Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Nietypowe odczuwanie bicia serca po operacji zastawki i aorty


madox91

Rekomendowane odpowiedzi

W styczniu 2009r. miałem operację zastawki i aorty wstępującej. Wszczepiono mi mechaniczną zastawkę aortalną Sorbin Bicarbon 23 wraz z protezą aorty wstępującej. Od tamtej pory odczuwam silne bicie serca w prawej górnej części klatki piersiowej na wysokości obojczyka. Dodatkowo przy wysiłku serce wali mi nietypowo głośno, słyszę je w całym ciele. Zależnie też od pozycji ciała ( np. gdy ręce mam w górze lub wykonuje skłony) słyszę mocne tąpnięcia serca w górnej części klatki piersiowej. Czuje też jak coś przeszkadza, blokuje w szyi, wiem, ze to tętnice szyjne, których pulsowanie jest bardzo wyraźne.Bardzo mi to przeszkadza, zwłaszcza, że czasami muszę się wysilać. Jestem jeszcze młody i bardzo trudno mnie się przyzwyczaić do tego dyskomfortu, tym bardziej, że od operacji minęło już 3.5 roku ale mnie to ciągle przeszkadza i nie wiem może jestem z tym sam i tylko ja tak mam? Czy są tutaj osoby, które też tak mają, może coś jest nie tak?

Odnośnik do komentarza

Wiele osób mimo takich samych objawów cierpią na coś zupełnie innego. Na Twoim miejscu już dawno bym stała w kolejce do lekarza. Myślę, że po takiej operacji nie powinnaś lekceważyć żadnych objawów. Zajrzyj może na unicardia.pl . Tam jest masa specjalistów. Tylko tak mogę Ci pomóc.

Odnośnik do komentarza

Hej. Też jestem po takiej samej operacji już 2 lata. Wczesniej miałem wymienioną sama zastawke a pozniej druga operacja i kolejna wymiana zastawki (wstępujaca) oraz aorty. Z moich spostrzezen powiem ze sama zastawka biła duza ciszej i mniej odczuwalny był jej rytm od kiedy wstawiono mi aorte bicie jest duzo bardziej odczuwalne i głośmniejsze. Bardzo czuć to w okolicy szyji górna część mostka. Mam 27 lat to tak informacyjnie. W razie pytań pisz z chęcią wymienie się informacjami.

Odnośnik do komentarza

BenyBenito mam to samo. Tzn. mam zrobioną plastykę swojej zastawki i dodatkowo wstawioną protezę aorty wstępującej. I właśnie kiedy kładę się na boku lub próbuję zasnąć na plecach to słyszę głośno odgłosy w tej protezie, pomaga mi odpowiednie ułożenie głowy przed snem wtedy te odgłosy trochę się wyciszają, a w dodatku po 5 miesiącach od operacji już trochę się do tego przyzwyczaiłem. He, he przez pewien czas myślałem za po operacji mam tak wysoko podniesione serce :) W jeszcze w jednym przypadku odczuwam mocno te odgłosy, wtedy jak nabiorę dużo powietrza do płuc to czuje jakby ta proteza obijała się o płuco i odgłos znacząco się zwiększa.

Odnośnik do komentarza

Dokładnie wiem o czym piszesz też mam takie same wrażenie. Po operacji zastanawiałem się czy jak nabiorę powietrza głęboko to odbijanie się tej aorty od (mam wrażenie od mostka) nie spowoduje jej pęknięcia ale z czasem idzie się przyzwyczaić. Nie ma co ukrywać całość pracuje bardzo głośno a najbardziej słychać to jakby *w głowie* w uszach. Parę miesięcy po operacji najgorzej było dla mnie wsiąść do windy gdzie inni jej pasażerowie szukali źródła dźwięku i powodowało to u mnie poczucie niezręczności ;) to samo w biurze w pokoju. Po czasie oczywiście otrzeźwiałem i przestałem się zajmować już takimi błahostkami ponieważ lepiej jest żyć i tykać pukać czy jak to zwał niż leżeć w piachu i tego się trzymam. Po za tym jestem bardzo aktywny siłownia, praca, i dużo sportu zima snowboard więc wcale moja przypadłość nie wykluczyła mnie z czegokolwiek. U mnie sytuacja była jeszcze bardziej skomplikowana bo moje problemy zaczęły się od SEPSY z której ledwo wyszedłem. Wiadomo że trzeba robić wszystko z głową ale w razie czego polecam CI sprawdzić filmiki na YT niejakiego CT Fletcher-a on też jest po ciężkiej operacji serca i jak widać ma się dobrze (na mnie bynajmniej jego postawa robi wrażenie). Pozdrawiam Cie i nie przejmuj się tym a jeśli masz wątpliwości co do zbyt głośnego dźwięku to udaj się do kardiologa na Echo ażeby sprawdził czy masz gradient nie za wysoki i czy wszystko jest ok bo w mojej ocenie na tym badaniu wyjdzie to jak na dłoni. Mimo to jestem przekonany że wszystko działa prawidłowo. W razie pytań pisz śmiało maciej.bajan@op.pl

Odnośnik do komentarza

Cześć wszystkim jestem troszkę ponad miesiąc po wymianie zastawki aortalnej na mechaniczna. 9 dni po operacji wróciłem na blok operacyjny przez powikłania którym była tamponada, właśnie jutro jadę do PAKS na kontrolę. Tak jak piszecie mam takie same odczucia przy prawidłowym pulsie w spoczynku  czasami mam wrażenie jakby serce walilo jak młotem w górnej części mostka ale to przez to że tam zlokalizowana jest właśnie ta zastawka. Mechanicznego cykania nie słyszę jak inni z otoczenia, ja odczuwam bardziej od środka pracę tej zastawki zależy też od pozycji. Jest to momentami uciążliwe ale jeżeli jutro na kontroli lekarz potwierdzi że wszystko jest super będę bardzo szczęśliwy bo jest to do przejścia ważne żeby już po operacji się nic nie działo a to że zastawka daje różne odczucia trzeba się przyzwyczaić. 

Pozdro dla  wszystkich silnych którzy z tym muszą żyć 💪 

Odnośnik do komentarza
Gość Kris po mAVR

Witam wszystkich zainteresowanych.

W marcu tego roku przeszedlem mAvr czyli wymiane zastawki aortalnej z mini dostepu.Operacja byla w Medicoverze w Warszawie.Faktycznie ciecia bylo moze 8 - 9 cm wiec nie mialem rujnowanego calego mostka.Do domu wrócilem po dokladnie 2 miesiacach i 4 dniach.Dlaczego?Ano jak ktoś tu pisał, po ok. 3 tyg od operacji miałem powikłania - tamponadę, wiec z ośrodka reha, w którym rozpoczalem juz pierwsze cwiczenia, trafilem do Anina.Tam mialem raz sciagniete 0,6 l plynu spod serca i z dusza na ramieniu oczekiwałem co bedzie dalej.Straszyli nawet reoperacją.Po 5 dniach na ojomie i jeszcze 2 tyg na oddziale w koncu udalo sie lekarzom wysuszyc mi plyn ba tyle, zebym mogl wracac do osrodka reha.Plyn juz nie powrócil i szybko wracałem do normalnosci.

Co moge wam powiedziec teraz?Po 9 miesiącach..

Mam szczescie.Moge robic wszystko co robiłem przed operacją a nawet wiecej.Do wszystkich, ktorzy odczuwaja bardzo silnie prace wszczepionych protez: Przyzwyczajcie sie i nie myslcie o tym a problem sie sam wyłaczy.Rowniez to odczuwalem i slyszalem.To sztuczne zamienniki wiec juz nigdy czucie w tych miejscach nie bedzie takie samo.

Akurat ja czuje sie dobrze, na tyle, ze uprawiam sport - biegam sobie, oczywiscie nic wyczynowego ale 5 km daje rade nie gorzej niz zdrowi.A to wszystko ze sztuczna zastawka, ktorej efektywna przepustowosc jest prawie 4-krotnie mniejsza niz oryginal.Co wam chce przekazac?Nie poddawajcie sie i traktujcie sie normalnie.Żyjcie normalnie.Prubójcie wszystkiego, oczywiscie z glowa.Ale trzeba cwiczyc bo inaczej strasznie spadnie wam wydolnosc.W moim przypadku, mam zastawke biologiczna (to bym mój swiadomy wybór), musze od siebie caly czas wymagac pokonywania roznych sportowych celów.Oczywiscie, po kazdym duzym wysilku, zwlaszcza takim, kiedy moje tetno utrzymuje sie na poziomie zblizonym do mojego max, czyli ok 160, okolica wokól zastawki jest mocno obolala ale to normalne - zwiekszona ilosc krwi prubóje sie przecisnac przez i tak ciasne gardlo protezy.Jednakze po zakonczeniu wysilku ból mija i jest wszystko w porzadku.Mam to szczescie, ze spotkalem czlowieka, ktory przeszedl taka operacje 10 lat temu, bardzo mi pomagal zaraz po operacji, kiedy mialem stany depresyjne i w ogole poprowadzil dalej w sporcie.On ma zastawke mechaniczna (metal) a rzeczy, ktore robi sportowo sa wrecz niewiarygodne.Byl moim wzorem i to mi pomoglo.Oczywiscie mam tez innego znajomego - 5 lat po takiej operacji i tu pan ten calkowicie spoczal na laurach twierdzac, ze ogolnie nie nadaje sie do wysilku.Uf!Nie moge go zachecic mimo róznych prób.

Wiec bywa róznie ale dzis wiem jedno - wszystko zalezy od waszego nastawienia.Moja zastawka jest stenotyczna tzn niedopasowana ale nie z winy lekarza czy losu, jest tak dlatego, ze tak zostala zaprojektowana i nie zmiescilo by sie u mnie nic wiekszego.Dlatego obecnie prubóje przyzwyczaic cialo do nowego trybu i zauwazylem, ze to sie udaje.Ale to jest praca, duzo pracy.Nic samo nie przyjdzie.Trzeba trenowac cialo.Cialo wytrenowane nie ma tak duzego zapotrzebowania na tlen.Przyklad: 

Systematycznie zaczalem marszobiegi od sierpnia.Na poczatku moje tetno bardzo szybko szybowalo do max.Stopniowo dzialo sie to coraz pozniej az doszedlem do sytuacji, kiedy nie wychodze powyzej 150 a to juz potezny sukces bo kazdy dzien po takiej operacji nie jest taki jak poprzedni.

A teraz moze cos o tych rzeczach nieprzyjemnych, ktore caly czas oczywiscie mi towarzysza 😉

Od czasu operacji mam rózne zaburzenia wzroku i równowagi.Tez nauczylem sie z tym zyc i tyle.Mialem rozne badania pod tym katem i stanelo na tym, ze sa to efekty po narkozie, po tej calej chemii, ktorej jest czlowiek poddawany, po wyłączeniu serca na jakis czas.Najwiecej problemów przysparza maszyna, dzieki ktorej nasze cialo zyje bez naszego serca tyle czasu ile potrzeba na wykonanie tych wszystkich prac na badz w sercu.To wszystko jest za bardzo skomplikowane zeby sie tu rozpisywac.

Podczas wykonywania moich biegów, mam nieraz bardzo nieprzyjemne częstoskurcze ale jest to równiez do opanowania - trzeba troszke zwolnic i juz za chwile jest dobrze.

Do dzis dnia mam silne napadowe bóle w okolicach łopatek, ktore rowniez mysle, ze kiedys zgubie.Sa to reakcje zakonczen nerwow sercowych - specjalisci uprzedzali, ze moga wystepowac dlugo a nawet juz zawsze.Problem z nimi jest taki, ze nigdy nie wiadomo, kiedy wystapia ale za to nie trwaja dlugo i równie nagle co przychodza, koncza sie.

Bardzo mocno odczuwam wszystkie zmiany pogodowe - wczesniej takich rzeczy nie mialem.Tez trzeba przywyknąc bo co innego pozostaje.Im mniej sie czyms przejmujemy tym to ma na nas mniejszy wplyw.

Ogólnie starajcie sie w miare mozliwosci jak najmniej denerwowac.Ja zawsze bylem osoba super nakreconą, nerwowa.Teraz to nie wyjdzie, stres staram sie przepracowac czy to na sportowo czy pracą.Tak, pracy nie unikam.Duzo sapie, pocę sie ale staram sie robic wszystko.W tej chwili moge sobie juz pozwolic bo do pol roku bezpieczniej bylo nie robic przeciazen na kosci klatki piersiowej.

Jak to mawiał kolega (69 lat), ktorego poznalem na łóżku szpitalnym, "Alleluja i do przodu" panowie i panie.Wszyskie nieprzyjemne problemy trzeba ogarnąc i albo rozwiazac albo sie przyzwyczaic i bedzie dobrze.Trzeba myslec pozytywnie i dziekować optrzności za kazdy kolejny dzien w zdrowiu.

Jeszcze jedno, od czasu operacji nie miałem zadnej infekcji dróg oddechowych a przed operacja, miałem je na okrąglo.Oczywiscie teraz gdyby cos sie dzialo, od razu biore antybiotyk, ktory mam zawsze ze soba.

Mam nadzieje, ze moja zastawka wytrzyma ze mna kilkanascie sezonów 😁 jestem raczej trudnym pacjentem.

Wtedy czeka mnie reoperacja, ktorej nie bede sie juz bal, bede "starym wyga", ktory wie o co chodzi.Przyjde do hirurga i powiem : Poprosze Carpentera 25, biologiczną, najlepiej w Tavi, zebym nie musial za dlugo tu u was lezec 😁

Żarty żartami, doskonale zdaje sobie sprawe, ze nie wszyscy macie taki lub podobny przypadek jak u mnie.Ale kluczowa sprawa to nastawienie, jak najlepsze, wtedy silnie odczuwane bicie lub przepływy krwi w wymienionych odcinkach nie beda tak mocno odczuwane.W zasadzie do dzis mam takie dni, ze bardziej lub nie czuje za dużo czegos po stronie serca, gdy np zasypiam na boku.W ogole bardzo dlugo bo az 4 miesiace nie spalem komfortowo na bokach, ciagle cos przeszkadzalo.Potem przeszkadzalo przy kregoslupie,miedzy lopatkami (efekt rozginania zeber kleszczami podczas operacji - ja mialem jedno zlamane).To tez minelo.Teraz zyje normalnie, w granicach moich, indywidualnych mozliwosci, ktore stale jeszcze poznaje.Pamietam, jak pierwszy raz po operacji usiadlem na rowerze  - adrenalina byla tak duza, ze zaraz mialem prawie 170 a nawet nie ruszyłem 😁

Mam nadzieje, ze komuś pomogłem 🙂.

W razie pytań oczywiscie odpowiem jak tylko bede umial.

Życzę Wam wszystkim, tym bardziej i mniej potrzebującym, Wspaniałych Zdrowych Świąt Bożegonarodzenia i Szczesliwego Nowego Roku!

Niech Wam sie darzy!

Krzysztof, 45 lat

 

 

 

Odnośnik do komentarza

Witaj Krzysztofie 

Przeczytałem Twój wpis od A do Z  ponieważ mnie podoba operacja czeka naprawa lub wymiana zastawki mitralnej +++ i możliwe że aortalnej ++ . 

Zabieg w Rzeszowie przez boczne dojście w marcu  , czekam już od maja w kolejce . 

Wcześniej planowałem że będzie w Krakowie na tam tylko przez mostek ( może mają racje nie wiem ) 

Czuję się super zero problemów frakcja 67 , ale jak już pisałem mam dużą niedomykalność i lewą komorę na 69mm . 

Boje się tej operacji tym bardziej że przez mini dostęp , z drugiej strony rozwalony mostek i 6 miesięcy z głowy a praca fizyczna ( własny biznes ) 

Nie ukrywam że pierwszy raz słyszę o Medicoverze to jest prywatna klinika ??  Powikłania mogą być u każdego to logicznie ale trafiłeś później do Anina lekarze nic Ci nie sugerowali że coś źle zrobione ?? 

 

Odnośnik do komentarza
Gość Kris po mAVR

Witam Arsen008.Zaczne od tyłu może 🙂

Medicover to prywatna klinika, trafiłem tam przez przypadek i operacja była robiona na Nfz.

Do Anina trafiłem również przez przypadek, powinienem zostac zawieziony tam gdzie byla robiona operacja ale procedury sa takie, ze w razie zagrozenia zycia a takie było, zawozi sie tam gdzie bliżej - najbliżej był Anin.

Boczny dostęp..super sprawa!Naruszą ci tylko jedno żebro albo nawet wcale, moze poturbują je przy rozkleszczaniu ale to i tak dużo mniejsze spustoszenie jak przy rozcinaniu mostka.Acha, z mini dostepu kości nie zrastają sie az pól roku, do 3 miesięcy trzeba uważać.

Niczego sie nie bój.Jeśli teraz sie jeszcze dobrze czujesz (miałem podobną frakcję, lewa komora ok. 7 cm) to znaczy, ze kondycyjnie jestes w bardzo dobrym momencie do przeprowadzenia tej operacji.Te wady bardzo długo nie dają jakichś szczególnie złych objawów więc ludzie czekają i czekają..aż któregoś pieknego poranka nagle załamanie sytuacji i frakcja siada od razu do 30 albo jeszcze gorzej.Ja także nie mogłem zrozumiec dlaczego mam akurat teraz isc na ta operacje?Przeciez od 15 lat moja komora sie nie powiekszyla (równiez pracuje fizycznie 👍)...

Ale właśnie to jest cała sztuka, żeby zrobić to w najlepszym momencie.Jestem cholernie wdzieczny mojej kardiolog, pani Monice, ze w końcu mnie namówiła i stało sie.

Nic sie nie bój.Będzie dobrze, masz dobrą kondycję a lewa komora na granicy.Rzeszów to świetny ośrodek ale takich mamy juz w tej chwili w kraju na pęczki 😁

Jakie zastawki planujesz?Biologiczne czy mechaniczne?Oczywiście pytam tylko z ciekawości i co to znaczy, ze "możliwe, że aortalnej też"?Masz duza niedomykalnosc mitralna czy aortalna?

Pozdrawiam serdecznie.

 

Odnośnik do komentarza

Witajcie

Moją wypowiedź proszę traktować jako uzupełnienie innych. W szpitalu sanatorium w Rymanowie razem mieszkałem z dwoma osobami, którzy byli operowani w Rzeszowie na zastawkę mitralną. Mieli cięcie boczne. Chwalili ten ośrodek.Szefem tego ośrodka jest chirurg z ośrodka JPII  z Krakowa. Pragnę dodać, że uszkodzona zastawka aortalna bardzo często uszkadza zastawkę mitralną. Ostatnim dzwonkiem do operacji zastawki aortalnej jest tzw przepływ oznaczony w badaniu echa serca jako AVA, który nie może być mniejszy od 1 cm kwadratowego. Wadliwa zastawka aortalna powoduje zwiększenie lewej komory serca, oraz pocienienia ścian komór serca. Podsumowując należy poddać się zabiegowi operacyjnemu ni za późno. O tym terminie powinien decydować kardiochirurg.

Pozdrawiam- Stanisław

Odnośnik do komentarza

Dziękuję Panowie za wsparcie które tak liczy się przed operacją . 

W opisie echo mam Istotna niedomykalność zastawki mitralnej i umiarkowana niedomykalność zastawki aortalnej. 

Jak się nie da naprawić zastawki to tylko zastawka biologiczna chyba że mi Pan Profesor Widenka wybije to z  głowy. 

Dlaczego nie sztuczna ?? to tykanie i leki do końca życia ( podobno stawy siadają ) 

Tak jak pisze Krzysztof nie ma co zwlekać , profesor z Krakowa jak wcześniej tam jeździłem kazał mi echo robić co 3 miesiące jeśli nie chce teraz operacji . Mówił że frakcja spadnie i całkiem inne są wtedy rokowania .

W styczniu jadę prywatnie do profesora zobaczę co powie czy zgodnie z planem w marcu  czy może są jakieś opóźnienia . 

W wieku 10 lat miałem wykrytą wadę serca , niedomykalność zastawki mitralnej  1 ST  a reszta była ok . Od 2010 do 2019  lewa komora powiększyła się o 9 mm  wiec tak rocznie o 1mm się powiększa .

Odnośnik do komentarza
Gość Kris po mAVR

Każdy jest inny i do każdego specjaliści stosują indywidualne podejście podczas rokowań przedoperacyjnych.U mnie przez 15 kolejnych lat lewa komora w ogóle sie nie powiekszala i czułem sie doskonale ale...te wady są podstępne przez to, ze serce bardzo dlugo moze kompensowac takie niedomagania - tak to juz natura zaprojektowala.A potem przyjdzie jeden dzień, po którym juz sie nie podniesiesz.W szpitalu poznalem pana, ktory całą sytuacje z niedomykalnoscia zastawki przeciagnąl az do wieku 70 lat i dopiero wtedy rodzina wygonila go do szpitala, gdy jego lewa komora miala juz prawie 10 cm!Serce kapeć i sporo za póżno.

Nie czekaj za dlugo!Ja takze sie balem, zreszta kazdy sie boi to normalne.Ja od ustalonego terminu przeciagnąlem jeszcze prawie rok 😉 wiec nie jestes jedyny.

Najwazniejsze, zeby twój kardiolog prowadzacy, znajacy historie twojego schorzenia, wyczul odpowiedni moment a pewnie wyczuł.

Życze ci z calego serca pozytywnego rozwiazania sytuacji.Acha, marzec to chyba strategicznie najlepszy czas na wykonanie operacji dlatego, ze wiosna a potem lato beda cie strasznie silnie motywowac do szybkiego powrotu do normalnosci 🙂.

Pozdrowienia!

 

 

Odnośnik do komentarza

Witam. Kto szuka, znajduje... 😉 Odświeżam wątek, bo znalazłam w nim jakby odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. U mnie dwie zastawki mechaniczne w tym, mitralna, aortalna i bentalla. Trochę się uspokoiłam. Pomyśleć, że niemal histerycznie bałam się, cykania zastawek. A tu masz: walenie, tętnienie, rezonans akustyczny, stukanie. Czasem mam sekundowe zawirowania w głowie. Czy to od tego? Mam nadzieję, że za jakiś czas po wygojeniu trochę to się wyciszy, a może oswoję się nieco. Kardiolog z mojej przychodni powiedziała, że tak to ma być, ale i tak się martwiłam. Oki. To teraz trzeba kolejne sprawy rozwiązywać pod tytułem ,, Powrót do zdrowia".

 

Odnośnik do komentarza

Właśnie mija miesiąc od ostatniego wpisu. Od dwóch dni czuję przeskoki w biciu serca. Zmierzyłam ciśnienie, z opcją potrójnego mierzenia, wyszła arytmia. Ale bez mierzenia czuję przeskoki. Wielki stres. Wybudziłam się teraz w nocy i mam to nadal. Może brak potasu? Albo nadmiar magnezu, bo zaczęłam brać bo tak mocno mi biło. Może coś szwankują zastawki? Myślę o wizycie u rodzinnego. EKG, badanie potasu? Bo do kardiologa nie wiem czy się dostanę.     ,// 😉

Odnośnik do komentarza

Witam, jestem po operacji wymiany zastawki aortalnej oraz protezy aorty. Operacja miała miejsce rok temu we wrześniu 2023 w Poznaniu  na ul. Długiej. Operacja się udała, wróciłem do pracy.  Niedomykalność zastawki miałem zdiagnozowaną ok 20 lat wcześniej ale wada ta była stosunkowa niewielka i się przez 20 lat nie powiększała.   Po okresie COVID i kolejnym echu serca nagle się okazało, ze wada jest bardzo duża i operacyjna choć ja wtedy nie czułem się jakoś tragicznie źle, może spadła odporność na wysiłek ale w wieku 50 lat myślałem, ze to po prostu efekt starzenia się.  Chciałbym powiedzieć, ze po operacji czuję się rewelacyjnie ale niestety nie jest tak różowo.  Przez ten rok zaliczyłem już epizod nadmiaru płynu w worku osierdziowym, udało się go usunąć poprzez leki. Teraz  mam schizę i każdy okres gorszego samopoczucia wiążę z tym i się zastanawiam czy ten płyn znowu nie nachodzi. Kilka razy wylądowałem też na SOR z powodu bardzo złego samopoczucia, bardzo silne zawroty głowy, stan bliski utracie przytomności. Powoli dochodzę do tego, ze przy tych schorzeniach, jak przy większości, ważny jest stan psychiczny i głowa. Nerwy, stres, nakręcanie się potrafią człowieka położyć do szpitala podczas gdy nie ma żadnych powodów dla takiego stanu. Niestety rozwalają nas też leki przeciwzakrzepowe i dodatkowo te, które biorę na nadciśnienie. Od czytania samych ulotek mnożna się zdrowo pochorować.

Nawiązując do tematu  - też czuję to łomotanie w klatce. Rozrzedzona krew przepływa dosyć gwałtownie przez zastawkę i protezę dodatkowo to wszystko jest tam upchane, dotyka innych narządów. To łomotanie czasem czuję wyraźnie i potrafi być męcząca ta świadomość akcji serca w dzień i w nocy. Szczególnie w nocy jak człowiek chce zasnąć a słyszy lub  bardziej czuje to walenie w klatce, przełyku, żołądku. Są okresy czasem tygodnie lub miesiące gdy czuć to wszystko jkaby mniej. Nie mam pojęcia czym to jest spowodowane.  Oczywiście na USG czy EKG wszystko jest w porządku, zastawka działa bez zarzutu. Ciśnienie utrzymuję w normie przy pomocy leków zgodnie z zaleceniami po operacyjnymi w granicy do 140/90. Niestety u mnie większy problem mam z tą drugą wartością, ciśnienia rozkurczowego i często widzę wyniki 110/90 lub czasem 110/100.  Z reguły przy spoczynku 120/85 do tego mam przyspieszone tętno gdzie 80-90 to jest u mnie normlana wartość spoczynkowa. Niestety nadal rok po operacji nie opuszcza mnie ta zmniejszona tolerancja wysiłku.   Wyjechałem z żoną w góry na wakacje i myślałem, ze zdechnę kolokwialnie mówiąc. Duszności i zadyszka przy niewielkim wysiłku. 

Dodatkowy problem u mnie to mostek, który najprawdopodobniej nie zrósł się prawidłowo po operacji. Cały czas rok po operacji czuję dyskomfort i ból z tego rejonu potęgowany dodatkowo przez ranę pooperacyjną, która w połowie długości wytworzył bliznowiec, nieładny i bardzo wrażliwy nawet na dotyk. Tak jakby w tym bliznowcu zebrały się wszystkie receptory dotykowe z całej klatki piersiowej. 

Nawiązując do tego co inni pisali powyżej też zaliczam raz na jakiś czas epizody arytmii. Zwykle trwają kilka dni do dwóch tygodni i mają postać dodatkowych wzbudzeni między normalną pracą serca. Same przychodzą i same znikają. Obstawiam, ze też jest to spowodowane jakimś wewnętrznym drażnieniem tego ośrodka przez protezę itp.  

Do tego coś czego nigdy wcześniej nie miałem czyli refluks. Zastanawiałem się dlaczego po operacji od razu mi zapisano leki na zmniejszenie ilości produkowanego kwasu solnego przez żołądek. Teraz wiem dlaczego.  bez tych leków trudno wytrzymać z kolei ich długotrwałe branie powoduje ten sam efekt co ich nie branie i co jakiś czas trzeba je odstawiać.   

Reasumując operacja się udała, lekarze klepią mnie po ramieniu a ja się przez większość czasu czuję najdelikatniej mówiąc średnio. Da się żyć i jestem wdzięczny za to, ze niedomykalność została wyleczona liczyłem jednak na poprawę samopoczucia z tego powodu a jest jakby odwrotnie. 

Ostatnia uwaga na koniec, każde przeziębienie, osłabienie organizmu wszystko co powyżej napisałem potęguje. 

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×