Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Po ablacji


Gość Marla19

Rekomendowane odpowiedzi

Zastanawia mnie ten zły zapis technicznie. Generalnie tego dnia nie miałam żadnego ruchu bo źle się czułam no i jestem na dużych dawkach beta blokerów dlatego nie podoba im się ta duża tachy i częstoskurcze. A teraz mówię Wam dobranoc :-)

Odnośnik do komentarza
Gość Adela152

Może chodzący stymek zakłocił, może bo artefakty możliwe są z różnych powodów, albo po prostu twoje serde miało taką szajbę że holter zwariował :). Ty jesteś bardzo trudnym przypadkiem i mimo pancernych dawek leków serce ma szajbę, boję się pomyśleć co byłoby bez nich. Być może one w ogóle na ciebie nie działają. Ja tak miałam, brałam dawki 5-6 krotnie przekraczając normy i nic, tak jakbym ich nie brała wcale i gdy odstawiono mi je w szpitalu nie było żadnej różnicy - czyli na mnie nie działały ani trochę. Martusiu pozostaje ci powtórzyć holtera za jakiś czas, tak dla spokoju :), Trzymaj się dzielnie Pozdrawiam wszystkich

Odnośnik do komentarza
Gość artur 46

Jest w necie juz troche informacji nie bede kopiował bo sporo czytania jest. Ciagle bedą udoskonalali pomysł z niszczeniem fragmentow serca i dobrze bo kiedys bedzie to wizyta jak u stomatologa i z efektem jak u stomatologa. Ja jak zaczelem miec te jazdy z częst. to o ablacji w filmach si-fi nie było hej

Odnośnik do komentarza
Gość artur 46

Http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/16231838 http://www.ablationfrontiers.com/ous/products-OUS-masc-multi-array-septal-catheter.htm tutaj fajnie widac jak to sie rozciapiża http://www.wdobrymrytmie.pl/index.php/archiwum/25-listopad-2010/59-metody-ablacji-podoa-migotania-przedsionkow?showall=&start=3 hej

Odnośnik do komentarza
Gość przemasmk1

Artur 46 napisz prosze od kiedy miałeś pierwsze ataki i z jaką czestotliwościa i jak to sie miało w przeciągu lat. chodzi mi o jakies Twoje statystyki np ataki od 20 lat z czestotliowsci 5 x na rok 20 lat temy, 5 lat temu z czestotliwości 5 x na miesiac. Dziekuje bardzo za odpowiedz.pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Przemas Satystyk nie prowadziłem ale ogólnie zylem sobie z tym od 18 roku życia i za bardzo sie tym nie przejmowałem. Zreszta kiedys sie dostawało hydroxiznke i do domku taka już twoja uroda i tak wyglądało leczenie:) Na pozątku atak był raz na rok dwa lata tak to sie zaczynało. Potem raz na pół roku na kwartał itd i coraz częsciej częsciej a na końcu co tydzien a pod sam koniec co kilka dni a czasem dwa trzy razy w czasie dnia. Więc juz naprawde było mało komfortowo. Całe te lata zyłem na pełnej parze nie oszczedzalem sie z pracą i zabawą,sportem, wyjazdami ,podróżami, alkoholem czesto atak się kończył wstawałem i do pracy albo na imprezę. Gorzej jak mnie złapało na motocyklu ale grunt to nie panikować.Jak masz jakies pytania spoko pisz. hej

Odnośnik do komentarza
Gość Poziombka

Witam wszystkich bardzo serdecznie! Od dość dawna systematycznie czytam ten wątek - jestem tym przypadkiem poablacyjnym, który niestety nie był udany (utajony WPW oraz AVNRT). Aktualnie wróciłam do domu po poważnej operacji ginekologicznej i mam w głowie myśl, która nie daje mi spokoju - a myslę, że tylko osoby z podobnym do mojego zyciem mogą mi pomóc sobie z tym poradzić. Moi drodzy - czy ktoś z Was, oprócz problemów z sercem, o których tu piszecie, miał jeszcze inne kłopoty zdrowotne, wymagające interwencji chirurgicznych? Pytam dlatego, że mi się to przydarzyło kilka razy. Cóż, pewnie taka moja uroda:(. Radziłabym sobie z tym znacznie lepiej, gdyby nie moje serce, a raczej gdyby nie kompletne nieprzygotowanie lekarzy innych specjalności na kontakt z pacjentem kardiologicznym. Za każdym razem gdy dzieje sie coś z moim zdrowiem i czeka mnie jakakolwiek operacja, szukam szpitala z oddziałem kardiologicznym - jesli to tylko jest możliwe, a czasem nie jest. Zawsze gromadzę komplet dokumentów dotyczących serca, dostarczam to lekarzowi prowadzącemu, przekazuję kopie anestezjologowi.... Wydawałoby się, że wszystko jest OK. Jednak gdy tylko podczas pobytu w szpitalu moje zwariowane serce zaczyna szwankować, lekarze zachowują się, ,jakby zostali szalenie zaskoczeni, że ta pacjentka *będzie sprawiała kłopoty*. I tak się właśnie czuję - że sprawiam kłopoty! Problemem jest przywołanie kardiologa z oddziału piętro wyżej czy niżej. Problemem jest zrobienie EKG, podanie potasu... Najnowszym moim przeżyciem, sprzed tygodnia, jest sytuacja, gdy po operacji właczył mi się częstoskurcz i lekarz - ginekolog, który miał dyżur, mierząc mi tętno na nadgarstku, ocenił, że to nie jest częstoskurcz, lecz *takie tętno szybsze*... Po czym dodał, żebym sobie łyknęła swój betabloker i poleżała, to mi się polepszy. Żadne moje tłumaczenie, że trzeba EKG i chociaż kroplówkę z potasu (skoro i tak mam wenflon) - o wezwaniu kardiologa mowy w ogóle nie było! Moi drodzy - jak sobie z tym radzić? Doszło do tego, że przeraża mnie myśl o jakichkolwiek problemach zdrowotnych, jesli wiążą się z pobytem w szpitalu poza oddziałem kardiologicznym. Czy macie takie doświadczenia? Jak podchodzicie do tego problemu? Pozdrawiam wszystkich - Poziombka

Odnośnik do komentarza

Hej, hej! Co u Was słychać? Jak serduszka w tak zmienną pogodę? Ja czekam na tą ablację w Krakowie, wstępnie ma się ona odbyć za trzy tygodnie. Jeszcze się nie denerwuję, stres pewnie przyjdzie tuż przed samym wyjazdem ;) Digimon jak się czujesz? Jak maluszek w brzuszku? Zuza? Co u Ciebie? Ostatnio Cię nie widać... ani tu ani na gadu... Artur, jak tam?

Odnośnik do komentarza

Hejka, u nas w domu malowanie i przemeblowanie. Na rzecz maluchów trzeba było zrezygnować z sypialni i przenieść się do salonu... Na szczęście cały bałagan już mamy za sobą. Serducho różnie choć nadal uważam że lepiej niż przed ciążą, są chwile w których wątpię i załamuje się ale jakoś przechodzą i tak w kółko. Panicznie boję się porodu i zapewne brzmi to śmiesznie skoro dwa mam już za sobą jednak problem jest w tym właśnie o czym pisze poziomka. Mam komplet dokumentów, oddział kardiologiczny, konsultacje, anestezjolog itp i co??? Częstoskurcz, trudności w oddychaniu, uczucie do utraty przytomności i ginekologa który z pielegniarką patrzą ze zdziwieniem o co chodzi i mówią, ale proszę się uspokoić, kardiolog nie jest potrzebny, musi się pani wyciszyć!!! I weź i się wycisz!!! Szkoda gadać.. Pozdrawiam was wszystkich..

Odnośnik do komentarza

Właśnie o to mi chodziło..... To zdziwienie na twarzach i lekki niesmak - co ta pacjentka wymyśla? Przecież my robimy wszystko jak trzeba, a ona taka kłopotliwa.... Jednym z pytań, które mnie powalają na kolana (gdy podczas rozmowy z lekarzem mówie, że mam częstoskurcze), jest: *a co pani wtedy czuje?*. Właściwie zawsze to pytanie pada, a ja zawsze czuję się zażenowana. No co mam powiedzieć? Że mi serce szybko bije? Że jak człowiek z tym żyje ponad trzydzieści lat, to nie pomyli z niczym innym?

Odnośnik do komentarza

Dokładnie tak jest. Ja ostatnio przeżyłam koszmar w maju ubiegłego roku po podaniu zastrzyku przeciwbólowego mimo że zgłaszałam, że mam po nich arytmię, ale bardzo przyjemna pani pielęgniarka, stwierdziła że chyba lekarz wie co robi... Teraz mam rodzić w trzecim tygodniu września i w innym szpitalu, i już dziś mówię do kardiologa, że obawiam się, na co lekarz czemu się pani martwi na zapas, może nic nie będzie, a jak będzie to tylko częstoskurcz!!! Tylko ja mam z każdym dniem więcej objawów.............. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Digimon Bedziesz w szpitalu więc w bezpiecznym miejscu nic się złego nie stanie. Co do podejscia personelu jest dokładnie jak piszesz po krótkim zabiegu w sedacji (kroplowka zasypiasz i sama oddychasz) złapał mnie częstoskurcz przyszła pielegniarka zmierzyła cisnienie dała jakąś pigułke i zebym lezał spokojnie bo nic mi nie jest i nic mi nie było bo za kilka godzin poszedłem sobie do domu. hejka bedzie dobrze gdzie jak gdzie w szpitalu krzywdy ci nie zrobią

Odnośnik do komentarza

A więc tak, ablacje miałem pod koniec ferii zimowych w Warszawie(Centrum zdrowia dziecka), owszem ablacja udała się, przeleżałem jakieś 2 dni, przed wyjazdem miałem skurcze 1 sekundowe, takie po prostu walnięcie serca raz, a tak samo odczuwałem to jak i częstoskurcze przed ablacją, ale tylko jedno walnięcie. Do dziś miewałem walnięcia, takie jak wcześniej pisałem, ale rzadko ;) Przed ablacją miałem częstoskurcze, ale to już raz na 2-4 miesiące i to jak już się zdarzyło to całą godzinkę trwały.

Odnośnik do komentarza

Hejka, co u was słychać? Ja wróciłam z urlopu i udało się bez większych rewelacji, tylko raz w nocy dwie godziny niepewności ale rozeszło się po kościach, ufff.. A tak poza tym to dzień jak co dzień. Wczoraj czułam się jak totalnie zdrowa osoba, góry mogłam przenosić, a dziś już od rana dziwne duszności, zawroty i problemy z koncentracją, kilka pauz i tachykardia w spoczynku ok godziny, beznadziejne uczucie.. Marta, a co oni ci będą robić w krakowie? Zuza czy możesz napisać co czujeśz podczas złego samopoczucia i dolegliwości? pozdrawiam was ;-)))

Odnośnik do komentarza

Digimon! arytmia arytmią ale te zawroty ,duszności i pewnie panika że zaraz zemdlejesz pachna nerwicą na kilometr, zapewne sama sie nakręcasz, a i dodatkowych od razu jest więcej nie wspominając o tachyc.Spróbuj sie ogarnąć tyle już przeszłaś i wiesz że tak szybko sie nie umiera:-:)

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×