
lordmen
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez lordmen
-
Musiał mi gdzieś post kamila umknąć uwadze bo tylko kojarzyłem że mama również cierpi na nerwicę... ale to nie zmienia faktu że jest problem poważny. łykanie tabletek jest rozwiązaniem chwilowym, gdyż w tak młodym wieku nie wiem czy lekarze przepisują leki od ręki na nerwicę. organizm jest młody i w sumie wchodzi w dorosłość, gdzie buzują hormony jeśli nie chcesz kamil powiedzieć rodzicom o swojej nerwicy, powiedz to chociaż ojcu który będzie wiedział czy można tym zmartwić Twoją mamę czy sam Ci pomoże ile będzie mógł. jeśli tego też chcesz uniknąć, proponowałbym Ci pójść do szkolnego psychologa. On będzie wiedział jak Cie poprowadzić FUTERKO - czy bierzesz jakieś leki na nerwicę?
-
Wybaczcie tą bezpośredniość ale chłopak zaczął brać sam leki! To nie są witaminki które można łykać jak się chce. Bez wsparcia psychicznego czy choćby kontroli nad tym co się robi to może w niebezpieczne miejsce zapędzić człowieka (niekontrowane zwiększanie dawek, uzależnienie, aż w końcu lekoodporność). Widocznie gdzieś mi umkło o alkoholizmie dlatego tak trochę bezpośrednio to powiedziałem, a co narkotyków to właśnie bardzo dużo przypadków opisywanych było, że po zażyciu jakiś dziadostw tylu dopalaczy ludziom dostawało na głowę czy uszkadzało układ nerwowy. Nie wiem jak Kamil postępuje ale nie widziałem odpowiedzi na temat *czy powiedziałeś mamie?*. To mnie zaniepokoiło
-
Futerko - jestes pewna ze to serce czujesz? Moze masz jakis miesien spiety i pulsuje Ci tetnica i Ty ja czujesz jak sie kladziesz. I obowiazkowo spacer na wieczor bo to przed snem rowniez rozluznia Kamil - podejrzewam ze cos ukrywasz przed nami i innymi i boisz sie otworzyc bo Twoje zachowanie i odpowiedzi nie sa do konca jednoznaczne. Nie chcesz porozmawiac ani z rodzicami ani z lekarzem. Brales narkotyki i po tym masz te jazdy? Czy w domu masz alkoholikow?
-
Na kacu wypłukiwany jest magnez i potas (w sumie chyba wszystkie elektrolity). słyszałem że nawet bez nerwicy na kaca śmiało można brać dwie tabletki magnez+potas lub walnąć izotonika (powerade itp). co do pierwszego nie jestem pewien, ale drugie na pewno działa. ale też nie ma co się dziwić - jak się długo nie pije to i głowa słabnie do picia :P zdrowi ludzie też często mają Twoje objawy darkrider - zwłaszcza trzęsienie rąk i mrowienia :)
-
FUTERKO25 - jeśli kardiolog stwierdził że musisz się nauczyć z tym żyć to znaczy że nie widzi żadnych powodów ze strony serca sam wiem że arytmia lub te potknięcia serca są od nerwicy bo w zeszłym roku to samo przechodziłem - tak jakbym 2 sek przed wyczuwał potknięcie, ściśnięcie nad sercem i wielkie PYK. ale jak tylko wyszedłem z nerwicy to i te potknięcia minęły. jak tam samopoczucie dzisiaj moi mili? bo dziś ciśnienie wysokie (1034hPa) to sprawiło że głowa bolała mnie, brata i mamuśkę
-
JULITKA22 - jeśli mąż nie wiedział, że masz nerwicę (po raz trzeci) to.... jak udawało Ci się to przed nim ukryć? przecież nerwica nie trwa 5min o stałej porze i spokój. ja miałem ułatwione zadanie bo nie mieszkałem z moją obecną narzeczoną i nie widziała mnie w stanie nerwicowym za drugim razem. za trzecim powiedziałem jej i luz - lżej na duchu się zrobiło bo nie musiałem przed nią tego ukrywać ale Ty, będąc w małżeństwie, bardzo dziwne było Wasze zaufanie w związku jeśli mu o tym nie powiedziałaś... może by to zrozumiał i nie byłoby teraz problemów...i może nie byłabyś sama w walce.
-
JULITKA22 - widzę, że możemy przybić sobie piątkę - też mam trzeci nawrót nerwicy... twój były to na prawdę dupek i nie masz co się zamartwiać. Ale zastanawia mnie jedno - czy on wiedział że chorujesz na nerwicę? mój psycholog mówił, że nerwica to konflikt emocjonalny wewnątrz nas - jak walka świadomości z podświadomością. jedno mówi A, drugie mówi B. przez to organizm wariuje. wytwarzany jest kortyzol który bardzo negatywnie działa na odporność fizyczną, zachowanie, emocje. pewnie większość z nas by z tego wyszła raz-dwa, gdyby nie objawy somatyczne, które nas w kółko nakręcają... ja dziś w sumie miałem bardzo dobry dzień - humor i żadnych objawów oprócz ciągłego drżenia w stopach. cały czas staram się niwelować wpływ objawów na życie i raz wychodzi, raz nie. ale zauważyłem jedno - jeśli w ogóle się nie myśli, nie przypomina nawet *o, nie wyczuwam nerwicy w poblizu* to zaraz się pojawia :) a drugie co zauważyłem: jak coś nas boli, to się skupiamy na tym non stop, nawet jak nie boli. jak serce wali, to będziemy to sprawdzać nawet jak nie wali.
-
Cześć panie i panowie :) widzę że się forum rozhulało w posty i nowe *twarze*. ale smutno mi się zrobiło że nikt o mnie już nie pyta :P przepraszam że przestałem się udzielać, ale trzymam się zaleceń pani psycholog i nie czytam zbytnio objawów innych by sam się nie nakręcać. Ale nerwica jeszcze nie odeszła, cały czas dokucza sprawdzonymi metodami - budzę się w nocy, drżą mi nogi (stopy, łydki) i muszę częściej jeść, żeby nie pogłębiać uczucia nadpobudzenia czy niepokoju (a la hipoglikemia). Jestem po drugim spotkaniu z panią psycholog, szukamy w historii podświadomości przyczyn tego stanu i na razie żadnych wniosków pani doktor mi nie przedstawiła. ogólnie zeszły weekend był chyba najlepszym od pojawienia się nerwicy - po prostu nic mi nie było! i nawet spałem całą noc. po prostu w sobotę popracowałem fizycznie - uwierzyłem że mam siłę, do tego spotkanie towarzyskie i dzień zleciał bez pojawienia się objawów czy myśleniu o nich. i wtedy i niedziela spokojna. a od poniedziałku ponownie od nowa. Podejrzewam że powinienem spakować walizkę pieniędzy i pojechać na miesiąc na Bora Bora i tam odpocząć... tyle że nie mam walizki pieniędzy a i urlopu pewnie bym nie dostał :P czekam na badanie kontrolne klatki piersiowej jak na zbawienie bo mam nadzieję że mi lekarz znowu powie że wszystko jest w porządku i mi nerwica odpuści... czyli jeszcze 3 tyg
-
Witam wszystkich, lordmen dostał od pani psycholog zakaz czytania google o chorobach i forach o nerwicach - zaczynam psychoterapię. lordmen dostał od pana psychiatry przykaz o zwiększeniu dawki mozarinu i dodatkowo jakiś lek na lepszy sen - mozarin niby jeszcze nie zaczął działać w 100%. lordmen nie dotarł do lekarza rodzinnego gdyż kolejka była opóźniona o ponad godzinę więc zrezygnowałem... to tyle ode mnie :)
-
MAJKA, tak podejrzewam że głód pobudza mój organizm za mocno i wtedy nerwica dorzuca swoje... ale objawy bardzo pasują do tej hipoglikemii i się przez to nakręciłem (zwłaszcza że nie trzeba być cukrzykiem by to mieć). Badania cukru na czczo miałem dobre (i na początku grudnia i w lutym), cholesterol w normie ale jak sięgam pamięcią, na jesień mi się coś takiego zaczęło dziać, przed nawrotem nerwicy... ale i na jesień miałem już dużo stresu więc i może przez to się wszystko zaczęło narzucać... kupowałem sobie batonik i przechodziło. Ale jak doszło drżenie, wybuchowość (sam się niekiedy zacząłem zastanawiać, po co się tak wkurzyłem) i ta właśnie.. dezorientacja, drżenie ciała - objawy jak to nazwałem wypicia mocnej kawy i dwóch piw, przelało to limit normalności i przerodziło się w nerwicę. Lekarka która mi patrzyła na wyniki krwi tłumaczyła, że stres nawarstwił mi się na jesień i po pewnym czasie eksplodował - nie w trakcie epicentrum nerwów, ale jak już organizm nie potrafił się zresetować. A ja wcale nie pomagałem mu... wyjazdy służbowe, dużo stresu w pracy (pracuję na 100%, chcę by wszystko zawsze grało ale niestety współpracuję z kimś, kto jest niereformowalny i wiecznie przez niego są problemy), ciągle w biegu, brak sportu... po pracy wracałem i siadałem przed kompem i to pograłem, to pooglądałem... zero wyluzowania. Mozarin na pewno założył na mnie blokadę - nie mam napadów paniki, nie szaleję zamknięty w sobie, nie mam ochoty uciec z pracy do domu bo coś mnie boli czy czuję się źle. Na pewno jest lepiej ale to nie jest jeszcze to, a miesiąc brania minął. Wczoraj miałem epizod, że właśnie znowu miałem tą a la hipoglikemie a nie miałem nic do jedzenia to do obiadu się męczyłem. Po obiedzie mi nie przechodziło i dalej cały spięty byłem. Wziąłem abofam i po 30 min wszytko puściło... Co do serducha - miałem robione ekg podczas ataków 2 lata temu i echo - nic nie wykazało. Do tego echo serca też ok, ale dowiedziałem się że mam zastawkę dwupłatkową (normalnie ma się 3 ale normalnie się z tym podobno żyje). Oczywiście wyczytałem, że jakieś pojedyncze arytmie nie są groźne... dopiero jak zaczynają się pojawiać często, długo i bez powodów to trzeba się martwić. Ale dla świętego spokoju też jutro o tym opowiem lekarce A maraton udało mi się tak zaplanować na fuksie, bo pani psycholog zwolniło się miejsce i idealnie zadzwoniłem - czyli czekam tylko od poniedziałku. A pozostałe to po prostu chciałem połączyć w jeden dzień, by tylko jeden dzień wziąć wolne w pracy.
-
Witam wszystkich :) Widzę że mi panie łatkę już dokleiły wrażlicowca :) Ja nie mam problemów z jazdą autem... może dlatego że to lubię? i nie boję się jeździć? może to to samo jak z mierzeniem ciśnieniomierzem? ja jak tylko pomyślę, czy by sobie nie zmierzyć ciśnienia, to zaraz czuję przed tym lęk - wszystko przez to, że widziałem co potrafi taki ciśnieniomierz pokazać... a Wy nie mieliście jakiś epizodów z jazdą autem? wypadek? świadek wypadku? atak lęku w aucie? może w tą stronę trzeba przeanalizować przyczynę lęku przed jazdą? Co do napadów leków lub pojawiania się objawów somatycznych - zauważyłem że najgorsze dni są gdy się nie wyśpię lub jak na coś niecierpliwe czekam (przed wyjazdem, przed załatwieniem czegoś ważnego). Stres związany z rozprawą sądową to nic innego jak podświadome nakręcanie się... my nakręcamy się potrójnie i dlatego szalejemy :/ Jutro mam turnee po lekarzach - psycholog (ponownie zaczynam psychoterapię), psychiatra (chyba będę musiał zwiększyć dawkę mozarinu bo zauważyłem że stoję z psychiką w tym samym miejscu od 2tyg) i do tego lekarza rodzinnego odwiedzę. Nie ustąpiły mi objawy hipoglikemii (choć nie wykluczam że sam sobie ją wmówiłem i teraz nerwica mnie tym męczy), dalej się przebudzam w nocy koło 2-3 (raz się uda od razu zasnąć, raz znowu zaczynam drżeć. z zasypianiem bez problemu - jak dziecko) - będę lobbował o wykonanie mi badań pod kątem hipoglikemii.... ale zauważyłem kolejny dziwny objaw - jak się kładę do łóżka, to serce wpada mi w chwilową arytmię. Myślałem że to jednorazowe było po biegunce ale raz dziennie jak się kładę tak się dzieje... nie odczuwam żadnych przykrości z tego powodu oprócz czucia nieregularnego, mocnego bicia... może to przewrażliwienie ale tego wcześniej nie odczuwałem.... w zeszłym roku miałem pojedyncze potknięcia (nawet kilka razy dziennie) ale po wyjściu z nerwicy nic się takiego nie pojawiało... może mi zrobią od razu EKG... ale pogoda nie sprzyja na dobre samopoczucie! wczoraj i dziś kilka osób z pracy i rodziny skarży się na bóle głowy, wymioty, osłabienie... więc trzymajcie się moje drogie panie :)
-
Mrowienia i dygotania też mogą być od niskiego poziomu elektrolitów (magnez, potas). Ostatnio miałem biegunkę przez 2 dni to i raz mi serce przez 10 sek wpadło w arytmię leżąc na łóżku - taka arytmia w normalnym ciele o normalnej psychice by była nie do odczucia... ja miałem pierwszy raz w życiu coś takiego i już szczerze mówiąc się nakręciłem... ale przeczytałem o przyczynach i właśnie często występuje po biegunkach więc przeszło mi... ja sam po sobie widzę, że jak zaczynam się wsłuchiwać w siebie to i serce mi szybciej bije, to i niepokój lekki się pojawia, to i niepewność stawiania kroków. A wystarczy, że przez parę chwil skupię się na czymś innym i serce się uspokaja i cała reszta też. Co do bóli - może masz Beata rację - może wszedł mi nerwoból albo mam tak napięte mięśnie międzyżebrowe, że gdy tylko się je rozciąga - zaczynają boleć. Co do lekarzy - gdzieś słyszałem całkiem niedawno, że bardzo dużo lekarzy jedzie na mocnych psychotropach, epifedrynach itp. bo by nie dali rady. Stres na SORze, operacje itp są chyba wystarczające by wyniszczyć zdrowie takich lekarzy (zwłaszcza młodszych). Starzy przyzwyczajeni wyjadacze to są już wyluzowani gracze :) Ja pamiętam że też wmawiałem sobie raka mózgu (bo mnie bolała głowa jak się budziłem), cukrzyce itp... najgorsze jest właśnie te czytanie objawów chorób i nieświadome przenoszenie ich pod swoją skórę... wszyscy jesteśmy tego świadomi, wszyscy myślimy że to już nas nie dotyczy, ale wystarczy bodziec w postaci bólu, zachwiania, kołatania serca... i wszystko zapominamy :(
-
Porozmawiam z psychiatra o tym leku i o tym objawie pobolewania klatki przy podnoszeniu czegos ciezszego i przy wyginaniu sie... Rok temu mialem niedlugo po tych bolach mialem RTG i wszystko niby w porzadku bylo... wczoraj abofam moze troche zmniejszyl uczucie dusznosci ale bol przy ruchu pozostal... I ma prosbe Beaty, nie napisze co mi bylo ;)
-
Pamietam ze w zeszlym roku tez mnie bolala klatka juz po braniu mozarinu... wiec byc moze to samo. Moze byc to spowodowane tez tym, ze operacja dotyczyla klatki... i teraz to odczuwam bardziej przy nerwicy. Moge Wam powiedziec co mialem operowane ale nie chcialbym by ktos sie zaczal marwic o siebie ze moze cos podobnego ma jak ja mialem...
-
Witajcie.... co u mnie? A w kratkę... cały tydzień w sumie było ok - idąc waszą radą bym sobie nie wmawiał hipoglikemii. Jednakże objawy wypicia mocnej kawy z niepokojem i drżeniem cały czas się pojawiały i dopiero porządne najedzenie się pomaga - czas występowania objawów również o tych samych godzinach... chyba trzeba się z tym nauczyć żyć Natomiast znowu mi się od wczoraj pojawił ból w klatce po wysiłku albo po jakimś dziwnym wygięciu się... ból może za mocne słowo - bardziej pobolewanie, rozsadzanie od środka, trochę wyżej od centralnego punktu klatki... i do tego wróciły duszności z problemem wzięcia głębokiego oddechu. Dodam że rok temu też miałem takie bóle, ale po jakimś czasie minęły jak się podleczyłem psychicznie, natomiast przed operacją miałem podobne bóle bez konkretnej przyczyny i pomagał mi wtedy właśnie manti na zgagę, choć typowych objawów na zgagę nie miałem... żadnej kwasoty, pieczenia czy zapachów z buzi... tylko ten dławiący ból. Dlatego wziąłem teraz abofam by się odprężyć i sprawdzić czy to minie. Jeśli nie, to spróbuje z manti. Jeśli to nie pomoże... to nie wiem już co robić W środę mam psychiatrę, zdjęcie RTG za miesiąc... Przez ten ból tylko się nakręcam znowu wmawiając sobie choroby... ale jeśli wyniki krwi dobre były, lekarka mnie wtedy też osłuchała, drżenia są mniejsze, echo serca, spirometria i usg klatki piersiowej miałem robione 2 lata temu przed operacją i było ok (okazało się że mam zastawkę dwupłatkową ale z tym się normalnie żyje) to co może być nie tak... na różnych stronach, wymieniających 25 powodów bólów w klatce, zawsze jednymi z ostatnimi są podłoża psychogenne...: *Przyczyny psychogenne Pojawić może się w przebiegu nerwicy, depresji czy lęku panicznego. Ból może być umiejscowiony w każdej części klatki piersiowej. Częstą lokalizację stanowi lewa okolica podsutkowa. Ból zwykle nie promieniuje i ma charakter ciągły, kłujący, tępy. Może naśladować ból dławicowy, ale utrzymuje się z reguły przez kilka godzin lub kilka dni. Nasila się przy zmęczeniu i napięciu emocjonalnym. Objawy towarzyszące: duszność, łatwe męczenie się, kołatanie serca. Pochodzenie bólu jako psychogenne zwykle rozważa się na sam koniec diagnostyki, po wykluczeniu innych przyczyn.* ehhh... proszę niech mi ktoś z Was powie że jestem głupi i się niepotrzebnie wkręcam
-
Witam wszystkich jeszcze czytających :) Beato, nerwica na pewno wróciła ale po prostu szukam powodów jej powrotu. Ale macie rację - za bardzo chyba się w tą hipoglikemie się wczytałem. Wczoraj starałem się jeść w małych odstępach czasowych, jadłem jabłka, piłem soki a czułem się fatalnie - znowu spięcie, drżenia mięśni i mega osłabienie jakby w klatce... a wystarczyło przejść się na spacer i prawie nic już nie odczuwałem... dziś podobnie - od rana serce po śniadaniu znowu zaczęło walić, w kościele waliło, a po powrocie i zajęcie się przyjemnościami - wszystko puściło... podejrzewam wpływ pogody - jest tragiczna. Mama bardzo odczuwa migotania a ojciec normalnie biorący leki na nadciśnienie miał dziś ciśnienie 100/70 a co u Was? też odczuwacie zmianę pogody?
-
Nie no nie panikuje ani tam się nie przejąłem tym wielce... po prostu muszę czekać na poprawę zdrowia i tyle... może podświadomie cały czas gdzieś tam się nakręcam i przez to są te problemy z drżeniami i ogłupieniami w nocy i za dnia. A teraz wmawiając sobie hipoglikemię może tylko dorzuciłem koksu do pieca nerwicy :) ale faktem jest, że moje objawy już wcześniej (przed nerwicą) mogłyby wskazywać na tą hipoglikemię ale cóż... czy Twoja mama uprawia jakiś sport? gdzieś wyczytałem że najlepszym na tą hipoglikiemie sok jabłkowy jest najlepszy, potwierdzasz to?
-
Dodam że w sumie zaczęło mi się to na jesień chyba bo koło 13 zawsze musiałem sobie coś kupić z automatu jakiś batonik czy cuś bo się głodny o tej godzinie robiłem. I w sumie od tego się zaczęło powrót do nerwicy chyba bo zacząłem myśleć czemu się dziwnie czuję, zacząłem sobie wkręcać już pierwsze choroby, później doszło drżenie nogi, jedno potknięcie serca, zaczęły się pierwsze problemy ze snem i chyba znowu przegrzałem tym organizm... ma to logiczny sens ale czy to jest to? zobaczymy :)
-
Dziękuje Anno za opis, jako nerwicowiec już poczytałem o tej hipoglikemii :) moja lekarz zakładowa powiedziała że to bardzo prawdopodobne że to mam słuchając moich objawów i powiedziała żebym nie robił żadnych testów jeszcze tylko po prostu zmienił dietę i poczekał na rezultaty. Wie że jestem chory na nerwicę dlatego podejrzewa że się to w tym momencie nakładają na siebie. Stres + niewyspanie (od początku brania mozarinu bardzo słabo spałem) + mozarin (mógł/może jeszcze pogłębiać objawy) + brak ruchu (oprócz w pracy) bo bolało wszystko + bardzo anemiczne jedzenie (śniadań wcale nie jadłem bo się kiepsko czułem z rana) a później nadrabianie obiadem i kolacją mógł mi rozregulować układ trawienny i trzustkę. Muszę zacząć dietę, więcej ruchu/ćwiczeń mięśni i się wysypiać i wtedy zobaczymy czy objawy stracą na mocy. A Twoja mama długo to ma? Da się to pokonać w 100%?
-
SHAE - czy w związku z hipoglikemią miałaś jakieś problemy ze snem? W sensie przebudzanie się i takie drżenie ciała, niepokój itp? Bo dziś się znowu przebudziłem, podrżałem i po 20 min znowu zasnąłem ale odczuwałem również wtedy mocny głód... Nie wiem czemu się to pojawiło, gdyż ostatnimi czasy miałem z tym już spokój, podejrzewam, że jeśli to hipoglikemia to: - albo miałem już dużą przerwę w jedzeniu (zjadłem o 19 dosyć dużo a przebudziłem się o 1 w nocy) - albo dodatkowo przez stres, który wczoraj miałem bo się wkurzyłem na kumpla z roboty Przeczytałem właśnie że objawem hipoglikemii jest właśnie przerywany sen i mrowienia/drżenia... staram się jeść teraz mniej i częściej i naprawdę nie mam teraz takich odrealnień, podniecenia, nerwowości między posiłkami..
-
SHAE - powiem Ci że mnie naprowadziłaś na możliwą przyczynę moich części objawów. Mianowicie zawsze koło 13-14 robie się głodny, zaczynam drżeć i czuję się jak po piwach i kawie. Tak samo koło 18-19. I analizując sobie Twoją hipoglikemie reaktywną doszedłem do wniosku że też to prawdopodobnie mam! Mój dzień pod względem jedzenia, zawsze jest ten sam - śniadanie 10:00, obiad 15:30, kolacja 19-20. I wygląda na to że jest to związek z porami występowania! Zawsze koło 3-4h po posiłku zaczynam się inaczej czuć co jest jednym z objawów tej hipoglikemii! A jak zjem coś sobie o 12-13 (jabłko, batonik, cokolwiek) - jest spokój! Zaczęło się to na początku roku, gdzie cała jesień dla mnie to było dużo pracy, dużo podróży służbowych, mało odpoczynku i jedzenie w biegu. Jest to jak najbardziej możliwa przyczyna rozregulowania układu trawienia - przez co mogła się pojawić hipoglikemia, która mnie tak nakręcała, że mogła doprowadzić do nawrotu nerwicy - moja lekarz zakładowa to potwierdziła. O cukrzycy nie ma mowy bo i w grudniu i w teraz w lutym poziom cukru mam miałem ok... ale na czczo. Jestem ciekaw jakby u mnie wyszła na krzywa cukrowa. Beata012 - nie ma związku danego leku z długością trwania spokoju. Przeszukiwałem wiele forów i nawroty nerwicy są często doświadczane. U mnie nerwica może być już zakorzeniona przez operację którą przeszedłem, tzw. nerwica pourazowa. Wszystko zależy od człowieka - ja mam nawroty prawdopodobnie z przepracowania i długiego stresu, które nakładały się z chorobami bliskich (zapalenie płuc i posocznica mojej 3-letniej chrześniaczki, migotania przedsionków mamy, mdlenia dziewczyny). Jestem uczuciowym facetem który się wszystkim i wszystkimi przejmuję... po prostu muszę prawdopodobnie wrócić do psychoterapii by nie dopuścić powrotu do nerwicy w przyszłości Ale moje 8 i 10 miesięcy spokoju po mozarinie są w 99% wolne od lęków, napadów - po prostu jestem wtedy okazem zdrowia. A czytając posty wielu z Was, z nerwicą zmagacie się kilka miesięcy czy lat - bez pozytywnych rezultatów w dłuższych okresach. Obecnie nic mi nie jest, mam uśmiech na twarzy, humor i nawet chwili zawahań czy obaw że coś mi jest..., ba, nawet całą noc przespałem! (nie mówiąc o głodzie gdzie prawdopodobnie pokazuje się ta hipoglikemia) minęło 3 tyg od brania mozarinu pozdrawiam wszystkich
-
Już jestem, już piszę, już odpisuję :) BEATA012 - mozarin rozkręca się od 3 tyg - tak mi mówił psychiatra, lekarz rodzinny, tak też wyczytałem na forach o tym leku (ale są i głosy że i do 3 miesięcy trzeba czekać na efekty). Dziś mija właśnie moje 3 tyg i w sumie dziś jest pierwszy dzień od 3 tyg gdzie było ogólnie ok. Lekko mnie pobolała głowa koło południa ale dziś była taka pogoda że rano słońce a później śnieg z deszczem... pewnie przez to pobolewała. Ale praktycznie nie miałem żadnych objawów nerwicy :) To jest mój trzeci epizod nerwicy i za każdym razem biorę mozarin 10mg. I za każdym razem właśnie mniej więcej 2-3 tyg czekałem na efekty a później było tylko lepiej aż w końcu po 3-4 miesiącach odstawiałem lek (spokój miałem na mniej więcej 8 i 10 miesięcy). Obecnie mam brać rok. Musisz się jednak przygotować na skutki uboczne... w pierwszym tyg brania jest możliwość pogorszenia stanu nerwicowego - przez to psychiatra mi od razu abofam przepisał i nim sobie radziłem. Drugi tydzień bez abofamu ale jeszcze pięknie nie było. Trzeci tydzień to raczej normowanie i wracanie na dobre tory. Do tego możliwe skutki uboczne mozarinu (w ulotce są wypisane). Ja miałem w pierwszym tyg (biorąc pod uwagę że przed wzięciem mozarinu ich nie było): - złe samopoczucie (odrealnienie, ogłupienie, osłupienie) - pogorszenia lęków - katar (przezroczysty) - zmniejszenie apetytu - suchość w ustach - zwiększone pocenie (choć i same nerwica daje takie objawy) - osłabienie popędu sexualnego - drżenie i mrowienie (choć i same nerwica daje takie objawy) - bezsenność lub płytkie sny Niestety może tego być więcej ale tak jak mówiłem, najgorzej pierwszy tydzień... dlatego tabletka abofamu dziennie i czekało się na efekty... jest też możliwość działania na zasadzie 2 kroki do przodu, jeden do tyłu. Dużo studiowałem internetu i lek jest oceniany tak na 7/10 - są lepsze leki ale to wszystko zależy od nas samych i naszej odporności na lek. Mi dwa razy pomógł i dlatego nie prosiłem o zmianę... cenowo też nie jest zły bo za 28tabletek 10mg płaciłem 30zł? Miejmy nadzieję że to już prosta do wyjścia z tej udręki :)
-
GABBIB - ciekawi mi jak żyjesz przez te 5 lat. Brałaś leki przez pół roku i dlaczego przestałaś? Jak sobie radzisz z nerwicą? Bo ja po pół roku brania leków miałem później kilka miesięcy bez żadnych epizodów nerwicy i bez leków. Ale to już drugi raz wróciło do mnie... Masz okresy nerwicowe lepsze i gorsze? Czy stale odczuwasz nerwicę? Jeśli chodzi o napięcie to możesz sprawdzić sobie poziom magnezu (ale chyba tylko prywatnie można to zrobić - ja zapłaciłem 14zł za badanie z krwi). Ale przypomnij sobie, czy przypadkiem nie czytałaś albo nie słyszałaś o tym że broda może drętwieć :). Może podpowiedziałaś nerwicy nowy objaw, który teraz wykorzystuje ;) ANNA42 - mi też ten palec ucieka na kark ale robię to tylko w czasie już kryzysu... ciśnieniomierz to nagorszy pobudzacz nerwicy... zamiast uspokoić to jeszcze pogorsza niestety. Dlatego nie mierzę już wcale... Obecnie dokuczają mi spięte i drżące mięśnie oraz jak zgłodnieję zaczynam się czuć jakbym wypił duszkiem piwo i popił mocną kawą. Uczucie takiego pijanego pobudzenia :P
-
Co do duszności - pierwszy raz mam je (w mojej trzykrotnej karierze nerwicowej). Jak zrobiłem sobie morfologie i się okazało że wszystko ok, a do tego mama mi opowiedziała że brachol też miał takie duszności jak był przed maturą - uspokoiłem się pod tym względem i jakoś duszności nie są dla mnie już problemem... gorzej z tymi bólami gdyż moja operacja była właśnie związana z klatką piersiową... i zawsze mnie to przeraża czy coś się nie dzieje znowu w środku, albo się coś nie pojawiło w następstwie operacji... badanie RTG mam kontrolne na koniec marca dopiero... choć i przypominam sobie że rok temu jak miałem etap nerwicy też mnie klatka w podobny sposób bolała... ale miałem jakoś w tym czasie badanie kontrolne i RTG nic nie wykazało a jak tylko nerwica straciła na mocy to i objaw zniknął...
-
Madzia - czy Tobie lekarz kazał odstawić leki z Polski i przepisał inne czy w ogóle kazał Ci odstawić? Jeśli zmieniłaś lek to prawdopodobnie skutek uboczny odstawienia poprzedniego i dodatkowy skutek uboczny nowego - na początku brania jest duże prawdopodobieństwo że objawy się pogłębią... ale nie jestem lekarzem ani nie pokonałem nerwicy żeby móc doradzać w tej kwestii... Anna - spokój bije z moich postów? hehe szkoda że nie zawsze tak jest w mojej głowie :) Od wczoraj zaczęła mnie boleć klatka piersiowa - ale tylko gdy ją ściskam albo chcę się rozprostować. Gdy się nie ruszam albo wykonuję inne ruchy - nie czuję jej. Czyli pewnie z mięśniem jakimś się będę teraz borykał... oczywiście szybka analiza nerwicowca: - od 2 tyg mam pojedyncze pokasływanie (nerwicowe) - od tyg problem z wzięciem pełnego oddechu Czyli pewnie nadwyrężyłem jakiś mięsień pod mostkiem... ktoś coś podobnego miał?