radom

Ten 444 to jakis bot w każdym temacie ta sama rada. Chciałem zauażyć że gościu wyżej napisałem że stosuje już takie rzeczy, np zioła. Zreztą kązdy nadcisnioniowiec się naczytał o swojej chorobie i wie chyba że są takie sposoby. Też biore leki na nadcisnienie i kiedyś puls miałem zawsze dobry a tera mi spada i często najczęściej wieczorem puls spada poniżej 50, wydaje mi się jednak że to nic zlego. puls poniżej 60 to nie jest tragedia przecież, mi się wydaje zę to nawet lepiej mieć niższy puls. Nie sądze żeby od tego głowa Cię bolała. 0

Ja odkąd biore leki to zawsze mam tak, że jeśli już skacze ciśnienie to mam wyższe dolne. Tera dostałem drugi lek i dolne mam poniżej 60 zwykle, a górne poniżej 130. Ale jak już widze żę mam cos typu 129/59 ide biegac. Pol godziny pobieganiu ciśnienuie wynosi do 110/60 Także ja se tak z tym radze. To jest dosyć częsty problem, ale ciesz się ze to górne a nie dolne, górne to da się przeżyć a dolne to już powazniejsza sprawa

Alkochol raczej nie zakłoca pracy przy braniu atenololu. Powiem więcej czasem wzmacnia ten lek, dlatego pijąc alkochol na tym leku mam nawet niższe niż miałem zanim się napiłem, ale mimo wszystko nie można dużo wypic a jak ty chcesz się napić dwóch piwek to nie ma problemu

Ciężko przyjąć lek który jest na recepte (no dobra :D może nie aż tak). No więc brałem na początku atenolol 50 mg raz dziennie. Jeśli miewałem skok to zawsze rosło to góne ciśnienie a nie dolne np 150/60 ale one rzadko były. Potem przeszedłem na betaloc bo na atenololu każde wykroczenie ciśnienia powyżej 140 kończyło się omdleniami. Na betalocu ciśnienie zwykle nie schodziło ze 150/70, ale dolnego nigdy nie miałem podwyższonego. Tera biore prestarium 10 mg plus atenolol 50 mg i ciśnienie bez żadnych dopalaczy (typu szlugi alko) nigdy nie wykroczylo powyżej 130/60. Niestety troche dziwnie to wygląda bo zdarza się żę mam przypadki 130/50 co jest no jakieś dziwne. A na codzien to mi się utrzymuje na jakiejś średniej 115/50. Także ta kombinacja leków najlepsza. A i zanim zaczełem przymywać leki to się martwili lekarze bo miałem ciśnienia po 180/120 i się przejmywali że dolne jest o wiele wiele za duże. Odkąd biore leki dolne zawsze w normie jeśli skacze to górne (miałem podać tylko leki ale się rozpisałem xD sorry)

Chciałem zauważyć że ciśnienie dolne jest w normie nie jest za niskie jest idealne. Często tak miewałem zanim dostałem leki zwykle dolne miałem w normie a góne latało do góry odkad przyjmuje leki to mam zwykle 115/60 czasem jest nizej dolne np najnijzsze w zyciu to 49. Po prostu musisz zaczac przyjmować leki na nadciśnienie i tyle

Jeśli trenujesz siłownie sobie odpuść. Natomiast tenis stołowy napewno możesz uprawiać, polecam też bieganie oraz inne formy spędzania aktywnie czasu, tylko żeby to nie były sporty siłowe. Twoje ciśnienie nie jest takie złe, ale masz tendencje do skoków w góre, jeśli nie zaczniesz się leczyć na to farmakologicznie lub też niefarmakologicznie (tak jak wyżej ktoś napisał) to Ci się po pierwsze to może pogłebić, a dwa może spowodować wiele różnych dolegliwości, które nie leczone nadciśnienie wywołuje u człowieka. Po treningu zawsze ciśnienie spada, zresztą wysiłek poprawia ukrwienie serca i a co za tym idzie jego praca staje się lepsza, więc jest zalecany przy nadcisnieniu ale tylko i wyłącznie unormowanym.

Przede wszystkim leki na nadciśnienie w pełni działają po jakiś (najwcześniej) dwóch tygodniach. Zresztą założe się że odkąd dostałeś leki to tylko co chwila mierzysz ciśnienie i się martwisz czy jest w normie a takie myślenie samo z siebie podwyższa. Jeśli po jakiś trzech tygodniach będziesz miał tak dalej z tym ciśnieniem to idź do lekarza po inne leki. Natomiast i tak polecam Ci lekarza prywatnego. Mnie kiedyś leczyła pani ordynator oddziału kardiologii i dała mi leki przy ciśnieniach średnich około 150/90 bo stwierdziła to za złę w tym wieku. Potem brałem leki i do niej przyszedłem że mam dalej to samo ciśnienie a ona do mnie że ciśnienie jest bardzo dobre (średnia ta sama). Lekarze mają wszystko gdzieś chyba że im płacisz taka jest prawda, z prywatnym się na tyle dogadasz że wreście znajdziesz lek odpowiedni dla ciebie. Ja szukam od paru lat i znaleść nie moge....

Ja tego nei rozumiem nie mam tego z dwa tygodnie może sekundowe przebłyski tego że coś jest nie tak, a casem cała noc zarwana i cały czas strach że wariuje i że jestem szajbnięty itp.

Nie polecam z jednego względu marichuana napewno może potęgować efekty uboczne leku których byś może nawet nie czuł. Zresztą sam paliłem na nadcisnieniu i dopiero na dwóch lekach moje ciśnienie po marichuanie utrzymywało się na poziomie. Jak paliłem na jednym to miałem omdlenia od nadćisnienia, jak miałem omdlenia to miałem lęki jak tak miałem lęki pare razy to się skończyło nerwicą. A też chciałem tylko zapalić pare razy. Ale znając życie i tak zapalisz a to takie gadanie tylko :p Potem bedzię pewnie nowy temat w dziale z nerwicą lękową.

Wiesz jeśli zależy od połozenia lewej ręki no to raczej nie ma nic wspólnego. Co do niefarmakologicznych to możesz je stosować zawsze, bo one są dla każego. Dla zdrowych osób też po prostu zapobiegają pewnym następstwą, w tym przypadku obniżają ciśnienie i poprawiają praca serca, ale cudow to raczej nie ma co od nich wymagać...

Betaloc chyba możę wywoływać takie stany. spytaj o to lekarza jeśli tak poproś o zmiane lekui

Ja tez duzo biegam i to pomaga, odciągnąc myśli od tego wszystkiego. Tylko dzisiaj przeżyłem traume podczas wysiłku i się boje iść kolejny raz

E tam ja miewalem 150/60 :p

Z tego co czytam, zimno w kończynach sugeruje mi że brałes beta blokery (ale pewny nie jestem) Otóz mają to do siebie że odstawione nagle po pewnym czasie używania ich, mogą spowodować nagły skok ciśnienia,, nawet taki którym odrazu sobie możesz zapewnić wylew albo zawał. Radze wróćić do leków bez względu na wyniki ciśnienia bo zawsze są dni lepsze i gorsze, czy też nawet jeśli ci ta dieta pomogłą. Skonsultuj się z lekarzem nie rób takich rzeczy sam bo sobie zaszkodzisz. Poczytaj o skutkach odstawienia leków, które brałeś.

Siłowni bym nie polecał

Nie ma to jak lekarze, Jak 180/100 jest dla niego okej i nie dał leków to powinien siedzieć chyba albo nie wiem coo.. Znam takich lekarzy żal mi ich sam nie raz takiego miałem który twierdził że światowo określone normy ciśnienia są chyba fikcją. I jak miałem 160 to mówił ze idealne

Od kiedy niższe ciśnienie jest gorsze od wyższego ?

Ja powiem tak Betaloc działał na mnie okej, brałem go na nadciśnienie chlałem dużo przy nim i nigdy jakiegoś problemu, można nawet stwierdzić że wzmacniał jego działanie. Oczywiście nie zalecam pić codziennie xD. Mówie tylko że jak czasem się napijesz przy nim to nic nie będzie, byle by to nie było odrazu po przyjęciu leku :d

Nie ma się czym przejmować bo wieczorem zawsze ciśnienie lubi troche podskoczyć. U zdrowych osób pewnie nawet by tego nie było widać a taki nadciśnieniowiec to ma zwykle coś w granicach górnej normy albo troche powyżej. Wiem po sobie bo zawsze miałem wyżśze ciśnienie wieczorem ale poprosiłem lekarza o drugie leki i przepisał mi żebym bral popołudniu tera zwykle cały dzień mam ciśnienie w normie albo poniżej. A jak wieczorem skoczy troche do góry do ide biegać, i po takim wysiłku spada znów do granic dolnej normy

A ja jak dużo jem to się czuje jakbym miał skok ciśnienia, czuje się zmęczony i uciążały też mam wrażenie że mi puls przyśpiesza i serce wali mocno, ale jak mierze cisnienie i puls to wszystok w normie. Dyskomfort jednak odczuwam, dlatego staram się jeść tak żeby się nie przejeść

W sumie już mniej mam taki schiz, ale czasem jeszce zdarzają. Tera widze że to jest kwestia tego co pomyśle, jeśli myśle o samopoczuciu to odrazu się to zaczyna. Nie ważne czy dobre mam czy złe bo zawsze pomyśle o tych schizach i to wraca. Wystarczy myśleć pozytywnie i nie wracać do tego shitu

Dodam tylko że choruje na nadciśnienie i prawdopodobnie nerwice lękową. Biore prestarium i atenolol na nadciśnienie.

Opowiem wam dziwną rzecz. Tzn Chciałem zadać pytanie czy, owa niemiarowość możę się bardziej nasilać po wysiłku. Bardzo dużo biegam, i juz tak z trzy albo cztery razy po bieganiu sobie usiadłem i czuje jak serce wali (no to wiadomo po wysilku wali szybko i mocno). No i czuje jak tak wali. Biore wdech bije równo wypuszczam powietrze przestaje bić, nagle jedno mocne walnięcie, biore wdech znów wali równo i szybko. Nie dowierzam w to to łapie się za ręke wyczuwając puls, biore powietrze wali wali i wali, wypuszczam przestaje bić jedno mocne walnięcie, ja biore wdech i zaczyna walić równo i szybko. Sprawdziłem to jeszce dotykająć ręką klatki i to samo. Chciałem sprawdzić na ciśnieniomierzu szybko, ale zawsze to sa takie 4 - 5 uderzeń i puls zwalnia do spoczynkowego i już nic takiego nie ma, tzn jest bo jak biore oddech to zawsze leciutko przyśpiesza nawet w spoczynku, ale nie tak że przestaje bić. albo spowalnia jakbym miał puls 40/min. No to tyle pytanie czy to możliwe że ta niemiarowość się nasila po wysiłku czy nie

No własnie czytałem raport WHO na temat marichuany, z którego wynika że są stany psychotyczne itp ale tylko podczas palenia, a potem odrazu znikają. Potem marichuane jednak powiązałem z dłuzszym oddziaływaniem na psychike człowieka, głównie dzięki tej stronie. Wkońcu nie jestem pierwszą osobą która ma problemy po marichuanie.

No więc, kiedyś już pisałem że palilem maryche i wszystko było okej dopóki się złe po niej nie poczulem. Dodam że choruję na nadciśnienie, to tłumaczy czemu paląc czułem się źle. Chciałbym zauważyć, że wszystko właśnie zaczeło się od tego omdlenia (po skoku ciśnienia) po paleniu marichuany. Następnego dnia okazało się że już nie jest tak, jak było kiedyś. Dwa dni chodziłem tak, że co chwla ktoś musiał mnie *podtrzymywać zebym się nie osunął i nie zemdlał. Po tygodniu od tego złego samopoczucia pojawiły się stany lękowe, występujące najczęściej w nocy. Raz nawet tak sie wkręcałęm podczas takiego lęku że pomyślałęm o zawale, dlatego też pojechalem do szpitala. Tam okazało się, że moje ciśnienie jest okej. Uspokoiłem się troche, lecz po tym wszystkim conajmniej trzy razy w tygodniu miałem problemy z zaśnięciem. Odczuwałem lęk, który nie dawał mi spać i strasznie mnie pobudzał. Czasem były takie epizody przez 2 tyg, czasem miesiąc spokoju. Po jakimś czasie samo ustąpiło. Minął z rok, dostałem nowe leki na nadciśnienie, tym razem na tyle dobre, że mogłem całkowicie zapomnieć o tej chorobie. Kiedy więc zaoferowano mi zapalenie marichuany ponownie, to sobie pomyślałem czemu by nie, Obeszło się bez jakichkolwiek skoków ciśnienia, czy też omdleń, było okej. Po miesiącu nieregularnego palenia zaczełem zauważać że mam jakieś dziwne schizy. Przykładowo: szedłem sobie przez miasto i nagle pomyślałem, że cały świat jest większy ode mnie, a ja zaczynam maleć. Nie mialem halucynacji, tzn nie widzialem zwiększonego swiata, lecz jedynie mialem uczucie, że jestem mniejszy czy też staje się człowiekiem mniejszych rozmiarów. Potem miałem traumatyczne przeżycie z policją, która zatrzymała mnie za posiadanie marichuany. Siedziałem 24 h w areście, sam z sobą i ze swoimi myślami, marząć o tym żęby wyjść. Potem było przesluchanie i bardzo się stresowałem, znowu dostając wrażenia że policjant jest o wiele większy ode mnie a ja staje się coraz mniejszy. Stwierdzilem że wiecej tego świństwa nie zapale, no ale cóż chyba już było zapózno na takie postanowienia. Przez jakiś tydzień po tym wszystkim dalej miałem chwilowe takie myśli że staje się mniejszy, czy też większy czując to tak jak wcześniej (dopóki o tym nie pomyślałem to ten stan się nie pojawiał, ale oczywiście każdego dnia musiałem się zastanowić skąd to się bierze, dlatego często tak to miałem). Kiedy myśli były zajęte czymś innym nie miałem takich problemów. Po pewnym czasie te schizy znikły, cieszyłem się że wszystko z moją psychiką się już unormuje. Jednak mineły 2 tygodnie od tej akcji z policją leże sobie w łóżku próbuje zasnąć, zamykam oczy i mam wrażenie że moje myśli mnie obgadują. Tzn nie tyle co obgadują, ale po prostu same toczą rozmowe. No i oczywiscie odczułem lek, że zwariowałem. Od tego czasu był tylko jeden dzień w którym udało mi się normalnie zasnąć. Mam wrażenie że to już nie jest sam lęk, tylko coś jeszcze. Leżąc sobie dziś np miałem wrażenie że przestaje czuć kończyny, wiem że one są i w ogóle, ale mam taki stan jak po marichuanie, tzn że są jak gdyby znieczulone, czy też zrelaksowane na tyle, żeby o nich zapomnieć. Do tego te myśli, które same ustalają sobie kierunek w którym chcą iść. Oczywiście umiem to kontrolować, moge myśleć o czymś innym, ale kiedy staram się zasnąć, i nie zaprzątać sobie niczym głowy, to one same wracają. W dodatku przeczytałem dziś coś o końcu świata i jak słysze szum samolotu, no to już mam lęki. Dodam że jak mi się zaczynaly te lęki to wszystko było okej dopóki myślałęm że to kwestia serca. Jednak jak zacząłęm sobie udowadniać że jestem chory psychicznie to wszystko się zepsuło. O właśnie, słowo zepsuło. Czasem mam tak, że mowiąc jakieś słowo, uświadamiam sobie że mówiłem to w jakiejś stresującej sytuacji, nawet jeśli dokładnie jej nie pamiętam, to i tak wiem żę była i odczuwam lęk, jak by mnie miało coś znowu złego spotkać. Dziś zakladajśc ten temat mam właśnie atak lęku, i to mnie zmotywowało do założenia tematu. Myślę że dostane szczerą odpowiedź na pytanie czy to są tylko moje myśli czy sam się nakręcam, czy to są już może urojenia, albo coś jeszcze gorszego.