Skocz do zawartości
kardiolo.pl

WYmiany zastawki w wieku 70 lat


hqjwpbcq1

Rekomendowane odpowiedzi

Witam mój dziadek 69 lat będzie miał wymianę zastawki gdyż nie domyka się ponoć, co powoduje spadki cisnienia i to dość drastyczne. Boje się że może być ciężko....jakie są opcje takich operacji? Ponoć przez noge można , rozcinać klatke łamać żebra itd....Babcia nie chce żeby szedł na tą operacje gdyż jest ryzykowna a ja nie wiem czy odciągać ją od tej myśli czy też przyznać jej racje,i żeby dziadek żył z niedomykającą....Ktoś mi powie jakie jest ryzyko w tym wieku powikłania,i czy wogóle jest sens to robić...

Odnośnik do komentarza
Gość szczesliwa

Z moim męzem w Krakowie była operowana Pani w wieku jak dobrze pamiętam 83 lata i miała również wymienianą zastawkę i wszystko się udało ::) takie operacje to teraz norma i wykonywane są również u starszych osób. A gdzie dziadek będzie operowany?

Odnośnik do komentarza

W Krakowie wykonują operacje małoinwazyjne przez tętnicę udową wprowadza się zastawkę TAVI, wykonuje się też mini sternotomie czyli nacięcie częściowe mostka tak na ok 9-10cm lub normalne nacięcie mostka, lub cięcie boczne między żebrami. W innych szpitalach kardiochirurgicznych też wykonują takie operacje. Ja miałam mini sternotomie wykonaną w Krakowie przez doktora Sobczyńskiego (wspaniały lekarz), Szczęśliwa też na pewno to potwierdzi bo jej męża też ten doktor operował. Ja leżałam na sali pooperacyjnej z kobietą która miała o ile dobrze pamiętam 86lat i znosiła to bardzo dobrze. Ogólnie średnia wieku na oddziale pooperacyjnym to ok 70 lat, więc twój dziadek nie byłby wyjątkiem. Każda operacja na sercu wiąże się z ryzykiem, oczywiście większe jest u osób starszych no ale nie oszukujmy się wiek 69lat to nie jest jeszcze stary człowiek, facet w kwiecie wieku, co nie zmienia faktu że i u osób młodszych takich jak ja (26lat) i dostałam krotoku pod sercem po operacji bo mi żyłka pękła, ale żyję i mam się swietnie. Ja podam przykład mojej rodziny, nie chcę cię oczywiście namawiać ani nic, chcę ci coś uświadomić. Ja przez brak odwagi i brak decyzji o operacji straciłam 3 bardzo mi bliskie osoby, mój dziadek zmarł bo nie poddał się operacji tętniaka aorty brzusznej (żył z tętniakiem 12 lat, aż w końcu pękł, całkiem śmiało mogło by go nie być z nami już 12 lat wcześniej, ale całkiem śmiało mógłby dożyć sędziwego wieku), moja babcia wrodzona wada zastawki aortalnej niedomykalność oraz dwupłatkowość też nie poddała się operacji zmarła rok po tym jak odmówiła operacji, i w końcu mój tato kardiomiopatia rozstrzeniowa frakcja wyrzutowa 15% i oczekiwanie na przeszczep serca, pól roku po diagnozie i wpisaniu na listę oczekujących telefon że jest serce, tato się przestraszył odmówił, to był maj 2010roku, a 30.10.2010 roku tato zmarł po prawie miesięcznej śpiączce. I ja po tych wszystkich przeżyciach wiedząc że jestem chora na serce, gdy doktor Sobczyński (człowiek o wielkim sercu i świetny fachowiec, z całego serca będę go polecać i to całe zycie powtarzać do znudzenia) powiedział że muszę się zastanowić, decyzja była natychmiastowa moja, tak Panie doktorze proszę wypisać kwestionariusz decyduje się na operacje.

Odnośnik do komentarza

Mam 79 lat. Pierwszą operacje miałem 9 lat i 3 miesiące na otwartym sercu /by-pass/, drugą 5 lat temu- wymiana zastawki aortalnej. Obecnie nie mam żadnych dolegliwości sercowych. Pracuje w ogrodzie, kieruje samochodem itp. Nie miałem żadnych powikłań pooperacyjnych. Ryzyko powikłań jest zawsze, nawet przy najmniejszym zabiegu/ usunięcie zęba/. Ja nie miałem żadnych wątpliwości co do konieczności poddania się zabiegowi operacyjnemu. Przeciąganie terminu wymiany zastawki jest nie rozsądne. Może dojść do zgonu, lub osiągnąć stan uniemożliwiający wykonanie operacji. Decyzja terminu zabiegu należy do kardiochirurga. Decyzja zgody na operacje należy do chorego Pozdrawiam- Stanisław

Odnośnik do komentarza

WSTANISLAW Dokładnie wyjąłeś mi te słowa z ust, chodzi mi o ostatnie Twoje zdanie *decycja zgody na operację należy do chorego* i taka jest prawda to Twój dziadek HQJWPBCQ1 musi się zdecydować sam na operację. Ja dodam jeszcze jedno z mojej strony, otoczenie zwłaszcza pokazujące w sposób oscentacyjny swoje przerażenie, powoduje że pacjent najbardziej zainteresowany się boi i rezygnuje z szansy na życie. Nie możecie go ani odwlekać od decyzji, ani namawiać to musi być jego samodzielna decyzja, bo to jego życie. Bardzo jest mi przykro ale muszę to powiedzieć, moim zdaniem Twoja babcia bardzo nieodpowiedzialnie się zachowuje odciągając swojego męża od decyzji o operacji, wiem ze go kocha i się boi ale tak robić nie powinna. Powinna go wspierać w walce o życie. Ja w dniu wypisu jak czekałam na wydanie recepty o której lekarz zapomniał mi dać, czekając w barku w szpitalu razem z mężem zostałam zaczepiona przez małżeństwo tak na oko mieli ponad 55 lat. Pan ten miotał się z myślami bo musiał się zdecydować na operację też zastaweczka, zapytał się mnie jak to jest. Ja mu powiedziałam że nie ma się czego bać, że moim zdaniem nie ma się nad czym zastanawiać bo jak kocha się życie to trzeba o to życie walczyć. Opowiedziałam mu jak to wyglądało od środka od dnia przyjęcia do szpitala do dnia wypisu, odpowiedziałam mu na każde nurtujące go pytanie i rozwiałam jego wątpliwości, a na koniec powiedziałam temu Panu że to tylko do niego należy decyzja nikt nie może go namawiać, nikt nie ma prawa go odwlekać od decyzji. Co zapamiętałam z tej lekcji również bardzo waznej dla mnie? Na początku gdy zaczęłam rozmawiać z tym Panem widziałam w jego oczach przerażenie, smutek, w oczach żony tego Pana widziałam przygnębienie. Gdy wychodzilismy razem z mężem z barku widziałam już w tych oczach może nie tyle siłę, ale chcęć walki i lekki uśmiech na jego twarzy. Nie wiem jak potoczyła się jego historia czy się zdecydował czy nie, ale chcę wierzyć w to że podjął najmądrzejsza decyzję i poderwał rękawicę do walki. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość szczesliwa

HQJWPBCQ1 Potwierdzam to co pisze ciasteczkowa. To twój dziadek musi podjąć decyzję oczywiście przy wsparciu rodziny. Ja doskonale pamiętam słowa kardiochirurga kiedy mieliśmy jeszcze wątpliwość czy należy poddać się już operacji: * musicie Państwo wiedzieć że choroba męża niewykryta jest chorobą śmiertelną ze średnią przeżywalnością w przypadku ciężkiej stenozy aortalnej ok 5 lat, natomiast zoperowana w odpowiednim czasie jest w 100% wyleczalna*. Doskonale zdaję sobie sprawę jak bardzo się boicie. Jak ja dowiedziałam sie o chorobie męża to mój świat w jednej chwili runął :(Teraz wiem że ta operacja uratowała mojemu mężowi życie bo gdyby jej nie przeprowadzono w maju ubiegłego roku dziś mojego męża nie byłoby ze mną...... doskonale pamiętam słowa kardiochirurga że zastawka męża była w tak fatalnym stanie że to była kwestia może 4 miesięcy.....i byłaby tragedia. A tak mąż czuje się bardzo dobrze, wrócił w 100% do zdrowia i normalnie pracuje i funkcjonuje. Twój dziadek musi podejść do tej operacji jako szansy na życie bo bez niej może być różnie. A powikłania mogą wystąpić po każdej operacji nawet tak błahej jak wycięcie wyrostka....więc nie trzeba poprostu o nich myśleć. Życzę Twojemu dziadkowi dużo zdrowia

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×