Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Ludzie proszę przestańcie się kłócić i nawzajem oskarżać, nie od tego jest to forum tylko od pomagania i doradzania sobie nawzajem.... więc mimo że nie jestem stałym bywalcem formum to często czytam i duzo mi to daje... Proszę o informację czy ktoś miał takie straszne wędrujące uciski w czaszce jakby mózg miał zaraz wystrzelić, raz z przodu raz z tyłu, uciskowe bóle oczu z wrażeniem gorszego widzenia, derealizacji otaczajacego świata, problemy z koncentracją i wysławianiem się i straszny strach że świruje że postrada zmysły (że to nie nerwica tylko jakaś choroba psychiczna która pomału wyłącza mózg i logiczne myślenie) ;-(((( czy takie objawy daje nerwica????.....

Odnośnik do komentarza

Futerko25 zależy od tego jakie masz problemy z sercem.Jeśli chodzi o zespół Barlowa dentyści przeważnie dwa tygodnie wczesnej przypisują antybiotyk lub dobierają odpowiednie znieczulenie.Jeżeli jest to dobry dentysta będzie wiedział co zrobić. Pozdrawiam Andru.

Odnośnik do komentarza

IGNAC, po 4! latach walki z nerwicą każdy powie,że bez leków da się z tego wyjść. Obserwacja reakcji siebie na różne czynniki stresogenne, przyzwyczajenie się do choroby, umiejętność odwrócenia uwagi, od tego, co się dzieje itp, powoduj,że leki stają się zbędne. Bez twoich najmądrzejszych i jedynie słusznych rad, można do tego dojść. Najgorszy jest START w walce z nerwicą. Dla mnie jesteś niewyleczony do konca, udajesz tylko,że sam sobie świetnie radzisz. Każdą opinię odmienną od twojej traktujesz jak atak na siebie i stajesz się agresywny, wulgarny i nieprzyjemny. Sorki, ale dla mnie *specjalistą*, za jakiego się uważasz, jesteś żadnym. Poprosiłam tutaj o pomoc, a nie o umoralnianie mnie i narzucanie czyjejś woli i światopoglądu. To,że tobie nie pasuje moja opinia, nie ma dla mnie NAJMNIEJSZEGO wpływu. I zdania, co do twojego rzekomego uzdrowienia, nie zmienię. A może zacznę sobie wmawiać, tak jak ty,że jestem zdrowa???? Wiesz, rozważe, to... Tylko szkoda mi otoczenia i najbliższych, bo jak zacznę tak pluć jadem, jak ty, zostanę sama z komputerem i wirtualnymi *przyjaciółmi*

Odnośnik do komentarza

Ja w ataku paniki szukam zajęcia, czegoś co mnie na szybko zainteresuje i odwróci uwagę od tego, co się ze mną dzieje. Łapie odkurzacz, myję gary czy wstawiam pranie. Cokolwiek żeby robić. Muszę też pić jakąś wodę( nie ognistą;) ). Ja z tych niecierpliwych i myślałam,że nerwice wyleczę w 2-3 miesiące :) A tu prawie 4 trwało dobieranie odpowiedniego leku :)

Odnośnik do komentarza
Gość czy dam rade

Chyba tak łatwo to nie ma że w dwa miesiące człowiek się wyleczy :) Ale pewnie i taki by się znalazł :) Ja w dzień też się staram czymś zająć. Najgorsze jest wieczorem jak już idę spać. Nie chce mi się trochę wstawać o 24 i prasować ;) Staram się sobie tłumaczyć i racjonalizować swoje lęki ale to działa do pewnego momentu. Jak już za duży lęk to nic mi tłumaczenie nie daje. Oczywiście w końcu się zmęczę tym nakręcaniem na maksa i zasypiam. Ale już mi się znudziło co wieczór to samo przerabiać:) Kiedyś uwielbiałam iść spać. Kładłam się 5 min i śpię, dobrze nawet nie zdążyłam sobie o czymś pomyśleć. A teraz już chyba jak mam iść spać to się zaczynam nakręcać i tak z boku na bok tak z trzy godziny i w końcu zasypiam. I tak się cieszę że jak zasnę to śpię jak zabita do rana. Ale irytuje mnie to tłuczenie się po łóżku.

Odnośnik do komentarza

Hmmm.... norrrrmalnie, aż mi się coś robi jak czytam pewne wpisy... Czepiacie się IGNACA, normalnie w żołądku mi się przewraca, bo jest niemiły, bo po głowie nie głaszcze, bo uświadamia, bo mówi nie popełniajcie moich błędów, poczytajcie jego stare posty, ile w nich ciepłych słów i mądrych rad, wsparcia dla Was wszystkich, ktoś nowy czasami wchodził na forum i desperacko prosił o pomoc i słowa wsparcia i co, zazwyczaj tylko IGNACOWI się chciało odpisać rzeczowo, konkretnie i na temat, a przy tym racjonalnie i wspierająco. Dlaczego odnosicie się do Jego ostatnich postów, gdzie został sprowokowany atakami i słowami, które zupełnie nie przystają do Jego osoby, kto Wam dał prawo do oceniania, diagnozowania i tym podobnych - ja niektóre nicki widzę po raz pierwszy i nic wnoszącego, mądrego, wspierającego, stanowiącego wartość dodaną nie przeczytałam. Łatwo innych oceniać, jak samemu nic się od siebie fajnego nie wnosi, bo tylko Ci nie popełniają błędów, co nic nie robią!!! Zaburzenia lękowe czyli nerwica lękowa to *choroba* myśli, co to oznacza, że treści naszych myśli wpływają na nasze emocje, które plus silne czynniki stresogenne mają wpływ na nasz organizm czyli wywołują pewne objawy - które to dla nas są takie trudne. Na prawdę, ktoś z Was uważa, że są leki, które wpływają na zmianę sposobu myślenia??? a przy tym nie ogłupiają, nie tłumią, nie chowają problemu pod dywan??? Ktoś kiedyś na tym właśnie forum napisał (nie pamiętam kto) że: przegrał walkę z nerwicą lękową na samym początku, bo poszedł w leki... Piszecie niektórzy, że czasami zaburzenie jest tak nasilone, że bez leków się nie da, każdy wybiera własną drogę - nie oceniam Ja osobiście jestem przeciwnikiem leków SSRI w zaburzeniach lękowych, choć nigdy nie napiszę - nie bierzcie, ale napiszę dlaczego jestem przeciwnikiem. Przytoczę kawałek mojego starego postu, wybaczcie, ale pisać mi się od nowa nie chce. Dwa i pół roku temu dopadł mnie kryzys, bałam się o własne zdrowie i życie, na początku te obawy były uzasadnione, ale z czasem zmieniły się w lęk irracjonalny, pomimo że stan zdrowie unormował się, pewne sprawy wyjaśniły, ale ja się nakręcałam, czytałam, sprawdzałam, podświadomie snułam czarne scenariusze, moje życie się zmieniło, straciło na jakości, chciałam być dawną sobą, w październiku (czyli po 4 miesiącach) zapisałam się na psychoterapię, byłam 2 lub 3 razy i pomimo, że moje wykształcenie jest mocno pokrewne do psychologicznego, nie potrafiłam otworzyć się, zaangażować, a samo nic się nie działo, a wręcz było coraz gorzej, miałam obniżony nastrój i umiarkowane zaburzenia lękowe (tak to teraz oceniam), postanowiłam pomóc sobie natychmiast, zrezygnowałam z psychoterapii i poszłam do psychiatry, dostałam Lexapro 5mg (najmniejszą dawkę) i Afoban doraźnie (nie stosowałam go), po około 4 tygodniach, rewelacja wszystko wróciło do normy, lęki gdzieś się rozbiegły, czarne myśli rozstąpiły, czułam się uleczona, ot taki lękowy epizod w życiu, po pół roku sama chciałam odstawić, odstawiałam jak trzeba, powoli i długo. Było ok, przez jakiś czas, ale problem w mojej głowie rozwiązany nie był, powoli lęki zaczęły wyłazić, myśli zagęszczać, po dwóch miesiącach od odstawienie było słabo, lęk rósł w siłę, a ja go karmiłam, w listopadzie (2012) dowiedziałam i przekonałam się na własnej skórze, co to jest lęk, panika, bezradność, bezsenność, nocne koszmary, poranne kołatanie serca i inne objawy, przeszłość zniknęła, teraźniejszość była rozmyta, a przyszłość nie istniała, klęknęłam na całego... ale... do leków nie wróciłam, wróciłam na psychoterapię (pod koniec listopada), czasem brałam ziołowe uspokajacze, piłam melisę, było ciężko, bardzo ciężko, marzyłam żeby tak na tydzień wziąć jakieś beno, odpocząć, zregenerować się, wyspać, odsapnąć, ale po każdy spotkaniu z psychoterapeutką wiedziałam że nie mogę tego zrobić, ale przede wszystkim nie chcę. Powiem Wam, że był taki moment, że z nerwów przed wyjściem na psychoterapię wymiotowałam, choć nie miałam czym (bo nic nie jadłam) dowlekłam się na terapię w dodatku metrem i tramwajem, żeby łatwo nie było, jak dotarłam byłam w takim stanie, że nie mogłam rozmawiać od tym co się dzieje, wiec psychoterapeutka zaproponowała mi relaksację, powiedziała abym się położyła, zaczęła mówić spokojnym tonem... ale ja nie byłam w stanie, nie byłam w stanie słuchać, a raczej słyszeć jej słów, po prostu nie mogłam... zrozumiała, usiadłam byłam blada ze strachu, ciało mi drżało i czułam się jak w matni... czułam że to mój koniec, koniec mnie takiej jakiej byłam kiedyś, już nigdy nie pozbędę się lęku, nigdy nie odzyskam spokoju... terapeutka dała mi swój jogurt i bułkę, zrobiła herbatę, pogadałyśmy o czymś i wróciłam do domu i już nigdy tak źle nie było... sięgnęłam mojego dna i się od niego odbiłam i zrobię wszystko żeby nigdy tam nie wrócić. Zmiana myślenie i podejścia do pewnych spraw jest mozolna, trudna i wymaga dużo pracy własnej, ja na psychoterapię już nie chodzę (od końca maja), jest dobrze, zostałam wyposażona w pewne narzędzia pomagające radzić sobie z lękiem, negatywnymi myślami, odczarowałam pewne sprawy, poznałam mechanizmy, ale cały czas pracuję nad sobą, *kontroluje myślenie* na pewne tematy, racjonalizuje pewne stany, mam spisana swoją check listę :)) i daję radę, jak każdy mam gorsze momenty, ale zrobię wszystko aby nigdy nie wrócić do leków. Jak zaczyna się brać leki na początku zmagania się z zaburzeniami lękowymi można wpaść w spiralę brania i odstawiania, mi się to na szczęście nie przytrafiło, ale mogło... I jaki macie na mnie pomysł?, mi też leki brane przez pół roku pomogły?, a może jedynie oddaliły, wydłużyły drogę wyjścia z zaburzeń lękowych?, może straciłam cały rok na leki?, może gdyby nie leki to nigdy bym nie poznała prawdziwego lęku? (a to chyba nie jest wartość dodana), ale na pewno dzięki temu, że je wzięłam, to wiem, że już nigdy nie wezmę, a dlaczego Wy mielibyście nie skorzystać z doświadczenia mojego, Ignaca, Mery10, Rolnika i wielu innych osób, które choć mają różne historie i do pewnych prawd dochodziły innymi drogami, do wniosków doszli takich samych - leki to dno, lekami leczy się chore ciało, a nie myśli!!!

Odnośnik do komentarza
Gość czytajacy40

MADAMK wspierajcie się ile potrzeba nawet tutaj na forum. Ignac bardzo dużo mądrości pisze i warto go poczytać, sama to robię, ja tylko buntuję się przeciwko krytykowaniu osób, które wybrały drogę uzdrowienia w formie leków. Ja sama jestem przeciwna łykaniu wspomagaczy, ale są momenty, że nie ruszy się z miejsca ze swoja nerwicą, nie ma wtedy myslenia, nie ma kroku na przód jest tylko płacz, zamknięcie w domu i ogromny lęk i żeby wyjśc z tej skorupy trzeba sobie pomóc, krótkotrwale ale warto pomóc a nie umierać każdego dnia. Dlatego wtrąciłam się w wątek bo był za duży atak na tych co wybrali drogę lekową. Ich sprawa, jestem pewna, że jak stana na własne nogi to zobaczą, że nie leki ale własna praca daje oswobodzenia z nerwicy. Trzeba dać ludziom wolną wolę, sam kazdy dla siebie znajdzie rozwiązanie, bo tkwić miesiącami, latami w nerwicy jest ciężko i kążdy otworzy w pewnym momencie oczy i znajdzie swój właściwy sposób czy to z psychotropami czy bez nich. A tak na marginesie, nawet osoby łykające tabletki latami dojdą w końcu do wniosku, że tabletki nic nie dają, jak sami nie włożą w to swojej własnej pracy. Słuchanie rad innych to nic złego ale dorośli ludzie z nerwicą nie mają chorego mózgu, żeby nie odróżnić dobra od zła i powinni się kierować swoim umysłem. Tyle lub aż tyle miałam do dodania, wolę czytać niż pisac. A na koniec leki nie uleczą z nerwicy, pomogą przetrwać najgorsze ale tylko sami możecie sobie pomóc.

Odnośnik do komentarza

A poza tym, zmiana myślenia, postrzegania pewnych spraw, praca nad sobą to jest właśnie walka z nerwicą lękową lękową. Walką też jest branie leków, ale koniecznie równocześnie z psychoterapią, bo są osoby słabsze psychicznie i może muszą mieć wsparcie farmakologiczne, tak na odwagę, ale z założeniem, że to tylko środek uświęcający cel, a terapia ma pomóc spacyfikować powody wewnętrzne powstania zaburzeń, ułatwić odstawienie leków raz na zawsze. Ale branie leków, wypisywanie objawów i konsultowanie skutków ubocznych, czy prowadzenie rankingu leków - to moim skromnym zdaniem walką nie jest a ucieczką, kapitulacją i może osoby takie powinny inny wątek zawiązać na forum i wcale nie piszę tego złośliwie, bo ten watek jest o walce z francą Ja rozumiem osoby, które zaczęły brać leki, bo ja na początku podeszłam podobnie, ALE TO BYŁ BŁĄD i jeśli każdy żeby dojść do pewnych wniosków, musi taki błąd popełnić na własnej skórze, to nikt i nic na to nie wpłynie.

Odnośnik do komentarza
Gość ktosktoczyta

JASMA przybrałas rolę adwokata IGNACA.? To jakaś spółka ?:)) Myślę ze Ignac napiał wszystko co miał do napisania .Jego posty są i każdy zainteresowany jego sposobem walki z nerwicą ,może sobie poczytać:) A ty Jasma napisałaś dokładnie to samo co ostatnio było tematem na wątku. Ubrałaś to ładniej,. odświeżyłaś ale to jest dokładnie to co wcześniej pisali inni. Chcecie z Ignacym pokazać swoją wyższość.?.Nerwicy tak łatwo nie da się pozbyć .Nauczyć się z nią żyć- owszem.Ale ona już zawsze będzie nam towarzyszyła. I raz będzie mniej odczuwalna a czasami da nam mocno w kość.

Odnośnik do komentarza

KTOŚKTOCZYTA zgadzam się z Tobą, że napisałam to somo, choć ubrałam w inne słowa, a Wiesz dlaczego???? BO JA MAM NIEZMIENNE ZDANIE NA PEWNE SPRWY I POGLADY TEŻ. Poza tym wyznaję pogląd, że pewne prawdy powielone wielokrotnie stają się rzeczywistością :-)) A jeśli Ty możesz być oskarżycielem, to ja mogę być adwokatem kogo i kiedy chcę..., tak to jest spółka i solidarność ze wszystkimi mądrymi ludźmi na tym forum. Może mi stosunkowo szybko udało uporać się z najgorszym, ale jakim prawem sugerujesz, że było łatwo? Ja chciałabym poznać Twoją historie, jak się zaczęło, na jakim etapie jesteś teraz, może Tobie też, ktoś jest w stanie jakieś własne pomysły poddać pod rozwagę i coś wnieść. Bo przecież jakiś problem masz lub miałaś, bo inaczej chyba na tym forum by Ciebie nie było, prawda?

Odnośnik do komentarza
Gość ktosktoczyta

A kogo ja oskarżyłam? i o co :))) To mnie oskarżono o trollowanie i hejterowanie zupełnie bezpodstawnie. Jasma i nie pisz dużymi literami bo to świadczy o twoim wyniosłym tonie w tym momencie. Każdy ma prawo do wypowiedzi ale sam za siebie. Ludzi których dopadła nerwica muszą *walczyć *każdego dnia. I ja też tak robię.

Odnośnik do komentarza
Gość czy dam rade

Futerko - ja właśnie takie zadanie dostałam od psychologa że mam opisywać swoje główne akcje nakręcające mnie. Widzę już jaka monotonna jestem w swoim myśleniu, zawsze idę jedną ścieżką. Już się nie mogę doczekać jak pójdę do pani żeby to analizować :) Byłam dopiero pierwszy raz u niej i bardzo mi się spodobała.

Odnośnik do komentarza

Witam Od kilku dni czytam archiwalne i aktualne posty na forum i postanowiłam dołączyć. Na początek podzielę się moimi wrażeniami z lektury. Bardzo długi okres czasu wymiana zdań między forumowiczami była bardzo merytoryczna i na pewno dla wielu osób pomocna. Chciałabym powiedzieć, że szczególnie ważne i z pewnością pomocne były przede wszystkim posty Pana IGNACA. Jestem dla niego pełna podziwu, a przede wszystkim dokładnie rozumiem o czym pisze i co chce przekazać. Jest w tym mądrość i doświadczenie. W żaden sposób nie mogę natomiast zrozumieć tego co zadziało się na forum w ciągu ostatnich kilkunastu dni. Przecież tu chodzi o wsparcie i zrozumienie, którego wiele osób nie może doświadczyć w bliskim otoczeniu, ani - często także od lekarzy. Skąd więc w niektórych tyle jadu, agresji i chęci do ciągnięcia osobistych sporów. Szczególnie w takim wątku! Mam osobistą prośbę do Pana IGNACA - jeśli jeszcze w ogóle tu zagląda - by nie rezygnował, ale też ni dał się wciągnąć w takie rozgrywki personalne. Dla wielu osób Pana doświadczenie i porady są bezcenne.

Odnośnik do komentarza

A teraz chciałabym poprosić o Waszą opinię. To, że mam nerwicę lękową stwierdzono w szpitalu na Banacha, gdzie trafiłam z podejrzeniem guza chromochłonnego nadnerczy. Badania wykluczyły tą i inne dolegliwości i postawiono takie właśnie rozpoznanie. Samo postawienie diagnozy spowodowało, że po 10 latach leki na nadciśnienie przestały być potrzebne. Niestety potem moja sytuacja znacznie się zmieniła, a nerwica zaatakowała ze zdwojoną siłą. Objawy chyba typowe: wrażenie umierania, zimne dreszcze, skoki temperatury, tętna i ciśnienia, tachykardia, całkowita słabość ciała, totalne rozbicie emocjonalne. A przy tym wszystkim absolutna jasność umysłu. To był moment kiedy zdecydowałam się na leki, bowiem bez nich miałam szansę zostać pierwszą osobą, która *umrze na nerwicę*. Przyczyną był spadek wagi ciała (związany z problemami z układem trawienia na tle nerwicowym). Z monstrualnych 116 kg w ciągu roku schudłam do 54 i chudłam dalej. Wtedy Sulpiryd uratował mi życie. Objawy w znacznej mierze ustąpiły i myślałam, że wszystko już za mną... Do września tego roku. 10 września wieczorem po bardzo, bardzo stresującym dniu, straciłam pole widzenia w prawym oku a potem zdolność mowy. Cały epizod trwał jakieś dwie godziny. Szybka wizyta u okulisty - nie wykazała przyczyny w oku. Wizyta u neurologa i sugestia, że był to mikroudar lub pierwszy atak stwardnienia rozsianego. Jednak badania diagnostyczne - rezonans, badania krwi, badanie neurologiczne nie pozwoliło ostatecznie postawić ani rozpoznania, ani tym bardziej znaleźć przyczyny tego co się stało. Nie muszę pewnie nikomu tutaj tłumaczyć, że od pamiętnego wydarzenia nerwica rozchulała się na maksa. Znowu chudnę i chodże po ścianach. Lek na wszelki wypadek kazano odstawić, bowiem neurolog podejrzewał, że to on mógł być sprawcą. Co o tym sądzicie? Będę wdzięczna za każdy komentarz. Nie ukrywam, że bardzo chciałabym usłyszeć komentarz Pana IGNACa.

Odnośnik do komentarza

KTOSKTOCZYTA JASMA przybrałas rolę adwokata IGNACA.? To jakaś spółka ?:)) Chcecie z Ignacym pokazać swoją wyższość.?. Jasma i nie pisz dużymi literami bo to świadczy o twoim wyniosłym tonie w tym momencie. A kogo ja oskarżyłam? i o co :))) Wszystko Twoje słowa z 2 postów tylko i zero mojego komentarza. Błagam, proszę napisz cokolwiek albo o swoich problemach, albo o sposobach których używasz *Ludzi których dopadła nerwica muszą *walczyć *każdego dnia. I ja też tak robię.* Co robisz, jak robisz - to jest niezwykle ciekawe, i może ktoś skorzysta ze sprawdzonych sposobów. Przysięgam że w tych słowach nie ma kpiny!!! MADAMK spokojnie wyjaśniam jeszcze raz. Przez 4 lata brałem rożne leki, odstawiałem i wracałem. To nie była walka z nerwicą tylko łykanie proszków, żeby poczuć się tak jak dawniej. To były 4 stracone bezpowrotnie lata. Walka zaczęła się 2 lata temu, i zakończyła jakieś pół roku temu. Od pół roku nie miałem żadnych objawów, ataków paniki itp. Oczywiście zdarzają się sporadycznie jakieś kołatania, ale trwają 1-2 minuty i opanowuje je niemal odruchowo. Oczywiście możesz wierzyć lub nie - Twoja wola. Nigdy nie pisałem że jestem specjalistą, po prostu opisywałem metody które sam sprawdziłem, własne przemyślenia oraz skutki ich stosowania. Nigdy nikomu nie kazałem w nie wierzyc, stosować ich i uznawać za słuszne, wręcz przeciwnie - w starszych postach często podkreślałem że jest to moje zdanie, moja ocena sytuacji, moja opinia. Nie musisz podkreślać że tego nie zrobisz, czy że nie uwierzysz, bo to Twój wybór. Sama natomiast napisałaś że bez leków nie da rady wyjść z nerwicy - stanowczo i zdecydowanie. Ponieważ są osoby które tego dokonały to automatycznie to co piszesz nie może być prawdą i tyle. I jeszcze jedno, tak się akurat składa, że miałem dwie bliskie osoby, które brały leki - nie będę pisał kto, bo to nie konfesjonał i nie ma w sumie znaczenia. Jedna z tych osób w wyniku leczenia wyłącznie psychotropami, bez żadnej terapii, bo lekarz uznał że leki wystarczą po ok 5 latach popadła w skrają depresję (ze względu na brak jakiejkolwiek poprawy i fizycznie odczuwalne skutki ubocznie wieloletniego brania leków) i popełniła samobójstwo. Druga z tych osób przez ok 3 lata brała lek przepisany przez lekarza pierwszego kontaktu, bez informacji o ew. skutkach. Po trzech latach, dzięki mojej interwencji przestał brać - uświadomiłem jej ze uszczerbki na zdrowiu są opisane w ulotce jako skutki uboczne brania tego leku. Lek udało się odstawić, nie dało się natomiast uratować wzroku. Znów oczywiście możesz napisać że mi nie wierzysz i że pisze bzdury. Ja wiem że piszę prawdę - słowo przeciw słowu, a wnioski każdy wyciąga sam. Podobnie jak sam ponosi konsekwencję swoich decyzji. Ze względu na nerwicę poznałem kilka osób mających podobny problem - nie z tego forum tylko w realu. Większość z nich ma podobne doświadczenia i chcąc się wyrwać z nerwicy odstawili leki jako nieskuteczną i złudną drogę. Na koniec jeszcze jedno, w sumie, przypomnienie tego co już pisałem. Leki mogą pomóc w pierwszej chwili ogarnąć się i zapanować najgorsze momenty, pomagając skupić się na walce. Trzeba mieć jednak bardzo silną motywację żeby po zagłuszeniu objawów podjąć jakąkolwiek walke z nerwicą, bo pojawia się wybór - osiągnięty względny spokój kontra podjecie wielu trudnych i brzemiennych w skutki decyzji mogących mieć wpływ na całkowitą zmianę życia. Jeszcze się wtedy nie wie ze spokój jest chwilowy i pozorny ale wie się że decyzje to krok w nieznane, wywołujący przerażenie, strach. Takie są moje doświadczenia, moje przemyślenia i efekty. Wiara w nie, chęć skorzystania, wnioski to już decyzja każdego z osobna. Wprawdzie nie krótko ,ale spokojnie i merytorycznie. Nie puszę się i nie napinam, nie chcę robić z siebie guru - po prostu dzielę się swoim doświadczeniem. Może zrobicie to samo? A to że jestem pewny siebie, wynika tylko z tego że mam przemyślane te sprawy wielokrotnie, poparte doświadczeniem i przykładami swoimi i mojego otoczenia. Dla tego trzeba czegos więcej żeby mnie przekonać niż tupanie noga i twierdzenie że się nie da bo nie. Możesz mnie obrażać, uznawać za cokolwiek, dyskredytować i wypisywać opinie że jestem skazany na wirtualny świat. Tylko że to jest tak naprawdę Twój problem, bo ja wiem na 100% że tak nie jest, a Ty chcesz wierzyć że tak właśnie jest, bo inaczej okaże się że siedzisz w piwnicy z poparzonymi palcami i boisz się z niej wyjść - taka metafora ugrzęźnięcia w nerwicy. to nie są słowa obraźliwe, tylko wg mojego poglądu na sprawę próba otwarcia Ci oczu. Ale może to Ty masz rację i Twoja droga doprowadzi cię do pozbycia się nerwicy, tak jak moja doprowadziła mnie. Są tacy którzy podążają przetartymi szlakami, aby pójść dalej niż poprzednicy a są tacy, którzy przecierają swoje ścieżki i nie starcza im czasu na dotarcie nawet tak daleko. Jest tylko jeden efekt takich postów jak Twój, pomimo zaangażowania i chęci pomocy po takich wypowiedziach myślę sobie - kochany, ty masz już to co chciałeś. Po cholerę Ci takie pyskówki ze sfrustrowanymi osobami. Daj sobie spokój, to nikt na kim by ci zależało, nawet nikt znajomy, to po co się szarpiesz i cos próbujesz wytłumaczyć? Betonu nie skruszysz. Niech sobie we własnym sosie mędrkują i recenzują wypowiedzi - ten cacy a ten be. Jaśnie oświecone jury. Obraźliwe? Niemiłe? Agresywne? OK to są moje myśli o sobie samym, moje oceny Waszych (wiecie które osoby mam na myśli, nie chce mi się wymieniać) postów i moje refleksje nad własną głupotą skłaniająca mnie do podejmowania takich jałowych dyskusji. Moje, mam do nich prawo i nikt nie zabroni mi tak myśleć. Osobiście uważam że w tych *polemicznych* postach, zupełnie przy okazji, przekazałem więcej wiedzy o nerwicy niż Wy (znów wiecie o które osoby mi chodzi) we wszystkich napisanych do tej pory waszych postach na tym forum. Wiem, wiem, zarozumiały jestem. No cóż to mój problem, ale dam sobie z nim rade. Pani DOROTO12, bardzo przepraszam i naprawdę mi wstyd że się dałem wciągnąć. Dzisiaj nie dam rady ale obiecuję że przeczytam uważnie Pani posty i jeżeli będę miał coś do powiedzenia to napiszę na forum. A no i proponuje Pani DOROTO12 żebyśmy przeszli na ty - IGNAC jestem :)) Pozdrawiam nerwowo

Odnośnik do komentarza

Witaj Ignac Bardzo mi miło, że możemy przejść na Ty i bardzo się ucieszyłam, że napisałeś. Mam naprawdę wrażenie, że sporo wiesz o tej przypadłości, dlatego jestem bardzo ciekawa Twojej opinii. Oczywiście nie zamierzam zastąpić nią konsultacji u lekarza czy powtórzenia badań za pół roku. Ale każdy lekarz postrzega dolegliwość ciała z perspektywy swojej specjalności, a przecież ludzki organizm to jedno. Udowadnia to szczególnie nerwica - rzecz dzieje się w głowie, a wysiada np. jelito. Ja zastanawiam się czy u mnie zadziało się coś nowego, faktycznie dotyczące ciała, czy to ponownie podświadomość rządzi moim życiem i czas zająć się uporządkowaniem tego co przez wiele lat próbowałam *zamieść pod dywan*. Bo jeśli to nadal wewnętrzny konflikt, tylko jego somatyzacja zaczyna sięgać mojego mózgu to czas ostro zabrać się do roboty, a punkt wyjścia mam świetny... Bez leków i w totalnym dole.

Odnośnik do komentarza

Proszę też o wpisy wszystkich, którzy doświadczają nerwicy - jaki objaw zaskoczył i przestraszył Was najbardziej? Czy też miewacie uczucie, że teraz to już na pewno umrzecie, że mówi Wam o tym wszystko - całe ciało i intuicja. A po godzinie wszystko mija... Chciałam tu zaznczyć, ze nie boję się śmierci i zawsze po tym, jak taki epizod się kończy jestem zawiedziona, że dalej muszę się mierzyć z moim ciałem.

Odnośnik do komentarza
Gość ktosktoczyta

IGNAC gdybyś był facetem z klasą to byś przeprosił za obrażanie. Jesteś* manipulantem ! moich wypowiedzi ,robiąc* z nich jakiś mix. Tworzycie wspólnie z Jasmą* spółkę wzajemnego popierania się :)). Nie wiem kim naprawdę jesteście ale podejrzewam, ze chodzi tutaj o coś więcej niż tylko bezinteresowna , wirtualna pomoc. Oboje zachowujecie się /poprzez przekazywanie swojej wiedzy/ jakbyście zajmowali się coachingiem w życiu prywatnym a tutaj na wątku zdobywali potrzebne doświadczenia . Pisze w liczbie mnogiej bo odbieram was jako jedność: tak bardzo się zgadzacie , uzupełniacie ,popieracie. ;)

Odnośnik do komentarza

Spróbuje się odnieść po mojemu to tego czy brać leki czy nie . Ja osobiście jestem wdzięczna Ignacowi za to pisząc o tym ,że branie leków nic mu nie dało a wręcz przedłużyło mu walkę z nerwicą , z którą musiał się dłużej borykać . Rolnikowi też bo napisał * brałem 5 lat * i dalej mam nerwicę *. Ja jestem bezlekowa ( prawie bo brałam ok. 1 miesiąca) i wyszłam z nerwicy . Ta cała dyskusja jeszcze bardziej mnie uskrzydliła ,że warto tak było z nią walczyć a bywało ciężko nie raz a i otoczenie nie mogło mnie zrozumieć ,ze tak się męczę i nie biorę aby sobie ulżyć. Dlatego czasami warto czytać forum dla takich chwil a czekałam długo bo Ignac jest pierwszy co tak otwarcie o tym pisze . Dzięki Ci za to !!

Odnośnik do komentarza

KTOŚTOCZYTA , błagam Cię nie doszukuj się w postach Jasmy czy Ignaca * interesu * , mi tym pomógł a ja nie mam żadnego interesu aby tak pisać bo jak w/g mnie Jasma czy Ignac coś nie tak napiszą to to skrytykuję i tyle jak z reszta sama to zauważyłaś. Ja tyle razy byłam obrażana na forum za * swoje poglądy * i nie byłam ani razu przeproszona i jakoś żyję i nikt mnie nie był w stanie * wygonić z forum* pomimo obelg okrutnych. Ignaca to są pikuś to tego co ja musiałam przeczytać o sobie. Więcej luzu a będzie nam się wszystkim lepiej żyło a i nerwica szybciej odpuści.

Odnośnik do komentarza
Gość czy dam rade

Dorotat - Twój tekst o tym że zostaniesz pierwszą osobą, która umrze na nerwice rozbawił mnie do łez :) Super że mimo tego wszystkiego masz takie poczucie humoru :) IGNAC - wiesz pewnie że uważam Cię za najmądrzejszego człowieka na tym forum, nic nie ujmując Jasmie :) jednak to co napisałeś w kontekście że ktoś się zabił bo nerwica przeszła w depresję, mnie osobiście wystraszyło. Bo przecież ja z tych lękowych :) Dla mnie aż takie uzmysławianie sytuacji to troszkę za dużo :( Oczywiście nie zmienia to mojego poglądu że jesteś najbardziej zaangażowany w pomoc na tym forum :)

Odnośnik do komentarza

KTOSKTOCZYTA, jeżeli był bym facetem z klasą to w ogóle nie wdawał bym się w *polemikę* z tobą. To żaden mix, to tylko twoje słowa świadczące o czymś o czym wszyscy wiedzą, a czego sama nie dostrzegasz. Żebyś nie miała najmniejszych złudzeń to przepraszałem DOROTE12 a nie ciebie, bo głupio mi że się dałem wciągnąć w takie bzdury i przyczyniam się do zaśmiecania tego forum. Zabolały cię moje słowa, nazywanie hejterem i trollem? OK Jest taka fraszka, znanego autora *Prawda kole w aureolę* Tak na marginesie to takie słowa jak: ty, wy, cię itp pisze się z dużej litery, jeżeli ma się odrobinkę kultury i szacunku dla innych - chyba że się pisze celowo z małej, tak jak ja powyżej. Chciałem cię poinformować również, że trafiłaś w sedno sprawy. Tak naprawdę nie nazywam się IGNAC tylko Ewa, i pisuję na tym forum pod różnymi nickami, takimi jak IGNAC, JASMA, EWALIT, itd. Niestety KTOSKTOCZYTA to też mój nick, i dzięki temu prowadzę dialog z samym sobą. Robię to z nudów, ponieważ w realnym świecie jestem samotny i zgorzkniały, wszyscy mnie opuścili i teraz mam tylko to forum. Oprócz wypełniania nudy piszę na temat tego forum dwa doktoraty, jeden z kołczingu drugi z walenia głową w klawiaturę. Wszystkie moje rady przepisywane są z poradnika kupionego na wyprzedaży w Biedronce, nerwicy nigdy nie miałem, ale za to hobbystycznie jem 6 różnych rodzajów psychotropów 2x dziennie. Uważam że moim przodkiem był czajnik i jestem blisko spokrewniony ze świstakiem. Wystarczy? napisałem już tyle bzdur, że ty więcej nie musisz ich uzupełniać, także daj sobie spokój i zajmij się jakimiś bardziej pożytecznymi zajęciami. Od tej pory będę ignorował wszystkie twoje wpisy i innym radzę robić tak samo (oczywiście jak każda rada - może być uwzględniona lub nie, wolny wybór) dzięki temu może to forum wróci do meritum, a każdy będzie decydował sam co mu pasuje a co nie; natomiast brak zgody na jakieś pomysły, propozycje, opinie będzie przedstawiany jako odmienne zdanie poparte argumentami a nie jak recenzja. Trudno, skoro nic do ciebie nie trafia, a prośba o konkrety, porady, doświadczenie kończy się czymś takim jak twój ostatni wpis, to nie pozostaje nic innego. Żegnam DOROTA12 pamiętam, napisze i jeszcze raz przepraszam Ciebie i innych za to że wdałem się w te jałowe bzdury, zaśmiecając to forum. Pozdrawiam nerwowo

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×