
Kris99
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Kris99
-
A teraz pytanie do zaawansowanych skurczowców. Jaki macie progres skurczy. Tzn ja zauwazyłem że np w styczniu 2011 miałem tylko kilka skurczy na miesiac tak potem jak by zaczeło to narstac, w paźzdierniku 2011 r miałem po raz I-szy skurcze przez wiecej niz 6 godzin i potem czestotliwość wzrastała. Obecnie tak jak teraz mam skurcze po np3-5 dni pod rzad i potem z tydzień 1,5 przerwy. W tym czasie dziennie tłucze mnie np 6-8 godzin. Pytam jak to było u Was. Czy też mieliście progres (tylko do kiedy czy nastapił moment kiedy od ktorego juz nie było wiecej czy cofneło sie czy jak) w kierunku narastania ilości. Kiedy nadeszly częstoskurcze (jeśli nadeszły). Ja chyba póki co nie mam częstskurczy, stad pytanie o przyszłość. Czy ablacje można kiedys przeprowadzic majac tylko surcze dodatkowe (jesli tak to w jakis ilosci sie kwalifikuje) czy trzeba miec częstoskurcz?. Artur Ty coś mozesz chyba o tym powiedziec (ile miałes dodakowych- max). Ja obecenie mam skurcze od piątku (wtedy nerwy zapoczatkowaly to ) wczoraj było w sumie nieiwele ale były. Czy mieliscie skurcze w nocy (ja nie miałem nigdy. Nie wiem czy to jest to ze organizm sie wycisza w nocy czy jak?. CZekam na odpowiedzi i pozdrawiam
-
Dagmara21 - dzieki za wytyczne odnosnie sportu. Ale powiedz mi jakiego rodzaju masz te skurcze. Komorowe czy nadkomorowe i ile tego masz z holtera?. I powiedz mi jak odwrócic uwage gdy coś sie przeskakuje Ci w klatce a w głowie masz myśli czy moze przejdzie w częstoskurcz czy z tego w migotanie komór :-(. wiem że to nakręcanie machiny ale chyba posiadamy zbyt dużą widze w tym zakresie i to nas boli. Co Ci powiedział lekarz zadałas mu takie pytanie w co mogą przejśc te skurcze itd?. Lekarze czesto gesto trzymaja sie jednego - to niegroźne. A nam nie idze tego zrozumieć bo nas to właśnie męczy. Dagmara21 czy masz moze takie dni że nie odpuszczaja Ci ani na krok a potem kilka dni spokoju ?.
-
Artur46, ile masz teraz (po ablacji) tych dodatkowych ? Powiedz mi czy alblacje u Ciebei robili pod kątem częstiskurczy czy ilosci dodatkowców?. Ty miałes komorowe ? WItam pozostalych. Zgodnie z poradą wczytwałem sie w Wasze forum. Jestem gdzies na 65 podstornie. U mnie jak pisałem wczesniej jest różnie. Skurcze są właśnei od 3 dni (wczesniej 6 dni bez, cały czas tak mam). Nocki mam ok (brak kurczy) jak budze sie rano jest ok ale juz ok 11 sie zaczynaja (3 dzieńz rzędu). I tak mnie podkręcaja ok 6-8 godzin dziennie. Tzn jak zaczeły sie w piątek to były równiez w sobote i dzisiaj od 12:30. Generalnie jak juz sobie siade pod wieczór ok 20:00 to sie wszytsko uspokaja. Czy Wy też tak mieliscie że ruch powodował nasilenie?. Czasem sa dni ze moge robić wszytsko i nie ma skurczy a czasem namniejsze poderwanie sie z fotela powoduje wypadniecie rytmu. W trakcie dnia średnio co 50-60 sec mam skurcz. A teraz jak juz usiadłem to mam spokój od 3,5 godzin. Ja mam oczywiscie komorowe, usg serca prawidłowe. Zauwazylem też niedawno że jak juz miałem skurcze, poszedlem na szybki spacer. Efektem tego było to że po spacerze serce naskoczylo na właścwy tor. Powiedzcie mi co lekarze mówią na uprawianie delikatnych sportów - bieganie, rower, łyżwy, narty itd. Czy można majac dodatkowe komorowe trenować serce czy raczej oszczędzać sie myśląć ze moze to włąśnie podkręcanie organizmu wyzwala skurcze. Szukam przyczyny (choc poniekąd wiem że skucrze sa pozostałoscia po dość nerowywm 2010 roku - mocne choroby rodziców) stad te pytania. Czasem wiem że nerwy wyzwalaja moje skurcze. Zauwayzlem to w kilku sytuacjach, a tak jak dzisiaj to zuepłnie nei wiem skad. Bylem w kosciele i tam moze 1x potem wrocilem do domu i sie zaczeła fala. A potem to juz 1x/min i tak przez ok 6 godzn z małymi przerwami. Sorry za długi post !!!!
-
Omega2 - dzieki za odpowiedzi. A wiec jezdze. Fakt ze te skurcze jak pisalem zauwazylem kiedy w sytuacji stresowej na rodze. Wtedy chyba po raz I-szy wystapily w aucie i troche sie przestraszylem ale teraz juz nie stresuje sie bo wiem co to jest. Omdlen nie mialem nigdy wiec chyba przeciwskazan nie mam. Tylko to drazniace uczucie. Czy Wam lekarz tez mowi ze to niegrozne?. Ja sie tylko zastanawiam do czego to prowadzi? Czy naturalna rzecza jest to ze ilość tych skurczy bedzie rosła czy moze sie np. zatrzymac , cofnąć itd?. Macie z tym jakies dowiadczenia?. Poki co nie mam tego duzo ale jestem poczatkujacym i juz wiem jak bardzo uprzykrza to życie. Dalej sie boje stad moja obecnosc na forum i sorry za tony pytań? Chce sie upenic czy macie podobne doświadczenia. Co na to Warszawscy lekarze ? (sorry Omega1 ja niejestem z Wa-wy i meczyk musze odpuscic, ja chodze na hokej). Powiedzcie mi czy macie jakies naturalne metody (bez lekarstw) ktore potrafia przewac skurcze komorowe?. CZasem jak mam to potykanie przez kilka godzin to juz naprawde mnie stresuje dosc konkretnie. A czy macie skurcze w nocy? Ja jesli mam to tylko w dzien, noc mnie chyba wycisza i nie mam nic. Nawet holter pokazał ze skurcze mialem do 23:00 a potem jak zasnalem to 0. Kochani dzieki za odpowiedzi , czekam na kolejne i pozdrawiam. Ja po dzisiejszych *spacerowych* skurczach przez 20 min juz mam spokoj i od 17:30 cisza !!!!! To lubie nie powiem .....
-
Lukjez--oczywiście póki co nie mam omdleń. Robi mi sie jak wiecie delikatnie słabo i skok serducha z pauza wyrównawczą. To takie dość kiepskie jak wiecie uczucie. Narazie najwiecej to chyba trzymało mnie od 16:00 do 23:00. Wtedy miałem holtera i wyszło 1045 na dobe. Obecnie jest dziwnie rano jak wioze zdiecko do pzredszkola i potem siedze za iurkiem 8 godzin to nic (no czasem moze z 1-4) sie zdarza. Jak wychodze po 15:00 to zauwayzłem że czesto mi przeskakuje pomiedzy godz 15:30-18:00. Czasem jest to kilka strzałów a czasem jak ostetnie dni trzyma cały czas. Potem jak juz nadchdozi wieczor tzn jest godzina 20:00 wszytsko jak reka odjał. Dzisiaj poleciałem na szybki spacer i jak nie miałem skurczakow do 17:00 tak po ok 15 min szybkiego spacerowania zaczeło sie. Fakt ze o tym myslałem czy mi sie uda. Niestety chdoziłęm ok 30 min po czym jak usiadłem wszytsko sie uspokoiło. Kurcze maci cos takiego. W zimie zauwazyłem to samo na nartach, włączaja sie jak wprowadze troche wysiłku a potem roznie - raz juz mnie trzymaly po nartach z 4-5 godzin. Czy macie tak ze wysiłek powoduje skurcze. Czy sa przeciwskazania do uprawiania sportów u osób ze skurczami?. Czy moge jakos trenowac serce czy to cos wogole da ?. Boje sie że wpadne w jakas fobie skoro skurcze wywołuje mi wysiłek to przestane wogole do niego doprowadzac a to ak wiemy jest chore u osoby 38 letniej (nie jestem jakims dziadkiem).
-
Artur 46 - ok piszesz - w czasie przeszłym, a co jest teraz ? MIałeś ablację, czy skurcze masz dalej lub minęły?. Jak sobie radziłeś, miałeś je codziennie czy jak. Ile na dobe?. CZy były okresy że skurcze samoistnie mineły Ci np na kilka m-cy itd
-
Sorry nie Olimpia1 tylko OMEGA1. A swoja drogą czy majac skurcze tyle jak żyjecie?. Częst ogesto ludzie pisza o zawrotach głowy przy skurczach. Ja chyba póki co nie mam zawrotow . Myśle peryspektywocznie, tzn nasuwa mi sie pytanei czy np skurczaki przeszkodziły komus w byciu choćby kierowcą. Sam jeżdże prywatnie swoim autkiem i jakos nie wyobrazam sobie życia bez auta. Jak to jest u Was ?
-
Lukjez - dzięki za odpowiedź. Widzę ze też towarzysza Ci *niefortunni koledzy*. Oczywiscie póki co pracuje nad sobą. Wiem że skurczaki jeszcze niedawno dopadały mnie na 90% w sytuacjach stresowych np na meczu (kibic). Jak było nerwowo 95% były. Ale też musze pwiedzieć ze czasem zupełnie bez powodu. Teraz mnie coś trzyma w czwartek kilka w piątek z 3 godziny, sobota cały dzień, niedziela wieczorem., a dzisiaj po 15:00. Zauważylęm że jak siedze w pracy przy kompie to nic mi sie zazwyczaj nie dzieje. Ale jak wychodze o 15:00 i jade po dziecko do przedszkola to od 15:30 zaczyna sie jakas akcja. To dziwne. A ostatnio mialem jakies 2 tygodnie ciszy prawie zupełnej (jedynie sporadyczne pobudzenia ). W tym holterze co raz go robiłem miesiac temu miałem ok 1040 i wiem ze tedy miałęm chyba najdłuzej te skurcze. Zaczeły sie jak szedłem zakłądać holetr (moze znowu nerwy) a potem jak szedłem ściagc znowu seria. Wiec póki co jeszcze nie jestem w stanei jednoznacznie okreslic co wywołuje skurcze. olimpia1 - równiez dzieki za posta. Ale postraszyłąś tym tekstem o nielogujacych sie posiadaczach skurczy. A swoja droga to słyszeliscie aby ktos *zszedł* na skurcze (w wyniku)?. Ile macie tych skurczy (jakie - ja komorówki). Ile z tym można życ ?. Czy bieżecie jakies prochy czy tak jak mój lekarz stwierdził ze nie trzeba a leki przy łagodnej arytmi wiecej moga narobić szkody niż pożytku. CZy macie progres (coraz wiecej skurczy) czy jakos sie to stabilizuje lub zmniesza po osiągnieciu jakiegos poziomu. olimpia1 troche czytalem nie tylko to forum równiez www.arytmia.pl, wiec nie jestem zupełnym laikiem w tej kwestii ale teraz przyszła pora na rozmowe z osobami ktore też pałaja sie tym problemem. Dlatego pytam Was jako *doświadczonych* posiadaczy skurczaków. Z góry dzięki za poświęcony czas !!!
-
WItajcie. Miałem nadzieje że nigdy nie dołącze do takiego grona user-ów internetu ale cóż życie obrało inny niż mój kierunek, więc witajcie. Po krótce po dość dużych probemach rodzinych (choroby rodziców w 2010 r) otrzymałem prezent w postaci wspomnianych wyzej skurczaków. Na początku zupełnie nie wiedziałem co to jest. Objaw to coś mi sie przewróciło w klatce (1x na m-c) po nastepował objaw nóg *jak z waty* , zimne poty, i dość spore poddenerwowanie. Zwalałem to na nerwy ale z czasem sytuacja sie powtarzała. Zauwazyłem że cżesto robiło mi sie to w momencie zdenerwowania (np. mecz, sytuacja na drodze itd) . POtem pojedyncze skoki zdarzały mi sie zupełnie bez przyczyny, np siedząc przed TV. Aż musiałem wziąć z wrażenia głeboki oddech. Poszedłem do lekarza i I-sz komentarz to nerwica, przepisał Wit B + Valerin Forte. Jednak sytuacje powtarzały sie co raz częściej (tzn 1x na 2 tygodnie, pocztakowo raz na miesiac). Poszedłem do kardiologa, po EKG (to juz 1,5 roku od 1-szych objawów) wyszło 1040 skurczybyków komorowych ok 1% wszytskich (1 trigeminia, 3 bigeminie). Wiem że wtedy miałem dosc nerowy dzień raz że miałem miec zaozonego I-szego Holetra a po 2 co mi wyjdzie?. Wiec skurcze miałem b.długo (od godz 15:00-23:00). (marzec 2012). I-szy raz kiedy skurcze zwykle pojedyncze przekształciy sie w dłuzsze epizody to był październik 2011 po weselu (nie moim). Wówczas skurcze trzymały mnie z 12 godzin. Obecnie raz na 13-14 dni mam 2-3 dni kiedy skurcze trzymaja mnie max 3-5 godzin/dobe. Wszystkie odczuwam konkretnie w formie nieprzyjemnego odczucia. Istotna informacja że nigdy nie miałem tych skurczy w nocy na spaniu. RAczej śpie bez problemów. I rano w pracy ok (biurowa) a przez te 13 dni np mam po 0 do max 10 skurczy na dobe. I potem przychodzi ten 13-14 dzień kiedy mam *jazdę* czy wy też tak mieliscie. Póki co częstroskurczy chyba nie mam, tzn żadko mam puls który nie jestem w stanie zmierzyc (mój zwykły puls to 60-90). Zapisałem sie do Waszej społeczności aby pogadać, poradzić sie jak z tym żyć i jak sobie pomóc. Na obecna chwile lekarz nic mi nie zapisał. Kazał żyć normalnie i nie myśleć o nich. Pytanie jak życ, jak dopada mnie seria dobowa to o niczym innym nie myśle tylko kiedy przestanie. Czasem sie połoze to sie serducho uspokaja a jak wstane to juz zaczyna skakać. Czy też tak macie? Z nerwica walcze juz z 1rok. Juz nie mierze sobie 6x dziennie ciśneinia i nie sprawdzam co 10 min pulsu. Ale jak mnie dopada seria to nie sposób nie myśleć o tym. Robiłem badanie holterem 1x (nastepne ok sierpnia), USG serca (niby wszystko ok). Nurtuje nmie mnóstwo pytan: ile wy z tym żyjecie i jak sobie radzicie, jakie rokowania, czy warto sie truć lekarstwami, czy i tak jedyna metodoa wyleczenia jest ablacja, czy moze sie to samo wyłączyc, przejść bezpowrotnie, czy jest to groźne dla życia zdorwia ?. Pozdrawiam