakaś tragedia, ale generalnie psuje jakość życia.... Nie wiem czy wiecie o co chodzi, ale jeśli tak to napiszcie czy też coś podobnego macie... Pozdrawiam Was wszystkich bardzo mocno i trzymam kciuki za dobre samopoczucie:)
Odnośnik do komentarza
to co piszesz.. jest przerazajace.. myszko mam to co Ty..mam lat nieco mniej bo 23 lata..ale o tej chorobie wiem juz chyba wszystko, wiem jak z nia nawet walczyc ale co z tego skoro czasem mam takie napastliwe mysli ktorych nie moge po prostu zwalczyc..tez zaczelo se u mnie od mocnego nocnego ataku.. pamietam go doskonale.. strasznie sie balam ze umre, w dodatku nie moglam sie uspokoic ale ja nie mialam na tyle dobrze, moj chlopak widzial ze dretwieje cala. nie moglam sie wyciszyc ciagly niepokoj ale nie zadzwonil po karetke.. to byla 3 rano w tamtym roku.. po prostu jakos to przezylam.. wpatrywałam sie w tv aby tylko nie myslec..io tym ale glowa tak bolala..to byla masakra..zupelnie nie rozumiem skad taki atak skoro wczesniej sie nie denerwowalam..to wsztstko jest takie dziwne.
Odnośnik do komentarza
u mnie jest juz duzo lepiej ale wciaz z utesknieniem czekam na wizyte u kardiologa chca sprawdzic czy nie mam zadnej wady serca, bo ja sie takpoczulam po wypiciu napoju energetycznego i piwka ;) takze wiecie.. mam do tego tachykardie zatokowa iles tam uderzen nie bardzo rozumiem te moje wyniki a kardiolog w Damianie mnie zbił z tropu.. takze panstwowo sie zapisalam i wciaz czekam
Odnośnik do komentarza
ashantus taki atak jak opisujesz zdarzyl mi sie dwa razy w zyciu- zawsze po stresujacym wydarzeniu. za pierwszym razem meczylo mnie to dlugo a za drugim minelo po 30minutach bo staralam sie zadzialac sila umyslu. Tez nie wiem skad to sie bierze i czasem mam juz serdecznie dosyc!!!- chcialabym sie pozbyc nerwicy na zawsze- juz potrafie nad nia zapanowac wiec nie jest zle ale jeszcze jest we mnie strach ze to wroci wszystko kiedys... czemu nas to spotkalo...
Odnośnik do komentarza
Gość gabriell
Witajcie, nie często tu zagladam. Przypomne że nerwice mam juz 10 lat z ogonkiem i raz jest lepiej raz gorzej, ale nie poddaje sie. Zaczełam pracowac z nagraniami Lucindy Basset (dla tych co znaja angielski polecam, mozna sciagnąc z sieci) i wiecie co jest tam podstawą POZYTYWNY DIALOG do siebie.Niestety wiekszosc z nas bardzo wczuwa sie w swoje objawy i wazne jest zeby właśnie wtedy gdy zaczynamy cos czuc niepokojacego mówic sobie *to nic takiego*, albo *to minie* biore to zbyt powaznie*, *ok teraz czuje sie źle ale potem bedzie inaczej*. Waznezeby nie wciskac sobie kitu, ze *czuję sie swietnie* tylko ze to przejdzie. Na poczatku jest trudno i trzeba wkółko poprawiać swoje mysli ale po jakims czasie jest lepiej i zaczyna działać.g9999 bardzo cenie sobie Twoje rady i czekam na wiecej. Moze udostępnisz ksiązkę o której wspominałeś na Chomikuj.pl?
Odnośnik do komentarza
(Kika. Tak to jest logiczne i uzasadnione biologiczną konstrukcją naszego organizmu, ale to nie wszystko. Moje wyzdrowienie za tym stoi... To jak długo chorujesz nie ma takiego znaczenia w terapii. Cały czas przykrywamy stare doświadczenia nowymi. Mogą mieć za to znaczenie obejścia choroby, które w tym czasie zbudowałaś, oczekiwania otoczenia etc. Nigdy nie jest za późno. W czasie swojej choroby poznałem starszego pana około 80tki który wcześniej 17 lat zażywał amfetaminę, a później jeszcze 30 lat pił (razem ze swoją żoną) i wyszedł z tego! Wyjątkowo pozytywnie myślący i życzliwy gość. Napiszę parę słów o tym później. Gabriell. Rozeznam się z tym chomikuj.pl Poniżej napisałem w zasadzie wszystko co mi jeszcze zostało.) Zmniejszanie ciągłego napięcia. No dobrze. Rozumiesz na czym ta twoja nerwica polega, akceptujesz uczucia i objawy, które jej towarzyszą i starasz się je ignorować. Zacząłeś poszerzać swoją strefę bezpieczeństwa. Może masz pierwsze sukcesy. Nie zmienia to faktu, że ciągle jeszcze czujesz się fatalnie. Nawet w mieszkaniu czujesz ciągłe napięcie, czasem masz wrażenie, jakby stu kilowy ciężar siadł ci na piersiach, czasem czujesz się odrealniony, czasem bezsilny albo rozżalony. Możesz zmniejszyć napięcie które jest w tobie poprzez różne działania i techniki. Zmierzają one do tego samego celu – przerwania pętli strachu: napięcie powoduje złe myśli, objawy fizyczne i emocjonalne, te z kolei utrzymują napięcie itd. Idea zmniejszenia napięcia jest dość prosta, a realizacja niekoniecznie nieprzyjemna: ZAJMIJ CZYMŚ SWOJE MYŚLI! Przekieruj je na inny temat niż ciągłe rozważanie zagrożenia, analizę uczuć i objawów. NAJGORSZE CO MOŻESZ ROBIĆ TO BEZCZYNNY WYPOCZYNEK!!! Często życzliwi krewni, pełni dobrych intencji proponują ci coś w stylu: pojedziesz do wujka do leśniczówki, tam sobie poleżysz na leżaczku, bez dzieci, wypoczniesz, nabierzesz sił. To nie jest dobry pomysł. Taki wyjazd może całkowicie zrujnować dobrze zapowiadającą się terapie! W chwili ciszy nie dasz rady opanować swoich myśli i będą się one natrętnie kierować w stronę zagrożenia. Pętla strachu zacznie narastać. Staraj się mieć swoją uwagę cały czas zajętą! Najlepiej czymś co wymaga skupienia i zaangażowania ale samo w sobie nie tworzy zbyt dużego napięcia. Bardzo pokrótce. Filmy i telewizja Mnie najlepiej pomagały niezbyt sensacyjne sympatyczne kryminały (Frost, Colombo etc.) . Miałem swój rytuał oglądania ich wieczorem. Zawsze na koniec czułem się znacznie lepiej. Często miałem po obejrzeniu filmu takie wrażenie przebudzenia – powrotu z podróży. To potrafiło dość długo trwać. Możesz też zauważyć, że po ciekawym filmie przez kilka sekund czujesz się całkowicie normalnie. Ciągle jeszcze żyjesz wątkiem filmowym. Dopiero po chwili wraca pamięć i ciężar. Książki Ta sama sytuacja. Wyczytałem całą półkę sympatycznych kryminałów, pewnie mogą być też romanse :) byle wciągały w wątek i odciągały myśli. Zajęcia domowe i majsterkowanie Cokolwiek co lubimy i co nas zajmuje. Mnie na przykład techniczne majsterkowanie i ulepszanie domu, samochodu etc. Chciałem nawet kupić stary zabytkowy samochód do remontu, ale mi się poprawiło i ostatecznie zrezygnowałem.(Tak wiem. Dla kobiet to pewnie nie brzmi fascynująco, ale mężczyźni mają takie potrzeby... ;)) Znajomi, spotkania, dyskusje, wycieczki Mają angażować i wciągać w wątki. Sport Oprócz angażowania w grę, poprawia zdrowie fizyczne i samopoczucie. Same zalety. Ja zacząłem dużo biegać w pewnym momencie i bardzo mi to pomogło. Rozładowuje napięcie. Poza tym w każdym sporcie są gadżety, które trzeba mieć i całe halo dookoła. Jest o czym myśleć :) Wiara Rozsądna racjonalna wiara poszerza horyzont i ułatwia relatywizowanie problemu choroby. Daje nadzieje i siłę. Nie każdy jest wierzący, ale jeśli jesteś to masz o jeden filar do podparcia więcej. Traktuj ją jako źródło energii. Medytacja, relaksacja, joga Pozwala się wyciszyć. Jest sporo literatury na ten temat. Uważaj tylko, żeby w czasie takich ćwiczeń twoje myśli w momencie wyciszenia nie uzyskały wolności do harcowania wokół tematu choroby i zagrożenia. Nie medytuj na ten temat! Jeśli ciągnie cię w tę stronę za bardzo to lepiej nie medytuj wcale. Nie będę więcej wymieniał, chyba już wiadomo o co chodzi. Zajmij swój umysł czymś innym niż ciągłe myślenie o swojej chorobie. Potrzebujesz do tego zewnętrznych bodźców bo ciążenie myśli ku problemowi jest zbyt wielkie, żeby je opanować. Jeszcze tylko o jednej sprawie. Leki Pętlę strachu można też przerwać chemicznie wpływając na receptory w mózgu odpowiedzialne za pobudzanie lękowe przy pomocy leków (tak samo działa alkohol). Można wrócić do normalnego życie i zacząć zapominać. W mojej opinii takie nieświadome zapominanie musi potrwać dość długo. Wtedy wydarzenia zamazują się, a złe doświadczenia pokrywają nowymi. To się raczej nie uda przy użyciu psychotropów, bo dość szybko uzależniają i wkrótce trzeba zwiększać dawkę, a potem odstawić jeszcze zanim zbudujemy nowe pozytywne doświadczenia. Może się za to udać z lekami antydepresyjnymi, które nie uzależniają i można je brać latami. Pozostaje jeden problem. Wyjście z choroby będziesz zawdzięczał lekom, a nie sobie. Nie budujesz odporności. Jeśli w przyszłości pojawi się nowa sytuacja stresująca to choroba może wrócić niespodzianie i znowu jedynym wyjściem będą leki. Ale podobno można je brać nawet całe życie. Mnie pomogło podpieranie się psychotropami sporadycznie w bardzo trudnych sytuacjach (w zasadzie to raz się tak zdarzyło, choć zawsze je miałem przy sobie) i jako ulga raz na jakiś rzadki czas w okresie gdy choroba była jeszcze nasilona. Inne techniki Zawężanie horyzontu Czasem nachodzi kryzys i myślisz, że nie dasz rady. Że nie wiadomo ile jeszcze to potrwa. Czy wytrzymasz jeszcze kolejne miesiące. Twoja wyobraźnia buduje szerokie scenariusze. Staraj się wtedy zmniejszyć horyzont wyobraźni. Myśl sobie: *Być może jest przede mną długa droga terapii. Wyobraźnia podpowiada mi różne złe scenariusze. Zamiast je rozważać skupię się tylko na najbliższych działaniach. Wypiję tę wielką czarę łyżeczką. Łyczek po łyczku. Krok po kroku. Dam radę zrobić mały krok, następnymi będę się martwił później.* To jest bardzo skuteczna technika również na zwykły stres spowodowany nadmiarem obowiązków i osobiście stosuję ją bardzo często. Nie raz jestem tak zawalony obowiązkami, że wydaje mi się, że nie dam rady przebrnąć przez ten miesiąc czy kwartał. Ostatnio zaangażowałem się w kredyt i kapitalny remont mieszkania i jak sobie pomyślę ile jest pracy do końca to mi się robi słabo. Dlatego staram się o tym nie myśleć. Robię go kroczek po kroczku... Poszerzanie horyzontu Gdy przyjdzie na ciebie żal i depresja nad straconym czasem, nad twoją sytuacją albo przypadkowy okres nasilonego lęku staraj się poszerzać horyzont i relatywizować swoją sytuację. Myśl: teraz się fatalnie czuję, ale wkrótce to minie bo zawsze mija. Z perspektywy mojej całej terapii to tylko epizod, który trzeba przeczekać. Pomyśl również, że mimo dramatycznych trudności masz powody do małych radości. Z bliskich, dzieci. Może jesteś komuś potrzebny. Jesteś zdrowy fizycznie itp. Co wymaga ostrożności Wypoczynek Pisałem już wyżej. Unikaj nudy i bezczynności! Twoje myśli zyskują wtedy swobodę i kierują się do choroby i objawów napięcia, czasem dość niespodziewanie. Taki niebezpieczny moment pojawia się na przykład w kościele! Wielu ludzi ma wtedy atak niepokoju. Jeśli msza jest nudna, a kazanie beznadziejne zajmij swoje myśli czymś innym na przykład planowaniem prac domowych itp. Nie daj im krążyć bezpańsko. Zabobonna religia, magia, okultyzm,etc. Wszystko co wciąga cię w jakieś mroczne nieracjonalne rozważania jest niebezpieczne. Jesteś zbyt słaby, aby sobie poradzić z wyobraźnią, która może zostać uwolniona przez tego typu impulsy. Unikaj za wszelką cenę! Psychoanaliza Myślę, że psychoanaliza była pomocna i odkrywcza na początku dwudziestego wieku, gdy znaczna cześć ludzi żyła w przytłaczającym gorsecie obyczaju. Teraz to już coraz większa rzadkość. Jeśli byłeś skrzywdzony w dzieciństwie, masz poważnie nieuregulowane stosunek emocjonalny do swoich rodziców, wypierasz swoje instynkty i potrzeby przede wszystkim seksualne to psychoanaliza może ci pomóc. Jeśli jednak nie widzisz takich problemów w swoim życiu to wciągnie cię tylko w bezcelowe rozważania o dzieciństwie, czy też mroczne dywagacje o tym czy to dobrze, czy źle, że śniła ci się kiedyś (lub właśnie akurat nigdy nie śniła) kopulacja z własną matką (kompleks Edypa jest kluczowy w psychoanalizie). To może przynieść odwrotny efekt, budując napięcie. Powinieneś starać się wychodzić na powierzchnię do światła, a nie w mrok często wydumanych instynktów. Można spróbować, ale jeśli czujesz, że przynosi odwrotny efekt lub po prosu brak efektów i wałkujesz tylko kolejny raz jakiś mało istotny temat z dzieciństwa lub kolejny raz opowiadasz swoje uczucia, to nie wahaj się zrezygnować. Dokończę jeszcze swoją historię.
Odnośnik do komentarza
g9999 po tym co przeczytałam w towim ostatnim poscie stwierdzam ze jestes niesamwity .Zastanawiałm sie nieraz jeszcze w czasach kiedy chodziłam na terapie grupową a tam ma sie do czynienia z róznymi ludzmi ze wiekszosc tych ludzi to rozwinieci mocno intelektualnie a zarazem bardzo wrazliwi i barwni w swojej osobowosci ludzie którzy sie pogubili w świecie i natłoku zycia codziennego. Wtedy myslałam co ja tu robie ? taka silna osobowosc jak ja taki harakterek że pozazdroscic a jednak siedze tam na stołeczku i jak na filmie formułka mam na imie tak i tak i cierpie na nerwice itd itd . Po 3 miesiacach chodzenia tam 3 razy w tygodniu osiągnełam sukces i wreszcie zrozumiała na czym to polega i ty własnie napisałes to oczym ja juz dawno zapomniałam w natłoku tego co mnie otacza i co robie . Dziekuje ci za to i jeżeli o mnie chodzi to mozesz tu pisac jak najdłuzej az ci sie nie znudzi . Wiesz co nigdy niewiedziałm co ma zrobic w kosciele ??? zazwyczaj wychodziłam a teraz chyba zastosuje sie do twoich rad i nieomieszkam ci napisac ja mi poszło a to cenna rada bo niedługo bede chrzesną wiec chyba niewypada mi wyjsc w trakcie ceremoni nie??. Będe ci wdzieczna jak w miare mozliwosci bedziesz jeszcze pisał.
Odnośnik do komentarza
Gość gabriell
Dołączam sie do prośby kiki-g9999 kontynuuj to co piszesz dla nas na forum BARDZO PROSZE! Zgadzam sie z z tym, ze nie mozna usiąść i zagłębiać sie za bardzow swoje mysli bo to pogarsza sprawę, Tylko jak np. oderwać się od myśli, kiedy niby coś robię np. gotuję, czy nawet uda mi się wyjśc gdzieś samej dalej i jestem troche jak robot,tzn.robię cos automatycznie a natrętne, lękowe myśli wracaja jak bumerang, albo jak wiem że mam gdzies wyjśc za pare godzin, to staram się zając czymś konkretnym ale cały czas czuje to napięcie, ze muszę wyjść. Co innego jak ide z kimś wtedy jestem spokojniejsza (jeśli to mozna nazwać spokojem) bo z kims rozmawiam i nie jest tak źle a jak sie idzie samemu to czuję się jak zaszczuty pies, z podkulonym ogonem.
Odnośnik do komentarza
czesc Wszystkim. Gabriello spróbuj nie walczyc z myślami bo tylko je podsycasz- ja się *przyzwyczajam* do ich obecności, niech sobie płyną przez mą głowę- mówię sobie zawsze, że *niech myśli sobie przepływają przez mój umysł a ja będę skupiała się tylko na tych pozytywnych* Polecam sport naprawdę działa świetnie- zmęczony człowiek nie ma siły na myślenie:) ja skaczę sobie codziennie 10 minu t na skakance- chodzę na spacery z kijami- nordic walking i cwiczę przy muzyce:) Naprawdę warto zaakcpetowac lęk jako emocje i z nia nie walczyc, a efekty będą zdumiewajace! jak mam gorszy dzień- to uświadamiam sobie,że nie jestem sama z takim problemem , że mają go setki ludzi w Polsce i na świecie... i zawsze ma się kogoś dla kogo warto życ! dla kogo jest się kimś ważnym:) aha i jeszcze właśnie warto wyobrażac sobie w ciągu dnia siebie jako osobę uśmiechniętą, zdrową odważną i pełną życia- na początku mój umysł nie umiał długo utrzymac tego obrazu, ale z czasem sobie poradził! to wszystko naprawdę są tylko albo i aż nasze myśli!! jak mnie dobija jakiś lęk to zamjmuje sie sprzataniem sportem w ostatecznosci włączam kompa i słucham muzyki głośno śpiewając! znam kilka osób z podobnymi kłopotami i zawsze są to inteligente osoby o dużej wrażliwości:) zawsze można znaleźc plusy jakie przyniosła nerwica- ja znalazłam kilka:))) buziak
Odnośnik do komentarza
Gość myszka_yo
O tak, nuda zabija i to dosłownie, zwłaszcza nerwicowców. Przychodzi wtedy do głowy tyle niepotrzebnych myśli, jakieś niepokoje i inne głupoty, ale najgorzej jak do tej nerwicy dochodzi jakaś depresja co zdarza się często niestety. Człowiek wtedy nie po prostu chce być bezczynny przez co oczywiście czuje się jeszcze gorzej i tak w kółko... Polecam wszystkim ruch mimo wszystko. Róbcie to czasem nawet wbrew własnej woli. Taniec, biegi, fitness, siłownia - to zajęcia przeze mnie ulubione choć często również lekceważone ze względu na zmęczenie i inne głupie tłumaczenia, ale zawsze kiedy jednak się przemogę jestem z siebie zadowolona i to dodatkowo sprawia, że czuję się lepiej. Pozdrawiam Kochani:)
Odnośnik do komentarza
czesc Wszystkim Adi- ja polecam spacer z kijami- najlepiej wchodzic i wchodzic kilkakrotnie pod gore i z;) wtedy zlosc i cale zle uczucia mijaja mi;)) od miesiaca skacze sobie tez na skakance- to jest takie tempo ze nie mozna o czymkolwiek myslec polecam:) no fajnie jest powyglupiac sie przy muzyce czy potanczyc czy tez zrobic sobie na cos aerobicku:) slyszalam ze na nerwice pomocne jest tai chi- ale jeszcze nie probowalam mam w planach ja sie czuje wspaniale podczas jakiegolwiek wysilku i potem tez nie mam zadnych objawow mojej ukochanej nerwicy:)
Odnośnik do komentarza
(gabriell, kika. Cieszę się, że mogę pomóc. alejestem napisała wszystko co sam chciałem na temat postępowania z natrętnymi myślami. One nie znikną jak odjęte ręką, ale stopniowo będą słabsze jak się je ignoruje. kika, tylko żebyś w tym kościele nie próbowała zająć umysłu za wszelką cenę innymi myślami jednocześnie *drugim okiem* wypatrując czy jest gorzej czy lepiej. To tylko zbuduje napięcie i pogorszy sprawę. Dla mnie zajmowanie umysłu czymś innym miało raczej na celu długofalową poprawę i zmniejszenie szans na niepokój. W przypadku gdy taki atak niepokoju już jest na horyzoncie odpowiedzią powinna być po prostu akceptacja. Spróbuj coś takiego: *A więc jesteś mój przyjacielu strachu. A już myślałam, że sobie o mnie zapomniałeś. Znam już cały twój arsenał uczuć i szczerze mówiąc lekko mnie już nudzi. Zamiast im ulegać lepiej pomyślę o czymś innym bardziej praktycznym*. Ok, wiem, że to nie takie proste...) Sen Bezsenność jest jednym z objawów nerwicy. Podobnie jak w przypadku innych objawów walka z nią przynosi odwrotne efekty. Częstym paradoksem jest, że po zażyciu lekkiej tabletki nasennej, zasypiamy jeszcze trudniej niż bez niej. Tak bardzo wyczekujemy na działanie leku, tak bardzo chcemy spać, że napięcie rośnie i sen nie przychodzi. Im więcej się staramy spać tym trudniej zasnąć. Oczywiście są leki które uśpią słonia, ale trudno mówić wtedy o zdrowym śnie. Zgodnie z piramidą potrzeb Maslowa, sen jest jedną z najbardziej podstawowych potrzeb fizjologicznych organizmu (jak oddychanie i woda). Potrzeba bezpieczeństwa jest dopiero na wyższym poziomie. Wynika z tego prosty fakt, że bez względu na to jak bardzo się boisz i tak w końcu zaśniesz. Moje doświadczenie jest takie, że mogłem nie przespać lub prawie nie przespać co najwyżej dwóch kolejnych nocy. W czasie trzeciej spałem. Warto ustalić w miarę regularne godziny spoczynku i się ich trzymać. Nie dosypiać w ciągu dnia, chyba, że jest to absolutnie konieczne! W miarę postępu terapii i opadania napięcia i sen się poprawia. Poluzowanie pętli strachu W czasie wcześniejszych opisów używałem określenia przerwać pętlę strachu. Choć było ono przydatne, żeby zobrazować istotę to jednak nie jest do końca precyzyjne i chciałbym je uzupełnić. Nie chodzi o bowiem o przerwanie w sensie, stop, przerwane i już. Może to i jest możliwe, ale w każdym razie nie było moim udziałem. Chodzi raczej o stopniowe poluzowanie. Tak jak z rozwiązywaniem supła z wielu niteczek. Trzeba najpierw poluzować jedna, żeby z kolei popuścić drugą i trzecią, żeby znów z móc poluzować tę pierwszą jeszcze bardziej, itd aż węzeł się rozwiązuje.. Akceptując i ignorując uczucia lęku, zmniejszamy napięcie wyczekiwania, to powoduje, że mamy mniej złych, natrętnych myśli i wizji, i przez to mniej okazji do wytworzenia lęku. Jeśli do tego dołożymy aktywność umysłu w innych w innych obszarach, zmniejszając czas jaki mamy na złe wyobrażenia to nasz mózg stopniowo zacznie się uspokajać.
Odnośnik do komentarza
Witam was !! Mam podobne dolegliwosci do wyzej wymienianych poza tym jeszcze dochodzi;;;;;gdy budze sie rano i tylko pomysle sobie o tym co mnie dzis czeka sciska mnie w zoładku i tak do 11 dopuki sie czyms nie zajme w pracy to przechodzi do tego momentu o przyjeciu jakiegokolwiek pokarmu nie mam mowy po tym niekiedy kłuje mnie serce i znuw mnie roztręsa. Sa dni w kturch boje sie wyjsc do pracy a gdy spotykam na ulicy kogos znajomego i mam z nim porozmawiac dłuzej niz 2 min to juz mam uczucie omdlenie to samo jest w kolejkach na poczcie czy w sklepie pozatym bardzo zmniejszył mi sie apetyt i szybko sie mecze , bo juz amm dosc tego uczucie. zna ktos moze jakies dobre leki ziołowe bo innymi nie bardzo chce sie truc ??
Odnośnik do komentarza
Gość gabriell
Mam pytanie, czy ktoś z Was ma może wypadanie płatka zastawki w sercu, albo inaczej Zespół Barlowa.Ja mam to stwierdzone i wydaje mi sie że to podkręca moje lęki.Nie wiem czy to ta wada (ponoc niegroźna) powoduje te moje jazdy z sercem i lęk czy może lęk wywołuje dodatkowe skurcze,czasem częstoskurcz, szarpnięcia w klatce, duszności itd? Mam ochotę iśc do lekarza ale nie wiem czy to cos zmieni.Ciągle mam obawy czy aby nie lekceważę serca, zganiając na nerwicę, choc nerwica była pierwsza(choć wcześniej nie badałam serca).
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×