Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Niedowład ciała i brak kontaktu po udarze mózgu


Gość kasia

Rekomendowane odpowiedzi

Jeżeli nigdy nie chorował, to znaczy, że ma silny organizm i może zwalczyć zapalenie płuc, aczkolwiek organizm jest już bardzo osłabiony udarem, a przy tej chorobie zapalenie płuc to niestety dodatkowe ryzyko. Mój mąż nie złapał zapalenia płuc, ale ciągle mnie straszą, że może je mieć. Kilka razy miał już temperaturę i cały czas niestety walczy na OIOM-ie bo sytuacja jest niestabilna. To już 40 dni jak przebywa na OIOM-ie ale są postępy. Jak pisałam wyżej oddycha samodzielnie, odkrztusza, mowę ma wyraźną i płynną oraz przełyka. To jest już olbrzymi postęp ale strach pozostał. No cóż trzeba mieć nadzieję i myśleć pozytywnie czego życzę tobie i twojej rodzinie i sama sobie zresztą też.

Odnośnik do komentarza

Witam, mój Tata przeszedł udar mózgu 3 dni temu - niedokrwienny. Pomoc przyszła w pierwszej godzinie. Najpierw myśleliśmy, że Tata śpi, potem 20 minut oczekiwania na karetkę. Dwa tygodnie wcześniej Tata wyszedł ze szpitala po zawale serca i operacji ratującej życie. Stan się stabilizował, acz miał migotanie przedsionków. Teraz zdiagnozowano niedokrwienny udar mózgu na jego 2/3 - zatkane zostały dwie tętnice. Nie ma z nim pozornie kontaktu, ale ja czuję, że daje sygnały, kiedy mówimy do niego. Porusza czasami nogą i kilka razy jakby próbował coś powiedzieć. Ja wierzę, że słyszy. Czytając niektóre wypowiedzi, dodaję sobie otuchy. Wiem, że będzie to długa droga. Przykre jest to, że lekarka-ordynatorka nie jest skora do udzielania informacji, a pielęgniarki boją się cokolwiek powiedzieć. Jestem osobą pojętną, naukowcem, więc chciałabym ustawić jak najlepszą drogę pomocy Taty, jeśli tylko Bóg da poprawę. Ostatnio kazała czekać na siebie - nie powiedziała ile... stałyśmy pod gabinetem 3 godziny, zamiast spędzić ten czas przy łóżku. Inne rodziny pacjentów też mówiły to samo. Najważniejsze jest jednak, żeby stan Taty się poprawiał. Jeśli ktoś z Was miał taki pozytywny przypadek w rodzinie, to proszę piszcie, to daje bardzo dużo siły do dalszej walki. Dziękuję.

Odnośnik do komentarza

Do Mariny.Wiem, że żadne słowa nie ulżą w cierpieniu. Pozostaje mi tylko powiedzieć, że bardzo mi przykro. Jak się czyta wpisy na tym forum od początku, to mozna dojść do wniosku, że jest dużo osób, które walkę z tą cholerną chorobą przegrały, są jednak i optymistyczne wiadomości, stąd uważam, że taka dyskusja ma rację bytu.

Odnośnik do komentarza

Witam. Moja mama ma 49 lat. 1,5 roku temu miała wylew, po czym odzyskała przytomnośc, było wszystko ok, kontaktowała itd. Po czym za szybko po jakiś (3 dniach) przewiezli ją do innego szpital w którym doszło do udaru. Myśleli że odsypia, a ona miała już udar. Niestety za pózna była rekacja i zapadła w śpiaczke. Znów przewieziono ją spowrotem do poprzedniego szpitala. Była w śpiączce tam ponad 2 tygodnie. Lekarze nie dawali szans. Otwierała tylko jedno oko, prze które i tak nie widziała. Leżała bez ruchu. Całą lewą stronę miała sparaliżowaną. Cały ten czas jak tam leżała płakaliśmy. Po wybudzeniu. Nie chciała jeśc, musieli jej założyc sondę. Patrzyła się na nas, ale bez kontaktu.Mówiliśmy, czytaliśmy gazety i nic. Po wypisie z oddziału neurologicznego została przeniesiona na oddziała rehabilitacji. Była tam aż 3 miesiące (tylko załat, ale wione po znajomości). Po tym okresie musieliśmy ją wziąc do domu. Potrzebuje opieki 24h. Do tej pory przychodzi do nas rehabilitantka z nią cwiczyc ( 5 dni w tygodniu) oraz przyjeżdza logopeda ( tylko raz w tygodniu niestety). Z mamą lepiej- fizycznie. Chodzi tylko ją musimy podtrzymywac, żeby się nie obaliła. Je normalnie tylko , że papki. Musimy ją karmic, nie ma takiej świadomości, żeby robiła to sama. Jest bardzo ruchliwa na łóżku. Musimy ją pilnowac żeby nie schodziła sama. Przebieramy ją, pampersy itp. Z kąpielami jest masakra. Pręży się i za nic do łazienki nie chce. Mam nadzieje że bedzie lepiej, że w końcu pokaże nam co chcesz, nie musi mówic, ale żeby był z nią jakikolwiek kontakt.

Odnośnik do komentarza

Witam. Czy może jest tu ktoś z Trójmiasta? Mam prośbę. Potrzebuję pilnej informacji o neurologu, którego moglibyście polecić z okolic. Tata bratowej wczoraj wieczorem miał udar niedokrwienny (paraliż prawostronny, afazja), został przewieziony do szpitala Gdańsk-Zaspa. Cała nasza rodzina mieszka ponad 500kilometrów dalej, jest nam bardzo trudno uzyskać jakieś konkretne infomracje, a może choć ktoś z Was lub jego bliscy też leczył się w tym szpitalu i może powiedzieć, czy można tam liczyć na fachową pomoc, czy lepiej próbować przenieść Go bliżej naszego miejsca zamieszkania.

Odnośnik do komentarza

Witam, kilka dni temu zmarł mój jedyny najkochańszy Dziadziuś. Przyczyna - udar krwotoczny pnia mózgu. Pierwsze dwa dni po udarze kompletnie nie wskazywały na tak tragiczne zakończenie choroby. Dziadek czuł się dobrze, był świadomy, poznawał wszystkich, wiedział gdzie jest i co się stało. Niedowład lewej części ciała spowodował trudności z wyraźnym mówieniem, ale w większość można było zrozumieć. Zaczęło mu nawet wracać czucie w lewej ręce, mógł poruszać lewą ręką i nogą, potrafił uścisnąć dłoń. Nie mogę zrozumieć dlaczego tak nagle jego stan się pogorszył, w trzeciej dobie wysoka gorączka, potliwość, charczący oddech... czy jeśli pierwsze dni zapowiadały się dobrze to czy mogło tak nagle dojść do pogorszenia stanu zdrowia???????? I to straszne odczucie, ze lekarze nie zrobili wszystkiego co w ich mocy, aby uratować dziadka, pozostanie już zawsze w mojej głowie

Odnośnik do komentarza
Gość Agnieszka260680

Moj tata 53 lata mial tydzien temu udar mozgu,lewastrona sparalizowana i przestal mowic,tylko belgotanie...najgorsze ze nie wiadomo lle lezal po udarze bo mieszka sam i tylko moja intuacja(nie odbieral telefonow)spowodowala ze czulam ze cos jest nie tak,pierwszy dzien byl straszny!!!nie ruszal reka ani noga,byl przytomny i kontaktowal,wczoraj i dzis juz z pomoca rechabilitantki chodzil...co dalo mi nadzieje!!!mowi 4 wyrazy poki co ale widze z kazdym dniem jest coraz lepiej,licze ze jutro tez bedzie poprawa i kazdego nastepnego dnia.Wydaje mi sie ze wiara i modlitwa czyni cuda,nie mozna sie poddawac a z chorym nie mozna obchodzic sie jak z jajkiem tylko motywowac do walki!!!

Odnośnik do komentarza

Moja babcia w wieku 92 lat dostala udaru. Paraliz prawej strony. Nie mowila, mamrotala, ledwo ruszala lewa reka i nogá, ale reagowala, trzymala nas za reke, plakala razem z nami. po tygodniu nastapila nieznaczna poprawa, pare razy usmiechnela sie. Potem stan raz sie pogarszal raz polepszal, i tak na zmiane co drugi dzien Zmarla 2,5 tyg po udarze. Wszystko jednak rozumiala i cieszyla sie na nasze wizyty, probowala rozmawiac, wstawac, nie puszczala naszych rák, wiéc duuuuzo rozmawiajcie, opowiadajcie, glaszczcie po glowie, chociaz w ten sposob probujcie pomóc

Odnośnik do komentarza

W. przyjaciel, człowiek najbliższy mojemu sercu miał udar w niedzielę 30 grudnia. Stracił mowę. Paraliż prawej strony. Podano mu leki trombolityczne ale skrzep był duży i musieli mu zrobić zabieg przez tętnicę udową. Następnego dnia udar się ukrwotocznił. Ratowanie życia polegało na wycięciu fragmentu czaszki, żeby obrzęk mózgu miał się gdzie rozchodzić. Lekarka powiedziała, że taki fragment uzupełnia się nawet po kilku latach. wiec pocieszam się myślą że są ludzie którzy z tego wychodzą. na oiomie powoli odstawiaja mu leki, krążenie się ustabilizowało, ciśnienie niestety bardzo wysokie, jutro maja go odłączać od respiratora. nadal jest w stanie ciężkim. mam tyle pytań, tyle niewiadomych.... jestem przerażona...

Odnośnik do komentarza
Gość Karolina 03

Witam serdecznie. Mam na imię Karolina i mam 22 lat. Chcę się podzielić swoim *doświadczeniem* z wami- bliskimi, którzy przeżywają to samo piekło, co ja. Moja Mamcia zmarła 5 lat temu. Położyła się spać jak zawsze, każdego dnia, rano już nie żyła miała zawał serca. Zostałam tylko z tatą. Na początku była ciężko i pod względem finansowym i ja najlepszą córką nie byłam. Brakowało mi mamy, jej cierpliwości i kobiecości, której jako młoda dziewczyna wtedy potrzebowałam. Z wiekiem przychodziła mi dojrzałość i można powiedzieć *rozum*. Bardzo się zbliżyliśmy z tatą. Wspieraliśmy się nawzajem. Z czasem zaufaliśmy sobie w 100%, jak prawdziwi przyjaciele. Kochałam go, kocham i kochać zawsze będę. Robił wszystko, bym zawsze miała, to czego pragnę. Po szkole znalazłam sobie pracę. Wychodziłam z domu o 8:30 wracałam o 22. Tate w tym roku (2013) miał odejść na emeryturę, ale wciąż pracować. Czasem były takie dni, że kiedy oboje byliśmy w pracy, rzadko się odzywaliśmy do siebie telefonicznie. 05.06.2013 tata dostał udaru mózgu. Tego dnia jakoś nie miałam czasu, by znaleźć tę chwilę na rozmowę z nim. Ja byłam w pracy i on też. Dopiero jak wróciłam ok. godziny 22:30 zadzwoniłam na telefon firmowy i odebrał inny pracownik. Już wiedziałam, że coś nie jest dobrze z tatą. To była środa. Dowiedziałam się od pracownika, że tata rano źle poczuł się w pracy i zauważył to ktoś inny z pracowników. Zapytał go, czy aby napewno dobrze się czuję na co tato *aa jakoś tak dziwnie* po czym opadł na krzesło. Przyjechała karetka, do której zresztą doszedł sam, o własnych siłach. Zadzwoniłam na 112, w którym powiedziano mi, że muszę dowiedzieć się w biurze wypadków, do którego szpitala trafił. Zadzwoniłam zapłakana, zdenerwowana. Po parunastu przerzutach z oddziału na oddział dowiedziałam się, że oczywiście nic mi telefonicznie nie powiedzą, że mam przyjechać na drugi dzień około godziny 12. Szczerze? do godziny 12 chyba sama bym umarła z tęsknoty i umartwienia. Pojechałam rano, lekarz zaprosił mnie do gabinetu. Dowiedziałam się od niego, że tata ma sparaliżowaną lewą stronę ciała i defekt lewej strony twarzy. Wizyty u pacjentów były od godziny 14 do 18, więc weszłam tylko na chwile. Tata był sprawny, ruszał lewą stroną ciała i NORMALNIE ze mną rozmawiał. Na wejściu popłakał się tylko i pytał mnie BOŻE CÓRCIA CO TERAZ BĘDZIE Z MOJĄ PRACĄ. JA NA PRAWDĘ, NIE WIEDZIAŁEM. Poszłam więc do doktora mówiąc, że HALO ale tata nie ma żadnego defektu i żadnego paraliżu na cpo doktor odpowiedział mi, że pomylił pacjentów.. Pocieszałam tatę, że wszystko będzie dobrze, wszystko załatwię. Płakał. Po 14 przyjechałam znowu. Rozmawialiśmy dużo. o Tym, że do jego wyjścia będę sobie musiała jakoś poradzić, że jak tylko wyjdzie, trochę będzie napewno na chorobowym, a po tym napewno wyjdzie do pracy (to był czwartek). Niestety, nie wrócił i już nie wróci. W piątek stan się diametralnie zmienił. Poznawał mnie, natomiast cofnął się w czasy swojej młodości. Nie wiedział, gdzie jest. Pytał mnie o mamę, kiedy powiedziałam mu, że mama przecież już 5 lat nie żyje, zaczął płakać i krzyczeć, że mu nic nie powiedziałam, że nawet nie był na pogrzebie. Poszłam do lekarz dyżurnej, która powiedziała mi, że to jest normalne po udarze, że po około 48 h te objawy ustapią, więc sie uspokoiłam. W sobotę był taki sam stan. W niedzielę zaczął bełkotać, Momentami go nie rozumiałam. We wtorek, trochę pamięć wróciła, pamiętał gdzie pracuje etc mówił do mnie po imieniu, ale jak pytałam go wprost jak mam na imię- mówił SABINA. Przytakiwałam, co miałam zrobić? Nie mogłam płakać= przecież pani doktór powiedziała, że to wróci.. Nie wróciło. I nie wróci już NIGDY. Stan taty się pogarszał z dnia na dzień. Przestał całkowicie mówić, tylko bełgotał. Lekarz zaczął naciskać na wypis. Sugerował mi ośrodek. a ja myślałam * zaraz w czwartek po udarze miałam tatę, a już nie mam? jak to przeciez doktór mówiła, że minie..*/ Było dorzej i gorzej. Doktór upierał się przy wypisie w czwartek 20.06 dał czas do 24.06, tato 22.06 (sobota) dostał drugiego udaru mózgu. Zadzwonili do mnie ze szpitala rano, że muszę podpisać oświadczenie o leczeniu trombolitycznym. Podpisałam, nie pomogło. Miał wytrzeszcz oka ok 75% procent, dostał paraliżu lewej strony ciała. Nie mówił. Prze niedzielę i poniedziałek miał całkowicie zamknięte oczy, nie reagował na NIC. We wtorek otworzył oczy, a w środę zaczął reagować na polecenia typu *podnieść głowę, zamknij oczy*. Dziś jest 15.07 tato od piatku jest w ośrodku opiekuńczo leczniczym. *I jak dobrze już, że skończył się dzień, który mi Ciebie zabrał*. . Ciepła jestem dla taty, jeżdże każdego dnia, którego mogę. Dla tych, którzy mają wątpliwości, walczcie. Bo miłość jest niepokojem. Nie znamy dnia, który da się powtórzyć. Mój tata już nigdy nie będzie taki, jaki był. Wam życze wytrwałości, uczucelnia na słowa lekarzy. Wiary, wiara to wszystko. Ale my prości ludzie nic nie możemy zrobić, tylko wierzyć. Wytrwałości, Kochani. Dla tych, którzy chcą się podzielić doświadczeniem, którzy chca zapytać o więcej podaje mail przypominam mój Tatuś miał udar 05.06.13, drugi udar- 22.06.13 UDAR MÓZGU NIEDOKRWIENNY

Odnośnik do komentarza
Gość Agnieszka S

Potrzebuje pomocy,moj synek w wieku 14 miesiecy przeszedł udar mózgu-lewej strony,przestał chodzić mówić i pozostał niedowłlad prawej strony.rechabilitacja za bardzo nie przynosi efektów.Proszę o kontakt osoby które przeszły to samo.

Odnośnik do komentarza
Gość grupapkp

Pytanko , u mojej babci wykryto udar mózgu dopiero teraz to wykryto , lekarze mowia ze udar nastapil okolo miesiaca temu , gdyż żadnych objawow nie bylo , teraz dopiero sie nasililo , problemy z mowa , coś powie i zaraz zapomni co mówiła i coś gdzieś położy i zapomni gdzie oraz slaby wzrok , proszę o poradę jakie są rokowania ???

Odnośnik do komentarza

Mój ojciec wczoraj cały dzień był zdrowy normalny chodził po podwórku jak zwykle coś tam sobie reperował poszedł spać około 23godz normalnie zjadł kolację,moja matka jak zwykle w nocy robiła sprzątanie ja też spałem gdy nagle obudził mnie zapłakanej matki głos marek wstawaj bo ojciec chyba umiera szok serce mi zaczęło bić aż mi się słabo zrobiło wchodząc do pokoju zobaczyłem ojca jak klęczał przed łóżkiem starając się podnieść podbiegłem do niego zapytałem tato co ci jest słyszałem tylko jak przeraźliwie powiedział ,,O Jezu **nie mógł nic więcej powiedzieć ruszać prawą ręką i stanąć na prawą nogę matka zapytała się go co mu jest i czy dzwonić na pogotowie ruszył głową że tak, pogotowie było po15minutach zawieźli go na oddział udarowy dziś byliśmy w szpitalu u ojca na siłę chce się podnosić pielęgniarki przypięły mu ręce do łóżka bo wszystko z siebie zrywał i chciał wstawać jak my przyjechaliśmy z siostrą bratem i matką uspokoił się mówił coś co nie można było zrozumieć ale poznał matkę brata siostrę na mnie powiedział Antoś pomylił ja powiedziałem że marek to chwilkę się uśmiechnął,lekarz nam powiedziała że to jest nie udar tylko stan pod udarowy że jest duża szansa że wyjdzie z tego ale się strasznie boję i dam znać tu co będzie dalej, jak odchodziłem dziś ze szpital od niego złapał mnie za rękę ojciec i mocno zdusił i przytulił moją rękę do swojej twarzy nawet jak to piszę nie sposób utrzymać wylewających się łez .

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich. Moją mame w sobotę 25 rano nie dało się obudzić, zadzwoniliśmy po karetkę jak przyjechała to sprawdzili jej od razu cukier i wyszło ponad 600 i zapadła w śpiączkę, dzień wcześniej było z nią wszystko dobrze. W szpitalu okazało się że ma rozległy udar mózgu i zapalenie płuc, mówili że 24 godz są kluczowe, przeżyła ale jej stan był bez poprawy, głęboka śpiączka. W niedziele wieczorem lekarz powiedzial ze teraz będzie tylko dobrze ale na poprawde trzeba poczekac 2 tyg. We wtorek i dziś jest gorzej bo serce czasem nierówno bije, lekarze nie dają jej szans lecz my dalej wierzymy. Mama od około 15 lat nie chodziła do lekarzą i czuła się dobrze, czasem ją bolało serce ale brała krople i potem przechodziło, ostatnio miała też czasem biegunki i mała wizytę domową, lekarz jej przepisał tabletki i było lepiej. Ale tydzień później się nie obudziła. Jeśli ktoś miał podobny przypadek to proszę o pomo, lekarze nie dają nadzieji ale nie przestajemy wierzyć

Odnośnik do komentarza

Witam. Jestem studentką i mam 19 lat.Wczoraj czyli 26.11.2014 dowiedziałam się, że moj tata miał niedokrwienny udar mózgu. Ja mieszkam we Wrocławiu, natomiast cała moja rodzina 200 km ode mnie. Dostałam telefon od mamy, w którym dowiedziałam się o tej tragicznej wiadomości - moj tata leży w szpitalu i dostał dość rozległego(słowa lekarza)udaru mózgu. Może ruszać kończynami, podobno nawet chciał wstawać,natomiast ma ogromny problem z mową. Nie potrafi wydusić z siebie żadnego słowa... Strasznie się boję, ponieważ choruje na nadciśnienie. Wciąż myślę, że jego stan może ulec diametralnemu pogorszeniu. Mój tata ma dopiero 56 lat, jeszcze połowa życia przed nim ! Czy jest nadzieja, że odzyska mowę i będzie sprawny umysłowo i fizycznie ?

Odnośnik do komentarza

Moi drodzy,moja babcia 83lata miala tydzien temu 2udar,lezy,jeczy ma sonde I nawet nie wiem czy nas poznaje,czy widzi,nikt nie jest w stanie mi powiedziec,do tej pory bylo wszystko ok,chodzila,byla sprawna I teraz sie boje ze nie wroci do siebie..nogami I rekami niby rusza gorzej z mozgiem jest..

Odnośnik do komentarza

Witam Moja mama (prawie 80 lat) w sobotę /niedzielę miała udar:-( Mój brat znalazł ja rano w domu na podłodze. Ja z nia w sobotę wieczorem rozmawiałam przez telefon. Skarżyła si e wprawdzie na ból głowy, ale jak zawsze, ze to może na zmiane pogody- zawsze sobie człowiek tłumaczy najprostsze. Teraz jest w szpitalu.Na tomografii wyszło ,że udar trwał 50 godzin. Wylew był duży. Nie mówi. Ręka porusza. Ale nie wiadomo czy coś do niej dociera. Karmią ją kaszką i je. Dziś 3 doba i powiedzieli , że nic sie nie zmienia, nie ma poprawy, stan stabilny, za 10 dni odeślą do domu, na święta. I weź sie już naszykuj na pielęgnację w domu:-( I zadnej rehabilitacji.. nic.. A czytałam , że rehabilitacja od samego początku najważniejsza... Powiedzcie, jak to wygląda. Naprawde tak do domu i już. I co z pielęgnacją. Ja sama nie dam rady jej nawet podnieść:-( Mam 4 dzieci (małych ) jak mam to pogodzić. Miał ktoś kogoś bliskiego w szpitalu Bielańskim ? tam leży moja mama. Wcześniej sama wszystko robiła, gotowala, sprzatała, a teraz nic...

Odnośnik do komentarza

Witam mój tata miał 2grudnia udar pnia mózgu. Miał afazję paraliż prawostronny. Bełkotał ale go rozumieliśmy. Po 3 dniach pogorszenie i przyszedł jeszcze wylew. Miał problemy z oddychaniem, zabrali go na ojom pod respirator. Po 3 dobach dali mu szansę na samodzielne oddychanie, dał ra radę 1 dzień bo bylo mu za ciężko. Teraz jest znowu pod respiratorem, mamy z nim maly kontakt wzrokowy, mruga oczami, ale nie wiem co z tego rozumie. Proszę o pomoc co mam w tej sytuacji robic bo lekarze ni są nastawieni pozytywnie.

Odnośnik do komentarza
Gość Pabianiczanka

Półtora miesiąca temu moja mama /80lat/ dostała rozległego niekrwotocznego udaru mózgu.Dwa lata przeszła lżejszy udar,po którym po miesięcznej rehabilitacji w szpitalu można powiedzieć,że doszła do zdrowia na tyle,że mogła sama funkcjonować.Teraz jednak pomimo,że minął już miesiąc jak jest w domu-nie jest lepiej.Ze szpitala wypisali ją po 2 tygodniach,bez rehabilitacji,gdyż jak stwierdził p.doktor nie nadaje się do takowej.Musiałam ją zabrać do siebie/do tej pory mieszkała sama/.Przywieżli ją karetką położyli na łóżku i na tym skończyło się zainteresowanie służby zdrowia.Przed jej przywiezieniem do domu wypożyczyłam łóżko rehabilitacyjne,kupiłam materac przeciwodleżynowy,złożyłam papiery na grypę inwalidzką,załatwiłam prywatnie rehabilitanta 2 razy w tygodniu/na więcej niestety mnie nie stać/,Mama ma sparaliżowaną lewą stronę,łącznie z krtanią i wzrokiem.Na szczęście póki co ma cewnik.Praktycznie cały dzień kręci się wokół niej.Rano mierzenie cukru,ciśnienia,potem śniadanie /karmię ją strzykawką/,leki,myję całą,nawilżam ciało.Potem gimnastyka,lekka zapobiegająca przykurczom mięśni,obiad ,leki i tak w koło,aż do 21.Mama mówi,ale słabo,wydaje mi się,że z mózgiem jest gorzej niż było-wielu rzeczy nie pamięta,nie wie czy ją coś boli,czy nie.Nawet z oddawaniem stolca ma kłopoty i ja muszę z niej to wyciągać.Udar to straszna choroba zarówno dla chorego jak i rodziny.Jak długo wytrzymam nie wiem.......Najgorzej jest z przewracaniem na bok.....Nie śpię po nocach,myśli 100 na sekundę i strach bo ja już mam 61 lat...Opieka państwa w takich przypadkach jest naprawdę ŻADNA,zastanawiam się po co ludzi ratują,skoro potem nikt się chorym nie interesuje.Piszecie o ZOL-u,ale u nas okres oczekiwania około 3 lat,prywatnie przyjmują natychmiast,tylko skąd wziążć prawie 4 tys. miesięcznie na opłate.Pozdrawiam i wszystkim znajdującym się w podobnej sytuacji życzę zdrowia,wytrwałości i cierpliwości.

Odnośnik do komentarza

Mój tata(55 lat) mieiac temu miał 3 udar. niestety jego stan jest bardzo ciężki. Nie ma z nim kontaktu jest karmiony sądą a najgorsze jest tro, że rokowania na poprawe. Chcemy oddać go do jakiegos zakładu. Moja mama nie jest w stanie się nim opiekować w domu. Ja mieszkam w innej miejscowośc. Niestety tata nie ma żadnych dochodów co mamy robic?!!! Błagam niec ktos podpowie co zrobić bo juz nie możemy tego wszystkiego ogarnąć. Nikt w szpitalu, w który leży jeszcze mój tata nie udzielił nam konkretnej odpowiedzi. Jesteśmy z okolic łodzi. czytałam, że w niektórych ZOL-ach mozna płacic 70% docodów pacjęta. Nie stać nas na pelna opłatę za taki środek. Mama skierowała wniosek do ZUSU o przyznanie tacie jakiegos zasiłku. Proszę POMÓZCIE!!!

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×