Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Operacja wymiany zastawki aortalnej i tętniaka aorty wstępującej


Bet

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Ewa40zToF

Krystianie, nikt tu nie jest lekarzem, żeby Ci przewidział, co Cię czeka w kwestii zastawki. Na pewno powinieneś być pod stałą kontrolą kardiologa, najlepiej w ośrodku dla dorosłych z wws, np. w Warszawie-Aninie, Zabrzu, Krakowie czy Poznaniu. Póki masz tak niewielkie niedomykalności zastawek i lewa komora ma prawidłową frakcję wyrzutową (EF), to raczej nikt nie będzie Cię kierował na wymianą zastawki aortalnej, ale to tylko moje przypuszczenia. Arnold Schwarzeneger też się urodził   z tą wadą i miał do tej pory dwie operacje, ale nie pamiętam, ile lat miał podczas tej pierwszej.

Odnośnik do komentarza

Krystianie, kryteria tego czy kwalifikujesz się do wymiany zastawki są jasno określone przez wytyczne i to na podstawie regularnych badań echo można ocenić czy się do takowej operacji kwalifikujesz. Brane pod uwagę są wymiary komór, frakcja wyrzutowa, to czy masz objawy. Ciśnienie masz niskie faktycznie (jaki masz spoczynkowy puls?) i to przez nie możesz mieć uczucie zawrotów głowy. Parametr który dodatkowo należy obserwować pryz BAV to poszerzająca się aorta wstępująca, która wtórnie prowadzi do pogłębiania niedomykalności aortalnej. Kryteria wskazujące do operowania to przeważnie około 50mm. Kontrolne echo powinieneś wykonywać co około 1 rok. Śladowe niedomykalności są też często wykrywane u osób "zdrowych" i nie mają istotnego znaczenia, przez co osoby te mają nigdy konieczności poddawania się zabiegowi.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Puls miałem dość wysoki bo około 100-120. Dlatego dostałem betabloker. 

Obecnie lek biore już trzy lata i cisnienie spoczynkowe mam okolo 60-65. 

Czasem coś mi się dzieje że mam 90 i skircze dodatkowe ale to są takie epizody. 

Co do ciśnienia to całe życie mialem niskie ale teraz zdarza mi po dużym wysiłku np 90/55

Kontroluję się u kardiologa raz w roku, a co do operacji to tak tylko pytałem bo może ktoś miał podobnie jak ja... Mam nadzieję że nie będzie to się pogłębiać a jak już to za kilkadziesiąt lat hehe

Odnośnik do komentarza
Gość AleksandrA
W dniu 9.06.2021 o 20:08, Gość Noni napisał:

Aleksandra, nastrój mam coraz lepszy. Choć czasem mam lęki gdy poczuję się inaczej, a wsłuchuję się w organizm bo po przejściach tak już jest. Czuwam. Ale bardzo mi pomagają pielęgniarki i lekarze. Mają oprócz zaangażowania medycznego mają bardzo dużo empatii i dają mi wsparcie. Wiele już poza mną i zaczynam się cieszyć tym dobrem które otrzymałam i otrzymuję. Jest jeszcze mini lęk przed powrotem do domu. Trzeba na nowo nauczyć się żyć. Będzie inaczej. Myślę że tak jak z chorobą, małymi krokami dam radę. 

Domyślam się, że każda odczuwalna nieprawidłowość budzi lęk.

Oby humor dopisywał Ci coraz bardziej.

A czy w domu masz kogoś, kto będzie ci pomagał? Ja po operacji mojej mamy, to chyba wezmę nawet bezpłatne wolne z pracy, bo tata pracuje na noc i na dzień, a nie wyobrażam sobie zostawić jej samej.

Odnośnik do komentarza
W dniu 5.06.2021 o 19:46, Gość Adam napisał:

Hej Kubuś,

Jesteśmy w podobnym czasie po operacji widzę, u mnie w czwartek będzie 6 tydzień po operacji, więc jesteśmy w podobnym położeniu, masz jakieś komplikacje po operacji? Ja miałem kolotania, po lekach raczej ustało, jakieś jedno dwa na dobę się zdarzą, a propos mobilnosci ja już dzisiaj wsiadłem w auto, może jakieś 5 kilometrów po mojej małej mieścinie zrobiłem (nie miałem wyboru) ale dałem rade

Hej Adam

Póki co żadnych komplikacji nie zauważyłem. Dostałem tylko w trakcie pobytu w Rabce lek na obniżenie tętna. Bo miałem podwyższone. Teraz trzyma sie koło 70 cały czas. I pogadam z lekarzem czy nie warto zmniejszyć dawki albo odstawić. Bo zauważyłem że jak zacząłem więcej się ruszać i ćwiczyć to tetno spoczynkowe spadło. Odnośnie INR to mam za niskie. Dostałem wytyczne 3mg na dzień ale INR spadał przy domowej diecie więc wskoczyłem teraz na 5mg. Dzisiaj sprawdzam co wyjdzie. Póki co co 7-9dni badam i jem w miarę podobnie bez jakis restrykcji wielkich.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam Was,

Czy jest ktoś z Was co rozwieje moje wątpliwości, być może za mocno się teraz przysłuchuje działaniu mojego serca (nerwica natręctw) ale czy ktoś z Państwa po wymianie zastawki aortalnej i wstawieniu protezy aorty wstępującej, również odczuwa jak jak poza cykaniem zastawki, jakby uderzenia serca w ta protezę, nie wiem jak to dokładnie nazwać, takie jakby odbijanie się krwi o protezę, czuję to gdy się troszkę mocniej zmęczę i w nocy podczas zasypiania, ten dźwięk dochodzi tak jakby z lewej strony pod lewym barkiem, i również zauważyłem że jak wezmę głębszy oddech, też czuję takie odbijanie się w sercu czegoś o coś 🙂. Nie wiem czy to normalne dlatego pytam bardziej "doświadczonych"  pozdrawiam

 

 

 

Odnośnik do komentarza
W dniu 16.06.2021 o 10:03, Gość Adam napisał:

Witam Was,

Czy jest ktoś z Was co rozwieje moje wątpliwości, być może za mocno się teraz przysłuchuje działaniu mojego serca (nerwica natręctw) ale czy ktoś z Państwa po wymianie zastawki aortalnej i wstawieniu protezy aorty wstępującej, również odczuwa jak jak poza cykaniem zastawki, jakby uderzenia serca w ta protezę, nie wiem jak to dokładnie nazwać, takie jakby odbijanie się krwi o protezę, czuję to gdy się troszkę mocniej zmęczę i w nocy podczas zasypiania, ten dźwięk dochodzi tak jakby z lewej strony pod lewym barkiem, i również zauważyłem że jak wezmę głębszy oddech, też czuję takie odbijanie się w sercu czegoś o coś 🙂. Nie wiem czy to normalne dlatego pytam bardziej "doświadczonych"  pozdrawiam

 

 

 

Adam,

Ja jestem już 9,5 roku po operacji. Dzisiaj inaczej odczuwam pracę serca. Nie miałam takich doświadczań, jak Twoje. Moje były również przykre, ale odczucia bicia serca sytuowały się w tzw. dołku pomiędzy kośćmi obojczykowymi. Miałam wrażenie, jak by w tym miejscu przy każdym uderzeniu serca zasysało mi skórę, a następnie rozprężało. Czułam jednocześnie silne pulsowanie obu tętnic szyjnych aż do uszu. Tego było zbyt mało, bowiem słyszałam silne cykanie serca w uszach, a jak nachylałam głowę do klatki piersiowej, to przedostawał się przezskórne dźwięk zastawki. Dźwięk w uszach był silniejszy niż ten, który wszyscy wokół nas słyszą nasze bicie serca. Miałam wrażenie, jak bym w gardle, w tym zagłębieniu pomiędzy obojczykiem była mały talerzyk metalowy, na który wrzuca się monety. Oczywiście wszystko zminimalizowane.

Lekarze tłumaczyli mi, że z czasem zastawka obrośnie, oblepi się (chyba krwią, tak to zrozumiałam?) i z czasem przestanie mi to przeszkadzać. Spotkałam się również z powątpiewaniem lekarzy, że nie jest to możliwe, abym tak silnie odczuwała bicie serca.

Moja pani doktor powiedziała, że prawdopodobnie moje serce z tą nową zastawką jest położone blisko kręgosłupa, który dźwięki tak silnie przenosi.

Miałam ochotę czasami wyrwać tą zastawkę. Ta ochota trwała kilka lat. Nie zrobiłam tego 🙂

Te odczucia, bardzo niemiłe dla mnie trwały chyba ze trzy lata. W pewnym momencie przestały mi doskwierać. Obecnie, gdy na przykład przeziębię się, czy byłam po przyjęciu szczepionki, gdy mam podwyższoną temperaturę - czyli gdy organizm jest w stanie zapalnym,  lub gdy  zdenerwuje się bardzo, nadal czuję silne pulsowanie tętnic, zasysanie skóry między obojczykami i takie od spodu uderzanie w nią. Ale to mija.

Opisuję dosyć szczegółowo Tobie swój przypadek, choć inny od Twojego, a jednak widzę w nich podobieństwo. Zatem bądź cierpliwy nie denerwuj się tym, spoglądaj pozytywnie na fakt, że jesteś już naprawiony i oczekuj pełnego dojścia do sił i zdrowia w radości. Wynagradzaj się czasami i korzystaj z życia ile się da:)

Tobie i wszystkim obecnym życzę dożo zdrowia:)

 

Odnośnik do komentarza
1 godzinę temu, Bet napisał:

Adam,

Ja jestem już 9,5 roku po operacji. Dzisiaj inaczej odczuwam pracę serca. Nie miałam takich doświadczań, jak Twoje. Moje były również przykre, ale odczucia bicia serca sytuowały się w tzw. dołku pomiędzy kośćmi obojczykowymi. Miałam wrażenie, jak by w tym miejscu przy każdym uderzeniu serca zasysało mi skórę, a następnie rozprężało. Czułam jednocześnie silne pulsowanie obu tętnic szyjnych aż do uszu. Tego było zbyt mało, bowiem słyszałam silne cykanie serca w uszach, a jak nachylałam głowę do klatki piersiowej, to przedostawał się przezskórne dźwięk zastawki. Dźwięk w uszach był silniejszy niż ten, który wszyscy wokół nas słyszą nasze bicie serca. Miałam wrażenie, jak bym w gardle, w tym zagłębieniu pomiędzy obojczykiem była mały talerzyk metalowy, na który wrzuca się monety. Oczywiście wszystko zminimalizowane.

Lekarze tłumaczyli mi, że z czasem zastawka obrośnie, oblepi się (chyba krwią, tak to zrozumiałam?) i z czasem przestanie mi to przeszkadzać. Spotkałam się również z powątpiewaniem lekarzy, że nie jest to możliwe, abym tak silnie odczuwała bicie serca.

Moja pani doktor powiedziała, że prawdopodobnie moje serce z tą nową zastawką jest położone blisko kręgosłupa, który dźwięki tak silnie przenosi.

Miałam ochotę czasami wyrwać tą zastawkę. Ta ochota trwała kilka lat. Nie zrobiłam tego 🙂

Te odczucia, bardzo niemiłe dla mnie trwały chyba ze trzy lata. W pewnym momencie przestały mi doskwierać. Obecnie, gdy na przykład przeziębię się, czy byłam po przyjęciu szczepionki, gdy mam podwyższoną temperaturę - czyli gdy organizm jest w stanie zapalnym,  lub gdy  zdenerwuje się bardzo, nadal czuję silne pulsowanie tętnic, zasysanie skóry między obojczykami i takie od spodu uderzanie w nią. Ale to mija.

Opisuję dosyć szczegółowo Tobie swój przypadek, choć inny od Twojego, a jednak widzę w nich podobieństwo. Zatem bądź cierpliwy nie denerwuj się tym, spoglądaj pozytywnie na fakt, że jesteś już naprawiony i oczekuj pełnego dojścia do sił i zdrowia w radości. Wynagradzaj się czasami i korzystaj z życia ile się da:)

Tobie i wszystkim obecnym życzę dożo zdrowia:)

 

Cześć Bet, 

Przede wszystkim dziękuję Tobie za założenie Tobie tego tematu, jestem wdzięczny bardzo, dzięki Tobie poznałem tu wielu ludzi, którzy również jak Ty odpisują człowiekowi, podtrzymują na duchu i dają wielkie wsparcie drugiej osobie. Chciałem wiele razy skierować do Ciebie pytania ( z racji dokładnie tej samej operacji co moja) jak się czujesz po takim czasie od operacji i wogole jak życie mija 🙂 aczkolwiek myślałem że się tu już nie pojawiasz.

Również jak Ty mam podobnie i też niekiedy mam zamiar dosłownie sobie wyrwać tą zastawkę, ale równocześnie zdaje sobie z tego sprawę że dzięki niej żyjemy 🙂 Najgorsze są te metaliczne uderzenia nocą...ale po Twoim wpisie dajesz nadzieję że przywyknie po pewnym czasie.

Staram się nie myśleć o tym wszystkim, lecz jestem już dwa miesiące od operacji i powiem Ci że są dni że klata boli jeszcze jak diabli, gdzieś tam w środku (w okolicy pewnie rany serca) też boli, chciałbym już dość do pełni sprawności i siąść na rower🙂

Życzę Tobie Bet dużo zdrówka na dalsze lata. Mam też również nadzieję że wszystko u Ciebie wporządku z serduszkiem, bo o to miałem pytać? Pozdrawiam i miłego wieczoru życzę 🙂

 

 

Odnośnik do komentarza
W dniu 24.06.2021 o 22:30, Gość Adam napisał:

Cześć Bet, 

Przede wszystkim dziękuję Tobie za założenie Tobie tego tematu, jestem wdzięczny bardzo, dzięki Tobie poznałem tu wielu ludzi, którzy również jak Ty odpisują człowiekowi, podtrzymują na duchu i dają wielkie wsparcie drugiej osobie. Chciałem wiele razy skierować do Ciebie pytania ( z racji dokładnie tej samej operacji co moja) jak się czujesz po takim czasie od operacji i wogole jak życie mija 🙂 aczkolwiek myślałem że się tu już nie pojawiasz.

Również jak Ty mam podobnie i też niekiedy mam zamiar dosłownie sobie wyrwać tą zastawkę, ale równocześnie zdaje sobie z tego sprawę że dzięki niej żyjemy 🙂 Najgorsze są te metaliczne uderzenia nocą...ale po Twoim wpisie dajesz nadzieję że przywyknie po pewnym czasie.

Staram się nie myśleć o tym wszystkim, lecz jestem już dwa miesiące od operacji i powiem Ci że są dni że klata boli jeszcze jak diabli, gdzieś tam w środku (w okolicy pewnie rany serca) też boli, chciałbym już dość do pełni sprawności i siąść na rower🙂

Życzę Tobie Bet dużo zdrówka na dalsze lata. Mam też również nadzieję że wszystko u Ciebie wporządku z serduszkiem, bo o to miałem pytać? Pozdrawiam i miłego wieczoru życzę 🙂

 

 

Adam:),

jak mogłam nie zaglądać tutaj, skoro to moje dziecko:) Podglądam je i cieszę się że fajnie dorasta i pomaga innym:)

Faktycznie wycofałam się trochę, bo uznałam, że ciągle się powtarzam i stają się moje informacje nudne i niepotrzebne. Początkowo zaglądałam tutaj, aby sprawdzić czy ktoś mi nie zadaje nurtującego go pytania? Później pochłonęły mnie zawodowe obowiązki i zapomniałam o wszystkim co nie jest związane z pracą. Niedawno tu zajrzałam. Może dlatego, że znowu pilotuję kogoś z rodziny po nagłej operacji serca. Ten przypadek to zastawka mitralna. Odkrywam serce na nowo i poznaję nowe zachowania organizmu, których ja nie doświadczałam, ani moi bliscy po podobnym jak mój zabiegu. Niedawno dowiedziałam się również, że ktoś "z naszych" odszedł z tego świata i tak sądzę, że te dwa przypadki skierowały mnie do Was.

Moja operacja, jak określali lekarze była ciężka, ale ja nie litowałam się po niej nad sobą. Bardzo pracowałam nad tym, aby powrócić do sprawności i być całkowicie samodzielną osobą. Dzisiaj się czuję tak, jak czułam się po pełnej rehabilitacji. Miałam jakieś małe epizody, ale wszystko po nich było zbadane i wydaje się, że nie była to przyczyna płynąca z mojego nowego serca:)

Pracuję na 1500 procent. Moja praca jest umysłowa, więc nie dźwigam i nie przenoszę gór, choć po powrocie z niej czasami czuję się jak bym to robiła. Zweryfikowałam niektóre zadania, które kiedyś samodzielnie wykonywałam i teraz daję zarobić komuś i cieszę się, że mam to co chciałam pomimo, że sama tego nie zrobiłam. W końcu od operacji upłynęło niemal dziesięć lat, więc i może ta weryfikacja nie jest z powodu serca, a ogółu życia ?:)

Staraj się zapominać o operacji, choć patrząc na siebie stwierdzam, że nie jest to  łatwe.  Jak to z pamięcią bywa, czasami zapominamy o szczegółach, ale rdzeń zostaje. Grunt, żebyś odzyskał siły i nie musiał się w niczym ograniczać. Daj sobie jeszcze na to trochę czasu. Nie bez przyczyny po zabiegu serca lekarz ma prawo wystawić półroczne zwolnienie. Więc organizm musi trochę popracować aby dojść do siebie. Na rower wsiądziesz - gwarantuję. Nie spiesz się  zbytnio. Opierając się na kierownicy pobudzasz mostek i wszystkie drgania spod kół będziesz na niego przenosił. Daj mu się zrosnąć, aby był stabilny. Ja z powodu innych dolegliwości na rower już nie wsiadam, ale za to pływam kilometrami, jeśli mam na to czas (urlop:) )

Mnie klatka już nie bolała w szpitalu. Później pojawiły się przykurcze w okolicy klatki piersiowej, ale prawdopodobnie dlatego, że starałam się być unieruchomiona, trzymać ramiona przy sobie, nie machałam rękoma na boki i do góry. Pojechałam na rehabilitację i wszystko wróciło do normy. Każdy z nasz coś innego może odczuwać. 

Choć... jak teraz się zastanowię, to do dzisiaj boli mnie górne połączenie mostka. Chyba klamry, które mam tam założone drażnią okoliczne tkanki i w łóżku przekręcając się czasami to miejsce jet tkliwe. Myślę, że każdy z nas może mieć inne odczucia. Końcowy efekt, jeśli nie ma po drodze żadnych powikłań nie jest zły. Żyje się po staremu, trzeba tylko pamiętać o INR i lekach (przy zastawkach mechanicznych).

Jeśli będziesz miał jeszcze jakieś pytania - zadawaj je. Podobnie jak inne osoby. Służę doświadczeniem, choć nie zaglądam na forum regularnie, ale postaram się być grzeczniejsza 🙂

Wszystkiego dobrego dla wszystkich! 🙂

Odnośnik do komentarza
W dniu 27.06.2021 o 13:27, Bet napisał:

Adam:),

jak mogłam nie zaglądać tutaj, skoro to moje dziecko:) Podglądam je i cieszę się że fajnie dorasta i pomaga innym:)

Faktycznie wycofałam się trochę, bo uznałam, że ciągle się powtarzam i stają się moje informacje nudne i niepotrzebne. Początkowo zaglądałam tutaj, aby sprawdzić czy ktoś mi nie zadaje nurtującego go pytania? Później pochłonęły mnie zawodowe obowiązki i zapomniałam o wszystkim co nie jest związane z pracą. Niedawno tu zajrzałam. Może dlatego, że znowu pilotuję kogoś z rodziny po nagłej operacji serca. Ten przypadek to zastawka mitralna. Odkrywam serce na nowo i poznaję nowe zachowania organizmu, których ja nie doświadczałam, ani moi bliscy po podobnym jak mój zabiegu. Niedawno dowiedziałam się również, że ktoś "z naszych" odszedł z tego świata i tak sądzę, że te dwa przypadki skierowały mnie do Was.

Moja operacja, jak określali lekarze była ciężka, ale ja nie litowałam się po niej nad sobą. Bardzo pracowałam nad tym, aby powrócić do sprawności i być całkowicie samodzielną osobą. Dzisiaj się czuję tak, jak czułam się po pełnej rehabilitacji. Miałam jakieś małe epizody, ale wszystko po nich było zbadane i wydaje się, że nie była to przyczyna płynąca z mojego nowego serca:)

Pracuję na 1500 procent. Moja praca jest umysłowa, więc nie dźwigam i nie przenoszę gór, choć po powrocie z niej czasami czuję się jak bym to robiła. Zweryfikowałam niektóre zadania, które kiedyś samodzielnie wykonywałam i teraz daję zarobić komuś i cieszę się, że mam to co chciałam pomimo, że sama tego nie zrobiłam. W końcu od operacji upłynęło niemal dziesięć lat, więc i może ta weryfikacja nie jest z powodu serca, a ogółu życia ?:)

Staraj się zapominać o operacji, choć patrząc na siebie stwierdzam, że nie jest to  łatwe.  Jak to z pamięcią bywa, czasami zapominamy o szczegółach, ale rdzeń zostaje. Grunt, żebyś odzyskał siły i nie musiał się w niczym ograniczać. Daj sobie jeszcze na to trochę czasu. Nie bez przyczyny po zabiegu serca lekarz ma prawo wystawić półroczne zwolnienie. Więc organizm musi trochę popracować aby dojść do siebie. Na rower wsiądziesz - gwarantuję. Nie spiesz się  zbytnio. Opierając się na kierownicy pobudzasz mostek i wszystkie drgania spod kół będziesz na niego przenosił. Daj mu się zrosnąć, aby był stabilny. Ja z powodu innych dolegliwości na rower już nie wsiadam, ale za to pływam kilometrami, jeśli mam na to czas (urlop:) )

Mnie klatka już nie bolała w szpitalu. Później pojawiły się przykurcze w okolicy klatki piersiowej, ale prawdopodobnie dlatego, że starałam się być unieruchomiona, trzymać ramiona przy sobie, nie machałam rękoma na boki i do góry. Pojechałam na rehabilitację i wszystko wróciło do normy. Każdy z nasz coś innego może odczuwać. 

Choć... jak teraz się zastanowię, to do dzisiaj boli mnie górne połączenie mostka. Chyba klamry, które mam tam założone drażnią okoliczne tkanki i w łóżku przekręcając się czasami to miejsce jet tkliwe. Myślę, że każdy z nas może mieć inne odczucia. Końcowy efekt, jeśli nie ma po drodze żadnych powikłań nie jest zły. Żyje się po staremu, trzeba tylko pamiętać o INR i lekach (przy zastawkach mechanicznych).

Jeśli będziesz miał jeszcze jakieś pytania - zadawaj je. Podobnie jak inne osoby. Służę doświadczeniem, choć nie zaglądam na forum regularnie, ale postaram się być grzeczniejsza 🙂

Wszystkiego dobrego dla wszystkich! 🙂

Hej Bet,

Dziękuję po raz kolejny za odpisanie. Kurcze zmartwiłem się jak napisałaś że ktoś z naszych niestety odszedł...😔

Również jak Ty staram się żyć na maksa(oczywiście jak mi organizm pozwala) nie przypadkowo dzisiaj odpisuję, byłem na badaniach kontrolnych, więc doktor powiedział że wynik z holtera jest bez porównania z tym, który zaraz miałem po operacji też u niego, wyszło zero arytmi( chodz dla mnie to dziwne, ponieważ co jakiś czas czuję zakolatanie) być może to są jakieś nie groźne epizody. Doktor zrobił mi także echo i stwierdził że zastawka jest wmontowana fenomenalnie 🙂 i że serce idzie ku dobremu, niestety też jest dla mnie zla wiadomość, aczkolwiek zbiera mi się płyn w osierdziu, doktor przepisał mi leki moczopędne i stwierdził że za miesiąc jak już będziemy się widzieć, nie powinno być już tego płynu aż tyle, stwierdził też że nie zagraża mi to życiu, no ale ja to jak ja, oczywiście już się tym przejmuje do przodu. 

Kurcze nie znam Cię osobiście, ale dajesz (przynajmniej mi) bardzo dużo optymizmu na daleką przyszłość że da się żyć całkiem dobrze 🙂

Jeszcze takie pytanko czy posiadasz może aparat do mierzenia inr, jeżeli nie to ambulatoryjnie co jaki czas badasz sobie wskaźnik?

Bardzo dziękuję jeszcze raz i pozdrawiam 🙂 

Odnośnik do komentarza
W dniu 1.07.2021 o 21:24, Gość Adam napisał:

Hej Bet,

Dziękuję po raz kolejny za odpisanie. Kurcze zmartwiłem się jak napisałaś że ktoś z naszych niestety odszedł...😔

Również jak Ty staram się żyć na maksa(oczywiście jak mi organizm pozwala) nie przypadkowo dzisiaj odpisuję, byłem na badaniach kontrolnych, więc doktor powiedział że wynik z holtera jest bez porównania z tym, który zaraz miałem po operacji też u niego, wyszło zero arytmi( chodz dla mnie to dziwne, ponieważ co jakiś czas czuję zakolatanie) być może to są jakieś nie groźne epizody. Doktor zrobił mi także echo i stwierdził że zastawka jest wmontowana fenomenalnie 🙂 i że serce idzie ku dobremu, niestety też jest dla mnie zla wiadomość, aczkolwiek zbiera mi się płyn w osierdziu, doktor przepisał mi leki moczopędne i stwierdził że za miesiąc jak już będziemy się widzieć, nie powinno być już tego płynu aż tyle, stwierdził też że nie zagraża mi to życiu, no ale ja to jak ja, oczywiście już się tym przejmuje do przodu. 

Kurcze nie znam Cię osobiście, ale dajesz (przynajmniej mi) bardzo dużo optymizmu na daleką przyszłość że da się żyć całkiem dobrze 🙂

Jeszcze takie pytanko czy posiadasz może aparat do mierzenia inr, jeżeli nie to ambulatoryjnie co jaki czas badasz sobie wskaźnik?

Bardzo dziękuję jeszcze raz i pozdrawiam 🙂 

Witam Cię Adam i wszystkich tu obecnych 🙂

No tak. Ktoś odszedł. Nie jestem upoważniona, aby o tym pisać, więc niech będzie z nami w sercach w tych naprawionych i tych przed operacją.

Płyn  w osierdziu, to standard. Nie denerwuj się na zapas Jeśli otrzymałeś diuretyki, to według mojego skromnego umysłu medycznego masz niewielkie ilości tego płynu. Niekiedy "rozpędzany" jest on sterydami. Może również zbierać się w płucach. Czasami odciąga się go strzykawką (mówię tak obrazowo, bo nie znam innej nazwy, a zapewne taka istnieje). Zatem powinieneś przestać się tym stanem denerwować, bo jak widzisz, są trudniejsze przypadki i kończą się całkowitym powodzeniem (trudniejsze = większe ilości płynów).

Jeżeli lekarz powiedział że nie masz arytmii, to nie masz i tej wersji się trzymaj 🙂 Ja do dzisiaj czasami odczuwam sekundowe kołatanie, takie przyspieszenie serca. Moja pani doktor powiedziała, że jeżeli są to epizody, na dodatek krótkotrwałe, to nie mam się nimi przejmować. Więc za głosem mojej pani Ty również nie przejmuj się 🙂

Pamiętaj, że miałeś operację na otwartym sercu, jest ono troszeczkę nadszarpnięte, coś nowego otrzymałeś (zastawkę), która nie jest Twoim organem. Ma prawo się czasami zbuntować, skoro twierdzisz, że żyjesz na pełnych obrotach. Mój kardiochirurg tłumaczył mi, że mam prawo długodystansowo się męczyć (rower, pływanie, szybkie spacery), ale nie przyspieszać nagle i potem zwalniać. Chodzi o to, aby wysiłek i przyspieszenie było stałe, bez amplitud. Stałe... ale  z rozsądkiem. Dlaczego? A no dlatego, że zastawka jest mechaniczna, a nie na prąd czy inne wspomaganie -  mogąc jej pracę przyspieszać albo zwalniać. Otwiera się i zamyka pod wpływem naszej płynącej przez nią krwi. Jeśli będziemy gonić, to szybciej pulsuje nam serce i zastawka może nie nadążać za prędkością przepływu krwi. Zacznie pracować nierytmicznie.

Nie sądzę jednocześnie, żebyś już teraz biegał i ścigał się z życiem. Czasami leżąc w łóżku, gdy zmieniam pozycję ułożenia, również czuję jak coś mi stuka inaczej. Jeśli więc to, co czujesz jest chwilowe, to nie martw się, ale oczywiście bądź czujny i w razie niepokoju lub złego samopoczucia goń do lekarza.

Posiadam aparat do pomiaru INR. Chyba półtora roku nie byłam w przychodni by zmierzyć poziom INR. Nie dlatego, że nie chce mi się, ale z powodu pandemii. Uważam bardzo, nie chcę prowokować życia. Wiedząc  o tym, że będę musiała dożywotnio czuwać nad tym parametrem krwi i nie chcąc zniszczyć sobie żył (zrosty), co w przypadku jakiegoś leczenia, gdzie trzeba podawać kroplówki albo pobierać często krew, może być kłopotem - kupiłam aparat do pomiaru INR. Nie jest on tani, paski również. Jest za to wygoda. Krótko po operacji powinieneś co tydzień mierzyć wskaźnik gęstości krwi, ale z czasem wystarczy raz na miesiąc. Zanim nie ustawisz sobie dobrego poziomu  (zalecanego przez szpital), nie nauczysz się dobierać albo odejmować leki (pewnie Warfin), nauczysz się jakie produkty spożywcze są wskazane, a na które należy uważać - to biegaj do przychodni. Później będziesz ją omijał z daleka 🙂

Zaraz cofnę się i poczytam Twoje wcześniejsze informacje na temat zabiegu. Jeśli masz zastawkę biologiczną, to niebawem odstawisz leki na rozrzedzenie i nie będziesz potrzebował aparatu. Jeśli  masz mechaniczną, to witaj w klubie:)

Dziękuję za miłe słowa. Cieszę się, że daję siłę i wiarę.

Pozdrawiam wszystkich

Bet 🙂

Odnośnik do komentarza
26 minut temu, Bet napisał:

Witam Cię Adam i wszystkich tu obecnych 🙂

No tak. Ktoś odszedł. Nie jestem upoważniona, aby o tym pisać, więc niech będzie z nami w sercach w tych naprawionych i tych przed operacją.

Płyn  w osierdziu, to standard. Nie denerwuj się na zapas Jeśli otrzymałeś diuretyki, to według mojego skromnego umysłu medycznego masz niewielkie ilości tego płynu. Niekiedy "rozpędzany" jest on sterydami. Może również zbierać się w płucach. Czasami odciąga się go strzykawką (mówię tak obrazowo, bo nie znam innej nazwy, a zapewne taka istnieje). Zatem powinieneś przestać się tym stanem denerwować, bo jak widzisz, są trudniejsze przypadki i kończą się całkowitym powodzeniem (trudniejsze = większe ilości płynów).

Jeżeli lekarz powiedział że nie masz arytmii, to nie masz i tej wersji się trzymaj 🙂 Ja do dzisiaj czasami odczuwam sekundowe kołatanie, takie przyspieszenie serca. Moja pani doktor powiedziała, że jeżeli są to epizody, na dodatek krótkotrwałe, to nie mam się nimi przejmować. Więc za głosem mojej pani Ty również nie przejmuj się 🙂

Pamiętaj, że miałeś operację na otwartym sercu, jest ono troszeczkę nadszarpnięte, coś nowego otrzymałeś (zastawkę), która nie jest Twoim organem. Ma prawo się czasami zbuntować, skoro twierdzisz, że żyjesz na pełnych obrotach. Mój kardiochirurg tłumaczył mi, że mam prawo długodystansowo się męczyć (rower, pływanie, szybkie spacery), ale nie przyspieszać nagle i potem zwalniać. Chodzi o to, aby wysiłek i przyspieszenie było stałe, bez amplitud. Stałe... ale  z rozsądkiem. Dlaczego? A no dlatego, że zastawka jest mechaniczna, a nie na prąd czy inne wspomaganie -  mogąc jej pracę przyspieszać albo zwalniać. Otwiera się i zamyka pod wpływem naszej płynącej przez nią krwi. Jeśli będziemy gonić, to szybciej pulsuje nam serce i zastawka może nie nadążać za prędkością przepływu krwi. Zacznie pracować nierytmicznie.

Nie sądzę jednocześnie, żebyś już teraz biegał i ścigał się z życiem. Czasami leżąc w łóżku, gdy zmieniam pozycję ułożenia, również czuję jak coś mi stuka inaczej. Jeśli więc to, co czujesz jest chwilowe, to nie martw się, ale oczywiście bądź czujny i w razie niepokoju lub złego samopoczucia goń do lekarza.

Posiadam aparat do pomiaru INR. Chyba półtora roku nie byłam w przychodni by zmierzyć poziom INR. Nie dlatego, że nie chce mi się, ale z powodu pandemii. Uważam bardzo, nie chcę prowokować życia. Wiedząc  o tym, że będę musiała dożywotnio czuwać nad tym parametrem krwi i nie chcąc zniszczyć sobie żył (zrosty), co w przypadku jakiegoś leczenia, gdzie trzeba podawać kroplówki albo pobierać często krew, może być kłopotem - kupiłam aparat do pomiaru INR. Nie jest on tani, paski również. Jest za to wygoda. Krótko po operacji powinieneś co tydzień mierzyć wskaźnik gęstości krwi, ale z czasem wystarczy raz na miesiąc. Zanim nie ustawisz sobie dobrego poziomu  (zalecanego przez szpital), nie nauczysz się dobierać albo odejmować leki (pewnie Warfin), nauczysz się jakie produkty spożywcze są wskazane, a na które należy uważać - to biegaj do przychodni. Później będziesz ją omijał z daleka 🙂

Dziękuję za miłe słowa. Cieszę się, że daję siłę i wiarę.

Pozdrawiam wszystkich

Bet 🙂

 

27 minut temu, Bet napisał:

Witam Cię Adam i wszystkich tu obecnych 🙂

No tak. Ktoś odszedł. Nie jestem upoważniona, aby o tym pisać, więc niech będzie z nami w sercach w tych naprawionych i tych przed operacją.

Płyn  w osierdziu, to standard. Nie denerwuj się na zapas Jeśli otrzymałeś diuretyki, to według mojego skromnego umysłu medycznego masz niewielkie ilości tego płynu. Niekiedy "rozpędzany" jest on sterydami. Może również zbierać się w płucach. Czasami odciąga się go strzykawką (mówię tak obrazowo, bo nie znam innej nazwy, a zapewne taka istnieje). Zatem powinieneś przestać się tym stanem denerwować, bo jak widzisz, są trudniejsze przypadki i kończą się całkowitym powodzeniem (trudniejsze = większe ilości płynów).

Jeżeli lekarz powiedział że nie masz arytmii, to nie masz i tej wersji się trzymaj 🙂 Ja do dzisiaj czasami odczuwam sekundowe kołatanie, takie przyspieszenie serca. Moja pani doktor powiedziała, że jeżeli są to epizody, na dodatek krótkotrwałe, to nie mam się nimi przejmować. Więc za głosem mojej pani Ty również nie przejmuj się 🙂

Pamiętaj, że miałeś operację na otwartym sercu, jest ono troszeczkę nadszarpnięte, coś nowego otrzymałeś (zastawkę), która nie jest Twoim organem. Ma prawo się czasami zbuntować, skoro twierdzisz, że żyjesz na pełnych obrotach. Mój kardiochirurg tłumaczył mi, że mam prawo długodystansowo się męczyć (rower, pływanie, szybkie spacery), ale nie przyspieszać nagle i potem zwalniać. Chodzi o to, aby wysiłek i przyspieszenie było stałe, bez amplitud. Stałe... ale  z rozsądkiem. Dlaczego? A no dlatego, że zastawka jest mechaniczna, a nie na prąd czy inne wspomaganie -  mogąc jej pracę przyspieszać albo zwalniać. Otwiera się i zamyka pod wpływem naszej płynącej przez nią krwi. Jeśli będziemy gonić, to szybciej pulsuje nam serce i zastawka może nie nadążać za prędkością przepływu krwi. Zacznie pracować nierytmicznie.

Nie sądzę jednocześnie, żebyś już teraz biegał i ścigał się z życiem. Czasami leżąc w łóżku, gdy zmieniam pozycję ułożenia, również czuję jak coś mi stuka inaczej. Jeśli więc to, co czujesz jest chwilowe, to nie martw się, ale oczywiście bądź czujny i w razie niepokoju lub złego samopoczucia goń do lekarza.

Posiadam aparat do pomiaru INR. Chyba półtora roku nie byłam w przychodni by zmierzyć poziom INR. Nie dlatego, że nie chce mi się, ale z powodu pandemii. Uważam bardzo, nie chcę prowokować życia. Wiedząc  o tym, że będę musiała dożywotnio czuwać nad tym parametrem krwi i nie chcąc zniszczyć sobie żył (zrosty), co w przypadku jakiegoś leczenia, gdzie trzeba podawać kroplówki albo pobierać często krew, może być kłopotem - kupiłam aparat do pomiaru INR. Nie jest on tani, paski również. Jest za to wygoda. Krótko po operacji powinieneś co tydzień mierzyć wskaźnik gęstości krwi, ale z czasem wystarczy raz na miesiąc. Zanim nie ustawisz sobie dobrego poziomu  (zalecanego przez szpital), nie nauczysz się dobierać albo odejmować leki (pewnie Warfin), nauczysz się jakie produkty spożywcze są wskazane, a na które należy uważać - to biegaj do przychodni. Później będziesz ją omijał z daleka 🙂

Dziękuję za miłe słowa. Cieszę się, że daję siłę i wiarę.

Pozdrawiam wszystkich

Bet 🙂

 

Odnośnik do komentarza

Witam ja bede w październiku 2 lata po operacji tętniak aorty wstępującej ,  Niedomykalność zastawki dwuplatkowej dużego stopnia , niewydolność serca klasa II wg Nycha , Zapalenie wsierdzia co mogę stwierdzić po operacji zawirowania głowy , mroczki wystepuja po jakimś czasie mijają   , bóle łopatek występują , cykanie zastawki odczuwalne zależy od dnia jak każdy mówi raz słychać super drugi raz odbijanie czucie w uszach na gardle itp. Ból w klatce na zmiane pogody do tego również już jestem przyzwyczajony , rzadko ale tez nie raz uczucie jakby zastawka szarpnęła , kardiolog powiedział ze tak może się zdarzyć  , .. Niestety jesteśmy po takiej operacji tak to sobie tłumacze mam 33 lata .Aktywnie uprawiam sport 

silownia 4 razy w tyg wiadomo ciężary lekkie + 7 raz  cardio 30 min co tętno nie przekroczy 120 uderzeń by wzmocnić serduszko , rower , pływanie , bieganie .Jest ktoś z podobnymi sytuacjami jakie macie uczucia , zachowania itp  ???  itd oraz mam pytanie może jest tutaj osoba , która zrobiła sobie tatuaż ???? Wiadomo trzeba warfin odstawić , ale z ciekawości zapytam pozdrowienia 

 

Odnośnik do komentarza
W dniu 4.07.2021 o 23:16, Bet napisał:

 

 

Hej Bet,

Kolejny raz Ci dziękuję za odpowiedź, przepraszam że dopiero teraz odpisuję, dwójka dzieci na które w chwili obecnej mam mega czasu (chorobowe) , korzystam z tego że mogę się nimi cieszyć cały dzień zanim wrócę do pracy i nie mam zbytnio czasu na media 🙂aczkolwiek mam do Ciebie troszkę pytań, i z tym właśnie wiąże się moje pytanie, czy mógłbym Ci mailowo je zadać, jeżeli tak poproszę maila, jeżeli nie, spoko zrozumiem nie obrazę się 😉. Pozdrawiam 🙂

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Gość Adam napisał:

Hej Bet,

Kolejny raz Ci dziękuję za odpowiedź, przepraszam że dopiero teraz odpisuję, dwójka dzieci na które w chwili obecnej mam mega czasu (chorobowe) , korzystam z tego że mogę się nimi cieszyć cały dzień zanim wrócę do pracy i nie mam zbytnio czasu na media 🙂aczkolwiek mam do Ciebie troszkę pytań, i z tym właśnie wiąże się moje pytanie, czy mógłbym Ci mailowo je zadać, jeżeli tak poproszę maila, jeżeli nie, spoko zrozumiem nie obrazę się 😉. Pozdrawiam 🙂

Adam,

podaj swojego maila. Odpiszę.

Bet. 

Odnośnik do komentarza

Arek, dzięki za opis objawów po operacji i później. Mogę sobie je porównać ze swoimi. Podziwiam i zazdroszczę 😉 ducha sportowego. Ja się nadal mało ruszam głównie z powodu upałów, ale jestem na siebie zła, bo nie pracuję nad wydolnością. Poczytałam sobie na innym wątku, jak Bet opisywała swoje zdrowie kilka miesięcy po operacji. Nie wiem, czy pamiętasz, jak lekarze uspokajali Cię, że głośne bicie serca się wyciszy, jak obrośnie, jak się wygoi, jak minie jakiś czas? Jak oceniasz po latach to wszystko, czy ucichło czy nadal rezonuje ten dźwięk w mostku, czy wyżej?  Nadal pulsuje mi coś pod stymulatorem. Czasem ustaje. Nie wiem czy to nasila się po określonych ruchach ręki, próbach ćwiczeń. Może ktoś się z czymś takim spotkał? Jest to pulsowanie zgodne z biciem serca. 

 

Odnośnik do komentarza
5 godzin temu, Gość Noni napisał:

Arek, dzięki za opis objawów po operacji i później. Mogę sobie je porównać ze swoimi. Podziwiam i zazdroszczę 😉 ducha sportowego. Ja się nadal mało ruszam głównie z powodu upałów, ale jestem na siebie zła, bo nie pracuję nad wydolnością. Poczytałam sobie na innym wątku, jak Bet opisywała swoje zdrowie kilka miesięcy po operacji. Nie wiem, czy pamiętasz, jak lekarze uspokajali Cię, że głośne bicie serca się wyciszy, jak obrośnie, jak się wygoi, jak minie jakiś czas? Jak oceniasz po latach to wszystko, czy ucichło czy nadal rezonuje ten dźwięk w mostku, czy wyżej?  Nadal pulsuje mi coś pod stymulatorem. Czasem ustaje. Nie wiem czy to nasila się po określonych ruchach ręki, próbach ćwiczeń. Może ktoś się z czymś takim spotkał? Jest to pulsowanie zgodne z biciem serca. 

 

Noni,

mam problemy w tej chwili  z pisaniem (niedostępność komputera). Ostatnio opisywałam Adamowi przypadek dotyczący odczuć i słyszalności bicia serca. Zajrzyj tam, proszę. Więcej szczegółów podam w późniejszym czasie, gdy zmniejszą się problemy techniczne. Niewygodnie jest mi pisać na telefonie, przepraszam. 

Zapewniam jednak, że po latach jest lżej znosić zastawkę. Nie mam doświadczenia z rozrusznikiem, więc nie podzielę się informacjami. 

Pozdrawiam - Bet

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich bardzo serdecznie. Podczas badan profilaktycznych po Covid u męża wykryto tętniaka aorty wstępującej. Jest juz po tomografii i   koronarografii. Na chwilę obecną jest pod opieką kardiologa z Rzeszowa (Janusz Romanek) . Za kila dni ma wizytę  u Maciej K. Kolowca. W sumie spodziewam się iż czekamy na wyznaczenie terminu operacji. Czy ktoś z was był operowany w Rzeszowie ?

Odnośnik do komentarza

Droga Anno,

Jestem przed zabiegiem ale w przyszpitalnej poradni kardiochirurgicznej prowadził mnie dr Kolowca i jestem bardzo zadowolony. Moim zdaniem diagnostyka oraz kwalifikacja do zabiegu zostały przeprowadzone bardzo rzetelnie i sprawnie. Priorytetem są zabiegi pilne więc niestety czas oczekiwania na zabiegi planowe jest dość długi i z tego co wiem wynosi nawet do 6 miesięcy.

Z tego forum w zeszłym roku w Rzeszowie operowani byli Pan Arsen oraz JanuszK. Ich posty znajdziesz we wcześniejszych wpisach. Na podstawie wyników badań kardiochirurdzy podejmują decyzję o kwalifikacji do zabiegu oraz trybie pilny/planowy. Jeżeli czegoś brakuje zlecają dodatkowe badania. 

Przed zabiegiem zalecane jest szczepienie przeciw WZW typ B oraz obligatoryjnie konsultacja stomatologiczna (wykluczenie czynnych stanów zapalnym w jamie ustnej). Jeżeli jest czas to najlepiej wszystko wyleczyć przed operacją. U mnie ząb mądrości okazał się mieć stan zapalny mimo braku objawów oraz braku zmian w zdjęciu pantomograficznym. Zdecydowałem, że wszystkie cztery usunę przed zabiegiem. Stomatolog musi być poinformowany o planowanym zabiegu aby w razie konieczności stosować antybiotyk.

Moja diagnoza to dwupłatkowa zastawka aortalna + ciężka niedomykalność zastawki aortalnej. Zastawka jest do naprawy lub wymiany.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×