Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Cix81, czemu źle spałaś ? Głowa Cię boli bo cisnienie jest niskie :-).. Wupij kawusie. Mnie od samego patrzenia na nią ciśnienie rośnie :-). Z reguły parzę a potem nie wypijam. Wczoraj wypiłąm dwa łyki i ciśnienie miałam 138/88 przy maxymalne 0 wysiłku. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Gość stokrotkaaw9
do misi dzieki za otuche i wsparcie tak sobie mysle ze my wszystkie tutaj tak naprawde czujemy sie bardzo samotne mimo bycia w zwiazku chcialybysmy aby nasi mezowie dostrzegali nas tak zwyczajnie na co dzien i tego nam brakuje jak powietrza ja tak przynajmniej odczuwam chociaz tak ogolnie nie moge nazekac ale on kompletnie nie ma pojecia o mojej chorobie co przezywam aie nawet nie ma sie co dziwic nigdy dokladnie mu nie mowilam co tak naprawde czuje chyba sie boje bo nie chce do konca sie zdradzic ze jestem taka slaba chyba by tego nie zaakceptowal niewiem i dlatego pisalam ze przegralam zycie bo nie moge podjac sama jakiejs decyzji cos zmienic podjac jakas prace no bo ten lek ze nie dam rady no ale coz trzeba sie cieszyc ze sloneczko zaczyna mocniej grzac i idzie wiosna
Odnośnik do komentarza
Stokrotka. Tak samo ja myslę . Po prsotu mamy to cholerstwo ponieważ czujemy się w jakis sposób samotne. Popatrz: każda z nas ;Kika, Dzidzia, Madziowa, Ty, Ja, czujemy sie jakby --- zbędne męzom czy chłopakom. MOże źle to ujęłam może nie zbędne ale w kązdym będz razie zauważ oni sobie bez nas doskonale radzą a my nie mozemy się pozbierać. Co do mojego stanu mój mój mąz wie i teraz mnie wspiera. Gdy mu ostatnio powiedziałam że chyba zrezygnuje z psychoterapii, powiedział że chyba zwariowałam,że musze na nią chodzić i że on wierzy że zacznie ona w końcu mi pomagać. I dzisiaj w końcu troszkę uwierzyłam w siebie, może wczorajsze posty mi pomogły :-). Moj syn dzisiaj pojechał do teatru, rano odprowadził go mąż - ale z powrotem ja. Tzn nie zakładałam że go przyprowadzę nie nie myślałm o tym ale jak ta godzina nadeszła patrzyłam co jakiś czas przez okno czy autobus przypadkiem nie nadjeżdza pod szkołę (mamy szkołe około 150m) no i gdy go zobaczyłam postanowiłam że pójde , nie ma co. Poszłam i kurczę patrzę rodzice jeszcze stoją, to nie ten autobus , bo ten już wracał pusty. Poczułam niepokój, i przyspieszone bicie serca. Ale sobie pomyślałam ze trudno na pewno mi ktoś pomoże jest tyle ludzi. A poza tym mówiłam do tej głupiej nerwicy tak jak Zuza pisała jak do współlokatorki, że choć ją nielubię to pójdziemy razem. I noc mi się nie stało - oprócz tego troszke niepokoju. Doszłam do domu i byłąm szczęsliwa, że zrobiłąm jakiś w końcu krok sama, Miałam jakiś taki ścisk w klatce jakiś niepokój ale gdy weszłam do domu przeszedł. Dziś jestem szczęsliwa, że byłąm sama poza domem - dla mnie to krok naprzód. Wierrze że teraz będzie coraz lepiej. W domu też jest dobrze już wcześniej było ale dziś czuję ze góry mogę przenosic. Ucałowania
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich, czasami tu zaglądam i staram się podnieść na duchu, czytając , że ktoś jakoś sobie radzi z chorobą, komuś się udało przewalczyć jakiś lęk i mam nadzieję że mi się uda również , ale tak raz na zawsze. Miałam spokój ostatnie dwa lata, a tu nagle od dwóch tygodni przeżywam horror. Choroba wróciła jak bumerang:((( Mam znowu napady lęku. Dzisiaj rano w sklepie, oblał mnie zimny pot, myślałam, że zemdleje ze strachu, biegłam do domu jak wariatka. Jak mam gdzieś wyjść szczególnie do ludzi to mam nogi jak z waty, serce wali jak oszalałe i wydaje mi się że albo zemdleje albo zwymiotuje, bo żołądek mam w gardle. Znowu koszmar nadchodzi, a przecież regularnie biorę leki, fakt jest to już dawka minimalna 1 tabletka dziennie fluanxolu, ale chyba kompletnie na mnie nie działa. Już dawno się tak podle nie czułam. Teraz siedzę sama w domu i wyć mi się chce z wściekłości, że znowu wszystko wróciło. Pewno znowu zaszyje się w domu i cale życie zrzucę na męża, tzn zakupy, wyjścia itp rzeczy. A za tydzień miałam iść na urodziny, na które się cieszyłam:(( już wiem że nie pójdę, znajdę byle pretekst, żeby nie wyjść z domu:((( I znowu wszystko muszę zacząć od nowa. Już brakuje mi do tego siły i ochoty:((( Nie wiem czy to ta zima, tak na mnie podziałała, nie znoszę zimna i śniegu:(( Czy jest jakiś sposób by z tego wyjść raz na dobre??? ja już miałam takie pomysły, żeby mnie ktoś zahipnotyzował i wywalił to ze mnie. Ale mój psychiatra mówi, że tak się nie da, że to bajki. Może ktoś zna dobrego psychoterapeute( czytaj nie drogiego) w okolicy Zabrza???
Odnośnik do komentarza
misia jak czytałam twój post opowiadający o śniadaniu z mężem to jak bym widziała u mnie obiady mam syna niejadka ma niedowagę często choruje wiec sie denerwuje kiedy nie chce jeść .ale mój mąż zawsze mósi wrzeszczeć .raz starszy syn zwrucił mu uwage ;że od paru dni przy obiedzie krzyczy na jego brata; to mu sie nie opłacało bo jak wydarł się na niego to ja już całkowicie nie mogłam jeść .wczoraj byłam u psychologa na pierwszym spotkaniu spoko babeczka powiedziała że mi pomoże .spytała mnie od czego chce zacząć powiedziałam że chce sie uwolnić od lęku i od tego zaczniemy .mam nadzieje że mi sie uda .przecież musze sie podnieść przecież jak się przewrucisz to musisz wstać przecież nie bede leżeć żeby po mnie deptali !!!!!!! w życiu chyba jest podobnie [ale ze mnie filozof] przedemną całe życie mam dopiero 32lata acha misia ile masz lat ?ostatnio mam dobre dni ,mam nadzieje że ten stan będzie trwać cały czas ;to chyba wpływ tej pogody buziaczki
Odnośnik do komentarza
Czesc dziewczyny ! ja dzisiaj nawet dobrze się czuję byłam w pracy zrobiłam obiadek i czekam na męża.Do aliskaa własnie ja tez wymiguję się i zawsze szukam pretekstu zeby gdzies nie jechac lub isc.Szkoda mi jest tylko męża...Doktorzy mówią ze trzeba to wszystko pokonywac ,ze kazdy ma zły i dobry dzien ale jak to pokonac jak powstaje blokada a po głowie mysli chodzą i się nakręcam.Pozdrawiam wszystkich..
Odnośnik do komentarza
Nowa to chyba niedobrze że twój mąz o niczym nie wie. Ja mojemu wprost powiedziałąm że moj stan to poniekąd jego wina, wina mojego dzieciństwa i lat późniejszych ale po urodzeniu dziecka za moj stan mogę podzękować jemu więc dlaczego miałąbym to przed nim ukrywać. Może dlatego że ma jakieś wyrzuty , nigdy nie odmówił mi jakiegokolwiek leczenia i kasy na to leczenie, Myślę ze powinnaś porozmawiać z męzem i powiedzieć mu że masz problem CO do mnie przecholowałam z pozytwywnym nastawiaeniem. Poleciałam myć pokój syna, ścieram z regału stojąc na chwiejnym krześle od kompa , no i masz jakiś lęk, niepokój, kołatanie serca 100 niemalże, kłuje mnie choroba od lewes strony tuż pod sercem i ciągle tylko licze tętno. Od tamtej pory nic innego nie robię tylko sprawdzam puls. To chore. I tak moja choroba się zaczęła nie od lęku, czy paniki tylko tych ch........ch objawów które mnie tak wymęczyły że już nie mam siły. No i co że pokonałam kawałek drogi, to nic w prównaniu z tym na co zwracam uwagę. Kurczę odpwiedzcie mi co zrobić jak uwaolnić sie od wczuwania się w swoje objawy, w swoje ciało. Może macie jakieś sposoby. Jak można na nie nie zwracac uwagi. Cha.... Próbowałam - później tak: dalej wziąść się za sprzątanie, pojeździć na rowerku, chodzić w tą i z powrotem, odprężać się oddechami. Nic puls dalej robi swoje. Zwalnia chwilę aby potem zaraz znowu się rozrusza. To mnie wkurza. Macie kochani coś na to?????
Odnośnik do komentarza
Wita! Dziękuję za odpowiedz kika,powiem szczerze,że liczę na to,z psycholog mi pomoże,bo dzisiaj nie mogę dać sobie rady sama ze sobą.Jest mi słabo,drżą mi ręce,jakoś daję radę ale powiem szczerze,że strasznie mnie to męczy.
Odnośnik do komentarza
moje kochane panie! dzisiaj na prawdę napiszę krótko, bo muszę się wreszcie wziąć do roboty. do cixi81 - co do Rogozinskiego, to tak jak pisałam wcześniej - byłam u niego tylko raz,więc tylko na tej podstawie mogę cokolwiek powiedziać, a muszę przyznać, że mimo, że podczas mojej wizyty u niego irytował mnie jego świdrujący wzrok i jakby niemalże brak reakcji na moje cierpienie;) to jednak powiedział parę rzeczy, które porzemowiły do mnie i które teraz z perspektywy dopiero rozumiem.ale został mi polecony przez bardzo dobrego przyjaciela mojego taty - twierdzi, że baardzo mu facet pomógł. szczerze powiedziawszy chętnie się do niego jeszcze przejdę.a co o nim słyszałaś? na prawdę cieszę sie, że mogę Was podnieść na duchu, jak pisałam wcześniej pisanie na tym forum to dla mnie doskonała terapia:) dzisiaj miałam kilka chwil odrealnienia, kręciło mi się w głowie, być może znowu gorsze dni, być może zmęcznie + stres,ale co tam, mam zajęcie.to chyba bardzo ważne - znaleźć sobie coś do roboty, żeby w razie czego mieć sie czym zająć.madziowa o tym pisała, ja własnie tak zawsze robię.poza tym tak czytam Wasze posty i jak słusznie zauważyła stokrotka większość zWas ma dość nieciekawą sytuację w domu - samotność, brak uwagi ze strony męża, jakby takie zapętlenie i przymusowe usunięcie w kąt do roli kury domowej, zamiast bycia podziwianą jak kobieta, realizować się. to trochę podobna sytuacja do mojej (w końcu staram się z autopsji wnioskować) - zapętlenie się w coś-rolę, sytuację - co jest wbrew nam, każdy czlowiek reaguje stresem, człowiek wrażliwy bardziej. do tego, im dłużej taka sytuacja trwa, im dluzej emocje są skrywane, z tym większym impetem zostają wyzwalane w formie, np. nerwicy, depresji...gubimy czy zapominamy nasze prawdziwe ja, to, co chcemy tak na prawdę robić. wtedy takie symptomy są znakiem, że czas to zmienić.wiemy to podświadomie, wiemy, że musi nadejść zmiana, coś nowego - a nowe, nieznane, zawsze jest trochę przerażające, to naturalne.co wcale nie znaczy, że jest złe. no i chyba stąd te lęki, bo sytuacja w jakiej tkwimy do tej pory, jest owszem ciężka, ale jest nam dobrze znana. tak to sobie wszystko tłumacze, nie wiem czy mam rację, ale dla mnie to ma sens. misia - cieszę się bardzo, że odważyłaś się wyjść sama z domu, to naprawdę wielki krok! udało Ci się zadziałać mimo lęku, stanąc z nim twarzą w twarz!na pewno było trudno, ale za to widzisz,że jest to możliwe! wiesz,że jesteś w stanie zapanować nad objawami:) co do mnie to postanowiłam przeżyć swoje zycie szczęśliwie,ludzie potrafią korzystać z życia mimo fizycznych braków czy ułomności, to ja sobie nie poradzę z czymś co z resztą sama sobie stworzyłam? nawet jeżeli mam z tym się borykać do końca - trudno, nauczę się korzystać z życia mimo tego i przesuwać swoje granice. dużo czasu zajęło mi zaakceptowanie tego, ale cóż, no nic nie poradzę, a nie mam zamiaru żyć ciągle w strachu, no bo co ja z tego życia będę miała? dlatego postanowiłam wytoczyć cięzkie działa i strzelać do nieprzyjemności z armaty! a, wierzcie mi, ignorowanie nieprzyjaciela i działanie wbrew jemu to dość silna broń:) pozdrawiam!!!
Odnośnik do komentarza
Gość madziowa
Do misia.No własnie mie tez tak powiedzial psycholog. Bo nie wiedzialam dlaczego te lęki głownie mam przy moim Słoneczku.Powiedzial dokladnio to co napisalas ,ze przy nim czuje sie bezpiecznie i dobrze i dlatego na te lęki moge sobie pozwolic-ja to normalnie bylam w szoku-nie rozumiem tego.W domu nie mam lęków.W domu jestem głowa rodziny musze byc twarda-wszystkich brac w kupe i wszystkich ustawiac,o wszystkim musze decydowac. Dzis czuje sie juz lepiej,ale dopuki nie wyjasnie wszystkiego to bedzie raz tak raz siak. Dzieki ze mi odpisalaS :)Ja tak pisze z doskoku jak mam chwilke-teraz to naswet wpracy jestem:) Powiem Ci ze niemoge doczekac sie tej wizyty.Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
no nie mogę zignorować prośby misi:) kiedy czuję, że puls mi wzrasta po prostu głeboko oddycham i powtarzam sobie, *to minie*, włączam sobie jakiś śmieszny filmik na youtube albo oglądam śmieszne zdjęcia.teraz już mam tak coraz rzadziej, chyba juz wypracowałam sobie nawyk - puls przyspiesza - natychmiastowy *ignore*. na początku, kiedy miałam częste napady paniki, w takich wypadkach powtarzałam afirmację, którą przeczytałam w książce Louise Hay : *Jestem bezpieczna w każdym miejscu Wszechswiata.Kocham siebie i ufam procesowi życia*. i tak powtarzałam aż mi nie minęło, nawet maniakalnie, w myślach.jak czułam, że nadchodzi napad, przerywałam to co akurat robiłam, wychodziam na świeże powietrze lub się kładłam, oddychałam głęboko, ale na prawdę, trzeba przezwyciężyć nacisk w klatce, musiałam przyjąć do wiadomości, że się nie duszę, mogę oddychac, to tylko nerwy, stres, to minie.no i te afirmacje, nawet w myślach.po kazdym takim ataku oczywiście byłam wykończona, wtedy albo puszczałam sobie śmieszny film, albo brałam się za jakieś lekkie zajęcie i gratulowałam sobie, że udało mi się nie spanikować. teraz ataków paniki już nie mam, czasem oblewa mnie zimny pot, przeszywa fala strachu, serce śmiesznie kołacze, świat odjeżdża sprzed oczu - ale teraz wiem, że to wszystko wynika za mnie, że wszystko jest ze mną ok, że to tylko nerwica, i dzięki temu łatwiej mi nie skupiać się na objawach tylko działać. ostatnio nawet zauważyłam, że to dość zabawne, np. na zajęciach jestem w trakcie rysowania i nagle czuję się jak we śnie, ale rysuję dalej i doświadczam tej czynności w zupełnie nowy sposób.ale ta świadomość jest ważna - że wszystko jest fizycznie ze mną ok, że to objaw nerwicy,stresu itd, nad którym mogę zapanować równie łatwo jak sobie go wywołałam. mam nadzieję, że to coś pomoże.jak przyjdą mi do głowy jeszcze jakieś sposoby to napiszę. pozdrawiam!
Odnośnik do komentarza
Ah, i jeszcze jedno madziowa - mi to samo powiedział psychoterapeuta - że wyjechałam na lato do siostry i wreszcie poczułam się bezpiecznie i mogłam sobie pozwolić na lęki. ciekawa sprawa, jak pisałam wcześniej, właśnie przy moim obecnym mężczyźnie dostałam pierwszego ataku paniki.czyli to chyba dobry znak, co?:) wierzę, że uda nam się wreszcie zrelaksować i przestać nerwicować na prawo i lewo. pozdrawiam!!!
Odnośnik do komentarza
Misia nie mogę mu powiedzieć bo znów mnie nazwie wariatką już jak popił tak powiedział swojej rodzince a oni są ze średniowiecza ,myślą że jak ktoś chodzi do psych .lub bierze jakieś leki psych.. to jest wariatem, a ja nie mam siły się tłumaczyć .zresztą i tak ostatnio mi się z nimi nie układa odkąd mój brat postawił się mojej teściowej w mojej obronie.cała męża rodzina się obraziła na mnie [biedy synuś mamusi i braciszek siostrzyczek]więc widzisz .A ja mu kiedyś powiedziałam że to jego wina jaka wtedy była kłótnia że to nie prawda że to wina dzieciństwa ,tylko wcześniej byłam inna ;wesoła radosna a teraz ; więc czyja to wina chyba nie moja ,a wrażliwa to ja byłam zawsze a osoby wrażliwe zwykle tak kończą ,ale ja nie chcę myślę że po paru wizytach u psychoterapeuty będę już mocniej stąpać po ziemi . pytałam cię we wcześniejszym poście ile masz lat buziaczki trzymaj się ciepło i zdrowiej
Odnośnik do komentarza
Gość dzidzia
Witam was wszystkich ,chwilke mnie nie bylo a kurcze nie nadazam z czytaniem ,widze ze duzo nowych osob ...:)U mnie powiem wam ze spoko dzisiaj bylo i wczoraj tez, nie wiem cos sie stalo takiego ze cos jest lepiej :)to napewno ta psychoterapia:) ona robi cuda :D, niby czlowiek wie o sprawach ktore go dotykaja a mimo to na terapi dowidujemy sie rzeczy o ktorych nawet nie mialysmy pojecia...Dziewczynki mam nadzieje ze i wam sie polepszy i bedzie juz z dnia na dzien tylko lepiej, ja dzis tylko na chwilke , zagladne do was jutro troche na dluzej ...a zatem milej nocki ,slodkich snow...:) i duzo duzo zdrowka dla misi kikusi, madziowy, zuzy, zofi, wampi, kitty,.....i calej reszcie buziaki
Odnośnik do komentarza
Gość Kasiula
no właśńe terapia tutaj jest chyba najlepsza czytam, was przez wiele godzin i wy mnie trzymacie na duchu bo umieram każdego jednego dnia po kilka razy to już obsesja pomimo tego ze lecze sie od 5 lat :( ciśnienie... tętno pocenie drżenie jakieś somatyczne bóle a potem straszne lęki szok dziewczyny.... dziękuje Wam że tu jestescie i piszecie otwarcie o tym wszystkim
Odnośnik do komentarza
Gość paulka123
zuza ty masz tylko chwile odrealnienia a u mnie to jest non stop przez 1;5 miesiaca i nie umie tego zignorowac, moze tez mysle o tym ale jak tu nie myslec, wczesniej tez mialam takie chwile odrealnienia a teraz to mnie całkiem dopadło i przerasta juz sama nie wiem co mam robic
Odnośnik do komentarza
Gość paulka123
misia ja na te kołatania serca biore krople milocardin mi to bardzom pomaga działaja natychmiast, zawsze mam je w torebca ale uzywam tylko wtedy jak juz nie moge tego opanowac bo jak łapie mnie tak troche to sobie tłumacze to tylko nerwica i wszystko bedzie dobrze
Odnośnik do komentarza
witam mam 34 lata i jestem chory na nerwice lękową od 3lat choroby nabawilem sie sam poprzez burzliwe zycie tzn uzywki tance itp o tej chorobie wiem wszystko leczylem sie seroxatem 2 lata i pomoglo bez terapi ale moje zycie zmienilo sie mocno czuje sie samotny niespelniony jestem sam ciągle dostaje kosze od kobiet no bo jest cos nietak widac to po dluzszym okresie przebywania mam napady lęku placzu czuje sie niedowartosciowany jeszcze doszla depresja ale ogólnie bylo juz wszystko ok po 2 latach leczenia tylko choroba powrócila poniewaz zakochalem i dostalem kosza jeszzce dochodzi do tego niespelnienie swoich obietnic zawsze wysoko mierzylem a upadlem nisko nawet chwilowo jestem bez pracy, mam pytanie do wszystkich czy z tej choroiby da sie wyskoczyc i zyc normalnie swobodnie i czy te terapie pomagają dziękuje
Odnośnik do komentarza
do agabyt jak na moje oko to ty masz ypową klasyczna depresje a i nerwicy tam zalązek sie znajdzie.przerabiałam dokładnie to samo 15 lat temu wstawałam rano malowałam sie zjadałam cos i siedziałm na wersalce pól dnia jak sie juz tak wykiwałam to kładałm sie spac spowrotem z domu ani rusz i tak dalej i tak dalej wiec jak najpredzej powinnas zasiegnoc rady psychiatry i psychologa bo takie stany nie leczone pogłebiają sie bardzo szybko jak zdazyłas sie zorientowac kazdy tu walczy o przetrwanie i wiąz sie nikt nie poddaje choc czasami jest naprawde cięzko .juz tu kiedys pisałam że depresją mzna wygrac z rakiem np. nie i ja zawsze sie tego tzymam jak mam gorsze dni i wtedy sie ciesze że mam takie przypadłosci a nie leze gdzies w jakims szpitalu i czekam na marny koniec tak wiec czym predzej idz do lekarza on ci podpowie co ci dolega i pisz do nas bo my tu mamy niezłą grupe wsparcia. pozdrawiam cie serdecznie i głowa do góry
Odnośnik do komentarza
do nowa przedewszystkim zgadzm sie z misią twoj mąz musi wiedziec co ci dolega ja postanowiłam od 3 tygodni od rozpoczecia terapi że teraz bede w domu głosno mówic o tym ze cierpie psychicznie i tak tez zrobiłam ,wczoraj np, powiedziałm mązowi ze mój ból niebierze sie z nikąd że to sawszystkie lata robienia czegos dla kogos nic dla siebie że musi mi w tym pomóc bosama przez to nieprzejde nigdy sie tak na tyle nie otwierałm w domu ale postanowiłam ze pora to zmienic u mnie w domu wszyscy sie dobrze czuja oprócz mnie od 17 lat tak jest wprawdzie on stwierdził ze niepotrzebnie mnie obudził bo teraz bedzie słuchał głupot ale podjoł temat i poszło nam lepiej pózniej jedyny dylemat mam jeszce z synem ale tu tez musze zrobic porzdek bo inaczej sie uporam z tym bo to natym polega taki wybór dała mi psycholg albo zaczne nazywac wszystko po imieniu albo juz tak zostanie i to działa im bardziej sie zamknies w sobie tym gorzej dla ciebie jak im w domu powiesz ze choruje twoja dusz a nie głowa to moze to lepiej zniosą a własciwie to mnie juz wisi jak kto co zniesie ja znosiłam wiele i zawsze cierpiam w milczeniu żeby niebyło awantury albo zeby kogos nie zranic ale tobie i nam wszystkim tu mo zna pakowac do wora nie ?? czas ożyć to sie nie stanie z dnia na dzien ale sie stanie wiem to bo inaczej bym juz poddała dawno pozdeawiam cie cieplutko
Odnośnik do komentarza
do madziowa bardzo sie ciesze ze idziesz do tej psycholog tylko sie nie zrazaj bo ona naprawde jest fajna moze ci pomoze podjac jakąs decyzje. u mnie jakos leci dzisiaj miałm nawet dobry dzien chyba po tych postach zuzy ale i tez moze przez to ze wczoraj rozmawiałm z mezem i udało mi sie wreszcie mu wyjasnic skąd u mnie te dolegliwosci powiedziałm mu tez ze przedtem miałm lęki bo pił a teraz sie boje ze zacznie bo niepije 3 tydzien chciał własciwie wytarowac 2 piwa bo piatek a ja mu na to że targuje to sie alkoholik i koniec gadki twardo obstaje przy swoim bo jak sie ugne to po mnie wiem to nawet udaje nam sie rozmawiac normalnie wieczorami to tez jakis cud.wiele słow wczoraj zostało powiedziane pod jego adresem i dotarło chyba do niegi ze o on jest u mnie nie ja u niego i w kazdej chwili moge go z mieszkania odesłac do mamusi a ona bardzo sie ucieszy !!!!!!! na jego widok a on sie tego boi chyba bardziej niz czego kolwiek.to tak w skrócie rzuciłam rekawice ale bron boze nie gresywnie tylko ze stoickim spokojem nocke mialam z głowy bo ja chyba faktycznie mam jakis okres przedmenopauzalny bo całą noc pływałam w potach setnych az sie rano musiałam wykąpać i ten mój żołądek to juz masakra chcialam sie dzisiaj zarejestrowac na gastroskopie ale nikt nie odbierał ale w poniedziałek nie odpuszcze ciagle mi jest niedobrze i obiad zjadlam z takim smakiem jak nigdy ale zatrzymałam go tylko n 15 minut zaraz kibelek juz sie nabawiłam shiza ze jak wyjde z domu to mnie zlapie to nie jest normalne.i tak od tygodni na nonstopie szkoda marnoawac jedzenia dla mnie za 2 tygodnie zjechałm z wagi 3,5 kilo teraz waze 49 niezle jeszce troche i se sinców narobie od własnych kosci pozdrawiam cie serdecznie ja we wtorek bede w tym pawolonie gdzie poczta u kolezanki na kawie to bede cie wypatrywac kochana jak pójdziesz bo ja koncze po 12 i potem na kawke buziaczki
Odnośnik do komentarza
do nowa rodzina mojego męża tz niewie z sie lecze bo i po co tesciowa to kamień łupany i ona na wsystko smaruje sie masciami a to ze ktos nazywa mnie czubkiem czy wariatką to mam to w dupie czas sie uodpornic kazdy na cos choruje tylko sie nie przyznaje a ja choruje na nerwice to tez choroba jak kazda inna wiec głowa do góry moja psycholog mówi ze dopóki niezczne olewac tego co ktos mówi to bede chora i pewnie ma racje ja sie raz postawiłam do tesciowej to sie obraziła i słusznie ja mam takie samo parwo jak ona i sposób na zycie ona zyje sama dla siebie i nas ma w dupie to dlaczego ja mam jej nadskakiwac no dlaczego?? tym bardziej ze nigdy od niej nic nie dostałam oprócz zjebki albo grymasu i niezadowolenia ze sposobu prowdzenia mojego domu a moj dom jest cudowny sama do urzadzilam i stworzyłam i nikt nie bedzie ze mu sie po mojej zupie odbija i ma wzdecia to niech idzie do baru na obiad jak ty przyjezdza a ona przyjedzie nawpier..... sie ile stół utrzyma i potem mówi ze jej na zoładku siadło na twoim miejcu miałm bym to w dolnym powazaniu i tak teraz tez robie i czuje sie z tym dobrze pewnie ze jak cos zrobie zgodnie z przykazaniem sycholog to na drugi dzien mam odreagowania w postaci objawów ale tak dział terapia to sa własnie zmiany których sie boimy bo stare juz znamy a nowe to nowe to mniej wiecej to co pize zuza
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×