Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Po ablacji


Gość Marla19

Rekomendowane odpowiedzi

Gość digimon

Hej Artur, właśnie tak myślę jak napisałeś, ale chcę posłuchać opinii kogoś innego ;-))). Czy on jest cierpliwy i będę mogła pytać i mówić o dolegliwościach różnorakich, czy raczej nie ;-)? Casta, jak tam urlop? ;-) Ja wpisałam w google i wyszła mi jakaś przychodnia na Kaczej 8 w Wawie i tam zadzwoniłam i można się zapisać prywatnie i na fundusz. Ja się zapisałam prywatnie, bo szybciej, koszt 130zł więc jak na warszawkę mega przyzwoicie, bo potrafią już 240 wołać... Jutro po pracy wklepię ci numer, bo teraz już nie chce mi się wstawać ;-). A tak wogóle to jakie ty masz zaburzenia i dolegliwości, bo nie pamiętam? Jestem śpiąca, ale moja córcia nie!!! a o 6 rano pobudka. Masakra. Dobranoc.

Odnośnik do komentarza

Digimon tak prywatnie przyjmuje na kaczej, w szpitalu wsród *stałych* pacjentów i personelu z odziału opercyjnego ma bardzo dobrą opinię.Jest miły, nie młokos nie stary. Jest bardzo skoncentrowany na temacie więc raczej nie wyżalisz się tam. Ja na przykład nie lubie lekarzy którzy gadają gadaja aby było miło przez chwile wychodzisz i znowu ten sam problem. Wole krótko zwięzle na temat. Tak lub nie. hej

Odnośnik do komentarza
Gość digimon

Hej artur, o to właśnie mi chodziło, nie jest mi potrzebny lekarz, który pogłaszcze po głowie albo wzruszy ramionami, ale też nie taki, który nie wysłucha tego co mam do powiedzenia. Z twojego opisu wynika, że powinien być ok. W końcu o konkrety mi chodzi. Zobaczymy po wizycie. casta to numer pod którym umówiłam wizytę z dr Maciągiem 223228189, podobno może być jeszcze końcówka 88 pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Digimon, dzięki! Urlop cudowny - Grecja. Nawet pozwalam sobie na winko. Moje zaburzenia to AVNRT - po 1 abalcji, ale były nawroty. Teraz biorę beto zk 2 x 50, oprócz tego nocne tachykardie, no i raz mi wyszedł częstoskurcz komorowy...

Odnośnik do komentarza

Wiesz, przez 12 lat mania częstoskurczu nie odważyłam się wyjechać za granicę. Winko popijałam, bo mi kardiolożka powiedziała, że z betalokiem trochę można. Przed pierwszą ablacją powiedziałam sobie: no nie, ja tu może umrę na stole i nie wyjadę już nigdy na urlop za granicę? I pojechałam w zeszłym roku pierwszy raz. A teraz - przed drugą ablacją - pojechałam znowu. Wracam w sobotę - mam nadzieję, że nic mnie nie dopadnie...

Odnośnik do komentarza

Hej... U mnie po raz kolejny nic z tego. Tylko teraz brak nadziei, że może być lepiej. Lekarze nie zdecydowali sie wypalić calkowicie zatoki. Mówili, że to nie jest takie hop siup. Nikt w całej Europie nie wpadł na pomysł jak leczyć by tak zaawansowany zespół tachy-brady. Mówił, że to nie są w moim przypadku ot takie zwykle częstoskurcze, które sie przypali i po sprawie... Dr Stec poleciał teraz na konferencję do Stanów może tam coś mówili o ten temat... Mam przyjść jak wróci ze Stanów i będziemy rozmawiać. Jeszcze jest możliwość żeby mnie wysłać do Krakowa do dr Jastrzębskiego, który powolutku zaczyna coś działać jeżeli chodzi o takie problemy, ale są to dopiero początki i pierwsze próby...

Odnośnik do komentarza

Marta, to nie jest koniec nadziei, przecież sama widzisz, że nad tym pracują. Elektrofizjologia jest najmniej poznaną dziedziną kardiologii, ale też rozwija się najszybciej. Zobaczysz, coś wymyślą. Tym bardziej, że wygląda na to, że Stecowi zależy. Nie powiedział ci: *no trudno, niech pani sobie z tym żyje*, tylko szuka nowych możliwości. Będzie dobrze, zobaczysz :) Wiem, że teraz trzeba przetrwać każdy kolejny dzień i to nie jest łatwe, ale próbuj, żyj, na ile możesz, bo warto!

Odnośnik do komentarza
Gość mareczek

Do martak nie trac nadziei ja wiem że to łatwo powiedziec ale może przyjdą dobre czasy i dla ciebie jestem po 5 ablacjach i też się robi nieciekawie ale miałem nadzieję że Ci się uda jednak jest inaczej ,trzymaj się .

Odnośnik do komentarza
Gość digimon

Hej artur, hehe ;-) z jednej strony mi się marzą a zdrugiej już mam wizję zaburzeń rytmu i brak pomocy lekarskiej ;-))). To cała ja. Ale bardzo ci dziękuję za info, bo faktycznie lot na malediwy 10h, kosmos. pozdrawiam..

Odnośnik do komentarza

Digimon, jak ci się już w głowie zatliło, to nie jest źle. Pamiętaj, że jak wykupisz dobre ubezpiecenie, to masz dostęp do lekarza na miejscu bezpłatnie. Wykupujesz ubezpieczenie od następstw chorób przewlekłych, można też skołować jakieś zaświadczenie z NFZ - nie wiem, jak się to nazywa, i masz pełny dostęp do miejscowej służby zdrowia. Żeby cię uspokoić - każdy lekarz da radę, żeby umiarowić - w każdym szpitalu to zrobią. Co prawda, jak widziałam jedeyny szpital na Kos, trochę mi się słabo robiło, ale w końcu jednak w nim nie wylądowałam! Ja się bałam, że cały urlop spędzę nawalona xanaxem - a tu proszę, wzięłam tylko dwa razy, jak nie moglam zasnąć. No i jestem przeszczęśliwa, że pojechałam!

Odnośnik do komentarza

Hej casta i digimon i wszyscy Tak bardzo dobry pomysł to wykupienienie ubezpieczenia, zabranie swojej dokumentacji zdrowotnej, przygotowanie się logistyczne na co chorujemy w języku miejscowym lub tam najpopularniejszym,w google.maps gdzie bedzie najbliższy szpital, ośrdoek zdrowia jak tam dojechać jak jest czynny itd obiecuje wam że im więcej pracy w to włożymy tym bardziej komfortowo będziemy sie czuli w czasie podrózy i na miejscu. Zachęcam do wyjazdów a szczególnie całe wieczory przygotowań przeglądania map, szukania ciekawych miejsc, obmyslania wycieczek szukania w necie itd a za jakiś czas sie zorientujecie że zapomnieliście o skurczach :).Po każdym takim wyjeździe czujemy sie pewniejszi silniejsi, prosze dałam radę i nic mi nie było następnym razem pojadę jeszcze dalej. Super przykładem jest casta gratuluje i dobrze ze opowiedziałaś o tym na forum ze da radę i jestes przeszczęśliwa. hej Jak myślicie moze załóżmy nowy watek temat PODRÓŻE Z CZĘSTOSKURCZEM I INNYMI PRZYJACIELAMI :) co o tym myslicie?

Odnośnik do komentarza
Gość digimon

Hej ;-), wiecie jak czytam te posty to normalnie aż mam gęsią skórkę ;-). To niesamowite, nigdy się nie widzieliśmy, praktycznie się nie znamy, a czuję się jakbyście byli mi bardzo bliscy. Doskonale wiecie co czuje. Jak czytałam przygotowania do podróży to w głos się śmiałam choć wcale nie jest to śmieszne. Są ludzie, którzy w poniedziałek kupują bilet a we wtorek wsiadają do samolotu, bawią się imprezują itp., więc na początku troszkę się zezłościłam, czemu ja muszę tak się przygotowywać, to żenujące, ale po chwili pomyślałam, że wcale nie. Wręcz przeciwnie, to moje życie i tak wygląda i fajnie, że mam jakieś wyjście, a w najgorszym naprawdę najgorszym wypadku, nawet jeśli zejdę to jaką mam gwarancję, że nie zejdę tu, tak przynajmniej coś zobaczę ;-))). Czy jestem zbyt pazerna??? Zawsze popadam ze skrajności w skrajność... Kiedyś nie interesował mnie świat, podróże i takie tam. Od jakiegoś czasu mój syn zbiera karty opisujące praktycznie wszystkie zakątki świata i jak sobie czytam i oglądam te zdjęcia, to sobie myślę, kurcze świat jest taki piękny a życie tylko jedno, nie mogę zaprzepaścić wszystkiego przez moją chorobę. Artur masz rację casta świetnie zrobiła, że o tym napisała, to sprawia, że jesteśmy silniejsi. Zgadza się!!! pozdrawiam..

Odnośnik do komentarza
Gość digimon

Aha, wracając do propozycji artura, to świetny pomysł, niejednemu doda odwagi i nawet jak komuś się coś przytrafi to też o tym napisze, czy gdzie szpital, czy kto pomógł, itp, dla nas informację bezcenne!!! popieram. A tak apropos czy możecie coś powiedzieć na temat zaburzeń podczas lotu samolotem??? Różnica ciśnienia i takie tam??? Jak to jest. Poza tym, że nie ma reguły. Pamiętam, kiedyś czekając na wizytę zgadałam się z taką babeczką, że ona ma migotanie przedsionków, mój tata był ze mną i od razu do niej ojej to pewnie pani na rencie, a ona skąd proszę pana, pracuję na trzy zmiany i właśnie wróciłam z teneryfy, zaraz po starcie samolotu straciłam przytomność i jeszcze nigdy tak długo nie byłam nie przytomna!!! I mówiła to z uśmiechem na twarzy!!! A poza tym to wiecie, żaden psycholog i żadna terapia nie są w stanie tak postawić na nogi człowieka, jak inni, którzy przechodzą to samo!!! Zawsze sobie mówię, mimo iż nie gram, bo nie wierzę, że gdybym wygrała w totka to otworzyłabym ośrodek dla osób z zaburzeniami rytmu. Lekarze byliby tam non stop, kardiolodzy, psycholodzy, jakiś internista i psychiatra, można byłoby przychodzić 10 razy dziennie. Byłyby spotkania i możliwość noclegu dla osób z całej polski i tych mieszkających za granicą. Z czasem wyjazdy, wycieczki pod opieką lekarzy itp. Wow, wyobrażacie sobie to!!!!!!!!!!!!!!!!!! hehe,,, pozdrawiam jutro do pracy, a co tam ;-)))

Odnośnik do komentarza

Świetny temat Artur, ja mam bardzo duże doświadczenie * z tej dziedziny* , osobiste ( sama borykam się z migotaniem przedsionków napadowo ponad 10 lat a teraz od 5 miesięcy utrwaliło mi się , mam 59 lat) oraz mój Tata , który ma 86 lat a 26 lat utrwalone migotanie ( przedtem pewnie miał napadowe ) , ma sie dobrze , dużo podróżował- samolotem do ciepłych krajów do 85 roku życia i pewnie by jeszcze poleciał ale nie ma po prostu z kim . Chętnie podzielę sie z Wami moim doświadczeniem - życia z arytmią. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość digimon

Hej, ale super! Podacie link czy coś? Ja jestem wlasnie w pracy i kiepsko się czuje. Normalnie lecę przez ręce, częstoskurcz mi wchodzi i mega słabo, a tu jeszcze trzy i pół godziny... Już wczoraj czułam że coś nie tak i w nocy. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×