Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Podejrzenie zespołu WPW


Gość Maciek

Rekomendowane odpowiedzi

Witam Wszystkich, czytam i czytam Wasze posty i sama już nie wiem, co sądzić o zabiegu ablacji. Wg kardiologa mam najprawdopodobniej WPW :) ataków nie mam często, ostatni prawie 2 lata temu, na zapisie ekg utrwalony 1 - z całego mojego życia a mam lat 27, ale głównie ze względu na planowaną ciążę zalecono mi zabieg. Zastanawiam się też nad wyborem ośrodka, w którym wykonano by zabieg, co myślicie o Zabrzu? Proszę o pomoc, pozzdrawiam
Odnośnik do komentarza
Witam.Mam 33 lata. Zespół WPW miałam od 6 roku życia. Diagnozę postawiono dopiero jak miałam 16 lat. Zaczęło się niewinnie; kilku sekundowe -minutowe galopowanie serca. Przechodziło samo. Zresztą zanim zdążyłam komukolwiek o tym powiedzieć już bywało po wszystkim. Ataki z czasem jednak zaczęły się nasilać. Zaczęła się jazda po lekarzach. Nic nie wykryto. Nie pomogło ekg, usg, echo serca. Lekarze stwierdzili że po prostu *dojrzewam*. Siedmioletnie dziecko! Ale to był dopiero początek tej drogi przez mękę. Przez ten czas miałam podawane wszelakie możliwe dostępne leki nasercowe, uspakajające, na żołądek i Bóg jeden wie na co jeszcze. Ataki nasilały się, były coraz częstsze silniejsze i dłuższe. Zaczęła się tułaczka po szpitalach. Nikt nie potrafił mi pomóc i nikt nie wiedział co mi jest. Dodam że mieszkałam w małej miejscowości w dawnym województwie Koszalińskim teraz to Zachodniopomorskie. Każda obsada karetki pogotowia znała mój adres i problem do jakiego jadą gdy było wezwanie. I tak, czasami co kilka tygodni, potem co kilka dni przyjeżdżali. Najpierw, tak jak pisałam wcześniej przechodziło op podanej tabletce, potem po zastrzyku, następnie były kroplówki, aż w końcu doszło do użycia prądu. Dwie ostatnie metody już odbywały się w szpitalu. Za każdym razem było coraz gorzej. Szpitale w Szczecinku i Koszalinie znałam już od podszewki. Poznań i Szczecin zostawiono mi na deser. Nikt nie potrafił mi pomóc, i co najważniejsze postawić diagnozy. Do dziś pamiętam słowa lekarki z Koszalina, skierowane do mojej mamy:* NIECH SIĘ PANI CIESZY ŻE DZIECKO NIE MA ŻADNEJ WADY SERCA* A ja byłam wrakiem człowieka; z 12 miesięcy w roku 10,5 spędzałam na *erkach*, nie mogąc wstawać z łóżka. Ciągle podłączona do jakichś kroplówek i aparatów. Tak spędziłam całe dzieciństwo.Przyszedł taki moment że ataki trwały po tygodniu i nie pomagało już pobudzanie serca prądem. Miałam poparzoną klatkę od elektrod i nikt nie wiedział jak mi pomóc. Skierowano mnie do Szczecina. Tam w ciągu trzech tygodni zrobiono mi trzy badania. Śmiech na sali po prostu; krew i mocz. O dziwo pod koniec trzeciego tyg. koronorografię!!! I to był strzał w dziesiątkę, tylko nie dla tamtych lekarzy. Na badaniu straciłam przytomność. I to wcale nie z bólu, bo do tego byłam już praktycznie przyzwyczajona. Wywołali taki atak że organizm tego nie wytrzymał a oni nie mogli sobie z tym poradzić. Mieli problem ze zmonitorowaniem ilości uderzeń serca na minutę. Przerwano badanie. Zebrało się konsylium z uczonych profesorów i innych lekarzy. Nad moim łóżkiem radzono: czy wymienić zastawkę, wszczepić rozrusznik czy może całe serce do przeszczepu. A może poczekać jeszcze i zobaczyć co będzie dalej. Z perspektywy czasu wiem, że tyle szczęścia w tym całym nieszczęściu co ja, nie miał wtedy nikt. Na oddziale był stażysta, który zainteresował się moim przypadkiem. Po rozejściu się *szanownego* grona profesorów przyszedł do mnie na rozmowę. Powiedział że zna wyśmienitego lekarza, profesora, specjalistę od takich schorzeń, on sam jest jego uczniem i może przedstawić mój przypadek jeśli rodzice tylko wyrażą zgodę. Wszystko poza wiedzą sznownego konsylium. I tak, rozmowa ze mną odbyła się w czwartek. W piątek rodzice wypisali mnie na żądanie ze szpitala (wysłuchawszy że są wyrodni i skazują mnie na śmierć), a w sobotę rano wysiadaliśmy z pociągu po całonocnej podróży z wykradzionym ze szpitala, przez stażystę, kartonem całej dokumentacji historii mojej choroby w Warszawie. Doktor okazał się być ordynatorem jednego z oddziałów w Warszawskim Aninie. W szpitalu zostałam gruntownie przebadana, zdiagnozowana i przeprowadzono operację. To w tym szpitalu dowiedziałam się że to WPW i że można to wyleczyć. Wprawdzie mój przepadek był skrajny z innymi jeszcze problemami, jak np zastawka ale do wyleczenia. W szpitalu spędziłam 7 długich miesięcy, łącznie ze świętami Bożego Narodzenia, bez przepustek ale było warto. Operacja na otwartym sercu trwała 9,5 godz. Powiodła się. Nie obyło się za to bez komplikacji pooperacyjnych. Mimo to dziś jestem chyba najszczęśliwszą osobą pod słońcem. Mimo długich lat bólu, cierpień, łez i zwątpienia mogę normalnie żyć. Przedemną jeszcze kiedyś jedna operacja ; wymiana zastawki mitralnej, to pewne ale to nic w porównaniu z tym co przeszłam. Mimo mnóstwa zakazów i nakazów ze strony lekarzy mam normalną rodzinę, 3 ślicznych udanych dzieci. Pracuję i uczę się. Jestem w pełni sprawna fizycznie, choć mało brakowało a zostałabym kaleką do końca życia czekając w szpitalu w Szczecinie. Kochani jeśli ktoś z Was, będzie miał możliwość zoperowania się w Aninie niech nie zwleka, bo ja z całego serca polecam Wam ten szpital, tych lekarzy i cały personel. Nazwisko fantastycznego profesora i lekarza który mnie wtedy przyjął na oddział i operował przewinęło się już wcześniej wśród wypowiedzi
Odnośnik do komentarza

IWANA, fantastyczny post, wspolczuje i ciesze sie z Toba. dzis stwierdzono u mnie wpw, oto histeria(oria) intro ja dzis wlasnie moze nie po raz pierwszy ale pierwszy tak intensywny atak mialem przy wyjsciu z pracy po odbior wynikow z badan. fart ze praca znajduje sie 20m od szpitala, przecznica dalej, w ktorym mialem owe wyniki odbierac. out zjazd winda, wychodze na powietrze, temp 33*C, zaczyna mi sie krecic w glowie, odchodze 5 metrow o drzwi, nogi sie podemna uginaja, prawie padam na chodnik, obok pare lawek, najblizsza zajeta przez menela. dowloklem sie do nastepnej, jakos siadlem, mroczki przed oczami. musialem chyba wygladac jak totalnie spity bo siedzac, majac lokcie na kolanach i glowe w dloniach sie zataczalem, jaja jakies z blednikiem. mysle sobie, mdleje, ciekawe dlaczego, slabo sie odzywiam, pale, pije, organizm siada, posiedzialem z 5 min, troche przeszlo. chwiejny krok, ide do szpitala, ledwo doszedlem, maja na szczescie tez ojom wiec zamiast po wyniki mowie *prawie wlasnie zaslablem na ulicy, prosze o pomoc* do pierwszego kolesia w czerwonym wdzianku. mily byl, nawet wskazal mi gdzie jest rejestracja, dziw. hospital rejestracja, jedna panienka ktorej oczywiscie nie ma, trzymam sie lapami lady, stopy zaciskam na podlodze, swiat wiruje, nie wiem czy serducho wali, nie czuje generalnie nic, maly kontakt z cialem. nie wiem ile tam stalem, wreszcie przywloklo sie to cos zwane recepcjonistka czy pielegniarka pierwszego kontaktu czy c.... wie czym. tetno mi laskawie zbadala i wskazala nawet krzeslo, dookola stada ludzi umieraja na to co ja, srodek lata. ankieta, dostalem opr za to ze pozwolilem sobie wstac zeby wyciagnac dowod z portfela o ktory chciala zobaczyc. mrs doctor receptionist co panu dolega slabo sie czuje, chyba prawie zaslablem co pan dzis jadl jogurt u bulke tylko tyle? dla czlowieka pana postury to nie mozna sie tak odzywiac (waze 75kg przy 174cm, godz 12:30, ona pewnie z 200kg) tak, to moje normalne sniadanie ostatni posilek wczesniej? obiad kiedy? wczoraj. jaki obiad normalny, kapusta z ziemniakami i kielbasa o ktorej 22:00 to pan je dwa posilki dziennie, jogurt i kapuste? nie, k****, bylem wczesniej na kebabie juz mi zylka zaczela puchnac, laska pracuje jako recepcjonistka i mierzy cisnienie, jest odemnie glowe nizsza i ledwo miesci sie za blatem na 3metry dlugim, a robi mi wyklad jak dok habilitowany zywiennicstwa, taka gadka przez chyba 15 min, dowiedzialem sie ze prowadze zly tryb zycia, bosz, jak bym chcial miec wyklad z moralnosci zaczal bym chodzic do kosciola, nic to, udalo sie przebrnac. skierowano mnie na SOR to sie chyba nazywa, obserwacja. SOR/OBS sala na 10 lozek, 8 obecnych, w trakcie przebywania stan od 4 do 16 osob na lozkach i/lub krzeslach, w najlepszym momencie jak wezwano pana ktory siedzial pod sciana przeciwna od wejscia trzeba bylo 3 wyrka przestawic zeby mogl sie wogole ruszyc. ustrojstwo w zyle, , badanie krwi i ekg, kroploowa na 2x 0.3 litra chyba, z cholera wie czego, soli fizjologicznej z cukrem pewnie. nie raczyli napisac na wypisie. 3h stracone odbijania tylka na krzesle, po okolo 15min + 15min z przemila pania w recepcji czulem sie nowonarodzony ale kit, cos ze mna nie tak. dobrze ze mialem ksiazke. docs przelecialo mnie 2 lekarzy, jeden od brania krwi, drugi od ekg, od nikogo oczywiscie slowa co mi jest, ile tam spedze, jaka jest procedura. prosze podwinac rekaw, nogawke, zalozyc to, polozyc sie tutaj, ale przedewszystkim *CZEKAC!*. pielegniariusze calkiem ok. w miedzyczasie przywiezli starsza Pania, pewnie kolo 90, ktora wyla i wolala o pomoc. reakcja? *prosze nie przeszkadzac innym pacjentom, prosze sie uspokoic, zaraz doktor pania obejzy* (ta, godzine pozniej wywiezli ja nie wiem ktorymi drzwiami albo oknem). druga pacjetka, tez starsza Pani, przemila, syn chyba ja przywiozl, miala wziasc jakies leki ktore zostawil i przekazal pielegniariuszowi z podaniem godziny. mialo byc o 14, o 17 mu sie przypomnialo. trzecia Pani, pol sali prosilo czlowieka o to zeby umozliwic kobiecie zmiane pozycji na lozku z siedzacej na lezaca. itd, itd., ale wracajac, lekarze zero kontaktu z pacjentem, do mojej sprawy po 3h zszedl jakis naprawde sensowny czlowiek, ktory raczyl mi wytlumaczyc ze moim problemem na 100% jest wlasnie wpw, ktore zdiagnozowano, i powinienem przebrac sie w pizamke i isc do wyra, a jutro albo za 4 dni mnie zzabieguja. super. ale czlowiek byl naprawde fachowcem, przynajmniej w pr, z nim dalo sie porozmawiac, cos wytlumaczyl, cos przekazal, widac bylo ze czasu nie ma, ale ma checi. niestety termin za cholere mi nie odpowiadal, udalo mi sie uzyskac namiary jak sie umowic na inny, wiec mialem juz plan UCIEKAMY!, przeca sie nie poloze na stol bo ktos cos zobaczyl na jakims wykresie, nie bez drugiej opinni. obiecal ze zaraz dostane ksero dokumentow, zdejma mi ten cus z zyly i moge isc do domu wc: nawet wskazal mi gdzie moge oddac to wszystko co mi wlali w zyle, wyszedlem na korytaz i po zasileniu miejskich wodociagow juz tylko 2h patrzylem na piekne akwarium z rybkami ktore ktos zamontowal. kurcze, odrazu zrozumialem ze moje skladki na zus sa dobrze wydawane. tam ponownie natknalem sie na tego lekarza ktorego osmiele sie bez ironii nazwac fachowcem, odpowiedzial na moje pytania, zarowno te odnosnie wpw jak i mojego dalszego traktowania w szpitalu. czad, naprawde. dostane wypis, zdejma ustrojstwo, moge isc. out? po milionkrotnym pytaniu ile moze trwac skserowanie 2 kartek, nastepnie jednej o ktorej wczesniej zapomnieli, wyjeto mi cos z zyly i kazano isc won, ale dano namiary na umowienie sie na zabieg. past dzis mamy czwartek, na pon jestem umowiony do lekarza ogolnego, po skierowanie do kardiologa, chce uzyskac tyle wynikow badan ile sie da zanim nfz zacznie mi grzebac w bebechach, szczegolnie tym jednym ktorym najbardziej ich nie kocham. na poczatku powiedziano mi odnosnie zabiegu ze chca mnie wziasc na obserwacje, zrobic jeszcze kilka badan, potem ze mam wpadac i odrazu klada mnie na stol. cos mi tutaj nie gra. sor to totalna porazka, na ktorej dobrze wychodza tylko pijaczki w srodku zimy. cieple krzeslo pod sciana w pokoju ktory ma klime (a, wlasnie, bo nie wspomnialem, dzis temp powietrza 33*C w cieniu, prawie wszyscy pacjenci ubrani jak na plaze, lekarze i ratownicy, oczywiscie prawie jak na zime, pomieszczenia klimatyzowane, klima ustawiona chyba na 16*C, pacjenci prosza o koce, trzesa sie z zimna, kaszla, wtf?) future postaram sie dalej komentowac ta cudowna chorobe ktorej nosicielem wlasnie sie stalem, chociaz podobno to wada wrodzona (to do osob mowiacych o wykryciu itp), ciekaw jestem czy faktycznie to kwestia tego czegos czy fakt ze cisnienie w moim miescie dzis wariowalo a roznica temp miedzy biurem a swiezym powietrzem byla pewnie z 15*C. pozdrawiam wszystkich i zycze dobrej drogi do wyjscia na prosta.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×