Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Operacja wymiany aorty wstępującej


Gość Ewa

Rekomendowane odpowiedzi

Witam.Moim zdaniem bardzo warto iść na takie warsztaty!!!przecież chcesz mieć zostawione własne zastawki-i masz rację bo swoje to swoje a cudze to cudze!!!a pozatym takie warsztaty nie sa prowadzone przez jakiś zwykłych uczniaków tylko przez wysoko wykwalifikowanych kardiochirurgów !!!jesli piszesz że większość ośrodkow wykonuje tylko bentalla de bono to mocno zostanów się i zrób to jak najszybciej bo nie wiem czy wiesz ale tętniaki lubią sie rozwarstwiać i pękac i w większości przypadków nie ma ratunku mam nadzieje że twój sie nie rozwastwia ani sie nie powieksza!!!a pozatym Szpital Jana Pawła II w Krakowie pod wodzą Prof.Sadowskiego jest jednym z najlepszych!!!życze powodzenia i duzo zdrowia oraz cierpliwości przed i po zabiegu
Odnośnik do komentarza
Mariusz kto ci powiedział że w wiekszości szpitali operują tętniaka razem z zastawkami, zastawka jak jest dobra to się jej nie rusza. Jeśli są dobre to ci je zostawią. Po wymianie samej aorty to po pewnym czasie wogóle zapomnisz że miałeś opercję. Ja miałem w czerwcu operację tętniaka aort. wstępującej wraz z zastawką aortalną bo była dwupłatkowa. Po konsultacji w Zabrzu dogadaliśmy sie że jak się uda to mają przeprowadzić plastykę starej zastawki a w ostateczności wymianę. Młodym ludziom proponują plastykę bo nie jestes obciążony lekami przeciwzakrzepowymi. Zoperował mnie dr. Wojarski *number one* i plastyka udała się, aorta sztuczna (operacja 8h). Już zapomniałem o wszystkim, wracam do pracy na kopalnię
Odnośnik do komentarza
Ewo! Głowa do góry! Mam 37 lat. 19 września tego roku miałem tą samą operację. W moim przypadku dokładnie precyzując *wszczepiono mi mechaniczną zastawkę aortalna St. Jude Medical HP oraz aortalną protezę nadwieńcową. Operację miałem przeprowadzaną w IK w Aninie. Przebywałem tam łącznie 10 dni. Najważniejsze jest pozytywne nastawienie (szedłem z myślą, że będzie to borowanie zęba). Wieczorem depilacja min. klaty (najczęściej dotyczy mężczyzn) W dzień zabiegu zakłada się szpitalne kimono i jedzie się na salę operacyjną. Na sali operacyjnej przed znieczuleniem najlepiej pożartować z personelem. Później narkoza i budzisz się po wszystkim. Dwie doby na sali pooperacyjnej (tu bólu również się nie czuje, bo jest się na prochach). W moim przypadku najgorsze było leżenie na plecach. Po dwóch dobach znalzłem się na sali zwykłej (sam wziołem prysznic). No i w końcu uwolniony od leżenia na plechach. Można spacerować. Oczywiście trzeba uważać na rozciętą klatkę piersiową, nie dzwigać, szarpać itd. Po 10 dniach powrót do domu (ponad 200 km). Po miesiącu od zabiegu spacer 3 kilometry (z przerwą). Nie męczę się zbytnio. Na dzień dzisiejszy dokucza mi kołatanie serca, ale to niby ma minąć. Oczywiście na razie 1 raz w tygodniu (później żadziej) trzeba badać wskażnik INR, bo na to jest sie skazanym do końca i pobieranie leku na jego obniżenie i etc.. Myślę, ze w grudniu wrócę do pracy. Moje parametry przed operacja nie były najgorsze (aorta ok. 5,1), pływałem , jazda na rowerze itd. Pojawiały się jednak zawroty głowy i mroczki przed oczami, czasami bóle serca. Jeśli miałbym ci coś doradzic to przed operacją najlepiej skonsultować to z kilkoma lekarzami i nie wiem jakie masz dolegliwości obecnie. Napewno to jest nieodzowne, im prędzej tym lepiej, gdyż z biegiem czasu serce może być coraz bardziej obciążone. Odnośnie ryzyka mówiono o kilkuprocentowym. W twoim wieku nie masz się czego bać (znam osoby po 70 po podobnym zabiegu). Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Witam. Mam 33 lata. Mojego tętniaka aorty wstępującej zdiagnozowano w sierpniu ubiegłego roku (4,6 - 4,7cm, zastawka trójpłatkowa, w ECHO brak śladów fali zwrotnej). W tej chwili jestem przed kolejną tomografią w Zabrzu oceniającą, czy naczynie to powiększyło się, czy też nie. Dziękuję za wszystkie powyższe wpisy, bo dzięki nim wiem czego mam się spodziewać. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Poznań ul. Długa Szpital Przemienienia Pańskiego Klinika Kardiochirurgi Uniwersytetu Medycznego WITAM Wyszło iż, mam dwupłatkową zastawkę i poszerzoną aorte wstępującą (50 mm), dostałem już skierowanie do szpitala na operacje w Poznaniu (j.w), prawdopodobnie proteza aorty i zastawki ; chciałbym się dowiedzieć coś więcej na temat tej kliniki i lekarzy. Proszę jeśli ktoś miał * przyjemność * przebywać w Klinice w Poznaniu o podzielenie się wrażeniami .
Odnośnik do komentarza
Gość charlot
Witam, mam na imię Marek, mam 28 lat. 10 maja 2008 roku doznałem udaru niedokrwiennego mózgu i przy okazji angio TK wykryto mi tętniaka aorty wstępującej bez rozwarstwień (ówcześnie 46 mm). Byłem pod stałą kontrolą lekarzy z kliniki w Zabrzu, m.in. prof.Przybylskiego (angio TK co pół roku celem sprawdzenia wzrostu szerokości aorty). Co 6 miesięcy wyniki były następujące: 46 mm, 51 mm i 56 mm. Po ostatnim wyniku kardichirurdzy podjęli decyzję o operacji wymiany aorty. Jednak termin wyznaczono mi na 3 miesiące później (połowę sierpnia 2009r.). Nie ukrywam, że poniekąd przez znajomości udało mi się trafić na konsultacje do prof. Cichonia z dolnośląskiego centrum chorób serca Medinet z Wrocławia, który podjął decyzję o natychmiastowej operacji (podejrzewając zespół Marfana). Miałem dokładnie godzinę na decyzję, uporządkowanie swoich spraw i spakowanie się do wyjazdu. Dwa dni później przeszedłem operację we Wrocławiu. Operacja nie jest niczym strasznym, ponieważ jest się w pełnej narkozie. Ja byłem operowany 5 godzin, wybudzony zostałem kilka godzin po operacji. Tuż po operacji miałem bardzo poważne problemy z oddychaniem, które trwały do kilku dni po operacji. Skończyły się po punkcji, kiedy to usunięto mi 150 ml płynu z płuc. Dopiero po operacji dowiedziałem się, że *przy okazji* wymieniono mi zastawkę aortalną oraz naczynia wieńcowe. Jedyną dla mnie odczuwalną zmianą jest metaliczne tykanie sztucznej zastawki. Do końca życia będę musiał brać leki zmniejszające INR (krzepliwość krwi), ale to chyba niewielka cena za dodatkowe kilkadziesiąt lat życia. Po 7 dniach wróciłem do domu i właściwie zupełnie normalnego funkcjonowania, jedynym ograniczeniem jest ból zrastającego się mostka. Po dwu tygodniach pobytu w domu wróciłem do Wrocławia na oddział rehabilitacji kardiochirurgicznej, z którego do Was piszę. Wszystkim polecam szpital we Wrocławiu (pełny profesjonalizm, miła załoga, szpital po remoncie w świetnym stanie). A gdziekolwiek byście nie mieli operacji Bentalla lub innych operacji serca to na prawdę nie ma się czego bać! Pamiętajcie, że to może Wam uratować życie! Może i przez 2 - 3 miesiące po operacji komfort życia będzie o wiele mniejszy, ale potem wraca się do zupełnie normalnego funkcjonowania (jak to powiedział na konsultacjach prof. Cichoń: będziesz się czuł przez kilka tygodni gorzej, niż przed operacją, ale tylko tak możemy dać Ci szansę na spokojne, długie życie)! Pozdrawiam i życzę zdrowia! :)
Odnośnik do komentarza
Cześć, Marku! Mnie też czeka wymiana aorty i inne takie ulepszenia, ale dopiero, gdy ryzyko operacji będzie dla mnie mniejsze, niż ryzyko jej nie podjęcia. Też mam 28 lat i jestem po 3 operacjach serca z powodu złozonej wady wrodzonej (skrajna postać Tetralogii Fallota), dlatego kolejny zabieg na otwartym sercu jest dla mnie wielkim ryzykiem. Działam w Fundacji Serce Dziecka, która skupia także dorosłych z wadami serca. Zapraszam na forum: www. forum.sercedziecka. org.pl
Odnośnik do komentarza
Gość Ewa Aneta 40
Witam wszystkich. Mam wrodzona wadę serca, ostatnio moja doktor wspomniała o operacji. Mam dwupłatkową zastawkę oraz poszerzoną aortę wstępującą, obecnie 51 mm. Boję się bardzo, czy ktoś ma/miał podobną wadę? Ile - w przybliżeniu czasu mam do operacji? Na razie mam zleconą konsultację w Świętokrzyskim Centrum Onkologii, potem powtórka angiografii i ... zobaczymy. Co lekarze zalecają przed operacją? Mnie zalecono trzy rzeczy: zero stresu, zero wysiłku, jak najniższy cholesterol.
Odnośnik do komentarza
Gość Piotrek 29
Droga Ewo Aneta 40, Mam 29 lat i podobnie jak ty wrodzoną wadę - zastawka aortalna dwupłatkowa oraz tętniak aorty. Przy okazji pierwotne nadciśnienie tętnicze, powiększone serce, szczególnie lewa komora oraz obniżona frakcja wyrzutowa lewej komory (36-39%). Operację przeprowadzono w Rzeszowie docent Widenka oraz dr Mazur w styczniu 2010 r. Operację usunięcia tętniaka należy wykonać jak najszybciej - nie ma się nad czym zastanawiać jeśli chce się żyć. Zalecenia zero tolerancji :) dla stresu i wysiłku - zbieżne z moimi - chodzi tutaj o ciśnienie, które mogłoby spowodować pęknięcie tętniaka. Też mam dwupłatkowa zastawkę aortalną. W moim przypadku zastosowano plastykę zastawki aortalnej - uszczelnienie - oraz protezę aorty wstępującej davida. Po operacji przygotuj się na mocnego kopa - osłabienie itp, ale myśl o tym, że za kilka miesięcy będzie już conajmniej tak dobrze jak przed operacją. W moim przypadku po operacji frakcja wyrzutowa lewej komory spadła po tygodniu do 25%, po 3 kolejnych tygodniach wzrosła do 42% - czyli jest już lepiej niż przed operacją. Minusem jest to, że nie udało się idealnie doszczelnić zastawki aortalnej i coś tam podobno niewiele przeciekam. Docelowo - kiedyś - czekać mnie będzie wymiana zastawki na mechaniczną. A teraz z dnia na dzień czuję się coraz lepiej - dziś mija 5 tygodni od operacji i prawie normalnie wszystko już robię, choć na początku nie było różowo. Trzymam kciuki - nie skupiaj się później na chorobie, ale na życiu.
Odnośnik do komentarza
Witam wszystkich jestem tu nowy.O tym że mam tętniaka aorty wstępującej dowiedziałem się już w 2007 roku wtedy miał wielkość 4,7cm a na dzień dzisiejszy powiekszył się do 5,3cm.Lekarze powiedzieli że w wiekszości przypadków operują dopiero od 5,5cm ,stwierdzili również że praktycznie nic nie wolno mi robić.Bardzo szybko się męczę a nie potrafię tak po prostu nic nie robić.Chciałbym to wszystko mieć już za sobą ale też bardzo się boję!!!
Odnośnik do komentarza
Witam serdecznie. Z uwagą i zaciekawieniem przeczytałem Wasze wypowiedzi. Wszystkie są optymistyczne i to bardzo cieszy. Mam zastawkę dwupłatkową i tętniaka aorty ok. 6,5 cm. Trochę to zbagatelizowałem, bo wiem o tym od ok. 15 lat. Właściwie to nie zdawałem sobie sprawy z zagrożenia życia. W chwili obecnej czekam na operację w Aninie. Byłem optymistą, ale dzięki Waszym wpisom - jestem jeszcze dużo większym. Odezwę się, jak będzie po wszystkim. Pozdrawiam wszystkich przed i po operacjach.
Odnośnik do komentarza
Gość Ewa Aneta 40
Witam wszystkich, dziękuję za posty. Moja wada wrodzona wygląda nieco inaczej - nie o wszystkim napisałam w poprzednim poście, mam zwężoną aortę i dwupłatkową zastawkę. Wynikiem zwężenia aorty jest jej poszerzenie (tętniak) nieco nad zwężeniem, i to lekrze określją jako chorobę współistniejącą przy mojej wadzie. 25 marca mam kontrolną wizytę u kardiologa, i zobaczymy wtedy, co dalej. Niemniej jednak operacji się boję, choć wiem, że przedłuży mi życie, ale po Waszym wypowiedziach widzę, że nie ma się czego bać (nie jest to proste - ja PANICZNIE boję się igieł, ukłuć itp). Pozdrawiam wszystkich sercowców!!!
Odnośnik do komentarza
Jak wszyscy tutaj mam tętniaka aortry (5, 6 cm). Na ostatniej kontroli u kardiologa w Aninie usłyszałam, że nie ma wskazań do operacji, serce jest w dobrej kondycji:-) Ale jeśli pozuje silny ból w klatce, promieniujący do ramienia, który by nie przechodził, mam szybko lecieć do szpitala... Jestem już po trzech operacjach serca, wiec lekarze odwlekają u mnie następny zabieg, bo będzie on bardzo ryzykowny i skomplikowany. Ale my, osoby z wrodzonymi wadami serca, nie musimy czekać, by się bliżej poznać... Jestem przedstawicielką Fundacji Serce Dziecka (www.sercedziecka.org.pl), skupiającej także nas, GUCH-ów ( z ang. GUCH- dorosły z wrodzoną wadą serca, spolszczona wersja: Gucie :) Zapraszam Was wszysktich do wpisania się na nasze forum, by się wzajemnie pocieszać, wymieniac doświadczeniami, informacjami o lekarzach, szpitalach. W sierpniu organizujemy ogolnoposlki zjazd rodzin dzieci z wadami serca, ale bardzo by się przydali też dorośli. Ostatnio było nas pięcioro wspaniałych :-) Mimo ciężkiej wady serca ( skrajna postać Tetralogii Fallota) ukończyłam wszystkie szkoły, potem studia dzienne, a od niemal czterech lata pracuję jako dziennikarka. Oczywiście nie uprawiam sportów, a wejście na drugie piętro to wspinaczka na Himalaje. Dysze wtedy jak 70-letnia staruszka, choć mam 29 lat, ale grunt, że w ogole tyle dożyłam :-) Pamietajcie, śmiech to zdrowie, więc nie załamujcie się, nie stresujcie, nie dźwigajcie, tylko się... uśmiechajcie :-)
Odnośnik do komentarza

Jestem po Operacji Tętniaka (aorty wstępującej), oraz Zastawki aortalnej (dwupłatkowa) którą przeszedłem w Poznań na ul. Długa - Klinika Kardiochirurgi Uniwersytetu Medycznego. Mam 30 lat o wadzie dowiedziałem się kilka lat wstecz, gdzie przy badaniu na echo wyszło poszerzenie aorty 44mm następnie kontrola co pół roku i wymiary 46 , 49 , 51, przy 57 mm * decyzja o operacji. Operację przeprowadził super zespół kardiochirurgów z prof. Jemielity na czele . Serdecznie im dziękuję za uratowanie życia. Jestem 5 miesięcy po operacji -mogę śmiało poweidziec że się udało !! Miałem lekkie komplikacje po operacji tzn. migotanie przedsionków, przytrafił się również płyn w opłucnej * są to objawy które się często zdarzają . Przez to jednak nieco wydłużył się pobyt w klinice do 4 tygodni. Później byłem jeszcze na rehabilitacji w Kowanówku też 4 tygodnie. Lekko nie było - Na szczęście wszystko jest już OK. Nie ma się co za długo zastanawiac- Jest to operacja która ratuje Ci życie! Wszystko najbardziej przeżywa Rodzina- i tu nie ma się co dziwic - sam pacjent chce aby jak najszybciej było po - to nie boli- dopiero po kilku dniach i odstawieniu znieczulaczy jest niekomfortowo. Trzeba od nowa się nauczyc oddychac i , chodzic i jeśc ...o potrzebach fizjologicznych nie zapominając :) Później pojawia się uśmiech na twarzy. Po 5 miesiącach od dnia operacji zamierzam wrócic do pracy (dojeżdźam autem 30km) Czuję się coraz lepiej. Zdarzają się małe zawroty głowy, lekkie kłucie w klatce ale to rzadko. Do końca życia należy brac lekki przeciwzakrzepowe. To by było na tyle. Trzymam kciuki za Pacjentów przed operacją - głowa do góry musi by dobrze!

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich, czytam wasze wpisy i chyba przestane się dłuzej zastanawiać i bać. Mam dwupłatkową zastawkę aortalną i tętniaka aorty wstępującej 49mm.Kontroluję co 6 miesięcy, niestety powiększa się.Lekarz na ostatnim echo powiedział żebym dłużej nie czekał, mam 35 lat i twierdzi, że po operacji drugie tyle przedemną. Boję się jak niewiem co , niewiem do jakiej kliniki się udać, czy Anin będzie dobrym wyborem?

Odnośnik do komentarza

Marylka witam cię .Dzieki za dobre wibracje które mi przesłałaś ale czy pomogą zobaczymy . Przyplątała mi się wada serca tj,tętniak 5,5 niedomykalność zastawek 3 stopnia , i przebyty blok przedsionkowo komorowy Za dużo jak na mnie. Ale chyba nie pójdę na operację bo o dziwo ale ja czuje się fajnie i jak tu iść pod noże Żebym się dusiła, bolało mnie nie mogła chodzić,to bym pomyślała i postawiła na jedno Ale żaden medyk mnie nie namawia do zabiegu ,Bo jest duże ryzyko bo doszły zastawki .No to sobie chodzę nie poganiają to i nie biegnę . Jak ja taka kobita która robi z 6km,dziennie obowiązkowo latem zasuwam na rowerze po 10 km. i więcej pójdzie się kroić ło matko nie myślę o tym , i ku zdziwieniu wszystkich żyję spokojnie i się nie nerwuję To na pierwsze tyle Pozdrawiam ,

Odnośnik do komentarza

Witam przed spaniem, dzień tak szybko zleciał uzupełniłam zakupy poświąteczne no i trochę na sylwestra( spokojnie w domku bez szaleństw). Można powiedzieć ,ze jestem zdrowa( moje logo) ale...................mam napadowe migotanie przedsionków( przyplątało się w menopauzie) i tez czasami mi dokucza. Serce mam w najlepszym porządku, elektrolity na stałym dobrym poziomie od kilku lat, leków żadnych nie biorę nawet aspirynki bo mam z natury * rzadką krew*. Też dużo spacerujemy , latem więcej, zimą odśnieżanie przed domem, uwielbiam chodzić po schodach( w domu są dwa pietra i biegam jak szalona , w czasie napadu trochę moja kondycja słabnie ale w minimalnym stopniu i dlatego nie ograniczam się w tym czasie. Jak już pisałam mój Tata ma utrwalone to migotanie i żyje tyle lat z tym bez ograniczeń( latał samolotami do ciepłych krajów i mówił ,że nie odbiegał kondycją od innych). Jestem do Taty bardzo podobna i fizycznie i z charakteru to i pewnie migotanie odziedziczę po Nim , na początku napadów trochę się stresowałam , ale teraz już nie.Dzisiaj kończę- DOOOOOBRANOC!!!!!!!!

Odnośnik do komentarza

Maryla no to wiemy o sobie co nieco i fajnie, jak która będzie miała ochotkę to zawsze się odnajdzie na tym poście Mój mąż też miał migotanie ale wzięli go do szpitala i od 2 lat ma spokój no i dobrze ,A ja się jakoś trzymam, Odwaliłam dzisiaj spacerek około 4km. trochę mało , ale księżula sie spodziewam po kolędzie i siedzę w domu i go wypatruję . A tacie to zazdrościć kondycji , ładny wiek i samopoczucie Grunt to ruch .Jak lubisz tak chodzić po schodach ,to zapraszam do mnie mieszkam na 8 piętrze Nie zazdrość mi, ale ta wspinaczka jak się winda zepsuje to nie dla mnie Mam tylko piękne z balkonu widoki tak że zazdrość mi tego bo jest czego , To na drugi raz tyle, jak mnie zbierze to napiszę do ciebie a na pewno coś się znajdzie Fajnej zabawy w zaciszu domowym pa

Odnośnik do komentarza

Zosiu , jak już pisałam mąż nie był wcale leczony( nowotwór męskiego narządu). Początek był taki, udał się do urologa dlatego ,bo na bieliżnie pojawiła się jakaś dziwna biała wydzielina( nie miał żadnych bóli ani innych dolegliwości). Lekarz przepisał mu antybiotyk i przez dwa tygodnie brał go , nie pomógł , poszedł ponownie i powiedział ,że ma kłopoty z oddawaniem moczu to lekarz przepisał mu na na 1 miesiąc lek na poprawienie siusiania ale w między czasie kazał zrobić badanie na prostatę a ten wynik był wręcz idealny i wtedy lekarz zbadał go dokładnie i zaraz wysłał męża do szpitala na biopsję. Po dwóch tygodniach wynik badania- rak złośliwy ,aha w czasie jak mu robili biopsję to był cewnikowany i po tym cewnikowaniu dostał zapalenia miedniczek nerkowych, ból okropny, zamówiłam wizytę domową i jak lekarka( nasza rodzinna) przeczytała wynik z biopsji ,że to rak i uważała ,że te bóle są od tego raka to podała mu środek przeciwbólowy w zastrzyku tramal- końską dawkę( chciała dobrze, bo mąż zwijał się z bólu).No i zaczęło się( dramat), po 1/2 godzinie u męża nastąpił niedowład nóg.Był prawdopodobnie uczulony na niego. Tragedia- dzwonię do szpitala ,że mąż nie chodzi i co mam robić a lekarz doprowadzić go do chodzenia.Morfologia była tez bardzo słaba bo miał przez tydzień krwiomocz( czerwonych miał chyba ok. 1,5 miliona). Lekarz mówił nie dosyć ,że nie chodzi to jeszcze ta morfologia , operacja ciągle się oddala , jedyna nadzieja była taka ,że jak zacznie chodzić i morfologia będzie w granicach 2 milionów to idzie zaraz na stół. Kolejny kłopot , nie było odpowiedniej krwi, w końcu znależli po 2 tygodniach , ale ja poiłam męża sokiem z buraków( okropieństwo) i pił 4 pudełka dziennie nutridrink(tez paskudztwo). Jak morfologia podskoczyła do 1,8 miliona to lekarz przeprowadził operację wycięcia tego zrakowaciałego narządu bez wycinania węzłów chłonnych w nogach( bo uważał ,ze jest za słaby). Operacja się udała , 2 tygodnie dochodził do siebie. Po 1 miesiącu od 1 operacji wycinanie węzłów chłonnych w lewej nodze( były powiększone), po biopsji okazało się ,że węzły maja też komórki rakowe . Mąż słaby na maksa ,chodzenie słabe ,chodził za pomocą chodzika. Goiło się fatalnie ,te płyny wychodziły z Niego chyba cały miesiąc. Lekarze byli bezradni i czarno to widzieli,na chemię i nawet na naświetlanie był za słaby. W szpitalu podawali mu tylko antybiotyki i nic więcej no i zmieniali opatrunki,dalej mu przynosiłam ten sok z buraków i ten nutridrink. Po miesiącu wielka rana po wycięciu tych wężłów zaczęła się goić a po 2 nie było prawie śladu po dziurze.Noga trochę puchła( to normalne). Bez chemii ,bez naświetlań mąż stanął na nogi.Jak był na pierwszej kontroli po szpitalnej to lekarz był w szoku ale i wielce uradowany nie mniej od mężą . W sierpniu minęło 5 lat, poza operacją żadnych leków nie brał na zwalczenie tego raka. Rozpisałam się straszne ale to nie szło krócej opisać. Jak będziesz miała pytania to napisz Zosiu.Admin jest chyba tolerancyjny i nie wywali nas( znowu nie na temat). Ale się napisałam( prawie jak powieść) dobranoc.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×