Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Na wstępie napiszę , że u kardiologa byłam nie raz i zawsze to samo SERCE ZDROWE. Dodam iż za każdym razem na Holterze nie zarejestrowało się to o co mi chodziło. Mianowicie w chwilach nerwowych czyli w moim przypadku jest to codziennością , moje serce wariuje (pojedyncze dodatkowe to też normalka) pojawia się ciąg skurczy, szarpań bolesnych, mniej bolesnych, jeden po drugim, czasem to trwa kilka sekund a czasem minut kilkanaście. Czy to możliwe ze na badaniach nic nie wyszło?? lekarz mi powiedział, że albo jestem zdrowa albo mam chorobę o której nie wie medycyna:/ ale do diaska t o o co mi chodziło się nie zarejestrowało i jak mogę być zdrowa skoro czuję się fatalnie, czasem słabo się robi od tego. Czy ktoś ma podobnie?? Ja ju tracę siły, nie da się z tym żyć. Pomocy

Odnośnik do komentarza

To tylko się cieszyć, że serce zdrowe. Czy jak miałaś założonego holtera czułaś te *wariactwa serca* czy nic nie czułaś, równe i miarowe bicie ? Często bywa tak, że jak mamy go założonego to akurat jest ten dobry dzień. Jakby bylo coś niepokojącego to wyłapałby, czasami te gorsze arytmie ciężej wyłapać, ale wtedy warto jak coś się dzieje lecieć na ekg i wtedy czarno na białym mamy zapis dla leczącego nas kardiologa.

Odnośnik do komentarza

ALLICJA dziekuje za odpowiedź. Na jednym z holterów miałam tylko jeden lub dwa pojedyncze dodatkowe skurcze a tak to nic poza tym. To co najgorsze niestety się nie zarejestrowało . jeśli chodzi o ekg w trakcie tych incydentów to niestety ale nie ma możliwości bo by dolecieć do ekg to te skurcze musiałabym miec naprawdę bardzo długo i jeśli sie zdarzają to w takich sytuacjach , że nie ogarnęłabym tego fizycznie. Czy takie , nie wiem dokładnie czy to salwy , bigeminie czy co mogą być niebezpieczne dla życia? czytałam ze może przejść w migotanie

Odnośnik do komentarza

Skurcze dodatkowe nie są niebezpieczne, jeśli serce masz zdrowe. Odnośnie salw nic Ci nie powiem, bo nie wiem czy je mam, nie zapisałam nigdy w badaniu. Odnośnie bigemini to mam to od dawna i zobacz żyję. Parę razy trzymało mnie to prawie cały dzień i też nie wywróciłam się na drugi świat. Akurat ten rodzaj arytmii nie należy do miłych, bo czuje się bardzo nierówną pracę serca, do tego robi się słabo, niedobrze, mroczki przed oczami, ma się wrażenie, że jeszcze chwila i się przysłabnie, przynajmniej ja tak odczuwam. Mój kardiolog twierdzi, że jak mamy zdrowe serce, to arytmie nie zabiją, ale trzeba być pod kontrolą lekarza, robić systematycznie badania, kontrolować co nas niepokoi, to jednak serce, ważny organ. Myślę, że nie masz się co denerwować tymi pojedynczymi przeskokami, jeśli czujesz dyskomfort, to nawet prywatnie zrób sobie co jakiś czas holtera, żeby być pewnym, że nic złego się nie dzieje. Jeśli nie wychodzi nic niepokojącego, to znaczy, że tego nie ma, ja np. jak robię holtera zawsze wychodzi coś nie tak, raz jest tego więcej raz mniej, coś tam czasami dojdzie nowego, przede wszystkim bycie pod kontrolą lekarza i nie nakręcać się, choć wiem, że takie potykania mogą denerwować i wywoływać strach, ale nie są niebezpieczne, nie od razu się pada na serce, jeśli pozostałe wyniki są dobre. A co do migotania, też nie mam tego stwierdzonego, choć czasami mam wrażenie jakby moje serce było jakieś galaretowate, tak dziwnie bije ale póki tego nie mam na papierze to o tym nie myslę. Jak poczytasz sobie forum osób z dodatkowymi, z migotaniami, z częstoskurczem to zobaczysz ile lat ludzie się z tym męczą ale żyją, to nie jest wszystko takie groźne, ale upierdliwe strasznie i ważne kazdy to powie, żeby się w chwili takiego *ataku* nie nakręcać, bo wtedy lęk gotowy i jeszcze bardziej serce zapierdziela. Może choć trochę Cię tym wpisem uspokoiłam Ja też na początku się tego bałam, ale jak poczytałam niektóre fora dało mi to dużo do myślenia.

Odnośnik do komentarza

ALICJO strasznie dziękuję ci za odpowiedź. Akurat teraz jestem bardzo zestresowana ponieważ idąc po dziecko dostałam właśnie ciągu tych skurczy. Nie wiem co mam bo nigdy nic nie wyszło na holterze, tak się tylko domyślam, ze to moze salwy czy inne takie rzeczy. Pojedynczymi się nie denerwuje ale stracha mam przy tych kilkuminutowych. tak jak własnie przed kilkunastoma minutami miałam bite 15 minut arytmi, serce czułam wszędzie, skakało szarpało, nawet czułam jakby szmer, robiło mi sie słabo, głowa ciężka, bolało kłuciami w szyi, brzuchu, klatce piersiowej, serce strasznie sie przewracało aż przez tyle minut. Myślałam, że nie dojdę, że w końcu padnę. mam skurcze już tyle lat a jest tylko gorzej , mimo iz nigdy nie zemdlałam to za każdym razem boje się iż w końcu musi byc ten pierwszy raz. teraz po tym ataku czuję się fatalnie, czuję niepokój w klatce piersiowej a ciśnienie na szczęście w normie. Jutro zapisuję sie [prywatnie do dobrego akrdiologa a wizyta dopiero w okolicach sierpnia!!! nie wiem jak ja wytrzymam. Alicjo masz często ta arytmie?? u mnie to łączy się z niepokojem nawet najmniejszym. Kiedyś w dużym stresie a teraz już jakakolwiek emocja wywołuje te skurcze

Odnośnik do komentarza

Maciupikciu. Czuję, że masz teraz bardzo niefajny okres związany z tymi ciągami skurczy. Bardzo Cię rozumiem, bo sama przechodziłam małe piekiełko w 2011r. Mogę Ci z dużą pewnością powiedzieć, że to przejdzie:) Sprawą kluczową jest, abyś w to uwierzyła. Jak przekonasz się, że one Cię nie zabiją, to pewnikiem znikną. Może raz kiedyś (oby nie) zdarzy się jakaś krótka wstawka tych ciągów ale nie będą robiły na Tobie wrażenia, zapewniam Cię. Ja miałam w 2011r. taki 10 minutowy atak, cholera wie czego..Podobnie jak u Ciebie, szarpanie, skakanie, bulgotanie. No i słabo, niedobrze, choć wynikało to pewnie z paniki. Nie wiem co to było, może bigeminia, może wstawki migotania, może salwy. Jak tego nie złapiesz to można gdybać. Potem nosiłam holtera, żeby to złapać przez (uwaga!) 3 - mce. I nic, pojedyńcze dodatkowe, sporadycznie AIVR. Jak zdecydowałam, że nie będę więcej pajacować i zdjęłam maszynę to owszem, parę razy miałam jeszcze takie coś, ale to olałam. Z mojego doświadczenia mogę powiedzieć, że pomocne są: preparaty magnezu (na początek 250 jonów magnezu, np. chelaty), spacery, marszobiegi, ogólnie dotlenianie ale nie forsowny wysiłek. Mam wrażenie, że u mnie zadziałało też żelazo, bo miałam niską ferrytynę. Zrób sobie badania podstawowe. Do lekarza warto iść ale jestem pewna, że powie Ci, że to nic takiego, stres, nerwy, itd., itp. Trzymam kciuki.

Odnośnik do komentarza

Takaja ten moj przykry okres trwa ok 8 lat. Najgorzej jest od 5 . Niestety jestem osoba bardzo nieodporna na stres i codziennie jestem na niego narażona więc codziennie mam te dłuższe wstawki. raz gorsze raz lżejze. dziś było okropnie bo doszedl do tego ból i osłabienie. Sa dni w ktorych siedzac w domu mam tylko pojedyncze ale to niestety sporadycznie. Jestem najwyraźniej skazana na te sklurcze bo stresu sie niestety nie pozbedę:( Dziekuję za odpowiedzi które troszke mnie uspokoiły (gorzej niestety jest w trakcie skurczy)

Odnośnik do komentarza

Maciupikciu u mnie z arytmią i rodzajem nie ma reguły, pojedyncze skurcze, czy takie trwające dłuższy czas z małymi przerwami to mam non stop, już chyba wpisane mam je w swoje życie. Owszem mam dni, gdzie skurczy mam 100, 200 dziennie, zdarzy się dzień, że poczuję tylko 5. To jest do przeżycia i na nie już nie zwracam uwagi, najgorsze są u mnie bigeminie, wtedy potrzebuje często SOR-u. Ale to specjalnie na lekarzach nie robi wrażenia, leki, króplówki, leżę pod monitorem, który dodatkowo mnie stresuje i dość, że czuję złą pracę serca to jeszcze to słyszę, jeszcze mam jakieś inne uczucia bicia serca i nie wiem czy to częstoskurcz czy tachykardia, nie wyłapałam na holterze, tylko było sporo tachów. Nie zaobserwowałam też żeby była jakaś reguła czy w stresie czy leżąc czy stojąc przy garach może mnie chwycić. Wiem jedno, że jak już mnie złapie jakaś seria arytmii, to w niektórych wypadkach muszę poleżeć żeby minęło w innych tylko ruch mi pomaga, tak jakby ten wysiłek miał wprowadzić serce na właściwy rytm. Jedno jest pewne, że nie można od razu się denerwować, choć to strasznie trudne, ale spokój, oddychanie, bądź wstrzymanie oddechu, trzeba się wyciszyć bo każdy nasz w danym momencie lęk, że coś się stanie wywoła coraz szybszą i nierówną pracę serca. Oczywiście, że rozumiem Twój strach, ja też nie jestem bohaterka, ale z czasem, nie wiem czy się przyzwyczaiłam do takiej pracy i ja już wiem kiedy potrzebna mi pomoc lekarska a kiedy jestem w stanie sama nad tym zapanować. Koleżanka z postu wyżej też Ci napisała, że to straszy, ale się na to nie umiera. Oczywiście, że są arytmie, które są bardzo niebezpieczne dla życia i różnie może być, ale trzeba zaufać lekarzom i póki nie będziesz miała do końca zapisanego co to za rodzaj cholerstwa to lekarze, będą twierdzić zdrowa jak koń a wiem jak z arytmią się czasami ciężko funkcjonuje a są chwile, że nawet potrafi z życia wyłączyć bo samopoczucie jest tak złe, że nie da rady wyjść do ludzi. Poczytaj sobie o takich osobach jak my, zobaczysz jak będzie Ci lepiej oswoić się z arytmią.

Odnośnik do komentarza

Alicjo gdyby nie moja nerwica to miałabym tylko i wylacznie pojedyncze kopy czy szarpnięcia. Moje nakręcanie się duperelami, lęki, strachy powodują te długie skurcze i tego niestety nie wyłączę:( jak to mówią lekarze - mam zbyt czuły układ współczulny czy jakoś tak. staram się w miarę żyć ale to co dziś było to nieźle mi stracha napędziło bo te kopniaki i szarpnięcia odczuwałam tak jakby mi kto nóż wbijał w okolice serca, po prostu bolało:( Nie byłam jeszcze e nigdy na SORze bo w zasadzie to aż tak długich incydentów nie miałam bym musiała powstrzymywać to w szpitalu. Jeszcze jedno pytanko.....lekarstwa bierzesz??

Odnośnik do komentarza

Mam dwa leki zapisane przez kardiologa Concor cor i Cordarone, ale nie biorę na stałe dlatego, że oprócz tych wszystkich szybkich i nierównych prac serca mam jeszcze bradykardię, zbyt wolną pracę serca i niziutkie ciśnienie 90/60, 90/55. Według mojego lekarza jakbym brała leki na stałe, a jak on mówi, nie mam arytmii zagrażającej życiu, (ha ha tylko ciężko czasami z nią życ, ale to wiedzą osoby z arytmiami) i ze swoją bradykardią mogłabym bardziej sobie zaszkodzić niż pomóc, więc leki mam doraźnie jak już serce daje mi nieźle w kość i jak nie mogę sobie już z nią poradzić, Maciupikciu skoro twierdzisz ,że u Ciebie nerwica ma wpływ na serce, to może jakieś leki na uspokojenie, trzeba sobie jakoś pomóc, może one uspokoją też Twoje szarpania serca. Acha! no mnie nawet przy moim najsilniejszym ataku nie złapał nigdy ból serca, mam ciężkość na klatce piersiowej ale boleć mnie nie boli. Dobranoc

Odnośnik do komentarza

Witaj Alicjo, ja również w spokoju mam normalne cisniene wahajace sie 95-120/60-90. Ale ja to nerwus i cisnienie czesto mi sie dzwiga. Jesli chodzi o te bole to nie to, ze serce mnie boli ale ten skurcz jest tak bolesny jakby mnie ktos nozem dźgał. Bardzo nieprzyjemne...zresztą może w końcu padne na to serce i skończyłoby sie to wszystko. Miłego dnia

Odnośnik do komentarza

MACIUPIKCIU jeśli nic Ci do tej pory nie wyszło na holterach to żaden kardiolog nic Ci więcej nie powie, co powiedzieli inni do tej pory. Musisz wychwycić arytmię, dopiero potem iść na wizytę do kolejnego kardiologa. Jest coś takiego jak ekg na telefon. Kupujesz abonament, dają Ci aparaturę ekg i jak masz wariacje sercowe to dzwonisz do nich a tam lekarz Ci mówi co wychodzi na ekg. Może to jest sposób na wychwycenie Twojej arytmii skoro z normalne holtery nic nie dawały. Poza tym miałaś robioną próbę wysiłkową? Mój kardiolog zawsze powtarza, ze jeśli są jakieś groźnie zaburzenia to wysiłek powinien je wywołać na 90%. Więc jeśli próba wysiłkowa wyszła Ci ok, to raczej nie jest to nic takiego. Ja mam arytmię od jakiegoś roku. Też długo nie mogłam jej złapać na holterach. Teraz pewnie by mi się to szybciej udało, bo ataki mam częstsze. I co gorsza wysiłek zaczyna mi wywoływać przeskakiwania serca... wcześnie tego nie było. Ostatnio jak biegłam do tramwaju, dostałam takiego ataku przeskakiwania serca, że myślałam, że to koniec. Ale udało mi się uspokoić i zaraz przeskakiwanie przeszło. Miusze zrobić sobie holter w najbliższym czasie,pobiegać z nim itd. żeby wywołac przeskakiwania i sprawdzić co to jest. Czy przypadkiem arytmia z nadkomorowej z ilością pobudzeń około 600 (której ponoć nie trzeba leczyć) nie zmieniła się na jakąś inną. Aaaa...i jeśli jesteś nerwowa to zbadaj się pod kierunkiem tężyczki. Ja ją ponoć mam, a ona wywołuje dodatkowe pobudzenia nadkomorowe - bardzo możliwe, że stąd mam arytmię.

Odnośnik do komentarza

Maciupikciu co Ty za bzdury piszesz, mam nadzieję, że tak nie myślisz. Nie padniesz od razu na to serce, czytałaś ile osób zmaga się ze skurczami i innymi arytmiami?. Popytaj, podzwoń, może załóż sobie holtera na dłuższy czas, są takie ośrodki, ktore zakładają na tydzień, dwa a nawet dłużej. Czarnowidztwo nic nie da, skoro Cię to niepokoi, denerwuje trzeba znaleźć rozwiązanie. Czasami pacjent musi być bardziej uparty niż lekarz, to nasze zdrowie, lekarzowi tak za bardzo nie zależy, żeby odszukać co nas męczy a również nie jest w naszej skórze, żeby wiedzieć jakie mamy odczucia w danej chwili jak się źle czujemy. Nie można żyć w niewiedzy, bo to powoduje nerwicę u Ciebie albo masz nerwicę i to powoduje skurcze czy inne arytmie takie błędne koło, masz nerwicę i źle się czujesz, żle się czujesz masz nerwicę. Poszukaj sobie takiego holtera długoterminowego i będzie wszystko jasne. Ponawiam pytanie a próbowałaś czegoś na uspokojenie, może to wyciszy te kołatania serca???

Odnośnik do komentarza

ZOSIa nie, nie miałam testu wysiłkowego ale z tym jest rożnie. Biegałam , jeździłam na rowerze i raz miałam innym razem nie ale to zazwyczaj myślę, że wystąpiły bo byłam spięta. Tak ogląda o tym Holterze EKG no i to chyba nie dla mnie bo podpisuje sie uowe na 24 miesiące i to raczej dla ratowania życia , no i abonament trochę drogo, nie na moja kieszeń. Wizytę mam dopiero na 3 lipca, makabra no ale wole iść prywatnie do lepszego lekarza niż prywatnie i szybciej ale do gorszego. ALICJO kiedys gdy mialam ataki paniki to brałam doraźnie hydroxyzyne oraz bisocard , teraz pije melise, validol ssam od czasu do czasu. Jesli chodiz o upartosc to szczerze poddałam sie bo ilez można, za niedlugo potraktuja nie jak wariatke

Odnośnik do komentarza
Gość Iwona35a

Ze dwa lata temu u mnie zaczęły się podobne problemy. Cóż, życie stało się bardziej stresujące - praca, trochę rodzinnych problemów... ale nie o tym... Wszystko złożyło się na to, że zaczęłam podupadać na zdrowiu. I dało o sobie znać serce. W chwilach zdenerwowania miałam dotkliwe skurcze serca. Nie trwały u mnie długo, ale powtarzały się z każdą stresującą sytuacją. Mam 35 lat, dwoje dzieci... zaczęłam bać się, że pewnego dnia coś mi się stanie i do domu nie wrócę. Podjęłam leczenie w Med Pro w Zgierzu. Jest już lepiej i mam nadzieję, że sytuacja się ustabilizuje na tyle, że przestanę się obawiać... Trzymajcie się.

Odnośnik do komentarza

Maciupikciu dla swojego dobra i uspokojenia wybierz się do kardiologa i zrób wszystkie badania te podstawowe, na podstawie których kardiolog będzie mógł stwierdzić czy masz zdrowe serce, czy jest tam coś niepokojącego? Nawet jak lekarz nie będzie widział podstaw do danego badania, to wyproś go, że uspokoi Cie to i chcesz dokładnie wiedzieć co tam w sercu gra. Zrób ekg, badanie holtera, echo(usg) serca, test wysiłkowy, zrób badanie tarczycy, cholesterol. Będziesz miała komplet badań i może da Ci to trochę wiary, że jesteś zdrowa a serce czasami skacze, bo skacze, podobno u zdrowych osób też tak jest, tylko osoby wrażliwsze bardziej to czują inne mniej, jedne skurcze są bardziej odczuwalne, drugie mniej, tylko nie wiem czy komorowe czy nadkomorowe. Podstawą zawsze jest badanie a później można zwalać na nerwy ale one też powodują *telepawki* serca.

Odnośnik do komentarza

Witam. Wybiorę się do lekarza dla własnego spokoju , kiedyś miałam mniej tych skurczy wiec gorzej było wyłapać podczas badan. teraz te skurcze mam codziennie i to tak nasilone, ze myślę, ze holter wyłapie. Co do badan podstawowych z krwi to mam porobione i tsh także , prócz cholesterolu i myślę, że cholesterol mogę mieć wyższy bo już kiedyś badałam i był ledwo podwyższony (ten łączny). Ja jestem pewna w 100% ze to od nerwów, bo ja od urodzenia nerwus jestem i kompletnie nieodporna na stres w dodatku z nerwica lekową.

Odnośnik do komentarza

MACIUPIKCIU czyli byłaś u psychiatry. Leki same nic nie dadzą, a źle dobrane faktycznie mogą narobić więcej szkody niż pożytku. Na nerwicę lękową najlepsza jest terapia. Ja też mam nerwicę lękową, której początek wziął się od problemów z sercem. Rozpoczynam terapię w najbliższym czasie...ponadto jest po psychologii i wierzę, że terapia pomaga uporać się z tym cholerstwem.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×