JutroBedeIdealem
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez JutroBedeIdealem
-
Wojtek89 Myślisz,że jedna wizyta mi coś pomoże? Mówię jedna ponieważ za tydzień wyjeżdżam za granicę, a tam do psychologa czy też psychiatry już nie pójdę ponieważ nie znam tak dobrze języka. Ta choroba to takie cholerstwo ,że brakuje mi na to już słów!
-
Witam w ten ponury dzień, bynajmniej ponury u mnie, chłodno i deszczowo, jakoś jesiennie, brrr. Ja się źle czuję... Czuję się jakbym nie była dziś sobą :( Różyczko, nie byłam u psychologa,stchórzyłam ,zmieniła mi termin na wtorek... Wojtek89 U mnie podobnie... Zaczęło się 3 lata temu i raz znikało na dłuższy czas, a później wracało... Teraz mnie trzyma od kilku miesięcy... Mam 21 lat.
-
Rozyczkaaa również tak mam... najlepiej mi jak w domu siedzę... jak nie muszę się widywać z rodziną i ze znajomymi... Boję się,że na głowę dostanę przez to, przez te wszystkie uczucia powiązane z tą chorobą.
-
Pawel123 ja również tak miałam, kilka razy te same badania... Wyniki wychodziły ok,a ja sobie mówiłam,że musieli coś przeoczyć,że pewnie coś jest nie tak... Dziś mam wizytę u psychologa, od rana czuję się źle, pewnie przez stres. Kilka razy przeszła myśl,że odwołam po prostu i oszczędzę sobie stresu, głupie mam myśli,że nie dam rady. Myślę,że tam usiądę i będę siedziała nie wiedząc co mam mówić przez stres,który robi sobie ze mną co chce.... !
-
Martaaa123 i tak zrobię, napiszę jutro na spokojnie na kartce. Tobie psycholog pomaga?
-
Rozyczkaaa ja mam tyle do opowiedzenia,że połowę zapomnę... U mnie to zaczęło się 3 lata temu ,z przerwami oczywiście trwa... Może rozpiszę historie choroby na kartce? ;) heh. Ile trwała Twoja wizyta? Sama poszłaś? Ja się stresuję strasznie, chociaż nie wiem czemu... Może dlatego,że nie umiem rozmawiać o swoich problemach z obcymi ludźmi w dodatku w oczy.
-
Rozyczkaaa - tak to moja pierwsza wizyta. Kompletnie nie wiem co ja tam jej powiem? ... Na początku lipca wylatuję z kraju więc to będzie pierwsza i ostatnia wizyta na dłuższy czas.
-
Witam. Ostatnimi dniami czuję się jakby lepiej, pewnie dlatego,że wstając rano już nie myślę o tej francy,wcześniej tak było i praktycznie od rana już się nakręcałam, później było tylko gorzej. We wtorek mam wizytę u psychologa, stresuję się tym strasznie, nawet myślę żeby odwołać :(
-
Witam ciepło. U mnie burza była w nocy... Wr... serduszko zabiło mocniej,pojawił się niepokój ale to wszystko, burza przeszła niepokój również. Natomiast dziś jakoś mi gorzej... Boli mnie głowa, brzuch... Coś w gardle znowu jakby przeszkadzało w normalnym oddychaniu... A jak u Was? Trzymajcie się, miłego dnia!
-
Aniaania hehehe! :D To mogłoby być nawet śmieszne, z drugiej strony pewnie w swoim towarzystwie czulibyśmy się pewniej... z wiadomych przyczyn, każdego nas dotknęła ta sama choroba. Z jakich województw jesteście? :)
-
Mnie znowu boli bark, cierpnie mi lewa strona.... Wrrr! Niedawno wróciłam do domu i tak sobie czytam Wasze nowe wpisy. Smutne jak ta choroba nas ogranicza... Ile tracimy w życiu przez nią.
-
Rozyczkaaa a mogę spytać ile masz lat? Ok, ja chowam Afobam do torebki i wychodzę. Życzę Wam żeby reszta dnia była spokojna.
-
Witam. Ja wczoraj czułam się przez cały dzień nawet dobrze, wieczorem mnie wzięło no i było coraz gorzej,ale gdzieś tam cały czas miałam myśl,że to minie,że to nerwica,że to głupie myśli,że wszystko będzie ok... Kręciło mi się w głowie ,uczucie odrealnienia... Myślałam kilka razy żeby wziąć Afobam,ale nie wzięłam... Chciałam pokonać to sama,a nie zagłuszyć tabletką... I udało się, męczyłam się później w łóżku , bolało mnie dziwnie serce itd. ale minęło... zasnęłam. Dziś wyszłam na zakupy w pewnym momencie znowu dziwny niepokój nie wiadomo skąd, uczucie odrealnienia... Siedziałam na ławce z kuzynką z pół godziny rozmawiając, z tym,że jak ona do mnie mówiła to czułam się taka rozkojarzona,że jednym uchem wpadało, drugim wypadało... Ale minęło... Doszłam jakoś do domu. O 16 mam kolejne wyjście z domu...
-
Mnie boli bark i do serducha, wrrrr....
-
Aga1791 jak jesteś zalogowana to nie odświeżaj... Bo za każdym razem będzie się dodawało na nowo, wiem po sobie... :) Manu21 Manu spokojnie... wiem łatwo mi pisać... Nie szukaj już w necie nic na ten temat...
-
Chociaż nie czuję się teraz jakoś świetnie to jestem dobrej myśli. Aa i spytam o coś jeszcze, ile czasu cierpicie na nerwice?
-
Dziewczyny! :) Można z tego wyjść, bo to problem raczej naszej *duszy* czy też *umysłu* fizycznie jesteśmy zdrowe. Ja chorowałam kilka lat temu... I udało mi się z tego wyjść... Jednak ostatnio miałam dużo stresujących sytuacji w moim życiu i wróciło po 3 latach... Wiem,że można z tego wyjść... Nie jesteśmy same z tym problemem, w dzisiejszych czasach naprawdę wielu ludzi cierpi na nerwice.
-
Rozyczkaaa ja cały dzień jestem sama,ale dla mnie to nie problem, mi objawy przeważnie nasilają się wieczorami, dlatego na noc boję się zostawać sama...
-
Co do historii z zapaścią, nie popadajcie w paranoje z tym ciśnieniem, nie dostaniecie zapaści przez nerwice. Ja czuję się gorzej, jestem jakaś nieobecna... skoncentrować się nie potrafię. Ale się nie poddam. Mówię sobie,że to strach przed strachem...
-
Hej. Ja dziś czułam się dobrze,dopóki nie dowiedziałam się,że zostanę sama na noc w domu... Teraz czuję dziwny niepokój... Różyczka... ja np. z kawy zrezygnowałam całkowicie, bo zawsze czułam się po niej gorzej, wiadomo kawa pobudza...
-
Przy nerwicy alkohol niewskazany bo dodatkowo źle działa na nasz układ nerwowy... Jak tam wieczór Wam mija? Mi spokojniej niż ostatnimi dniami.... Uspokoiłam się... Marzy mi się kąpiel, a później szklanka kakao i spać :)) Dobrej nocy życzę.
-
Ivette właśnie takie ciśnienie miałam,mam zapisane w papierach. Tętno za to słabo wyczuwalne... To nie od samej nerwicy, mówili mi ,że Sympramol jeszcze działał +słońce,tłum ludzi no i niewielka ilość alkoholu... no i moja panika... W szpitalu gdy już robili mi ekg i te inne badania Pani pielęgniarka powiedziała mi ,że trzeba popracować nad sobą, bo to da się przezwyciężyć,a leki ,antydepresanty i te inne to nic dobrego...
-
Rozyczkaaa nie myśl o tym. Wejdź sobie w link,który podałam... Pomaga zrozumieć to co się z nami dzieje... :) Mi jakoś lepiej teraz. Idę się ogarnąć i wyjdę z psem. (Nie chciałam nikogo wystraszyć).
-
Takie sprostowanie tego *że muszę brać leki*... Nie biorę ich codziennie, biorę gdy jest już naprawdę źle... Albo gdy wychodzę z domu i idę... a mam wrażenie ,że zaraz się przewrócę.
-
Ja muszę brać leki bo nie chcę kolejny raz wylądować na pogotowiu czy też w szpitalu, ost. miałam zapaść... Może opowiem? Poszłam sobie ze znajomymi na koncert, było ok, śmiejemy się itd. wypiłam pół piwa ,nie brałam w tym dniu żadnych tabletek, a dzień wcześniej pół Sympramolu na wieczór, Sympramol + alkohol może spowodować senność. Stoimy, nagle spojrzałam na swoje białe wcześniej trampki, były szare (zakurzyły się) ;) i podniosłam głowę do góry i się zaczęło... Staliśmy tak jeszcze kilka min. i nie wytrzymałam, kierowalam się do wyjśćia stamtąd, stanęliśmy gdzieś przy barierkach czekając aż to minie, kręciło mi się w głowie, myślałam,że zaraz tam padnę... Nie mijało, mijał czas... Pół godziny i nadal to samo, więc kierowaliśmy się do karetki ,która stała niedaleko sceny... Znajoma poszła ze mną, powiedziałam tylko,że mi słabo... Usiadłam i się zaczęło, sprawdzanie ciśnienia, czegoś tam jeszcze,tętno... Ciśnienie 150/90 , tętno słabo wyczuwalne, a ja się czułam jakbym miała tam umrzeć... Lekarzy przy karetce nagle zebrało się kilku, zadawali mnóstwo pytań. Co chwilę sprawdzali mi tętno i co chwile mówili,że jest za słabe i ,że jest nie tak... Zadzwonili po drugą karetkę,która miała mnie zabrać do szpitala, wbili mi wenflon i tak siedziałam zastanawiając się czy to koniec... Widzieli,że robi się coraz gorzej to mnie położyli... Później przekładali do drugiej karetki, ludzie oczywiście się gapili dookoła.... Gdy dojechaliśmy do szpitala,posadzili na wózek i badania... Okazało się,że miałam zapaść... i omdlenie bez utraty przytomności. Od tego momentu bałam się moich ataków,że któryś skończy się podobnie. Rozmawiałam z pielęgniarką na drugi dzień,zapytałam co to jest zapaść? Bo nie wiedziałam... Powiedziała krótko *zapaść to zagrożenie życia*. Co mnie przeraziło... I wywołało kolejny atak, po którym dostałam coś na spanie. Aktualnie czytam http://moja-nerwica.republika.pl/ stronke,którą ktoś wyżej podał. I jakoś lżej na duszy.