Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Operacja wymiany zastawki aortalnej i tętniaka aorty wstępującej


Bet

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Ewa36zToF

Hej, Bet! Naprawdę minęło 5 lat od Twojej operacji??? Byłam przekonana,że najwyżej dwa, może trzy lata. Ja żyję i pracuje tam, gdzie ostatnio, czyli w mediach :-) Niestety, serce dało o sobie znac. Dostałam tachykardii i trzepotania przedsionków. W październiku przeszło samo po dwóch dniach, pod koniec stycznia już nie. Trafiłam na kilka dni do szpitala. Dostałam 5 nowych leków i skierowanie na kardiowersję, która czeka mnie w Wielki Piątek. Wyniki echo tez gorsze :-( Prawa komora, już wcześniej powiększona, powiększyła się o pół centymetra, a wydolność lewej komory spadła o 13 procent i jest nieco poniżej normy. Jestem tym załamana. Boje się skutków ubocznych leków, które biorę od kilku tygodni, zwłaszcza tego przeciwzakrzepowego, choć nie trzeba przy jego braniu mierzyć INR. Wizytę u kardiologa w swoim mieście mam dopiero w kwietniu (w październiku mi przepadła, bo moja lekarka odeszła z pracy..). W kwietniu też czeka mnie rezonans w Aninie. Cieszę się, Bet, że u Ciebie ze zdrowiem nie jest gorzej. Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

Ewa36 TOF Ewa to jedziemy na jednym wózku.Ja też mam złe wyniki Tętniak się powiększył.ale odłożyłam operacje Październiku jadę na tomograf potem do pani doktor bo bedzie wynik i tu problem jaką podjąć decyzje bo zeby mi chociaż coś bylo to bym się zdecydowała ale ja czuję się dobrze ale chyba nie bede miała wyjścia bo ryzyko pęknięcia jest duże pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Ewa:) smutne informacje przekazałaś. Pomimo Twoich zdrowotnych kłopotów trzymasz nieustannie fason i dzielnie sobie ze wszystkim radzisz. Gratuluję siły! Smutno mi jednak, że posiadasz tak dużo trosk związanych ze swoim zdrowiem. Niedawno mojej znajomej mąż miał przeprowadzaną kardiowersję. Bał się bardzo, na szczęście wszystko poszło według planów i w chwili obecnej czuje się dobrze. A jakie leki przyjmujesz, że tak bardzo się ich obawiasz? Wiem o istnieniu leku na rozrzedzenie krwi, przy którym nie ma potrzeby badania wskaźnika INR, jednak moja lekarka mi go nie zleciła, informując, że nie nadaje się on w moim przypadku. Cały czas czekam aż mądre głowy naukowców wymyślą lek i dla mnie, by pozbyć się Warfinu. Dlaczego obawiasz się tego leku? Jakie ma skutki uboczne? Bardzo Ci współczuję, nie potrafię pomóc, nawet nie wiem jak wesprzeć. W związku z tym, że od dziecka walczysz ze swoim sercem, jesteś dla niego najlepszą specjalistką, zwłaszcza, że chcesz je zrozumieć. Nie potrafię nic wyjaśnić w Twoich chorobach, bo nawet po co. Mogę tylko trzymać kciuki aby nauka, wiedza lekarzy potrafiły Ci pomóc. Cieszę się za to, że jesteś, że zaglądasz tutaj, że mamy z Tobą kontakt i potrafisz nam wiele rzeczy wyjaśnić. Życzę Ci zdrowia i wiary, że dasz sobie ze wszystkim radę i będziesz zdrowa, choć pocerowana:) Wszystkiego najlepszego ...........

Odnośnik do komentarza
Gość GUSIA30AGAA

Witajcie kochani. Chciałabym się Was poradzić w pewnej kwestii. To już ponad rok jak jestem po operacji i jeszcze wiele rzeczy jest mi nie znanych takich miedzy innymi jak spadki INR... Biorę Warfin 10-10-7,5 i przez ten czas INR był znakomity , aż do feralnego piątku 24 lutego, kiedy to odebrałam wynik i okazało się że wynosi dokładnie 1,00... przerażenie w oczach , szybka wizyta na szpitalu - tu zero pomocy.. niestety, tylko recepta do ręki na clexane forte i zalecenie zastrzyk na przemiennie z warfinem oraz codzienny pomiar INR- co w tej kwestii jest zrozumiałe. Stosuję się do zaleceń nie jem tego czego nie można, a wyniki skaczą.. Pierwszy raz jestem w takiej sytuacji, w niedzielę wynik był 1,33 w poniedziałek 1,59 co już mnie ucieszyło, za to dziś znów spadł do 1,46 Sama nie wiem czemu tak się dzieje, co jest nie tak? Może za bardzo panikuję, przez to dochodzi ogromny stres. Lekarz straszy- nie pomaga, nie tłumaczy sam nie zna przyczyny skoków INR. W szpitalu powiedziano mi, że lek Warfin jest nieprzewidywalny. W dodatku zaczęła mnie pobolewać prawa noga, w spoczynku jest ok, za to kiedy chodzę ból jest nie do zniesienia. Badanie palpacyjne nie wykazało żadnych nieprawidłowości. Jutro odbieram wynik na D-dimery, też nie do końca wiem o co w tym badaniu chodzi... Trzymam dietę- wyeliminowałam całkowicie witaminę K, biorę regularnie leki przeciwzakrzepowe, unikam leków przeciwbólowych i pojęcia nie mam dlaczego INR spadł do takiego niskiego poziomu. Może ktoś z Was też przez to przechodził? Jeśli możecie podzielcie się ze mną Waszym doświadczeniem w tym temacie. Będę bardzo wdzięczna za każdą odpowiedź Pozdrawiam i życzę każdemu z osobna dużo zdrówka :* Aga

Odnośnik do komentarza

Co rozumiesz przez słowo dieta , biorąc leki przeciw krzepliwe musimy zwracać uwagę na produkty zawierające witaminę K , ktura jest w w owocach i warzywach , np , kapusta ,kalafior , sałata , szpinak i wiele innych produktów . Ja jeżeli jem warzywa z dużą zawartością witaminy K , używam kurkumy , oleju lnianego by zrównoważyć wit.K . Biorę leki przeciwkrzepliwe już 6 lat , nie trzymam się drastycznie diety , ale unikam mięsa gdyż po mięsie żle się czuję , reszte jem rozsądnie z dodatkiem kurkumy i oleju lnianego .

Odnośnik do komentarza
Gość GUSIA30AGAA

O tak właśnie.. rozsądnie. Jednak tych produktów które zawierają najwięcej witaminy K staram się unikać, i jeśli już znajdą się na moim talerzu są to śladowe ilości. Dieta miała być wpisana w cudzysłów, właśnie z racji naszych ograniczeń w tej kwestii. Na obecną chwilę do czasu poprawienia wyników ograniczę się z tym całkowicie.

Odnośnik do komentarza

Witam, mam nadzieję że ktoś tu jeszcze zagląda. Chciałbym się doradzić odnośnie operacji wymiany zastawki aortalnej. Niestety okazało się że nie da się uniknąć operacji na moim sercu co kompletnie mnie załamało. Lekarze jeszcze się wstrzymują z ostatecznym terminem operacji a ja już raczej nie funkcjonuje jak człowiek. Przejrzalem cały wątek i chciałbym o coś zapytać. Pierwsze pytanie to jak wielkie ryzyko niesie za sobą operacja, drugie to czy po takiej operacji można wrócić do pracy fizycznej. Ostatnie moje pytanie odnosi się do samopoczucia, zgłaszałem mojemu lekarzowi dosyć mocne klucie w klatce piersiowej w różnych jej częściach ( lewa strona tam gdzie serce, prawa strona, za mostkiem itp). Pan doktor nie odniósł się do tych boli i raczej uznałem że to nic groźnego po przeczytaniu forum już tak wesoło nie jest i sam nie wiem co zrobić. Dodam tylko że czekam na wizytę w Centrum w Zabrzu która mam zaklepaną na wrzesień. Pozdrawiam i dziękuję za odpowiedź.

Odnośnik do komentarza

Hej dami Mam 33 i ciężką niedomykalność zastawki aortalnej.Jestem już po konsultacji kardiologicznej i zostałem zakwalifikowany do wymiany zastawki w listopadzie po koronografii.Do tego czasu muszę wyleczyć wszystkie zęby i zrobić badanie endoskopowe przełyku , termin mam w maju.Jeśli masz jakieś pytania to chętnie odpowiem. Panie Wstanisławie pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Hey Serdi i Witam Panie Władysławie. Dziękuję za odpowiedź. Co do pytań to mam ich mnóstwo gdyż nie ukrywam życie mi się totalnie zawaliło po informacji ze musze przejść operacje. Powiedz mi odczuwasz jakieś dolegliwości związane z wadą?? Ja jak już wspomniałem dosyć duże klucia w klatce piersiowej najprawdopodobniej spowodowane nerwobólami choć wyczytałem że przy tej wadzie jednym z symptomów są bóle w klatce i sam nie wiem co o tym myśleć. Powiedz mi tylko jaka zastawkę będziesz miał?? Zapewne będę miał mnóstwo pytań już jak będziesz, po operacji. Z mojej strony dziękuję za odpowiedź i życzę Ci dużo zdrowia.

Odnośnik do komentarza

Hej Dami Co do zastawki to myślę że mechaniczną bo jest dużo trwalsza ja wolałbym biologiczną bo nie trzeba przy niej brać leków rozrzedzających krew i mierzyć pozimu INR ale wytrzymują tylko około 15 lat a każda następna operacja to większe ryzyko.Co do dolegliwości to też mam kłucia po lewej stronie zwłaszcza myślę że to od zastawki, oprócz tego mam duszności i kołatania serca.Wiem co czujesz ja też byłem załamany po konsultacji teraz już się oswoiłem z tą myślą chociaż czasami mam jeszcze gorsze dni.

Odnośnik do komentarza

DAMI1990 Rozumiem doskonale Twoje obawy, bowiem pamiętam doskonale swoje. Zachęcam do poczytania od początku tego postu, który był przeze mnie rozpoczęty i opisywał wszystkie doświadczenia, troski, obawy i radości. Oczywiście na każde z pytań mogę odpowiadać na bieżąco. Jeśli chodzi o odczucia bólowe - nie miałam żadnych dolegliwości związanych z wadą i tętniakiem. Wydaje mi się, że kłucia, które odczuwasz mogą mieć podłoże nerwowe - ta jak wcześniej już przeczytałeś - nerwobóle. Nie będę doradzała rodzaju zastawki, bo jest to sprawa indywidualna - mam na myśli pole zabiegowe - czyli ostateczna decyzja podejmowana jest podczas operacji. Ty owszem, będziesz proszony przed operacją o decyzję odnośnie wyboru zastawki: mechaniczna, czy biologiczna? Będzie Ci wszystko wytłumaczone - wszystkie za i przeciw każdej z osobna. Ja decydowałam się na biologiczną, a otrzymałam mechaniczną. Znam również odwrotne przypadki. Każda ma zalety i wady, Byłam operowana w Zabrzu i wszystkie, wyczerpujące informacje otrzymałam. Jeśli byłam nieusatysfakcjonowana odpowiedziami, było mi ich zbyt mało - dopytywałam, doczytywałam. Gdy pojedziesz do Zabrza na wizytę - o wszystko się pytaj. A my ewentualnie dopowiemy Ci na podstawie naszych doświadczeń. Nie martw się na zapas. Nie denerwuj się, choć jest to nieuniknione. Jednak wiem po sobie samej, po tym, co inne osoby tu piszą - strach jest ogromny, a po operacji mówiliśmy, że nie był on nam potrzebny, nie był do końca uzasadniony. Wiem, jestem bohaterką z pięcioletnim stażem. Ty też tyle będziesz miał, nawet nie zauważysz jak to zleci:) W razie wątpliwości - pytaj. W razie czego możesz się skontaktować prywatnie. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Bet bardzo dziękuję za Odpowiedź. Post który założyłaś znam już chyba na pamięć, zanim napisałem swoją odpowiedź to zapoznałem. Się z nim dobrze. U mnie problemem jest to że oprócz wady zastawki jak widać mam problemy z samymi nerwami. Dlatego też zadaje Wam tak dużo pytań, pewnie cześć nich jest śmieszna dla Was a dla mnie bardzo ważna. Powiedz mi jeszcze dziś jak już jesteś tą naszą bohaterką jak bardzo zmieniło się Twoje życie po operacji i jak to jest po 5 latach z zastawka ? Jak często chodzisz na kontrolę, masz z nią lub z sercem jeszcze jakieś problemy ??

Odnośnik do komentarza

Dami1990 ja operację miałem w maju 2014, a kłucia o których piszesz pojawiły mi się raz, tzn. pojawiły mi się w 2 dzień świąt Bożego Narodzenia poprzedzających operację. Pojawiły się koło południa i miałem ukłucie raz na 5-10min. Nie powiem zaniepokoiło mnie to, ale pojechałem w gości i tu wychodzi że ja to jakiś inny chyba jestem po wziąłem i wypiłem tam parę kieliszków alkoholu (chyba nie powinienem tego pisać na tym forum), kłucia zanikły po tym i więcej się nie pojawiły. Moja rada jest taka: walcz z nerwami bo one potrafią mocniej zaszkodzić sercu niż sama wada.

Odnośnik do komentarza

Kruk - dzięki za poradę może w święta też spróbuję z Twoim sposobem :). Co do nerwów to masz absolutnie rację i to jest chyba moja najsłabsza strona. Mimo tego że tak naprawdę nie mam jeszcze wyznaczonego terminu operacji ( wiem tylko że na pewno będę musiał ją mieć) to po informacji ze nie da się jej uniknąć tak naprawdę wszystko u mnie się zawaliło i stąd te moje dolegliwości w postaci klucia w klatce czy też złego samopoczucia. Jak się czujesz po operacji ? Masz zastawkę mechaniczna ?

Odnośnik do komentarza

Ja żyłem ze świadomością że czeka mnie operacja 13 lat, oczywiście na początku to była jakaś abstrakcja, ale w miarę pogarszania się wyników stawało się to coraz bardziej realne. Ja miałem zastawkę dwupłatkową i poddawałem się operacji z nadzieją że uda się zrobić plastykę i rzeczywiście dr Przybylski w Zabrzu jak wirtuoz naprawił mi ją. Jak by były jakieś komplikacje albo coś nie dało się zrobić to dostałbym mechaniczną.

Odnośnik do komentarza

DAMI1999 Proszę, nie nazywaj mnie bohaterką, bo wszyscy tu jesteśmy bohaterami. Tak samo Ci, co są przed operacją, jak i Ci, którzy stoją po drugiej stronie. Każdy przypadek jest inny, choć podobny. Trudno się wymądrzać, jedynie możemy opowiedzieć każdy z własnego doświadczenia. I tak też teraz Ci czynię:) Bałam się jak szalona, do tego stopnia, że nie chciałam się poddać operacji, nie chciałam ratować życia. Czytałeś, znasz post, to sam o tym już wiesz:) Nerwy miałam w takim stanie, że wręcz obawiała się rodzina, czy powinnam się poddać operacji, bo w takim stanie, w jakim byłam trudno leczyć pacjenta. Jednak w momencie przebudzenia po operacji wstąpiła w moją głowę inna rzeczywistość. Ulga, radość, chęć napisania Wam tu na forum, że żyję. Niestety nie mogłam, bo nie miałam z sobą komputera. Napisałam natychmiast po powrocie do domu. Tak więc i Ty dasz radę. Odpuść trochę, bo wierz mi, że operacja jest bardzo poważna, ale nasze nerwy ją przerastają. Sam to powiesz gdy będziesz po wszystkim i to Ty będziesz bohaterem i głównym doradcą sercowym:) Jak żyję teraz, po pięciu latach? Tak samo jak przed operacją, z tą różnicą, że muszę przyjmować leki i wykonywać pomiar INR. Właśnie dzisiaj to zrobiłam - mam 2,49:) Chyba wreszcie potrafią sobie z tym wskaźnikiem poradzić. Latami skakał mi w górę i w dół. Ostatnio jest lepiej. Dalsza część odpowiedzi: INR ostatnio wykonałam w laboratorium w grudniu, a nie jak mi zalecano - co miesiąc. Faktem jest, że sama w międzyczasie wykonałam urządzeniem w domu. Jakąś więc kontrolę miałam, mimo to minęło 4 miesiące od wizyty w przychodni. Oszczędzam żyły, dlatego nie chce tak często się kłuć. Uznałam, ze jem to samo, zażywam taką samą dawkę Warfinu, czasami ją zmieniam w zależności od pożywienia (rozrzedzającego lub zagęszczającego), więc powoduję, że INR jest wyższe niż u zdrowego człowieka. Tego się trzymam, inne choroby i leki nie mają na mnie wpływu, dlatego tak sobie radzę, jak opisuję. Na kontrole coroczne chodzę do kardiologa mnie prowadzącego. Nie dzieje się nic nadzwyczajnego, dlatego nie ma potrzeby częściej. Raz moja lekarka zaprosiła mnie na kolejną wizytę za dwa lata. Jednak jakiś incydent się zadział, podejrzenie o mikro-udar (nie wiem czy miał on miejsce, zbyt późno było wykonane badanie), dlatego pojawiłam się wcześniej u lekarza. Wykonano mi badanie przezprzełykowe, chodziłam całą dobę z Holterem. Wszystko jednak było w normie, a że jestem po operacji pacjentem specjalnej troski:), to przebadano mnie ponad to, co bu wykonano u *normalnego* pacjenta:) Pracuję sto godzin na dobę, umysłowo, choć czasami nabiegam się tak jak maratończyk. Gdybym nie słyszała cykania zastawki - zapomniałabym o operacji. Pływam, chodzę na aquaerobik, bywa, że jeżdżę na rowerze. Można nam latać samolotami, więc życie się nam nie kończy na Polsce:) Wierz mi, nie jest źle:) Czytałeś ten post, więc wiesz, że wiele osób mówi tak samo - to tacy sami bohaterowie jak ja, jak Ty, jak każdy kolejny, który tu do nas dotrze:) W jakim wieku jesteś? Od jak dawna wiesz o wadzie serca? Od kiedy wiesz o operacji? Jaką pracę wykonujesz? Czy posiadasz inne choroby? Wiem, że czym prędzej zrobi się operację, tym szybciej serce poradzi sobie z powrotem do normy. Nie warto czekać do ostatniej chwili, bo mogą później występować różne powikłania spowodowane niewydolnością serca przed operacją. Ono nie ma tylu sił na podjęcie nowej pracy. Co nie oznacza, że tak dzieje się zawsze. Mówili mi to lekarze, gdy zwlekałam, gdy oddalałam operacje. Chyba w ostatniej chwili ją wykonałam. Pod tym względem nie bierz ze mnie przykładu:) Chyba dosyć na teraz tej lektury, bo zrobi się nudna:) W razie pytań - odpowiem:) Życzę spokoju i oczywiście zdrowia Wyszyńskim. Zdrowych, szczęśliwych Świąt:)

Odnośnik do komentarza

Bet, masz rację każdy który tu dodaje swoje przeżycia to bohater choć jakoś do Twoich wypowiedzi mam wielką słabość może dlatego ze to Ty założyłaś ten wątek. To prawda że operacja jest bardzo poważna nie ukrywam że nie może wyjść mi to z głowy w domu posiadam dwa małe skarby w wieku 2 lat oraz 4 miesięcy i na samą myśl że miały by zostać bez taty robi mi się niebezpiecznie słabo. Co do mojej choroby obecnie mam 27 lat o wadzie zastawki dowiedziałem się w wieku 16 lat więc kawał czasu. Na codzień pracuje fizycznie na kopalni - nie pod ziemią ale jednak fizycznie na powierzchni, oprócz tego prowadzę zajęcia sportowe dla dzieci. O możliwości operacji dowiedziałem się we Wrześniu tamtego roku gdy doktor wspomniał że jestem na granicy normy niedomykalnosci. W tym roku po badaniu Ukg powiedział że się nie pogorszyła wada ale żeby rozwiac moje wątpliwości nerwowe zaprosił mnie na badanie przez przełyk, tam okazało się że faktycznie wada jest tak na granicy lub trochę ponad i powiedział mi Pan doktor że na pewno w przyszłości trzeba będzie poddać się operacji. Na moje pytanie czy mogę zapisać się na kolejny kurs doszkalający w mojej profesji trenera który trwa 12 miesięcy odpowiedział że tak i że będziemy odwlekac operacje tak długo jak się da oczywiście z uwzględnieniem dobra serca. Co do chorób innych to poza tym jak już pewnie się zorientowaliscie że nie daje se rady z nerwami to nie choruje na nic innego.

Odnośnik do komentarza

DAMI1990 Rozumiem Cię doskonale i myślę sobie, że najlepiej byłoby abyś już dłużej nie czekał na operację bo zwariujesz:) Faktycznie masz dla kogo żyć i nie martw się, jeszcze nie jeden raz dzieciaki będą cię doprowadzały do szału aż zacznie Ci się marzyć szał sprzed operacji:) Jesteś młodym człowiekiem, jesteś silny, nie masz dodatkowych kłopotów chorobowych, więc będzie dobrze. Jedź szybko do Zabrza, załatwiaj termin, o wszystko dokładnie się dopytaj i poddaj się operacji. Potem będzie tylko raj:) na początku trochę dziwny, na prochach.......... ale to pestka w porównaniu z oczekiwaniami na operację i milionem wątpliwości i pytań namnażających się jak bakterie. Nie martw się, że masz dziwne pytania. My też je mieliśmy i również sądziliśmy, że były dziwne. Wszyscy przechodzimy to samo, nie jesteś sam. Dlatego głowa do góry :) Po szpitalu pojedziesz na rehabilitację i jak większość z nas tu pisze - jest to najfajniejszy czas w naszym obecnym życiu - wszystko wraca do normy, stajemy się silniejsi, odstawiają nam leki, których walizkę otrzymujemy po operacji i przebywamy wśród ludzi po takich samych przejściach, którzy najlepiej nas potrafią zrozumieć. Widzisz...... same miłe chwile przed Tobą, więc do dzieła:) Bądź dobrej myśli. A jeżeli nie dasz rady uspokoić się sam, pójdź do lekarza rodzinnego i powiedz o tym, powinien przepisać Ci coś łagodnego, uspakajającego. Nerwy są niedobre przed operacją, zaczynamy wówczas chorować, przeziębiać się, wszystko się niepotrzebnie chwyta, a to oddala termin operacji. Pamiętaj o dokładnym wyleczeniu zębów, usunięciu wątpliwych. Na inne badania otrzymasz skierowanie. Dbaj o zdrowie abyś nie osłabiał układu immunologicznego. I uśmiechnij się teraz:) Wszystkiego dobrego!

Odnośnik do komentarza
Gość basia 2

Dami bardzo cie rozumię też prowadziłam aktywne życie tylko około [tak było u mnie] pół roku wycięte z życia i dalej jest tak samo jestem 2 lata po tętniak aorty wstępującej i zastawka dwu z niedomykalnością mam teraz 47 lat to normalne, że sie boisz byłoby dziwne gdybyś sie nie bał wszystko czas i naprawdę będziesz to wspominał z uśmiechem ja byłam niecierpliwa a okres rehabilitacji wymaga czasu wszystko stopniowo i powoli dla mnie masakra ale co tam jak po 4 m/cach wsiadłam za kierownice swojego autka byłam szczęśliwa tak stopniowo na nowo cieszyć sie będziesz wszystkim - naprawdę nowe życie masz pytanka pisz możesz na mojego imala; nawrocka19@wp.pl ; to jak mówił chirurg który mnie operował; duża operacja; ale mamy farta, bo dzisiaj to wszystko jest wykonalne jest tu duży postęp medycyny z tego co piszesz masz wysportowany młody organizm mam przeczucie, że okres po przejdzie ci bardzo gładko raczej będziesz wspierał osoby w gorszej kondycji trzymaj sie

Odnośnik do komentarza

Witam Was z dobrymi nowinami. Jakimś cudem udało mi się dostać na konsultacje do Polsko Amerykańskiej Kliniki Serca w Bielsku do profesora Bochenka. Ten zaś skierował mnie do swojego ucznia - zastępcy ordynatora w PAKS kardiochirurga dr. Witolda Gerber który przeprowadził dokładną diagnozę mojego serca. W końcu trafiłem na wspaniałego doktora który poświęcił mi 50 minut na dokładną rozmowę i odpowiedź na moje wszystkie pytania. Po dokładnym badaniu oraz konsultacji z profesorem Bochenek uznali że jednak sytuacja nie jest taka zła jak mówił to poprzedni doktor. Wskazań do operacji na chwilę obecną nie ma. Większość dolegliwości jest spowodowanych moimi problemami z nerwami. Podsumowując na chwilę obecną operacji nie będzie to jest dla mnie najważniejsze co nie ukrywam spędzało mi sen z powiek. Od wczoraj czuje się wspaniale. Jeśli ktoś szuka dobrego kardiochirurga to mogę polecić profesora Bochenka oraz doktora Gerber z całego serca. Pozdrawiam Was i dziękuję za tyle słów wsparcia.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×