 
        AGATA1987
Members- 
                Postów0
- 
                Dołączył
- 
                Ostatnia wizytanigdy
Treść opublikowana przez AGATA1987
- 
	Witam dziewczyny, Jula ten wózek bardzo fajny o coś takiego by mi właśnie chodziło. Lekki i zwinny jak zapp żeby przydał się na naszych drogach ale żeby na początek była ta gondolka. My wciąż możemy nasz wózek wymienić więc od razu jak podesłałaś linka to sprawdziłam ale niestety nie ma go u nas :(. Wielka szkoda bo mi się spodobał :(, no ale podjedziemy tam jeszcze raz, porozglądam się, może coś lepszego wpadnie nam w oko. Co do wyjazdu w góry to myślę, że cudowny pomysł. Zmienicie klimat, w górach większe prawdopodobieństwo śniegu a więc i frajda dla dzieciaków. A klimat Zakopca, Białki bardzo fajny no i jedzenie pyszne góralskie :). Twój mały już ma chyba pół roczku? Myślę, że bez nerwów można jechać ewentualnie zapytać się pediatry dla całkowitego spokoju. Maniu zazdroszczę tych specjałów z kuchni azjatyckiej (a konkretnie indyjskie, chińskie, japońskie produkty?) i gratuluje Ci wygranej w konkursie. Bardzo sprawnie Ci to idzie a na Twoim blogu bardzo ciekawe przepisy :). Krem kasztanowy na przykład rewelacja. A mam pytanie: jakaś inspiracja na wegetariańskie danie z suszonymi pomidorami (nie w zalewie) ? Opłatek Sybiraków na 150 osób to faktycznie musi być interesujące przeżycie... Michalinko i jak tam nasza dzielna studentko po pierwszym zjezdzie? Jakie wrażenia? Wiesz nawet ta Twoja zmiana to też będzie zmiana dla męża bo i zatęskni do żony i w domu przy dzieciach będzie miał więcej obowiązków. Może na was oboje to pozytywnie wpłynie :). Asiu zupełnie Cię rozumiem. Dziś ludzie dość szybko kończą związki, jakoś tak łatwo przychodzi decyzja o seperacji czy rozwodzie. Kiedyś ludzie bardziej się starali wiedzieli ile mają do stracenia. A dziś jak się psuje laptop to się kupuje na nowego, i-phona 5 zamienia się na i-phona 6 jak tylko wyjdzie, wszystko można dostać zamienić wymienić to po co naprawiać. I niestety w związkach zaczyna być podobne myślenie- nie mogę na Ciebie patrzeć to się rozwiedzmy. Zgadzam się z dziewczynami co do jednego- czasem seperacja pomaga bo pozwala zatęsknić za tym co było, przypomnieć sobie przede wszystkim dobre chwile i to, dlaczego w ogóle jesteśmy razem ale wydaje mi się że w trakcie seperacji i tak powinno się o ten związek powalczyć chodzić na terapie, mediacje. Może zostawić dzieci i wyjechać razem w jakąś podróż życia no może to trochę naiwne ale jednak popracować nad powrotem miłości i namiętności które się gdzieś ulotniły. Trzymam kciuki aby sama seperacja dała im jednak do myślenia i nie była pierwszym krokiem do rozwodu... U mnie i u Ady po staremu, mała mocniej już informuje o tym, że jest i rusza się w brzuszku. Bardzo to jest dziewczyny wzruszające. Troszkę do niej mówię, głaszcze brzuch, słuchamy muzyki. :) Codziennie z mężem chodzimy na zimowe spacery :). Ale wczoraj miałam dzień furii. Od czasu do czasu mam takie typowo przed-okresowe nastroje teraz w ciąży ale ogólnie przeważają u mnie pozytywne emocje. Wczoraj więc nie wiem co mi odbiło ale wstałam już lewą nogą tak nabuzowana jak chodząca bomba. Męża prowokowałam jak się tylko dało na szczęście kochany nie dał się i ujął mnie swoim spokojem i zrozumieniem. Złość za to przelałam na mamę z którą się dwukrotnie pokłóciłam okrutnie przez telefon i na ...moim lekarzu. Ubzdurałam sobie, że miałam za mało badań moczu i zadzwoniłam do niego (w niedziele..) z pretensjami dlaczego tak , zła jak osa. Lekarz mój starał się mi wytłumaczyć ale widać było, że trochę zdenerwował się, poczuł się urażony tym moim zachowaniem. Dziś mąż z nim rozmawiał i wszystko jest ok ale wczoraj po prostu samej siebie nie poznawałam...Następnym razem postaram się przewidzieć konsekwencje i wyjść na dłuuugi spacer najlepiej sama. Wy też bywałyście tak rozdrażnione w ciąży? Pozdrawiam was dziewczyny :)
- 
	Witam dziewczyny, Dziękuje za odpowiedzi i rady. Z pieluchami mnie nieco zmartwiłyście ale znalazłam fajną firmę, która szyje w Polsce, z Panią się powymieniałam mailami także wiem co na noc co na dzień żeby było jak najprościej i jak najmniej zachodu i kupiłam zestaw na całe pieluchowanie...będę was póżniej informować jak tam na linii frontu czy się poddałam czy jeszcze piorę :). Dzięki Bogu zawsze w alternatywie są jednorazówki. Co do innych rzeczy to właśnie dziewczynki może i mój Quinny będzie lekki i mi się tu świetnie sprawdzi ale nie ma gondolki i tak jak Jula myślała doczepia się fotelik samochodowy w opcji dla noworodka. Bardzo mnie to martwi ale nie ma chyba innej opcji. Wiadomo w ciągu weekendu z mężem możemy pojechać gdzieś np. nad jezioro i tam szeroki wózek z gondolką super. Ale na co dzień będę przecież chodzić tu na spacery z mamą do pobliskiego parku a nie ma bata żeby przez te niziny i wyżyny plus schody przejść z czymś innym jak z Quinnym...Dlatego u mnie ta chusta plus nosidło wchodzą w grę. Wiem że ludzie to potrafią prawie całkowicie rezygnować z wózka i nosić właśnie w chustach i specjalnych nosidłach (ergonomicznych lub mei-tai). Mam tylko nadzieje że mała to będzie lubić...jak nie to będzie pewien problem. Leżaczek widzę macie wszystkie i się sprawdza więc zainwestuje, co myślicie o tym: http://www.tinylove.com.pl/index.php?p2359,wielofunkcyjny-lezaczek-bujaczek-lozeczko-3w1-tiny-love-18kg bardzo mi się podoba opcja zmian pozycji bo w niektórych dzieci tylko tak na pół siedząco mogą przebywać a to też chyba niezbyt dla kręgosłupa. U mnie ok za kilka dni zacznę 5 miesiąc. Czuje się dobrze, co jakiś czas boli głowa albo gdzieś w pachwinach ale to normalne. Za to od kilku dni kręgosłup i biodra dają mi się we znaki. Pozycje do spania a nawet siedzenia znależć trudno :(, wydaje mi się, że czuje już pierwsze ruchy :) nie mam pewności ale takie dziwne bulgotanie się pojawia raz na jakiś czas, jakby drgał mięsień albo pęcherzyk powietrza pękał...Z mężem mamy jakiegoś styczniowego pecha finansowego. Bardzo chcieliśmy na ostatni weekend pojechać nad morze czarne na nasze urodziny (od nas 3,5 godziny drogi) na taki romantyczny weekend. Zamówiliśmy pokój z widokiem na morze no ale nie wiadomo czy damy radę...Trochę nas finansowo ostatnie zakupy dla małej osłabiły i w planach mieliśmy oszczędność a tu...usterka w aucie dość poważna i kosztowna, w przyszłym miesiącu czeka mnie usg 4d dużo droższe jak u nas w Polsce...podatek za auto też wcale nie mały...co chwile coś i jak na złość mąż dziś się poślizgnął idąc do pracy na lodzie (my to mamy zimę tu śnieg i temperatury na minusie) i kręgosłup go boli, chyba znowu przepuklina dała o sobie znać i pewnie jakiś fizjoterapeuta sobie na nas też zarobi jeśli ból nie przejdzie...ehh. Mania dobrze zrobiłyście z mamą z tą przychodnią. Trzeba dzwonić, skarżyć się, dopominać się swoich praw. U nas państwowa służba zdrowia to jak w jakiejś Kenii. Ludzie płacą a często nie można liczyć na nic nawet w przypadku zagrożenia życia człowiek się obija o durne przepisy i jakąś oziębłość, brak ludzkich uczuć. Nie raz czytam w wiadomościach takie rzeczy że włos się jeży...my pewnie nie wiele możemy ale trzeba chociaż mówić co się myśli i ubiegać o swoje prawa. Asiu i jak tam obiad się udał? Co do Pań pamiętasz ostatnio też było nieciekawie na początek a potem aż żal było się żegnać. Wiadomo że jak ktoś nie przychodzi ze swojej woli to nie ma co liczyć na początku na wyjątkowe zainteresowanie ale z czasem będzie lepiej. Trzymam kciuki. Michalinko jeśli Twój mąż na bajkę (podejrzewam, że skoro dla dzieci to raczej nie zaczyna się w póżnych porach) nie chce iść w niedziele bo w poniedziałek pracuje no to chyba faktycznie poziom energii życiowej spadł poniżej zera. Ale ja podtrzymuje swoją teorie- wydaje mi się że ta stabilność i brak celów sprawiły że idzie tak teraz sobie po najmniejszej linii oporu. A przecież nawet i 70 letnie dziadki zwiedzają, wspinają się po górach, wystarczy zobaczyć *dziarskiego dziadka* na you tube;). Starość nie jest przypięta do wieku a raczej do tego jak my sami się czujemy. U mnie był podobny problem z moją mamą kilka lat wstecz. Poszła na emeryturę, straciła energie i zaczęło być tak że i krótki spacer ją męczył i do książki nie chciało się zajrzeć i nic dosłownie czarna dziura a wiek psychiczny pewnie i około 90. Było znacznie gorzej jak z Twoim mężem bo i doszły zaburzenia nastroju w kierunku depresji. A teraz powiem Ci od pewnego czasu załapała bakcyla na jeżdżenie na rowerze, z moim ojcem pykali jak była ładna pogoda po 7 godzin dziennie (nawet i w listopadzie w czapach dawali rade choć krócej). Codziennie nowe trasy, nowe wyzwania. Tak się rozruszała że i gotuje jakieś nowości, wychodzą z tatą do kina, teatru, na koncert. Teraz zainwestowali pieniądze i będą dom pod Wrocławiem budować...a autentycznie zaczęło się od króciuteńkich wypadów rowerowych... Jula Ignacy z kolei aż kipi energią jak widać :). Bardzo dobrze z tą nianią zrobiłaś. Większa czy mniejsza ale zawsze to będzie dla Ciebie pomoc. Miłych ploteczek :) Pozdrawiam śnieżnie i zimowo z Turcji...
- 
	Witam w 2015 :) Dziękuje dziewczyny za życzenia :). Dziewczynkę chcieliśmy oboje z mężem więc dla nas obojga to była bardzo radosna nowina. Ada jest imieniem zarówno w Polsce jak i w Turcji. W Turcji każde imię ma swoje znaczenia a Ada oznacza wyspa, moim zdaniem ładnie, tajemniczo. Cieszę się że i wam się nasz wybór spodobał :). Asiu super, że się dobrze bawiliście na sylwestra a Zosia też na pewno szczęśliwa, że z dziećmi a nie z dziadkami :). Michalinko co do męża to może popadł w rutynę. Jest na takim etapie w życiu, w którym większość celów już spełnił. Pracę ma stabilną spokojną- raczej wątpliwe aby w aptece działa się akcja za akcją, awansować też nie ma jak więc rutyna. Żonę ma, macie dzieci, jesteście tyle lat ze sobą że o Ciebie każdego dnia jakoś zabiegać nie musi. Dzieciaczki rosną więc i rola ojca nie jest niczym nowym. Dom macie, stabilizacje macie. Przydały by mu się jakieś nowe cele w życiu, coś co nadałoby nowy sens a za tym popłynęła by energia. Tak jak np. ty teraz zaczniesz studia- coś nowego, innego, ciekawego, nowy krąg ludzi, nowe wyzwania i obowiązki. Mężowi coś takiego by się właśnie przydało- jakiś nowy sport, hobby nie wiem ale coś co by go ruszyło z fotela. Jula balu z małym do 5 nie zazdroszczę a coś czuje że niedługo i mnie takie bale czekają :). A jak tam sprawa z pracą męża? Maniu coś jest w tych dworcach ja swój pierwszy miałam na autobusowym. Co do sylwestra ja podobnie do Ciebie. Mieliśmy plany aby iść do znajomych co mnie bardzo cieszyło ale pech chciał że na kilka godzin przed wyjściem rozkręcił mi się ból głowy a to wiadomo w ciąży swoich tabletek nie wezmę, nawet paracetamolu staram się nie brać więc leże po ciemku z aromaterapią, mąż masuje ale trochę trwa zanim dojdę do siebie. Wymęczył mnie ten ból na tyle, że zrezygnowaliśmy i ja sobie leżałam a mąż oglądał sylwestra w tv. Potem o 24 lampka szampana. Uparłam się, że musi być szampan bo co to za Sylwester bez więc wydałam 20 lirów -innego nie było (około 40zł) na bezalkoholowego a był tak paskudny że dwa łyki tylko wzięłam i koniec. Skończył swoją karierę w zlewie. Więc po tym *cudnym* szampanie poszłam spać. I taki to był Sylwester ;). A co do Twojego postanowienia uważam, że jest świetne. Zdrowy egoizm jest niezbędny a jak mało o siebie dbamy to organizm nam psychicznie, fizycznie lub i tak i tak *siada*. Mąż miał wolne teraz do poniedziałku więc po Sylwestrze zdecydowaliśmy pojeżdzić powoli po sklepach i pooglądać rzeczy dla niemowląt- aby zorientować się co jest i w jakich cenach. Zorientowanie się zakończyło się zakupem połowy wyprawki...Mamy wszystkie mebelki do pokoju łącznie z łóżkiem, choć i tak planujemy dokupić małą kołyskę, lub innego rodzaju niewielkie łóżeczko aby na początku mała spała z nami w sypialni i ewentualnie na co dzień przenosić takie lekkie łóżeczko do salonu. - Właśnie tu mam pytanie, wiadomo że dziecko które coś chwyta, kontroluje i podnosi główkę to inne możliwości ale jeśli chodzi o noworodka to oprócz noszenia na rączkach i spania w miejscu do tego przeznaczonym jak urozmaicałyście mu czas i czy w ogóle na samym początku jest taka potrzeba? Chodzi mi o to gdzie przebywało jeśli nie na rączkach i nie w łóżeczku...jakieś specjalne maty itd? No i gdzie wasz maluszek spał w ciągu dnia? W tym łóżeczku co w nocy czy w czymś innym? Do tego kupiliśmy wanienkę, trochę ubranek, trochę higienicznych rzeczy i wózek...Co do wózka to nie jest to, to co ja bym chciała. To mój wózek: http://www.quinny.com/pl-pl/w%C3%B3zki/zapp-xtra/ Ja chciałam coś głębokiego, nieco wygodniejszego ale nie ma opcji w tym miejscu Ankary w którym mieszkamy. Tu nie jest płasko, wszędzie albo z górki albo pod górkę, gdzieniegdzie schody, do tego wąskie chodniki a tureccy kierowcy uwielbiają zaparkować np. na środku takiego chodnika. Więc nie wyobrażam sobie slalomów i noszenia co prawda szerokiego ale i ciężkiego wózka...W związku z tym wybór padł na ten jest, jak nieco niżej widać można go używać od urodzenia, jest zwinny, świetnie się go prowadzi i jest leciutki. Na pewno będzie funkcjonalny ale nie ma szans aby dziecko miało w nim sporo miejsca na swobodny ruch ciałem i z tego powodu mam wyrzuty sumienia :(. Wymyśliłam że aby nie zawsze w wózku to alternatywą dla niego będzie noszenie. Nie znalazłam bezpieczego nosidła które można używać od urodzenia więc zamówię z Polski a rodzice mi przywiozą najpierw tkaną chustę a potem nosidełko mei-tai. I tu też do was pytanko dziewczynki- nosiłyście w chustach? Może coś możecie szczególnie polecić? To nosidło jest proste w obsłudze ale jest dopiero od około 6 miesiąca a wcześniej nic oprócz chust. Chciałabym nosić ale nieco boje się, że to mocno skomplikowane będzie. Tu w Turcji w ogóle nie ma chust więc w związywaniu muszę korzystać z neta i z instrukcji... No i ostatnie z mężem poważnie myślimy o pieluchach wielorazowych. Nie dość że wychodzi taniej to dla skóry dziecka jest to ogromna różnica na plus. Turcja też jeszcze nie weszła w etap pieluch wielorazowych wszędzie tylko pampersiochy. Jak się zdecyduje muszę znów zamówić przed przyjazdem moich rodziców tak aby mi to tu z Polski przywieżli. No więc ostatnie pytanie- czy korzystałyście? Jakie macie doświadczenia? Czy możecie polecić szczególnie jakiegoś producenta? Nie ukrywam że wolelibyśmy z mężem aby produkt był z polskich a nie chińskich materiałów... Bardzo przepraszam za tyle pytań i tak monotematycznych...ale moja głowa od kilku dni nastawiona jest na rytm- łóżeczka, wózki, pieluchy, chusty, łóżeczka,wózki itd...zwłaszcza, że niektóre decyzje muszę podjąć zanim rodzice przylecą więc będę wdzięczna za wasze rady Pozdrawiam
- 
	Witam dziewczyny :) Ciesze się, że u was święta udane tylko Manii współczuje choroby świątecznej ale chociaż teraz na Sylwestra odbijesz sobie bo na pewno upieczesz i ugotujesz coś fantastycznego i smaki będziesz mogła poczuć w 100%. Michalinko ta agroturystyczna oferta mnie hipnotyzuje, kulig pośrodku natury 1 stycznia ale bosko. Faktycznie zostaw męża w aptece (niech ma za ten kalendarz ;) ) a wy jedzcie, na pewno będzie fantastycznie. Jula ale piękny mąż Ci prezent podarował, chyba takich prezentów od swojego mężczyzny kobieta oczekuje. W kwestii prezentów my z mężem z racji niedawnego zakupu auta i obecnych oszczędności na maleństwo kupiliśmy sobie...piżamy ;), mimo że ja uwielbiam piżamy z Oysho i i tak byłam zadowolona to myślę, że przebijam i tak kalendarz Michalinki. Zastanawiam się kiedy kupimy sobie wzajemnie skarpety z mężem :). Asiu Twoim teściom chyba *trochę* brakuje dystansu do świata i przede wszystkim dystansu do siebie. Tu mówisz obiad u nich jakby z prezydentem tu tak na poważnie obrażają się, że wnuczki największym marzeniem nie jest spędzenie sylwestra wśród dziadków. Pewnie się tego typu sposobu zachowania już nie zmieni a szkoda bo wychodzi to niedojrzale i nieładnie zwłaszcza w stosunku do Zosi. U mnie w lodówce chłodzi się kremowy sernik z suszonymi śliwkami i czekoladą a za chwilę zabieram się za pieczenie kurczaka miodowo-musztardowego. Podobnie jak w stanach w święto dziękczynienia piecze się indyka tak tu przed sylwestrem wszystkie sklepy i markety zawalone indykami i kurczakami do pieczenia w Sylwestra...bardzo ciekawe no ale i ja się nie oparłam i kupiliśmy fajnego zagrodowego kurczaczka :). Także do 22:30 zamierzamy jeść a potem wybieramy się do znajomych z tej naszej grupy na domówkę. Bardzo jest zawsze miło z tymi ludzmi i gwarno więc cieszymy się że jesteśmy zaproszeni :) a rodzina jednak żadna w tym roku nie przyjedzie a może i dobrze :). Dziewczynki wszystkiego najlepszego wam życzę w tym Nowym Roku samych pomyślności. Manii aby jak najmniej chorowała i zdobywała coraz to więcej pewności w pracy, Julii aby z mężem udało się tak wszystko wygospodarować aby było i pracowicie i miło i rodzinnie, Michalince powodzenia na studiach a Joasi samych sympatycznych ludzi na kursach. I wszystkim wam dużo miłości i radości. To, że piszemy tu na takim forum świadczy o tym że mamy w sobie dużo siły i wytrwałości i doszłyśmy do swojego celu więc niech ta siła i wytrwałość wciąż będzie i niech pomaga nam wszystkim dochodzić do kolejnych sukcesów i osiągać cele, które dadzą nam szczęście i spełnienie. A jeszcze tak prywatnie byłam w poniedziałek u lekarza wszystko jest dobrze i wiemy już że w Nowy Rok wchodzę wraz z mężem i z...Adą :). Pozdrawiam
- 
	Witam dziewczyny, Jak wam święta mijają? Wszystko się udało, było miło, nic się nie przypaliło? Do mnie choinka doleciała, potrawy się wszystkie udały, kolędy grały i nawet dało się poczuć ten Wigilijny nastrój :). Ale u mnie to wiecie takie święta nie święta, mąż mój przecież chodzi do pracy, gości żadnych nie mamy ani sami nigdzie nie idziemy także tylko Wigilia była taka świąteczna i magiczna a te 2 dni już dla mnie zupełnie normalne. Na szczęście u męża cały następny tydzień jest wolny od pracy więc fajnie sobie go spędzimy. Niezbyt lubiana rodzina z teściową jednak nie przyjadą, być może przyjedzie męża rodzina z Izmiru do nas na Nowy Rok a z nimi jest ok także nie ma problemu :). Dzidzia rośnie, dziś 15 tydzień się zaczął no i wszystko do przodu. Pozdrawiam
- 
	Dziewczyny, Zdrowych, rodzinnych, pełnych szczęścia i miłości świąt wśród najbliższych wam życzę :). Moja pierwsza paczka w Urzędzie Celnym przesiedziała tylko kilka godzin, widocznie grzyby nie okazały się halucynogenne i już w czwartek i grzyby i wszystko inne dostałam :). Teraz mogę gotować :). U mnie w sumie nie będzie zbyt wiele potraw: czysty barszczyk czerwony, pierogi, kapusta z grzybami, łosoś z zieloną ciecierzycą a na słodko robię keks i cytrynowe ciasto z makiem. Mi nikt z gotowaniem nie pomoże więc nie chcę w ciąży za długo przy garach stać a myślę, że tyle jedzenia nam w zupełności wystarczy :). Choinka do mnie jeszcze nie dotarła więc pewnie też albo w Wigilię albo nawet w święta dopiero będę ubierać, strasznie długo to idzie tym razem :(. W sobotę zorganizowali w Ambasadzie świąteczne spotkanie dla naszych mieszanych rodzin. Były jasełka, kolędy a potem coś na kształt kolacji Wigilijnej. Było sporo osób i tych których już znamy i wiele nowych sympatycznych ludzi poznaliśmy. Bardzo było miło i klimatycznie. Cieszę się że Ambasada organizuje takie spotkania bo tu tym bardziej tęskni się za swoimi zwyczajami, kulturą i choć trochę tej atmosfery gdzieś człowiek chce złapać. A co do Sylwestra to my również z mężem w domu, może przyjedzie nas odwiedzić na 3 dni siostra męża z rodziną i teściową (choć trzymam kciuki aby się jednak nie zdecydowali ;) ) a tak to sami. Też stwierdziliśmy, że szkoda pieniędzy wydawać tyle na jeden wieczór zwłaszcza, że w tym roku ja nawet szampana się nie napije i przez ciąże około 23 to mi się już oczy zamykają więc tym bardziej bez sensu bo nawet nie wiem czy 24 doczekam ;). Jula w wyborze niani głównie intuicją bym się kierowała. Papiery to tylko papiery a ważne jest co ty i co dzieci od niej wyczuwacie. Trzymam kciuki żebyście z mężem doszli do satysfakcjonujących was oboje rozwiązań :).Sukienka w winnym kolorze na pewno piękna, udanego spotkania Maniu odpocznij trochę, wygrzej się, może organizm sam Ciebie trochę stopuje. Pieczenie, gotowanie, sprzątanie i jeszcze praca. Zadbaj też o siebie wiesz jakie to ważne. A co do płci dziecka to przy następnym spotkaniu czyli za 2 tygodnie już może się dowiemy :). Asiu ale ten czas leci dopiero co mówiłaś nam, że masz takie nieśmiałe Panie w grupie a tu Panie się otworzyły, zżyłyście, kurs się kończy i to nie wiadomo kiedy. Trzymam kciuki aby kolejna grupa też była udana> Michalinko Twoja mama świetnie prowadzi tą bibliotekę, nie przypominam sobie żebym gdziekolwiek spotkała się z takimi atrakcjami w bibliotece. Co do sprzątania to ja np. zrobiłam z mężem takie normalne cotygodniowe porządki i tyle. Puma co u Ciebie? Pewnie zalatana przed świętami. Dziewczyny jeszcze raz wesołych, rodzinnych, uroczych świąt :)
- 
	Witam dziewczyny, Asiu, Maniu widzę porządki pełną parą idą i te pierniczki. Maniu 11 blach to ile tych pierniczków napiekłaś? U Ciebie w domu to jak w cukierni ale mają z Tobą fajnie. Jula też myślę że studentka lub ktoś na emeryturze chętnie sobie dorobi a też jest sporo osób po pedagogice, psychologii które pracują to tu to tam bo wiadomo jak z etatami. Ja pamiętam że pod koniec studiów też się interesowałam takimi ofertami i właśnie odrzucało mnie to że Panie głównie chciały na cały etat (one do pracy a ty zajmujesz się dziećmi i domem) a mi bardzo zależało na czymś takim dorywczym- zarobić trochę a przy tym mieć czas na studia, naukę itd. Gadanie innych nawet mamy puściłabym koło uszu. Sama wiesz na jaką ilościową i jakościową pomoc ze strony innych możesz liczyć i tylko ty powinnaś decydować czy to wystarcza czy nie. Z mężem podobnie myślę jak Michalinka- święta są zawsze szalone ale ten czas pomiędzy nimi a Sylwestrem dobrze wykorzystać na rozważne rozmowy w spokojnym czasie. Trzymam kciuki. Michalinko dobrze, że się nie rozmyśliłaś :). Mówi się że szczęśliwa mama to szczęśliwe dzieci i jest w tym prawda. Jakość czasu spędzonego z dziećmi moim zdaniem przeważa ilość. Studia dadzą Ci na pewno wiele pozytywnej energii i wiary w siebie a to zaprocentuje na Twoim samopoczuciu a w rezultacie na kontaktach z dziećmi. Rozumiem Twoje obawy bo powoli czuje co to znaczy być mamą ale myślę, że w każdej roli nawet mamy musi być trochę zdrowego egoizmu. A co do tego grzanego wina i kominka wiesz co...najpierw leśne Mikołajki teraz taki uroczy wieczór zazdroszczę bardzo za bardzo. Co do mnie dziewczyny to my z mężem spędzimy święta sami z dzieckiem w brzuszku :). Pewnie, że mi przykro, że nie z rodziną ale moi rodzice są po 60-tce, większe z nich dziadki niż rodzice. Do tego ich znajomość angielskiego ogranicza się w najlepszym wypadku do prawidłowego przedstawienia się i to tyle. To nie są ludzie ktorzy swobodnie sobie podróżują po świecie. Do Ankary bezpośrednie loty są dość drogie, trzeba się przesiadać albo lecieć z Berlina a dla nich to jest jak wejść na mount everest. Przylecą do mnie wiosną lotem czarterowym z innymi Polakami i jak uda się dla mamy przedłużyć wizę to zostanie ze mną na 3 kolejne miesiące lub dłużej i z tego się cieszę. Na razie musi mi wystarczyć mąż i choinka :). Ozdoby choinkowe mamy, choinka leci ale pierwsza paczka niestety jak dziś zobaczyłam została zatrzymana przez urząd celny w Stambule. Bardzo mnie to zasmuciło bo oprócz prezentów świątecznych dla nas rodzice mi wysłali suszone prawdziwki, część polskich przypraw typu majeranek tutaj nie do dostania, chrzan itd. co planowałam wykorzystać w święta...Teraz w najlepszym wypadku paczka dojdzie do nas ale kiedy nie wiadomo w najgorszym wróci do nadawcy :(. Co do przeziębienia to w końcu się wykurowałam i czuje się dobrze :), w sobotę miałam całodzienne zawroty głowy ale na szczęście w niedziele już wszystko się unormowało. Pozdrawiam
- 
	Witam dziewczyny, Michalinko ale cudownie brzmi taki sposób na życie- gospodarstwo agroturystyczne. Mieszkasz wśród natury, w spokoju, w ciszy, organizujesz pobyty dla gości z takimi zwykłymi a jak dużo dającymi radości atrakcjami. Pewnie roboty mnóstwo ale satysfakcja ogromna. Fajnie, że macie takie coś blisko i to jeszcze wasza rodzina. Pieczenie pierników, spacer z ogniskiem ale Ci zazdroszczę brzmi tak uspokajającą. Co do uczelni to trzymam kciuki ale myślę, że się nie rozmyślisz i jeszcze będziesz się cieszyć z tej decyzji :). Asiu też swojego czasu miałam wielką frajdę z dekorowania babeczek, dziewczynki na pewno były zachwycone. Co do Zosii to trzymam kciuki oby zalecenia i dieta zrobiły swoje. Maniu zdrówka Ci życzę, piec i gotować uwielbiam ale na sprzątanie też bym Cię chętnie zaprosiła ;). A jak się czujesz w pracy? Już nabrałaś pewności siebie? Jula uważam, że pomysł Manii jest genialny. Wcześniej jakoś nie wpadło mi to do głowy. Może dlatego, że miałam wrażenie jakbyś była otoczona rodziną a w sumie skoro Twoi rodzice są wciąż czynni zawodowo, teściowa zajęta ciążą synowej, mąż wiecznie w pracy to faktycznie za bardzo nie ma od kogo oczekiwać wparcia czy pomocy. A druga sprawa to to o czym Asia pisała- potem ktoś może czekać na rewanż w pomocy a tak sprawa jest jasna płacisz dziewczynie za kilka godzin godzin odciążenia, masz trochę spokoju a z drugiej strony dzieci na oku. Co do męża to faktycznie się zatracił ma świetną passę, rozwija się, musi dużo dać z siebie w pracy a jak to mężczyżni nie mają podzielnej uwagi- jak się zajmą czymś *za bardzo* to im na nic innego czasu ani energii nie zostaje. Czekałaś na koniec projektu Toruń zwłaszcza że za chwilę święta a tu mąż znów funduje kolejną niespodziankę w postaci Szczecina. A przecież jak mówiłaś rozmawialiście aby to tyle nie trwało, liczyłaś na to że to tylko miesiąc a tu co..? Nie dziwie się że jesteś zdenerwowana. Tylko że co dalej bo po Słupsku może się pojawić Wrocław, Rzeszów itd. a przecież decyzje męża wpływają zarówno na Ciebie jak i na dzieci i musi czy chce czy nie uwzględniać wasze dobro w swoich planach. Trzymam kciuki żeby nieco otrzeżwiał. Dziękuje dziewczyny za wiele rad, nie wszystkie mogę wykorzystać bo np. nie mam tu majeranku ale z czego mogę korzystam więc dziękuje- czuje się już lepiej ale wciąż nie odzyskałam pełni zdrowia. Przeziębienie konsultuje na bieżąco z moim ginekologiem i na razie on nie widzi potrzeby żeby iść do lekarza. Zobaczymy jak to będzie dalej się rozwijać. W tym roku z mężem zdecydowaliśmy się spędzić święta w Turcji. Bardzo chcieliśmy lecieć do Polski ale ja się jednak czuje bezpieczniej wiedząc że mam blisko lekarza, do tego podróż samolotem- jaka będzie ciężko przewidzieć więc na razie nie chcę ryzykować. Mama moja mi choinkę z Polski wysłała...tu trochę kiepsko z ładnymi a w rozsądnych cenach kupiłam więc tylko dekoracje pokazałam mamie jakie piękne ale ona stwierdziła, że bez choinki być nie może i właśnie do mnie leci :). Dokupimy trochę choinkowych ozdób i można zaczynać święta. Menu na wieczór wigilijny już mam, kapustę sobie zakisiłam żeby mieć wszystkie składniki bo tu kiszonej się nie kupi z Polski wraz z choinką dotrze do mnie też kilka typowo polskich przypraw i składników i mam nadzieję że uda się w Turcji zrobić typowo polskie święta. :) Pozdrawiam
- 
	Witam dziewczyny, Jula i co tam u Ciebie? Jakieś rozmowy z mężem podjęte? Popieram też w tym temacie słowa Michalinki- poproś głośno rodzinę o wsparcie. Zdaje sobie sprawę, że może to być trudne bo chcielibyśmy raczej żeby to bliscy zauważyli nasze potrzeby i dali coś od siebie bez proszenia ale z tym akurat jest prawie zawsze trudno. Mam wrażenie, że jesteś taką bardzo silną kobietą która chce ze wszystkim sobie radzić i raczej nie okazuje słabości i nie prosi o pomoc. Mimo wszystko ja bym spróbowała, masz mnóstwo na głowie, jeśli czujesz się wyczerpana i zdenerwowana to nic z tego dobrego ani dla Ciebie ani dla rodziny nie wynika. Powinien Ci ktoś pomóc i odciążyć Cię- z pomocą innych odpoczniesz, weżmiesz oddech i inaczej spojrzysz nawet na to co teraz irytuje. Michalinko pewnie te studia to dla was wielka zmiana, ale trzymam kciuki, czuje że sobie poradzisz i jeszcze będziesz zadowolona z podjętej decyzji. Jakakolwiek inwestycja w siebie zawsze jest pozytywna :). A te leśne Mikołajki brzmią bajkowo. Dziewczyny pewnie zachwycone. Podobnie jak Mania sama bym się na taką zabawę wybrała ;). Asiu jak tam zdrówko Zosi? Mam nadzieje że to nic poważnego. Jak wyszły urodzinowe babeczki? Takie tradycyjne babeczki dekorujecie czy te w stylu cupcakes? Pomysły na te z cupcakes są takie niesamowite, że szczęka opada. Maniu ostatnio spotkania towarzyskie u Ciebie a to urodziny a to uroczy wieczór w kawiarni. Super, trzeba się zrelaksować po pracy. Daj znać kiedy u was spadnie śnieg- już zazdroszczę :). A moje przeziębienie nie odpuszcza. Od wtorku w zasadzie z dnia na dzień było coraz lepiej- wygrzewanie, mleko z miodem i czosnkiem, herbatki z imbirem, dużo witaminy C w naturalnej postaci i zdrowie wracało. W piątek już czułam się rewelacyjnie i w sobotę poszliśmy z mężem na Mikołajkowe ciacho do kawiarni...po ciachu małe zakupy- na szczęście udało nam się znależć sklep z ładnymi świątecznymi dekoracjami o co w Turcji ciężko więc dom zyskał w końcu świąteczną atmosferę :). Nie da rady tak jak w Polsce ale przynajmniej namiastka jest...Niestety chyba na wyjścia było dla mnie za wcześnie bo mimo świetnego samopoczucia szybciutko forma spadła. W nocy spanie na raty przez blokadę nosa do tego w mojej głowie jakby ktoś wiertarką wiercił i już niedziela w pozycji horyzontalnej. Na szczęście ból głowy udało się opanować również domowymi sposobami. I tak choróbsko powitałam na nowo. :( Pozdrawiam i idę zagryżć czosnek cebulą...;)
- 
	Witam dziewczyny, Asiu i jak tam zakupy się udały? Urodziny, mikołajki, wystrój świąteczny chyba nastrój po listopadzie już się poprawia? :) Mania serdecznie Ci gratuluję, kochana z taką prędkością się ten Twój blog rozwija, że za niedługo pewnie świeżutka książka kucharska się pojawi na półkach ;). Masz na swoim blogu dużo takich ciekawych, innych propozycji a wszystko takie domowe i możliwe do zrobienia- może to jest Twój sekret. Tak czy siak gratulacje. Puma gratuluje zdania teorii i trzymam kciuki za egzamin praktyczny. Michalinko myślę, że dobrą decyzje podjęłaś. Skoro powrót do szkoły i tak oznaczałby bibliotekę to lepiej jak mówisz pracować w przyjaznym miejscu obok domu. Jeśli będziesz miała przyjemną grupę to i same w sobie studia mogą dać wiele przyjemności- dla Ciebie to będzie też coś innego, oderwanie od codzienności. Myślę, że dobrze Ci to zrobi. Jula powiem Ci szczerze, że ja bym tego nie ogarnęła wszystkiego co ty masz na głowie. A szwagierka niech sama przyjedzie do Ciebie, strasznie egoistyczna postawa- babka siedzi sama w domu a ty masz się wlec przez miasto z całą gromadką dzieci, nie zgodziłabym się. W końcu jej zależy na tych ubraniach więc to ona powinna przyjechać. Mam nadzieje że te problemy zdrowotne mamy to nic bardzo poważnego...Co do męża to ja Cię doskonale rozumiem. Tzn. nie wiem jak to jest być bez męża i mieć do ogarnięcia dom i trójkę dzieci. Ale gdy ja za mężem przeprowadziłam się do miasta gdzie nikogo nie znałam, mąż pracował za trzech a ja siedziałam w 4 ścianach z agorafobią to też nie było fajnie. Mąż zarabiał świetne pieniądze i wszyscy z mojej rodziny też uważali, że się powinnam cieszyć. A ja wolałam żeby zarabiał tak aby dało się przeżyć a żebym wiedziała jak to jest spędzić wieczór z mężem, zjeść kolacje z nim o jakiejś przyzwoitej porze, pójść na spacer. Gdyby nie mój wolontariat tam to szło by oszaleć- wieczna samotność bo mąż mniej jak 12 godzin nie pracował nigdy, do tego dość częste biznesowe kolacje - no to wtedy i przed 22 nie wracał a coby nie było za mało to regularne wyjazdy służbowe po kilka dni. Teraz dnia nie ma żebym nie cieszyła się, że mam męża w czasie lunchu, że przychodzi jak człowiek o 17:30 do domu i mamy tyle czasu dla siebie a do tego zawsze wolne weekendy. I za żadne pieniądze bym się nie wróciła do tego co było. Także z tej perspektywy Cię doskonale rozumiem i myślę, że trzeba męża namawiać do zatrudnienia pracownika, trzeba walczyć o ten wspólny czas. A u mnie dziewczyny sytuacja chyba się ustabilizowała. W poniedziałek lekarz mówił, że nie ma na moment obecny żadnego ryzyka, wszystko się wyczyściło, dziecko prawidłowo się rozwija i przynajmniej trochę mogę odetchnąć z ulgą. Nie ma już reżimu łóżkowego, lekarz twierdzi że spokojnie mogę zacząć żyć tak jak przed plamieniem, oczywiście nie podnosić ciężarów itd ale i też nie leżeć w łóżku. Niestety i tak znów leże pod kocem bo ni stąd ni zowąd złapało mnie od wczoraj przeziębienie...Na szczęście bez gorączki i nie jakieś totalnie obezwładniające. Leków brać nie można ale na szczęście nie jest tak żle i daje radę z babcinymi sposobami- mleko z miodem, herbatka z imbirem, czosnek z cebulą-podejrzewam że czuć mnie z 2 kilometrów ale najważniejsze że działa :). Pozdrawiam
- 
	Witam dziewczyny, Maniu mnie też listopad nigdy pozytywnie nie nastrajał. W Ankarze też mam teraz taki listopad jak i w kraju- deszcze, pochmurnie zimno. Ale u was przynajmniej już za kilka dni zacznie się całkowicie świąteczna atmosfera. Przyozdobione centra miast, jarmarki świąteczne, kuchenne przygotowania- ehh..może wydaje się to czasem nużące ale będąc tak daleko baardzo tęsknie za świętami i tą atmosferą nawet za Last Christmas ;). Asiu na mnie też mocno działa suche powietrze, katar nad ranem, kremów tony zużywam bo skóra mi się mocno wysusza. Dobrze zainwestować w porządny nawilżacz powietrza w zimie przy kaloryferach to zbawienie a jeśli nie to chociaż domowe sposoby jakie dziewczyny podają. Michalinko na Twoim miejscu siadłabym z długopisem i kartką i wypisała wszystkie plusy i minusy tak jak mówią dziewczyny. Studia podyplomowe niosą ze sobą plusy- poznasz nowych ludzi, oderwiesz się nieco od codzienności i monotonii, potem masz szansę na pracę. Ale ani mąż ani mama nie mogą podejmować za Ciebie decyzji jeżeli np. praca w bibliotece nie jest dla Ciebie, lub wyrzeczenia finansowe których musielibyście się podjąć są dla Ciebie nie do zaakceptowania to uważam nic na siłę. Coś tam kiedyś wspominałaś też o powrocie do szkoły nie teraz ale być może póżniej będzie to możliwe. Jak już zrobisz te studia to myślę, że każdy będzie oczekiwał że prace zawodową zwiążesz jednak z planami swojej mamy bo szkoda byłoby zmarnowanego czasu i pieniędzy. Z drugiej jednak strony to pewny etat i jeśli taka praca by Ci odpowiadała to dlaczego by nie próbować? Jula współczuje- mąż zawalony pracą, Olek wciąż z chwiejnymi uczuciami co do szkoły, Lila z jedzeniem i mały z kolkami. I jeszcze święta na Twojej głowie, wow kobieto musisz być bardzo silna. Podoba mi się *nakaz* pójścia do psychologa. Najlepiej oczywiście by było gdyby rodzice bez nakazów, sami widzieli taką potrzebę ale wiadomo jak to jest...niech więc idą na siłę ale lepsze to niż nic. Olka myślę, że mocno wyprowadziła z równowagi ta historia z niegrzecznym kolegom. Zraził się. Dobry pomysł z zaproszeniem chłopców do domu. Co do Lilii to jeśli nie jest chora i nic jej nie dolega to poczekałabym aż zgłodnieje. Im bardziej ty robisz co możesz aby ona coś zjadła tym bardziej jej nie może być stanowcze. Zdrowe posiłki co 4 godziny jak nie zje w przeciągu pół godziny bez nerwów zabierasz talerz i absolutnie żadnego podjadania pomiędzy tymi 4 godzinami. U mnie nudy do kwadratu. Siedzę całymi dniami w domu, oglądam filmy i czytam książki. Mąż pozwala mi jedynie gotować i wkładać naczynia do zmywarki. We wszystkim innym mnie wyręcza. Ja na to pozwalam bo kilka dni temu się zapomniałam trochę porobiłam w domu i potem znów jakaś plamka. Drobna, lekarz przez telefon kazał się nie martwić. Czekam na kolejną wizytę 1 grudnia jak na zbawienie muszę z nim pogadać żeby mi wyjaśnił skąd to, dlaczego, co mogę, czego nie mogę, czym się mam martwić a co zbagatelizować..
- 
	Witam dziewczyny, Asiu zdrówka i Tobie i Zosi. Co do Twojego nastroju to w sumie nie dziwie się specjalnie listopad jest jakimś takim szczególnie mało przyjemnym miesiącem- ni to jesień, ni to zima. Powoli zacznie się świąteczny nastrój- może wpłynie na Ciebie pozytywnie :). Michalinko z takim wstrętnym plotkarstwem, gadulstwem się nie wygra. To jest obecne wszędzie na Ziemi, może w Turcji tego nawet więcej jak w Polsce....pomyśl jakie te baby muszą być nieszczęśliwe i pozbawione interesującego życia że ich rozmowy kręcą się wokół innych i wokół tego jak tu ich najgorzej i najobrzydliwiej obgadać. Paskudne i niestety niemożliwe do zatrzymania...absolutnie nie dziwie się Twoim nerwom, ja pewnie też bym nic nie powiedziała a w domu trzęsła się ze złości. Nie przychodzi Ci do głowy nawet, że można być taką kreaturą i takie rzeczy wygadywać więc Cię to szokuje i zatyka a potem jak ochłoniesz myślisz co by im można by powiedzieć ale gdybyś nawet zwróciła uwagę...nic by to nie dało. Trzeba mieć trochę empatii i wrażliwości aby zrozumieć uwagę, sugestie a przecież u takich bab nie ma mowy ani o empatii ani o wrażliwości. Maniu no cóż to teraz chyba może być już tylko lepiej ;), turystki wrócą i będziesz miała więcej luzu, mniej obowiązków. Z tatą bardzo współczuje, podejrzewam że musiało być to bardzo stresujące przeżycie. Tato pewnie się nie przyznaje ale pewnie też się obawiał tej rocznicy zawału i to na tyle że zaowocowało tym skokiem ciśnienia...dobrze, że tak się skończyło. Życzę Ci teraz dużo spokoju Maniu :). Jula wygląda więc na to że nie tylko Olek jest pokrzywdzony- jakby to dziwnie nie zabrzmiało- dla Ciebie to dobra wiadomość. Chłopiec nie ma problemu z Olkiem a ze swoim napięciem i emocjami. Reakcja nauczycielki niedorzeczna. Ja rozumiem że łatwo się mówi a praca z dzieckiem jest trudna wymaga poświęcenia czasu, kreatywności i wrażliwości ale można a wręcz trzeba. Taka postawa- chłopiec jest pobudzony to niech się na dzieciach powyżywa a my przeczekamy jest niedopuszczalna. W szkole powinnien być przecież psycholog, pedagog który by popracował przede wszystkim z rodzicami chłopca i trochę z chłopcem- głównie aby skierować to jego napięcie na jakieś bardziej konstruktywne działanie. Cokolwiek dzieje się w życiu dziecka musi ono wiedzieć że nic nie usprawiedliwia agresji wobec innych i na to przyzwolenie nie może się pojawić. Ale nauczyciele są różni...Faktycznie spróbuj porozmawiać z innymi mamami które znasz to dobry pomysł. Dlatego Jula pisałam zapytaj męża czy na pewno skończy się na listopadzie ;) ja to dobrze znam z moim mężem jeszcze z czasów z Polski zawsze się wszystko przedłużało, zawsze na moją niekorzyść. Faktycznie powiedz o tym rozwodzie jakby co żeby wiedział że do 10 skończyć musi...Wigilie i święta dla tylu osób ogarnąć samej to chyba trzeba mieć jakieś super moce.... Ja dziewczyny ok, choć po tej niedzieli wciąż tak do końca nie doszłam do siebie psychicznie. Uważam na siebie i wciąż się trochę martwię czy to się nie powtórzy. Męża nie ma ale przez większość czasu była ze mną znajoma- anioł nie człowiek. Herbatke podała, obiadów naszykowała, pomyła naczynia. Do tego dziewczyna inteligentna, oczytana - buzie nam się nie zamykały, pooglądałyśmy filmy, pośmiałyśmy się i mi te kilka dni przeleciało super szybko i zgodnie z zaleceniem lekarza leżałam. Teraz trochę mi się samej nudzi ale mąż dziś w nocy przylatuje i wszystko wróci do normy. Wizytę mam dopiero 1 grudnia ale lekarz też mówił że jeśli nic się nie będzie działo- bóle, plamienia to wcześniej nie ma sensu przychodzić. Dzięki Bogu mogę do niego w każdym momencie zadzwonić co mnie bardzo uspokaja. Także wiecie dziewczyny z jednej strony trochę nudy a z drugiej trochę nerwów. Jednak jak się już jest w ciąży to człowiek się o tą nową istotkę nieważne jaka jest mała martwi. Nie sądziłam, że to są takie mocne uczucia, że można się martwić o zdrowie i przyszłość zarodka o wielkości fasolki ale teraz wiem już jak to jest... Pozdrawiam
- 
	Witam dziewczyny, Michalinko na takie silne uczucia jakie przychodzą po stracie kogoś bliższego z rodziny chyba nie da się uodpornić ani przygotować. To wszystko co czujesz jest absolutnie normalne i pozwól sobie na te uczucia bez żadnych wątpliwości. Gdy ja czytam o czym piszesz to jest mi smutno mimo że nawet Twojego kuzyna na oczy nigdy nie widziałam to co dopiero Twoje uczucia gdy jesteś z tym bardzo emocjonalnie związana i tak blisko masz ludzi pogrążonych w bardzo silnej żałobie. Mimo złości, smutku i żalu wciąż cieszymy się przecież naszym życie i wszystko idzie do przodu także myślę, że dobrze się stało że organizujecie te urodziny. Jak było? Maniu taki tydzień w pracy to było nie lada wyzwanie. Dużo więcej obowiązków i wyzwań jedynie na Twojej głowie. Nie dziwne, że jesteś zmęczona ale im więcej upłynie czasu i im więcej takich tygodni tym będziesz silniejsza i pewniejsza w tym co robisz. Ja dopiero niedawno robiłam pierwsze ciasto jogurtowe ale od razu pokochałam- takie lekkie i smaczne. Z brzoskwiniami musi być pycha :). Jula bardzo dobrze wyszło z dziadkiem i on ma spokój od huku remontu i ty masz taką miłą pomoc zwłaszcza kiedy w tym miesiącu tak bardzo Ci jest potrzebna :). Myślę że płacz własnego prawnuka to zupełnie co innego jak huk wiertarki więc dziadek na pewno będzie z wami do końca remontu z przyjemnością. Co do Olka to pisałaś że nauczycielka ocenia go jako wrażliwego, trochę nieśmiałego. Na pewno jest super chłopcem ale takie cechy (nieśmiałość,wrażliwość,wycofanie) w grupie rówieśników mogą działać na jego niekorzyść. Dla pewnego siebie, silnego chłopca Olek może wydawać się słaby w związku z tym te popychanki. W takich sytuacjach trzeba natychmiast reagować i bardzo szybko ucinać takie zachowania. Przy braku reakcji ten chłopiec może upewniać się jedynie w swoich zachowaniach a w najgorszym przypadku jeśli udzieli się to na inne dzieci będzie ciężko to zatrzymać a dla Olka to będzie bardzo negatywne przeżycie. Jak najszybciej porozmawiaj z wychowawczynią. Asiu mam nadzieję że leki pomogą Zosi i skończy się na strachu jedynie. U mnie dziewczyny wszystko było dobrze a wczoraj rano dostałam jakiś plamień, przestraszyłam się zadzwoniliśmy do lekarza i kazał nam przyjechać do kliniki. Na szczęście wszystko było dobrze i tak do końca niewiadomo skąd to plamienie ale dostałam zastrzyk i zalecenie aby 2-3 dni wstawać jedynie do toalety i na jedzenie. Akurat pechowo się składa bo mąż znów dziś wyjechał pod Syrię (jest szansa że po raz ostatni i tego się trzymam) na szczęście już wcześniej nasza wspólna znajoma z Izmiru wykazała chęć przyjazdu do nas w odwiedziny więc akurat przyjedzie w ten czas gdy jestem sama to zawsze jakiś plus, na cały czas nie zostanie ale zawsze to dla mnie jakaś ulga. Wczoraj odnośnie tych plamień rozmawiałam z przyjaciółką która we wrześniu urodziła i ona miała to samo nawet częściej tego samego typu plamienia i jej lekarz w Polsce ani zastrzyku nie dał ani leżeć nie zalecał, stwierdził że to normalne, macica się oczyszcza...No i nie wiem co myśleć czy to tamten zbagatelizował czy też mój dmucha na zimne...ehh nie ma chyba jednej odpowiedzi... Pozdrawiam
- 
	Witam dziewczyny, Michalinko szczere wyrazy współczucia. Bardzo mi przykro. Nie wyobrażam sobie co przechodzą najbliżsi Twojego kuzyna. 32 lata...malutkie dzieci, żona wszystko się dopiero zaczyna i tyle lat życia przed nim a tu tragedia...Trzeba cieszyć się każdym dniem bo nie wiadomo co nas czeka. Na pewno to będzie dla waszej rodziny bardzo trudny czas, podobnie jak Asia dużo siły wam życzę. Asiu trzymam kciuki aby wyniki Zosi były dobre. U Ciebie widać czas zakupów zakup biurka zaowocował zakupem różnych domowych akcesoriów, ciekawe co będzie po tych ubraniowych zakupach :). Udanej imprezy :). Maniu to będę za Twoje zdrówko trzymać kciuki. Jestem jednak pewna że wspaniale i dzielnie ze wszystkim sobie w pracy poradzisz. A tato jak przed tą rocznicą zawału? Co do tureckiej kuchni to ja uwielbiam ale szczególnie tą z regionu morza egejskiego gdzie dominują owoce, warzywa, ryże, soczewica itd. Najlepsze jest to że wiele z tych dań nawet jeśli wydają się skomplikowane jest bardzo łatwych do zrobienia, ja bardzo często robię teraz potrawy z ich kuchni faworytem są kotleciki z soczewicy z pomidorami i zieleniną :). Jula i jak upłynął cały tydzień? Na pewno dałaś radę mam tylko nadzieje że udało się nie zachorować. Co do Twojej mamy trzeba spojrzeć pozytywnie- bardzo dobrze, że teraz zabrała się za te znamiona i wszystkie konsekwentnie usunie i zbada. Mam nadzieje że wszystko będzie dobrze. U mnie w porządku. Sąsiadka poleciła nam inny szpital, nieco bliżej nas, ja wyczytałam bardzo dobre opinię na temat jednego z lekarzy i dziś poszliśmy z mężem. Jestem bardzo zadowolona, usatysfakcjonowana w 100%- szpital czysty, przytulny, profesjonalny, bardzo estetycznie urządzony. Lekarz...no chyba mój ideał. Spokojny, sympatyczny, rzeczowy. We wcześniejszym szpitalu badanie- 1 minuta potem kilka pytań, odpowiedzi i już do domu. A tu spokojnie i długo wszystko sprawdził, długo słuchaliśmy rytmu serca, lekarz wszystko wyjaśniał, opisywał. Potem poświęcił nam czas na spokojną rozmowę, odpowiadał spokojnie na wszystkie pytania. Do tego mogę do niego dzwonić o każdej porze dnia i nocy na jego prywatny numer jeśli coś będzie się działo lub będę chciała wyjaśnić jakąś wątpliwość. Szpital co prawda prywatny ale cen nie takie aby zwaliły z nóg a wszystko zrobiło na nas tak pozytywne wrażenie że pewnie już tam zostaniemy. Najważniejsze że ze mną i z maleństwem jak na razie wszystko jest dobrze. :) Miałam też bardzo przyjemny weekend- w piątek kolacja z polskimi dziewczynami, w sobotę z mężem i znajomymi byliśmy w teatrze- to był dla mnie pierwszy raz w Turcji i jestem z siebie dumna, rozumiałam wszystkie dialogi w 90% :). W niedziele zrobiliśmy z mężem wielkie zakupy na bazarze (mamy już auto ) i teraz się rozkoszujemy owocami i warzywami. Kupiłam wedle zaleceń i szpinak i buraki i będziemy robić soki :). Pozdrawiam
- 
	Witam dziewczyny, No to za wami bardzo intensywny weekend. Tłumy, korki, godziny na cmentarzach. Z jednej strony dobrze, że jest takie święto bo pewnie co niektórzy by w ogóle na cmentarzu swoich bliskich nie odwiedzali a z drugiej jak się ogląda te korki, te tłumy, te pokazy mody cmentarzowe, to jak się co niektórzy prześcigają w dekoracjach grobów to czasem aż żal. Jak Asia piszę trochę targ się z tego robi. Jula trzymam kciuki za ten tydzień obyś jakoś dała radę mam nadzieję że bliscy dopiszą z pomocą w końcu od czegoś jest rodzina :). No i mam nadzieję że z mamą to był tylko strach na zapas a wszystko jest w porządku. Maniu choćbyś była i pracownikiem roku to na pewno będą tacy, którzy powiedzą, że pracujesz tylko dlatego że to firma Twojego taty. Nie da się wpłynąć na myślenie innych ani pracowitością ani miłym usposobieniem. Ludzie będą gadać bez względu na to jak będziesz starała się udowodnić, że należy Ci się ta posada. Najlepiej powoli uczyć się tym nie przejmować. Nie pracujesz w swojej branży tak jak i pewnie 80% społeczeństwa i co z tego? Jeśli starasz się należycie wykonywać swoje obowiązki to uważam, że możesz tylko być z siebie dumna. Asiu mam nadzieję że z Zosią to nic grożnego...trzymam kciuki. Dzięki dziewczyny za słowa wsparcia, jakoś zdecydowanie lepiej mi zrobiła świadomość że to nie tylko ja mam tyle obaw i niepokojów a jak jeszcze o tych 3 bananach i cukrzycy przeczytałam to już całkowicie się uspokoiłam- są gorsi ode mnie ;). Wczoraj byłam u lekarza, wszystko ok, wczoraj słuchaliśmy bicia serca- faktycznie bardzo wyjątkowa chwila. Zainwestowałam w porządną sokowirówkę, mąż na dniach kupi samochód i będą wyjazdy na bazar a potem codzienne soki warzywno-owocowe. Tu są tak wspaniałe i tanie warzywa i owoce że aż grzech byłoby nie korzystać. Sobotnie babskie spotkanie było bardzo przyjemne, każda zrobiła coś do jedzenia także wróciłam ledwo się tocząc :). Zaczęłam czytać *W oczekiwaniu na dziecko* - podobno najbardziej popularną książkę dla ciężarnych. Mam nadzieje że będzie pomocna i przydatna. Pozdrawiam
- 
	Witam dziewczyny, Asiu tarta z szynką fajnie brzmi. Co do Turcji no to są zwłaszcza te turystyczne regiony faktycznie piękne chociaż ja jakoś ostatnio patriotyczna się zrobiłam i uważam, że najpiękniej jest w Polsce ;). Maniu 6 godzin czyszczenia grobów- no, no nieżle się z tatą napracowałaś ale efekty pewnie wspaniałe. Mi się podoba gdy ludzie dbają o groby- wyczyszczą, postawią kwiaty, znicze to jest chyba jedna z niewielu możliwości okazania szacunku naszym zmarłym i fajnie, że niektórzy ludzie robią to z ochotą. Myślę że z czasem gdy nabierzesz pewności siebie w pracy to nabierzesz dystansu do takich uwag, życzę Ci tego. Michalinko bardzo fajna ta atrakcja dla dzieci w bibliotece. Sama bym chętnie wzięła udział w takim magicznym wieczorze :). Ja mam podobnie jak ty w pierwszej ciąży, w takim razie- obawy, niepewność. Wiem że zbyt często się martwie czy wszystko będzie dobrze czekam już na drugi trymestr bo wiadomo pierwszy bardzo ryzykowny...Staram się wyluzować jak mogę ale jednak te obawy przychodzą. Zupa cebulowa no no znów szaleństwa kulinarne :). Jula i jak tam u Twojej mamy, już coś wiadomo? Wciąż mocno trzymam kciuki. Wiem że z rodziną bywa różnie ale z wpisów, które tu zostawiasz wyglądasz na bardzo zorganizowaną i świetnie sobie radzącą matkę więc jak przez jeden miesiąc mama czy teściowa będą bardziej pomocne i poprosisz je o wyręczenie przez kilka godzin to wydaje mi się że absolutnie nie uczyni Cię to pępkiem świata. Co do ubierania dzieci w trakcie jesieni i zimy to ja mam doświadczenia z przedszkola- byłyśmy we 3 co prawda ale każdej po kilkoro dzieci przypadało na głowę. Pamiętam ten chaos- wszędzie walające się szaliki, to but nie na tę nogę, to odwrotnie założona czapka, to jednemu pomagasz to już 3 się ustawia i krzyczy o pomoc ze swoim zamkiem, szalikiem, rękawiczką itd. To ci co byli szybsi i sprawniejsi już ubrani i ustawieni ale przecież nie ustoją więc trzeba pilnować co by się nie pozabijali i nie szaleli za bardzo a w tym czasie Ci najwolniejsi dalej nie wiedzą gdzie mają buty....kosmos to był pamiętam, i śmieszny i tragiczny. Co do mnie dziewczyny to mój problem polega na tym że ja w swój organizm się za bardzo wsłuchuje i przy każdym bólu uznaje że to sygnał do zastopowania. Sprzątam w łazience i zaczyna boleć mnie brzuch to już w głowie myśl- może to od sprzątanie, odpocznę. A możliwę, że to był zwykły, fizjologiczny ból który pojawiłby się nawet gdybym leżała na kanapie i dłubała w nosie. Muszę porozmawiać z moją lekarką na co zwracać uwagę a co sobie odpuścić bo ja to z tych wrażliwszych i wyłapujących każdy nawet najmniejszy sygnał z ciała a to też nie dobrze. Ale też nie jest tak że się 24h na dobę obawiam i lękam- chodzimy z mężem na spacery, zakupy, rodziców przez skypa uczę tureckiego, teraz w sobotę jestem umówiona na babski wieczór z dziewczynami z tej grupy osób od domówki. Staram się więc jakoś całkowicie nie być pochłonięta jedynie ciążą. Pozdrawiam was i miłego weekendu życzę
- 
	Witam niedzielnie, Dziękuje dziewczyny i za gratulację i za głos rozsądku. Ja na początku jak mnie tu czy tam zabolało to od razu wyszukiwałam na tych stronach dla mam czy wszystko ok i powiem wam, że to jest jakaś paranoja. Nie czytam już teraz kompletnie, gdy się czymś wyjątkowo zmartwię to dzwonię do mamy lub lekarza i staram się nie być przewrażliwiona gdy mnie coś zakuje tu czy tam. Z porad w internecie wynika że z każdym praktycznie bólem natychmiast do szpitala. Na początku byłam przerażona a teraz dziewczyny uczę się już odpuszczać powoli. Widzę, że listopad zbyt pogodnie nie nastraja, wysyłam trochę promieni słońca bo dziś mieliśmy wyjątkowo słoneczny dzień ale i u nas w Ankarze coraz chłodniej, deszcz coraz częściej pada. Tu tej tradycji sprzątania grobów i upamiętnienia zmarłych szczególnym dniem nie ma a szkoda. Michalinko tego kurczaka z chrzanem bym chętnie zjadła :). Jula o tyle o ile wiem co to są częste wyjazdy męża o tyle nie wiem jak to jest gdy zostajesz bez męża sama z trójką dzieci...Plusy widzę tu jedynie w bliskości Twojej rodziny. Spróbowałabym zrobić jakąś rodzinną naradę i poprosić o pomoc członków rodziny. Może udało by się aby w każdym dniu albo tygodniu ktoś inny pomagał Ci z odprowadzaniem Olka i odciążył Cię na tyle abyś choć 2 godzinki mogła odpocząć. To w końcu tylko jeden miesiąc no i pewnie nie każdy w rodzinie ma obowiązki zawodowe być może teściowa, mama na emeryturze już? Jeżeli uda się to z ich pomocą jakoś zorganizować to zacisnęłabym zęby i przeczekała jakoś ten miesiąc. W końcu pieniądze przy trójce dzieci są ważne a żeby też nie było tak że mąż Ci będzie tą straconą szansę wypominał lub ty sama będziesz żałować że nie spróbowaliście. Jednak jeżeli takiej pomocy ze strony bliskich nie da się zorganizować no to sama musisz zdecydować czy dasz radę i czy ma to sens. Wydaje mi się, że powinnaś też z mężem ustalić czy to faktycznie tylko ten jeden miesiąc czy jednak mąż mimo wszystko co jakiś czas będzie do Torunia musiał wyjeżdżać, bo to chyba też istotne. Trzymam kciuki za satysfakconujące dla was obojga rozwiązanie. Puma bardzo to jest przykre z tym wózkiem. W Polsce jakoś nie funkcjonuje pomoc ani dla dzieci niepełnosprawnych ani dla ich rodzin. Lekarze, rehabilitacja wszystko kosztuje i jeszcze ten sprzęt taki drogi. W Niemczech funkcjonują wypożyczalnie takiego sprzętu bo dzieci wyrastają lub już nie potrzebują pewnych sprzętów a kolejne rodziny mogą wypożyczać i używać. U nas jakoś starzy i chorzy nie mogą na nic liczyć a chyba odwrotnie być powinno...Dzięki Bogu że są choć fundacje, ludzie dobrej woli bo inaczej to nie wiem na kogo trzeba by było liczyć...Co do egzaminu to współczuje i trzymam kciuki aby następnym razem był już zdany, musi być :). Maniu no to miałaś tydzień obfitujący w sporo stresów. Klientem nie przejmuj się, wiele jest osób nastawionych roszczeniowo,myśląc że skoro on jest klientem to mu wszystko wolno. Tak na prawdę nie wściekł się pewnie aż tak na tą dostawę ale raczej znalazł doskonałą okazję do wyładowania na Tobie swojej złości, stresu i nerwów. Widzi się takich co rusz w marketach gdzie potrafią piekielną awanturę urządzić z wyzwiskami bo mu Pani do reklamówki nie zapakowała mleka albo na pomarańczach była inna cena a teraz tu ta na kasie go próbuje oszukać. Nie ważne to mleko nie ważne pomarańcze, ważne że nareszcie można się na kimś wyżyć, ulżyć sobie. Takim ludziom współczuć należy bo tym chamstwem o swoich kompleksach, swoim poczuciu niższości chcą choć przez chwilę zapomnieć. Co do mnie to czuje się niezle. Czuje pewne objawy- to piersi mnie bolą, to mnie plecy bolą- (podobno w pierwszych tygodniach normalne), to męczy mnie niestrawność i bóle żołądka (podobno winny progesteron) włosy się przetłuszczają, zmęczona jestem bardziej niż zwykle ale powiem szczerze, że nie narzekam bo ani nie mam (odpukać) mdłości, całodziennych wymiotów, zawrotów głowy itd. Chyba nie jest najgorzej a też bywają dni bez żadnych dolegliwości i wtedy super się czuje :). Ciągnie mnie i do kwaśnego i słodkiego- dziś np. wypiłam w domu sok wyciśnięty z 4! cytryn z wielką przyjemnością zresztą a potem z mężem poszliśmy na wafle i zjadłam takiego oblanego aż 3 rodzajami czekolady choć normalnie było to dla mnie za słodkie to tym razem jadłam z prawdziwą rozkoszą :). Mąż mi bardzo pomaga, to pranie zrobi, to naczynia pozmywa, to podłogę umyje do tego przez cały weekend siedzi w kuchni i gotuje :) a że mąż mój gotuje bardzo dobrze to jestem zadowolona. Mam jedno pytanie: dziewczyny na ile życie wam się zmieniło podczas ciąży? Nie wiem czy powinnam jakoś ostrożniej się zachowywać- np. mniej się ruszać, więcej leżeć czy też dopóki lekarz nie powie - proszę z tego i z tego zrezygnować bo w Pani przypadku to może zaszkodzić, to prowadzić normalne życie takie jak przed ciążą? Pozdrawiam
- 
	Witam dziewczyny, Od razu pisze, że u mnie wszystko ok :). Było po prostu za wcześnie. W piątek dopiero coś tam zobaczyła moja ginekolog ale 3mm i powiedziała że wciąż nie ma do końca pewności więc czekałam do dziś a dziś już wszystko widać i wiadomo już że wszystko jest dobrze :). Pobrali też mi dziś krew aby zobaczyć czy wszystko ok z cukrem i innymi parametrami no i jeśli tak to dopiero za 2 tygodnie znów idę. Podobno wtedy możliwe, że zobaczymy już bijące serduszko :). Nie spodziewaliśmy się tego z mężem bo było małe prawdopodobieństwo i dopiero co zaczynaliśmy myśleć o dziecku ale jesteśmy bardzo teraz zadowoleni. Hormony widać robią swoje bo czuje się jakbym w powietrzu się unosiła- szczęśliwa, pełna energii. Fakt że popłakałam się też kilka razy oglądając Masterchefa ale ponoć to normalne :). Nie mam na razie żadnych zachcianek (może nieco na cytrynę) ani mdłości nic z tych rzeczy a czuje się rewelacyjnie :). Jako że to moja pierwsza ciąża to sama nie wiem czego się spodziewać i wszystko jest dla mnie nowe, czasem nieco przerażające. Jeśli by to wam nie sprawiło problemu to prosiłabym o jakieś rady - na co szczególnie uważałyście, o co dbałyście a czym się nie przejmowałyście w ogóle? W internecie można znależć niestety wszystko, trochę się naczytałam i nie mogę wyjść ze zdziwienia bo każdy włącznie z lekarzami pisze co innego i jakoś takich rozsądnych porad jest mało. Po przeczytaniu takiej lektury to wychodzi na to że należy się położyć bo strach cokolwiek robić, spożywać jedynie wszystkie produkty bio i eko bo reszta zagraża dziecku i broń Boże na cokolwiek zachorować. Oczywiście staram się dobrze odżywiać, nie pale, nie pije, dom sprzątam octem i sodą no ale nie chcę też zwariować także będę wdzięczna za głos rozsądku doświadczonych mam ;). Jula ja Twoją mamę rozumiem, ja też zanim nie zobaczę wyników to myślę o najgorszym mimo, że dobrze wiem, iż zdrowe podejście to nie jest. Nic trzeba chyba uzbroić się w cierpliwość ale mocno trzymam kciuki aby było ok. Co do śniadań na mieście to my tu w kilku bliskich restauracjach mamy opcję brunchu - zamawiasz wcześniej stolik i od godz. 10 do 14 w jednej cenie jesz wszystko na co masz ochotę ze szwedzkiego stołu. Już raz się z mężem wybraliśmy i na pewno jeszcze nie raz pójdziemy. Świetna opcja i śniadanie takie jakie lubisz i potem kawa, desery ciasta, świeże owoce. Cudownie. Olek wydaje się być faktycznie takim wrażliwym i spokojnym chłopcem. Pewnie też i dlatego nieco trudniej mu aklimatyzacja przebiega. Wspierajcie go, bądżcie przy nim, na pewno z czasem będzie mu łatwiej. Michalinko fajnie że urodziny męża wam tak miło upłynęły i też jestem pewna że zrewanżuje się i Tobie jakimś super prezentem :). Kosmetyczka, fryzjer no to szykuje się trochę czasu tylko dla siebie super ;). Maniu, Puma co u was dziewczyny? A u mnie oprócz ciąży wszystko też ok, zawiązuje się nam powoli grupa znajomych z męża pracy. 2 pary i kilkoro singli, spotkaliśmy się wspólnie na domówce w sobotę i było świetnie. Cudowni ludzie z którymi można porozmawiać na każdy temat. Żywo dyskutowaliśmy do 1:30 w nocy i mam nadzieję że jeszcze nie raz się w tym świetnym gronie spotkamy. A z naszej Polonii utworzy się wkrótce stowarzyszenie, dziewczyny też mają nadzieję na utworzenie szkółki (była w przeszłości, teraz jest opcja internetowa ale chcą wrócić do starej opcji). Pozdrowienia pełne progesteronu ;)
- 
	Witam dziewczyny, Asiu to super wiadomość, że Twój brat się za pracę zabrał i w sumie to że go rodzice nakłonili to wielki plus dla nich. Myślałam, że raczej będą odradzać niech sobie posiedzi i wypocznie a tu proszę podjęli mądrą i potrzebną decyzje. Michalina dużo bym dała za taki prezent urodzinowy, super ja bardzo lubie Kravitza a koncert będzie niesamowity na pewno. Jula dobrze, że już całe towarzystwo zdrowe i Twoje nerwy na tym nie ucierpiały mocno gratuluje ;). Za mamę Twoją mocno trzymam kciuki! A Olek na pewno sobie poradził. Puma przykro mi ale widać że masz do tego zdrowe i pozytywne podejście i tak trzymać kochana. Prawie zdałam, znam swoje błędy i na przyszłość będzie lepiej. To jest właśnie super myślenie. Maniu gofry piernikowe? Ale rewelacja Twoja rodzina to ma z Tobą 7 niebo a i przyszły mąż będzie na pewno zachwycony. Co do pogody to rozumiem w sumie nawet jak jest mróz i zimno to może być pięknie gdy zaświeci słońce a jak jest deszcz, plucha, pochmurnie to faktycznie nie sprzyja to dobrej energii. Ja bardzo lubię takie pochmurne, deszczowe dni ale tylko w Turcji :) gdzie słońca mam nadmiar. Co do muzułmanów to widzę, że wszystkie mamy podobne spostrzeżenia. Maniu jak ja się tureckiego uczyłam w szkole w tamtym roku to była taka grupa złożona z samych syryjskich chłopaków i wyobraż sobie że oni z góry zakomunikowali że lekcje mogą mieć wyłącznie z mężczyzną i nie zgodzą się na kobietę i potrafili dogadywać nauczycielką na korytarzach że kto to widział pracujące baby...Dzięki Ataturkowi w Turcji kobiety pracujące nie wzbudzają zdziwienia ani zniesmaczenia ale gdyby nie Ataturk to byłyby takie same reakcje jak tych Arabów... U mnie dziewczyny jest pewna zmiana ale nie wiadomo jak to będzie...jestem w ciąży ale jest pewne ryzyko, że jest pozamaciczna. Wyniki z krwi hormonów są co prawda bardzo dobre, nie wskazują na żadną nieprawidłowość ale nic nie widać na USG. Możliwe że jest po prostu za wcześnie ale możliwe że jest coś nie tak. W czwartek i piątek będę miała kolejne badanie krwi i USG...trzymajcie kciuki i za mamę Julii i za mnie proszę. Pozdrawiam
- 
	A jeszcze co do świąt ofiarowania które się teraz odbyły gdyby któraś była zainteresowana szczegółami to polecam: http://turcjaodkuchni.blogspot.com.tr/2014/10/jutro-swieto-ofiarowania.html fajnie opisane, ja się pod tym podpisuje rękami i nogami
- 
	Witam, mam nadzieję że tym razem wiadomość dojdzie i nie zostanę niczym zaskoczona :) Asiu i jak tam mam nadzieję, że choroba się nie rozwinęła i sok z malin powstrzymał rozprzestrzeniające się wirusy/bakterie? Gratuluje Ci jako nauczycielowi bo to też duża umiejętność zgrać ze sobą i otworzyć taką zdystansowaną grupę :), i już Ci się kolejna szykuje brawo. Co do reszty pracowników nie przejmowałabym się tym dystansem...my chyba tak we krwi mamy że nowych pracowników trzymamy na dystans i się pewnie ich nieco boimy. Potrzeba czasu aby nabrali pewności że nikomu nie zagrozisz i jesteś fajną babką. Nie przejmuj się. Co do męża to jak przyzwyczaił się już do tego że pracujesz? Maniu gratuluje całego etatu. Widzisz nie ma co się martwić na zapas, cierpliwość popłaca. Masz swój długo wyczekiwany etat i pewnie satysfakcja jest spora :). Michalinko jak wygląda taka zdrowa piekarnia/cukiernia? Ani nie słyszałam ani nie bywałam a tu musi być rewelacja zwłaszcza dla łakomczuchów i osób z dziećmi. Zdrówka życzę a pierogi ze śliwkami musiały być pyszne. Juleczko ja do cyrku nie chodzę ale dla dzieci musi to być niezła frajda :). Co do Olka to jest jeszcze mały, nie potrafi się pewnie zdecydować: co z tą szkołą? Nie przejmuj się ja miałam wachania nastroju co do szkoły aż do ukończenia liceum ;). Wiadomo w szkole raz jest fajnie a czasem zdarzy się jakaś przykrość, nie fajna sytuacja i pewnie stąd te zmienne nastroje. W przedszkolu też nie raz dziecko już chodzące 2 lata i lubiące grupę i nauczycielki ze względu na jakąś sytuacje (nauczycielka krzyknęła, z koleżanką się pokłóciła) nagle przestawało chcieć i lubić chodzić do przedszkola a z czasem znów sytuacja się normowała. Dobrze by było żeby on miał takie poczucie, że ta szkoła to nie jest jakaś kara czy zmiana na gorsze a wręcz przeciwnie coś fajnego i wyjątkowego. Celebrować kupowanie nowych rzeczy do szkoły, może zmienić coś w jego pokoju aby podkreślić że zdarzyła się w jego życiu zmiana ale ona jest wyjątkowa i każdy jest z niego dumny w związku z tym. Pewnie ja bym szła w tą stronę. A co do Przybylskiej to powiem szczerze że też mnie ta informacja mocno wytrąciła z równowagi. U nas akurat wtedy były święta- mnóstwo ludzi, gwar, chaos a ja myśli od niej oderwać nie mogłam. Może ról rewelacyjnych nie miała jako aktorka ale było w niej coś wyjątkowego. Nie angażowała się w te wszystkie tańce i inne akrobacje z gwiazdami. Miała swoje priorytety i widać było że najważniejsza dla niej jest rodzina. Patrząc na ten cały show biz to chyba niewiele tych *gwiazd*, celebrytek odłożyłoby karierę i pojechało za mężem do Turcji albo zamiast właśnie tańca z gwiazdami wybrało pieluchy i prasowanie. Innych stawiała przed sobą co pewnie zwłaszcza w tym narcystycznym świecie scenicznym się prawie nie zdarza. Ciepła, z sercem, rodzinna, fajna mama, super żona, młoda kobieta dlatego chyba człowiekowi się to w głowie nie mieści. Boli bo się wydaje że ona to sobie kompletnie *nie zasłużyła* ani na taki ból, ani na zbyt wczesną śmierć, ani na pozostawienie rodziny. Bardzo jest to przykre. Puma gratuluję ukończenia kursu :). Ja już w domu, nie ma to jak w domu jednak zwłaszcza po 16-dniowym pobycie u teściowej :). Zdecydowanie 16 dni w egzotycznej, konserwatywnej Turcji to za dużo jak dla mnie. Nie nadaje się do takiego świata. Tam najlepiej pojechać, zobaczyć, zrobić kilka zdjęć i wyjechać jak najdalej :). Powiem wam, że jak rozpoczynałam moją przygodę z Turcją to Ci ludzie nawet konserwatywni wydawali mi się tacy ciepli, mili, gościnni. Aż wstyd mi było myśląc o Polsce bo odnosiłam takie wrażenie że my przy nich to jak lodówki egoistyczne. Ale z czasem człowiek więcej widzi, rozumie coraz lepiej kulturę, język. Ludzie z czasem też pokazują inne cechy swojego charakteru, ściągają *maski* i pokazują jak to jest na dłuższą metę. To zadziwiające ale im dłużej tu jestem tym mniej jestem otwarta i tolerancyjna. Zawsze myślałam że to na odwrót działa, zresztą nigdy nie przyszło mi wcześniej do głowy aby dzielić ludzi na gorszych i lepszych pod względem rasy, narodowości, wyznania czy kultury i wydawało mi się że wraz z podróżami, pobytami w innych miejscach na Ziemi ta otwartość wzrasta a tu jednak takie zaskoczenie...ale powiem wam że kiedy na waszą tolerancje, otwartość, szacunek do obcej kultury z drugiej strony dostajecie dokładną odwrotność to te wasze dobre emocje i intencje się rozpływają. Jak obcujecie z tworem który uważa że wszystko co robi, co myśli, w co wierzy a nawet jak sprząta i gotuje jest najlepsze pod słońcem a to co Twoje to go w najlepszym wypadku nie interesuje to chyba naturalne że po pewnym czasie rodzi się bunt i chęć obrony właśnie tego co *moje*. To może i zabawne ale po 1,5 roku życia w Turcji jestem przeciwna napływowi muzułmanów (zwłaszcza tych konserwatywnych) do Europy i innych krajów. Po prostu wiem już że oni nie są w stanie przyjąć niczego co *obce*, nie są nawet tym zainteresowani a w najgorszym wypadku czują wstręt i pogardę a korzystając z otwartości i tolerancji innych krajów będą na siłę wciskać swoje poglądy i swój styl życia. Oczywiście nie wszyscy tacy są, jest wiele młodych, otwartych wspaniałych ludzi głównie w większych miastach, ale niestety ogromna większość nie nadaje się moim zdaniem do życia poza własnym krajem. Im dłużej w tej konserwatywnej części z konserwatywnymi ludzmi przebywam tym bardziej się upewniam w tym myśleniu. Pozdrawiam was wszystkie serdecznie
- 
	Witam dziewczyny w końcu się tu zalogowałam...kurczę równą godzinę do was pisałam....wylogowało mnie z nic z tego nie zostało :( powiem wam tylko że u mnie wszystko ok, jestem już w domu. więcej szczegółów jutro bo jakby mi dziś znów taki numer ta strona odwaliła to nie wiem co by było!