Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Po ablacji


Gość Marla19

Rekomendowane odpowiedzi

A ja wróciłam właśnie po ablacji. Jak zwykle - było przemiło, lekarze i pielęgniarki super, tylko że nic nie udało się wywołać. Pastwili się nade mną godzinę - i nic. Czy to możliwe, że częstoskurcz komorowy (zarejestrowany w moim holterze, który był podstawą kwalifikacji do ablacji) był tylko jednorazowym epizodem??? Wracam do leków. I do tachykardii. Zobaczymy, co się z tego rozwinie...

Odnośnik do komentarza

Czy prof. Pytkowski jest ze Spartańskiej? Miałam w Centrum Ostrobramska u prof. Kułakowskiego. Złego słowa na nich nie powiem (na razie). Pracują bardzo ostrożnie i wolą *nie dopalić* niż *przepalić*. I na razie tego się będę trzymać. Dam sobie trochę czasu - i zobaczymy, co z tego wyniknie.

Odnośnik do komentarza
Gość digimon

Hej casta właśnie o tobie myślałam i nie ukrywam, że liczyłam na inny wpis ;-), że wszystko się udało i jesteś zdrowa... eh.. zaczynam się zastanawiać czy z naszymi tachy wogóle można coś zrobić. Ja przejdę kilka kroków a już nie daj Bóg przyjdzie mi stać i tachy na maksa, aż słabo się robi, ale nie mogę betablokerów. W 2009 jak robili podejście do ablacji też niczego nie wywołali.. Więc nie wiem o co chodzi. pozdrawiam...

Odnośnik do komentarza

Wiesz, te moje tachykardie nie są jeszcze takie najgorsze, reagują na betabloker, w dzień ich w ogóle nie czuję, nie mam gwałtownych przyśpieszeń przy zmianie pozycji, nie mam brady, więc nie jest jakoś dramatycznie, boję się tylko, że pewnego dnia się uodpornią i wtedy się zaczną problemy. Kryński twierdzi, że grzebanie w nerwach nie ma sensu, bo mogą mi uszkodzić węzeł, więc się nie upieram. Poczekam na rozwój wydarzeń.

Odnośnik do komentarza
Gość digimon

No to o tyle dobrze, ja reagowałam na leki przez 9 miesięcy, potem odstawiłam i też było w miarę. Miałam takie okresy dwa tygodnie dobrze, dwa źle. Zaszłam w ciążę pełna obaw i jak już pisałam wielokrotnie, wszystko mi przeszło, zapomniałam, że cokolwiek mi dolega, jednak już kilka godzin po porodzie zaczął się koszmar, który trwa do dziś i z każdym dniem jest coś nowego, gorszego. pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość digimon

Hej, jak tam wam weekend mija? Jak się czujecie? Ja wczoraj całkiem całkiem i dziś rano też, jednak od południa totalny spadek sił. Nie wiem czy coś z ciśnieniem czy co. W czwartek też tak miałam, po prostu nie mam siły się ruszyć. A jak sobie pomyślę, że jutro do pracy to normalnie krzyczeć mi się chce... pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość digimon

Posejdon, uważam, że powinieneś spróbować, na pewno nic złego się nie stanie, najwyżej wrócisz bez zmian. Trzeba sobie dawać szansę, będziesz w rękach prawdziwych fachowców, więc będziesz bezpieczny. Zabieg nie jest najgorszy, naprawdę sam się przekonasz jak już będzie po. Ja dałabym wszystko za ablację, dziś w pracy przez dwie godziny miałam zaburzenia rytmu, z mega trudnościami w oddychaniu, słabością i oczywiście częstomoczem. W dodatku w pewnym momencie zaczęło mi się robić bardzo gorąco pod mostkiem i napad lęku gotowy. Bałam się jak diabli na szczęście przeszło. Jak weszłam do domu i zobaczyłam syna, który szykował mi laurkę na dzień matki i córkę, która od razu czepiła mi się spodni ;-) łzy same napłynęły mi do oczu. Tak bardzo się boję, że ich zostawię...

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich, sledze to forum od ponad roku od czasu kiedy pierwszy raz dostałem ataku czestoskurczu nadkomorowego 190 min trwał około 30 min i ustopił samoistnie (zapisany na ekg w karetce) potem miałem jeszcze 2 ataki w odstepie srednio co pół roku 2 ostatnie ataki przerwałem sam poprzez tzw *parcie* nabieranie powietrza. Holter miałem robiony kilkakrotnie ale zawsze czysty tylko po kilka pobudzeń nadkomorowych lub komorowych. byłem tez na konsultacjach u elektrofizjologa w Warszawie, który powiedział, ze moge poddac sie zabiegowi ablacji, ale jak do tej pory nie moge się zdecydować. ataki mam jak dotad co 6 mcy i ostanio przerywam je samemu wiec czy warto ? Nie szykam od Was odpowiedzi ale czy przy tak sporadycznych atakach ktos z Was zdecydował sie na ablację ? Dziekuje za odpowiedź. Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza

Posejdon, jak szłam na pierwszą ablację, to chciałam uciec ze szpitala. Bałam się potwornie. Na drugą szłam już nemal na luzie. Strach jest zawsze, to zrozumiałe, przecież to ingerencja w organizm, ale ryzyko jest niewielkie, a korzyści mogą być znaczne...

Odnośnik do komentarza

Przemas, mimo że jestem zwolenniczką ablacji, myślę, że powinieneś poczekać. Jeśli częstoskurcze nie są częste i nie przeszkadzają ci w życiu, nie masz napadów lęku czy innych dolegliwości, to wstrzymaj się. Organizm musi się o to upomnieć sam. Zaburzenia rytmu serca zazwyczaj stają się coraz częstsze i wtedy sami zaczynamy tęsknić za ablacją. Ja miałam przez 11 lat napady raz na pół roku. Kardiolożka piłowała, żebym zrobiła ablację, ale się nie decydowałam, bo się bałam. Dopiero w ostatnim roku przed ablacją zaczęły się jazdy co miesiąc i wtedy już było wiadomo, że trzeba iść na stół. Trochę żałuję, że tego nie zrobilam wcześniej, ale to jest jednak kwestia samodzielnej, niewymuszonej decyzji, nienarzuconej przez lekarza.

Odnośnik do komentarza
Gość digimon

Posejdon to chyba jedyne czego wszyscy byśmy sobie życzyli. Wyobrażacie to sobie ;-) miarowy rytm... ehh.. bajka. Trzymamy kciuki, będzie dobrze, daj znać po.. Przemek ja potwierdzam to co napisała casta, gdyby moje zaburzenia były znośne i przerywałabym je sama, też odpuściłabym ablację, jednak teraz z perspektywy lat i tego jak beznadziejne mam przy tym dolegliwości, nie czekałabym wcale, nie szukał informacji, tylko lekarz mówi, więc idę, może dziś byłoby inaczej. Chociaż sama nie wiem, bo podczas pierwszej ablacji niczego mi nie wywołali, tylko zaburzenia z zatoki. Ale mam kolegę, który też to ma kupe lat i nic z tym nie robi, nawet nie badał krwi pod kątem tarczycy czy potasu. Pije, pali i nabiera powietrze.. he he. Ostatnio mi powiedział, że dał sobie w szyje mocniej i dostał mega ataku i mówi nabierałem powietrze przez ponad 40 minut i już myślałem że umrę ale przeszło... Pije nadal, pali też.. pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Casta & Digimon Dziekuje bardzo za odpowiedź :) jak rozmawiam z lekarzami to cały czas twierdza, ze powinienem to zrobic bo wczesniej czy później i tak sie rozkreci, chociaż omdlen jak do tej pory nie miałem to zawsze moze byc ten pierwszy raz i co bedzie jak trafi mnie to w samochodzie....itd. Po pierwszym ataku kardiolog przepisł mi metocard, który miałem łyknać po ewentualnym ataku. czy ktos z Was tez ma przepisana taką *podreczną* tabletke ? Nadmienie jeszcze, ze nie biore na stałę żadnych leków, no moze magnez od czasu do czasu :) Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Przemek, to prawda, to się prędzej czy później rozkręci (tak jak u mnie), ale daj sobie spokojnie jeszcze rok. Ja po diagnozie dostałam do łykania na co dzień isoptin, potem został zamieniony na betalok, a potem częstoskurcze się nasiliły mimo brania codziennie leków. Jak masz tak rzadko ataki, to nie faszeruj się lekami. Częstoskurcze nadkomotrowe nie bywają groźne i jeśli nie masz problemów z węzłem zatokowym, to nie powinineś mieć omdleń. Czekaj więc spokojnie, aż ilość ataków się zwiększy :)

Odnośnik do komentarza

Dokładnie jest tak jak pisze casta z napadowym czest.nadk. Możesz miec teraz a nastepny za rok a moze za miesiąc ale nie zniknie. Ale tez jest jeszcze jedna opcja gra o milion czyli idziesz na ablację i wychodzisz tip-top na 100% od tego wolny. Szczególnie że jak bedzie w miejscu trudnym to umówisz sie wczesniej ze nie chcesz grzania ale moze masz farta i bedzie można wypalić jak kurzajkę.I co ty na to? hej

Odnośnik do komentarza

Dzieki Casta i Artur :-) Jak byłem u dość znanego na tym forum lekarza który wypala to powiedział mi, ze na podstawie mojego zapisu z EKG (karetka) może powiedzieć, ze jest to częstoskurcz nadkomorowy, ekg z karetki nie jest tak dokładne jak ze sprzetu stacjonarnego i dlatego o rodzaju czestoskurczu: AVNRT czy inny.... moze powiedziec podczas wywoływania czestoskurczu przed ablacja. powiedział mi ze w zaleznosci od połozenia miejsca do wypalenia komplikacje sa od 1% do 6% ale jak jest blizej 6% to umawia sie na krioablacje albo daje sobie spokój ponieważ tego typu czestoskurcze nie niosą bezposredniego zagrozenia dla zycia. Ja cały czas zastanawiam sie nad zabiegiem ze wzgledu na moje czeste podróze słuzbowe (samolot i auto) i rozmyslania czy akurat mnie trafi jak bede leciał albo jechał samochodem......pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza

Nie śpiesz się. Z ablacją zawsze zdążysz. Jak masz napady co pół roku, to naprawdę nie ma co szaleć. AVNRT się abluje najlepiej, podobno, chociaż ja nie jestem tego najlepszym przykładem, więc spokojnie możesz poczekać, tym bardziej że twój lekarz potwierdza wszystko to, co ci napisaliśmy. Zresztą, jak chcesz, to się zapisz teraz na zabieg w Aninie, tam się podobno czeka rok :)

Odnośnik do komentarza

*Ja cały czas zastanawiam sie nad zabiegiem ze wzgledu na moje czeste podróze słuzbowe (samolot i auto) i rozmyslania czy akurat mnie trafi jak bede leciał albo jechał samochodem......pozdrawiam :)* przemasmk No właśnie skąd my to znamy :) jakbym swoje mysli czytał. Fajnie ze podchodzisz do tego tak chłodno,profesjonalnie już wiem ze napewno ci sie uda predzej czy pozniej pozbyc tego świnstwa. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×