Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Witam po weekendzie. Nie wiem od czego zacząć. Samotnawtymwsz bardzo chętnie się z Toba podzielę moimi przemyśleniami i działaniamitylko jedna sprawa na początek - jak nie masz czasu czytać nic to niestety nie masz szans na wyjście z nerwicy, bo wychodzenie z nerwicy wymaga czasu. Wymaga też determinacji i samozaparcia ale przede wszystkim czasu. Czas jest potrzebny na poznanie tej przypadłości, bo moim zdaniem to jest podstawa wszystkich działań. Coś co znamy nie jest juz takie straszne i nie zaskakuje mas swoimi kolejnymi *niespodziankami*, daje dystans i daje poczucie kontroli. Kontroli nad tym co się dzieje, i nie chodzi tu o kontrolowanie ataków paniki czy innych objawów ale w momencie pojawienia się nowych daje dobre podstawy do oceny że to także nerwica, co nie pozwala (no dobrze, pozwala ale pomaga w końcu realnie ocenić) wpaść w kolejną pułapkę ganiania po lekarzach i po internecie. Ja zaczynałem od opanowywania ataków paniki i nie ukrywam że całkiem nieźle mi poszło - z perspektywy czasu. Co z tego jak nerwica objawiła swoje kolejne oblicze i nie było juz ataków tylko bardziej subtelne ataki. Stan silnego poddenerwowania trzymający kilka godzin, kilka dni a nawet - mój rekord dwa tygodnie. Nie ma już tak wyraźnych objawów i nie ma czego opanowywać doraźnie. To wszystko zmusiało mnie do zastanowienia się nad problemem i doszedłem do nastepujących wniosków: po pierwsze z problemem muszę sobie poradzić sam, w tym sensie że inni moga mi pomóc wspierać ale nie zrobią nic za mnie, a sama pomoc czy wsparcie raz będzie a raz nie; po drugie że dopóki nie poradzę sobie z problemem głównym tzn. z nerwica i jej źródlem, objawy będą i nie mam co liczyć na doraźne śrobki działajace w danej chwili - leki, techniki relaksacyjne, inne sposoby, zioła itp. pomagają lepiej lub gorzej poradzić sobie z konkretnymi objawami lub atakami, ale pomagają tylko i wyłącznie na chwilę. Są bardzo pomocne w łagodzeniu objawów co jest super przy próbach wychodzenia z nerwicy, bo złe dni są troche mniej złe i nie zniechęcają tak bardzo do kontynuowania działania. Jak każdy kij i ten ma dwa końce - na drugim końcu są dwa problemy - pierwszy to skutki uboczne leków oraz konieczność czekania na efekty min. 2 tygodnie, drugi to demotywacja. Wiem sam po sobie że jak wchodziłem na leki i czułem się nieźle to znikała cała motywacja - po co się męczyć skoro jest tak dobrze. Potem płaciłem za to podwójną cene. Po odstawieniu leku problem z czasem powracał i niestety powracał w nowej nieznanej formie więc zaczynało się wszystko od nowa - bieganie po lekarzach, szukanie w internecie itp.W końcu po trzecie walka z nerwicą wymaga czasu, to nie jest problem z którym poradzimy sobie w 3 minuty. nie ma cudownej tabletki jak na ból głowy, która łykniemy i po zawodach. Podstawą do wszelkich działań jest zaakceptowanie faktu że mamy nerwicę i zaprzestanie poszukiwania i sprawdzania kolejnych chorób. Nie można także popaść w stan użalania sie nad objawami i poddawania się im. Moja terapeutka, przy kolejnym spotkaniu pod hasłem *ja już nie mam siły, to mnie wykończy, jak ja mam pracować nad nerwicą w tak poważny sposób jeżeli nie mam siły na codzienne funkcjonowanie przez ataki i objawy - a gdzie jeszcze siły na walkę* powiedziała mi wyraźnie: *dopóki nie wyjdziesz z nerwicy, bedziesz miał objawy więc nie masz wyjścia; natomiast jeżeli bedziesz gadać na kazdym spotkaniu o kolejnych objawach to ja kończę tą terapię bo to nie ma sensu. Jak juz się dojdzie do tego etapu to jest książka Oswoić lęk, jest druga Strach, paniczny lęk. Rogera Bakera; jest stronna www.szaffer.pl i tam można znaleźć wszystko co potrzebne żeby sobie poradzić ze zmorą. Drogi na skróty nie ma. Ja oczywiście moge dzielić się swoimi doświadzczeniami, opisywać co zadziałało co nie, jakie są rezultaty. Zresztą bedę to i tak robił. Natomiast są to MOJE doświadczenia a ja jestem inny. Inny niż każdy z Was, więc niekoniecznie moje doświadczenia musza być Waszymi doświadczeniami. Karola0530 bardzo mi się podoba to co napisałaś, nie wiem czy to przypadek ale to co piszesz o sposobach radzenia sobie, przypamina mi rady z książki Oswoić lęk. Podoba mi się tez stwierdzenie o wyobraźni - Thomas Harris ustami Hanibala Lectera mówi: *Strach jest wytworem wyobraźni. To kara, cena, jaką płaci się za wyobraźnię.* Pozdrawiam wszystkich cierpiących

Odnośnik do komentarza

WItam wszystkich:) jak Wasz dzisiejszy dzień? Ja od rana zmagam się z mega napięciem wewnętrznym, dziwnym podenerwowaniem i skurczami dodatkowymi. Ignac idę za Twoją radą, jestem w trakcie czytania *oswoić lęk*. Staram się stosować zawarte w niej sposoby radzenia sobie z dolegliwościami. Raz jest lepiej raz gorzej, raz czuje że lęk mija, a za chwile przy kolejnym *przeskoku* jakoś gorzej mi idzie. Dzisiaj od rana szukam sobie zajęcia, zeby tylko nie myśleć. Miałam ostatnio troche lepszego czasu bez skurczy a tu od kilku dni wróciły:( wiem, że to nie forum do użalania się nad sobą więc wybaczcie mi- ale potrzebowałam tego żeby się wygadać, a kto lepiej mnie zrozumie niż Wy...

Odnośnik do komentarza

Ignac sloneczko ja nie wierze w przypadki wiesz ;) strasznie mi milutko, ze podoba Ci sie to co napisalam. Tej ksiazki ,,Oswoic lek ,, nie czytalam jeszcze ,ale obila mi sie o uszy wiec przyjdzie czas i na nia :) Przeczytalam i polecam ksiazke ktora jest bardzo chumorystycznie napisana przez pania psycholog ,,Psychologia dla zoltodziobow,czyli wszystko co powinienes wiedziec o.....,,Joni E Johnston. Kolejna ksiazka ktora goraco polecam (to wlasnie w niej odnalazlam dokladnie to z czym sie zmagalam/zmagam ) ,,Wycisz Strach ,, Pauline McKinnon. Tu akurat autorka opisuje o zbawiennym dzialaniu medytacji,ale takze opisuje swoje 8 lat zycia w strachu,leku i z agorafobia. Kochani dzisiaj bylam w pracy i czulam taki lekki niepokoj,niepewnosc przez wiekszosc dnia,wiecie sa takie lepszejsze i gorszejsze dni ;) jakos dalam rade chociaz nie powiem odczulam lekka irytacje .... Moze macie konta na fb,fajnie bylo by poklikac ze tak powiem na zywo :) uwielbiam rozmawiac z ludzmi ktorzy mnie rozumieja,w ogole chciala bym stworzyc jakas grupe wsparcia,ale jestem w Londynie,a tu pewnie wszyscy z naszej ziemi ojczystej ;) Damy rade,wazne to nie poddawac sie NIGDY chociaz wiem ze nie jest to latwe ... P.s Ja tak wam w sekrecie powiem ze jestem bardzo wrazliwa na cierpienie zwierzat i przez 2 miesiace dowiedzialam sie roznych okropnych rzeczy, mianowicie ktore firmy testuja na zwierzetach,jak wyglada uboj w rzezni,jak wyglada chodowla liskow,ze Chinczycy jedza pieski,kotki ale to jak sa one przetrzymywane po kilkadziesiat w jednej klatce....masakra....takze tak zawalilam sie okrutnymi informacjami i plakalam z bezsilnosci i niemocy, zlosc rosla we mnie na potege,zwatpilam w czlowieka i w sama siebie,zobaczylam ze jako jedyni jestesmy takim okrutnym gatunkiem ktory nie dosc ze unicestwia siebie to jeszcze inne gatunki...pozniej jeszcze rzucilam palenie,a no wlasnie jupiii nie pale juz 6 miesiecy :) Pozdrawiam was goraco ja i moje 3 kociaste :*

Odnośnik do komentarza

Noi drodzy wlasnie przypomnialam sobie jeszcze jakie mam i mialam objawy nerwicy lekowej : -brak pewności siebie, -oczekiwanie niepowodzeń, -skłonność do przeżywania z niepokojem i napięciem mających nastąpić wydarzeń, -przeczulenie na punkcie opinii innych, -wycofywanie się z kontaktów z otoczeniem. Ktoregos razu mialam taka jazde jak moj maz mial jechac odebrac samochod,a ja wiedzialam,ze to jest daleko od domu i w razie cos sie zacznie ze mna dziac nie zdazy przyjechac z pomoca.Tak wiec jak mi to oznajmil ja myslalam ,myslalam nie przespalam calej nocy przez to.Po prostu mysli przewidujace zle wydazenia nie dawaly mi spokoju ... I tak sie siedze i zastanawiam czy mieliscie podobne akce ??

Odnośnik do komentarza

Witam, Karola0530 mam takie odczucie że to co wymieniłaś w ostatnim poście to nie są objawy tylko przyczyny naszej nerwicy. Nie wiem jak inni ale ja zauważam sporo z tego u siebie, ale równiez zauważam że miałem takie *cechy* zanim zaczeły się prawdziwe problemy nerwicowe, tylko wcześniej o nich nie myślałem i wręcz nie zauważałem. Właściwie za wyjątkiem wycofywania się z kontaktów z otoczeniem, bo zawsze byłem bardzo towarzyskim zwierzęciem i jest to jeden z obszarów na którym nerwica najbardziej daje mi się we znaki. Teraz rzeczywiście wycofuje się z kontaktów, podświadomie chyba unikam sytuacji które uniemożliwiają wycofania i zostania sam na sam ze sobą żeby wyciszyć ew. ataki paniki lub gdy mam akutat nerwowe dni (u mnie obecnie dużo częstsze niż ataki paniki) to drażni mnie wszystko wokół. Zauważyłem że przeszkadza mi wtedy najmniejszy hałas. Dzisiaj miałem znów napad paniki w drodze do pracy i mimo że juz przechodził nerwowo wyłączyłem słuchanego audiobooka, mimo że je uwielbiam i akurat trafiłem na super fajnego. Nie byłem w stanie znieść że ktoś gada, mimo że byłem sam w samochodzie i mimo że to gadanie do nieczego mnie nie zobowiązywało (np. do podtrzymania konwersacji). Zauważyłem również że zaczęły mnie męczyć dyskusje na tematy wszelkie. Kiedyś je uwielbiałem, teraz słowny spór z kimnolwiek, na tematy nie wywołujące jakichś silnych emocji strasznie mnie męczy i w efekcie zaczyna drażnić. Sądzę że to kwestia przegrzanego układu nerwowego. Ciekaw jestem Waszej opinii - doszedłem do etapu w którym moim zdaniem (a także zdaniem mojej terapeutki) widać całkiem wyraźnie światełko w tunelu. Niestety zdarzają się gorsze dni i m.in. ostatnio są to serie *nerwowych* dni (tak to odróżniam na własne potrzeby - atak paniki to atak paniki a jak mnie trzyma silny niepokój przez cały dzień to określam to jako dzień *nerwowy*) na przełomie roków trzymało mnie prawie dwa tygodnie. Powyślałem że to dobry moment żeby się wesprzeć chemią i nie tracić czasu na gorsze dni. Niech nie przeszkadzają. Ponieważ jednak zdaję sobię sprawę z minusów to nie do końca jestem przekonany czy powinienem. Mam *akceptację* swojej terapeutki, prowadząca mnie psychiatra też zgodziła sie bez oporu (dotychczas nie chciała mi przepisywać kolejnego leku) i sam nie wiem. A przy okazji - dostałem Velaxin. Zna ktoś ten lek?

Odnośnik do komentarza

Witajcie Jak się macie w ten zimowy śnieżny wtorek?:) U mnie dzień zaczął się leniwie, właściwie jeszcze się nie zaczął tak naprawdę, bo piszę siedząc jeszcze w łóżku :) Mam już przeziębienie prawie za sobą, męczy mnie tylko paskudny kaszel. Wczoraj miałam jak na siebie pracowity dzień, załatwiłam kilka spraw związanych z obroną magisterki, co zaowocowało wyznaczeniem terminu obrony, jupi! Teraz tylko pozostaje mi dokończyć swoje dzieło, które piszę już zdecydowanie za długo! A pozostało już niewiele do ukończenia, tylko właśnie często jest tak, że te ostatki zajmują najwięcej czasu (raczej ze względu na moje lenistwo). I wiecie co... po tym dniu pełnym obowiązków spałam jak bobas! Stwierdzenie, że praca jest lekarstwem na wiele dolegliwości w moim przypadku jest jak najbardziej prawdziwe. Jutro natomiast z samego rana mam wizytę w ośrodku psychoterapii, trochę mnie to przeraża, ale jak rozkładam to przerażenie na czynniki pierwsze, to bardziej zniechęca mnie fakt, że będę musiała wstać skoro świt, a jestem strasznym śpiochem. W każdym razie nie zamierzam rezygnować. Chciałabym polecić Wam książkę i pewien sposób na zasypianie, który praktykuję na sobie z pozytywnym skutkiem: 1. Wyciszenie przed snem. Wyciszam telefon, włączam relaksacyjną muzykę...i po kilkunastu minutach zasypiam jak bobas :) Jakiś czas temu zainteresowałam się jak pracuje nasz mózg i jakie fale wtedy wytwarza. Do stanu relaksu potrzebne są fale THETA. I co ciekawe są ścieżki dźwiękowe, które w tle emitują takie fale. Przed snem słucham ostatnio takiej (najlepiej słuchać na słuchawkach): https://www.youtube.com/watch?v=6civGWY1f2s Może ktoś z forum ma większą wiedzę na ten temat? Zastanawiam się czy takie stymulowanie mózgu nie rozleniwia go? 2. Książka *Odporność psychiczna. Siedem filarów. Tajemnica naszej wewnętrznej siły*. Książka nie odnosi się sticte do nerwicy, ale jest dobrym poradnikiem jak sobie radzić z trudnymi sytuacjami w życiu. Jeszcze jej nie czytałam, ale ma zachęcający opis: *Co czyni człowieka silnym? Co pozwala nam pokonywać trudne sytuacje? Amerykańscy psychologowie odkryli, że jest to zdolność radzenia sobie z kryzysami, niepowodzeniami, klęskami i traumatycznymi doświadczeniami. Zdolność tę tworzy 7 filarów: optymizm, akceptacja, nastawienie się na osiągnięcie celu oraz umiejętność porzucenia roli ofiary, uświadomienia sobie odpowiedzialności, budowania sieci kontaktów oraz planowania przyszłości.* Zamówiłam sobie tę książkę, jak tylko zapoznam się lepiej z jej zawartością, napiszę o niej więcej. No to tyle z moich brunetkowych rad :) Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Ignac ja to zauważyłam, ze mam mega przegrzany układ nerwowy. Ostatnio nie mogłam nawet wytrzymac w aucie jak mąż się sprzeczał ze mną..myślałam, że oszaleje !! wiesz najbardziej męczą mnie przeskoki..itd. Wiesz jak tak coś silniej emocjonalnie przeżywam(a jest tego masa;p;p) to czuję się baaaaaaaardzo wyczerpana tak, jakby baterie mi siadły..muszę się połozyć , odpocząć ..i dopiero... często czuję się zmęczona, albo rozdrażniona:(.. cięzko mi kiedyś taka nie byłam.. zawsze byłam mega wrazliwa i empatyczna, ale nie miałam nerwicy:(...wykańcza mnie czasami.. proszę wypowiadajcie się wszyscy czy macie podobne objawy... aktualnie jestem na etapie, ze coś mi się w głowie robi..:( albo skoczy ciśnienie:(, albo jakiś tętniak itd.., albo mam zawroty :( ehhhhhhhh

Odnośnik do komentarza

Ignac u mnie to raczej byly objawy nerwicy ,niegdy wczesniej tego nie doswiadczylam ... -brak pewnosci siebie ,owszem bo nigdzie nie czulam sie bezpiecznie,obecnie czuje sie w domu ,samochodzie i w pracy. -oczekiwanie niepowodzen,czyli jak wyjde z domu to napewno cos mi sie stanie,albo jak zostane sama i zacznie mi sie cos dziac to nikt mi nie pomoze. -sklonnosc do przezywania z niepokojem i napieciem majacych wystapic wydazen,wiec tak to tez mnie dotknelo gdyz mialam leki przed blachymi zdarzeniami zycia codziennego np.kolezanka zaprosila mnie do siebie i juz mysl a jak cos mi sie zacznie dziac i ona nie bedzie wiedziala jak mi pomoc,a wtedy co zrobie napewno umre albo doznam jakichs strasznych objawow itp.oczywiscie odmawialam i nadal nie jestem gotowa na nocowanie po za domem!! Ignac z tymi lepszymi i gorszymio dniami u mnie jest identycznie,wkurza mnie to bo nigdy nie wiem jak bede sie czula danego dnia... Brunetka masz absolutnie racje z ta muzyka jest swietna :) polecam: http://www.youtube.com/watch?v=gGJ8V78ADDY&feature=related http://www.youtube.com/watch?v=uh4jAYXPO6E -- ta oddzialywuje tez na te fale mozgowe o ktorych wspomniala Brunetka :) przy niej nie raz zasnelam z sluchawkami swietna sprawa kochani :) http://neurotyk.pl/Nerwica/Trening-autogenny-Schultza.html --Schultza takze polecam :) Brunetka nie sadze zeby to rozleniwialo nasz mozg tylko uspokaja go ;) Elkaaa kochana jestes wycienczona gdyz ilekroc sie denerwujemy lub odczowamy lek i z nim walczymy zuzywamy nasza CALA ENERGIE i naturalne jest ze czujemy sie wypompowani,a najlepiej to bysmy ucieli sobie drzemke ;) Ja dzisiaj czulam sie srednio kurka to przeziebienie mnie tak zamroczylo tak ze w pracy ponoc bylam blada i marzylam tylko o tym zeby wrocic do domku i sie polozyc do lozeczka,a teraz jestem w domu i co i net ;) Pozdrawiam was serdecznie :*

Odnośnik do komentarza

Ignac zapomnialam dodac ze jestem osoba bardzo energiczna i okrutnie gadatliwa co zreszta widac po postach :) zawsze uwielbialam kontakty z ludzmi na serio zdazylo mi sie nawet zagadac kompletnie obcego chlopaka ktory jechal ze mna w przedziale 2,5 godz spedzilismy rozmawiajac jak bysmy sie znali wieki :) takze to odbiera mi nerwica,z tym ze nerwica to my,nasze schowane gleboko niewlasciwie odreagowywane emocje...tak wiec mowimy wszystkim co nam nie pasuje albo pasuje nie krepujemy sie i nie trzymamy nic w sobie wywalamy z siebie na bierzaco !!!! Ponoc gdy ktos jest odwazny to tylko taka maska,sposob radzenia sobie z zyciem,Nie bez powodu sie mowi ze ci co sa tacy wytrzymali na zewnatrz,,twardziele,, w srodku sa b. wrazliwi i czuli,no wlasnie :)

Odnośnik do komentarza

Hej kochani! Nie wiem czy któraś/któryś z Was jest na forum czy wszyscy w pracy?? Bo kurczę jestem taaaaaaaaka mega zła:((( zjadłam przed chwilą śniadanie w tym nerwach i aż mi się cofa:(... Jestem wkurzona-wybaczcie, ale nie mogę się już stropować! Jestem zła, ze będąc tak młodą osobą zamknełam się w domu na wsi zabitej dechami..-może nie całkiem zabitej, ale w dużej części. KUrcze tak bym chciała, zeby któraś z Was się odezwala..nie mam nawet z kim pogadac. Nie pracuję skończyłam dobrą szkołę..i siedze w domu jak stara baba, która pierze, prasuje, gotuje, zajmuje się domem i tak od 7 lat, a mam 26. zaznaczam, ze nie mam dzieci. Przyszłam mieszkać do męża, bo kochałam..i nie myślałam z tego co widać mądrze... bo teraz mi z tym zle.. jestem zła na teściową, z którą miałam przed chwilą lekkie spięcie..jestem zła, ze nie wykopała męża, zeby był samodzielny. Ja rozumiem, ze jego zawód wymaga pomocy, ale ...jednak uwazam, ze był za mało samodzielny...nie będę Wam już szczegółów zdardzać...Nie chcę się wkurzać na teściową wiem, ze chciała *dobrze* dużo mi w zyciu pomogła(chodzi o finanse) jestem wdzięczna.., ale kurczę nie zmienia to faktu, ze się na nią wkurzam. Mamy razem kuchnię, pralkę mam u niej na dole. CZasem cżłwoiek po prostu chciałby odpocząć od nich...nie da się..bardzo ich lubię itd. , ale... Kurczę powiedzcie czy ja jestem jędzą??? Błagam odpiszcie, a jak trzeba opieprzcie!!! przeprzaszam za chaotyczność.. Ignac odezwij się..plisss.. wez mi napisz coś mądrego!

Odnośnik do komentarza

Witajcie Właśnie wróciłam z wizyty u psychologa...oj ciężko było, poryczalam się. Czeka mnie jeszcze druga wizyta za 2 tygodnie. Mam też zdecydować czy chciałabym podjąć psychoterapię grupową odbywającą się codziennie przez 3 miesiące... oczywiście bardzo bym chciała, tylko w momencie gdy znajdę pracę raczej nie będę w stanie pogodzić tych dwóch rzeczy. Chyba, że poszukam pracy tymczasowej, która będzie godzinowo elastyczna. Musze się nad tym zasnatnowić poważnie. Ela rozumiem chyba twoje odczucia, poświęcasz się dla męża, dla domu, ale sama nie realizujesz się zawodowo. Może po prostu porozmawiaj z mężem i opowiedz mu o swoich odczuciach? Duszenie w sobie emocji nie jest dobre. Ignac, mam takie pytanie, pisałeś wiele razy, że chodzisz do psychoterapeuty. Czy korzystasz w ramach NFZ? Jeśli tak, jak długo czekałeś?

Odnośnik do komentarza

ELKAAA a nie macie możliwości wyprowadzenia się od teściów? Ewentualnie oddzielenia np parteru od piętra? NAwet oddzielenie sprawiłoby, że poczułabyś że masz swój własny kąt, pewnego rodzaju azyl w którym możesz zamknąć drzwi na klucz i nie otwierać kiedy nie masz na to ochoty. Czasem rodzice-teściowie chcą dla swoich dzieci jak najlepiej, myślą że jako osoby starsze i bardziej doświadczone lepiej wiedzą co dla młodych jest dobre i jak powinni żyć. Nie zdają sobie jednak sprawy, że każdy chce mieć możliwość decydowania o sobie i dokonywania własnych wyborów. Popełnianie błędów jest też czasem potrzebne, bo czego sam człowiek doświadczy jest lepszą nauczką niż przestroga od innych osób. Dobrze, że darzysz teściową sympatią, ale musisz pomysleć o sobie, o mężu o dzieciach które kiedyś będziecie mieć. Każdy chce żyć własnym życiem, dlatego trzeba tą sytuację rozwiązać. Chciałabym podzielić się z Wami tym co znalazłam na necie, wydaje się fajną alternatywą psychoterapii dla tych którzy z jakichś powodów nie uczęszczają na nią - tak jak ja... Jest do ściągnięcia w pdf pt *Skuteczna terapia fobii społecznej* Jest podzielona na tygodnie, każdy rozdział trzeba *przepracować* przez tydzien, zanim przejdzie się do kolejnego etapu walki. Materiał przedstawia przede wszystkim sposoby walki z lękami, uczuciem nadchodzącego ataku itd.

Odnośnik do komentarza

Pola dzięki, że się mną *zainteresowałaś* . Pisz kobieto do mniej częsciej i tak mądrze;) Niestety .....nie da się oddzielić drzwiami..nie zrobilismy tego 3 lata temu po śłubie, bo myslałam, ze uciekniemy stamtąd, ale widzisz..siedzę tu i świruje.. Mam drzwi, ale dopiero jak się wchodzi na piętro gdzie jest supialnia i pokoj na poddaszu. Co z tego ..jakoś w tym domu dziwnie jest wszystko..mam jedną kuchnię przez tyle lat..dobrze, ze teściowa rzadko gotuje!! bo juz bym zwarjowała!! Mąż też między młotem, a kowadłem..nie chcę nikogo skłocać i siedzę po prostu cicho juz...teściowa nam pomaga i wiesz mąż pewnie się boi.., a szkoda gadać..

Odnośnik do komentarza

ELKAAA a czy ta pomoc musi się opierać na zasadzie ona pomaga-wy musicie się dostosować? Człowiek się boi, żeby nie urazić, nie powiedzieć nic co mogłoby zostać źle odebrane,a później dziwić się że chodzi znerwicowany bo nie może wyrzucić tego co mu siedzi na sercu. Ja póki co też z mężem mieszkam u rodziców tyle że u moich. Jest mi o tyle łatwiej, że do swoich mam większą śmiałość i wiem na co mogę sobie pozwolić a na co nie. U nas mieszka jeszcze brat z narzeczoną, która nic nie robi tylko *leży i pachnie* co tym bardziej doprowadza mnie do szału. Jestem w o tyle lepszej sytuacji, że zamierzamy robić poddasze na które mamy wejście z osobnej klatki więc jest jakaś nadzieja że jeszcze troche się pomęczymy i będzie lepiej. Ale póki co trzeba jakoś dawać rade i starać się dogadywać chociaż to nie takie proste gdy tyle osób korzysta np z tej samej kuchni. Elkaaa a jak u Ciebie z pracą? Szukasz czegoś?

Odnośnik do komentarza
Gość Optymistka

Elka współczuję Ci takiego układu, bo nawet najlepsi teście, ale tak pod nosem to duże nadwyrężenie cierpliwości. Moi teście bardzo chcieli nas do siebie ściągnąć, wyremontowali cały dół domu, zrobili na górze osobną kuchnię, a mimo to podziękowaliśmy. Po ślubie zawsze jest okres docierania się, a niestety mój mąż był podobnie jak Twój okropnie niesamodzielny, z prac domowych nie potrafił kompletnie nic. Bałam się, że jak zamieszkam z teściową, która mnie namawiała nawet do podawania mężowi kawy do łóżka, to nasze małżeństwo z pewnością by nie przetrwało. Zawsze co sami na gospodarstwie to sami, jak się kłócimy to tylko między sobą. Bardzo lubię moją teściową, ale nie chcę jej mieszać w nasze sprawy, niech się cieszy wnukami i tym, że ma trwałą rodzinę. Ostatnio nie miałam czasu siedzieć na necie, bo w pracy mnóstwo roboty a w domu zabrałam się za przerobienie kuchni. Kurcze tyle lat po ślubie, bo już 14 a ja dopiero teraz kupiłam sobie zmywarkę. Wszystko przez to, że co pomyślałam o zmywarce to miałam przed oczami kompletną demolkę kuchni. W końcu się za to zabrałam, przerabiam kuchnię i jeszcze nie skończyłam, bo wszystko robię sama, łącznie z budową szafek - tak tak, bawię się w stolarza. Nauczyłam się na naszej budowie obchodzić z wiertarką i teraz szaleję po chałupie a mężowi oczy wychodzą ze zdziwienia. Wczoraj stwierdził, że wykończeniem domu na działce też ja się zajmę. Wołam go tylko do ciężkich rzeczy, bo jestem filigranowej budowy i nie chcę się przedźwigać. Mam pytanie do wszystkich, którzy mają skurcze dodatkowe serca - w jakich sytuacjach macie je najczęściej? Ja ciągle swoje wiążę z problemami z przewodem pokarmowym. Wczoraj czułam się cudownie, byłam z córcią w markecie po prezenty na 2 przyjęcia urodzinowe i aż fruwać mi się chciało. Jak tylko sobie uświadomiłam, że dobrze się czuję, czy aby nie za dobrze to sama na siebie się wkurzyłam. No jak można mieć tak narąbane w głowie, żeby się zastanawiać czy nie za dobrze się czuję w danym momencie, zupełnie jakbym sama sobie nie pozwalała na taki komfort, tylko chciała sprowadzić się do parteru. Wracam do pracy :)

Odnośnik do komentarza

Optymistko gratuluję zaradności:)! Ja mam dodatkowe..i naturalnie na holterze się nie uchwyciły.. niestety mimo wielu obserwacji nie mogę ich rozkminić..niby nieraz sobie leże, albo tak jak wczoraj czytam, a tu ...pach..:( Ja już nie wiem sama:(( Jeśli chodzi o Twoje zachowanie u mnie to norma..jak się czuję dobrze, to z tyłu głowy pojawia się taka myśl:*a ni jest Ci przypadkiem za dobrze..??* i ciach ...

Odnośnik do komentarza

Dla nas teściowa wyremontowała górę:(.., której nie chcieliśmy.. tłumaczyła, ze chciała, zebyśmy mieli ładnie i dobrze sobie mieszkali.., a ja się pytam po co to było.. trzebabyło dorzucić pieniędzy i kupić mieszkanie np. , ale gdzie tam.. czasem miałam i mam wrazenie, ze trzyma nas specjalnie i wszystko robi po to, zeby się nie wyprowadzić , bo będzie wtdy samotna...

Odnośnik do komentarza

Optymistko, ja mam dodatkowe skurcze ale ciężko mi je z czymś połączyć. Zwykle jest tak że po prostu siedzę, leżę, robię coś i nawet nie myśle o nich a tu nie wiadomo skąd -skurcz. Ja ciągle mam nudności i jakiś ścisk żołądka ale nie zawsze wtedy mam skurcze więc nie wiem czy to ma coś ze sobą wspólnego. A jak dziś się czujecie? Ja od rana czułam się rewelacyjnie, a przed chwilą zaczęły się te dziwne *zawroty głowy* o ile można to uczucie tak nazwać. sama nie wiem jak to opisac.

Odnośnik do komentarza

Witam. Elkaaa nie wiem czy napiszę cos mądrego ale napisze Ci co ja myślę. W sumie to dużo madrych rzeczy już padło. Człowiek potrzebuje swojego miejsca. Najpierw teoria, powinnaś rzeczywiście powiedzieć mężowi o swoich odczuciach. Zrób to w sytuacji kiedy będziecie mogli dłużej pogadać spokojnie, bo poruszanie tekich tematów *na szybko* nie jest dobre i mogą wyjść z tego nieporozumienia. Wytłumacz mu jak się czujesz ale tak żeby wiedział że nie chodzi o jego matkę tylko i Ciebie, że nie masz nic do niej, wręcz przeciwnie, nie masz też nic do niego. Że TY potrzebujesz samodzielności, możliwości odcięcia czasami sie od świata bez względu na to czy jest on dobry czy zły. Mów przez JA podkreślając to - lepiej działa w takich sytuacjach. Zaproponuj wspólne zastanawianie sie nad rozwiązaniem tej sprawy i znalezieniem najlepszego wyjścia. W trakcie takiego zastanawiania się będziesz mogła go jeszcze utwierdzić że chodzi o Twoje potrzeby a nie jekiś konflikt czy pretensje do teściowej. Napisałem że to teoria bo jezeli chodzi o praktykę to zupełnie nie znam wzajemnych układów, problemów możliwości więc trodno to przełożyć na sensowną praktykę. Mam nadzieję że to co napisałem pomoże Ci podjąć działania dostosowane do Twojej konkretnej sytuacji. Druga sprawa, to Twoje siedzenie w domu - to jest koszmar!!! Nie siedzenie w domu samo w sobie ale rozumiem że Ty dziewczyno absolutnie nic nie robisz dla siebie, a to jest masakra. Nie wierzę że 100% czasu zajmuje Ci gotownie pranie i sprzątanie, więc pewnie troche czasu masz. ZAJMIJ SIĘ CZYMŚ DLA SIEBIE!!! Rozumiem że nie możesz znaleźć pracy, bo to by było super i przy okazji wyrywała byś sie z domu, systematycznie. Spróbuj znaleźć sobie jakieś zajęcie, coś co Cię wciągnie, zainteresuje. Pamiętaj że internet bardzo ułatwia takie sprawy, bo nie tylko można łatwiej czegoś poszukać ale również można różne rzeczy robić za jego pośrednictwem. Pomyśl sobie co Ci zawsze sprawiało radochę i to rób. Jak chcesz to wciągnij w to męża, ale niech będzie to Twoje i żeby wiedział że to Ty go wciagasz. Chce to niech sie przyłączy, nie to trudno ale Ty to będziesz robić dalej. Takie *zajęcie* działa super. Troszkę wiem jak się mozesz czuć bo mieszkałem z teściami 2 lata a i teraz mieszkają niedaleko więc są ciagle w zasięgu. Pamiętam jak sie czułem mieszkając razem i wiem jak się czasami czuję teraz jak są u nas a ja wracam z pracy i chcę odpocząć. Czasami mam ochotę wystawić teściową za drzwi żeby już sobie tylko poszła. I nie chodzi o to że robi coś złego tylko sama jej obecnośc mnie rozstraja. Dziewczyno haftuj, rób na drutach śpiewaj w chórze chodź na szczudłach - cokolwiek ale żebyś to robiła, robiłą wyłącznie dla siebie i żebys z tego miała radochę. Ja na tej zasadzie zacząłem grzebać sie w genealogii mojej rodziny - kupa zabawy, dużo satysfakcji i przy okazji udało mi sie skomunikować ze sobą wszystkich żyjących członków mojej rodziny(duża nie jest) rozproszonych po Polsce i świecie. Ktoś się pytał o terapeutę - nawet nie próbowałem na NFZ bo zależało mi na tym żeby to był ktoś sprawdzony a nie przypadkowy (wcześniej próbowałem u 3 różnych z marnym skutkiem) - nie chciałem ryzykować po raz kolejny nieudanej próby. Także zgłosiłem się do konkretnej osoby. Niestety płacę grzecznie za każde spotkanie ustaloną stawkę i ciesze się ze póki co mnie na to stać, bo inaczej nie wiem co by było; i grzecznie dojeżdżam bo wybierałem osobę a nie miejsce.

Odnośnik do komentarza

Dzięki Ignac... Niestety rozmowa z moim męzem skończy się jak zwykle czyli na niczym... On powie, ze teraz ma inny cel itd. , ze musi cos osiągnąc itd.. Jeśłi chodzi o moje zajęcia to to samo mówi mi ciągle mój tato... kiedyś spiewałam miałam nawet swój zespół..generalnie w kierunku muzycznym jestem uzdolniona i plastycznym.. kocham tez mode i się nią interesuje..problem w tym, ze odkąd mieszkam tu na wsi to nic nie robię dla siebie..oprócz kupowania ciuchów itp. Wszystko robię dla męża i pod męza..calkowicie mu się oddałam.. Nawet o 6 rano wstaje, bo on wstaje i muszę go wyprawić..uwierz mi , że spędzam w kuchni większość swojego życia.. śniadanie, potem obiad, potem jakiś deser np. ciasto pieke, potem kolacja, a w międzyczasie pranie, okrzątka, piesek itd. moje kolezanki do tej pory nie umieją i nie gotują, a ja w *garach* siędzę już 8 rok..za wczesnie zaczełam też zycie samodzielne:(..trochę się to na mnie teraz odbija..czasem mimo, ze KOCHAM GOTOWĄC nie mam już po prostu na to ochoty, ani siły...

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×