Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Operacja wymiany zastawki aortalnej i tętniaka aorty wstępującej


Bet

Rekomendowane odpowiedzi

Kajsia chyba miałem podany telefon do sekretariatu jak zaniosłem tam swoje papiery, musiałbym poszukać w domu czy go jeszcze mam. Ale tak na szybko to mogę ci poradzić aby za stroną Śląskiego Centrum chorób Serca spróbować tutaj: Sekretariat kardiochirurgii ds. pacjentów dorosłych: Teresa Wolny Karolina Blaut Agnieszka Micor Tel. 032/ 47 93-466 032/ 47 93 469 Fax: 032/ 37 33 808 e-mail: t.wolny@sccs.pl

Odnośnik do komentarza

KRUK dziękuję ale ja tam dzwonie i nie mogę się dodzwonić, zresztą też Panie które tam pracują do najmilszych nie należą. I tak męża kartoteka najpierw im zaginęła a potem tydzień nie znalazły czasu żeby pokazać je chirurgów. Gdybyś znalazł numer do jego sekretarki to proszę podaj :)

Odnośnik do komentarza

Witam ponownie....obawy mam coraz większe, maz złapał zapalenie. Dostał już druga dawkę antybiotyku i niewiele mu to pomaga,chodzi poddenerwowany, nie mozna normalnie z nim porozmawiac. Raz jest wybuchowy a raz znow jakis taki bez zycia , nawet ta cala sytuacja odbija się na najmłodszym dziecku. Czy tak musi być? Jak jest po operacji na co musze się nastawić? Ja już pragnę żeby było po .... Żeby wszystko było jak dawniej :(

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich w Nowym Roku i życzę wszystkiego dobrego – to już prawie 4 miesiące po zabiegu, udanego zabiegu. Choć z biegiem czasu myślałem, że będzie lepiej. Nadal mam kłopoty z szybszym chodzeniem czy chodzeniem po schodach choć ćwiczę codziennie 35 min i chodzę na spacery. Przed zabiegiem bolały mnie „kości” stóp i puchła kostka prawej stopy nie można było zdiagnozować, co jest przyczyną, przypuszczano, że chore serce. Po zabiegu ucieszyłem się stopy nie bolały i zeszła opuchlizna, radość moja jednak była przedwczesna po wyjściu ze szpitala rehabilitacyjnego to wróciło może tylko w mniejszym zakresie. Lekarz na kontroli w klinice po 2 mies. I 10 dniach powiedział mi że brałem leki w klinice i w szpitalu dlatego mi to ustąpiło. Przepisał mi łagodniejsze leki gdyż takich jak w szpitalu powiedział że nie może, ale te niewiele pomagają. Następna sprawa ciśnienie często mi przekracza to zalecane do 140/90, to wyższe mam 141 czy 146 mimo zwiększonej dawki leku po tej kontroli o której pisałem – choć przez większość czasu mam w granicach 136 na 86, ale po tej zmianie leku mam mniejsze tętno ok.54. Od pewnego czasu boli mnie głowa z tyłu, nie wiem od czego raczej nie od ciśnienia, kiedyś tak jak miałem wyższe ciśnienie i ból był pulsujące; teraz jest w tym samym miejscu ale nie pulsuje i w końcu nie mam tak dużego ciśnienia. Nie wiem czy od tych wszystkich leków nie siądzie mi żołądek czy nerki – odczuwam tam co jakiś czas jakieś bóle, może rodzinny da skierowania choć za skłonny nie jest z tymi różnymi skierowaniami. Kłopot mam z kontrolami u kardiologa bo od niego tj. prywatnego do którego też jest ciężko się dostać poszedłem na zabieg, a na kasę chorych jestem zarejestrowany prawie za 2 lata a powinienem być pod stałą kontrolą. Do tego prywatnego w zasadzie można się dostać raz na pół roku. Za parę dni będę po raz pierwszy po zabiegu u tego leczącego mnie kardiologa i porozmawiam z nim. Przy sercu szczególnie w nocy jak się budzę dziwnie się czuję, a także w ciągu doby dość często chodzę siusiu, też piję dość sporo płynów bo i mam pragnienie i popijam lekarstwa. Po początkowym entuzjazmie teraz jestem nieco zasmucony. Mimo tego staram się jak to się mówi głowa do góry. Pozdrawiam wszystkich forumowiczów.

Odnośnik do komentarza

KAJSIA. Mąż czuję się gorzej, do tego dochodzi obawa co będzie za tydzień, za miesiąc. Od tej strony można zrozumieć zmienne nastroje. Przykre jest to, że właśnie najbliższa rodzina obrywa rykoszetem. Ale to mąż jest mężczyzną i mimo obaw, które odczuwamy wszyscy w podobnej sytuacji, to on musi nad sobą zapanować. Jedni radzą sobie emocjonalnie łatwiej, inni gorzej. Im wcześniej to sobie uświadomi, tym lepiej, ale rady na to, poza cierpliwością, nie ma. Trudno doradzać, tak to już jest. Pozostaje czekać i wierzyć, że będzie OK. Czego, wszyscy ci, którzy przez to przechodzili, Wam, życzą. Pozdrawiam ;)

Odnośnik do komentarza

TOMEK62. Nie jesteś osamotniony. Każdy z nas oczekuje z utęsknieniem powrotu do zdrowia. Tymczasem rzeczywistość płata figle. Jestem pół roku po operacji i jeszcze uświadamiam sobie, że trochę inaczej sobie to wyobrażałem. Spotkałem znajomego z sali pooperacyjnej, który od trzech miesięcy już pracuje. Każdy organizm inaczej reaguje na życiowe *atrakcje*. Pociechą niech będzie fakt, że większość z nas, kilka lat temu wstecz, nie miałaby większych nadziei przed sobą. Pozdrawiam również - do lepszych czasów ;)

Odnośnik do komentarza

KAJSIA przepraszam że wcześniej nie odpisałem, ale byłem poza domem. sprawdziłem w swoich papierach i nie znalazłem innego telefonu, więc wychodzi ze musiałem dzwonić na ten który podałem wcześniej. Ja nie mam jakichś negatywnych odczuć do co sekretariatu i kontakt i dodzwonienie się przebiegało bezproblemowo.

Odnośnik do komentarza

Okazało się ze jednak mąż nie idzie do szpitala 12 stycznia , jak to Pani ładnie ujęła jest pierwszy w kolejce i w styczniu będzie operowany, tylko nie wie kiedy jeszcze. Czy komuś tez przesuwali termin ? Dziękuję za wcześniejsze komentarze i kciuki :)

Odnośnik do komentarza

Przesuwali, przesuwali. O dwa tygodnie. Czasem pojawi się ktoś kto nie może czekać, czasem przewożą sami pacjenta z jednej kliniki do drugiej. W przypadku przedłużającej się operacji rano, ta popołudniowa już nie dochodzi do skutku - sala, sterylizacja, sprzęt. Bywa, że ktoś ma rzadką grupę krwi, a nie rozpocznie się operacja bez gwarantowanej rezerwy. Jeśli USG tętnic szyjnych - Doppler wykazuje zawężenie, to też muszą obmyśleć strategię. Bywa, że dla dobra pacjenta operować musi konkretny lekarz, a w tym dniu nie jest to możliwe. Dzisiejsze kliniki to już właściwie fabryka. Mimo, że przypadki są różne, to procedury sprawiają wrażenie automatyzacji. Czasem operacje idą planowo, ale łóżka na sali są zajęte dłużej w przypadku komplikacji pooperacyjnych. My się wówczas niecierpliwimy, ale to już samo życie pisze scenariusze. Tak to już bywa. Pozdrawiam ;)

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich po długiej nieobecności. Wszystkiego najlepszego w 2017 roku i jeszcze dłużej. Dużo zdrowia!!!! KAJSIA przeczytałam teraz, że otrzymałaś chyba wyczerpujące informacje. Ja również byłam operowana w Zabrzu, również miałam przełożony termin. 17 stycznia będę miała swoje 4 urodziny :) Nie martw się na zapas, mówię Ci to z własnego doświadczenia. Zajrzyj na pierwsze wpisy tego wątku i zobaczysz jak panikowałam. Nie jest to potrzebna ani Tobie, ani mężowi, ani pozostałym członkom rodziny. Powiesz, że łatwo mi tak mówić........... Mówię tak jednak na podstawie własnego doświadczenia. KRUK opisał Ci wszystko szczegółowo, ja podobne procedury przechodziłam. Podpowiem, że obok szpitala jest możliwość nocowania. Jeśli zorganizowałabyś się z dziećmi, jeśli miałabyś taką potrzebę, która dałaby Ci większy spokój psychiczny i fizyczny, to możesz skorzystać z tej informacji, Podam Tobie telefon do szpitala, na oddział, gdzie leżałam i prawdopodobnie będzie tam leżał Twój mąż. Jeśli ten telefon Ci nie będzie odpowiadał, to kolejny podam na centralę. Dodam, że numery mam z czasu operacji. Przypuszczam również, że skoro dzwoniono ze szpitala w sprawie zmiany terminu, to możesz posiadać aktualne dane. Oto moje: 32 373 38 56 - oddział 32 373 37 00 - centrala W razie wątpliwości pytaj nas. Nie martw się, że czasami nikt nic nie pisze. Z doświadczenia widzę, że zaglądamy i potrzebującym osobom odpowiadamy. Pozdrawiam Was mocno i życzę zdrowia

Odnośnik do komentarza

Witam Tak dostałam dużo informacji od Was. Dlatego bardzo wszystkim dziękuję :) BET nie wiedziałam o noclegowni. A właśnie chciałabym być chociaż przy nim przed operacją i po ... a karmie jeszcze córkę wiec muszę z nią jechać , no i tesciowa tez :) Narazie nie dzwonie do szpitala, spokojnie czekamy . Nawet może i lepiej bo mąż był chory i musiał powtórzyć antybiotyk. A to go dodatkowo osłabiło, wiec może przez ten czas trochę się wzmocni... Ale zaglądać tutaj mam zamiar ;) TOMEK a ja myślałam że po operacji juz jest wszystko jak dawniej...ze człowiek wraca do stanu zanim zachorował.A tutaj nie zawsze jednak jest tak różowo jakbyśmy chcieli. Życzę Ci dużo zdrowia i wytrwałości :) KRUK bardzo dziękuję za wszystkie informacje. WAWO Tobie również dziękuję :) Jak przekręciłam lub nie wymieniłam kogoś nick to przepraszam ale pisze z pamieci, trochę szkoda ze nie można zobaczyć odpowiedzi przy pisaniu wiadomości :( Pozdrawiam z mroznego Z-o :)

Odnośnik do komentarza

Kajsia, pozdrawiam Ciebie i całą rodzinę z ciepłego Koszalina :-) Po operacji przybywajcie nad morze, to ponoć znakomity klimat dla sercowców :-) Niestety, po operacji dochodzi się długo, nawet rok. Z własnego doświadczenia pamiętam, że ma się większe oczekiwania co do poprawy swego stanu. Kilka dni po ostatniej operacji czułam się słaba, nie chciałam wręcz wracać do domu (jedyne 500 km pociągiem). Myślałam, że dostanę jakiejś nadzwyczajnej siły, energii. Rzeczywistość okazała się trochę gorsza. Nadal szybko się męczę, mam ograniczenia, także te dotyczące macierzyństwa. Pojawiają się różne odległe powikłania wady i jej korekcji. Ale lekarze uważają, że jestem w naprawdę dobrym stanie, nawet lepszym, niż się spodziewali. Kiedyś denerwowały mnie takie oceny. Nie czułam się lepiej, niż przed tą ostatnią operacją. Jednak prawda jest taka, że bez niej mogłoby mnie już dawno nie być na tym świecie. I to jest największy plus tego, przez co przeszłam ja i większość osób po operacji. Żyję, skończyłam liceum, studia, mam pracę w wymarzonym zawodzie, chłopaka, przyjaciół, dwie bratanice... Mam nadzieję, Kajsia, że mąż się wzmocni dobrą dietą (warzywa, owoce, soki) i niedługo go wezmą na operację, bo w jego stanie to pewnie nie może się doczekać... Na mnie kiedyś też przyjdzie taki czas, ale póki wspinam się sama po schodach, mimo zadyszki jak u starszej pani, to...nie chcą mnie widzieć na oddziale kardiochirurgii.

Odnośnik do komentarza

Witajcie niedługo jadę do Anina na badania .Tętniak 5,5 i dwie niedomykające się zastawki Ale czuję się dobrze wiec nie wiem jaka będzie moja reakcja gdyby chciano mnie operować Chodze już z tą wadą ze 30 lat to chyba bedę chodzić dalej >NIe wiem jak się zachowam ale zaczynam sie bać jest nadzieja ze pozwolą mi przyjeżdzać na kontrole a z operację poczekają napisze jak wrócę bo zeby tam zostać to nie wyraże zgody , pozdrawiam tych przed i po operacjach

Odnośnik do komentarza

EWA oj przydało by się nam ciepło. Tego roku chyba wczasy odpuścimy....ale może za rok uda się nam wyjechać nad morze. Uwielbiam morze mogę patrzeć na nie cały dzień. Przeszłas dużo w swoim życiu, myślę że i macierzyństwa się też doczekasz. To najpiękniejsze uczucie co mnie spotkało :) Tego Ci życzę z całego serca !! ZOFIA po przeczytaniu twojego posta zastanawiam się ze dlaczego tobie np nie robią operacji a mąż ma i zastawki i tez tetniaka i go operują. Od czego zależy decyzja co do operacji? Od tego jak się ktoś czuje?

Odnośnik do komentarza

Kajsia, niestety, moja wada i ten tętniak nie pozwalają na ciążę, nawet po operacji, której mogłabym nie przeżyć, o czym poinformował mnie mój kardiochirurg ponad rok temu. My, kobiety, nie mamy lekko. Ciesz się, że udało Ci się urodzić Wasze dzieciaczki :-) Moja bratowa, zdrowa, ledwo przeżyła pierwszy poród (córka ważyła 4,8 kg, w Szkocji nie zważyli jej przed porodem i nie zaplanowali cesarki), a po drugim, już cesarce,dostała krwotoku i też było ciężko. Przypuszczam więc, że ja to nawet cesarki może bym nie przeżyła... Decyzję o operacji lekarze podejmują biorąc pod uwagę wiele czynników, każdego oceniają indywidualnie. U jednej osoby tętniak się szybko powiększa, są inne problemy zdrowotne, a u innych można czekać. Samopoczucie danej osoby jest względne, bo bywa tak, że czuje się dobrze, a serce jest w kiepskim stanie i trzeba szybko operować, bo będzie za późno.

Odnośnik do komentarza

Kajsia ja się też dziwię,ze nigdy mi nikt nie proponował operacji Dawno z moze 6 lat temu byłam w Aninie u prof. Biedermana i on tez mnie nie popędzał do operacji Ale ja zdaję sobie sprawę z powagi sytuacji ale jeżeli ja czuje się dobrze to po co mam sobie robić kłopoty.Przecież mogą być powikłania po , a tak to sobie zyję spokojnie nie rozczulam się nad sobą uprawiam działkę od wiosny do jesieni jeżdżę na rowerze Duzo chodzę robie zakupy wyjeżdżam na wycieczki i tak pcham to życie.Moze nie mam racji ale gdy pojadę 23 do Anina i zaproponują mi po badaniach operację to ją odkładam na później . tak sobie przyrzekłam Nie bede się wpędzała w w nie potrzebne zmartwienia. Zyczcie mi powodzenia w badaniach ci po i przed Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

ZOFIA oczywiście życzę Ci powodzenia... Mój mąż trafił dziś na oddział do szpitala bo bardzo mu się pogorszyło. Jeszcze wczoraj dzwonił do Zabrza bo próbował się dowiedzieć na kiedy termin mu przenieśli, ale ta Pani (brak mi słów na nia) ona nic ciągle nie wie. Prosil wręcz się rozplakal ze bardzo się źle czuje a ona mu dala lekarza do telefonu , który obiecał ze dokumenty przekaze chirurgowi do rąk. I że tylko doktor Przybylski może przeprowadzić ta operację. Normalnie szkoda mi słów na ta sekretarkę. Mówiłam jej też ze ma bardzo duża niewydolnosc i ze naprawdę jest źle a ona mi ze ona pracuje 40 lat i pomaga pacjentom. Ja dziękuję za taką pomoc. Najpierw dokumentację zgubila ( tydzień trwało zanim ją znalazla) ,później kolejny tydzień nie znalazła czasu żeby ją pokazać lekarzowi.Dopiero po interwencji lekarza w poniedzialek , dokumenty pokazała i następnego dnia już miał termin, który przesuneli. Lekarz w szpitalu powiedział ze w tej chwili muszą go trochę podreperowac .... nie omieszkam tej Pani podziękować jak ja zobaczę. Za tę jej pomoc.... Mam taki żal :(

Odnośnik do komentarza

Kajsia wiesz co bym zrobiła na twoim miejscu wezwała bym karetkę i powiedziała bym co i jak i niech go wiozą do miejsca operaji u nas to wzywają nawet helikopter mieszkam blisko szpitala i obserwuę i widzę jak lądują na dachu szpitala oczywiście w pilnych przypadkach a twój maz to jednak pilny przypadek powodzenia A ja sie jakoś trzymam wiesz co ci napiszę jak miałam 30 lat wykryto u mnie tętniaka i wiesz co mi powiedziano a co sie pani martwi będzie szybka śmierć a ja miałam dwoje małych dzieci do chowania i nawet nie zrobiono mi badań Bogu dzięki dzieci dorosłe fajne chłopaki ale do Anina pojadę i zobaczę co mi powiedzą pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×