Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Pika

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Pika

  1. Witam, tu Pika. Tak jak poprzedniczka napisała, Nie chodzi o przerwanie ataku, bo narazie to mi się udaje próbą Valsavy i zimna woda. Chodzi o to , żeby się tego pozbyć , bo od tego mam lęk i chyba juz nerwice, tak się panicznie tego boję i czekam na kolejny atak. Tak jak pisałam byłam nawet u psychiatry, ale się nie udało... Jeśli chodzi o tego bioenergo, to gdzie on przyjmuje, bo ja jestem z Pomorza i zresztą moja wiara nie bardzo mi na bioenergo pozwala... Jak myślicie czy ktoś może miał ablację na takie jak ja SVT, Czy to by pomoglo...
  2. Sorry Dokończę , bo mi się urwał napis. Na forum tez są osoby podzielone, czy to moje nadaje się na alacje czy nie.
  3. Bardzo Wam wszystkim dziękuję za odpowiedz, cieszę się, że ktoś się odezwał, bo nie mam z kim pogadac, znajomi mnie ignorują. Męczy mnie ta przypadłość już wiele lat, jestem po 40. Tak bardzo chciałabym się tego pozbyć. Magnez i potas biorę 3 razy po 2 już ponad dwa tygodnie i nic. Próbowałam nawet leczenia u psychiatry. 3 tygodnie temu dostałam asentre, myślałam , że umrę. Po 5 dniach strasznie skoczyło mi cisnienie i kardiolog kazał odstawić leki typu ssri. Wzięłabym każdą tabletkę , zęby się tego pozbyć. Nie wiem, czy długo jeszcze tak wytrzymam, po co żyć skoro cały czas tylko czekam na kołatanie. Tu na forum widze tez sa glosy podzielone czy to moje naf
  4. A jak wyleczyć się z lęku o serce, które codziennie daje w kość. Mam częstoskurcz nadkomorowy i codzienne kołatania doprowadziły mnie do kresu wytrzymałość, strasznie się tego boję, cały czas o tym myślę, masz jakieś rady?
  5. Czy ktoś życzliwy mógłby mi pomoc, bardzo proszę
  6. Pika

    Jak wyzej

    Czy ktoś mógłby mi pomoc, bardzo proszę
  7. Witam. Dosłownie kołatanie serca zrujnowało moje życie. Trwa już ponad 10 lat. Raz jest rzadziej , a nieraz codziennie. Ostatnio już nie mam na nie siły! Kołatanie dopada mnie codziennie po parę razy. Nie chce mi się już żyć, ile można to znosić, nic mnie już nie cieszy, myślę tylko o tym, kiedy to nadejdzie. A najgorsze jest to, ze jeden kardiolog mówi, ze to od nerwicy, inny wspominał cos o ablacji. Może zagląda na to forum kardiolog, który zna się na ablacji i powiedzilaby mi czy mój opis holtera sugeruje, ze ablacja wyzwoliłaby mnie od tego ciągłego leku o serce. Miałam holtera kilka razy, ale zawsze wtedy oczywiście czułam sie świetnie. Raz ostatnio udało się złapać. Przedstawiam opis * Pobudzenia komorowe- 1 para, Pobudzenia nadkomorowe - 14, w tym 1 SVT ( 8 pobudzeń). Wiem, ze sa osoby , które maja tego dużo więcej, ale mnie to meczy już tyle lat prawie codziennie, jeśli mam nerwice to własnie przez to. Czy to się nadaje na ablacje, czy ablacja by na to pomogła, Proszę o rade .
×