Skocz do zawartości
kardiolo.pl

30NELLY

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez 30NELLY

  1. 30NELLY

    Mamy z nerwicą

    DZiewczyny powidziałam,bo wymiotowałam nawet przy nim,ale on od razu powiazał to z ta suka,i kocioł gotowy.leze cały czas od,od 3 rano stoperan i do tej pory na szczescie nie wymiotowałam,ani ubikacja, choc strasznie boli mnie brzuch.Dzwonił,raczej napewno zostanie dzis w szpitalu,cały czas pyta o mnie,Jezu jakie to ciezkie,juz na oczy nie widze od płaczu.jezeli do 18 bedzie ok to jade,najwyzej serce mi w kosmos wyskoczy,dziekuje ze chociarz Wy mnie rozumiecie,jestescie wspaniałe,naprawde
  2. 30NELLY

    Mamy z nerwicą

    Dziewczyny pomózcie!!!!!!!!!!!!!wczoraj córcia zaczeła wymiotowac,od lekarza trafilismy na pogotowie,i tam sie zaczeło,wymiot za wymiotem,dziecko ciagle spało,nic nie mozna sie dowiedziec od tych lekarzy,bo jezyk,jak pisłam wczesniej mieszkam za granica,podali jej kroplówke,ja to juz sie tak telepalam,ze i ja wywaliłam numer,niedobrze sie zrobiło i sama zwymiotowałm,panika,strach,zaraz ubikacja rozwolnienie,ból brzucha taki ze siedzialm skulona,doostał nastepna kroplówke i przeniesli ja na odział,ja w tym czasie bylam na dworze bo tak mnie muliło,maz znia został,przesiedziałam tak z 1,5godz na tej poczekalni,zadzwonił maz ze mała musi zostac na noc i tu dylemat,nogi sie podemna ugieły znowu ubikacja,woda leci ze mnie,a maz ze to ja mam zostac,nie zdazyłam dojsc do niej bo po raz kolejny zwymiotowałam,czuje sie jakby mnie nie było.maz odprawił mnie do domu i sam z nia został,a ja dalej ubikacja.pisze pomózcie bo juz nie wyrabiam,leze i mam takie poczucie winy ze co zemnie za matka,maz mnie zjechał z góry na dół,pisze chaotycznie bo tak sie czuje,a on dzwoni i pyta kiedy ja przyjade,ak ja z łozka nie moge wstac,mała napewno jelitówke załapała a ja co z tej pieprzonej choroby mnie tak wzieło miotowałaeło czy od niej sie zaraziłam.tyle złosci w mezu to ja nie widziałam od dawna,ale co jak miałam zostac jak tak sie czułam i czuje dalej.Dziewczyny tak sie o nia martwie,najpierw kaszel teraz to,a jak gadam z nim przez tel.to jakby mógł to by chyba mnie unicestwił,co mam robic,nie dam rady pojechac niewiem czy dzis ja a wypuszcza,teraz ma znowu kroplówke,od 24 nie zwymiotowała,oszaleje co ze mnie za matka
  3. 30NELLY

    Mamy z nerwicą

    Dzięki DZIUNIAN za rady,to ważne dla mnie że ktos wogóle sie odzywa na moje wpisy,a co darcia sie to u mnie normalka,nieraz taka jazde mam z męzem ze bez kija nie podchodż!!! To trzymajcie sie Kobietki,życzę Wam ZDROWYCH,POGODNYCH,PEŁNYCH WIARY I NADZIEJI W LEPSZE JUTRO ŚWIĄT WIELKANOCNYCH!!!(SAMOTNA nie możesz sie poddawać) Dobranoc Wszystkim.
  4. 30NELLY

    Mamy z nerwicą

    Hej Dziewczyny!!!Wiem ja to odkąd do Was dolączyłam to prawie wogóle nie pisuje,ale to winna tego że mam teraz tak do dupy okres w życiu,że nie dośc że ta małpa,to wiele innych rzeczy się narobiło,dlatego tez pewnie cały czas bym narzekała tak jak to robie,czego mój mąż juz nie może słuchać,przez to są wieczne kłótnie,nic mi się nie udaje,nie podoba niewiem cały czas mi mało wszystkiego,a przecierz pamietam że w najgorszych momentach choroby mówiłam sobie że koniec narzekań,że najważniejsze jest zdrowie.I CO DALEJ NARZEKAM!!!dziewczyny ja to jestem jakaś porabana chyba,co ta choroba ze mna robi,nieraz moge góry przenosić,a nieraz jest tak jak teraz że zero motywacji,zero wszystkiego.świeta wogóle mnie nie cieszą,i specjalnie sie do nich nie przykładałam,niewiem co ze soba zrobić? Do ELKI,ja swoja ciąże przechodziłam tragicznie,ale musiałam dawac rade,gadałam sama do siebie,bo to juz nie chodziło tylko o mnie ale tez o ta małutka dzidziunie,i jak juz myślałam że nie dam rady,to dawałam,i TY tez dasz.Ja teraz nie usprawiedliwając sie gdy zaszłam w ciąze nie wiedziałam że choruje na nerwice,dlatego napisałam że przechodziłam ja tragicznie,bo od momentu 6tygd,ciązy zaczeły sie te wszyskie dolegliwości,TY masz ta przewage że wiesz że chorujesz,więc troche lepiej powinnaś to znosić czego życze CI z całego serca
  5. 30NELLY

    Mamy z nerwicą

    Hello Ladies!!!!!!!!!!Dośc długo mnie tu nie było,prawie tydzień,hahahahah!!!!!Ale zaleglości przeczytałam,i powiem że lubie te Wasze posty,niektóre tak podnoszą na duchu już samo czytanie że udaje sie Wam małymi kroczkami przełamywać swoje słabości,niektóre z Was tak z humorem do tego podchodzą(sorry że pisze ciągle Was,ale niestety nie spamiętuje wszystkich autorów,a niechce kogoś pominąć),tez bym tak chciała umieć na codzień,nie powiem nieraz zdaża mi się być tą samą osoba z przed choroby,ale jak tylko zaczne wierzyć że może odeszła ta pipipipipi,to ona atakuje z powrotem,i tak w kółko.Jeszcze teraz to czekanie ,zamartwianie sie o córke,kaszel jej bardzo zelżał ale nadal pokasłuje,a my czekamy na termin prześwietlenia klatki u małej,to aż śmieszne że w Tym porąbanym kraju,tu gdzie mieszkam tak to funkcjonuje!!!Na pocieszenie dodam że za niecałe 3tyg.lecimy do PL,na taka uroczystośc rodziną,weselicho!!!!!!!juz na sama myśl co będzie mi się pewnie działo tam .to odechciewa mi sie wszystkiego,znowu będe musiała się maskować,co róz wyłazic bo gorąco,bo tu mi stukie,tam zaboli,łeb będzie leciał na stół,odkąd mam ta chorobe to tak się właśnie dzieje ze mną jak mam gdzieś pójść,gdzie więcej ludzi,tez tak macie?Ale tyle dobrego że swoją rodzinke zobacze,bo ślub jest ze strony męza,adokładniej to jego brat sie żeni,a mąż świadek,to całkiem więcej go nie będzie niz będzie przy mnie,niewiem chyba jak siąde tak nie wstane.Jeny jak ja narzekam,zamiast olać to wszystko to drąże temat,ale dobrze że Wy jesteście,zawsze coś znajduje w Waszych wpisach motywującego.Dzięki Babeczki!!!!!!!!
  6. 30NELLY

    Mamy z nerwicą

    Hej Dziewczyny, u mnie narazie bez rewolucji,ale czekam jak głupia,w glowie mam tylko jedno co dalej z córcia w nocy kaszel jej przeszedł,ale w ciągu dnia nie jest lepiej,gdy bawi sie biegając kaszle,wychodzimy na powietrze kaszle,już na sam dzwięk tego kaszlu to mnie trąca,wiem przecierz ona nie jest nic temu winna,ale ja mam juz tego naprawde dość!!! Do HONIA,nie,nie biore żadnych leków,bo te moje wybuchy to na tle nerwowym,w ciązy jedynie to brałam leki nasecowe które tez niwelowały mi te skoki ciśnienia,ale ja zreszta całą ciąże miałam ciężką.Wiem że moje wybuchy to na tle nerwowym,swego czasu jak chodziłam do psychologa to wszystkie objawy nerwicowe które wcześniej uważałam za niewiadomo jakie choroby,w tym tez ciśnienie okazały się właśnie nerwicą,bo z medycznego punktu widzenia żaden lekarz nie stwierdził u mnie nadciśnienia,także HONIA może ty też masz na tle nerwowym,ale ja nie jestem lekarzem,wiem tylko że najpier w trzeba wykluczyć te medyczne objawy żeby stwierdzić że to na tle nerwowym. Co do córki to ma 4,5latka,pewnie że łapałam bym sie wszystkich lekarzy,ale obecnie mieszkam w Irlandii,i tu sluzba zdrowia to jedno wielkie gówno!!!!!!!!!teraz na przeswietlenie klatki u małej muszę czekać do 2tygd.!!!gdzie w PL dostaje skierowanie i robią.Tak samo jest z lekarzami specjalistami na palcach jednej ręki można zliczyć bo aż tylu ich tu jest,poprostu syf jakich mało. W kwietniu będziemy w PL,to musze iśc,ale oby jej ten kaszel przeszedł,dlatego taka u mnie desperacja,bo człowiek chce pomóc dziecku a nie moze za wiele.Więc tak to u mnie wygląda,stąd nawet mi się nie chce WAS tutaj zanudzać,ale dzięki za jakiś odzew!!!!
  7. 30NELLY

    Mamy z nerwicą

    Hej Wszystkim!!! Dzięki wielkie za słowa otuchy od każdej z Was!!! Byliśmy wczoraj u tego lekarza,po raz kolejny osłuchał mała i co znowu to samo,czysta!!! a mnie to juz na to samo słowo kurwi.......bierze.Przepisał jej antybiotyk i stwierdzil że jednak kaszel ponad msc.to juz nie przelewki.tylko na co ten antybiotyk? juz niewiem co gorsze ten steryd który brała czy teraz ten antybiotyk? zlecił jeszcze przeswietlenie klatki piersiowej,ale na to w tym kraju gdzie mieszkam trzeba czekać około 2 tygodni!!!!!poprostu paranoja!!!!!!,ale dobre i to może cos na tym prześwietleniu wyjdzie.Co do testów to proponowałam lekarzowi ,ale oni nie mają tutaj podstawy żeby to zrobić,wogóle w tym kraju wszystko jest porąbane!!!Zobaczymy moze po tym antybiotyku jej przejdzie calkowicie,ale i tak przyczyne trzeba będzie znaleśc. Idziemy zaraz z córcia na spacer bo pogoda ładna,jakoś ciągne to wszystko,a jeszcze z 2 lata temu pewnie bym walła sie do łóżka i zero kontaktu ze światem,kurde tak było,czyli może i u mnie idzie choć troche ku dobremu,choc zdażaja sie i takie dnie że za wesoło nie jest. Witam nową forumowiczke,fajnie że jesteś z Nami,ja podobnie jak Ty też ciśnienie miałam ale jak sie póżniej okazało to wszystko przez ta france,nieraz do tej pory jak mi walnie to jestem bordowa,mam i miałam,podobne objawy do twoich także marne to pocieszenie ale zawsze jakieś,że nie jesteś sama,uszy do góry!!! Pozdrawiam Was Kobitki,może jeszcze coś wieczorkiem skrobne
  8. 30NELLY

    Mamy z nerwicą

    Hej dziewczyny!!! z tego co czytam to wiekszość z Was super sobie radzi,ciesze sie takimi wpisami,jednak u mnie za wesoło to nie jest,niestety.Pisałam wczesniej,że córka mi choruje,i ten obrzydliwy kaszel nadal u niej jest,dzis skończyła brać steryd,wiem niektóre z Was pewnie pomysla że to okropne,ale już nic jej nie pomagało,syropki,i te inne mozna było se w d.... wsadzić,a po tym sterydzie jest znaczna poprawa ale nie całkowita,Dziś wieczorem idziemy z powrotem do lekarza co robić z tym dalej,boje sie o nią,a strach potęguje u mnie że znowu ta sucz się odezwała,znowu nogi wykrzywiam bo ustać nie moge, poty,łeb mi leci jakby tone ważył!!!!!!!!Zreszta Wy wiecie jak to jest,ale i tak mimo tego wychodze,bo bym zwariowała w domu,latam po tym mieście,nogi dalej jak z waty ale co tam ide,chyba że juz mnie naprawde tak zablokuje to biegne do domu i płacz,i właśnie w takich momentach sobie myśle czy mnie jeszcze coś dobrego spotka w życiu,czemu nie moge tak jak inni?itd,itd.Boje się tej wizyty u tego lekarza bo on to chyba rozłoży ręce i powie że nie wie co robić?oby nie................Magda szczeze Ci wspóczuje.............. Dziewczyny miłego dnia Wam życze!!!!!!
  9. 30NELLY

    Mamy z nerwicą

    Hej Kobiety!!!!!!!!!! Z okazji jakże ważnego święta(hahahahahaha) życzę WAM WSZYSTKIM I swojej skromnej osobie-Wszystkiego NAJ,NAJ,NAJ, NAJLEPSZEGO,A PRZEDEWSZYSTKIM WIARY W SIEBIE!!!!!!!!!!! Pozdrawiam Was wszystkie Kochane!!!
  10. 30NELLY

    Mamy z nerwicą

    Tyta zrobiłam jej ten syrop, narazie zero poprawy,a dziś to już masakra teraz bidulka tez nie moze zasnąć bo cały czas kaszle,jeny dziewczyny naprawde tak sie o nia boje,wiem juz z tysiąc razy to pisałam ale maż tez już nie może mnie słuchać,najgorsze w tym wszystkim to,to że nawet na minute nie przestaje kaszleć,pozatym je jak zawsze,ruchliwa jak zawsze juz niewiem co mam robić? Zamyślona córka ma 4,5 roku,co do wilgotnosci to robie tak jak pisałaś,wietrze ,ręczniki,para,a pozatym w tym kraju gdzie mieszkamy jest taka wilgotnośc że jedno zprzecza drugiemu. Niewiem może panikuje, a to w moim chorowaniu najgorszy doradca,ale dzięki za rady.JESTEM POPROSTU ZAŁAMANA
  11. 30NELLY

    Mamy z nerwicą

    Hej Dziewczyny!!! Witam nowe taka jak ja forumowiczki,razem zawsze rażniej!!! Mi juz ręce opadają,chodzi o wieczny kaszel mojej córci to juz 4 tydzien i dalej zero poprawy.U lekarza byliśmy wczoraj .kolejny raz bo 4 raz w msc,i co po raz kolejny mówi że osluchowo mała jest czysta,jedynie gardło zaczerwienione,przepisał jej jakis syrop Xyzal,któraś z Was słyszala o nim,to jest lek przeciwalergiczny,który kazał dawać na noc przed snem,więc dałam,zasypiała jakieś pół godz,zanim sie wykaszlała.godz.1 w nocy znowu sie zaczeło i tak do 4 rano,no ocipieć idzie!!!!!!!!!!!!! A najlepsze jest to że jeszcze tydz.temu jak bylismy u lekarza powiedział że cały czas jakiś wirus ją męczy,a teraz to juz niby problem jest w słodyczach które rzekomo podrażniaja gardło i niby stąd ten kaszel,kazał na jakis czas ograniczyć,ja juz niewiem,siedze tylko pół dnia w necie i szukam czegos co by to potwierdziło,ale swoja droga to ja pierwszy raz o takim czymś słysze,juz chyba nie miał co powiedzieć.Po raz kolejny prosze Was ,że moze Wy cos sie orientujecie,moze gdzieś u Was w rodzinie byl taki przypadek? A Magdzik i co tam u Ciebie,pisalaś że jesteście w trakcie badań,juz coś konkretnego wiesz?Też będe musiała pójśc do tego alergologa,ale dopiero jak będziemy w PL,bo tu niema takiej mozliwości. Tak mnie to martwi,że oczywiście i ta małpa się odzywa,stąd tez nie było mnie tu troche.Naprawde za jakąkolwiek rade będe wdzięczna.
  12. 30NELLY

    Mamy z nerwicą

    Hej kobitki!!! Jak żyjecie?bo ja nawet jakoś,ale córcia już 3 tydz,męczy się z kaszlem,i to mnie zajebiście martwi:(,a oni tutaj cały czas jakieś syropki ,zawiesinki przepisują,bo to nie bakteria,tylko wirus.A może Wy polecicie jakieś sposoby co do kaszlu suchego,wogóle do kaszlu bo raz ma taki a raz mokry.będe wdzięczna. Do TYTY,moje początki tu tez były tragiczne,przez prawie msc.wyłam ile wlezie,tylko ze u mnie było troche pomieszane,bo zanim tu przyjechaliśmy to mój mąż pracował tez za granica ,ale w Niemczech a ja cz córka w PL,widzieliśmy się 2-3dni po prawie 3 tygod rozłąki,i tak w kółko,w końcu nadszedł ten dzień że nie wytrzymałam i zaczełam świrować,a raczej znowu dała o sobie znać choroba.a że mężulek też juz nie mógł tak więc zjechał i znależliśmy się tutaj wszyscy.On ma tu rodzinne,wię miało byc łatwiej dla mnie,ale ja k to w praktyce wychodzi było całkiem inaczej.Męża od rana do wieczora nie ma bo pracuje,ja tez musiałam czegoś poszukać i tak paradoks!pilnuje dzieci,gdzie jeszcze jakby ktos mi powiedział z rok temu to chyba bym się rozesmiała,daje rade bo musze,bo inaczej siedziąc w domu no zgłupiałabym.Moja córcia tez chodzi do przedszkola ale więcej teraz w domu siedzi, bo no właśnie ciągle choruje,co tak mnie przytłacza że juz wkręcam sobie jakiś czarne myśli.My jednak nie zostaniemy tutaj,bo na wakacje planujemy zjechac,to nie dla nas kraj,ci ludzie ,nie chce żeby córka sie tutaj wychowywała bo tu niema dla dzieci nic,i nigdzie nie można pójśc,bozero jakichkolwiek rozrywek dla dzieci,ale to nie tylko o to chodzi,poprostu nie podoba sie nam tutaj.Jednak boje się tego powrotu,bo mąż moze pomysleć o powrocie ale znowu do Niemiec,i na samą myśl o tym juz jest pozywka dla tej francy,a mi znowu wszystko wraca,niema dnia żebym o tym nie myślała,i tak to jest troche niezaciekawie,i to by było na tyle tego życia tutaj Tyta,widze że u Ciebie jest o wiele lepiej,to super. Diewczyny a na forum widze że tamat włosów teraz,dodam cos od siebie że moim zdaniem RUDY rządzi ,tez rudzielcem byłm takim marchewkowo-miedzianym,hahahahaha,ale przefarbowałam,ale cały czas mysle o powrocie,i chyba na nowo rudy zagości w na mojej głowie,przynajmiej tak mogę poszaleć,A CO!!!!!!
  13. 30NELLY

    Mamy z nerwicą

    Hello Dziewczyny!!!!U mnie pogoda też juz się popsuła,a jeszcze wczoraj słoneczko było. Tyta,ja mieszkam w IRLANDII,gdzie jak nie leje to wieje jak ja to mówie,hahahaha!!! Co do języka to własnie wczoraj musiałabym to przechodzić,to dukanie,bo do lekarza musiałysmy pójśc z córcią,ale wybrałam polskiego i bez problemu.obie się załatwiłyśmy jakis wirus sięprzpałętał i kaszlemy obydwie na całego a najgorsze że to suchy kaszel,i zadusić się idzie!!! Wogóle odkąd tutaj przyjechaliśmy to mała bardzo często mi choruje,najdłuższą przerwe w nie chorowaniu miała zaledwie 2msc,i znowu na nowo. A jak u Ciebie TYTA ,z chorubskami,wogóle szybka się zaklimatyzowałaś w obcym państwie?jak se radzisz? bo u mnie początki były nieciekawe.teraz dopiero jakoś sobie radze. Tyta chętnie poczytam o twoich doświadczeniach,pisz ile wlezie.........A co u pozostałych Mamusiek pozdrawiam!!!
  14. 30NELLY

    Mamy z nerwicą

    Hej Kobitki!!! Widzę że zawrzało tutaj że hej!!!!!!!!!ja nie wypowiadam się,bo moje zdanie jest takie jak Wasze,owszem nie mozna narzekać cały czas,bo i nieraz jak w moim przypadku sama ze sobą nie moge wytrzymać i siebie słuchać,ale dlatego tez między innymi wkręciłam sie w to forum,wiem że wysłuchacie,każda coś dopowie,poradzi i super. Ja chce wierzyć że wyjde z tej choroby,ale jak daje ona o sobie znać codziennie to nieraz jest cięzko przestawić sobie mózgownice,wiecie o czym mowa. Ja obecnie chora,moja córcia też,do lekarza idziemy na wieczorną wizyte,tak tu jest jak sie chce do polskiego lekarza,bo ztutejszymi nie mogę się dogadać,zresztą pisałam że najczęściej to oni tu gadają nic się nie dzieje i paracetamol,i wypad do domu. Dobra moze trochę optymizmu,u mnie za moim zagranicznym oknem,hahahahahah,świeci słońce niebo bez jednej chmurki,czego i Wam zycze w tym dniu!!!Zresztą w PL niedługo wiosna,a ta w PL a ta tu to niema porównania.Trzymajcie się,ja chyba jakos dociagne do wieczora.narka!!!!!!!!
  15. 30NELLY

    Mamy z nerwicą

    Hej,to znowu ja.Samotna dziekuje za rade,a jakie ziółka pijesz może ja tez spróbuje?W sumie to dawno nie robiłam sobie badan ogólnych,moze brakuje mi magnezu,albo potas sie wypłukał bo z tego co mi kardiolog powiedziała to właśnie braki potasu powoduja czeste skurcze.Może ktos jeszcze ma jakies pomysły dziewczyny?chetnie sie wgłębie.A tak na marginesie to z tego co czytam to blizej nieznana mi jeszcze ŻELKA obchodzi dzis urodziny,więc KOCHANA WSZYSTKIEGO NAJ,PRZEDEWSZYSTKIM ZDRÓWKA,STO LAT!!!
  16. 30NELLY

    Mamy z nerwicą

    Hej dziewczyny.Do BEZELUSZKA,niestety nie biore,bo jestem anty lek,jak mam wziąc przeciwbólową to zaraz milion myśli,ale jak juz coś tak napierdziela,a mnie w szczególności głowa to biore,jezeli chodzi o skurcze to lekarz kardiolog stwierdził że mam ich za mało żeby to leczyć,i tak to wygląda,a tu gdzie mieszkam niemam mozliwości pójścia do jakiegoś specjalisty,po pierwsze bariera językowa,a po drugie oni tu na wszystko paracetamol przepisują.A właśnie ,czy któras z Was w czasie choroby(,chodzi mi o przeziebienie,straszny ból gardła,krtani już sama nie wiem),czy miałyście więcej tych skurczy,bo juz sama niewiem na co to zwalać.Dokuczaja mi w nocy nie mogę spać,co zasypiam to bang,bang,a dawno mi tak często nie dokuczaly.Dzisiaj jescze po tym wczorajszym zamroczeniu,co ciemne plamy mi latały,juz myślę że może jakiegoś guza mam?Juz tak wymyślam,że sama z soba nieraz nie moge wytrzymać,macie jakies rady? No to uciekam obiad robić,chyba go zrobie,trzymajcie sie!
  17. 30NELLY

    Mamy z nerwicą

    Hej dziewczyny!!!wiem miałam dopisać swoja dalszą częśc,ale od wczoraj wzieła mnie znowu ta franca,cały dzień skurcze serca,w nocy spać nie mogłam bo mnie budziły,a dziś juz myślałam że mineło,ale gdzie tam,po spacerze z córka zjadłyśmy obiadek,ja wziełam się za porządki,mija godz.od porządkowania,schyliłam się po coś,podniosłam a tu jeb,jak mi zaczeły ciemne plamy latać przed oczami,i oczywiście panika,strach serce w gardle i te piprzone walenie,trwało moze z pół minuty ale myślałam że zejde,pózniej płakałam jak głupia,to jednak jakaś reguła że jak już coś lepiej to wtedy franca zaczyna atakować.Boje się nawet położyć spać bo juz od razu zakładam że znowu skurcze dadzą o sobie. Dodam może coś więcej o sobie,obecnie mieszkam za granicą z rodzinką,jednak zycie z tą chorobą tutaj czy w PL,to zadna róznica. O tym,że choruje na nerwice dowiedziałam sie na pierwszej z wizyt u pani psycholog,a było to 3msc.po urodzeniu córki w 2008r,kobieta bardzo mi pomogła,jednak teraz z racji tego że wyjechaliśmy nie lecze sie wogóle w jaki kolwiek sposób,czego bardzo mi brakuje.Zdiagnozowała u mnie nerwice wegetatywną i nerwice serca,pamietam jak dziś pierwszą wizyte,nie mogłam usiedziec na miejscu,wydawało mi sie że zaraz zlece z fotela tak mna bujało,cała zlana potem,masakra,ale z biegiem czasu to właśnie tam czułam sie soba,mówie Wam dziewczyny,jeżeli któras z Was waha sie pójśc nie pójśc,to ja jestem żywym przykładem tego że ta psycholog wyciągneła mnie z tego początkowego doła,ale żeby wypłynać całkiem to chyba jeszcze długo trzeba walczyć,a najważniejsze i to właśnie ona mi uswiadomiła żeby nigdy się nie podawać,jęzeli jest jakiś objaw powiedziec sobie ma mi prawo sie tak dziać,przecierz to zaraz minie.Nie zawsze to sie udawało i dalej nie udaje,im bardziej sie chce walczyć, tym bardziej atakuje.Dobra mądrze sie tutaj ,a niecałe 3 godz temu srałam w gacie!!!!!!!!DZIĘKI za miłe przyjęcie,naprawde to dużo dla mnie znaczy bo wiem że juz nie jestem sama z tym wszystkim,bo kto Nas tak zrozumie jak nie My same. Życze miłego wieczorka mimo wszystko,pzdr.
  18. 30NELLY

    Mamy z nerwicą

    Witam ponownie.może teraz choć troche uda mi się skrobnąć.A więc moja historia zaczyna się w 2007 roku,jest piękny ślub,szczęśliwa żonka,męzuś.......i tak by było do dziś,ale los potoczył się inaczej.Mąż tamtego czasu pracował za granica,widzieliśmy sie co 2tygod.na minimum 3dni.i tak w kółko,u mnie praca(mieliśmy swój mały interesik),powrót do domu tesciów bo tam mieszkaliśmy,i tu się zaczyna.Noce były najgorsze,sama w obcym domu choć przez 7 lat byłm tam prawie stałym bywalcem,zaczeło się od tego że nie mogłam wogóle spać,ciągle jakieś szmery słyszałam,w ciągu dnia łeb leciał mi na ziemie takie miałam uczucie,zawroty,nogi jak z waty,gula w garle,szybsze tętno- to była moja codzienność.Wytrzymałam tak 7msc,aż w końcu pojechaliśmy do kardiologa,bo przyczyn takiego czucia u rodzinnego nie mogłam się dowiedzieć.Pani kardiolog powiedz.że przyczyna jest prosta:mam żucić wszystko i być razem z mężem a nie żyć w ciągłej rozłące,łatwo powiedzieć-trudniej z wykonaniem.Przepisała tabletki na wyciszenie-Xanax,dodam jeszcze że tamtego czasu staraliśmy się o dziecko,powiedz,jej o tym,ale dla niej istotne było to czy teraz nie jestem w ciąży,bo te tabletki odpadają,ale ja wiedziałam że nie jestem bo jak wariatka robiłam te testy nieraz 2 razy w tygod.!!!!!Po tabletkach czułam się dobrze,wrecz znów mogłam normalnie funkcjonować.Po 2 tygod.brania dowiedziałam sie że jestem w ciąży,więc od razu odstawiłam tabl.tak normalnie jakby to były jakieś witaminy.Ale co tam tego samego dnia ginekolog,6 tydzień naszego Cudu,on tez zresztą kazał odstawić Xanax,przepisał jakies niby słabsze nie odziałowujące na płód.Wrócilismy do domu najszczęśliwsi na świecie,nic nikomu jeszcze nie mówiąc......tej samej nocy juz nie było tak wesoło,całą się trzęsłam a serce myślałam że nie wytrzyma tak napierdzielało,i tak cała noc się męczyłam,a rano nie było lepiej,byłam tak słaba że nie potrafiłam się sama ubrać.Pojechaliśmy do rodzinnego,tętno140 uderzeń na minute,tam to juz tylko słyszałam szpital jak najszybciej.(dodam że nigdy wcześniej nie byłam w szpitalu,przerażało mnie już samo to słowo).Odrazu zabrali mnie na SOR,i pytania dlaczego,że może czymś się zdenerwowałam,że może to było nie planowane dziecko?jakie leki brałam,dlaczego Xanax,kto to przepisał,a mi serce dalej napierdzielało,zlana potem raz zimnym,raz goracym nie wiedziałam wogóle o co chodzi.W najbardziej krytycznym momencie(i tu pisząc aż mnie brzuch ściska jak se przypomne)moje tętno wynosiło170!!!!!!!!!!wtedy czułam je wszędzie,dosłownie wszędzie!!!!!!!!wyprosili mojego męża,i informowali go słowami co jakiś czas że mój stan jest stabilny,ale co to znaczy dla człowieka któremu milion myśli brzebiega przez głowe,gdy on był tam a ja walczyłam z samą soba.Lekarze nie mogli podać nic silniejszego żeby umiarowić serce ze względu na ciąże,dostałam 3 potęzne,dożylne zastrzyki po których odpływałam,tak jakby to juz miałby byc mój koniec,i tak wtedy myślałam,był Wielki Piątek,a ja myślałam że tak jak Jezus umierał an krzyżu tak i ja cierpie.Serce umiarowili mi do 125 na minute,wyszłam na drugi dzień z cała listą zaleceń.Od tamtej chwili nie jestem juz tym samym człowiekiem,,,,,,,Ciąza to dla mnie był koszmar,ciągłe zawroty,strach niewiem o co i to ciągły,jakiś trżęsawki,serce mimo brania leków dalej roiło swoje,na pogotowiu jak mnie widzieli to już dla nich kolejna rutynowa pacjentka(wariatka)bo napewno tak myśleli,a mi było tak wstyd,nieraz pytałam siebie czemu to ja ,czemu to mnie spotyka,chciałam się cieszyć tą ciązą,ale im bardziej sie starałam tym było gorzej.Mąż zrezygnował z pracy,zjechał i zaczął szukać czegoś na miejscu,dzięki temu mógł byc przy mnie,ja byłam wprost uzależniona od niego,potrafił przyjeżdżać z 2zmiany 3-4godz,wcześniej bo dostawałam ataku paniki,a tylko przy nim się uspokajałam,i wracał,przytulał,był i mijało.U lekarza ginekologa byłam średnio 3 razy w msc.a jak miałam do niego iśc to zawału dostawało moje serce,pózniej przypałętały się skurcze dodatkowe,oczywiście żadne z lekarzy nie wiedziało co mi jest ,czemu tak znosze ciąże.I ja tez nie wiedziałam,nachodziły mnie myśli że jak urodzi sie nasza córeczka(a jaka radośc jak sie dowiedzieliśmy jakiej płci bęzie dzidziuś)to ja jako JA sie skończe,naprawde aż wstyd sie przyznać.ale teraz wiem żę to nie byłam ja to ta franca dawała o sobie znać!!!!!!!!!!W końcu nadszedł ten dzień urodziła sie nasza Niunia,ze względu na serce miałam ceserke,i tu zaczyna sie kolejny etap tej podstepnej choroby.......Jak tylko znajde chwilke to dopisze pozostałą częsć mojej historii,bo teraz Mała mi tu daje o sobie znać,mam nadzieje że Was nie zanudziłam?To pozdrawiam wszystkich,trzymajcie się Dziewczyny!!!!!!!!!!
  19. 30NELLY

    Mamy z nerwicą

    Hej Dziewczyny!!!!!!!Wasze forum czytam od bardzo dłuższego czasu,pomagało mi i pomaga bo utwierdzam sie w przekonaniu że są tacy ludzie jak ja,i że te wszystkie objawy którymi męczy nas ta wstrętna małpa maja tez inni.Walcze z nią juz prawie 6lat do tego skurcze dodatkowe,jednak moja historia jest długa i dość chaotyczna,niewiem czy chciałybyscie mnie wysłuchać?dodam że jestem,szalona mamuśka 4letniej córki,szalona bo mam fioła na punkcie ciuchów,w sumie to chyba jakaś forma terapii dla mnie,całkiem przyjemna,ale i tak nawet wtedy mnie nieraz łapie i znowu milion myśli na minute,pewnie znacie to dobrze.Jak tylko znajde czas,to opowiem Wam swoja zawiłą historie,może nawet dziś zbiore sie i w końcu uwolnie to co przez tyle czasu siedzi we mnie.Pozdrawiam Was serdecznie,fajnie że są takie grupy jak Wy!!!
×