Skocz do zawartości
kardiolo.pl

ciassteczkowa

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Osiągnięcia ciassteczkowa

0

Reputacja

  1. Witajcie kochani piszę do was żadko ale staram się was często czytać. Kochani piszę do was z pytaniem, bo zastanawiam się czy jest osoba tutaj na forum która ma dziwne objawy. Tak dla przypomnienia, dokładnie rok temu operacja wymiany zastawki na biologiczna zastawkę aortalną. Ale przejdę do sedna sprawy, od października nasilały się pewne moje niedogodnienia związane z samopoczuciem oraz z zaslabnięciami, zawrotami głowy. Do października zawroty głowy były bardzo bardzo sporadycznie (może trzy razy, w tym pierwszy raz parę dni po operacji gdy już byłam w domu, zawroty głowy bardzo silne, cięzkość w utrzymaniu pionu, bełkotliwa mowa, zostałam wtedy zabrana do szpitala zrobiono tomografię i wyszłam do domu) potem spokój. W paździerwniku w pracy podczas gwałtownego podnoszenia segregatorów (tak segregatorow) zrobiło się mi cienmno przed oczami i zasłabłam, taki kilku sekundowy odlot, upadłam na kolana ale po kilkunastu minutach odzyskałam siły. Przez zasistniałą sytuację która mnie przestraszyła pojechałam do krakowa na echo serca, w badaniu wyszło ze zastawka śmiga, jedynie podwyższony jest gradient na zastawce, do tego serce hiperkinetyczne oraz poszerzona aorta wstępujaca. Wyniki w normie praktycznie usłyszałam że wszystko jest super. Uspokojona ucieszona wróciłam do domu, no ale parę dni później znowu to samo tylko już bez upadania na ziemię. Co się wtedy dzieje? okropne nagłe ni z gruchy ni z pietruchy zawroty głowy ale takie bardzo bardzo silne, takie które powodują że muszę się trzymać ściany i podtrzymujac się muszę się położyc, do tego bóle w klatce piersiowej, takie gniotąco piekące promieniują czasami do lewego ramienia, do tego cierpnący język. I może nie było by w tym nic dziwnego, bo niby każdemu może się zrobić slabo nawet całkiem zdrowej osobie, ale u mnie potrafi się tak dziać codziennie :( częstotliwość z miesiąca na miesiąc się zwiększa :( są to takie krótktrwałe odloty. Czy ktoś tak z was miewał? jak sobie radziliście? bo ja muszę się położyć i nogi do góry. Niepokoi mnie to bradzo, no ale z drugiej strony cztery miesiące temu było wszystko ok na echu, dlatego nie wiem czy to ja już tak wariuje? czy to stres?
  2. WSTANISLAW Dokładnie wyjąłeś mi te słowa z ust, chodzi mi o ostatnie Twoje zdanie *decycja zgody na operację należy do chorego* i taka jest prawda to Twój dziadek HQJWPBCQ1 musi się zdecydować sam na operację. Ja dodam jeszcze jedno z mojej strony, otoczenie zwłaszcza pokazujące w sposób oscentacyjny swoje przerażenie, powoduje że pacjent najbardziej zainteresowany się boi i rezygnuje z szansy na życie. Nie możecie go ani odwlekać od decyzji, ani namawiać to musi być jego samodzielna decyzja, bo to jego życie. Bardzo jest mi przykro ale muszę to powiedzieć, moim zdaniem Twoja babcia bardzo nieodpowiedzialnie się zachowuje odciągając swojego męża od decyzji o operacji, wiem ze go kocha i się boi ale tak robić nie powinna. Powinna go wspierać w walce o życie. Ja w dniu wypisu jak czekałam na wydanie recepty o której lekarz zapomniał mi dać, czekając w barku w szpitalu razem z mężem zostałam zaczepiona przez małżeństwo tak na oko mieli ponad 55 lat. Pan ten miotał się z myślami bo musiał się zdecydować na operację też zastaweczka, zapytał się mnie jak to jest. Ja mu powiedziałam że nie ma się czego bać, że moim zdaniem nie ma się nad czym zastanawiać bo jak kocha się życie to trzeba o to życie walczyć. Opowiedziałam mu jak to wyglądało od środka od dnia przyjęcia do szpitala do dnia wypisu, odpowiedziałam mu na każde nurtujące go pytanie i rozwiałam jego wątpliwości, a na koniec powiedziałam temu Panu że to tylko do niego należy decyzja nikt nie może go namawiać, nikt nie ma prawa go odwlekać od decyzji. Co zapamiętałam z tej lekcji również bardzo waznej dla mnie? Na początku gdy zaczęłam rozmawiać z tym Panem widziałam w jego oczach przerażenie, smutek, w oczach żony tego Pana widziałam przygnębienie. Gdy wychodzilismy razem z mężem z barku widziałam już w tych oczach może nie tyle siłę, ale chcęć walki i lekki uśmiech na jego twarzy. Nie wiem jak potoczyła się jego historia czy się zdecydował czy nie, ale chcę wierzyć w to że podjął najmądrzejsza decyzję i poderwał rękawicę do walki. Pozdrawiam
  3. W Krakowie wykonują operacje małoinwazyjne przez tętnicę udową wprowadza się zastawkę TAVI, wykonuje się też mini sternotomie czyli nacięcie częściowe mostka tak na ok 9-10cm lub normalne nacięcie mostka, lub cięcie boczne między żebrami. W innych szpitalach kardiochirurgicznych też wykonują takie operacje. Ja miałam mini sternotomie wykonaną w Krakowie przez doktora Sobczyńskiego (wspaniały lekarz), Szczęśliwa też na pewno to potwierdzi bo jej męża też ten doktor operował. Ja leżałam na sali pooperacyjnej z kobietą która miała o ile dobrze pamiętam 86lat i znosiła to bardzo dobrze. Ogólnie średnia wieku na oddziale pooperacyjnym to ok 70 lat, więc twój dziadek nie byłby wyjątkiem. Każda operacja na sercu wiąże się z ryzykiem, oczywiście większe jest u osób starszych no ale nie oszukujmy się wiek 69lat to nie jest jeszcze stary człowiek, facet w kwiecie wieku, co nie zmienia faktu że i u osób młodszych takich jak ja (26lat) i dostałam krotoku pod sercem po operacji bo mi żyłka pękła, ale żyję i mam się swietnie. Ja podam przykład mojej rodziny, nie chcę cię oczywiście namawiać ani nic, chcę ci coś uświadomić. Ja przez brak odwagi i brak decyzji o operacji straciłam 3 bardzo mi bliskie osoby, mój dziadek zmarł bo nie poddał się operacji tętniaka aorty brzusznej (żył z tętniakiem 12 lat, aż w końcu pękł, całkiem śmiało mogło by go nie być z nami już 12 lat wcześniej, ale całkiem śmiało mógłby dożyć sędziwego wieku), moja babcia wrodzona wada zastawki aortalnej niedomykalność oraz dwupłatkowość też nie poddała się operacji zmarła rok po tym jak odmówiła operacji, i w końcu mój tato kardiomiopatia rozstrzeniowa frakcja wyrzutowa 15% i oczekiwanie na przeszczep serca, pól roku po diagnozie i wpisaniu na listę oczekujących telefon że jest serce, tato się przestraszył odmówił, to był maj 2010roku, a 30.10.2010 roku tato zmarł po prawie miesięcznej śpiączce. I ja po tych wszystkich przeżyciach wiedząc że jestem chora na serce, gdy doktor Sobczyński (człowiek o wielkim sercu i świetny fachowiec, z całego serca będę go polecać i to całe zycie powtarzać do znudzenia) powiedział że muszę się zastanowić, decyzja była natychmiastowa moja, tak Panie doktorze proszę wypisać kwestionariusz decyduje się na operacje.
  4. PACJENTKA00 Nie mam w zwyczaju owijać w bawełnę, więc napiszę prosto z mostu. Tak taniego chwytu marketingowego dawno nie widziałam, a jest ich sporo. Żerowanie na czyjejś chorobie jest wstrętne. Cudowne ratujące alarmiki istnieją od dawna, więc ameryki nie odkryłaś, wiem chcesz zarobić no ale sorry nie żyjemy 100 lat za murzynami (nie obrażając nikogo) żeby o takich cudach pisać. Zwłaszcza że kardiolodzy i kardiochirurdzy sami uważają te bajery za wyłudzenie pieniędzy. Wiem bo mój ojciec 5 lat wstecz też chciał się nabrać na takie bajerki, ale kardiolog mu to skutecznie wybił z głowy. Powodzenia w biznesie Nie dajcie się nabrać
  5. ASTRAROTH Kochana przeczytałam teraz o Twoim uczuleniu na nikiel, ja właśnie mam ten problem bo okazało się po operacji, że jestem na drut uczulona (drut scalający mostek) mają zamiar mi go na początku czerwca usuwać bo moja rana goi się i podchodzi wodą z krwią, po czym pęka to i się goi i tak w kółko. Jestem ciekawa jak wygląda sprawa po usunięciu druta, czy może ktoś cokolwiek napisać na ten temat? Kolejne pytanie już do wszystkich, czy normalne jest to że serce mimo brania betablokerów bije bardzo mocno (szybciej swoją drogą ale nie tak szybko jak bez betablokera, ale mocno), odczuwam je bardzo silnie podczas spoczynku jak leżę, bez względu na to w jakiej pozycji (tzn na lewym boku dłużej niż parę minut nie uleżę bo mnie męczy) ale nawet na plecach i na prawym boku, przez to bardzo źle sypiam. Jak leżę na plecach i przykryję się kołdrą to widzę ruchy kołdry, tak jakby biła razem ze mną. Cały czas czuję jak to serducho wali, gdy siedzę najbardziej czuję pod mostkiem aż do gardła. Dodam że hormony tarczycy mam w normie i pod kontrolą. Dodam że kiedyś miałam stwierdzone okresowe tachykardie zatokowe (faktycznie puls mi potrafi mi skoczyć w spoczynku do 150-170, ale nie wpadam w panikę bo kiedyś też tak miałam), ciśnienie mam zawsze dość niskie.
  6. Witaj, najbardziej boję się że się nie obudzę, to mnie przeraża tak że nie mogę jeść. Niestety nie mam pojęcia kto robił mi echo, to był taki wysoki przsiwawy młody lekarz (przystojny) ale nie wiem jak miał na nazwisko to wszystko było tak szybko że nie zauważyłam plakietki. W echu wyszło całkiem co innego w sensie dodatkowo że ta aorta jest poszerzona i mogłaby się rozwarstwić w przyszłości, o czym tutaj nikt nic nie mówił. Byłam na wizycie bardzo długo, bardzo długo z kardiologiem dr Sobczynski dyskutował, zostałam chyba tak pierwszy raz dokładnie przebadna co mnie ucieszyło że z takim sercem do mnie podeszli. Tak dostałam nr telefonu do dr Sobczynskiego, prosił bym odezwała się rano przed 9 o termin bo miał mi ustalić i zadzwoniłam, i wszystko już wiem. Z jednej strony ciesze się ze już wnet będize po wszystkim, a z drugiej to będzie bardzo ciężki dla mnie miesiąc, bo przeraźliwie się boje.
  7. Witajcie, jestem już po wizycie u dr Sobczynskiego, faktycznie ludzki ten lekarz, wszystko mi wytlumaczył, choć o połowę rzeczy zapomniałam wypytać. Okazało się że moje wyniki z Sącza są beznadziejne bo nieczytelne, więc dr Sobczyński wziął mnie na konsultację do kardiologa i tam zrobiono mi echo i dokładnie oni wpatrywali się w ekranik. Wniosek jest następujący że absolutnie nie mogę zajść w ciąże przed zabiegiem, ponieważ moja aorta dokładnie łuk jest nadwerężony i może się rozwarstwić, ogólnie okazało się że wcale nie mam umiarkowanej tej wady tylko jest już na pograniczu przymusu operacji. Także nie było na co czekać, zdecydowaliśmy że będzie to zastawka biologiczna, termin operacji dziś został mi wyznaczony czyli 16 marca (przyjęcie) a zabieg pewnie 17 marca, strasznie szybko. I powiem szczerze że mimo że ufam temu lekarzowi to jestem przerażona, boję się strasznie, boję się że się nie obudzę :( Boże jestem tak przerażona :( w domu udaję że jestem silna ale jestem przerażona
  8. Witam serdecznie, jestem mam wadę wrodzoną serca (dwudzielna wada zastawki aortalnej). Od dziecka do 18 roku życia byłam leczona w szpitalu uniwersyteckim w Krakowie Prokocimiu. Mówiono że przed 18 rokiem życia będzie potrzebny zabieg wymiany zastawki, ponieważ charakteryzuje się ona też niedomykalnością i pogrubieniem, ale niestety zmienił mi się lekarz i tak pozostawiono mnie aż do 18stki, po czym odesłano mnie do Jana Pawła na Prądnicką i dalej to pozostawiono. Ze względu na wyjazd za granicę przez pewnien czas nie byłam u lekarza dokładnie od 2009 do 2012 nie byłam u lekarza. W 2012 roku poszłam na kontrolę do kardiologa u mnie w Nowym Sączu, zrobiła mi echo serca i powiedziała że przed ewentualną ciążą trzeba echo powtórzyć by się upewnić czy nie bedzie potrzebny zabieg a potem ciąża. Na samym dole przedstawię wynik z 2012roku, dla porównania z wczorajszym echem. Bardzo szybko się męczę, wyjście na drugie piętro jest ciężkie i muszę sobie robić przerwy. W trzech króli wylądowałam w szpitalu ponieważ po przebytej grypie bardzo źle się poczułam, miałam niesamowicie szybkie bicie serca miałam wrażenie że mi wypadnie z klatki, do tego ból w klatce ucisk, oraz pieczenie klatki z mrowieniem klatki aż do końców paluszków u rąk. Przestraszyłam się i pojechałam na własną rękę do szpitala, po paru godzinach przyjął mnie lekarz zrobił ekg i krwi, ale tak naprawdę nic nie wyszło dali mi wzmacniające kroplówki i wypuszczono do domu, bez żadnej diagnozy. Po tej sytuacji wybrałam się znowu do kadriologa prywatnie, ponieważ chcielibyśmy sie z mężem starać o dziecko. Przepisała mi doktorka metocard bo mi bardzo mocno wali serce, ogólnie nie mogę spać na lewym boku od pewnego czasu, a bicie serca czuję cały czas bardzo mocno, wali mi dosłownie od szyi do brzucha cały czas to czuję. Wczoraj zrobiono mi echo serca przy czym powiedziała mi doktorka że strasznie dalej mi wali to tak serce że ciężko jej to echo zrobić, mówię jej że zażywam lekarstwa zgodnie z zaleceniami czyli metocard rano pół i wieczorem pół, a doktorka że no strasznie mocno bije, ale nic nie zmieniła w zaleceniach, a ja dalej spać nie mogę na boku, już wręcz ciężko mi usnąć na plecach bo czuje to serce jak wali i dudni. Mówię jej że chcemy mieć dziecko (przedstawię to co dam radę odczytać z jej pisma tutaj echo dla porównania z tym z 2012). Mówi mi że tragedii nie ma, no ale przy ciąży moze byc gorzej, że ona sama nie wie czy mam się starać, bo ona nie wie, czy jechać do kardiochirurga bo ona nie wie, mówi że *moznaby bylo wymienić, no ale czy trzeba? no ale w ciąży będzie problem, no ale rodzą z tym, no ale jak się pogorszy to co pani zrobi?? * no i takie gadanie, dostałam skierowanie oczywiście do prywatnej kliniki w krakowie, na którą mnie oczywiście nie stać, dlatego piszę do was może wy mi jakoś opiszecie te wyniki echo, bo ja sama się pogubiłam w tym wszystkim. Nie wiem czy mogę się starać o dziecko, czy czekać już sama nie wiem na co? na zabieg? na pogorszenie? Już mnie to męczy, wiecznie się męczę, wiecznie nie daje wydolnościowo radę, na rower nie pójdę bo się męczę, szybki spracer się męczę, w góry nie pójdę bo nie mam siły, dobiec do autobusu dobiegnę ale oddech i serce potem się uspokaja przez 15minut, co to za życie? Przedstawię wam moje wyniki echo z 2012r może pomożecie: Pomiary: Aorta: opuszka 26mm, wstępujaca 40mm, łuk 25mm, lewy przedsionek 25mm Lewa komora rozkurcz 39mm Prawa komora rozkurcz 26mm EF 70% Zastawka aortalna Vmax 324cm/s, Pmax 42, P mean 23 Zastawka pnia płucnego Vmax 86 czas ACT 125ms Wniosek: Wielkość jam komór serca niepowiększona, kurczliwość odcinkowa i globalna LK prawidłowa, zachowana EF 70% Zastawka mitralna o prawidłowej ruchomości z nieco pogrubiałą częścią przedstawioną pierścienia w części A1 i P1, bez cech wady. Zastawka aortalna dwupłatkowa o pogrubiałych brzeżnie płatkach, obecny gradient na zastawce Vmax 324, P max 42, P mean 23 co odpowiada umiarkowanej stenozie aortalnej z obecną umiarkowaną falą zwrotną niedomykalnosci aortalnej, ekscentryczną po przednim płatku zastawki mitralnej, stosunkowo wąską o zasięgu III/IV Prędkość końcowo rozkurczowa w aorcie zstępującej 15,8cm/s co odpowiada fali zwrotnej aortalnej umiarkowanej. Łagodnie poszerzona aorta wstępująca w dalszej części 40mm, opuszka 26mm. Wyniki echo z 2015 z wczoraj Wielkość jam serca w normie. Grubość mieśnia oraz kurczliwość prawidłowa. EF 70% HC 45/35mm Aorta wstępująca 39mm, pierścień aorty 27mm, łuk 25mm LP30, PK24 Zastawka aortalna dwupłatkowa, zwłóknienie - cechy stenozy aortalnej 56/37 mmHg, Fala zwrotna aortalna II/III. PHT 430 Jestem na jutro umówiona na wizytę u dr Sobczyńskiego, w unicardii. Bardzo bym chciała się dowiedzieć jutro czy mogę już starać się o dziecko, czy jednak wcześniej zabieg wymiany zastawki. Boję się że znowu pozostawi się mnie samej sobie z decyzją na czekanie nie wiadomo na co, tak jak usłyszałam u siebie u kardiologa że kobiety z tym rodzą no ale może się w ciązy pogorszyć i to będzie zagrażać dziecku. Potrzebuję konkretów, jestem już bardzo zmęczona, chcę żyć normalnie.
  9. Witajcie, przepraszam że tak długo czekaliście na wiadomość ode mnie. Zarobiona jestem. Więc tak jutro jadę do Krakowa na wizytę do dr Sobczyńskiego, ufam że jest to świetny specjalista, z resztą oczytałam się tu na tym forum bardzo dużo dobrych opinii. Mam nadzieję że jutro dowiem się czegoś konkretnego zwłaszcza że nie wiem czy to efekt nerwów ale się gorzej czuję, tak jakość hmm ciężko, nie wiem czy to możliwe ale czy serce może normalnie boleć? Ja czuję jakbym miała jakieś dziwne szarpania serca i tak jakby mi ktoś butem stał na sercu. Ale to chyba nerwy. Ostatnio to też nie mogę spać bo normalnie w gardle czuję jak mi bije normalnie serce. Chciałabym się dowiedzieć jutro konkretnych rzeczy, a nie że pozostawią mnie samą sobie z decyzjami np czy operacja już czy nie, czy mogę się starać o dziecko czy nie.... a nie tak jak tu w Sączu mi powiedziano że mogę no ale może być ciężko.... kurde
  10. Witajcie, przepraszam że tak długo czekaliście na wiadomość ode mnie. Zarobiona jestem. Więc tak jutro jadę do Krakowa na wizytę do dr Sobczyńskiego, ufam że jest to świetny specjalista, z resztą oczytałam się tu na tym forum bardzo dużo dobrych opinii. Mam nadzieję że jutro dowiem się czegoś konkretnego zwłaszcza że nie wiem czy to efekt nerwów ale się gorzej czuję, tak jakość hmm ciężko, nie wiem czy to możliwe ale czy serce może normalnie boleć? Ja czuję jakbym miała jakieś dziwne szarpania serca i tak jakby mi ktoś butem stał na sercu. Ale to chyba nerwy. Ostatnio to też nie mogę spać bo normalnie w gardle czuję jak mi bije normalnie serce. Chciałabym się dowiedzieć jutro konkretnych rzeczy, a nie że pozostawią mnie samą sobie z decyzjami np czy operacja już czy nie, czy mogę się starać o dziecko czy nie.... a nie tak jak tu w Sączu mi powiedziano że mogę no ale może być ciężko.... kurde
  11. Witajcie, przepraszam że tak długo czekaliście na wiadomość ode mnie. Zarobiona jestem. Więc tak jutro jadę do Krakowa na wizytę do dr Sobczyńskiego, ufam że jest to świetny specjalista, z resztą oczytałam się tu na tym forum bardzo dużo dobrych opinii. Mam nadzieję że jutro dowiem się czegoś konkretnego zwłaszcza że nie wiem czy to efekt nerwów ale się gorzej czuję, tak jakość hmm ciężko, nie wiem czy to możliwe ale czy serce może normalnie boleć? Ja czuję jakbym miała jakieś dziwne szarpania serca i tak jakby mi ktoś butem stał na sercu. Ale to chyba nerwy. Ostatnio to też nie mogę spać bo normalnie w gardle czuję jak mi bije normalnie serce. Chciałabym się dowiedzieć jutro konkretnych rzeczy, a nie że pozostawią mnie samą sobie z decyzjami np czy operacja już czy nie, czy mogę się starać o dziecko czy nie.... a nie tak jak tu w Sączu mi powiedziano że mogę no ale może być ciężko.... kurde
  12. * oczywiście ze strony męza mam na mysli, jego ciotki babcie i dziadka który jescze przed ślubem odradzał mężowi ślub ze mną jak się dowiedział żę mam chore serce. Ogólnie uważał mnie za gorszy model
  13. Dziękuję za odpowiedzi. Jeżeli chodzi o tarczycę to mam nieduże wole, ale jeżeli chodzi o poziom hormonów to jest on w normie więc to nie jej zasługa. Oczywiście zdaję sobie sprawę że muszę udać na wizytę u kardiochirurga, i to on obiektywnie zdecyduje, wiem też że bez sensu dawać się ciąć jak nie ma jeszcze takiej potrzeby, i tak naprawdę odpuściłabym gdyby nie fakt że chcemy mieć dziecko. A jednak nie oszukujmy się organizm a zwłaszcza układ krwionośny i serce jest bardzo obciążone, w końcu musi podołać w utrzymaniu nie jednego organizmu a dwóch (co najmniej dwa organizmy, a biorąc pod uwagę że u męża ze strony coś bardzo często zdarzają się ciąże bliźniacze, to może być ciekawie). Już sama nie wiem czy o tej informacji mam też informować lekarza, bo niby przecież nawet nie jestem w ciąży, i nie wiem czy jest sens mówić że były przypadki ciąż bliźniaczych. Dodam tylko że mój ojciec zmarł przed planowanym przeszczepem serca w wieku 59lat, miał kardiomioepatkię roztrzeniową (?) i jego serce pracowało w 15% przed udarem, a po udarze w 10%, lekarze się dziwili że tata jezcze ma siłę chodzić, a tato mimo że chodził to bawił się, tańczył, pomagał przy remoncie, nie potrafił usiedzieć na tylku, i pewnego dnia po prostu zgasł. Moja babcia znowu zmarła na zastawkę aortalną (ale nie miała wrodzonej wady chyba nie miała wrodzonej bo w tamtych czasach to jakoś szczególnie nie badano). Mój dziadek zmarł na pęknięcie tętniaka w aorcie brzusznej. Babcia ze strony taty miała ogromne problemy z żylakami (z resztą cała rodzina od strony taty z tym problem i ja również widzę po nogach że mnie już też zaczyna dotyczyć ten problem). Także ja jakoś tak nie wiem dziwnie mówiąć ale jestem naznaczona problemami krążeniowymi . Ogólnie tak patrząc na to wszystko z boku obiektywnie, szukając odpowiedzi skąd to wszystko we mnie się wzięło, to ja jestem tak jakby osobą która wszystkie te niedoskonałości rodzinne, genetyczne, w której się to wszystko zmieściło, bo tylko ja mam takie problemy, moja siostra jest zdrowa jak rydz. A ja taka dziada :( Najgorsze jest to że zaczynam się powoli łamać, dopóki to tylko dotyczyło mnie to jeszcze tak nie bolało, ale dotyczy do też mojego męża, bo nie wiem on czuje strach, też się boi. Ja znowu czuję się winna temu że boję się mieć dziecko, że mogę tak samo przekazać to cholerstwo dalej :( mąż nie ma do mnie pretensji, ale już od strony męża tylko słyszę ciekawskie pytania kiedy dziecko? że mi zegar tyka? że wnet trzydziestka? słyszę zawód w głosie teśiowej jak mówi do rodziny *widzisz juz dwa lata po ślubie a ja babcią nie jestem* to wszystko mnie bardzo boli
  14. WSTANISLAW najgorsze jest ze na tym ostatnim echu ja przynajmniej nie mogę nic odczytać, opis jest bardzo niechlujny, dosłownie taki jak napisałam w pierwszym poście. Echo z 2012 jest czytelne a to takie od niechcenia. A jeżeli chodzi o parametr AVA to ja nawet nie mam takiego oznaczenia na karcie. SZCZESLIWA rozumiem, wy byliście w 2010 roku tak? Ja jak dostałam to skierowanie na prywatną wizytę to taka dalsza znajoma co drukuje te skierowania powiedziała mi ze wizyta w unicardii kosztuje teraz od 600zł do 800zł z echem, ale faktycznie jutro tam zadzwonię i się wszystkiego też dowiem, bo boję się ze na NFZ będę z rok czekać
  15. *Oczywiście miało być miałam wrażenie. Ah te słowniki w telefonach
×