Witajcie cztery miesiące temu w szpitalu na Banacha w klinice Kardiochirurgii miałem wykonaną operację. Polegała ona na plastyce dwupłatkowej zastawki aortalnej oraz wstawienia organicznej protezy w miejsce tętniaka aorty wstępującej. Operację przeprowadził profesor Kuśmierczyk. Pan profesor zrobił to małym cięciem i jak pisałem wyżej zastawkę udało się naprawić. Po 4 dniach po operacji byłem już w domu. Rozpocząłem rehabilitacje pod okiem specjalisty. Na początku polegała na marszach na bieżni i sprawdzaniu jak serce adaptuje się do wysiłku przez kontrole tętna oraz ciśnienia. Następnie takie marsze robiłem w domu. Stopniowo zwiększyliśmy obciążenia i zmienialiśmy marsz na interwał marsz -trucht , a potem interwał bieg - trucht. Po dwóch miesiącach dr. Rehabilitacji stwierdził, że mam zdrowe i wydolne serce. Kardiologiczne czuje się super, biegam jeżdżę na roweże itp itd. Można by powiedzieć ze wszystko jest Ok …
gdyby nie to ze doskwierają mi lęki które nie pozwalają normalnie funkcjonować. Polegają na tym, że czuje strach, że coś mi się stanie, że np dostanę zawału, albo wylewu i umrę. Poszedłem do psychiatry i chodzę na terapie ponieważ jest to naprawdę dokuczliwe. Zamiast cieszyć się, że jestem naprawimy i mogę normalnie żyć muszę borykać się z problemem, którego się nie spodziewałem. Czy ktoś z was miał lub ma podobnie. Jak sobie z tym radzicie?
Proszę o wasz głos w tej sprawie.