Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nerwica lękowa - jak z nią walczyć?


Gość aga

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich, jestem tu nowa. Rozumiem was doskonale... Zmagam się z tym od dwóch miesięcy. Najgorsze były początki, człowiek nie wiedział co się dzieje, myślałam, że to pewnie od serca robi mi się tak słabo, gdyż czułam kołotania, czasem kłucie. Ale badania wykazały, że z sercem wszystko ok., podobnie jak z tarczycą, itd., itp. Teraz wiemy, co nam jest i dlatego jest łatwiej. Choć ta choroba potrafi bardzo uprzykrzyć życie, wiemy na czym polega. I dlatego jest nam łatwiej z nią walczyć. W życiu nie pomyślałam, że będę miała nerwicę. Może nie jestem oazą spokoju, ale byłam pewna, że ta choroba spotyka tylko ludzi nerwowych, wybuchowych. Początkowo byłam załamana, ciągle płakałam, nie miałam ochoty żyć, do tego brak apetytu, poranne biegunki, koszmar. Teraz pozostał jedynie lęk i uczucie osłabienia. Czasem robi mi się ciemno przed oczami, tak jakby nagle się ściemniło, widzę wtedy nieostro, chwieję się, tracę równowagę i mam wrażenie, że zemdleję. Najgorzej jest dla mnie stać w kolejce... Ja, zawsze zaradna, teraz czuję się taka nieporadna w wielu sprawach. Ale co wam będę przynudzać... Znacie to...

Odnośnik do komentarza

Walka z nerwicą lękową to przede wszystkim nie faszerowanie się tabletkami. Mam 28 lat bujam się z tą przypadłością od jakiś 8 i jest to uwarunkowane genetycznie ojciec tez to ma. W moim przypadku ataki bardzo rzadko mi się przytrafiają, jak to robię? Poniżej pięć przykazań do których należy się zastosować: Pierwsze starać się unikać stresu strasznie wyniszcza organizm (podnosi ciśnienie, zwiększa wydzielanie soków trawiennych co z kolei może powodować zgagi a dalej wrzody żołądka itd. itp.). Drugie spać przynajmniej 6-8 godzin (ludzie przez sen organizm odpoczywa i się regeneruje!!!!). Trzecie odstawić używki (papierosy,kawa,red-bulle i inne świństwa), -alkohol w umiarkowanych ilościach Czwarte regularnie zająć się jakimś sportem (w moim przypadku jest to basen 2 razy w tygodniu). Piąte nie przepracowywać się, choć wiem z własnego doświadczenia że czasem trudno ale przynajmniej w ciągu dnia zrobić sobie 2/3 przerwy 15-20 minutowe, zamknąć oczy i starać się zrelaksować (naprawdę pomaga). Co robić kiedy czujemy że będziemy mieć atak - szybko skierować myśli na inny tor Co robić kiedy mamy już atak - tutaj sprawa się komplikuje na każdego działa co innego wszystko zależy co wmówiliśmy naszej podświadomości jako lek na mnie np działa pójście do łazienki przemycie twarzy zimną wodą oraz kilka spokojnych oddechów ale nie zawsze ma się dostęp do wody tak więc alternatywą jest 1 tabletka relanium która nosze zawsze przy sobie i daje mi to komfort psychiczny że ją mam i w razie co wezmę, aczkolwiek przez te 8 lat łykałem 2 góra 3 tabletki bo tak jak pisałem na początku faszerowanie się psychotropami to nie droga. Pamiętajcie to tylko nasza głupia wyobraźnia tak działa, poza tym nic nam nie jest i wmówcie to sobie do waszych makówek, a gwarantuje że od razu lepiej się poczujecie grunt to pozytywne nastawienie. Mam nadzieje że choć jednej osobie pomogę to już będzie coś ;) Jak ktoś będzie miał jakieś pytania zapraszam chętnie wysłucham i podzielę się doświadczeniami

Odnośnik do komentarza

Ja sie właśnie zastanawiałam nad tym czy u mnie to tez nie jest uwarunkowane genetycznie bo moja mama ma nerwice i przez lata walczyla z depresja. A ja nie chce tak dlugo sie z tym meczyc. Na szczescie to forum mi dalo kopa, wiec mysle ze jakos sobie poradzimy WSZYSCY- BEZ WYJĄTKÓW !!! ;) Pozytywne myślenie przyciąga pozytywne zdarzenia! Pamietajcie o tym ;) A tak nawiasem to przypomnialo mi sie to, co mi mówił psycholog. Bo te *natretne mysli* nie dawały mi spokoju i psycholog znalazl na to sposob. Kazał mi prowadzić pamietnik, tzn znalezc wieczorem pol godzinki i *wyczyszczac glowe z tych mysli* a jak juz wszystko z niej wyrzuce to jak te mysli nadchodza to mam mowic STOP i myslec o czyms pozytywnym. W duzym stopniu mi to pomaga, ale to wymaga konsekwentnosci z naszej str., bo trzeba pisac regularnie. Piszę od 2 m-cy ale widze efekty i teraz pisze rzadziej bo troche zmienilam myslenie ;) Mam nadzieje ze ktoś z tego skorzysta ;)

Odnośnik do komentarza
Gość astrokasia

Hej, coś może w tym być, u mnie mama ma nerwicę a tata depresję. Choć lekarz taty uważa, że to nie powinno grozić mnie albo siostrze to i tak mam obawy... Marq masz świętą rację, nie możemy pozwolić aby zeżarły nas nerwy. Dla mnie pomaga wygadanie się narzeczonemu. Zawsze kiedy wyrzucałam z siebie wszystko twierdził, że zrzędzę i narzekam. W końcu przełamałam się i opowiedziałam o sercu, wybudzaniu się przerażonej w nocy, utracie sił, strachu, o to, że skończę z depresją, po czym jeszcze większym strachu. Zgodził się już nawet na wzięcie kota ze schroniska dla mnie :) Natomiast zaczęło pomagać mi podejście, jeśli coś mi jest i jestem chora to nerwy na to nie pomogą, nie sprawią, że cudownie choroba minie a tylko dodatkowo nas umęczą. Wczoraj usłyszałam podejrzenie jaskry (niedokrwione dna oczu i podwyższone ciśnienie w gałkach), ale trzymam się, po kilku atakach paniki doszłam do wniosku, ze nie warto. W niczym mi to nie pomoże a tylko zwiększy mi ciśnienie i pogorszy to co jest teraz. Nie warto pogarszać zdrowia przez własny strach.

Odnośnik do komentarza

Witam! Jestem tu nowa ale czytając wasze posty czuje sie jak *w domu*;) Mam niespelna 24lata.Z nerwicą zmagam sie od prawie 4 mies. Wszystko zaczelo sie w grudniu tamtego roku. Ni z tego ni z owego zaczelam sie dusic. Mąz wezwal pogotowie. Zabrano mnie do szpitala gdzie dostalam nastepnego ataku. Wstepnie stwierdzono ze to tężyczka na tle nerwowym ale po zrobieniu wszelkich badań wykluczono to. Po rozmowie z psychiatrą stwierdzono ze to nerwica lękowa. Przepisano antydepresanty i leki uspokajające i wypisano do domu. Po 3mies ciąglego brania lekow mialam wrazenie ze lęki jakby sie nasilaly. Od 2tyg nie biore nic. Pierwszy tydz bez lekow byl rewelacyjny. Czylam sie tak jak by spadla ze mnie jakas otoczka nierealnosci w ktrej bylam przez te 3 mies brania lekow. W tym tyg jest troszke gorzej bo znowu wrocily dusznosci aczkolwiek nie są one tak dokuczliwe jak przed tem. Jutro mam zamiar zapisac sie na psychoterapie bo z mężem planujemy dziecko wiec nie chce wrocic do psychotropow. Czy moze znacie jakies skuteczne metody na szybkie uporywanie sie z paralizującym lękiem, ktory jak wszytkim nam tu, znacznie utrudnia życie...:/ :(

Odnośnik do komentarza
Gość TOSIA1978

Nawet nie wiecie jak bardzo się cieszę, że Was znalazłam:) może mi pomożecie bo już sobie z tym nie radzę za cholerę:( Otóż cały czas wmawiam sobie jakąś chorobe, porobiłam już dużo badań, bylam u okulisty, na usg jamy brzusznej, ekg kilka razy, byłam u kardiologa - co prawda żadnych badań nie robil ale wywiad robil- morfologia, ob, potas, wapń, magnez i wiele inncyh, tarczyca- wszystko w porządku....a ja normalie nie moge funkcjonować; mam potworne bóle głowy, które po środkach przeciwbólowych przechodzą, mam też zasłabnięcia- czasem nawet boję sie do samochodu wejść, bo zastanawiam sie czy dojadę do celu....potrafi mi sie słabo zrobić , że muszę sie zatrzymywać; mam też kolatania serca, czasem oddechu złapać nie umiem, wybiegam na dwór, pocą mi sie ręce; drgają mi powieki - to już 4 miesiące, ostatnio zauważyłam cierpniecie palców u stopy - dzisiaj tego nie czuję; boli mnie w klatce piersiowej....no i a konto tego właśnie doszłam do wniosku, że może mam guza mózgu:(

Odnośnik do komentarza

Witam mam nerwice od 6 lat.. Tabletki na uspokojenie bralam ok 3 meisiecy i nie dalam sobie wcisnac zadnych psychotropow, leczylam sie persenem oraz wmawianiem sobie ze wszytsko jest ok... pierwsze 3 lata byly najgorsze, stopniowo bylo co raz lepiej, ogolnie zyje normalnie poza tym, ze boje sie wychodzic do klubow oraz pic alkohol... czasami mam ochote wyjsc i potanczyc, napic sie lampke wina ale strach przed tym mnie powstrzymuje. Caly czas cos mi jest mam dopiero 26 lat, a nie pamietam dnia zeby mnie nic nie bolalo, klulo, dusilo... nie boje si emseirci, boje sie tylko ze sie udusze, czyli astmy, wstrzasu anafilaktycznego... wiem, ze to malo prawdopodbne ale to i tak mi nie pomaga. Aktualnie mam bole i klucia w klatce piersiowej a takze w plecach, bylam z tym u kardiologa, przebadal , powiedzial, ze to bola miesnie i stawy, ale teraz boli mnie juz od 3 tygodni i zadna masc nie pomaga, wiec znowu boje sie, ze to moze pluca, serce albo sama juz nie wiem co... nauczylam sie uspokajac poprzez oddychanie przepona, treningi autogenne, zauwazylam tez ze gdy jestem w pracy mam mniej objawow, jestem zajeta, najgorzej gdy mam za duzo czasu wtedy kazde klucie czy bol jest odnotowany w mojej glowie i wyobrazenia rosna a panika sie nasila. Mysle ze juz nigdy nei bedzie normalnie, tak jak przed nerwica, strasznie mnie to smuci, bo nie potrafie byc na prawde szczesliwa, mam dosc spokojne zycie, kochanego meza, fajna prace, pomimo tego nie potrafie zyc pelnia zycia, czuje jak bym zyla tylko polowe, ze stac mnie na wiecej, ale moje leki oraz objawy chorobowe mi na to nie pozwalaja. Jestem bardzo aktywna, uprawiam duzo sportu i dzieki temu czuje sie lepiej, jednak nie powstrzymuje to glupich lekow i wyobrazni. Mam tez od czasu do czasu silne odczucie deja vu.. tak jakbym znajdowala sie w innym miejscu i nie mogla sobie przypomniec gdzie jestem, a w tym samym czasie normalnei si zachowuje, rozmawiam z ludzmi nikt nie wie co sie ze mna dzieje, a ja przezywam dramat... glosy dochodza zza sciany, czasami zawroty glowy, poczucie zagubienia i wypbcowania, nei wiem gdzie tak na prawde jestem, albo jakbym widziala siebie z boku i nie wierzyla w to, ale jestem w pelni swiadoma otaczajacej mnie rzeczywistosci i tego co sie ze mna dzieje..

Odnośnik do komentarza
Gość martaaa123

Ehh skad ja to znam Aga.. ja juz sie w z tym bawie 2,5 roku ( doszlam do takiego wniosku ostatnio..) i tez raz lepiej raz gorzej ale i tak dla mnie tragedia :( jak czytam to wam wsyztskim dobrze jest w pracy/szkole, zajmiecie sie czyms i nie ma mysli, objawow... a mnie wszytsko dopada w szkole, kiedy jestem w domu i mam jakis objaw praktycznie mnie on az tak bardzo nie interesuje, a w szkole boje sie ze zaraz cos mi bedzie, jak wczoraj wszystko ladnie pieknie a potem jak mnie scieło to masakra.. uciski, zawroty głowy, oczy mnie bolaly, nie wiedzialam jak mam usiasc zeby mi sie polepszylo, wreszczcie wyszlam z klasy sie przejsc ale to nic nie dało, zaczela mi dretwiec twarz ( tego jescze nie mialam heheheh) i oko, normalnie mialam wrazenie ze moze jakis paraliz czy co to.. ja nie wiem, nie umiem sobie z tym radzic w szkole :( w liceum zylam na tabletkach ziolowych, az przedobrzałam chyba z nimi ale zadnego efektu nawet po dluzszym czasie stosowania wrecz zrzucilam na nie wine o uciski w głowie i teraz mam uprzedzenie,o. bylam u siebie w miescie czulam sie inaczej a teraz poza domem, na tyle godzin ehhh... tak mnie podpuscili z tabletkami mocniejszymi ze ostatnio mialam sile i wole i nie brałam do szkoly, ale dzis czuje ze musze.. tak jak mowisz natomiast z tym, ze *Mysle ze juz nigdy nei bedzie normalnie, tak jak przed nerwica, strasznie mnie to smuci, bo nie potrafie byc na prawde szczesliwa..* to jest fakt :/ ja już nie pamietam jak wyglada normalny dzien bez nerw, az sie plakac chce.. isc tu tam bez bolu, mysli, na spokojnie z usmiechem.. a teraz mysl o bolu,objawach jest przy codziennych sprawach, zawsze.. :( a jelsi chodzi o uczucie DEJA VU to moze to byc *Derealizacja - zaburzenie psychiczne określające różnego rodzaju odczuwanie zmian otaczającego świata. Osoba dotknięta derealizacją ma poczucie jakby otaczający ją świat był w jakiś sposób zmieniony, nierealny, oddalony. Główną przyczyną pojawienia się tego zaburzenia jest lęk, jednak może do niej również doprowadzić zmęczenie.* wiec moze to to... ja mialam podobne objawy ale mi sugerowano padaczke, ale u was bo juz jestes 2 osobą watpie, jest to raczej na tle nerwowym.

Odnośnik do komentarza
Gość astrokasia

Mam identycznie, raz jest lepiej a raz gorzej, dla mnie ten tydzień to był koszmar, drętwieje mi cale ciało, doszły już drętwienia twarzy, dostałam jakieś antydepresanty (ale narazie nie biorę do czasu konsultacji z okulistą), skierowanie do neurologa, ciągle krążę po lekarzach, aby każdy mnie obejrzał choć internista podejrzewa nerwicę lękową, postawiono mi diagnozę jaskry, wczoraj to się potwierdziło (Bogu dzięki wcześnie wykryta), dziś przyszło znowu to cholerne uczucie lęku, lęku czegoś bliżej nieokreślonego, zżerającego od środka, który pojawia się np. podczas oglądania fajnego programu w TV. Wczoraj po raz pierwszy szczerze śmiałam się przez pól dnia, mimo potwierdzenia choroby, spotkałam się z przyjacielem, wypiłam gorącą czekoladę we wspaniałej klimatycznej kafejce w Sopocie, koleżanka zrobiła mi żart z okazji 1 kwietnia, to była niezwykle miła odmiana. Narzeczony zgodził się na przygarnięcie kotki ze schroniska. Teraz staram się przypominać sobie wczorajszy śmiech i radość aby odpędzić to cholerstwo. Całe szczęście jest jeszcze miejsce takie jak to gdzie możemy wszyscy podzielić się swoimi obawami, doświadczeniami, bólem i radami.

Odnośnik do komentarza

Witam,jestem tutaj nowa.Ja mam takie objawy straszne bole w klatce piersiowej,serca,w glowie tak dziewnie sie mi dzieje jakby palilo mi sie czubek glowy,do tego potrafia okropnie rozbolec uszy,momentami mam jakbym miala zaslabnac i nie wiem co sie ze mna i wokol mnie dzieje.Czy tez tak macie te objawy jak tak mam codziennie od rana do wieczora,najgorzej jest jak jade samochodem czy jestem w pracy.Pije Xanax i pollpranolol,ale wypije tabletke minie godzina i te potworne objawy znow sie pojawiaja.juz nie moge normalnie funkcjonowac.

Odnośnik do komentarza

Uff. Co za ulga. Już myślałam, że jestem jakaś nienormalna czy coś. Mi również towarzyszy to uczucie nierealności. Nie wiedziałam skąd się to bierze... Ja jestem zupełnie zdrowa, przebadali mnie już chyba pod każdym kątem, teraz tylko czekam na wyniki EEG. Od pół roku chyba jeszcze nie miałam takiego momentu, żeby nie myśleć o tych wszystkich paskudnych objawach... Mam dopiero 17 lat, a czuję się jak 70-letnia staruszka. Do tej pory myślałam, że życie jest bez sensu i nic dobrego mnie juz w nim nie spotka. Na szczęście trochę mi pomagają te tabletki od psychiatry. Chciałabym normalnie chodzić do szkoły, ale jak chodziłam to nie dawałam sobie rady z tym wszystkim. Cały czas mi sie kręciło w głowie i było mi słabo, drżały mi ręce i nogi i drętwiała twarz na dodatek i oddychać nie mogłam. Czuję się gorsza od moich rówieśników, bo chciałabym się bawić tak jak oni, chodzić na imprezy i korzystać z życia, ale jak?! Mam wrażenie, że patrzą na mnie jakbym udawała albo urwała się z kosmosu czy coś... Trochę mi juz przeszły te ostre objawy, ale jak było źle to przez 1,5 m-ca nie wychodziłam z domu, bałam się wejść do sklepu, autobusu, itp. A już nie wspomne o jakiejś kawiarni czy coś. Teraz jest mimo wszystko lepiej, bo staram sie o tym nie myśleć, ale chciałabym, żeby było tak fajnie jak dawniej, a boję się że jak to przejdzie to bardzo szybko wróci...

Odnośnik do komentarza

Cieszę się, że nareszcie ktoś mnie rozumie... Dobrze, że widze juz jakąś poprawę, bo miałam juz dość przepłakiwania całych dni i nocy. Żeby to przezwyciężyć trzeba miec dużo siły i samozaparcia i oczywiście wsparcia bliskich... staram się przerzucac myśli na pozytywny tor, ale nie zawsze się udaje. Grunt to nie poddawać sie i nie użalać nad sobą, bo inaczej nerwica nas zagnębi!

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich ! Julio takie same miałam objawy ,jakie tabletki bierzesz od psychiatry ? Zuzanna777 co u Ciebie słychać dawno nie pisałaś jak się czujesz ? u mię są lepsze i gorsze dni najgorzej jest to że jak zaczyna mię coś boleć to dostaję nerwów i cały czas się zastanawiam . a branie leków jakich kolwiek jest dla mię okropnością . Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość martaaa123

Jula nie mozesz tak myslec, ja tez pamietam tamte wakacje gorące tez mi bylo zle ale to kazdemu jest zle w takie 30 stopniowe ciepło. Nie wychodzic z domu najlepiej kiedy jest tak cieplo czyli 11-14 godzina pewnie nie wiem zreszta, wyjsc wieczorkiem, czapka jakas na głowie, okulary to wazne, woda pod reką a w domu jakis wiatraczek czy cos:)

Odnośnik do komentarza

Hej :) mam tak samo jak wy.. zaczeło się w gimnazjum, ale to były nieznaczące objawy.. tak jakbym nie łapała rzeczywistości- wiecie o co chodzi :) potem był spokój.. i zaczęło się przed maturą ... kręcenie się w głowie, duszności, strach... i problem z przełykaniem śliny... zaczełam się nią ksztusić.. to chyba najgorsze co może być.. mam to do dzisiaj chociaż minał juz prawie rok... teraz studiuje na pierwszym roku. nie chodze na zajęcia bo się źle czuje.. przeraża mnie sam dojazd.. zajmuje mi około godziny.. gdyby coś mi się stało nie byłoby nikogo kto by mogł mi pomoc. nie byłoby żadnego mieszkania w pobliżu w którym mogłabym się położyć.. ta mysl mnie przeraza, sama się nakręcam... to jest chore, nie chce tak żyć. wszyscy mowią że czasy studenckie to najlepszy czas w życiu.. a ja? ja go nie mam bo nie chodze na zajęcia, jestem zamknięta na nowych ludzi.. i tak w koło macieja.. jak juz przychodze na zajecia to czuje się samotna bo wszscy juz sie znaja,a ja nie znam nikogo... wtedy wzrasta we mnie uczucie że jestem sama ze jak źle sie poczuje to nikt mi nie pomoze... i tak cały czas. mam ochote wyjechac, odpoczac, ale sie boje! boje sie wakacji-- bo jest duszno, gorąco.. kiedys jeździłam wszedzie, mogłam usiedzieć w autokarze 30 h, jechać na wymiane Niemiecką do ludzi których kompletnie nie znam i mieszkać z nimi w jednym domu.. a teraz? nie moge pojechać do innego miasta... kiedys duzo jeździłąm rowerem. a teraz? bałabym się że zemdleje bo się zmęczę.. męczy mnie to.. ale z drugiej strony boje się iśc do lekarza,b o boje się że wyśle mnie do szpitala psychiatrycznego.. a i jakby tego było mało to jestem jeszcze hipochondryczka :) ehh.. dajcie jakies rady jak moge sobie pomoc. pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Najważniejszą rzeczą, jakiej powinnismy się nauczyć jest akceptacja choroby i ignorowanie dolegliwości. Nie jest to moż eproste, ale właśnie przeczytałam opowieść człowieka, który wyszedł z nerwicy i jakos lepiej mi sie zrobiło, bo widze cień nadziei na wyzdrowienie. ;) Przeczytaj sobie : http://moja-nerwica.republika.pl/ Gość całkiem mądrze opowiada o technikach, jakie mogą nam pomóc ;)

Odnośnik do komentarza
Gość martaaa123

Tez czytalam to hehe ale dobrze zrobilo mi sie na pare dni, mialam sile, motywacje ale kiedy objawy mnie znowu przerosly oczywiscie w szkole, wszystko sie skonczylo. no i du..pa.. w ogole kiedys sie nastawilam ze bedzie dobrze i 2 tygodnie wytrzymalam mowie jest dobrze i bedzie dobrze:) i wtedy jeden jedyny objaw potrafił popsuc mi nadzieje, ze bedzie dobrze i znowu wróciłam do punktu wyjscia,eh. wlasnie wez sie naucz zyc z dolegliwosciami to jest najlepsze! przeciez tego sie nie da zrobic bo jak zaczyna cos mi byc to moje mysli nie umieja skupic sie na niczym innym tylko na tym no i robi sie to milion razy gorsze..

Odnośnik do komentarza

Hej ! Dawno mnie tu nie było, a to z prostej przyczyny - czułam się dobrze, a jeśli były gorsze dni, to mimo wszystko byłam silniejsza od niej - silniejsza od nerwicy. Mój stan w ciągu ostatnich dwóch dni bardzo się pogorszył. Jest strasznie. Okropna derealizacja, całe mnóstwo innych objawów. Nie mogę pracować, wychodzić ze znajomymi... Myślałam, że kiedy obronię mgr, a miało to miejsce tydzień temu, uwolnię się już od tego, ale nie. Nie mam na ogół w życiu sytuacji stresujących, a bierze on się nie wiadomo skąd i powoduje ataki paniki. Nie mam już sił na to wszystko...

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×