Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie, Mając 17lat obsesyjnie obawiałam się zarażenia różnymi chorobami. Pamiętam dokładnie jak po zmierzeniu temperatury i ujrzeniu 37C doszłam do wniosku ,że jestem zarażona Hiv. Przeżyłam istne piekło . Na badania trafiłam dwa tygodnie później -wynik był ujemny , a ja dość szybko zapomniałam o sprawie. Rok później dostałam obsesji , zaczęłam bać się wychodzić z domu -unikałam jakichkolwiek kontaktów. Trafiłam do psychiatry -diagnoza -depresja + zok. Dostałam zotral i po roku byłam jak nowa. Po dwóch latach odstawiałam leki .Przez rok żyłam dobrze, potem zaczęły się schody - po kolei przeszłam wkręty ,że mam nowotwór , białaczkę , hiv, wzw typ C, potem doszłam do wniosku ,że pewnie moje nadmierne zmęczenie to sm. Po raz koleiny wykonałam kilka badań ,po czym trafiłam do psychiatry i koleiny raz leki , + psychoterapia grupowa. Potem poznałam mojego męża , rozstałam się z byłym partnerem . Ten zaczął mnie zadręczać ,że popełni samobójstwo etc. Dręczył mnie rok , skończyło się sprawą na policji , a ja po raz koleiny doznałam jakiegoś załamania . Przeraźliwie zaczęłam bać się śmierci. Leki + psychoterapia w której uczestniczę do dziś .Było niby lepiej , odstawiałam leki bo postanowiliśmy starać się o dziecko i zaczęło się od nowa - straciłam pracę , mąż też , a dodatkowo nie zachodziłam w ciążę. Zaczęło mi dokuczać dziwne uczucie w nodze , jak by **włosy stawały mi dęba** , zaczęłam gorzej widzieć, po kilku dniach zauważyłam ,że w obrazie pojawiają mi się jakieś kreski , kropki ,czarne plamy. Poleciałam do okulisty -usłyszałam ,że wszystko w porządku to tylko męty ciała szklistego. Poszłam do kolejnego okulisty -zrobiono mi badanie dna oka, ciśnienie, pole widzenia i znów wszystko okey. Poszłam do kolejnego okulisty -ten zbadał mi tylko dno oka i kazał polubić męty. Okazało się ,że jestem w ciąży . Zapomniałam . Dziś mój synek ma 3 miesiące. Od 3 tygodni boli mnie oko , gałka oczna + mam jak by przeczulicę na lewym przedramieniu. Byłam koleiny raz u okulisty bo bałam się ,że to pozagałkowe zapalenie nerwu wzrokowego- nic nie stwierdził -choć mnie wydawało się ,że gorzej widzę na oko. Teraz idę do neurologa . Doszły mi zaburzenia widzenia i straszne odrealnienie . Nie jestem w stanie funkcjonować .Głowa mi pęka codziennie . Wydaję mi się ,że sobie wykrakałam to sm . Właściwie pogodziłam się już z tą diagnozą . Codziennie wieczorem sobie popłakuje , bo innego życia chciałam dla swojego dziecka. Uczestniczę w terapii już 2 lata ,ale miałam teraz ponad 3 miesięczną przerwę -ze względu na poród . Chciałam się z wami przywitać , bo w grupie zawsze raźniej.

Odnośnik do komentarza
Gość czytajaca

Anezob55 , Ty się martw swoim zdrowiem a nie IGNACA po pierwsze a po drugie trochę piszesz nieprawdę o swoim życiu ( przeczytałam Twoje info- bo ja lubię bardzo czytać i wyciągać odpowiednie wnioski) . Kaska , masz rację coraz gorzej i dlatego nie ma co pisać bo tu nawet ludzie jak chcą dowalić to zawsze znajdą kija i uderzą bez logicznego wywodu bo to co napisała Anezob55 nic a nic nie pasuje do poglądów Ignaca , napisała dokładnie odwrotnie . Ta też jestem przeciwniczką leków ( miałam krotki epizod z *braniem *), psychoterapia i WŁASNA PRACA , PRACA , PRACA , która jest podstawą powrotu do normalności , bez tego NIKT NIE WYJDZIE Z NERWICY. Pozdrawiam i dobranoc.

Odnośnik do komentarza

Ale ja Was kocham i trzeźwa jestem ;))) - zresztą jak większość lękowych, choć w sobotę piłam nieco, ale o tym może później, lub kiedy indziej.... CZYTAJACA, KASKA, GRACJA, BASKABASKA, MEGII, EWA, IGNAC, NATI i wiele innych którzy jesteście, czytacie, obserwujecie choć nie zawsze się wypowiadacie, ale taka mała prowokacja ze strony ANEZOB55 i nie którzy Was nagle się uaktywniają, komentują, bronią i wtedy wiadomo że jesteśmy i jednak się wspieramy :)))) ANEZOB kończąc rozważania na temat IGNACA, wyciągasz daleko idące wnioski, nie wiem tylko po co, to On wie najlepiej co u niego w trawie piszczy, moim zdaniem jego filozofia i podejście do nerwicy lękowej jest mocno ustalone, ale jak każdy ma gorsze i lepsze chwile. Mam wrażenie, że nieco wycofujesz się z mocnych stwierdzeń wcześniejszego posta, może po prostu pomyliłaś się, każdy z nas się myli i nie trzeba w to brnąc. O objawach odstawiennych nie pisałam aby Cię wystraszyć, tylko abyś była ich świadoma, ja raz brałam leki SSRII i nie wiedziałam, że po ich odstawieniu miną pewne efekty wywoływane sztucznie przez leki np. napięcie mięśni gładkich gardła (już o tym pisałam, ale się potworze) gdybym o tym wiedziała, że to efekt odstawienny, to bym się nie nakręcała, że to nie wiadomo co, a mięsnie same by wróciły do normy. Oczywiście nie kończ terapii, po odstawieniu leków, ale o tym pewnie wiesz. CZYTAJĄCA, KASKA a co u Was? bo nic o zdrowiu nie piszecie. BOJESIEZYC może to kolokwializm na tym forum ale każdy z nas boi się żyć, boi się bać i wielu innych rzeczy, wszystkie objawy które opisujesz tj, odrealnienie, lęki , przejmowanie się wszystkim, nastroje depresyjne, napięciowe bóle głowy i zaburzenia widzenia i często jakby kujący ból przez oko - to jedne z objawów nerwicy, wzajemnie się napędzające, musisz przerwać to błędne koło przerwać na poziomie myśli, ale zacząć od małej zmiany, od czegoś łatwego np. przez cały dzień pilnujesz aby Twoje mięśnie były rozluźnione, nawet w trudnej sytuacji myślisz o tym aby rozluźnić wszystkie mięsnie, nie zaciskać szczęki, napinać oczu, niezależnie co się dzieje, rozluźniasz mięśnie i tak przez parę dnie, a zobaczysz że bóle głowy przejdą, a jak odniesiesz mały sukces, wprowadzisz krople zmiany do swojego myślenia - a kropla draży skałę. Ponadto piszesz, że na terapie chodzisz od 2 lat, myślę że powinnaś zmienić terapeutę - oczywiście to wszystko to moja subiektywna ocena. NATI84 każdy z nas ma skurcze dodatkowe, a szczególnie są przez nas odczuwane gdy się w serce wsłuchujemy i śmiem twierdzić, że przez napięcie układu nerwowego sami sobie je wywołujemy, a jak już pierwszy wystąpi to czary mary i nasz układ nerwowy czaruje skurcz nowy - jak ja ich nienawidzę, to właściwie ostatni z objawów jaki mi został i wiem, ze organizm musi się odtruć, zregenerować, wszystkie hormony wrócić do normy, a jak wiadomo układ hormonalny, nerwowy i autoimmunologiczny są ze sobą mocno splecione - to jednak jak mi to kochane serduszko skoczy to normalnie mówię Wam szlak mnie trafia!!!! - ojoj nie mogę tak pisać bo mój mozg w to uwierzy i katastrofa gotowa ;)))) MEGI88 jak już musisz wziąć SSRI, trudno czasem trzeba, ale nie rezygnuj, albo zacznij psychoterapię, bo wpadniesz w pętle brania i odstawiania leków, a tak owszem lek pozwoli Ci trochę odetchnąć, ale i zrobić bazę na terapię. GRACJA cieszę się ze dajesz sobie radę, szczególnie że bez leków, zobaczysz takie wyzwania jak np. urzędy, zakupy i inne, budują w głowie pozytywny obraz: daje radę i następnym razem będzie jeszcze lepiej :)) Ale się rozpisałam Pozdrawiam wszystkich serdecznie M.

Odnośnik do komentarza

Hej! każdy ma prawo wyrazic swoje zdanie wiec sietak nie oburzajcie, różne myśli nam przychodzą do głowy jakby sobie pomóc i próbujemy tego pomimo,że inni odradzają. za pól roku zaczynam odstawianie leków i spróbuje ze wszystkich sił sobie radzić bez nich, bede brała pod uwage wasze komentarze. jak będe miała chwile zwatpienia wpadne na forum poczytam i troche się uspokoje. Nieraz gdy mialam zły dzień wchodzilam na forum, poczytałam wypowiedzi kilku optymistów i nastrajało mnie to pozytywnie. Więc nie boczcie się na siebie i piszcie, piszcie i jeszcze raz piszcie. Ostatnio też miałam ciąg kilku zlych dni i tu na forum chyba kogoś uraziłam albo nie dokładnie się zrozumielismy ale co? na nikuogo się nie obrazam , chętnie wysłucham rad i poczytam jak sobie radzicie. ciągle szukam w internecie sposobów jak sobie pomóc i próbuje pokonać to cholerstwo ale jak wiadomo biorąc tabl mam wszystko uśpione i czuje się bardzo dobrze, czasem zdarza sie zły dzień, będe musiala stawić temu czoła tak naprawdę dopiero po odstawieniu tabletek szczęscia- ze tak to nazwe :) Zobaczcie to i napiszcie moje kochane nerwuski co o tym sądzicie! http://www.nerwica.vegie.pl/morfologia.html I jeszcze jedno pytanie czy ktoś stosował metode 1000 kroków? pozdrawiam was kochani wszystkich, bez wyjatku i życze milego dnia, bez nerwów, lęków i somatyzacji!!!! buziaki!!!!! Ewelina 28l ignorowanie nerwicy leczy czy ją usypia????

Odnośnik do komentarza
Gość czy dam rade

EWE - zatem tutaj :) Ja od kilku dni mam ciągłe jazdy z sercem że wali jak szalone. Chodź jak mierzę ciśnienie to jest ok. Do tego wróciły mi nudności i ból brzucha. Po moich wielkich osiągnięciach ( wyprawa na wesele) spoczęłam trochę na laurach i znowu nie robię prawie nic tylko siedzę przed kompem ;( Do tego zbliża się mój powrót do pracy a wiem ze w obecnym stanie jest to niemożliwe i się strasznie tym nakręcam. Jak powiedziałam o tym w domu to co usłyszałam. Że co ja sobie myślę że praca lezy na ulicy i oczywiście skończyło się moim płaczem i jeszcze większym strachem. Dobija mnie na maksa że ja nie mam z kim porozmawiać o swoich obawach bo najbliżsi tylko doleją oliwy do ognia. Od tego wszystkiego jak wczoraj próbowałam wyjść z domu to już przy bramie zrobiło mi się słabo i zesztywniały mi nogi i się wróciłam do domu. Ja już tracę siły na pokonywanie tego wszystkiego. I ten strach że stracę pracę na którą tak ciężko pracowałam. To mnie wykańcza. Codziennie płaczę sama nie wiem dlaczego. Chyba tak ogólnie jest mi źle :(

Odnośnik do komentarza
Gość czy dam rade

A teraz sytuacja sprzed chwili. Przyszedł kurier z przesyłką a mi od razu słabo, w głowie się kręci, nogi jak z waty, mroczki przed oczami i jedyna myśl że się przewrócę. A ile był może 2 minuty. Normalnie takie sytuacje mnie dobijają. Co z tego że ja się staram, wychodzę gdzieś, dodam że biorę leki a to wszystko co nerwicowe i tak się dzieje. Tak się normalnie nie da funkcjonować. Żeby kurier tak człowieka paraliżował ?

Odnośnik do komentarza

Rączęta opadają, na szczęście jest pare osób które nie pozwalają im opaść do końca!!! JASMA, ja już chyba Cie prosiłem (może nie wprost) żebyś mi nie czytała w głowie!!! Sio czarownico a kysz :)))) Jeszcze mi rozepchasz czszkę włarząc tam i nie bedę tak przystojny jak jestem. OK moje refleksje na dzisiaj bardzo ładnie zgrały się z nowymi wpisami. Właśnie zrobiłem sobie remanet moich starszych wpisów (ja zreguły trzaskam jak leci i nie czytam, więc przepraszam wszystkich że czasami wychodzą potworki posklejane bez przecinków z przeskokami myśli). Robiąc ten remanent praktycznie doszedłem do wniosku że mam dwa wyjścia: albo przestanę pisać na formu, albo zrobię sobie szablonik i bede go wklejał co miesiąc. Chodzi o to że w kółko pisze się prawie to samo, oczywiście wyłączając odpowiedzi na jakieś bardzo konkretne sprawy, i ciągle mimo to wracają te same pytania i tendencje. Ok rozumiem że trudno komuś nowemu przeczytać wszystkie posty od poczatku, ale chociaż kilkanascie ostatnich stron - ja tak zrobiłem i zreszta dla tego zaczałem pisać - bo się wkurzyłem. A teraz sprawy bierzace... ANEZOB55, zawszę sadziłem że prawnicy to osoby wnikliwe i potrafiące czytać ze zrozumieniem, bo muszą studiować masę dokumentów i wyłapywać wszystkie potknięcia, błedy itp. Niestety z Twoich postów wynika coś zupełnie innego. Nie pisał bym tak gdybym nie był pewny że piszę dość wyraźnie, bo kilka osób zrozumiało o czym pisze. Żeby nie było wątpliwości to uważam że: - z nerwicy da się wyjść (nieuważam żeby słowo wyleczyć było najlepsze) - jedyną drogą do tego celu jest praca nad sobą wsparta psychoterapią - wszelkiej maści piguły, poczynając od ziołowych poprzez benzo a kończąc na psycho jedynie maskuja uciążliwe objawy (i to nie do końca) W związku z tym, jeżeli ktoś opiera się na proszkach (jego sprawa, jak mus to mus) i tylko na proszkach to nie leczy nerwicy (tym razem słowo jest jak najbardziej poprawne) ale jedynie wpycha ją pod dywan/łóżko/szafę - co tam kto ma na wyposarzeniu. Dlatego jak kończy brać, to oprócz tego że ma objawy odstawienne to może również mieć spowrotem objawy nerwicowe. Dlaczego? Bo nerwica prędzej czy później dopatrzy się że jest juz spokojnie i wylezie z kąta z całym swym arsenałem psikusów. Dlaczego? Bo ona cały czas test - nik jej nie wyleczył a jedynie schował. Tu jeszcze dołącza się bardzo ciekawa sprawa, mianowicie człowiek który sobie na proszkach odetchnął i uwierzył że otruł nimi francę czuje się wyjatkowo fajnie, jak zobaczy że franca jest w pełnej okazałości. Ona sobie odpoczeła i nabyła kilka dodatkowych pomysłów na psikusy a delikwent/tka dostają patelnią w twarz bo nie dość że ulubienica wróciła to jeszcze wszelkie nadzieje i radości z jej pozbycia się pięknym lobbem lądują w toalecie a woda spuszcza się sama. Efekt - około 1 -1,5 roku psu w d...., frustracja, bezradność i parę innych równie przyjaznych organizmowi uczuć. Dlatego mozna zrobić dwie rzeczy - nie brać, i wtedy objawy mobilizują do pracy nad soba lub - brać ale nie zapominać o pracy nad sobą, co jest trudniejsze bo objawy nie przypominają o problemnie i mozna dojść do złudnych wniosków że się nerwice wyleczyło, a tym czasem z nerwicy się niestety nie wyszło. Co do mojego samopoczucia, to tak jak pisała JASMA (to ta co mi zagląda do głowy, chociaż chyba nie za głęboko skoro nie uciekłą z wrzaskiem), i dotyczy to wszystkich w równym stopniu i dodatkowo jest to jeden z bardzo ważnych elementów walki z nerwicą. Ta jedna z najważniejszych zasad wojownika z nerwicą brzmi: *gorsze dni się zdarzają* (bo jak się nie zdarząją to znaczy że się przedawkowało proszki). Ja wiem że brzmiało by to pięknie - pojawiam sie na forum i pisze *od 7 lat walczę z nerwicą* potem opisuje swoje przemyślenia, dzielę się wiedzą i po trzech miesiącach wysyłam posta: *wyleczyłem się z nerwicy żegnajcie* JASMA płacze i pisze o tym na forum, CZYTAJACA też płacze ale nie pisze o tym na forum, śpiewają ptaszki i aniołki a kolorowe światełka przyjaźnie mrugają. Obiecuję że jak zaczne pisać scenariusze do brazylijskich tasiemców to nie zrobię tego na tym forum, nie bedę także publikował scenariusza do kolejnych odcinków filmu pt. dr House i nerwica. Jestem żywym człowiekiem a nie królewną Fioną (sory ale porównanie ze Śnieżka było by mocno niewłaściwe) w związku z tym ziewam, kaszlę, chodze do kibelka i nie lataja za mną stada drących ryja ptaszeczków. Ja takze mam gorsze dni, czasami dużo gorsze, a jeszcze kiedy indziej jeszcze bardziej gorsze. Nie sa mi obce zwątpienie, frustracja, nawroty objawów, grzebanie po internecie i użalanie się nad sobą - *ja tego nie wytrzymam, kto mi pomoże, wezmę garśc prochów buuuuuuuuuu*. Nie zmienia to faktu że do sprawy podchodze niezmiennie, ponieważ wiem że nikt mi nie pomoże oprócz mnie samego i że walka z nerwicą to żmudne zadanie, niestety na lata. Kolejna sprawa to znalezienie terapeuty - trafiłaś w sedno (niechcący) - bardzo trudno znależć dobrego terapeutę i należy do tego podejść z dużą ostrożnością, bo to wazne kto prowadzi terapie. Natomiast pomyliłaś dwie sprawy. dobry/zły terapeuta to jedna bajka a naciagacze to zupełnie inna kwestia. Strona którą wskazała EWE jest podręcznikowym przykładem - baju baju baju czyli wiele pustych słów napisanych wspaniale i mądrze (jak by było z dźwiękiem to by jeszcze mowili powoli niskim głosem na tle musyki relaksacyjnej), słów z których nic nie wynika ale sugeruja że ten co pisze wie dużo o tym co pisze. Potem juz tylko jeden drobiazg - chcesz konkretów to kup naszę materiały/lekcje/zioła/aparaturę/opaski/suplementy/itditp za jedyne 300zł. To co jest na tej stronie to nie jest terapia, natomiast za te same pieniadze mozna mieć już 2-3 sesje z prawdziwym terapeutą i nie beda to wywalone pieniadze. Tak dodatkowo i przy okazji tego tematu. Uważam (jak zwykle - ja uważam, inni nie muszą) że terapie grupowe są mało skuteczne. Nie kwestionuje ich w całości i wszystkich, bo trafiają się wyjatki, ale ogólne to tak jak nauka języka w 40 osobowych grupach, albo nawet bardziej jak grupowe zajęcia logopedyczne (wyobraźcie sobie grupę logopedyczną składającycą się z jąkających się, sepleniących i nie wymawiających r oraz wspólne zajęcia dla nich - fajne prawda?). I ciągnąc to dodatkowo to ta druga strona podana przez EWE jest mi dobrze znana albo nawet bardziej niz dobrze, ponieważ na 99% ta sama osoba ma stronę, wyglądającą niemal identycznie gdzie podaje równie genialne metody leczenia boreliozy. Pytanie na jakie jeszcze dolegliwości ma porady, pewnie na wszystkie, bo genialne metody nie ograniczaja się do jednego problemu, z reguły równie skutecznie pomagają na inne (poszukam czy jest coś na zmniejszenie spalania w samochodach w wyniku diety i suplementacji przez kierowcę oraz psażerów). Tak na marginesie (znów skacze po tematach) to nie obrażajcie się na moje pisanie - ja sobie nie kpie z Was tylko, jeżeli juz, z autorów tych stron. Zdaje sobie sprawę że brzmią one zachęcająco bo człowiek w dołku połknął by jeża bez popijania żeby tylko uwolnić się od wspaniałych atrakcji pani nerwicy. Niestety z doświadczenia moich przygód wojennych wiem że nie ma drogi na skróty. To trochę tak jak kiedyś opowiadał Krzysztof Daukszewicz - poniewaz marzył o podróżach to zaczął grać w lotto i jak po 20 latach podsumował to wyszło mu że i tak nic nie wygrał a za kasę która wydał losy objechał by ziemię 2x. Szkosa czasu, straconych nadziei/złudzeń i wysiłku. Niestety czasami nie ma innego wyjścia poza ciężką mozolną pracą. I trzeba się przygotować ze efektu będa przychodzić z czasem ale bedą również gorsze dni, nawroty i chwile zwątpienia. Być moze za bardzo pisze pod wpływem chwili i to sugeruje zmianę pogladów. Natomiast główna ściezka która sobie wyznaczyłem nie zmienia się. Składa się ona z bardzo prostych założeń, które pomagają wrócić na nią po chwilach zwątpienia. Wszystko opiera sie na założeniu że siebie nie warto oszukiwać, dla tego mozolnie odrzucam wszelkie drogi na skróty, choć czasem wpuszczę sie w którąś. To takze jest dobre bo potwierdza że główne założenia sa słuszne. W punktach to wyglada tak: 1. Mam nerwicę i nie chce jej mieć 2. nerwica niesie za sobą określone efekty i póki ja mam efekty również będą 3. Pracuje nad nerwicą, poszukiwania na boki są stratą czasu (drogi na sktóty, wyszkukiwanie chorób, badania medyczne poza podstawowymi itp.) 4. Walka z nerwicą to żmudna praca nad sobą i wymaga czasu i zaangarzowania. W 5 minut i przy okazji to można wyskoczyć na piwo a nie pozbyć się nerwicy 5. W walce jestem sam, jezeli ktoś mi chce pomóc - dozgonnie wdzięczny, jeżeli nie to jego prawo. 6. Chemia (prochy, witaminy, diety) mogą być pomocne ale są dodatkiem a nie panaceum 7. Ignorowanie objawów i pamietanie że to już było i mnie nie zabiło pomaga skupić się na walce a nie na szlochach i biadoleniu oraz złagodzić ataki tej zołzy 8. Gorsze dni się zdarzają i będą się zdarzać nawet jeżeli wygram 9. człowiek to nie maszyna i jeżeli organizm daje znaki że nie daje rady to nie ma co na siłę pić Red Bulla (to symbol wszystkich wspomagaczy pozwalających zapomnieć że organizm upomina isę o swoje) 10. Nie ma powrotu do szczęśliwej przeszłości (czucia się jak dawniwniej) mozna tylko wypracować sobie lepsze jutro (a jutro to dziś tyle że jutro). Ciekawe czy komukolwiek bedzie chciało się przeczytać ten elaborat :)) Pozdrawiam Wszystkich nerwowo!!! P.S. JASMA, mówiłem żebyś nie grzebała mi w głowie, sio. Z tej strony zresztą sa same śmieci.

Odnośnik do komentarza

CZY DAM RADĘ - a teraz stań z boku i popatrz na sytuację z kurierem z zewnątrz, bez włączania własnych myśli. I co, jak wygląda sytuacja? Np. oczami kuriera? Przyszedłem z paczką, otworzyła mi nawet fajna laska, szkoda że jak krótko - paszka podpis i dowidzenia. Odebrałaś paczkę, nic się nie stało, kurier pewnie nic nie zauważył. Wszystko inne to Twoja wyobraźnia i lęki. Obawiasz się o to co mogło by się wydarzyć, ale widzisz że się nie wydarzyło. Przypomnij sobie o tym ja znów przyjdzie kurier. Druga sprawa, oparta na tym samym - tym razem nie bedę wpisywał odpowiedzi, wpiszesz je sama jeżeli zechcesz (tylko dla siebie, albo na forum, jak chcesz. Tylko uczciwie i nie po łebkach). Czego się tak naprawdę bałaś jak przyszedł kurier? Na pewno towarzyszyły Ci jakieś myśli, jak się dowiedziałaś że idzie - jakie? Jak juz to masz to teraz odpowiedz na pytanie: jeżeli kazdy z tych scenariuszy spełnił by się, to co tak naprawdę by się stało - po kolei. A jeżeli by się stało to co teraz pomyślałaś to co by było? Nie wiem czy łapiesz (pewnie tak, bo jakze by inaczej) to tak na wszelki wypadek drobny przykałdzik na podstawie tej drugiej historii - doszłaś do bramy i zrobiło Ci się słabo - dlaczego, co pomyślałaś? A co by się stało gdybyś poszła jednak dalej? (tu zaczynam wymyślać wię olej to i nie wkładaj moich wymysłów do swojej głowy) Zemdlała bym za bramą. No i co? no i bym się przewróciła na ulicy. no i co? No i zlecieli by się sąsiedzi. No i co? Pewnie by mnie podnieśli i otrzepali. To dobrze Ale mogła bym zemdleć poważnie i wezwali by pogotowie. OK no i co? I przyjechało by pogotowie, co za wstyd (uczucie) No ale jaki wstyd że pogotowie przyjeżdża do zasłabniętej kobitki? No w sumie żaden. No więc co dalej. Zbadali by mnie i by się okazało że nic mi nie jest - jaki wstyd!!! Jaki wstyd? Dobra wiadomość że nic mi nie jest, czyli w sumie wiem że nic mi nie jest! No to skoro wiem że nic mi nie jest to czego się obawiam. Itd itp. Jedno CI moge obiecać, a nawet dwa - że takie racjonalne oglądanie sytuacji lekowych dobrze robi na samopoczucie i dalsze sytuacje i że jeżeli masz takie życzenie moge się z Toba pobawić w taką wymiane pytań i odpowiedzi, żeby było łatwiej. Mojego maila znajdziesz kilka postów wcześniej. A wogóle wywal sobie z nicka to pierwsze słówko i wszystko będzie od razu dużo lepiej, bo to jest 500% prawda. Nie z takimi rzeczami ludzie dawali sobie radę jeżeli chcieli. Pa

Odnośnik do komentarza

Właśnie skończyłam czytać książkę *Wycisz Strach* P.McKinnon, którą napisała kobieta zmagająca się 8 lat z atakami paniki i agorafobią. Objawy oczywiscie takie same, lęk przed wyjściem z domu. Pomogła jej medytacja i wyciszenie, na początku pod okiem specjalisty, potem już sama. Czy ktoś praktykował? Może faktycznie wyciszenie ciała zniweluje napięcie i objawy miną? Proszę odpisać zamiast się kłócić niepotrzebnie, bo każdy ma prawo do własnego zdania.

Odnośnik do komentarza
Gość czytajaca

Megi , my się nie kłócimy tylko właśnie wymieniamy swoje poglądy a co niektórzy to mylą. Napisze swoje zdanie na temat medytacji , ja MÓWIĘ STANOWCZE NIE bez specjalnego uzasadnienia bo to też jest droga na skróty. Megi i jeszcze jedno czy czytasz dokładnie wszystkie posty Ignacego i Jasmy też , cudne są i dla mnie zdecydowanie lepsze od wszelkich hipnoz czy medytacji. Ignac , ja na pewno będę płakać jak przestaniesz pisać na forum ,chociaż jestem generalnie mało wylewna to napisze to wielkimi literami IGNAC WRÓĆ ! ale życzę Ci jak najlepiej i pozostałym też aby nasze samopoczucia były jak najmniej targane niepokojami. Jasma pytałaś jak ja się czuję , ogólnie dobrze chociaż jestem w menopauzie ale walczę ( bez hormonów) bo wiem ,że kobieta musi to przejść i tyle bo ja taka jestem ,ze umiem sobie pewne rzeczy sama racjonalnie wytłumaczyć a i tak coś mnie złapie z czym muszę dłużej czasami walczyć ale walczę ,walczę, walczę , dla mnie nie ma innego wyboru. Kończę bo burza się u nas rozszalała.

Odnośnik do komentarza
Gość czytajaca

Megi , nie , nie próbowałam , przecież napisałam dlaczego - bo to droga też na skróty a nerwica nie znosi tego , poczytaj sobie ten watek co podała Kaska ale dokładnie . Kaska * widzę * ,że jesteśmy z tego samego pokolenia forumowego. Pozdrawiam Ciebie i resztę. PS Megi , jeszcze jedno , wychodzenie z nerwicy to jest proces długotrwały i nie wiem co byś robiła to i tak trzeba swoje przejść aby ją zrozumieć i poniekąd zaakceptować pewne zachowania i na własnych doświadczeniach walczyć z nimi , ja tak robię ale jak nie będziesz sama walczyła z nerwicą tylko szukała sposobów poza własną pracą to ONA ( nerwica) może siedzieć w Tobie baaaaaardzo długo. Jeszcze raz pozdrawiam i dobranoc.

Odnośnik do komentarza

Witaj CZY DAM RADE koleżanko z innego forum :) i pozostałych Nerwusków witam również! IGNAC-długie to było to fakt, ale przeczytałam wszystko. Ja osobiście spróbuje z tym magnezem, omega i wapnem- zaszkodzic nie zaszkodzi a czy pomoże.... he.. heh... zobaczymy :/ MEGI- włączałam sobie medytacje na youtube, po polsku i z lektorem, rzeczywiscie wycisza. Słuchawki na uszy przed snem i luzujemy się ;)

Odnośnik do komentarza

EWE- ależ spróbuj koniecznie. Na pewno nie zaszkodzi i na pewno pomoże. Sam suplementowałem i magnez i omege. Stres, podobnie jak kawa i parę innych rzeczy wypłukuje z organizmu magnez a jego brak sprzyja np. kołataniu serca. Taki przykład: był dzień kiedy łaziłem po suficie i wszelkimi metodami starałem się doprowadzić do chociaż jakotakiego spokoju, no i dałem czadu - walnąłem sobie pół afobamu, a ponieważ zaczęło mnie mulić to wypiłem 2 kawy. Po kilku godzinach afobam przestał działać to doładowałem hydroksyzyną... (tak tak, do niebrania leków też trzeba dorosnąć) pod koniec dnia byłem tak nakręcony że nogi mi latały więc poszedłem na szybki spacer, co w moim przypadku oznacza ok 5 km w 40 minut i z reguły pomaga. Tym razem nie. Jak po kilku dniach wylądowałem u kardiologa na rutynowej kontroli, wyjaśnił mi to szybciutko co się stało - wszystko to co sobie zaaplikowałem wywala magnez z organizmu na maxa, więc wieczorny efekt gotowy. Jest tylko jeden problem, tak jak zresztą już pisałem. Magnez, omega, diety, higiena snu, ruch na powietrzu itp. to są super sprawy i każdy powinien o to zadbać, nie tylko nerwicowcy. Przy nerwicy wskazane w dwójnasób. Tylko to jest dodatek, wspomaganie i nie ma nic wspólnego z wychodzeniem z nerwicy. No może nie dokładnie - ma wspólnego tyle że warto zadbać żeby organizm miał cieplarniane warunki, bo i tak dostaje ostro od nerwicy, więc po co dokładać z innych stron. Tylko to nie jest element istotny. To trochę tak jak byś dostała od lekarza antybiotyk i dodatkowo probiotyk na odbudowanie flory bakteryjnej i osłonę żołądka. Wiadomo antybiotyk *leczy* a probiotyk ochrania organizm. I w efekcie brała tylko probiotyk bez antybiotyku. Probiotyk nie zaszkodzi a pewnie i dobrze zrobi na układ pokarmowy, tyle że choróbska tak nie wyleczysz. Medytacje. To jest ciekawy temat i bardzo problematyczny. Z jednej strony uczą np technik oddechowych i dzięki temu mogą być pomocne w opanowywaniu ataków paniki, z drugiej strony nie polecał bym zaczynania medytacji osobom które zaczynają walkę z nerwicą. Dlaczego? Ano dla tego że ktoś kto zaczyna medytacje nie ma jeszcze wprawy i często są to tylko próby. Prawdziwe medytacje (w dużym skrócie i uproszczeniu) polegają na wyrzuceniu wszystkich myśli z głowy. Żeby to zrobić, trzeba mieć niezłą wprawę, do której dochodzi się długo. Osoba niewprawna będzie błądziła myślami po wszystkich możliwych zakątkach. Tu dochodzimy do świeżego nerwicowca. Co robią myśli Świerzego nerwicowca jeżeli nie są zajęte konkretem i mogą płynąć swobodnie? ano zaczynają krążyć wokół objawów, leków itp. i zaczyna się jazda. Dla tego np. nie zaleca się takim osobom wyjazdów w *spokojne miejsca* żeby się oderwać i uspokoić, wyjazdów samemu żeby nic nie brzęczało koło uszu - z tych samych powodów. Niczym nie zmącona myśl płynie wartko w niedobrym kierunku i zaczyna się prawdziwy problem. Jedna z początkowych technik radzenia sobie z atakami paniki, lekami itp. jest zajęcie się czymś tak, żeby nie było czasu na swobodne myśli o lękach. Pewnie zauważyliście że jak Was coś wciągnie po obcasy to przez cały czas *wciągnięcia* nie ma problemów nerwicowych. Jak tylko przestajemy się tym zajmować, objawy wracają. Natomiast dla osób które już sobie z nerwicą nieźle radzą, medytacje mogą być bardzo fajnym elementem higieny życia codziennego, wyrywającym z młyna codzienności i dającym odpocząć skołatanej codziennymi obowiązkami głowie. Tylko znów, dla niektórych medytacje to muszą być jakieś niesamowicie tajemnicze rytuały - joga, tai-chi itp. a tymczasem wystarczy np. (jeżeli ktoś jest wierzący) wejść do kościoła i się pomodlić. Tylko nie wyklepać paciorek a się pomodlić od serca od siebie. Albo zatopić się mocno w ulubioną muzę. Albo zagłębić sie w zieleń i świergot ptaszysków. Niekoniecznie trzeba dorabiać do tego strasznie mądrą i tajemnicza ideologię. Podstawowe techniki oddychania i relaksacji, ulubiona forma (muza kościół lub polanka w lesie) i mamy medytacje palce lizać. Rozmawiałem na ten temat z tybetańskim mnichem i w pełni potwierdził. Głębokie medytacje z całą duchową otoczką to już domena właśnie np. mnichów i nam szaraczkom codziennym, którzy nie myślą o klasztorze tylko o pójściu do roboty jutro zupełnie wystarczą takie zwykłe, żeby troszkę zregenerować głowę, tak jak kładziemy nogi na fotel żeby dać im odpocząć po długim staniu - np. w kolejce po magnez w aptece. Widzicie jaka mądrala - higiena snu pieprzy a sam zamiast spać utwory grafomańskie tworzy Dobranoc :)

Odnośnik do komentarza
Gość KASKA12

Czytająca --pozdrawiam:) Naczytałyśmy się o tych przeróżnych sposobach -prawda.Szczególnie wątek * z nerwicy się wychodzi * jest bogaty w przerózne metody wychodzenia z nerwicy. Ale czy komukolwiek się udało wyjść całkowicie???stosując te metody.Tego nie wiemy. JASMA - ja mam się dobrze .Nerwica rzadko daje o sobie znać. *Wychodzę*z niej codziennie i to jest mój sposób na nią. Próbowałam leków. psychoterapii,i nic to nie dało, nerwica jest a ja myślałam, że uda mi się ją gdzieś zgubić. Każdy musi sam wypracować sobie sposób aby mógł z nią żyć i cieszyć się życiem.,bo tak naprawdę *ona * będzie już zawsze z nami .:) Po latach słabnie . Piszę to z mojego .własnego doświadczenia Jest lato. śliczna pogoda ,nie ma co myśleć o nerwicy, trzeba korzystać ze słońca,spacery, podziwiać piękne rośliny kwitnące w ogrodach i słuchać śpiewu ptaków ,to wszystko jest do ogarnięcia ,,blisko nas.A jak działa !:) Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Gość czy dam rade

Ignac - moje myśli nie idą chyba aż tak daleko w chwili robienia się słabo. U mnie chyba jest tak że ja się za każdym razem boję tego co się dzieje ze mną i złoszczę na to ze wizyta kuriera budzi we mnie takie reakcje. U mnie to chyba bardziej tak działa. Nie mogę znaleźć maila podasz jeszcze raz? I jeszcze mam pytanie czy ktoś z Was był na zamkniętym oddziale? Bo ja coraz więcej o tym myślę.

Odnośnik do komentarza
Gość czytajaca

Kaska , tak nerwica z wiekiem słabnie lub się do niej przyzwyczajamy lub wiemy jak reagować na pewne stany np. lękowe i próbować samemu sobie wytłumaczyć dlaczego tak jest bo nikt za nas tego nie zrobi . Ja osobiście jak brałam krótko tabletki i jak po nich dochodziłam do wniosku ,ze sie po nich dobrze czuję no to od razu * lampka mi się zapalała * , i mówiłam sobie * nie bierz jej tylko walcz sama , raz było lepiej raz gorzej ale walczyłam i trochę jeszcze walczę ale może z innymi nowymi sprawami ,które trochę utrudniają życie ale w ogólnym rozrachunku obecnie żyje normalnie bez ograniczeń spowodowanych nerwica i o to chyba ogólnie chodzi. Tak jest lato , piękna przyroda , która zadziwia czasami w zaskakujący sposób tak jak mnie bo posiałam kwiatki łąkowe w trawniku i jest super . Mam koniczynkę , chabry, takie zółte i białe kwiatki oraz dziki mak polny. Mam piękny widok z okna kuchni na * to cudo*, które przypomina mi trochę moje lata dzieciństwa jak jezdziłam na wieś do rodziny. Pozdrawiam wszystkich letnio- wakacyjnie.

Odnośnik do komentarza

CZY DAM RADE ja też rok temu, kiedy nie wychodziłam z domu myślałam o szpitalu, ale mój lekarz przepisał SSRI i zapewniał, że mój stan tam może się dopiero pogorszyć, kiedy zobaczę prawdziwych schizofreników itp. A brałaś jakieś leki? Może na jakiś czas Ci pomogą a Ty zaczniesz intensywną pracę nad sobą? To że myślałam o medytacji nie znaczy, że nie chciałam pracy nad sobą, to miało być w formie dodatku. IGNAC ja nie jestem w początkowej fazie nerwicy, przeszłam już chyba wszystkie objawy w przeciągu dwóch lat, chociaż atakowało mnie wcześniej

Odnośnik do komentarza

CZY DAM RADĘ moge Cię zapewnić ze od nerwicy się wariuje ale się nie zwariuje i oddział Ci nie grozi, zresztą co miał by Ci dać oddział? To jest prawda która trzeba sobie powtarzać każdego dnia i w końcu w nią uwierzyć - od samej nerwicy się nie umiera i od nerwicy nie wpada się w chorobę psychiczną. Pomyśl na spokojnie nad ta bramą i kurierem, to co piszesz to są bierzace emocje natomiast warto zebyś się zastanowiła co je wywołuje, czego tak naprawdę w danej chwili się boisz. Nie jest to łatwe (wiem z doświadczenia) bo to prawdziwe podłoże jest mocno przysłonięte przez bierzące emocje strachu i wściekłości, ale tak naprawdę musi być jakaś głębsza myśl lub myśli które sa poczatkiem lęku lub paniki. Teraz nawet może być Ci trudno je odnaleźć, ale przy kolejnych sytuacjach potaraj się zastanowić na tym co wywołuje takie stany. Nauczenie się wyłapywania takich myśli odczuć jest bardzo pomocne, bo jak je wyłapujemy to możemy nauczyć się jak sobie radzić z nimi. Też kiedyś nie do końca wierzyłem że tak jest - jedzie panika i już, nie ma żadnych myśli które ja inicjują, ale moja terapeutka była uparta i w końcu przyznałem jej rację. Mój mail ignac.ignac@vp.pl

Odnośnik do komentarza
Gość czy dam rade

Widzisz ja sobie pomyślalam że może na takim zamkniętym oddziale mi jakoś pomogą. W końcu chyba do tego są takie oddziały. Tylko chciałabym poznać opinię jakiejś osoby co była na takim oddziale. W kwestii tych myśli. Ja już wiele razy skupiałam się w chwili paniki na swoich myślach i cały czas myślę że najpierw jest objaw a później myśli.

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich Dużo różnych wątków, może po kolei. IGNAC, a ja się nigdzie na razie nie wybieram i go Twojej przystojnej główki jeszcze pozaglądam, a duża nie jestem - dasz radę :)) CZYTAJĄCA dziękuję za miłe słowa, dla mnie pisanie to też rodzaj terapii i podtrzymania podejścia, a jak to jeszcze ktoś czyta to bardzo się cieszę. Fajnie że sobie bez leków radzisz, a tym bardziej hormonów - to odważne, szczególnie że układ nerwowy i hormonalny mają duże powinowactwo i może bywać Ci nieco trudniej w związku z menopauzą i mogą to być objawy nie do końca zależne od Ciebie (taka kobieca karma: huśtawka hormonalna cyklu miesięcznego, huśtawka ciąży, huśtawka połogu i huśtawka w menopauzie - mniam powiedziała franca nerwica ;p) Ważne żeby pamiętać, że mamy prawo czuć się gorzej i czasem warto odpuścić, ze nie musimy być supermankami codziennie i w każdej chwili. EWE zadałaś pytanie czy ignorowanie nerwicy leczy czy ją usypia? nie leczy bo to nie choroba, a czy pomaga wyjść z tego stanu? z mojego doświadczenia wygląda to tak: ignorowanie to udawanie że czegoś nie ma, czy da się udawać że nerwicy nie ma? - fajnie by było, ale gdy ja podnosiłam takie próby to tak naprawdę spychałam ją do podświadomości uparcie myśląc o czymś innym, ale ona była i była aktywna i po jakimś czasie np. pod koniec pozornie spokojnego dnia odpalała się - a ja rozpaczałam, dlaczego przecież było wszystko dobrze. Mi pomogło zaakceptowanie tego stanu i tego że miewam trudne sytuacje, a z drugiej racjonalizacja, gdy wchodziłam do supermarketu i miałam poczucie zaburzenia równowagi myślałam sobie tak: tak miewam, to nerwy i emocje, w domu było ok. jak tu szłam pomimo że jest upał to nic mi nie było... Czyli zaakceptowanie a z drugiej strony racjonalizacja sytuacji. Żebym była dobrze zrozumiana, nie namawiam do zaakceptowania zaburzeń lękowych, tylko tego że mam trudniejszy okres i że znam ten lęk, ale on nic złego nie spowodował i nie spowoduje bo lek nie jest miły ale i nie jest sam w sobie groźny, to pozwoli na budowanie pozytywnego obrazu w głowie i ułatwi spacyfikowanie francy. Pamiętać jednak, ze nie należy z niczego rezygnować z powodu lęku, ponieważ każda rezygnacja czy ucieczka powoduje podtrzymanie danego zaburzenia. CZY DAM RADĘ zawsze najpierw jest myśl, ale później wpadamy w błędne koło wzajemnych oddziaływań i z czasem trudno jest nam obiektywnie ocenić co wyzwoliło daną sytuację, ale na początku zawsze jest myśl i schemat działa tak (znowu się powtarzam, wybaczcie mi Ci którzy to ciągle czytacie) MYŚLI wpływają na EMOCJE te na OBJAWY, objawy na ZACHOWANIE a zachowanie na MYŚLI i tak w kółko i wystarczy aby wpłynąć na myśli (wystarczy - prościzna hihihi) a wszystko powoli się odkręci. Czasami te negatywne, napędzające myśli są trudne do wyłapania bo są tzw. automatyczne, przemykają przez głowę, to może być obraz, czyjaś opinia, które siedzą gdzieś w podświadomości i stamtąd mogą siać. Dlatego cały czas trzeba sobie racjonalizować sytuacje, jest to to i to, ale to i to i tamto jest irracjonalne i mnie nie dotyczy, bo nie ma powodu aby dotyczyło. A nawiązując do kuriera, patrząc na to z drugiej strony to, to co Ci się przydarzyło to też fizjologia, FIZJOLOGIA NA SŁUŻBIE U FRANCY, zadzwonił dzwonek, był nagły, głośny, zaskoczył Cię mocno i doszło do nagłego wyrzutu adrenaliny do serca, organizm myślał że będzie uciekał bo mózg wysłał informację o zagrożeniu, zaczęło walić serce, zakręciło się w głowie itp. tutaj też na początku była myśl, ale myśl która pojawiła się może przed zdarzeniem, ale która uwrażliwiała organizm i pozwoliła na taką irracjonalna reakcję. Hormony stresu takie jak kortyzol, aldosteron najaktywniejsze tzn. najwyższy ich pozom jest rano, a tym samym podatność na wyrzut adrenaliny, jak widać to fizjologia zwykła nadwrażliwa reakcja i jak zdamy sobie sprawę, że to nic groźnego, to oswoimy to i z czasem wyeliminujemy. Poziom kortyzolu pomaga obniżyć witamina C KASKA napisałaś że nerwica zawsze będzie już z nami, właściwie zgadzam się z Tobą, ale ja to widzę nico bardziej optymistycznie, a mianowicie: jak ktoś było gruby i schudł to już zawsze będzie i powinien uważać na dietę, niepijący alkoholik już zawsze musi uważać na alkohol, jak ktoś miła kiedyś opryszczkę, musi uważać na infekcje wirusowe i tak dalej każdy ma jakieś skłonności, a my mamy skłonność do irracjonalnych myśli i jeśli uda nam się odczarować pewne sprawy w głowie i rzucić na inne tory, przeszacować hierarchię wartości i potrzeb to wierzę że z nerwicy się wychodzi, ale owszem skłonność pozostaje i my już zawsze musimy zachowywać zdrowy rozsadek aby nie dopuścić do nakręcania sie. Jak się porządnie z nerwicą rozprawimy (oczywiście mam do znudzenia na myśli psychoterapię) to ona nie wraca, szczególnie jeśli nie otworzymy jej żadnej furtki. Napiszę jeszcze raz o bardzo ważnych błędach poznawczych, czyli tego co w rozwoju zaburzeń lekowych jest kluczowym, szczególnie gdy trafia na podatny grunt czy moment: - CZARNOWIDZCTWO CZY TEŻ BŁĄD JASNOWIDZA, przewidujemy przyszłość, snujemy czarne wizje, na pewno będzie źle, na pewno się nie uda, czuję że będzie żle - WYOLBRZYMIANIE NEGATYWÓW, skłonność do robienia z igły widły, to jest straszne, okropne, nie daję rady, już nie wytrzymam, to co się stało to już koniec - MYŚLENIE CZARNO-BIAŁE, coś jest dobre albo złe, ładne albo brzydkie, czuję się trochę gorzej - czyli jest źle, nieuwzględnianie tego że nie jesteśmy doskonali i ze życie ma różne odcienie. - CZYTANIE W MYŚLACH, on tego nie powiedział, ale na pewno miał na myśli, jakość tak dziwnie patrzył, pewnie nie chciał mnie zmartwić, na pewno jest źle. WALCZMY Z NIMI TO SĄ BŁEDY KTÓRE NABYLIŚMY, WIELE LUDZI MA JE WPOJONE, ALE DLA NAS SZCZEGÓLNIE SĄ GROŹNE Pozdrawiam serdecznie :)

Odnośnik do komentarza

Hey , Widzę ,że jestem nie w temacie waszym ... Bardzo liczę na wsparcie , bo poważnie sobie nie radzę . Codziennie spędzam kilka godzin na **googlach** i porównuje moje objawy do innych chorych. Dziś jestem już pewna ,że w mri wyjdą mi zmiany . Wydaje mi się ,że podświadomość nie jest w stanie wytworzyć bólu , tak ,żeby trwał bez przerwy przez okres miesiąca . Dodatkowo fakt ,że sm często objawia się w okresie połogu , właśnie przez ból w gałce ocznej i zaburzenia widzenia . Powiem ,wam ,że jestem załamana ,ponieważ mam już jedną poważną przypadłość( tętniak aorty) , czeka mnie operacja kardiochirurgiczna . Boję ,się ,że dodatkowo właśnie dopadło mnie to sm -wszystko idealnie pasuje. Czasami zastanawiam się czemu los się tak na mnie uprał i co mam robić. Mój synek ma 3 miesiąca, nie chce żeby widział moje łzy. Terapeuta twierdzi ,że to wszystko to zaburzenia somatyczne i też nie za bardzo wierzy ,że coś mi jest . Ogólnie dodatkowo dzisiaj nawrzeszczała na mnie matka ,że mam dziecko i powinnam o nim pomyśleć ,a nie wymyślać jakieś choroby nie z tego świata i że ludzie z nowotworami w fazie terminalnej są pogodniejsi od mnie. Wiem ,że moje czarnowidztwo na razie nie służy wam raczej , ale liczę na choć małe wsparcie. Mój maż już nie chce słuchać o sm ... nie mam z kim porozmawiać. Ja naprawdę starałam się walczyć z nerwicą ,ale nie widziałam ,że dodatkowo przytrafią mi się takie rzeczy .

Odnośnik do komentarza

Jejku ale natrzaskaliście postów hihhi ja to wsio przeczytałam ale moja pamięc tak szwankuje że już nawet nie odpisuję nikomu bo bym mogła wszystko pomylić.zgadzam się w 100 % że musimy sami pracować na nasze wyjście z nerwicy.ja nie biore leków a brałam kilka razy i odstawiałam i zawsze franca wracała ze zdwojoną siłą a teraz walczę sama i jakos mi to nie źle idzie.oczywiście mam ogromne wsparcie u osób z forum i też na priv.ciekawa jestem sama jak to ze mną będzie dalej ale co tam co mnie nie zabije to mnie wzmocni .moja nerwica ma juz 19 lat więc ją chyba wreszcie poznałam porządnie i wiem trochę jak z nią postępować tak mówiąc żartem.pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×