Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Rozwarstwienie aorty


Gość Kasia123

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, U mojej mamy tydzień temu zdiagnozowano rozwarstwienie aorty. Z powodu potężnego bólu została od razu skierowana i zabrana karetką do szpitala wojewódzkiego w Rzeszowie. Tam jednak stwierdzono iż nie musi być ona operowana natomiast rozpoczęto leczenie lekami i silnymi środkami przeciwbólowymi oraz zbijanie do niskiego poziomu ciśnienia. Wiem tylko tyle że jest to rozwarstwienie kategorii B na dość długim odcinku do jamy brzusznej. Moje pytanie brzmi- czy z tymi schorzeniem da się względnie normalnie żyć? Wiem że praca już odpada, bo lekarz powiedział to wprost mamie, natomiast nie ma jeszcze wyników badań tomograficznych z piątku. Chodzi mi raczej o to czy mama będzie normalnie funkcjonować i jak silne leki będzie musiała brać żeby nie czuc bólu? I czy zagrożenie życia będzie nad nią cały czas wisiało?

Odnośnik do komentarza

Pewnie, że są szanse. Ale najważniejsze, że w ogóle żyje i wie, że ma rozwarstwiająca się aortę, bo większość osób w takiej sytuacji po prostu umiera, nie znając przyczyny. Ja po 3 operacjach serca też żyję normalnie, choć muszę unikać dużych wysiłków fizycznych.

Odnośnik do komentarza

Witam, Minął miesiąc od najgorszego dnia w moim życiu. Wszystko zaczyna się układać więc chcę Wam opowiedzieć historię mojej mamy. Miesiąc temu sama szukałam pomocy, porad, podobnych przypadków na różnych forach, ale nie było tego zbyt wiele. Pomyślałam, że mogę komuś pomóc chociażby w sferze psychicznej. 30 listopada 2014 moja mama (58 lat) dostała krwawienia z nosa oraz z buzi. Chcieliśmy jechać na izbę przyjęć więc mama zaczęła się przebierać. Niestety dostała bardzo mocnego bólu w klatce piersiowej. Wezwałam karetkę. Po 30 minutach i badaniach w domu mamę przewieziono do szpitala powiatowego. Razem z siostrami i tatą pojechaliśmy tam by czegoś się dowiedzieć. Kazano czekać... Po jakimś czasie dowiedzieliśmy się, że mamie doszły wymioty i biegunka. Myśleliśmy, że to może coś od żołądka, podadzą leki i mama wróci do domu. Pojechałyśmy po rzeczy, a tata został w szpitalu. Niestety za pół godziny zadzwonił, że mamę zabierają do instytutu kardiologii, musi być natychmiast operowana. Byłysmy zdezorientowane, natychmiast pojechałyśmy po tatę. Okazało się, że tętniak rozwarstwiający aortę pękł. Nie bardzo zdawaliśmy sobie sprawę z tego co się dzieje. Jeszcze w miarę spokojni pojechaliśmy za karetką. W instytucie dowiedziliśmy się najgorszego. Po mojej i taty rozmowie z ordynatorem nie mogłam się pozbierać. Ordynator powiedział, że mama jest bardzo poważnie chora, musi być natychmiast operowana, że ma małe szanse (kilka, kilkanaście procent) na przeżycie. Szok! To był dzień jej urodzin, nie mogła umrzeć. Dowiedzieliśmy się też, że mama nie może być operowana w instytucie, ponieważ nie ma zespołu (trwała inna operacja), dopiero o 7.00 przychodził kolejny zespół a była godzina 01.00. Mama nie mogła tyle czekać. Ordynator znalazł inne rozwiązanie, kolejne przewiezienie do innego szpitala. Wykonał masę telefonów i udało się znaleźć miejsce dla mamy w innej placówce. O godzinie 2.00 mama była na bloku operacyjnym, na operację jechała przytomna, nie wiedziała jednak, że jest aż tak kiepsko. Powiedziała, że będzie o nas myślała i mamy się za nią modlić. Operacja trwała prawie 12 godzin, a my odchodziliśmy od zmysłów. Mama przeżyła operację, ale stan był krytyczny, straciła 4 litry krwi, doszedł do tego jeszcze udar, stany padaczkowe. Lekarze bali się, że krew nie dopływa do mózgu, jelit, nerek. Na szczęście po badaniach i kolejnych 2 operacjach okazało się, że jest ok. Co prawda na początku głównie dzięki lekom. Jakieś 2 dni po operacji nerki przestały pracować. Mama była dializowana przez (chyba) 3 dni, po tym czasie nerki zaczęły pracować, niestety nie tak jak powinny, z czasem jednak to się poprawiało. Przez tydzień nie dostawaliśmy żadnej dobrej wiadomości. Pojawił się problem, w związku ze stanami padaczkowymi mama musiała być silnie uspana. Po odstawieniu leków niestety nie mogła się wybudzić, około 3 tygodnie nie wiedzieliśmy co będzie dalej. Lekarze nie umieli nam powiedzieć nic konkretnego, wielką niewiadomą był udar. To czekanie było okropne. Wszyscy znajomi, rodzina pytali jak u mamy, a my nie wiedzieliśmy co mówić. Cały czas balismy się, że od nas odejdzie. Przełom nastąpił w Święta Bożego Narodzenia. Mama się obudziła, nadal była słaba, nie mogła mówić (przez tracheostomię), ale nas poznała, kiwała do nas głową i mrugała oczami. Tak się porozumiewaliśmy. Teraz z dnia na dzień jest coraz lepiej. Jest 5 stycznia 2015, mama odzyskała świadomość, jest rehabilitowana. Porusza rękoma (sama pije z kubka), nogami, głową, uśmiecha się jak z nią rozmawiamy, próbuje mówić, robi bardzo duże postępy z dnia na dzień. Wczoraj wieczorem miała zostać wyjęta tracheostomia, dzisiaj jak pojedziemy do szpitala to dowiemy się jak zabieg przebiegł. Mama ma również PEGa do odżywiania. Mamy nadzieję, że to niedługo również zostanie wyjęte. Gdy przypominam sobie te straszne dni, brak informacji to nadal się boję. Wierzę jednak, że mama jeszcze wiele ma przed sobą. Udowodniła, że jest silna, chce żyć. Wierzę również, że pomogła jej nasza miłość, nasza obecność, to jak do niej rozmawialiśmy.

Odnośnik do komentarza

Witam. Myślami będę z Wami,wszystko będzie dobrze,tylko inaczej.Miałam dokładnie tyle lat ,co Twoja mama ,gdy mnie operowano na zastawkę.Jest to też bardzo poważny ,,zabieg;;.Po 2 latach jest dobrze ,ale były powikłania ,które odczuwam do tej pory. Myślę, że Twoja mama da radę.Może póżniej pogadamy,a teraz wspierajcie mamę niech dochodzi do siebie.Nasze pokolenie tak łatwo się nie poddaje.Głowa do góry, nie mówcie tylko mamie o zagrożeniach i że tak tragicznie z nią było,teraz to nieistotne.Pozdrowienia dla mamy.

Odnośnik do komentarza

Odłączono trache. Mogliśmy porozmawiać z mamą. Trochę rzeczy jej się miesza, ale to wróci do normy. :) Niestety długo się nie nacieszyliśmy możliwością rozmowy. Mama ciężko oddychała i została podłączona do respiratora na 12 h. Teraz znów oddycha sama, ale nie może rozmawiać. Lekarze i pielęgniarki mówią, że stan mamy jest dobry i oni sami są dobrej myśli. RENATAN dzięki wielkie za odpowiedź. Staramy się mamie mówić same dobre rzeczy. Nie mówimy jej o tym co było. Zapytaliśmy tylko czy nas słyszała jak była w śpiączce. Dała znak, że mało, ale słyszała. :) Oznacza to, że naprawdę warto rozmawiać z ludźmi w śpiączce, to im pomaga. Będzie dobrze, musi być. :)

Odnośnik do komentarza
Gość Aleksandra

Dziś przezywam.to samo. Rano tate zabralo pogotowie. Do 14.00 nie wiedzieli co mu jest. Okazało się ze rozwarstwienie. Szybko helikopter zabral go do Wroclawia na operację. Operacja trwa już od godziny. Kolo polnocy nam.kazali dzwonić. To straszne 😞 nie mogę na niczym.sie skupić. A w szpitalu powiedzieli ze ma 50% szans na przeżycie. Modlimy się żeby przeżył. 

Odnośnik do komentarza

Cześć Wam. Lat 39

W dniach 16.11.2021-26.11.2021 przechodziłem ciężko Covid (ja nie szczepiony). Od około 2 tygodni mam ból w klatce piersiowej i pleców na wysokości łopatek (i czasami na wysokości podzebrowym) - czasami ten ból wchodzi w okolice szyi z tylu/przodu. Czy może to być początek/trwanie rozwarstwienia aorty piersiowej ? Mam nieleczone nadciśnienie ( ok. 148 na 95 ). Nie pije i nie palę papierosów. Staram się uprawiać sport ( piłka nożna). Dodam że mój kuzyn zmarł w sierpniu przez pęknięcie tętniaka aorty piersiowej - 33 lata wg lekarza aortę miał powiększona jak 8o-latek( bliska rodzina nasi ojcowie to bracia). Miałem robione EKG, holter EKG i echo serca i wg kardiolog wyniki w normie. - Jakie badania mogę jeszcze wykonać w tym zakresie ? ( Kolejna wizyta 17.01.2022r). Miałem też wyniki krwi robione morfologia ok, dimery w normie. Jedynie lekko podwyższone cholesterole. Miałem robione RTG klatki piersiowej, i tomograf bez kontrastu ( opis z TK trochę obszerny , jedyne co mogłoby mnie zaniepokoić to informacja o " śladach matowej szyby będących po powikłaniach Covid). 21.1.2022 mam wizytę u pulmonologa.  Czasami mam jeszcze krótkie ataki suchego kaszlu. 

Jest ktoś tu co miał podobne objawy, lub jest tu jakiś lekarz kardiolog to chętnie mu podeślę dokumenty i opisy badań do wglądu ??

Odnośnik do komentarza
W dniu 10.01.2022 o 15:11, Gość Ewa40zToF napisał:

Domel, najważniejszy parametr o szerokość aorty. Sprawdź, ile on wynosi w echo czy TK. Norma to 4 cm. 

Cześć.

Szerokość aorty wstępującej 31 mm. Wg echa.

Ps. W wtorek zabrało mnie pogotowie.

Bardzo mnie bolały plecy i klatka piersiowa, ciśnienie zmierzone przez ratownika 180/97 . Dostałem tabletkę pod język i spadło do 130/80.

W szpitalu EKG (ok), badania krwi ( dimery 544, troponiny ok). Dostałem kroplówkę bo miałem kreatyninę 1.84. Następnie zrobiono mi angiografię z kontrastem. Wynik: brak rozwarstwienia aorty. Lekarz stwierdził że nie ma w wyniku żadnych obaw. 

Dalej odczuwam ból w plecach i klatce piersiowej ( 13.01 robiłem RTG klatki piersiowej wynik za tydzień). Dziś ciśnienie 152/97. 

Ratownik jak był u mnie stwierdził że to może być od kręgosłupa ( po postawie ciała stwierdził że mam pospinane mięśnie grzbietu i ten ból promieniuje). 

W poniedziałek wizyta u kardiologa zobaczymy co on "zaproponuje". Po lewej stronie i prawej szyji pojawiły się żyły lekko wystające poza powierzchnię skóry. 

Jest sens robić Dopplera żył np.szyjnych ? 

 

Odnośnik do komentarza
Gość iwona3318@wp.pl, poproszę
W dniu 2.09.2012 o 23:29, Gość Kasia123 napisał:

Witam, U mojej mamy tydzień temu zdiagnozowano rozwarstwienie aorty. Z powodu potężnego bólu została od razu skierowana i zabrana karetką do szpitala wojewódzkiego w Rzeszowie. Tam jednak stwierdzono iż nie musi być ona operowana natomiast rozpoczęto leczenie lekami i silnymi środkami przeciwbólowymi oraz zbijanie do niskiego poziomu ciśnienia. Wiem tylko tyle że jest to rozwarstwienie kategorii B na dość długim odcinku do jamy brzusznej. Moje pytanie brzmi- czy z tymi schorzeniem da się względnie normalnie żyć? Wiem że praca już odpada, bo lekarz powiedział to wprost mamie, natomiast nie ma jeszcze wyników badań tomograficznych z piątku. Chodzi mi raczej o to czy mama będzie normalnie funkcjonować i jak silne leki będzie musiała brać żeby nie czuc bólu? I czy zagrożenie życia będzie nad nią cały czas wisiało?

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×