Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Rekomendowane odpowiedzi

No to jestem, już albo dopiero 6 dni po.... 28 marca 2007, wyzwolono AVRT 190/min.,wykonano ablację RF szlaku lewostronnego bocznego.Po zabiegu ERP AVN a 130 8+240--, AVN r 130 8+260, IAP 300 1:1, IVP 390 va-. (cokolwiek to znaczy). I nieśmiało zaczynam myślec, że się udało:) Nie biorę żadnych leków ! do czego po 11 latach trudno się przyzwyczaic :D Samopoczucie doskonałe :) Podobno wypalone wszystko co było do wypalenia. Zdarzają się tylko pojedyńcze pobudzenia, ale w niewielkiej ilości na dobę. Co do samego zabiegu ... nie ma się czego obawiac, mimo pozytywnego nastawienia jakies tam obawy zawsze się ma, zupełnie niepotrzebnie !! Zabieg przeprowadza prawdziwy MISTRZ - dr. Łukasz Szumowski, wiem co piszę :P Niesamowicie sprawny, szybki i co najważniejsze ludzki człowiek ! Gdyby nie powiedział, że już wypala, sama bym nie zauważyła, NIC nie bolało ! W zasadzie czułam tylko samo wkłucie, ale to żaden ból :) Niefajne było oczywiście samo wywoływanie częstoskurczu, zdążyłam już zapomniec jak to się odczuwa, no ale niestety jest to konieczne, za to *wyłączano* go w sekundę. Poza tym cały zespół reagował na moje najlżejsze westchnienie lub nawet zmrużenie oczu natychmiastowym pytaniem - boli ???? Czujni byli :D Ale nie bolało:) Cały zabieg trwał tylko godzinę w moim przypadku :) Chciałabym podziękowac (wiem, że czytacie) Wszystkim z CK Anin, za całokształt opieki, od początku do końca pobytu. Wspaniałej dr. Ewie Jakubowskiej, opiekującej się pacjentem od chwili zjawienia się w klinice. O dr. Łukaszu Szumowskim już pisałam wyżej - maestro ablacji :) I przede wszystkim najcudowniejszemu człowiekowi pod słońcem profesorowi Franciszkowi Walczakowi, dzięki któremu w ogóle zdecydowałam się na zabieg:) To anioł w ludzkiej postaci:) I całej reszcie, której nie znam z nazwisk, zarówno lekarzom i pielęgniarkom :) Dajecie ludziom szansę na normalne życie :) Dziękuję w imieniu swoim i Artura, z którym razem tam byliśmy w tym samym czasie:)
Odnośnik do komentarza
Zgadzam się i podpisuję pod słowami Dorotki. CK Anin to wspaniała placówka głównie dzięki cudownym ludziom. I choć moja ablacja zakończyła się małym powikłaniem (tętniaczek), nie bójcie się tego zabiegu, on ułatwia życie. A ryzyko, no cóż zawsze jest wpisane w cenę. Pozdrawiam Cię Dorotko. Nasze rozmowy na gadu zainspirowały mnie do napisania skromnego wierszyka. Pozwolę sobie go umieścić na tym forum. Robię to z czystej sympatii do wspaniałego Pana Profesora Walczaka, który zagościł już i zagości jeszcze w wielu sercach pacjentów. Choć serce wyschło, szukasz miejsca dla siebie Nie myśl już więcej, że los kopnął Ciebie. Wiedz bowiem, że chodzi Anioł Stróż po świecie Nadzieję i dobrą nowinę niesie. Tak więc Drogi Profesorze, nasz Aniele, który nie tylko dla mnie znaczysz tak wiele. Przynoszę Panu moje serce do naprawy i oddaję je całe w ręce Pana, bez obawy. Być może ten wiersz zbyt okrutnie rymowany Wybaczcie z czystego serca został napisany.
Odnośnik do komentarza
Witam! jestem przygotowywany do ablacji z powodu migotania przedsionków.Wiem z dostepnego piśmiennictwa,,ze w tym wypadku skuteczność zabiegu jest zdecydowanie mniejsza niżw przypadku zaburzeń przewodnictwa komorowego.Czy ktoś z Państwa przebył ablację z powodu migotania przedsionków i jaka jest Wasza opinia na ten temat(wyniki, samopoczucie po zabiegu,ewentualna konieczność powtórzeń ablacji...)Będę wdzięczny za odpowiedz wszystkim po ablacji z powodu migotaniaprzedsionów. Zabieg będęmiał wykonywany w Aninie u prof. Walczaka. Poozdrawiam i czekam na odpowiedzi.
Odnośnik do komentarza
Czesc Marek :) Trafiasz, śmiem twierdzic w najlepsze ręce w Polsce :) Co prawda to nie do końca *mój* przypadek, ale zapytaj w wątku - Ablacja - kompendium wiedzy - Arrrtura:) Z tego co pamiętam on miał właśnie zespół WPW z migotaniem przedsionków i jest po zabiegu. Zagląda tu nadal, więc na pewno odpowie :)Pozdrawiam serdecznie i powodzenia !!!
Odnośnik do komentarza
Dzięki Dorotko! Czytałem wszystkie wypowiedzi Arrtura, jestem pod wrażeniem kompetencji i wiedzy, ale interesuje mnie wyłącznie ablacja w *czystej postaci* migotania przedsionków bez WPW, czy ktoś z Was przeszedł zabieg ablacji w AF i jakie były jego dalsze losy. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Marku, niestety ja ci nie pomoge. Moje migotanie bylo jakby nastepstwem wpw. Normalnie (tzn teraz, kiedy jestem zdrowy) go nie mam. Ablacje mialem tylko i wylacznie pod katem czestoskurczu. Twoj przypadek jest inny, ale do przejscia. Mniej skuteczna jest ablacja, to prawda. Lezalem z gosciem, ktory mial ja miec, ale wyszedlem z kliniki, przed jego ablacja, wiec wiem niewiele. Zapytaj Pana Oskara !
Odnośnik do komentarza
Jędrek! Przyznasz,że należymy do *mniejszości* pacjentów , którzy przebyli ablację(większa możliwość powikłań od perforacji ściany serca do pózniejszych zwężeń ujść żył płucnych)Opisywane przez Ciebie dolegliwości przed ablacją są wiernym odbiciem moich obecnie, napisz jasię czujesz teraz i czy było wg.Ciebie warto, czyzdarzają Ci się epizody AF i czy zażywasz jakieś leki, jak z tolerancją wysiłku(jeżdżę na nartach, rower)Czekam na odpowiedz
Odnośnik do komentarza
Gość wozniaksla@neostrada
Witaj Marku ja podobnie jak Ty mam migotanie przesionków i jestem zapisany na zabieg ablacji u Pana prof.Walczaka na luty/marzec 2008 r. Profesor to faktycznie bardzo ciepły człowiek, dał mi nadzieję i czekam na zabieg. Bardzo jestem również zainteresowany informacjami od osób które miały ablację w wyniku wyłącznie AF. Kontakt do mnie wozniaksla@neostrada.pl pozdrawiam Sławek
Odnośnik do komentarza
Póki co czuję się nie najlepiej. Biorę Sintrom Metocard i Rytmonorm. Poprawy na dzień dzisiejszy nie zauważyłem ale wyniki w naszym przypadku są nie wcześniej niż za trzy miesiące, a nawet roku (cyt. prof. Walczak). Czy warto? Jeszcze nie wiem , ale jestem pewien że zrobiłem wszystko by czuć się lepiej. Mało tego, jeśli będą wskazania do ponownego zabiegu , pójdę bez wahania pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Co do sportów! Przez pierwszy miesiąc nakazano obchodzić się z sobą jak z jajkiem. Zero wysiłku , zero latania, zero gór. Nurkowanie i pływanie( bo uwielbiam) dopiero za trzy miesiące i to pod warunkiem dobrego samopoczucia. Już gdzieś pisałem że zamierzałem po ablacji wyskoczyć gdzieś na rafki i ponurkować ale siedzę w domu i chodzę na spacery. W końcu zdrowie ważniejsze. Zabieg miałem 28 lutego i na dzień dzisiejszy za wcześnie by mówić o wynikach. Mnie poinformowali że przy naszej chorobie wyleczalność wynosi 60-80 %. Co wcale nie znaczy że za pierwszym razem. U mnie ponoć zabieg się udał ( opinia prof. Walczaka) i chyba nie było to pustosłowie bo sąsiadowi z pokoju powiedział że czeka go jeszcze trzy ablacje. Mniemam że nie miał powodu mnie oszukiwać , bo i po co? O „wypadkach przy pracy” podczas ablacji w IK nie słyszałem. Na kilkanaście które widziałem podczas tygodniowego pobytu w IK wszystkie były ok.
Odnośnik do komentarza
Ja też staram się nastawić jak najlepiej do zabiegu. Chociaż ataki AF męczą mnie praktycznie cały czas(mimo nasycania Cordaronem)i jestem corazbardziej zmęczony. Jedrek! Jak to wyglądało u Ciebie(częstość napadów, skuteczność leczenia farmakolgicznego,itd)Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Jak u mnie? W końcu już nic nie działało ani tabletki, ani kroplówki, ani kardiowersja elektryczna. Migotanie zaczynało się i kończyło kiedy chciało niezależnie pod co byłem podłączony. Trwało od 30 do 60 godz i tak co półtora, dwa dni. Uważaj na Corderon . To paskudne lekarstwo. Wyniszcza organizm. Jak zauważyłem brak widocznych efektów Coorderonu zażądałem zmiany leków a i tak po paru miesiącach brania mam niedoczynność tarczycy. Na szczęście tylko lekką. Zawsze bardzo dobrze reagowałem na zmianę leków. Każda zmiana powodowała zelżenie ataków. Co będzie dalej ....zobaczymy
Odnośnik do komentarza
Jak widzisz Jedrek mało jest(narazie) osób, któr mogłyby się podzielić swoimi doświadczeniami w sprawie ablacji w migotaniu przedsionow. Może to tylko wynik światecznej kanikuły.Apeluję do wszystkich po ablacji z powodu AF o przesyłanie swoich opinii.Z góry dziękuję!
Odnośnik do komentarza
Pani Zulu!Dorota! Zgadzam się co do tego, że Cordaron to toksyczne świństwo, ale muszę go zażywać , bo wszystkie inne leki jużpo prostu nie skutkują. Tomek! Na ile dni wcześniej przed ablacją wykonywałeś TK serca 64-rzędowe. Pozdrawiam!
Odnośnik do komentarza
Gość Dorota
Wyobrażam sobie jak to musi byc upierdliwe. Ja dziś właśnie się okablowałam holterem kontrolnie poablacyjnie i 14 maja wizyta kontrolna. Trzymam kciuki, żebyś migał jak najmniej:) a może wcale...:) Pozdrawiam i powodzenia :)
Odnośnik do komentarza
Mam 20 lat.Ja miałem robioną izolację żył płucnych metodą Carto. Było to około miesiąc temu. Wcześniej napady migotania średnio raz na tydzień. Leki tak średnio pomagały. Teraz po ablacji po 3,5 tygodnia nawrót arytmii z taką siłą jakiej jeszcze nie znałem; praktycznie bez przerw. Lekarze mówią że to normalne po zabiegu, że serce się musi zagoić do tych 3 miesięcy. Żadne leki nie pomagały więc dzisiaj dostałem Cordarone. Mówicie że to takie świństwo? A moje ogólne odczucie po tej ablacji jest takie że niepotrzebnie się było cieszyć i robić plany na przyszłość ;-* I tak mi już nic nie pomoże.
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×