Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Operacja wymiany zastawki aortalnej i tętniaka aorty wstępującej


Bet

Rekomendowane odpowiedzi

1 godzinę temu, Gość Krystian30 napisał:

Długo chodziłeś do psychologa? 
Masz rację czasem warto iść porozmawiać, szkoda że w Polsce jest dziwna mentalność przez co ludzie tego unikają. 

Przyznam się szczerze, że wybrałem mocniejszy kaliber i poszedłem do psychiatry, właśnie ta mentalność.. również mi było wstyd i głupio że tak idę, myślałem sobie przecież ja jestem normalny...powiem Ci że jedna wizyta i prawidłowo dobrane leki i jest jak ręką odjął, cierpię na schorzenie zespol  leku napadowego, jest to ponoć schorzenie 21 wieku, stres, pęd życia, w moim przypadku jeszcze operacja, teraz jest już ok.

Odnośnik do komentarza
Gość Krystian30
56 minut temu, Gość Adam napisał:

Przyznam się szczerze, że wybrałem mocniejszy kaliber i poszedłem do psychiatry, właśnie ta mentalność.. również mi było wstyd i głupio że tak idę, myślałem sobie przecież ja jestem normalny...powiem Ci że jedna wizyta i prawidłowo dobrane leki i jest jak ręką odjął, cierpię na schorzenie zespol  leku napadowego, jest to ponoć schorzenie 21 wieku, stres, pęd życia, w moim przypadku jeszcze operacja, teraz jest już ok.

Dokładnie. Ja długo sam z tym walczyłem i wiem że nie wyszedłem z tych stresów całkowicie chociaż już jest bardzo dobrze dlatego myślę że w przypadku Noni psychika to podstawa jej wielu problemów.


Długo musiałeś brać leki?
Ja się bałem iść że potem nie będę mógł ich odstawić bo wszystko będzie wracać z większa siłą. 

Odnośnik do komentarza
13 minut temu, Gość Krystian30 napisał:

Dokładnie. Ja długo sam z tym walczyłem i wiem że nie wyszedłem z tych stresów całkowicie chociaż już jest bardzo dobrze dlatego myślę że w przypadku Noni psychika to podstawa jej wielu problemów.


Długo musiałeś brać leki?
Ja się bałem iść że potem nie będę mógł ich odstawić bo wszystko będzie wracać z większa siłą. 

Biorę codziennie dwa leki:

Nexpram i Zomiren Sr, psychotropy 😂 po 3 dniu, zauważyłem u siebie powera i szczęście nie z tej ziemi, nie myl z naćpaniem się, bo jestem sobą, nawet nie jestem otumaniony, z tym że wszystkie złe myśli są skierowane na inny tor, poprostu tak jak kiedyś siedziałem i myślałem tak teraz nie mam żadnych zmartwień, złych myśli, no i jest moc! Też uważam że Noni powinnaś zacząć od nerwów, bo to jest destrukcyjne!!!

Odnośnik do komentarza

Cześć, czytałam, że któremuś z Panów tutaj dokuczał mocny ból ramienia. Moja mamę bardzo on męczy, zwłaszcza podczas chodzenia, jak siedzi lub lezy, to raczej nie boli. Ból jest bardzo mocny. Podejrzewam, że jest jakiś ucisk klamry ? na nerw, lub jakiś nerw został uszkodzony. Za tydzień mamy wizytę u kardiochirurga.

Poza tym, mamę łapią migotania, co kilka dni. Nie przeszkadza jej to jakoś bardzo, ale jak widzimy na mierniku, że występuje migotanie, to już samo to nas martwi.

Z innych powikłań, to sa jeszcze opuchnięte kostki.

Wiele u nas tez zalezy od chorej tarczycy, która czeka na zoperowanie...

Eh

Odnośnik do komentarza
W dniu 28.09.2021 o 14:49, Gość Adam napisał:

Biorę codziennie dwa leki:

Nexpram i Zomiren Sr, psychotropy 😂 po 3 dniu, zauważyłem u siebie powera i szczęście nie z tej ziemi, nie myl z naćpaniem się, bo jestem sobą, nawet nie jestem otumaniony, z tym że wszystkie złe myśli są skierowane na inny tor, poprostu tak jak kiedyś siedziałem i myślałem tak teraz nie mam żadnych zmartwień, złych myśli, no i jest moc! Też uważam że Noni powinnaś zacząć od nerwów, bo to jest destrukcyjne!!!

Dokładnie. Przy chorobach sercowych nerwy potrafią niszczyć życie. 
Tak jak piszesz siedzi się i myśli, przejmuje, wyszukuje.
Sam to widzę po sobie, czasem mi się potknie serce, jakiś skurcz dodatkowy słabszy dzień, to psychika zaraz się nakręca. 
A tak z ciekawości co Ci mówi lekarz na temat odstawieniu leków? Będziesz próbował za jakiś czas?

 

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Gość Krystian30 napisał:

Dokładnie. Przy chorobach sercowych nerwy potrafią niszczyć życie. 
Tak jak piszesz siedzi się i myśli, przejmuje, wyszukuje.
Sam to widzę po sobie, czasem mi się potknie serce, jakiś skurcz dodatkowy słabszy dzień, to psychika zaraz się nakręca. 
A tak z ciekawości co Ci mówi lekarz na temat odstawieniu leków? Będziesz próbował za jakiś czas?

 

Właśnie o te potykania serca chodziło najbardziej, zapisał mi tabletki na miesiąc, 18 października mam wizytę, nic nie mówił o odstawieniu, aczkolwiek wspominał że ten Zomiren Sr jest silnie uzależniający, więc pewnie mi już go nie przepisze, mam nadzieję że tak już zostanie bez brania tabletek.

Odnośnik do komentarza
3 godziny temu, Gość Adam napisał:

Właśnie o te potykania serca chodziło najbardziej, zapisał mi tabletki na miesiąc, 18 października mam wizytę, nic nie mówił o odstawieniu, aczkolwiek wspominał że ten Zomiren Sr jest silnie uzależniający, więc pewnie mi już go nie przepisze, mam nadzieję że tak już zostanie bez brania tabletek.

Potykania całkowicie zniknęły jak wziąłeś leki?

Odnośnik do komentarza
1 godzinę temu, Gość Krystian30 napisał:

Potykania całkowicie zniknęły jak wziąłeś leki?

Tak, jak ręką odjął, chodź dziś wydaje mi się że lekko mną zakolatalo( było to rano przed wzięciem tabletki, dołożyło się to iż dziś był powrót po 5 miesiącach do bardzo stresującej pracy)

Odnośnik do komentarza

Przez 2 lata miałem bardzo stresująca pracę ale nigdy nie zaobserwowałem u siebie nic niepokojącego. Pracę zmieniłem, usłyszałem diagnozę ciężkiej niedomykalności zastawki aortalnej i się zaczęło.

Pętla zamartwiania się, rozmyślania co dalej, wsłuchiwania się w organizm i poczucia braku bezpieczeństwa. Zaczęły pojawiać się potykania serca których na początku nawet nie umiałem zinterpretować. Właściwie przez kilka miesięcy organizm funkcjonował jak zaprogramowany, codziennie o tej samej porze widziałem, że mam/będę miał potykania. Było to tak uciążliwe, że utrudniało mi codzienne funkcjonowanie. 

Po kilku miesiącach pogodziłem się z diagnoza, wróciłem do aktywności fizycznej, zacząłem mniej negatywnie myśleć, unikam negatywnego nakręcania się, dbam o sen. Piję dużo wody, suplementuje magnez i potas i chyba problem znikł, a przynajmniej ucichł do tego stopnia, że na co dzień już praktycznie ich nie odczuwam/nie zauważam.

Odnośnik do komentarza
3 godziny temu, Gość Daniel napisał:

Przez 2 lata miałem bardzo stresująca pracę ale nigdy nie zaobserwowałem u siebie nic niepokojącego. Pracę zmieniłem, usłyszałem diagnozę ciężkiej niedomykalności zastawki aortalnej i się zaczęło.

Pętla zamartwiania się, rozmyślania co dalej, wsłuchiwania się w organizm i poczucia braku bezpieczeństwa. Zaczęły pojawiać się potykania serca których na początku nawet nie umiałem zinterpretować. Właściwie przez kilka miesięcy organizm funkcjonował jak zaprogramowany, codziennie o tej samej porze widziałem, że mam/będę miał potykania. Było to tak uciążliwe, że utrudniało mi codzienne funkcjonowanie. 

Po kilku miesiącach pogodziłem się z diagnoza, wróciłem do aktywności fizycznej, zacząłem mniej negatywnie myśleć, unikam negatywnego nakręcania się, dbam o sen. Piję dużo wody, suplementuje magnez i potas i chyba problem znikł, a przynajmniej ucichł do tego stopnia, że na co dzień już praktycznie ich nie odczuwam/nie zauważam.

Oczywiście podzielam Twoje zdanie i wiem że branie prochów to nie jest rozwiązanie na dłuższą metę, też zacząłem ćwiczyć i nie myśleć o nakręcaniu się, tabletki maja mi w tym pomóc tylko na krótko, sądzę że dam radę, mocno spasowałem ( mam nadzieję że nie dzięki lekom) nie przejmuje się już byle czym, tym bardziej że lekarz mówi że jest bardzo dobrze i nie ma zastrzeżeń co do normalnego życia i sportu, nawet siłowego. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam 🙂 Dzięki Chłopaki za dyskusję o potrzebie zadbania o główkę. Macie rację czasem trzeba sięgnąć po grubszy kaliber i skorzystać z leków lub/i z pomocy psychologa/psychiatry. W tym tygodniu powrócę na dobrą drogę i też zrobię coś dla siebie. Zaczęłam brać magnez, zakupię też l-tryptofan, bo brałam już i lepiej się czułam. Mimo obaw o inr wieczorem piję melisę. Też stary rytuał. Najsłabiej mi idzie aktywność fizyczna. Kondycja słaba, w głowie jeszcze obawa o pracę stymulatora. Spacer 10 minut i z powrotem to słabizna. Może zwiększę trasę? A, jeszcze wspomaganie typu relaksacja Jakobsona, czy coś w tym stylu też muszę wdrożyć. Lista pomysłów jest! Jak nie będzie poprawy może udam się do specjalisty. Ociągam się z lekami, bo sporo ich już biorę, a depresanty jednak spowalniają i w pracy może być słabo.

Odnośnik do komentarza
W dniu 5.10.2021 o 17:31, Gość Noni napisał:

Witam 🙂 Dzięki Chłopaki za dyskusję o potrzebie zadbania o główkę. Macie rację czasem trzeba sięgnąć po grubszy kaliber i skorzystać z leków lub/i z pomocy psychologa/psychiatry. W tym tygodniu powrócę na dobrą drogę i też zrobię coś dla siebie. Zaczęłam brać magnez, zakupię też l-tryptofan, bo brałam już i lepiej się czułam. Mimo obaw o inr wieczorem piję melisę. Też stary rytuał. Najsłabiej mi idzie aktywność fizyczna. Kondycja słaba, w głowie jeszcze obawa o pracę stymulatora. Spacer 10 minut i z powrotem to słabizna. Może zwiększę trasę? A, jeszcze wspomaganie typu relaksacja Jakobsona, czy coś w tym stylu też muszę wdrożyć. Lista pomysłów jest! Jak nie będzie poprawy może udam się do specjalisty. Ociągam się z lekami, bo sporo ich już biorę, a depresanty jednak spowalniają i w pracy może być słabo.

Wcześniej popracuj nad sobą sama tak jak piszesz a po leki to myślę, że w ostateczności... (Przynajmniej ja taką drogę wybrałem).
Mi np. pomagała medytacja jak myśli błądziły po serii skurczy dodatkowych. 


Ale ja tak jak pisałem jestem teoretyk bo serce mam popsute ale operacji nie miałem, tylko diagnoza zawaliła mi lekko świat, nie spodziewałem się jej w żadnym stopniu no i każde potknięcie serca czy zmiana zachowania mnie nakręcało psychicznie.

Nie znam Twojej historii problemów z sercem chociaż sporo tutaj już przeczytałem, ale wiem że psychika potrafi mocno dać w kość i czasem trzeba się pogodzić z tym co jest i z tym co kiedyś będzie, ważne o siebie dbać i kontrolować :-)

 


 

Odnośnik do komentarza

🙂

Jeśli mogę zaproponować się w temacie pogubienia się z sobą ( do osób, których to dotyczy) ..................

Spróbujcie może zacząć realizować swoje marzenia, hobby, potrzeby, na które do tej pory nie mieliście czasu, chęci czy wystarczającego zapału. Róbcie coś,  czego bardzo pragniecie, a nie mieliście wcześniej odwagi na to spełnienie.

Planowanie tych zadań zajmuje trochę naszą głowę  i krążące w niej negatywne myśli. Planowanie przyjemności napędzi pozytywne nastawienie i spowoduje ucieczkę od tego, co teraz najbardziej  nas trapi.

Cieszcie się z tego, że świeci słońce i pada deszcz. Cieszcie się ze wszystkiego, z czego potraficie to zrobić. Uśmiechajcie się do siebie, spróbujcie uśmiechać się (szczerze) do lustra. Czasami wydaje się nam, że się uśmiechamy, bo mamy pozytywny nastrój, a nasza mimika tego nie pokazuje.  To właśnie możecie uchwycić patrząc na siebie w lustrze - w sposób otwarty i szczery.

Spróbujcie wyjść z inicjatywą wobec najbliższych, znajomych, przyjaciół zorganizowania jakiegoś wspólnego i wesołego wypadu weekendowego, wypadu na spacer,  rower,  zorganizować jesienne ognisko.

Czytając to możecie pomyśleć, że zwariowałam. Człowiek nie ma chęci wstać z łóżka, a ma się śmiać i cieszyć, że mucha jemu lata koło nosa. Oczywiście trochę przesadnie o deszczu, słońcu i muchach piszę. To tylko maleńki przykład. Spotkaniom ze znajomymi towarzyszy zazwyczaj śmiech i radość. Przejmujcie te beztroskie uciechy innych i nie zauważycie kiedy to Wy dacie pozytywną energię znajomym i rodzinie. 

To nie następuje szybko, ale jednak z czasem wychodzi się z trosk okołosercowych. Dajcie sobie czas, pozbądźcie się niecierpliwości.

Przeszłam swoje i wiem, że niekiedy jest ciężko. Nie chodziłam do specjalistów, nie sięgałam po leki, wręcz broniłam się jeśli ktoś mi je proponował. Postanowiłam sama radzić sobie z życiem. Udało się. Maleńkimi krokami stanęłam na nogi. Historii nie zmienię, ale teraźniejszość i przyszłość mogę budować pozytywniej niż to było w trudnych czasach. Korzystam z tego, co jest mi  na danym etapie życia dane. Nie jest to zawsze łatwe i oczywiste, ale warto próbować.

Kiedyś założyłam tu inny wątek SERDUCHO. Cyba jeszcze wisi na stronie?  Chciałam wówczas zorganizować jakiś zjazd nas sercowców. Nie udało się, ale próba organizacji wspólnego wypadu z ludźmi o podobnych troskach ładowała mnie pozytywnie. Może spróbujcie coś zrobić nie dla nas tutaj, ale dla swojego świata znajomych i rodziny.

A może podsyłajmy sobie pomysły na budowanie pozytywnych radosnych wydarzeń????

Ja na przykład niedługo pojadę na wycieczkę do Sopotu:)

Życzę Wam powodzenia i trzymam mocno kciuki.

Bet

 

Odnośnik do komentarza

Witam

Jestem świeżo po wymianie  /dzisiaj mija tydzień w domu ,14 dni po operacji/ zastawki aortalnej na mechaniczna w Katowicach-Ochojcu.

Podaje kilka informacji-możne dla kogoś będą przydatne.

-20.09 przyjecie na oddział kriochirurgiczny ,piętro 6 tzw przygotowawcze

-21.09 godz 8.00 Operacja  ,8 pietro

Operacja trwała 2 godziny 10 minut z czego 28 minut bylem podłączony pod płucoserce.

-obudzony ok godzin 14.00 na sali pooperacyjnej

-ok .1-2godzin  /niestety nie wiem dokladnie/ jeszcze pod pracujacym respiratorem

Po wylączeniu respiratora,rurka pozostaje jeszcze ok 1,godziny

Zaznaczam ,iz pewno ze wzgledu na podawane leki ,a byc moze resztki narkozy ,samo oddchynaie przez rurke jak rowniez jej usuniecie nie jest w żadnej miarze jakies bolesne czy mega nieprzyjemne.Moim zdaniem badanie zolądka czyli gastroskopia ,czy nawet przezprzełykowe echo serca jest bardziej nieprzyjemne.

Ze wzgledu na brak miejsca na OIOM spedzilem na sali pooperacyjnej caly dzien.

Pod wieczor transport na OIOM  ,7 pietro  /jest jeszcze jeden OIOM na 6 pietrze/-tam spedzilem 1,5 dnia i po tym oddzial kardiochirurgiczny  /rowniez na 7 pietrze/

Trzeciego dnia juz sie golilem

Juz od pobytu na OIOM pierwsze elementy rehabilitacji  ,pierwszy spacer  /jeszcze w asyscie chodzika/

8 dnia po operacji wypis do domu.

Generalnie przez caly okres pobytu nie odczuwa sie bólu lub jest on minimalny.Oczywscie caly czas otrzymuje sie leki /co 6 godzin/ plus na kazde zyczenie  /jesli leki nie wystarczaja/ dodatkowo zastrzyk z morfiny lub inne domiesniowe.-stad tez moge okreslic brak bolu-/na kazdym obchodzie i w kazdej chwili lekarze podkreslaja-jesli ktos poczuje jakikolwiek bol prosze nie czekac,od razu aplikujemy dodatkowe srodki/

Jesli chodzi o szpital ,nie ma sie do czego przyczepic.Profesjonalizm,fachowośc,wiedza,zaangazowanie na kazdym szczeblu.

Nie wiem jakim trzeba byc malkontentem aby narzekac.

Z tego co zauwazylem ,srednia wieku operowanych osob to 65-75 lat.

 

Podsumowujac , dla tych którzy sie wahają ,albo paralizuje ich strach  /o siebie lub bliskich/ :

-nie taki diabel straszny ,jak go maluja

-sa pewne dolegliwosci oraz niedogodnosci zwiazane z operacje i pobytem jak :

-dysfunkcja oreczy barkowej

-koniecznosc lezenia i spania wylacznie na plecach /widzialem na OIOM jak osoba wiercila sie niesamowiscie  na lózku,kladla na boki w rezultacie otwarla sie rana i musiala miec reoperacje/

-czlowiek od nowa uczy sie chodzic.

Po 14 dniach robie juz powolne ale jednak 1 kilometrowe spacery.Od powrotu do domu nie uzywam srodkow p.bolowych

Pamietajmy jednak ,iz powyzsze to nic ,jesli wezmiemy pod uwage  -MOWIMY O  OPERACJACH RATUJACYH ZYCIE

Z calą stanowczoscia natomiast moge polecic I ODDZIAL KARIOCHIRURGI KATOWICE OCHOJEC

Acha ,jeszcze jedno : ja swojego tykania w ogole nie slysze.

Podrawiam

baku

Jesli moge jakos pomoc czy cos podpowiedziec to jestem do dyspozycji.

 

 

Odnośnik do komentarza

Witam :) W chłodne dni zwykle bieleją mi palce, tak do połowy. Tracę jakby w nich czucie. Tak miałam przed operacją i po niej też. Ale ja od wielu lat jestem w stanie ,,po operacji", bo to moja trzecia. Więc marznięcie to u mnie norma. Mój sposób to gorący napój albo fizyczna robótka, czyli miotła lub mop. Chociaż ogólnie przed laty byłam jeszcze większym zmazluchem, to teraz też ubieram się warstwowo. Nawet jeśli czapka to ,,obciach" to kaptury u mnie mus! Ja w kapturach od dresu a inni w krótkim rękawku lub krótkich spodenkach. Ale metody poprawy krążenia w dłoniach poprzez unoszenie do góry nie wyłapałam. Chętnie wytestuję. A! U mnie jeszcze szybciej i częściej pojawia się zimny nos! Na dworze mi nawet czerwienieje czy sinieje. Ostatnio wyczytałam, że bywa on objawem stresu. Na razie obserwuję. Jak się wyciszę to zobaczę czy będzie cieplejszy? ;)

Odnośnik do komentarza
W dniu 9.10.2021 o 17:09, Gość Andrzej napisał:

Pytanie do wszystkich osób z niedomykalnosciami ,czy mieliście/macie takie objawy  w chłodne/zimne dni jak sinienie rąk jak trzyma się je w dole a jak podniesie sie  trochę wyżej to przechodzi??? 

A może ktoś miał, a po operacji przeszlo.

Ja tak mam. Często mam zimne i zmarzniete dłonie. 

Ale nie ma wpływu ich położenie czy wysokość za to widzę że gdy dłonie mam w dół to mam wielkie żyły na nich a gdy podniose na wysokość twarzy to żyły zaraz robią się mega małe jak pamiętam dawno dawno temu tego nie miałem. Tak mi się kiedyś rzuciło w oczy podczas prowadzenia samochodu. 

Ja nie miałem operacji ale mam różne niedomykalności. 

Odnośnik do komentarza
11 godzin temu, Gość Noni napisał:

Witam 🙂 W chłodne dni zwykle bieleją mi palce, tak do połowy. Tracę jakby w nich czucie. Tak miałam przed operacją i po niej też. Ale ja od wielu lat jestem w stanie ,,po operacji", bo to moja trzecia. Więc marznięcie to u mnie norma. Mój sposób to gorący napój albo fizyczna robótka, czyli miotła lub mop. Chociaż ogólnie przed laty byłam jeszcze większym zmazluchem, to teraz też ubieram się warstwowo. Nawet jeśli czapka to ,,obciach" to kaptury u mnie mus! Ja w kapturach od dresu a inni w krótkim rękawku lub krótkich spodenkach. Ale metody poprawy krążenia w dłoniach poprzez unoszenie do góry nie wyłapałam. Chętnie wytestuję. A! U mnie jeszcze szybciej i częściej pojawia się zimny nos! Na dworze mi nawet czerwienieje czy sinieje. Ostatnio wyczytałam, że bywa on objawem stresu. Na razie obserwuję. Jak się wyciszę to zobaczę czy będzie cieplejszy? 😉

Zimno to w dużej mierze ponoć objaw stresu. Ja jak się poddenerwuje to nawet w gardle mróz czuje hehe.

Jeśli mogę zapytać jakie problemy miałaś z sercem że musiałaś przejść aż trzy operacje?

Odnośnik do komentarza

baku174 super że tak sprawnie poszło. Miałeś niedomykalność tylko aortalnej czy jakaś inną też?

 

Bet masz rację. Ja po tak długim czasie nadal po stresie mam potykania serca które nasilają się po wysiłku. Np wczoraj ostro pracowałem w ogrodzie i wokoło domu i dzisiaj w pewnym momencie złapał mnie ból i uczucie słabości. I kilka potknieć serca. Chyba wcześniej pójdę na kontrolę czy mi się te niedomykalności nie pogłębiają... 

 

Wy jak często kontrolowaliscie się?

Ja mam niedomykalność aortalna I stopnia z zastawką dwupłatkową, zespół Barlowa z niedomykalnością mitralną I/II stopnia i I stopnia niedomykalności trójdzielnej.

 

Tak czasem myślę że mi to się wszystkie zastawki sypią... Jeszcze zespół Barlowa to chyba wypadanie płatków zastawki? 

 

Odnośnik do komentarza
W dniu 8.10.2021 o 13:52, baku174 napisał:

Jestem świeżo po wymianie  /dzisiaj mija tydzień w domu ,14 dni po operacji/ zastawki aortalnej na mechaniczna w Katowicach-Ochojcu.

Baku174, dziękuje za Twój post. Takie historie są bardzo podbudowujące szczególnie dla osób oczekujących na operację. Cieszę się, że u Ciebie wszystko poszło dobrze no i gratuluje, że masz to już za sobą.

Co było przyczyną konieczności wymiany zastawki ? Czy rozmawiałeś z lekarzami o wyborze zastawki mechaniczna/biologiczna ?

W dniu 10.10.2021 o 21:15, Gość Krystian30 napisał:

Wy jak często kontrolowaliscie się?

Ja mam niedomykalność aortalna I stopnia z zastawką dwupłatkową, zespół Barlowa z niedomykalnością mitralną I/II stopnia i I stopnia niedomykalności trójdzielnej.

Krystian30, z tego co wiem w przypadku ciężkiej niedomykalności zaleca się badanie co 6 miesięcy. Kiedyś rozmawiałem z kardiologiem i wg. niego podobno niedomykalności I/II stopnia może mieć nawet 20% populacji. O ile nie masz innych chorób (nadciśnienie) to klasyfikacja I/II jest nieistotna hemodynamicznie i może się utrzymywać latami bez konieczności leczenia czego bardzo Ci życzę. Czasami tak jest, że ludzie nawet ze złożonymi wadami dożywają starości czasem nawet nie wiedząc albo do końca wypierając problem. Ważne aby dbać o siebie i nie dać się innym chorobom. 

Ja też mam tak jak Ty zastawkę dwupłatkową ale przy tym ciężką niedomykalność więc już się raczej z operacji nie wywinę. 

Nie wiem z jakiej części Polski jesteś i mam nadzieję, że Ci się nigdy nie przyda ale jakbyś kiedykolwiek potrzebował opinii kardiochirurgicznej to w Rzeszowie pracuje dwóch wybitnych specjalistów w temacie zastawek prof. Kazimierz Widenka (zastawka mitralna) oraz dr. Maciej Kolowca (zastawka aortalna). 

W dniu 28.09.2021 o 13:32, Gość Adam napisał:

Przyznam się szczerze, że wybrałem mocniejszy kaliber i poszedłem do psychiatry, właśnie ta mentalność.. również mi było wstyd i głupio że tak idę, myślałem sobie przecież ja jestem normalny...powiem Ci że jedna wizyta i prawidłowo dobrane leki i jest jak ręką odjął, cierpię na schorzenie zespol  leku napadowego, jest to ponoć schorzenie 21 wieku, stres, pęd życia, w moim przypadku jeszcze operacja, teraz jest już ok.

Adam, myślę że to była bardzo dobra decyzja. Mam w otoczeniu bardzo dobrego psychologa, byłem w takiej samej sytuacji jak Ty i dokładnie to samo mi polecił, a docelowo praca z psychoterapeutą najlepiej poznawczo-behawioralnym (CBT). To podobno pomaga.

Odnośnik do komentarza
9 godzin temu, Gość Daniel napisał:

Krystian30, z tego co wiem w przypadku ciężkiej niedomykalności zaleca się badanie co 6 miesięcy. Kiedyś rozmawiałem z kardiologiem i wg. niego podobno niedomykalności I/II stopnia może mieć nawet 20% populacji. O ile nie masz innych chorób (nadciśnienie) to klasyfikacja I/II jest nieistotna hemodynamicznie i może się utrzymywać latami bez konieczności leczenia czego bardzo Ci życzę. Czasami tak jest, że ludzie nawet ze złożonymi wadami dożywają starości czasem nawet nie wiedząc albo do końca wypierając problem. Ważne aby dbać o siebie i nie dać się innym chorobom. 

Ja też mam tak jak Ty zastawkę dwupłatkową ale przy tym ciężką niedomykalność więc już się raczej z operacji nie wywinę. 

Nie wiem z jakiej części Polski jesteś i mam nadzieję, że Ci się nigdy nie przyda ale jakbyś kiedykolwiek potrzebował opinii kardiochirurgicznej to w Rzeszowie pracuje dwóch wybitnych specjalistów w temacie zastawek prof. Kazimierz Widenka (zastawka mitralna) oraz dr. Maciej Kolowca (zastawka aortalna). 

Jestem z Małopolski obecnie mam 30 lat.
Ja niestety mam objawy, najbardziej jak ciężko popracuje jednego dnia, podźwigam to na drugi dzień źle się czuje i mam mega niskie ciśnienie (zdarza mi się niższe niż 90/50). Ale też biorę betabloker na arytmie więc jego skutkiem ubocznym jest obniżanie ciśnienia.
Co do kontroli to narazie kardiolog powiedział mi żebym przychodził raz w roku. 

Wiem też że zastawki dwupłatkowe mają tendencje do niedomykalności. Ja niestety jestem człowiekiem bardzo nerwowym, staram się nad tym pracować bo wiem, że sercu to też nie sprzyja. 

A jak u Ciebie z innymi zastawkami? Są w porządku czy też masz jakieś niedomykalności?

Oby tak było tak jak piszesz, jak najdłużej bez operacji, mój wujek który miał niestety taką wadę jak ja w moim wieku był już po wymianie zastawki i po tętniaku który pojawił się później. Także chyba to biegnie w genach. 

Odnośnik do komentarza
46 minut temu, Gość Krystian30 napisał:

Ja niestety mam objawy, najbardziej jak ciężko popracuje jednego dnia, podźwigam to na drugi dzień źle się czuje i mam mega niskie ciśnienie (zdarza mi się niższe niż 90/50). Ale też biorę betabloker na arytmie więc jego skutkiem ubocznym jest obniżanie ciśnienia.

Ciśnienie masz zdecydowanie zbyt niskie. Zawsze takie miałeś? Może to być wina leków, albo dawka jest źle dobrana ? Lekarz rodzinny powinien kontrolować i pomóc Ci dobrać odpowiednią dawkę leków. Ja brałem Nebilet przez 6 miesięcy ale musiałem odstawić bo tylko pogarszał mi wyniki. Teraz się unormowało w granicach 120/60.  

46 minut temu, Gość Krystian30 napisał:

Wiem też że zastawki dwupłatkowe mają tendencje do niedomykalności. Ja niestety jestem człowiekiem bardzo nerwowym, staram się nad tym pracować bo wiem, że sercu to też nie sprzyja. 

Też byłem bardzo nerwowy teraz już trochę odpuściłem. Polecam psychoterapię poznawczo-behawioralną. Drogi sport ale w większości przypadków leczenie kończy się przed upływem 6 miesięcy.

46 minut temu, Gość Krystian30 napisał:

A jak u Ciebie z innymi zastawkami? Są w porządku czy też masz jakieś niedomykalności?

Podobno są szczelne ale na ECHO widać, że mitralna dostaje w płatek strumieniem niedomykalności zastawki aortalnej ale to po operacji podobno zniknie. 

46 minut temu, Gość Krystian30 napisał:

Oby tak było tak jak piszesz, jak najdłużej bez operacji, mój wujek który miał niestety taką wadę jak ja w moim wieku był już po wymianie zastawki i po tętniaku który pojawił się później. Także chyba to biegnie w genach. 

Twój wujek miał tętniaka aorty wstępującej ? Dwupłatkowa niedomykalna i tętniak aorty występują bardzo często i podobno pojawiają się rodzinnie. Twój wujek przeżył 2 operacje ? Jak teraz funkcjonuje ?

Odnośnik do komentarza
46 minut temu, Gość Daniel napisał:

Ciśnienie masz zdecydowanie zbyt niskie. Zawsze takie miałeś? Może to być wina leków, albo dawka jest źle dobrana ? Lekarz rodzinny powinien kontrolować i pomóc Ci dobrać odpowiednią dawkę leków. Ja brałem Nebilet przez 6 miesięcy ale musiałem odstawić bo tylko pogarszał mi wyniki. Teraz się unormowało w granicach 120/60.  

 

Zawsze miałem niskie, normalnie mam 100-110/60, ale jak ostro popracuje to kolejnego dnia mam mega niskie zazwyczaj poniżej 90-100/50-60.
Co do leków to najlepiej na mnie zadziałał Lokren 20mg którego biorę pół tabletki.
 

49 minut temu, Gość Daniel napisał:

Też byłem bardzo nerwowy teraz już trochę odpuściłem. Polecam psychoterapię poznawczo-behawioralną. Drogi sport ale w większości przypadków leczenie kończy się przed upływem 6 miesięcy.

Podobno są szczelne ale na ECHO widać, że mitralna dostaje w płatek strumieniem niedomykalności zastawki aortalnej ale to po operacji podobno zniknie. 

Staram się pracować nad nerwami. Średnio mi to wychodzi ale próbuje, zrobię być może tak jak piszesz pójdę do psychologa żeby wyluzować.
Ja o swojej wadzie nie wiedziałem około 25 lat więc trochę mnie zaskoczyła. Mam niedomykalności wszystkich trzech zastawek, zespół Barlowa i zastawkę aortalną dwupłatkową.
 

51 minut temu, Gość Daniel napisał:

Twój wujek miał tętniaka aorty wstępującej ? Dwupłatkowa niedomykalna i tętniak aorty występują bardzo często i podobno pojawiają się rodzinnie. Twój wujek przeżył 2 operacje ? Jak teraz funkcjonuje ?

Z tego co wiem to wujek miał niedomykalność zastawki od dziecka, później powstał tętniak i zrobili Mu operację około 15 lat temu dając zastawkę mechaniczną no i usuwając tętniaka. Po tej operacji funkcjonował w miarę normalnie, pilnował INR, kontrolne echo miał chyba co pół roku albo i rok. Niestety zmarł nagle w tym roku czyli gdzieś około 15 lat po operacji. 

Kiedyś na poprzedniej wizycie na początku roku rozmawiałem o tym z kardiologiem to mi powiedział właśnie że to jest mocno genetyczne, u mnie na szczęście postęp wady jak narazie jest powolny, zobaczymy jak będzie dalej gdyż ostatnie dwa lata miałem mega ciężkie, budowa domu, dużo pracy itd. (Wtedy jeszcze nie wiedziałem że mam zastawkę dwupłatkową, gdyż to kardiolog wypatrzył dopiero w tym roku w lutym).



 


 

Odnośnik do komentarza
29 minut temu, Gość Krystian30 napisał:

Zawsze miałem niskie, normalnie mam 100-110/60, ale jak ostro popracuje to kolejnego dnia mam mega niskie zazwyczaj poniżej 90-100/50-60.
Co do leków to najlepiej na mnie zadziałał Lokren 20mg którego biorę pół tabletki.
 

Staram się pracować nad nerwami. Średnio mi to wychodzi ale próbuje, zrobię być może tak jak piszesz pójdę do psychologa żeby wyluzować.
Ja o swojej wadzie nie wiedziałem około 25 lat więc trochę mnie zaskoczyła. Mam niedomykalności wszystkich trzech zastawek, zespół Barlowa i zastawkę aortalną dwupłatkową.
 

Z tego co wiem to wujek miał niedomykalność zastawki od dziecka, później powstał tętniak i zrobili Mu operację około 15 lat temu dając zastawkę mechaniczną no i usuwając tętniaka. Po tej operacji funkcjonował w miarę normalnie, pilnował INR, kontrolne echo miał chyba co pół roku albo i rok. Niestety zmarł nagle w tym roku czyli gdzieś około 15 lat po operacji. 

Kiedyś na poprzedniej wizycie na początku roku rozmawiałem o tym z kardiologiem to mi powiedział właśnie że to jest mocno genetyczne, u mnie na szczęście postęp wady jak narazie jest powolny, zobaczymy jak będzie dalej gdyż ostatnie dwa lata miałem mega ciężkie, budowa domu, dużo pracy itd. (Wtedy jeszcze nie wiedziałem że mam zastawkę dwupłatkową, gdyż to kardiolog wypatrzył dopiero w tym roku w lutym).



 


 

Hej,

Przykro mi, czy powodem śmierci wujka było serce? Jeżeli nie, to nie potrzebuje wiedzieć co było powodem zgonu? Poprostu jestem ciekaw czy jesteśmy skazani na krótsze życie przez taką operację, bo nie ukrywam jestem po tej samej operacji co wujek, mam 34 lata, ile miał wujek jeśli można wiedzieć?

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×