Skocz do zawartości
kardiolo.pl

zukaoo

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez zukaoo

  1. Tolaa, czy długo piłaś sok noni? na co konkretnie pomaga, czemu służy bo jak zobaczyłam cene to mało co z krzesła nie spadłam !!!! Czy to nie jest tak że jeśli prowadzimy zrównowazoną dietę, ewentualnie wspomagamy się np olejem lnianym, etc to potrzebna nam jest butelka soku za ponad stówę? Wiadomo że nerwica siedzi w głowie a to co na zewnątrz to somatyzacja. Napisz proszę co to za sok i jak działa, a jak zadziałał na Ciebie? Jaki rodzaj nerwicy miałaś i czy leki które brałaś to psychotropy. Dzięki
  2. Ps. ja też mam 36 lat i twierdzę że mam siłę bo kolejnych nie chcę przeżyć tak jak dwóch ostatnich nerwicowych lat
  3. Mirro dlatego że ataki zdarzają się w spoczynku powinnaś być pewna że to nerwica. Ja też mam dzieci. Rozumiem dokładnie co czujecie i wiem że to co piszecie to tzw błędne koło neurotyczne. To nieprawda że bez leków nie można wyleczyć nerwicy. Psychoterapia jest lepsza niż psychotrop bo leczy skutki a nie objawy tak jak leki. Co powodują psychotropy? Odcinają część świadomości. Terapia leczy, uzdrawia duszę, serce i umysł. Dużo tracicie dziewczyny tkwiąc w takim przekonaniu. Przecież można spróbować. Sama mam dzieci. Dzięki nim poszłam na terapię bo sama myśl że *naćpana* psychotropami miałabym sie nimi zajmować, prowadzić auto i wykonywać umysłową pracę... Sorry ale uparcie będę twierdziła że da się bez leków. Warto poznać nerwicę, poczytać, a nie zadręczać się jej objawami i bać się każdego kolejnego dnia. Takie fora jak te są super ale nie do końca, ponieważ wspieracie się tutaj nie tylko w dobrych kwestiach ale w tym co kogo ile razy zabolało i jakie codziennie ma odczucia. Nie obraźcie się dziewczyny. Oczywiście warto mówić o samopoczuciu ale jak codziennie w kółko to samo, zamiast szukać metod walki i mówieniu pozytywnych rzeczy. Szkoda, bo to nie jest sposób na pozbycie się tego badziewia, wręcz przeciwnie, wzmacniacie tylko swoje lęki. Dziewczyny, miałam tak samo, naprawdę.... Całe szczęście że ten etap mam już za sobą. Wystarczy dać sobie samemu kopniaka w tyłek. Nerwica to choroba umysłu a umysł somatyzuje bo nie umie rozładować tkwiacego w nas napięcia !!!!
  4. Dziewczyny a próbowałyście może zmienić myśli w momencie kiedy atak się pojawia? Np zacząć wszelakie równania, dodawanie, mnożenie, próbować sie skupić na czymś innym, zająć czymś głowę? Miewałam mocne ataki a to zawsze działało. Przeważnie ataki przychodziły jak już się położyłam. Szczególnie na wznak :) Najlepszym sposobem na sprawdzenie czy to nerwica jest próba nasilenia ataku, z własnej woli. Jak spróbujecie to powiem Wam, a raczej nie będę musiała ... efekt sam nastąpi :). Choruję na nerwicę od 2,5 roku, uwierzcie odczuwałam to samo co Wy. Należy nauczyć się z tym życ, oswoić lęk, wtedy wszystko się klaruje. Pozostały tylko zaburzenia rytmu w sytuacjach stresowych i przy większym zmęczeniu. Nadal polecam terapię która wycisza lęki i pozwala zrozumieć dlaczego nerwica pojawiła. Polecam ksiażkę Karen Horney - nerwica a rozwój człowieka oraz ksiażkę *optymizmu można się nauczyć*. Nerwica to choroba duszy, choroba wrażliwości i demonów dzieciństwa. Jak się to zrozumie to tak jakby odrodzić się na nowo :) Pozdrawiam ciepło i życze spokojnego dnia.
  5. Do EdytaEdyta Witaj, czy próbowałaś może terapii behawioralno poznawczej? Też bałam się psychotropów i nie wziełam. Znalazłam psychologa do którego chodziłam co tydzień, po paru miesiącach były wspaniałe efekty i jakoś obeszło się bez prochów. Biore tylko betabloker i doraźnie hydroxyzynę. Lęk po terapii naprawde minął, nerwica wraca tylko w sytuacjach naprawde kryzysowych lub przemęczeniu. Terapia leczy przyczynę a nie skutki. Bardzo Ci polecam. Z tego co pisze wielu z nas, neurotyków, po odstawieniu leków psychotropowych nerwica często wraca. Dodatkowo polecam więcej odpoczynku, tzn nie chodzi o leżenie tylko regularne życie plus jakiś sport. Wiem że łatwo jest radzić gorzej z wykonaniem - znam to z autopsji ale warto małymi kroczkami pójść do przodu. Aktywność fizyczna bardzo sprzyja wyciszeniu objawów, poprawia krążenie i normuje rytm serca. Również libido wraca do normy bo wszyscy wiemy jak działają betablokery, a także strach przed podniesieniem pulsu. Z nerwicą da się żyć.
  6. Witajcie Dołączyłam do grona neurotyków jakieś 2 lata temu. Pierwszy atak był dosyć drastyczny dla mnie ponieważ wcześniej nic mi nie dolegało. Oczywiście tachykardia, nieznajomy do tej pory lęk. Pół roku walczyłam z unormowaniem pulsu i ciśnienia. Zapisałam się od razu na terapię behawioralno poznawczą, za chiny ludowe nie chciałąm psychotropów. Na hydroxyzynie i bisocardzie dotrwałam do dziś. Chociaż swoją nerwicę mogę podzielić na 3 etapy. Pierwszy to wszechogarniający lęk, i ogromne zaskoczenie że ciało nie chce słuchać. Pojawiały się typowe dla nerwicy serca tachykardie, zaburzenia błędnika, w czasie ataków drżenia całego ciała, raz nawet doświadczyłam derealizacji co było koszmarem. Etap ten trwał 3 miesiące, dopóki nie poszłam na terapię. Tydzień w tydzień każdy poniedziałek przez 1,5 roku. Dużo cyztałam o nerwicy, m.innymi karen horney żeby dotrzeć tak naprawdę do sedna z czym to się je i zrozumieć sens. Teraz z perspektywy czasu wiem że duże znaczenie ma tutaj dzieciństwo plus wrażliwość. Etap drugi był dosyć wyciszający i moge powiedzieć śmiało że czułam się w końcu dobrze, ciągle stawiałam sobie jakieś małe cele i udawało mi się spokojnie w tym trwać. Etap trzeci w którym obecnie trwam to koszmarne nerwobóle typu neuralgie po lewej stronie, przeogromne bóle migrenowe a przed miesiączką jak trup w łóżku, z obniżonym tętnem do 52 i pulsem 99/65. Serce bije tak wolno i tak słabo że wydaje mi się że odlatuję. :P na szczęście jakoś żyję. Terapia pozwoliła mi pokonać lęk, pozostało tylko pokonać arytmię która coraz bardziej dokucza. Do lekarza kardiologa dostać się z NFZ graniczy z cudem ale teraz musze zdiagnozować skąd te spadki ciśnienia i pulsu i bardzo nasilająca się arytmia. Betablokera biorę ćwiartkę i doraźnie hydroxyzynę. Jestem nerwusem ale bardzo pracuję nad sobą i chyba dosyć dobrze mi to wychodzi. Napiszę jeszcze że mam 37 lat i ogromną chęć do życia, a przede wszystkim ogromną chęć pokonania nerwicy.. bo należy żyć a nie trwać :) pozdrawiam i prosze o jakieś informacje co z Wami i jak sobie radzicie?
×