
annachylewska11
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez annachylewska11
-
Nawet na takim forum nie ma dla mnie miejsca... Fajnie byłoby zamknąć oczy i już nigdy o niec nie walczyć, prosić, tłumaczyć się, czuć....
-
PAMKA. To wspaniałe postanowienie, tylko nie popełnij moich błędów i niczego nie udowadniaj mamie czy babci tylko SOBIE!!! To Twoje życie i w Twoim życiu TY jesteś najważniejsza. Musisz to zrozumieć i im prędzej to zrozumiesz, tym szybciej będziesz szczęśliwa, czego z całego serca Ci życzę. Ania
-
JASMA Napisałam o sobie, ale mimo mojego wieku i wydawało mi się inteligencji, dopiero Wy teraz pokazaliście mi jak bardzo nie jestem sobą żyjąc i dopiero teraz zaczynam zdawać sobie sprawę, że mam długą drogę przed sobą, jeżeli w ogóle uda mi się nią iść. PAMKA, DOROTA i wielu innych ma problemy, które swój początek mają w dalekim dzieciństwie. Jak przeczytałam dzisiejszy post PAMKI, to tak jakbym czytała o sobie i swojej matce. PAMKA jest młodsza, nadal mieszka w domu matki i nie chce zaakceptować stosunku matki do siebie. Stara się być sobą i tą siebie chce, żeby matka kochała. Ja postąpiłam inaczej, ja zaczęłam się dopasowywać, udawać, być kimś innym i w końcu nie zadowoliłam nikogo i jeszcze nie daje rady sama ze sobą nie będąc sobą, bo przecież nie wszystkich można oszukać, a ja tak bardzo się starałam dopasować, dla tej miłości, że zgubiłam wszystko. Znalazłam to forum, odważyłam się zaistnieć wśród ludzi o takich samych i podobnych problemach i nagle okazuje się, że znalazł się ktoś, kto rzuca podejrzenia. Niesłuszne, nieprawdziwe, ale rzuca. Za namową czy propozycją IGNACA starałam się to olać, ale nie mogę, bo dla mnie historia znów zatacza koło i ja już zawsze będę starała się coś udowadniać, a Wy już zawsze będziecie podejrzewać i to jest nie do zaakceptowania przeze mnie, bo ja właśnie muszę stać się tylko i wyłącznie sobą. To jest powód, dla którego nie ma dla mnie miejsca wśród Was. Bardzo tego żałuję, ale mimo, tak krótkiego pobytu na forum pokazaliście mi, to czego ja nie widziałam, bo przez lata zawaliłam siebie udawaniem, a właśnie to muszę zmienić. Idę na terapię i może za jakiś czas, jak będę stawiała kroki do przodu i przestanę się bać, to może, kiedyś, coś jeszcze napiszę. Dziękuję za wszystko. Ania
-
INTERNAUTA i wszystkie inne posty. WYGRAŁAŚ! Nie jestem nikim z tych nicków, które wymieniasz, ale trudno, nie będę więcej pisała, bo nie mogę dodatkowa się denerwować. Szukałam pomocy i wsparcia a Ty wyrzuciłaś mnie z forum. Nie wiem i nie chcę wiedzieć ani dlaczego to robisz, ani po co, ale idź do psychologa i opowiedz, co wyprawiasz, to może tam znajdziesz pomoc Ty, bo na pewno jej potrzebujesz. Czynienie zła jest złem, a Ty to robisz i uważasz się za WIELKIEGO SPRAWIEDLIWEGO. To nie tylko zło, to CHORE! Za chwilę na forum wejdzie ktoś inny i znów będziesz go krzywdzić. Nie rób tego, lecz się. PS. odszukałam kilka wpisów tych osób, które utożsamiasz ze mną i to są bardzo dawne wpisy i problemy podobne do innych. Nie było tam nic, co mogłaś kojarzyć specjalnie ze mną. Jeszcze raz napiszę; idź do psychologa i opowiedz, co wyprawiasz, bo to i ZŁO i CHOROBA.
-
DOROTA i JASMA napisałam swoje przemyślenia na temat Waszej dyskusji i zniknęło. Żałuję, ale nie mam już czasu dzisiaj napisać jeszcze raz. Napiszę jutro. Pozdrawiam i życzę dobrej, spokojnej nocy. Ania.
-
Teraz dopiero przeczytałam że to CZYTELNIK a nie INTERNAUTA, a sposób pisania taki sam i myślę, że to kolejne wcielenie NIESZCZĘŚCIA, ale i tak dodaje mi pewności siebie. Ania.
-
DOROTA. Jest mi źle i muszę to zmienić. Za wszelką cenę. A teraz taki wpis jak tego biednego, nieszczęśliwego INTERNAUTY dodaje mi pewności siebie, bo INTERNAUTA jest taką zniechęcającą przeciwnością, ale nie zniechęci mnie i za pokazanie mi jak to działa jestem temu INTERNAUCIE wdzięczna. Ania
-
JASMA, DOROTA, IGNAC. Ja wiem, że macie rację tylko przez całe swoje życie chroniłam się, myślę (na podstawie Waszych wpisów) podświadomie i jakoś dawałam radę, aż nastąpił kryzys spowodowany bezpośrednio, utratą pracy, ale pośrednio całym życiem i całym postępowaniem. Teraz pogubiłam się, stoję w miejscu i krzyczę, bo z każdej strony jest ściana. Na podstawie waszych wpisów już wiem na pewno, że leki nic mi nie pomogą a i w miejscu stać nie chcę, bo nie mogę. Wierzę, że dam radę i nawet jak będę musiała wrócić do siebie prawdziwej, to jakaś część mnie ta wyuczona, pewna siebie, przebojowa pozostanie i jak mi się uda, to te dwie ja może będą umiały być jeszcze szczęśliwe. Najbardziej niepokoi mnie brak pieniędzy na prywatną terapię, bo nie jestem pewna czy ta z NFZ spełni swoje zadanie, ale przecież na pewno wrócę do pracy i mam nadzieję, że będzie to szybko. Nawet nie wiecie jak jestem Wam wdzięczna za uchylenie zasłony, którą wiele lat temu szczelnie przykryłam całą siebie. Teraz wiem, że będę walczyć przede wszystkim o siebie. Wiem, że będzie ciężko, ale jak piszecie nie mam wyboru. Boję się... Ania
-
JASMA :-) DZIĘKUJĘ. Ja nie mam problemu z czarnowidztwem, ani zła samooceną, ja mam problem z motywacją do działania. Jestem zmęczona, bo ja całe swoje życie (36 lat) walczę z pieprzonymi przeciwnościami losu i mam męża, który nie jest osobą kreatywną, poza tym jak jest dobrze, to dobrze, a jak zaczyna być źle, to winą obrzuca mnie. Pewnie dałabym sobie z tym radę, to dobry człowiek i rozwodzić się z nim nie ma konieczności, trzeba z nim walczyć i ja na tą walkę nie mam już siły. A nie mam siły, ponieważ straciłam pracę i trudno znaleźć jest inną, a poza tym moja matka to damulka, która nie lubi mnie i nigdy nie lubiła i milion razy w swoim życiu usłyszałam, jak to ona żałuje, że mnie urodziła i ile zła w jej życie wniosłam. Moja mama, to osoba, która nie nadaje się na matkę i to nie jej wina, że taka jest, ale faktycznie nie powinna mieć dzieci jak ich nie miała potrzeby mieć.. Im jestem starsza tym jest mi trudniej i jak los nie sprzyja, to jest jeszcze trudniej podjąć walkę, co nie znaczy, że ja mam złą samoocenę, bo w warunkach jakich wychowałam się, to, wierz mi cud, że jestem ciągle lubiącym siebie człowiekiem. Brakuje mi wsparcia i pewnie dlatego weszłam na to forum. Ja ciągle wierzę, duża cześć mnie wierzy, że dam radę...
-
IGNAC. Ja zgadzam się, że reakcja naszego systemu emocjonalnego to główna przyczyna naszego samopoczucia. Dam Ci i Wszystkim taki prosty przykład; Napisałam do Ciebie raz i drugi i Ty odpisując innym nie wspomniałeś o mnie ani jednym słówkiem typu *Jesteś na dobrej drodze*, albo cokolwiek innego, NIC> Mimo, że powinnam myśleć, to nic nie znaczy i nadal będę na forum pisać, to ja już panikuję, że nie ma dla mnie na tym forum miejsca, że nikt nie chce, abym była jego częścią, że to co mam do powiedzenia nikogo nie interesuje itp. Takie myślenie jest chore i muszę nad takim myśleniem pracować, bo takie moje myślenie nie dotyczy tylko tego forum, ale i innych części mojego życia... Cieszę się, że to napisałam. Jest mi lżej... Pozdrawiam. Ania
-
PAMKA. Ja mam zrobione wszelkie możliwe badania i wszystko mam zdrowe, a mimo to źle się czuję. Traciłam przytomność, było pogotowie, byłam w szpitalu i NIC! Opinia zawsze taka sama NERWICA., a ja zawsze się boję, jak serce przyspiesza, jak kręci mi się w głowie, jak mam jadłowstręt i ja, ta w panice od razu umiera i objawy potęgują się, a ta ja, normalna wie, że to nerwica. Pracuję nad sobą aby tą spanikowaną siebie trzymać na dystans. IGNAC i JASMA dali bardzo dużo dobrych propozycji i podali linki z których można wiele się nauczyć. Brałam różne leki, po których jest jeszcze gorzej jak bez nich i wyczytałam, co napisałam wcześniej, że leki z krwi znikają w 2-3 tygodnie, ale z tłuszczów do 10 miesięcy i do tych 10 miesięcy można odczuwać ich obecność. Ja w to uwierzyłam i staram się nie histeryzować i uwierzyłam, że badania, jakie mam wykonane są prawdziwe i fizycznie jestem zdrowa a nad emocjami muszę pracować sama. Ja mam o tyle gorzej, że jestem bez kasy i nie stać mnie na płatną psychoterapię, ale będę chodziła na taką z NFZ od końca kwietnia i przy pomocy literatury i mam nadzieję Waszej pomocy uda mi się przegonić te moje wariactwa na zawsze, a przynajmniej mieć nad nimi jakąś kontrolę i nie pozwalać sobie na reakcje tylko emocjonalne w trudnych chwilach czego i Tobie PAMKA i Wszystkim życzę. PAMKA i DOROTA i każdy, kto chce, możemy się wzajemnie wspierać, bo mamy podobnie, a przy wsparciu i pomocy Tych, którzy sobie już poradzili, może będzie nam łatwiej być pewnymi siebie. Dzisiaj jest pierwszy dzień WIOSNY i życzę WIOSNY we wszystkich sercach. Ania
-
INTERNAUTA. znalazłam to forum i potrzebuje wsparcia. Nie chcę doprowadzić się do takiego stanu w jakim jest osoba, pod nazwą INTERNAUTA i TAK SAMO MYŚLI, dlatego jeżeli Ty nie masz już szansy na zdrowie, to nie przeszkadzaj innym. Ja sobie nie życzę, żeby ktokolwiek używał mnie do rozwijania swojego nieszczęścia i męczeństwa. Ja jeszcze mam szansę na zdrowie i dobre samopoczucie i proszę mi nie odbierać możliwości i potrzeby bycia na tym forum, bo wszystko, co osiągniesz to chora satysfakcja ze zrobienia komuś krzywdy. Proszę to przemyśleć. Anna Chylewska.
-
IGNAC Witam. Byłam u kardiologa i kardiolog wysłał mnie, po znajomości do neurologa i też byłam. Od kardiologa dostałam zalecenie; BIOSOTAL80 2x na dobę, ACARD 75 1xwieczorem i ASPARGIN 2x na dobę. i nic więcej. Neurolog przepisał mi RELANIUM 2mg, ale mam bardziej mieć niż brać i nic więcej. To niestabilne ciśnienie w czasie HOLTERA jest wynikiem brania CITABAXu i odstawienia go. Dzisiaj mierzono mi ciśnienie 4 razy co 0,5 godziny i było niskie (114/75, 116/76 itp). a tętno 112!!. EKG zrobiono mi 2x i było wszystko ok, jeśli chodzi o pracę serca. Dowiedziałam się, że mam nie brać już nigdy HYDROXIZINY, bo tak paradoksalnie na mnie działa, więc miałeś rację. Dowiedziałam się, że leki, które brałam wcześniej z krwi znikają w ciągu 2-3 tygodni ale z tłuszczów nawet do 10 miesięcy i muszę to przetrwać nie biorąc niczego, prócz tego RELANIUM 2mg, jak będę w bardzo kiepskiej formie psychicznej, albo jak nie będę mogła spać. Zostałam pocieszona, podtrzymana na duchu i mam przyjść za miesiąc, chyba, żeby coś dziwnego zaczęło się dziać, ale jak nie będę prała niczego na depresję, to nic dziać się nie powinno. IGNAC jesteś cudownym człowiekiem i dziękuję, że to wszystko napisałeś na forum, oczywiście nie tylko do mnie. Gdyby nie Twoje wpisy ja nadal bym panikowała i błądziła, a teraz wierzę, że mam szansę na zwykłe życie. Ściskam Cię. Ania
-
IGNAC, nie wiem kim jest ten INTERNAUTA i czego chce, ale zgodnie z Twoją radą czy propozycją będę takie wpisy ignorowała, bo są kłótliwe. Ania
-
Jeszcze jedna sprawa. Ja miałam ten HOLTER RR i wynik był bardzo różnorodny. Ja nigdy nie miałam wyższego ciśnienia jak 145/80. Ten HOLTER zrobiłam 3 dni po odstawieniu tego CITABAXU i może z tego powodu, to ciśnienie tak się zachowywało. Przedwczoraj i wczoraj mierzyłam ciśnienie prawie co pół godziny i już było od 112/70 do 140/80. Zobaczę, co lekarza dzisiaj mi powie. Ania
-
IGNAC dziękuję za pomoc. Miałeś nienajlepszą opinię na temat mojego samowolnego odstawienia CITABAXu, ale ja to odstawiłam na podstawie Twoich i JASMY opinii na temat leków. Na pewno masz rację, że takie decyzje należy konsultować z lekarzem, ale ja to gówno brałam tylko 3 tygodnie i po trzech tygodniach zaczęłam się źle czuć. Do tego brałam HYDROXIZINE, a W kilku Twoich wpisach wcześniejszych do innych osób jest napisane, że działanie uboczne HYDROXIZINY właśnie przyspieszać może tętno. W informacjach o HYDRO też przeczytałam, że może mieć paradoksalne działanie w postaci walenia serca. Zaobserwowałam u siebie, że to serce odczuwać zaczynam godzinę po połknięciu HYDRO, więc już wczoraj nie wzięłam i nie przyspieszyło tak mocno. Poobserwuję siebie biorąc tylko ten BIOSOTAL 2x80. Dzisiaj idę na godz.12.00 do kardiologa. Ja mam bardzo dobre wyniki badań, nie tylko krwi, nie puchną mi nogi, nie mam bólów. Mam kłopoty ze spaniem, ale też w sumie śpię w nocy od 6 do 7 godzin, mimo, że budzę się ze 4-5 razy. Biorę też MAGNEZ z vit B6 i dzisiaj pogadam z lekarzem na temat potasu i innych mikroelementów. Bardzo cieszę się, że jest takie forum i mogę być jego częścią. Nie czuję się taka osamotniona z problemem i dostaję od Was pomoc, co jest dla mnie obecnie bardzo ważne. Dzięki temu, co przeczytałam na forum i porównując siebie do innych już teraz wierzę, że jestem na dobrej drodze do zdrowia. jak pisałam wcześniej jestem w kłopotach finansowych i nie stać mnie na prywatnego lekarza, ale lekarze z NFZ (ja tak trafiałam) traktują pacjenta przedmiotowo i tylko przepisują pigułki. Zapisałam się na psychoterapię na koniec kwietnia też z NFZ. Zobaczę jak będzie, a teraz na pewno będę już rozsądniejsza i jak coś, to poproszę Ciebie i innych ludzi z forum o opinię. Pozostanę na forum i będę korzystała z Waszej pomocy i wierzę, że i ja będę mogła komuś, też pomóc. Dziękuję.i pozdrawiam. Ania
-
DOROTA12. Ja mam to samo, jeżeli chodzi o znajomych i ogólnie o wszelkie spotkania z ludźmi. Zawsze lubiłam ludzi, a teraz bardzo stresują mnie spotkania. Zastanawiałam się dlaczego, tak jest i myślę, że w moim przypadku to wynik lęku a nawet strachu przed tym, że ktoś, ktokolwiek mógłby coś zauważyć nietypowego w moim zachowaniu. Ja nie opowiadam o swoich zdrowotnych, czy bardziej emocjonalnych problemach. Raz czy dwa coś bardzo delikatnie powiedziałam i nie było zainteresowania mną, tylko dzięki mojej próbie opowiedzenia o sobie wysłuchałam przeogromną historię czyichś problemów, kłopotów itp.i chyba nie chcę próbować ani rozmawiać na temat swoich emocjonalnych kłopotów, ani nie jestem gotowa wysłuchiwać wyłącznie czyichś problemów i to w sytuacji, kiedy sama jestem w kiepskiej formie. Poza tym, nie wiem jak będę się czuła i nie chcę robić sensacji szczególnie, że ja wierzę, ciągle wierzę, że będę dawną sobą wcześniej czy później. Pozdrawiam Ania
-
IGNAC, zastanawiałam się nad tym, co do mnie napisałeś i muszę nad sobą zacząć pracować. Wiesz, w moim domu nie ma awantur. W moim domu są ciche pretensje i to jest okropne. MEGI88 i IGNAC. Dzisiaj otrzymałam wynik badania HOLTERA RR. Nie było lekarza, a ten wynik jest bardzo zróżnicowany było o godz. 13.o2 -135/89 i tętno 93, było 14.3o - 182/98 i tetno 115, było o 18.oo 118/87 i tętno 76, o godz. 19.34 - 205/136 i tętno 50, było o 22.oo - 102/56 a tętno67, było o północy 89/50 i tętno 61, o 04.oo - 92/54 a tętno62 a o 09.oo - 116/70 a tętno 61. Ja się na tym kompletnie nie znam i nie wiem czy to normalne, ale z drugiej strony to był 3 i 4 dzień jak odstawiłam CITABAX i może to taki efekt. Ja nigdy nie miałam wyższego ciśnienia jak 152 na ileś i może to przez ten CITABAX, ale biorę BIOSOTAL. Brałam 2x40, a od wczoraj 2x80. Dzisiaj mam spokojne to ciśnienie. Nie jest stale takie same, ale nie jest aż tak zróżnicowane. Co o tym myślicie, proszę napiszcie mi. Ania
-
MEGI88 i IGNAC dziękuję. Najgorsza u mnie jest niewiara, że nie umieram. Badania mam porobione i nie są złe. Są dobre, a ja nie wierzę. Zgodziłam się na ten Citabax i tego żałuję. Dzisiaj już trzeci raz nie wzięłam tej tabletki i na pewno już nie wezmę. Jedna *ja* wie i jest pewna, że to zwalczę, a druga *ja* panikuje, dlatego proszę o jakieś wsparcie. Wpisy IGNACA są takie budujące i jak czytam, to wszystko jest oczywiste i logiczne i pasuje do mnie, ale po chwili głupota bierze górę i panikuję. Dziękuję. Ania
-
TAK SAMO MYŚLI. Szkoda, że kogoś przypominam. Tu dużo wpisów przypomina inne wpisy. Nie jestem nikim innym i odważyłam się napisać na tym forum, bo jest mi źle. Dużo tu czytałam i czytam i czasami zarzucacie jednym wpisującym, że są kimś innym i teraz trafiło na mnie. Szkoda, bo chyba nie mam już po co pisać, a potrzebuję wsparcia.
-
INTERNAUTA4 to już drugi raz tak się ze mną dzieje, ale czy Ty piszesz do mnie? Właśnie idę po córkę do szkoły.. Czuję się taka oszołomiona, ale jest pogodnie i nie boję się iść. Dopóki nie brałam tego Citabaxu, to tak się nie czułam i może ktoś wie, jak długo muszę go nie brać, żeby mi przeszło. Ania
-
Czuję się do d...y, taka jakby oszołomiona. Mam dobre ciśnienie i dobre tętno, ale jestem nie tylko jakby oszołomiona, ale jak sinusoida płyną i odpływają lęki. Dzisiaj jest 3 dzień, jak nie wzięłam tego Citabaxu i na pewno więcej go nie wezmę. Myślę, że właśnie przez Citabax tak teraz się czuję. Nie wiesz MEGI88 jak długo będę tak odreagowywać odstawienie citabaxu. Mam Hydroxyzinę 10 i Afobam 0,25 na wszelki wypadek, ale jeszcze dzisiaj nie wzięłam. Zgadzam się z Tobą i z Jasmą i Ignacem, których wpisy czytałam, że te leki nie leczą i muszę sama powalczyć o siebie. To trudne, szczególnie, że jestem z tym samopoczuciem sama.
-
Dziękuję. Ja ten Citabax 10 brałam tylko niecałe 4 tygodnie. Pierwsze 3 tygodnie było dobrze. Źle zaczęłam czuć się w sobotę, wzięłam ten Afobam dodatkowo, ale też nie pomogło i dzisiaj już drugi dzień nie wzięłam Citabaxu. Wierzę, że dam radę, chociaż boję się... Masz rację i inni tu piszący też mają rację, że trzeba posprzątać w życiu i dopóki tego się nie zrobi, to żaden cudowny lek nie został jeszcze wymyślony. Właśnie pokłóciłam się z mężem o pieniądze, a właściwie o ich brak... Trzymaj się i walcz. Ania
-
MEGI88 dziękuję, że do mnie napisałaś. Ja dużo przeczytałam z tego forum i z tego, co piszecie, to leki nie wyleczają, tylko zaleczają i wszystko wraca. Ja czułam się do wytrzymania. Zmęczenie, brak chęci do życia, uczucie bycia sama z problemem, lęki, ale nie bez przerwy. Najgorzej czuję się sama w domu, ale mogę wyjść, spacerować, robić zakupy. Nie bardzo mam ochotę na spotkania z koleżankami i wysłuchiwanie ich problemów, chociaż zawsze to lubiłam. Nie mam wsparcia w walce z nerwicą i gdybym nie była z tym sama, to dała bym radę bez leków na pewno. Zapisałam się na terapię z NFZ, ale dopiero na koniec kwietnia. Teraz najbardziej żałuję, że zaczęłam łykać ten Citabax, ale wierzę, że dam radę nie połknąć już żadnej tabletki. Mam Hydroxyzynę i Afobam. Ten Afobam, to bardziej potrzebuję mieć świadomość mieć w apteczce niż połknąć. Boję się... Ania
-
Dopiszę jeszcze, że moja sytuacja życiowa jest trudna i nie wszystko zależy ode mnie. Moim największym problemem jest brak pracy, a co za tym idzie brak odpowiedniej ilości pieniędzy, co skutkuje pretensjami męża, który też majątku nie zarabia. Pracowanie nad sobą w moim przypadku nie poprawi sytuacji finansowej. Robię co mogę, jestem dość operatywną osobą, ale własnego tyłka nie przeskoczę. Do tego ten Coaxil był spokojnym lekiem i dobrze go znosiłam, natomiast ten Citabax odbiera mi chęci do życia i nie jestem pewna czy dobrze jest go brać. Czy nie będzie lepiej jak sobie odpuszczę łykanie prochów, szczególnie, że ja po tym Citabaxie czuję się chora dopiero po 3 tygodniach brania! Odpiszcie mi proszę. Ania