Skocz do zawartości
kardiolo.pl

egzaltacjaserca

Members
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez egzaltacjaserca

  1. Na kołatanie serca i spłycony oddech pomaga ćwiczenie oddechowe, trzeba wciągać powoli powietrze nosem licząc do 4 a wypuszczać powoli ustami licząc od 6 do 10, chodzi o to żeby wydech trwał dłużej niż wdech, ja ćwiczyłam bez ataków, tak żeby niepostrzeżenie potem dla innych w trakcie jak mnie dopadło stabilizowac oddech, nie jest to takie proste jak ma się atak, ja nie mogłam wciągnąc wcale powietrza, więc na siłę oddychałam za szybko, natleniałam się za bardzo i od tego już kręciło mi się w głowie, ratownicy z pogotowia kazali mi np oddychac do torebki folowej
  2. Faceci mają tak samo tylko u nich chyba jeszcze dłuzej niż u nas trwa przyznanie się do tego że to nerwica ja na początku kiedy miałam ataki co i rusz też myslałam że umrę na bank, pogotowie nie raz przyjeżdżało, lęk był tak ogromny, że w momentach szczytowych chciałam zrobić cokolwiek tylko żeby się skończyło, przed zrobieniem jakiejś głupoty hamowało mnie to że mam córkę pamiętam wyjzad wakacyjny na którym umęczyłam i siebie i moją rodzinę bo nie mogłam nawet na plażę dojść, powietrze nie dochodziło do płuc, miałam obsesję, że puchnie mi gardło więc nosiłam ze soba lusterko i co chwilę się oglądałam, o mierzeniu pulsu to ja nawet nie wspomnę bo liczyłam uderzenia serca chyba nawet śpiąc... do tego drżenia ciała, bujanie całego łóżka wieczorem, pasmo koszmarów... polecam wszystkim książkę :Strach i paniczny lęk* autor Baker
  3. Cześć wszystkim, mnie już tu daaawno nie było, musiałam się od nowa rejestrować bo zapomniałam hasła :) może któraś z dawnych forumowiczek mnie pamięta :) w każdym razie witam nowe osoby odnośnie pracy to ja normalnie pracuję, w czasie silnych ataków byłam tydzień w domu na zwolnieniu, ale potem doszłam do wniosku że nie tędy droga, u mnie nerwica skoncetrowała się na sercu, puls do 160, niesamowity lęk, przez rok regularnie chodziałm na terapię do psychologa, tydzień w tydzień, w tej chwili w miarę normalnie funkcjonuję, chociaż ataki nadal są... w każdym razie wyjeżdżam na wakacje, sama wyjechałam słuzbowo na prawie 3 tygodnie za granicę, jest nieporównywalnie lepiej, ale kosztowało mnie to dużo pracy, wysiłku i samozaparcia oraz pieniędzy niestety, bo na terapię chodziłam prywatnie w każdym razie moja rada numer jeden to wychodzić z domu, przełamywać się, małymi krokami dążyc do celu - normalności, zaakceptować siebie i lęk i to że jest tak a nie inaczej, oraz fakt, że nadal może się to nam przydarzyć nie myslcie, że dobrze mi się gada bo we wrzesniu miałam taki atak że hej, wylądowałam na kardiologii i myslałam że umrę, potem badania jak zwykle i diagnoza że wszystko ok tylko psyche daje impulsy nie takie jak trzeba... ale trzeba próbować cały czas
×