Czesc,
jestem juz po ablacji.
miałem ją robioną w centrum kardiologi Allenort w Aninie. Wykonywał mi ją prof Łukasz Szumowski wraz z zespołem.
Jak to wyglada?
W poniedziałek o godz 10:00 (po śniadaniu w domu) przyjechałem do kliniki. Rejestracja, zaprowadzenie do pokoju, podłączenie kroplówki z elektrolitami i antybiotykiem osłonowym przed zabiegiem. Umycie w specjalnym płynie pod prysznicem, ogolenie okolic pachwin, Ekg, echo serca, badanie krwi itd. Ogólnie wszystkie czynnosci sprawdzajace. zwykła sprawa. Obsługa bardzo miła, czystośc, pokoje bardzo ładne.
Ok godziny 16:00 - przejscie na sale operacyjna.Strach był :)
Położenie sie na specjalnym łóżku z uziemieniem i cóż... oddajesz się lekarzowi.
Najpierw podaja znieczulenie miejscowe w pachwine. Nic nie boli. Jak szczepionka. póżniej uczucie ciepła i czekamy.
Po chwili lekarz nakłuwa i wprowadza koszulkę w żyłe lub tętnicę, zależy gdzie w sercu chce sie dostać. Naprawdę nic nie boli.I nie jest to gadanie aby Was przekonać... naprawdę nic nie czuć. Gdy ktoś odwróci Waszą uwagę to można zapomnieć że wogole przy Was coś majstrują :)
Wprowadzenie elektrod do serca - praktycznie też bez żadnych odczuć. Ja nie miałem podanego żadnego ogólnego leku przeciwbólowego czy ogłupiającego na tym etapie.
Po wprowadzeniu elektrod do serca zaczyna sie najmniej przyjemny etap, gdyż lekarz musi wyzwolić arytmie i na ich podstawie znależć miejsce do wypalenia.
Tak jak pisałem wczesniej nigdy w życiu nie miałem żadnych objawów WPW. To co zastałem na stole było więc dla mnie zaskoczeniem. Dopiero poznałem co to znaczy mieć atak preekscytacji. To chyba najgorsza część całego zabiegu z mojego punktu widzenia.
Osoby które maja takie ataki na codzień, po prostu wiedzą czego sie spodziewać. Ja byłem zaskoczony.
Powiem Wam szczerze - gdybym miał takie arytmie na codzień (jak podczas ich sztucznego wyzwalania) to na ablacje zdecydowałbym sie jeszcze szybciej :)
No i cóż... ta czesc zabiegu trwała jakieś 15min.
Po tym lekarz zaczął wypalać miejsca które znalazł jako generujące arytmie. Tak zwane przypiekanie, wypalanie. Powiem tak - mnie troche bolało, bardziej piekło, ale zależy to z pewnoscia w jakiej czesci serca jest to zlokalizowane. Tego nie nalezy sie bać. Do zniesienia. Ja miałem np ok 5-6 przypalań. Trzeba pomyśleć ze w tej fazie zabiegu właśnie lekarz odmienia Wasze życie na lepsze.
Ja na tym etapie dostałem dopiero lek przeciwbólowy. Bardzo małą dawkę.
Po wypaleniu jeszcze ostateczne sprawdzenie czy nie uda sie wywołać arytmi ... odczekanie i wyjęcie elektrod przez pachwinę. I własciwie koniec!!! straszne? napewno nie. W trakcie można pogadać z lekarzami i całą ekipą. Jest miło ale profesjonalnie.
U mnie miała miejsce ciekawa sytuacja. Wypalono wszystkie miejsca które generowały arytmie, sprawdzono po wszystkim czy już nic nie wywoła arytmi, odczekano kilka minut ... a po wyjęciu elektrod, w zapisie ekg znowu powrócił zespół preekscytacji. Podobno tak sie zdaża, ale następnego dnia w EKG już znowu nic nie było. Widocznie rana zbyt świeża i musi sie dopiero zagoić. Kontorla za 3 miesiace i sie okaże czy wszystko udało sie wypalić za jednym razem.
Czasami zdaża się że trzeba taka ablację powtózyć. Gdybym miał to zrobić ponownie - zdecydowałbym sie. Może nie jest to impreza przy piwku w klubie, ale da rade.
No i cóż - ablacja odbyła sie w poniedziałek o 16 ... a we wtorek o 18 wypisano mnie do domu. Własciwie czułem sie bardzo dobrze. Zero bjawów, zero bólu. Prawie zapomniałem że miałem wogle zabieg.
Nie ma czego sie bać. Każdy wyobraża sobie - będą mi coś grzebać w sercu itd itp. Strach ma wielkie oczy. Naprawde sie nie bójcie bo nie ma czego.
Mówi Wam osoba która poddała się ablacji mimo tego że w życiu nie miałem ani razu objawów. Tylko w zapisie ekg było widać że mam dodatkową drogę przewodzenia w sercu (pisałem o tym w poprzednim poście)
Pan Profesor Szumowski to najwyższej klasy specjalista w tej dziedzinie. Wie co robi, zaufałem mu bezgranicznie. Sama jego obecność podczas ablacji uspokajała mnie. Cała klinika Allenort bardzo godna polecenia. Czuwa nad nią Profesor Walczak.
Jesli macie jakieś pytanie - piszcie, postaram sie co jakiś czas zajrzeć tu na forum.
Ale w każdym bądz razie, nie czekajcie z ablacją, to nic strasznego. Ona może odmienić Wasze życie na lepsze.
pozdro.