Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Badanie elektrofizjologiczne


Gość Dolor

Rekomendowane odpowiedzi

Ja zgłosiłam sie do Instytutu w niedzielę i nie było wtedy jasne do końca na kiedy będę miała wyznaczony zabieg, więc tak jak Ty zażywałam normalnie lek antyarytmiczny, tylko, że ja brałam bisoprolol 10 mg rano i 5 mg wieczorem. Nikt mnie nie informował, że mam go przestać brać nawet jak już byłam w instytucie. Podczas porannej wizyty lekarza prowadzącego w poniedziałek zapytałam, czy mam nie zażywać już dawki kolejnej bisoprololu ale lekarz powiedział, że mam go brać bo nie wie na kiedy mi termin ustallą. W poniedziałek koło 19 usłyszałam od pielęgniarki, że następnego dnia rano koło 8 mam zabieg i mam nie brać już leku na noc i nie jeść kolacji. (po kolacji byłam już od 2 godzin, nocną dawkę leku także już zażyłam). Więc może dlatego i u mnie nie udało się wywołać arytmii podczas EPSu... Ale te pasy i mniejsze znieczulenie to i tak jest coś nie tak... :)

Odnośnik do komentarza

Niestety tak to jest z ablacjami, że nawet udana nie gwarantuje pełnej skuteczności i ludziom arytmie potrafią wracać prędzej czy później... Co do tych pasów to też jestem w szoku- ja miałam ablacje i nikt mnie do niczego nie przypinał. / Kumen a Ty jak tam się czujesz? Co tam u reszty jak samopoczucia? Pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza

Łał, ale się nastraszyłam tymi pasami i całym zabiegiem i tym mniejszym znieczuleniem, Jessica, czy to byli lekarze? czy sadyści? Bardzo współczuję takiej ilości, to ja chyba na swoją ablację mam na prawdę nikłe szanse, jak czytam Wasze ilości. Podziwiam, że z takimi arytmiami tak dzielnie sobie radzicie, oj życzę Wam jak najszybciej udanej ablacji, bo życie na pewno nie nalezy do komfortowych z takim bijącym sercem. Ja oczywiście po zdjęciu holtera codziennie przechodzę horror skurczowy, szkoda, że takiego dnia nie miałam jak go nosiłam, no nic będę musiała dalej polować na wyłapanie wszystkiego co mnie gnębi. Dolor to jakie my mamy szanse na lepszy komfort życia? Przecież dziewczyny muszą jak najszybciej uzyskać pomoc. Dziewczyny może dobrze Kumen radzi jak dzwonicie o termin, może warto czasami powiedziec na wyrost i narzekać, że czujecie się gorzej, macie jakieś uczucia osłabienia, przysłabnięcia, nie wiem? ale czasami trzeba sobie jakoś pomóc, bo jaka jest nasza służba zdrowia to każdy wie. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Allicja wiem jak to jest z tymi holterami... też miałam - nawet ostatnio sytuację taką, że nosiłam go to wszystko było ok, prawie czysto, a tylko zdjęłam i wieczorem arytmii dostałam :(. Może wystarczą lekarzom Twoje EKG i holtery wcześniejsze? oby tak było.

Odnośnik do komentarza

Pisz Acha jak masz pytanie , wchodzę na maila codziennie. A nie odpisuję zwykle dlatego, że o nic mnie nie pytasz i za pewne w danym temacie nie mam nic nowego do dodania. Ale na każde pytanie zawsze odpowiadam. Mówisz Jessica że terminy zaczną ustalać w przyszłym tygodniu...czyli pani doktór wróciła z urlopu :) mi panie z sekretariatu powiedziały, że w sierpniu na pewno nie, ze względu na ten urlop jw.

Odnośnik do komentarza

Właśnie dzięki takim forom i informacjom w nich zawartych zaczęłam zbierać wszystkie wyniki, które były jakieś niepokojące, bo kiedyś wszystko wyrzucałam a teraz jestem mądrzejsza i każde złe ekg, każdy holter ląduje w teczce, żeby mieć podkładkę. Jak do tej pory arytmie u mnie były niby nie wiadomo skąd, nie wiadomo dlaczego, nie wiadomo w którym miejscu ale udało mi się raz zapisać na ekg miejsce z które wyzwala się arytmia, mam to nawet nazwane przez lekarza i opisane, więc trzymam to jak relikwię, bo na prawdę kazdy kto przez to przechodzi wie doskonale jak trudno czasami jest funkcjonować, pracować czy uczestniczyć w życiu.

Odnośnik do komentarza

Acha dziękuję za wsparcie. Pisałaś, że miałaś tachykardię i z tego powodu ablację. Czy miałaś również jakieś arytmie? Dlaczego wstawiono Ci rozrusznik? Czy dlatego, że ablacja nie pomogła? Oczywiście na pytania jeżeli nie masz ochoty nie odpowiadaj, zadaje je dlatego ponieważ mój kardiolog na ostatniej wizycie kazał mi rozważyć i ablację i rozrusznik więc stąd moje pytania. Czy po wstawieniu rozrusznika ustąpiły wszystkie arytmie?

Odnośnik do komentarza

Allicjo nie ma za co, po to tu jesteśmy, żeby się wspierać :) . Jeżeli chciałabyś poznać jakieś szczegóły to podaj meila czy coś, a Ci wyjaśnie (oczywiście Twoja decyzja). A tak w skrócie to tak- ja miałam przez tachykardię ablacje- u mnie problemem był węzeł zatokowy.... dziadostwo eh... a rozrusznik jest powikłaniem zabiegu :) Miewam też skurcze komorowe ale nimi się nie przejmuję, bo mało ich odczuwam na szczęście :)

Odnośnik do komentarza

Kumen i licho wie dlaczego tak się dzieje, jak czytałam to większość osób tak ma, przecież nie może tak być, że mamy jakiś komfort psychiczny, że nosimy to ustrojstwo, że mamy jakieś zabezpieczenie, że możemy czuć się bezpieczniej, bo to i tak nic nie daje ani to nas nie uratuje ani nie pomoże, właściwie nic nam nie zapewnia. Tak prawdę mówiąc to w jakimś stopniu (przynajmniej mnie) to nawet trochę stresuje, bo raz, że chcę żeby wreszcie się wszystko zapisało, dwa nie oszczędzamy się jak to nosimy tylko robimy wszystko to co każdego dnia a co niektórzy jeszcze więcej więc i nerwy i wysiłek jest raczej na poziomie kazdego innego dnia, więc skąd to się bierze. Zdejmujemy a serce jak na złość tańcuje sobie ni przypiął ni przyłatał do niczego. Nie omieszkałam nawet swojej złości wylać na forum jak go zdjęłam, szlak mnie trafia bo codziennie normalnie przerwy nie mam tak mi serce szaleje ja się dziwię sama, że jeszcze nerwicy nie dostałam i na prawdę chyba dzięki Wam, że tak sobie dzielnie radzicie i nie wpadacie w lęki to ja staram się być dzielna i też nie wpadam w paranoje, bo gdyby nie to to chyba bym karnet na SORze wykupiła.

Odnośnik do komentarza

Allicjo jak coś nie będzie problemu- pogadam też z chęcią i szczegółowiej Ci to wszystko wyjaśnię :), a tymczasem trzymam kciuki, aby rozmowa z kardiologiem była owocna! i żeby się udało z ablacją - co do rozrusznika, oczywiście lepiej żebyś nie skończyła z nim ale posiadanie jego to też nie tragedia i da się z nim żyć normalnie ;).

Odnośnik do komentarza

Kumen jesteś oblatana w temacie zaburzeń rytmu, może podpowiesz mi co to u mnie znaczy w holterze, bo nie bardzo mam możliwość iść teraz do kardiologa, a nie wiem czy się martwić czy jest to jakaś błahostka. Oczywiście jak się spodziewałam holter pokazał mniejszą ilość niż ostatnio zaburzeń, fakt złożone, salwy niestety się pojawiają a to chyba niedobrze??? Salwy złożone z trzech pobudzeń. Zawsze miałam jakieś idio....... coś te skurcze teraz mam polimorficzne ze zdecydowaną przewagą jednej morfologi, co to znaczy??? Zmienny obraz załamka T w II, III. aVF, V3-V6 (od ujemnych do dodatnich). Kumen jeśli widziałabyś cokolwiek o tym moim wyniku to prosze o jakąkolwiek wypowiedź, wiem, że lekarz to podstawa ale cokolwiek przed wizytą wolałabym wiedzieć. Bo zaczynam się martwić, że jak tak dalej będzie to arytmia mnie zamęczy a ja dalej będę czekać na ablację albo inne cudowne ozdrowienie.

Odnośnik do komentarza

:) normalnie czuję się jak specjalista wybitny :D Jest taka klasyfikacja arytmii komorowych według Lowna. Według niej pacjenci z pobudzeniami komorowymi przedwczesnymi dopiero stopnia 4 i 5 są traktowani jako na prawdę chorzy, Stopień (A i B), czyli pary i salwy pobudzeń. Gdyby takie salwy na Holterze 12 odpr. zobaczył prof Walczak, dostałabyś skierowanie na ablację od razu :) Polimorficzne przedwczesne pobudzenia komorowe, czyli wieloogniskowe, czyli nie wywodzą się one z jednego miejsca, tylko pochodzą z różnych punktów. A jeśli chodzi o załamek T, to coś mi to mówi, ale nie chcę wprowadzać w błąd , Nie sądzę jednak, żeby było się czym martwić.

Odnośnik do komentarza

Kumen oj tam, oj tam, specjalista nie specjalista ale doświadczenie własne to wiedza przeogromna a jeszcze jak się dzielisz z innymi tą wiedzą to jak nie uderzać do Ciebie z pytaniami, mi jak na razie to trzeba tłumaczyć jak chłop krowie na miedzy, mam jednak cichą nadzieję, że cierpliwości Ci do mnie nie zabraknie a jak coś to opitolisz i już. To mnie tymi salwami postraszyłaś, przeczytałam i nie fajnie to wygląda. Ale nie mam tego dużo wyszły dwie, tylko dwie i nawet sprawdziłam poprzednie holtery to okazało się, że były tam pary, żadnych salw i to też nie dużo tych par. Ale wiem, nie są to juz tylko skurcze dod, ale trzeba się temu bliżej przyjrzeć, a może to taki wypadek przy pracy??? pocieszam się bo w nerwicę nie zamierzam wpadać. I też te wszystkie *pioruny* z bigeminią na czele wychodzą mi podczas wysiłku a przecież całe życie leżeć nie będę, żeby tego nie mieć, a w spoczynku i w nocy mam bradykardię, więc ten leżenie nie wskazane. Odnośnie polimorficznych, czyli napisałaś, że z wielu ognisk, to też zrobią ablację? czy jest to trudniejsze bo kilka miejsc. A ostatnio miałam niby stwierdzone, że z jednego miejsca mi się coś tam wyzwala. Coś to moje serce jakieś dziurawe z przebitkami i do tego jeszcze skaczące, no ale co kocham je takie jakie jest jakby nie było.

Odnośnik do komentarza

Ja myślę, że skoro salwy, bigeminie pojawiają się podczas wysiłku, to należy jeszcze zrobić test wysiłkowy, w celu zdiagnozowania, czy Twoja arytmia faktycznie jest łagodna. Mi któryś z kardiologów powiedział, że jeżeli arytmia nasila się podczas aktywności to do łagodnych postaci raczej już nie należy. To znaczy niby jest łagodna ale nie jest :) Masło maślane. Z reguły arytmia komorowa nasilająca się podczas wysiłku zwiększa nieznacznie ryzyko że możesz kipnąć..czyli oznacza to , że powinnaś ograniczyć wysiłek a na pewno unikać ekstremalnego. A czy te salwy i pary to przypadek? Nie sądzę...pytanie tylko czy to czułaś?Na prawdę myślę, że należy te dodatkowe pobudzenia dokładnie zdiagnozować, ponieważ na razie są to *tylko* pary, salwy po 3...a co jeśli przejdą w częstoskurcz komorowy? Trzeba myśleć w tych kategoriach...Niby na razie życiu nie zagrażają, ale po co prowokować...? Myślę, ze powinnaś zacząć rozważać podejście do ablacji o ile ktoś Cię skieruje. Jeżeli arytmia jest wieloogniskowa, to po prostu będzie odrobinę trudniej ją precyzyjnie zlokalizować, bo wiadomo łatwiej jest znaleźć coś co jest w jednym miejscu niż rozsiane po danej powierzchni.

Odnośnik do komentarza

Robiłam test wysiłkowy, ale w tym dniu miałam dość silną arytmię i jak mnie doktorek podłączył do tych wszystkich kabli i spojrzał na monitor a tam skurcz za skurczem, bigeminie i chyba wyskoczyła mi salwa albo para, nie pamiętam to bał się wstawić mnie na bieżnię, posiedziałam trochę i kazał wejść pobiegać, a że niewiele się zmieniało to bieganie trwało parę minut i zwalił mnie z bieżni, miałam niestety w dniu badania od rana przewracanie w sercu i badanie byle jakie, chyba zostało mi powtórzyć to jeszcze raz. No dzisiaj to Ty mnie nieźle postraszyłaś, wiem, nie taki miałaś zamiar, piszesz to co wiesz i masz rację, bo takie informacje obiły mi się już o uszy, tylko jakoś tak do tej pory nie bardzo się tym wszystkim zajmowałam. Samopoczucie się moje pogarsza więc i zainteresowanie większe. Tak do tej pory trochę przerażała mnie ta moja bigeminia, ale wyjaśniłaś to fajnie na swoim przykładzie i jakoś mnie uspokoiłaś, że bez paniki, salwy i pary wytłumaczyłam sobie wypadkiem przy pracy i tak sobie żyłam w niewiedzy, ale teraz już trochę zaburzył się mój spokój. Porównałam czas i wystąpienie salw z tym co robiłam i muszę powiedzieć, że jak przeważnie swoje skurcze czuję, tak salwy nie czułam, akurat tych zapisanych może dlatego, że byłam w tym momencie bardzo zalatana, ale czuję u siebie czasami takie trzy pod rząd uderzenia mocne serca, bez jakiejkolwiek przerwy, nie wiem czy to akurat są salwy??? niemiłe uczucie. Mój kardiolog na ostatniej wizycie powiedział, żebym rozważyła ablacje i rozrusznik, że ma mi to pomóc dlatego skierowanie na ponownego holtera, teraz na pewno wyśle mnie już do specjalistów jeśli się zdecyduje, tylko moje pytanie, czy mi to zrobią, skurczy dod,. ilość nieduża według lekarzy, mnie utrudnia życie, nie mdleję, choć uczucia nieciekawe, skurcze układające się w bigeminie i trygeminie, niewiele par i salw. Lekarze raczej uważają, że tragedii nie ma ale nie patrzą na samopoczucie, może nie fizyczne ale psychiczne, nie patrza na komfort życia tylko na wyniki i mam jakoś małe przekonanie, że nawet jak mój kardiolog prowadzący skieruje mnie na ablację to tamci fachowcy wyśmieją moje dolegliwości. Na to wygląda, że chyba najlepiej będzie jak się jednak wybiorę do tych naszych polskich sław w Aninie i tam zaciągnę języka. Mimo tych mało optymistycznych informacji od Ciebie to muszę przyznać, że rozmowy z Tobą przywołują mnie do jakiegoś pionu psychicznego.

Odnośnik do komentarza

Alicjo Całkiem niedawno będąc w stanie totalnej depresji i ustawicznej paniki związanej z moimi problemami z sercem czytałem sporo publikacji na temat różnego rodzaju arytmii w tym dotyczących kontekstu ich występowanie podczas wysiłku jak i po nim, w trakcie odpoczynku. Po pierwsze istotne jest, jakiego typu były to arytmie, czy to były pojedyncze skurcze, czy pary, salwy, bigeminie, częstoskurcze, no i w którym momencie wysiłku one występują, przy jakiej częstotliwości pracy serca. Co naturalne, im mniej złożone arytmie tym mniej powodów do niepokoju, jednak całkiem niedawno czytałem publikację naukową dowodzącą, że nawet występowanie bigeminii podczas wysiłku u pacjentów bez strukturalnych wad serca nie wiąże się z żadnymi negatywnymi prognozami. Rozgraniczyć też należy czy arytmie występują tylko w czasie wysiłku, czy tylko po nim, w fazie odpoczynku, czy też i tu i tu. Na ogół, z tego co wyczytałem na zagranicznych forach, gdzie użytkownikom odpowiadali specjaliści, większe znaczenie diagnostyczne mają arytmie (głównie komorowe), które występują w czasie odpoczynku po wysiłku, niż te, które są rejestrowane w jego trakcie (choć oczywiście nie oznacza to, że kardiolog machnie ręką na fakt, że pacjent straci przytomność na bieżni). Gdzieś tutaj na forum, w założonym przeze mnie temacie o częstoskurczu komorowym odpowiedział mi użytkownik AWIERONE, u którego podczas odpoczynku zarejestrowano krótki częstoskurcz komorowy i rozpoczęto wówczas serię badań, które koniec końców nie wykazały żadnych nieprawidłowości i ordynator oddziału kardiologii zapewnił go, że nic złego w pracy jego serca nie widzi. Oczywiście te wszystkie wioski są poprzedzone wieloma badaniami, którym powinnaś się poddać. Wspomniałaś o idiopatycznych skurczach. Idiopatyczne to znaczy takie, których przyczyny nie udaje się ustalić, tj. występują one u osób, bez strukturalnej choroby serca, zaburzeń poziomu elektrolitów we krwi, wysokiego nadciśnienia, czy genetycznych kanałopatii (w skrócie, potencjalnie niebezpiecznej nadwrażliwości serca na określone poziomy poszczególnych elektrolitów lub katecholamin) lub sarkoidozy. Należy zwracać uwagę na fakt, że zawsze określenie arytmii idiopatyczną jest *wygodne*, kiedy po wstępnych badaniach nie widać żadnych nieprawidłowości, podczas gdy niekiedy zachodzi konieczność wykonania bardziej złożonych testów, niemniej jeśli faktycznie do czynienia mamy z idiopatycznymi arytmiami ich rokowanie w zdecydowanej większości jest bardzo dobre. Na przykład Doktor Josep Brugada (wybitny autorytet w dziedzinie kardiologii, wraz z bratem zdiagnozował i opisał chorobę nazwaną od ich nazwiska Zespołem Brugadów) w swoich publikacjach, na które często powołują się inni specjaliści, określa prognozy pacjentów z idiopatycznymi arytmiami (nawet z częstoskurczem komorowym), jako znakomite (źródło http://www.escardio.org/communities/councils/ccp/e-journal/volume8/Pages/Idiopathic-Ventricular-Tachycardia-Brugada.aspx#.Uh8OLD8tfGo ) O zmiennych załamkach T na teraz za wiele powiedzieć nie mogę, bo akurat tej kategorii badań opisujących pracę naszego serca jeszcze nie zgłębiałem, może dlatego, że u mnie z nimi problemów nigdy nie było. Popieram w całej rozciągłości to, o czym pisze Kumen. Najwyższy czas Alicjo, żebyś jednak udała się do konkretnych specjalistów, poświęcając być może trochę grosza (aczkolwiek kwoty, jakie w naszym kraju trzeba wydać na konsultacje z taki wybitnymi specjalistami, jak ci z Anina, są w skali Europy czy świata naprawdę śmieszne), ale mając pewność, że w końcu jest się pod opieką odpowiednich ludzi. Diagnozowanie siebie samej, wmawianie sobie różnych rzeczy nigdy nie pomoże na dłuższą metę. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Kumen a czy Ty miałaś w swoich holterach salwy czy pary? Pytam, bo sama pisałaś, że zmagasz się z arytmią już trochę czasu, masz tego też trochę z tego co opisywałaś. Doczytałam się, rzeczywiście pary, salwy to nic dobrego, nawet zaczęłam się tego bać a wielokrotnie u siebie czuję takie salwy, tak przynajmniej mi się wydaje, taki ciąg kilku łupnięć na raz, kiedyś jestem pewna że tego nie miałam a od jakiegoś czasu nawet dość często. Napisałaś mi, że doktor W. jakby zobaczył na holterze salwy to od razu dałby na ablację, a dlaczego do tej pory Tobie nie pomogli (no chyba, że tych salw nie miałaś nigdy udokumentowanych) to rozumiem. Kurczątko czuję się obecnie tak jakbym sama dochodziła do wszystkiego, sama udowadniała lekarzom, że to co opisuje to na prawdę arytmia utrudniająca życie i coraz bardziej rzutująca na moją psychikę, czuję się tak jakbym nie była wiarygodnym pacjentem, coś wymyśla, coś mu jest a papiery pokazują mało tego bo co to w porównaniu do innych 1000 komorówek, ok. 500 nadkomorówek, bi i trygeminie, po dwie salwy, po dwie pary żadnych częstoskurczy, migotań też niby nie, serce zdrowe, jakaś niewielka coś tam, nieistotna rzecz z zastawką, ostatnio niby coś, większa komora serca, ale niby nic złego, nic istotnego. Czuję się jak poszukiwaczka prawdy, samopoczucie marne, wyniki jak piszę, niby tragedii nie ma, lekarz podchodzi do sprawy może zrobić ablację, może nie? może dać rozrusznik? i tak mówiąc szczerze jestem już głupia, skoro rozrusznik to może coś niebezpiecznego, może ablacja, czyli trzeba niby pomóc to wszystko uświadamia mnie, że nie jest aż tak kolorowo a z drugiej strony lekarz mówi spokojnie nie jest najgorzej, nic pani nie grozi (jak się czuję, to chyba nieistotne, bo nie padłam), leki brać tylko doraźnie, bo bradykardia, tylko jak ma pani na prawdę tego dużo. No tak kiedy mam uważać, że jest dużo a kiedy nie???. I mówiąc szczerze czuję się taka zostawiona sama sobie, jakbym miała sama podjąć decyzję co ze sobą zrobić. Zaczynam czuć się na prawdę nie fajnie, jak czytam Ciebie Kumen, to męczysz się już z tym wszystkim też trochę czasu, też mam wrażenie, może mylne, jakbyś sama dochodziła tak jak ja do wszystkiego, cholera to jest chore. Chodze do lekarza systematycznie, dbam o siebie, kontroluje stan swojego zdrowia, skonsultowałam swoje wyniki z dwoma kardiologami i już mi pomału ręce opadają. Jestem silna, staram się nie panikować i nie wpadać w jakąś paranoję, ale są momenty, dni, że moja arytmia nie daje mi normalnie funkcjonować i czasami na prawdę ciężko jest zapanować nad lękiem. No i wygadałam się, Kumen może jakieś podpowiedzi z własnego doświadczenia, powiedz mi dlaczego Ty mając takie marne wyniki tyle czasu się z tym męczysz, czy tak jak ja czujesz się taka poszukująca i udowadniająca???

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×