Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Niedowład ciała i brak kontaktu po udarze mózgu


Gość kasia

Rekomendowane odpowiedzi

Wy ludzie jesteście jacyś chorzy nie ci ludzie opisywani przez was tylko wy toć uraz mózgu to niema żadnego porównania z jakimś tam udarem czy jak wylewem po tym dochodzi się po 2 góra 3 lata a przy urazie mózgu to inna bajka dojdziesz i po 5-6 latach albo i wcale ale mało prawdo podobne dojdzie się mózg ma wielkie możliwości regeneracji się tak uraz mózgu co prawda może nie odnowić się dane komórki nerwy ale człowiek jest tak skonstruowany że okrężną drogą dojdzie do tych komórek z które stracił i trzeba próbować mu dopomóc nie wiem czy aktualny ten jeszcze problem ale olej lniany zimno tłoczony można go kupić zawiera wit. omega 3 a mózg tego potrzebuje i dużo białka ryby twarogi mięso i poczytaj jak zażywać ten olej lniany bo to zależy i na efekty trzeba niestety czekać a te niedowłady to puszczą bo to zrobił się przykurcz albo ucisk na jakiś nerw

Odnośnik do komentarza

Witam, mój Teść miał udar niedokrwienny na początku marca ale ruchowo był sprawny. Po trzech dobach wydobrzał chociaz miał problemy z orientacją, rozumieniem i częściowo z mową. Został skierowany na rehabilitację logopedyczną i wypuszczony do domu po tygodniu pobytu w szpitalu. 4 kwietnia został przyjety na operację udrażniania prawej tętnicy szyjnej. Operacja została przeprowadzona w miejscowym znieczuleniu z klemowaniem i się udała. Kilka godzin po operacji nastąpił kolejny udar. Teraz Teść jest bez kontaktu ale mówi. Doszło do niedowładu części twarzy i lewego ramienia. Stan jest stabilny, nie poprawia się i nie pogarsza. Każą czekać na rozwój sytuacji. Mam nadzieję, że jednak nastąpi przełom i powoli razem będziemy dochodzić do zdrowia. Tą nadzieje dają na te wszystkie posty, które na tym forum przeczytałem.

Odnośnik do komentarza

11.04 mój Teść został przewieziony do kliniki neurologii i psychiatrii w Warszawie. I całe szczęście !!! W szpitalu na Stępińskiej karmili go Relanium pewnie dla świętego spokoju. Trzy dni nam odmawiano kontaktu z nim. Po trzech dniach pierwsze słowa jakie wypowiedział to PIĆ. Pielęgniarki nie podały mu picia, bo nie ma w karcie. Tylko kroplówki. Domagajcie się bezwzględnie kontaktu z chorym, zajrzyjcie do niego, pytajcie lekarza czy chory może jeść, pić a może palić. Inna sprawa ,że lekarze nie przekazują sobie wszystkiego na dyżurach i nie chca podejmować decyzji dotyczacych nieswojego pacjenta. Domagajcie się rzetelnej informacji, pytajcie nawet o rzeczy , które wydają sie wam głupie. Chorzy po udarze naprawde rozumieja co się do nich mówi i potem to pamiętają. POZDRAWIAM I CIERPLIWOŚCI ŻYCZĘ.

Odnośnik do komentarza

Witam, moja mama (63 l.)miała udar. Przyszła do szpitala o własnych silach. Stwierdzono u niej duże nadciśnienie, nie przyszło lekarzowi do głowy, ze może to być udar.Odwiedziłam ja na 2 dzień, poprosiłam o wykonanie tomografu, który potwierdził moje przypuszczenia. Mama była sprawna i kontaktowa. Z dnia na dzień stan jednak się pogarszał: traciła kontakt z otoczeniem, zdarzały się niedowłady kończyn, ale to wszystko ustępowało. W ciągu 10 dni pobytu na oddziale wewnętrznym szpitala była jedna konsultacja neurologa (na moją prośbę), nie powtórzono tomografu. Dzień przed wypisem mama była jeszcze kontaktowa, chodziła i mogła wykonywać niezbędne czynności, choć była wolniejsza i niezdarna. Gdy wypisano ją do domu (w stanie ogólnie dobrym, jak jest napisane w dokumentacji), miała już całkowity niedowład lewej strony ciała. Nie uzyskałam żadnej porady, żadnego skierowania do neurologa,żadnego logicznego wytłumaczenia, dlaczego stan tak nagle się pogorszył. Nie mogę się z tym pogodzić. Na dzień dzisiejszy wymaga opieki przez 24h. Nie siada, nie chodzi, trzeba jej pomagać we wszystkich czynnościach. Od 1 do 11 maja tyle zostało z pełnego wigoru człowieka.Wszystko muszę załatwiać na własną rękę i szukać pomocy w prywatnych gabinetach. Jeśli znacie placówki rehabilitacji poudarowej-nawet prywatne-proszę o namiary, bo czas odgrywa w tym wypadku dużą rolę.

Odnośnik do komentarza

Witam, pisałem wyżej o Teściu, teraz sprawa wygląda tak. 25.05 będzie wypisany do domu. Postęp rehabilitacyjny zaskoczył lekarzy. Sam chodzi !!! Jakiez było ich zdziwienie kiedy wyszliśmy razem na spacer po korytarzu. Wczesniej nie pozwolili podwyższać łóżka. Teaz sam powoli się ubiera, chociaz ciężko to idzie. Doskonale pamieta większość rzeczy, kojarzy fakty z przeszłości i poznaje ludzi. Zaczyna powoli czytać gazetki, przypominają sie powoli kody do radia , samochodu itd. Niedowład lewej strony puścił jeszcze nie do końca ale juz jest dobrze. Naprawdę ludzie po udarze potrzebują kotaktu z rodziną. Trzeba im dać do jedzenia coś co lubią, co ma charakterystyczny mocny smak. Zaprowadzac do łazienki, kazac sie i pomóc ogolić. W szpitalu dla wygody personelu zakładaja pampersy a potem krzycza ,że musza wymieniać. Chorzy nie wiedzą czemu jest afera i boja się odzywac do pielęgniarek. Dużo cierpliwości a efektem bedziecie zaskoczeni głowa do góry i się nie załamywać. Masować ręce, palce, nogi a wszystko będzie dobrze.

Odnośnik do komentarza

Witam. Moja babcia jest po udarze mózgu, ale niestety tylko minimalnie z tego wyszła. Od 16 lat ma sparaliżowaną rękę i nogę, a do tego bardzo niezrozumiałą mowę. Jeśli ktoś wie jak mogłabym jej pomóc z tego wyjść byłabym wdzięczna.

Odnośnik do komentarza
Gość Aneta1974

Witam Podczytuje od kilku dni te strony i to juz po kilka razy.:( Moja mama walczy na OIOMIe o życie po udarach mózgu. Codziennie tam jezdzimy, ale od wczoraj zauwazyłam ze ma dłonie i stopy bardzo opuchniete. : ( Udar poraził prawą stronę. Jest w stanie wegetatywnym. Jedyne co ma sprawne to oczy, powieki, nosem rusza i robi te swoje minki - jak jest zła. Dzisiaj probowala cos bardzo, bardzo cichutko mówic - bełkotac raczej pod nosem - ale były to tylko przeklenstwa:(. Ma zrobioną tracheotomie i założone rurki do żoładka w celu karmienia. Leży tam juz dwa tygodnie i w koncu lekarz powiedział, ze oni leczą tylko objawy a nie przyczyny udarów, ponieważ ... przyczyny nie znają :(!. Oddychała przez kilka dni sama, bez respiratora, ale w niedziele miała jakąs zapaśc i od tej pory nie chce juz samodzielnie oddychac:(. Robi to maszyna:( Męczy sie kobieta juz tyle dni, a my nie mozemy jej pomóc!! Może jest gdzies w Polsce jakis specjalista w tej dziedzinie?? Fakt - mama w tym stanie absolutnie nie nadaje sie do transportu:(. Jak chociaż ogrzac jej te dłonie i co robic żeby te obrzeki zaczeły sie zmniejszac?? Kilka stron wczesniej - na str.3 dziewczyna opisuje podobny, przypadek do nas, ale nigdzie nie ma podanego jej meila zebym mogła wysłac wiadomośc. Mama dostała skierowanie do kliniki hematologi w celu badania i leczenia...na 3 listopada:((. Prawdopodobnie udary te powstaja w wyniku jakiegos zakrzepu (tluszczu) w żyłach ale lekarze nic nie robią bo stwierdzili, ze to jest choroba genetyczna. O tym szpitalu jest juz tutaj mowa i nie najlepsza opinia - no ale co teraz robic? Przeciez nie przetransportuje mamy gdzie indziej bo to nawet nie wchodzi w gre :( Może ktos cos mi doradzic? Nie wiem co - ale szukam pomocy i ratunku!!

Odnośnik do komentarza

Mój tata (51 lat) miał udar krwotoczny 2 tygodnie temu. Bardzo rozległy, lekarz stwierdził że tak potężnego udaru jeszcze nigdy nie widział. Po kilku godzinach od udaru stracił przytomność, miał podłączony respirator, potem operacja i dni czekania i nadziei że będzie lepiej. Ale niestety nie było lepiej Tata odszedł w Dniu Ojca. Przy rodzinie jakoś się trzymam by nie widzieli, że bardzo cierpię, duszę to wszystko w sobie ale nie wiem jak sobie z tym poradzić. Wszystkim którzy przeżywają podobne chwile życzę dużo siły.

Odnośnik do komentarza

Moja 10 letnia córka leży od 12.08.2011 w centrum zdrowia dziecka w warszawie, od wczoraj ją badają, ma sparaliżowaną lewa strone, Na razie diagnozy żadnej nie postawiono (mózg wszystko ok) Nie wiem co robić, czytając te wypowiedzi, boję się właśnie że będzie to udar, bo wszystkie objawy na to wskazują. Powiedzcie czy taki paraliż lewej strony ustępuje z czasem?

Odnośnik do komentarza

Witam, Mój Dziadziuś dostał udaru w niedzielę (14.08), kiedy dotarliśmy do szpitala był w afazji, wydawało się że ma przebłyski świadomości i chwilami nas rozpoznaje. Zamykał oczka, po czym, gdy otwierał je - wydawało się jakby od nowa nas rozpoznawał. Kiedy odezwałam się do Niego, powiedziałam kim jestem... to tak jakby troszkę się uspokoił. Na drugi dzień kiedy podeszłam do łóżka poleciały mi łzy... Dziadziuś coś próbował do mnie powiedzieć - ruszał ustami, ale głos niestety nie wydobywał się - widziałam jak wiele wysiłku Go to kosztowało. Przez te dwa dni nie ruszał prawą ręką i nogą - dziś rusza. Aczkolwiek jest bardzo złośliwy - podpięto Mu sondę i cewnik - zarówno jedno jak i drugie próbuje sobie wyrwać. Jest złośliwy. Jak mamy z NIm rozmawiać i co robić? Chciałam uprzedzić, że Dziadziuś jest bardzo mądrym człowiekiem, intelektualistą - a więc to co Go teraz spotkało to WIELKA TRAGEDIA. p.s. Przy okazji chciałam nawiązać do opieki jaką jest otaczany w poznańskim szpitalu. DRAMAT! SKANDAL ! nie ma dzwonków dla pacjentów, chorzy KRZYCZĄ NA CALY KORYTARZ próbując przywołać pielęgniarkę. Panie tymczasem siedzą sobie i oglądają seriale. Totalna znieczulica. Mój Dziadziuś jest wysokim mężczyzną, więc ściągnięto Mu deseczkę z przodu łóżka aby nie wadził nóżkami, podniesiono Mu łózko aby łatwiej się oddychało. Był w stanie ześlizgnąć się niemal do pozycji leżącej a szanowne panie pielęgniarki nawet nie pofatygowały się zobaczyć co się dzieje, z człowiekiem który nie może mówić. O nakarmienie i napojenie trzeba było je prosić! Straszne ! Lekarze nie lepsi - po zapytaniu czy była jakaś konsultacja kardiologiczna - prowadzący neurolog powiedział : NIE WIEM ! Nie mówiąc o tym że nie wiedzieli jaki miał poziom cukru itp. Ciekawe czy z równą niewiedzą i obojętnością spotkalibyśmy się gdyby to ich bliscy byli chorzy !!!! Co można w takiej sytuacji zrobić? Gdzie szukać pomocy? Z góry dziekuje za odpowiedz. Pozdrawiam. p.s. On jest moim autorytetem. Najcudowniejszym i Najmądrzejszym Człowiekiem na Świecie. Musi wyzdrowieć !

Odnośnik do komentarza
Gość szczesciaraa

WITAM! Pisze bo sama doświadczyłam udaru! Chce Wam powiedziec, źebyście wierzyli i uwierzyli, że można całkowicie wyzdrowiec. Udar miałam w grudniu, niedokrwienny, duże kłopoty z mową i niedowład lewostronny,leżałam miesiąc w szpitalu dzisiaj mogę już normalnie życ i Żyje! nie wolno się poddawac!

Odnośnik do komentarza
Gość bartekz3miasta

Jak większość - trafiłem na to forum gdy szukałem informacji o stanie w którym znalazł się mój dziadek.. Przeczytałem wszystkie posty od początku.. Piszę żeby się z kimś podzielić moim smutkiem.. Dla mojego dziadka już niestety nie ma szans.. Przeszedł udar 26.08.11. Niestety był to udar krwotoczny - który od razu daje gorsze rokowania. Dziadek był w śpiączce, ale samodzielnie oddychał. następnego dnia się zatrzymał.. lekarze reanimowali go GODZINĘ !!! nawet ja - laik - wiem że po tak długiej reanimacji uszkodzenie mózgu nawet u osoby zdrowej byłoby tak poważne że nie wyszłaby nigdy ze stanu wegetatywnego. Teraz dziadek już pod respiratorem - uszkodzeniem został objęty ośrodek oddechowy. Świadomości już nie ma - a jednak jeszcze jest krążenie.. I już wiemy że nie ma żadnych szans.. Teraz nie liczą się już szanse na obudzenie, tylko godziny/dni/tygodnie na moment gdy serce przestanie bić.. Z wypowiedzi na tym forum można naprawdę wynieść sporo optymizmu.. Jednak trzeba też nieco realizmu..

Odnośnik do komentarza

Moja mama miała udar niedokrwienny , sparaliżowana lewa strona. W dniu udaru i w dniu następnym mama normalnie rozmawiała, rozumowała logicznie itd. kontakt był świetny. Po dwóch dniach aczęło się pogarszach, zrobili kraniotomię odbarczającą i zawiexli mame na OIOM. Tam po tygodniu zmarła. STraszne. Nie chce mi się żyć. Z drugiej strony lepeij, że nie cierpi..

Odnośnik do komentarza

Moja mama miala dwa udary, które spowodowaly jeszcze inne choroby póxniej, musze sie skonsultowac . Chcę sie wybrać z nia do dobrego neruologa słyszałam że prof.Andrzej Radek co prawda neurochirurg z Łodzi jest dobrym specalistą ale nie wiem gdzie przyjmuje i jak pacjenci go oceniają . Mama ma straszn ezawroty glowy chodzi przez to o lasce.

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich serdecznie! Moja 23 letnia corka 20 10 2011 zostala zooperowana na guza mozgu(oponiak) Niestety w pierwszej dobie po operacji dostal bardzo leciutki udar mozgu co spowodowalo ze odjelo jej mowe i poszla prawa strona.Na domiar zlego ona juz przedtem miala niedowlad lewej strony oczywiscie tez po operacji guza mozgu.Ale intensywna rehabilitacja doprowadzila ze stanela na nogi i byla w miare samodzielna do momentu ostatniej operacji w/w.W piatek po poludniu zaczela odzyskiwac mowe ,mowi juz kilka slow dziennie wiecej.Mam nadzieje i wszystko zrobie by z powrotem odzyskala wladze w prawej stronie.Jest mi naprawde bardzo cierzko ale probuje sie nie poddac.Zycze wszystkim chorym i tym juz zdrowym duzo,duzo zdrowia i by sie nie poddawali

Odnośnik do komentarza

Witam.Mój mąż leżał po udarze niedokrwiennym 30 dni na OIOM-ie. Przez 30 dni lekarze mówili *stan ciężki, długi okres bez żadnej poprawy,duże niedotlenienie mózgu, nie oddycha samodzielnie bo ma niewydolność oddechową, jeżeli wyjdzie z tego to pozostanie do końca życia na respiratorze, z karmieniem przez sondę*. Przez 30 dni nie działo sie nic. I otóż 31 dnia pobytu na OIOM-ie nie wierzyłam własnym oczom, mój mąż zaczął oddychać samodzielnie, 32 dnia wjęto mu rurkę z gardła i przemówił. Dziś tj.6.11.mija 35 dzień pobytu na OIOM-ie, mój mąż mówi, przełyka, siada, jest rehabilitowany intensywnie bo ma dość znaczny niedowład lewej strony. W tym tygodniu przejdzie na neurologię i jak tu nie wierzyć w cuda. Piszę ten post by dać nadzieję innym. Ja już nie wierzyłam, że on z tego wyjdzie, a jednak się nie poddał i chyba wygrał (mówię chyba bo ciągle mi mówią, że może być jeszcze zapalenie płuc).

Odnośnik do komentarza

Pocieszyła mnie Twoja wypowiedź. Moja mama dwa tygodnie temu miała operacje tętniaka aorty. W wyniku operacji miała udar niedokrwienny. Cały czas leży na OIOM-ie. Podłączona jest do respiratora. Na razie wiadomo tyle , że ma niedowład lewej strony ciała. Niestety nie ma z nią kontaktu. Teraz jest w spiączce farmakologicznej. Mieli ją dzisiaj wybudzać, ale mam migotania przedsionków. Jeśli chodzi o respirator, to niby moga już ją odłączyć, ale dostała jakiejś infekcji, z powodu tej rurki w gardle. Nie wiem co myśleć. Nie wiem czy z tego wyjdzie. Boję się że nie.

Odnośnik do komentarza

Dwa tygodnie to krótki okres, bądź dobrej myśli. Ta choroba cofa się intensywnie przez 21 dni, po tym okresie już wolniej. U mojego męża było inaczej zaczęło się coś dziać na plus po 30 dniach i wierz mi to się dzieje tak szybko, że aż nie mogę uwierzyć. Przedwczoraj miał np. wykrzywione usta gdy mówił, wczoraj już normalne. Tak, że bądź dobrej myśli. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Mojemu dziadkowi (67) tętniak pękł jakoś 8, 9 sierpnia. Lekarze kazali przygotowac się na najgorsze, bo stan był krytyczny, operacja w ostatniej chwili, paraliż lewostronny, problemy z sercem itd. 4 doby po operacji przenieśli go na oddział neurochirurgii i bardzo próbował się z nami komunikowac.. Po jakiś 2 tygodniach przenieśli go na oddział neurologii i rozpoczęli rehabilitacje.. Serce pękało, jak się na niego patrzało.. Skóra i kości i taki dziwny wzrok.. Pytał się nas, dlaczego go tu oddaliśmy, czy był niegrzeczny i takie tam.. Niby kojarzył osoby, swojego ukochanego psa, ale z czasem było co raz gorzej. Psychicznie, bo fizycznie lepiej, ruszał obiema rękami, ale nogami prawie wcale. Nie mogli go tam trzymac w nieskonczonosc, przenieśli go na oddział rehabilitacji. I tam zaczęła się **zabawa**... Kazali nam kupowac leki, pampersy, prawie wszystko.. A to niby publiczny oddzial, jak kazdy inny.. Ordynatorka caly czas mowila nam, ze on sie nie nadaje, ze spi, ze jest niekomunikatywny i kazala go zabierac.. Co najgorsze, caly czas leżał w przeciągu.. Babcia wszystko przygotowala i zabrala go do domu, kilka dni temu.. Cały czas był jakiś otępiały, prawie nic nie mowił, spał, tak jak na rehabilitacji. I co się okazało? Faszerowali go lekami na schizofrenie itp. Pewnie specjalnie, zeby go zabrac.. W zeszłą środe, jeszcze na oddziale dziadek dostal wysokiej gorączki, mama wykłóciła się o to, żeby zbadał go jakiś lekarz i powiedzieli nam, ze złapał jakąś wirusówkę, dali mu antybiotyk i w czwartek kazali zabrac go do domu.. Przez pierwsze 2 dni czuł się dobrze, duzo jadł, pił.. A wczoraj wszystko się zmieniło, znowu gorączka, brak apetytu, apatia i dzisiaj pogotowie zabrało go z ciężkim zapaleniem płuc.. ledwo oddychał. Lekarze każą nie spodziewac się cudu, ale skoro dziadek jest przytomny, to chyba nie powinno byc aż tak źle? Jak myślicie, jakie ma szanse? To straszne patrzec na niego w takim stanie... Nigdy wcześniej nie chorował, a teraz jest jak maleńkie dziecko..

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×