
MAniaS
Members-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez MAniaS
-
Witam znowu. Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku. żebyśmy pokonali tą jędzę. U mnie było lepiej, ale wczoraj miałam ciężki egzamin, a dziś znowu zimne poty i kołatanie serca. Chyba muszę odchorować wczorajsze stresy. Też tak mam, że jak troszkę wypiję, to czuję się zdrowa. Dlatego myślę, że to nerwica. Chociaż ostatnio boli mnie w pachwinie i oczywiście myślę, że to rak jajnika. Ale oczywiście jak pisałam, że boję się iść do lekarza. Chyba muszę iść na terapię, wyleczyć się ze strachu przed lekarzami i szpitalem. Piszący tutaj przynajmniej nie boją się chodzić do lekarza. Ja żyję w stresie, że to może jednak choroba. Zamknięte koło.
-
Witam Wiem, że dałabym sobie radę i wiem, że byłoby mi łatwiej, bo nie miałabym obciążenia psychicznego. Problemem jest tylko to, że będę musiała mieszkać w wynajętym mieszkaniu i boję się, że nikt nie odda mi tego co włożyłam do naszego mieszkania. Nie jestem materialistką, ale nie chcę mu tego wszystkiego zostawiać, bo to w końcu też naszych dzieci. A co skutków ubocznych antydepresantów to na prawdę do przeżycia. Lekkie zawroty głowy i mrowienie w ciele. Ale to trwa krótko i potem jest o wiele łatwiej. Ewentualnie na uspokojenie jakiś lek. Ja mam xanax, najmniejszą dawkę. I na początku wzięłam w ciągu 2 tygodni 6 sztuk. Nie jest więc źle. Gorzej z odstawieniem. Ale na razie o tym nie myślę, ale czytałam, że jedni odstawiają łatwo, inni mają problemu. Ale po 2 tygodniach mijają. Też nie jest źle. Pozdrawiam
-
Ja nie odczuwam żadnych. Na początku wiadomo jakieś były, ale brałam validol, albo xaxax 0,5:) jakieś mrowienia w głowie, na całym ciele, ale lekarz powiedział, że tak może być. Aha i ziewanie. Na ulotce jest wymienionych bardzo dużo, ale u mnie nic strasznego się nie działo. Ale jak piszą, różnie reaguje się na leki. A ten akurat jest i na stany lękowe i na depresję. Mnie pomógł. Ja na początku, zanim poszłam do lekarza, uciekałam z pracy i nie wychodziłam z domu. Ale po tabletkach wróciła mi chęć do życia. Poza tym przestałam denerwować się na dzieci z byle powodu. I to też jest dla mnie ważne.
-
A teraz zrobiło mi się gorąco w okolicach serca, oczywiście panika, że to zawał, szybsze bicie serca. Ale mam nadzieję, że to odreagowanie ostatnich wydarzeń. Wzięłam validol. Może się uspokoję. Masakra. A mam jeszcze dziś tyle ważnych rzeczy do zrobienia. Płakać mi się chce.
-
Biorę Velaxin 75 mg. Biorę go od sierpnia 09. Pomaga mi. Jak zaczęłam go brać, to po pewnym czasie chciało mi się żyć. Zapisałam się na studia podyplomowe, faceci zaczęli się mną interesować. Teraz chciałam odstawić, ale miałam straszne jazdy. Pewnie jak narkoman na detoksie:) więc zaczęłam znowu brać i stanowczo mi lepiej. Nie mam tylko kasy na psychologa, a myślę, że razem z psychologiem, mogłoby być dobrze. Ten lek jest nowej generacji i ponoć można go łatwo odstawić. Ja zaczęłam niestety w słabym okresie go odstawiać, więc może dlatego. Poprzednim razem poszło mi łatwiej:)
-
Ja biorę antydepresanty i mam xanax w torebce na wszelki wypadek. Chodzę do pracy, bo mam traumę z siedzenia w domu z młodszą córką, kiedy nie miałam do kogo buzi otworzyć. Moja praca nie jest na szczęście stresująca. Jeżdżę sama samochodem, bo w nim czuję się bezpiecznie, zawsze tą samą drogą. Staram się nie chodzić do dużych sklepów i tam gdzie jest dużo ludzi. A w pracy muszę trzymać fason i mam dobrego kolegę, który wie o moich dolegliwościach, więc czasem mnie wspiera na duchu.
-
Judy27 ja sobie zdaję z tego wszystkiego sprawę. Wiem o tym doskonale. Problemem jest to, że w wieku 40 lat będę zaczynać od zera. Mieszkamy u teściowej, włożyłam masę kasy w to mieszkanie. Nie wiem czy uda mi się to odebrać. Po drugie jestem udupiona kredytem, który wziął teść na nas i ma jeszcze ok 60 tys. chf do spłacenia. Nie jest to takie proste. Ale wiem, że bez niego byłoby łatwiej i prościej. Ale muszę jeszcze na jakiś czas zacisnąć zęby. Postanowiłam ograniczać kontakty z nim do minimum. Oczywiście personalne. Bo seks nie wchodzi w grę. Ale przez tą qrew - nerwicę gorzej mi o siebie walczyć.
-
Ulka 619 ja jestem z W-wy. Pracuję i mam dwoje dzieci. Starsza 8, młodsza 4. A sama mam 40:) Ja z dwójka nie daję rady. Jeszcze studiuję. Nie wiem, może taka moja karma.
-
Wczoraj mi powiedział, że bycie ze mną to jego największa porażka. A dla mnie to jest takie niesprawiedliwe, bo to on jest okropny, ale najbardziej dlatego, że nie myśli o dzieciach tylko o sobie. Dlaczego faceci są tacy nieodpowiedzialni. I dlaczego są takimi egoistami. Matko przepraszam za te gorzkie żale, ale tutaj łatwiej wyrzucić z siebie to wszystko.
-
Witam, Wczoraj masakra. Cały czas mi się zatrzymywało, ale miałam zaliczenie w szkole, więc zostałam na zajęciach. W sobotę miałam egzamin. Może to przez to. A potem masakryczny wyjazd z mężem na zakupy doprowadził mnie do takiego stanu, że zanosiłam się histerycznym płaczem, ale serce zaczęło bić normalnie. Ten człowiek mnie wykończy. Nie chcę, nie mogę z nim być, ale dziewczyny go kochają. Czytam książkę o budowaniu poczucia samooceny, a tam ciągle jest napisane, że niską samoocenę może powodować rozstanie rodziców. Jestem tak rozdarta. Nie wiem co robić. Lekarz mi powiedział, że powinnam iść z mężem na terapię, ale on się w życiu na to nie zgodzi. I jeszcze podejrzewam, że on kogoś ma. Zwariuję.
-
Nie czytaj o chorobach w necie, ja m.in. mam z tego powodu swoją. Ostatnio wychodzę z założenia, że jak mam nie coś dopaść, to i tak dopadnie. Dlatego szkoda tracić czas. A dziewczyna? nie ma tego złego... Wiem, że Ci teraz trudno myśleć o tym w ten sposób, zwłaszcza, że masz problemy, ale nie zamartwiaj się. Ja miała chłopaka, który rzucił mnie jak miałam chyba 21 lat, a byliśmy razem przez 5. Przez ten fakt przerwałam studia itd. Mój mąż nie jest idealny, ale jak pomyślę o tamtym, o tym, że mogłabym z nim teraz być, to cieszę się, że nie jestem:)
-
Krzysiu nie przejmuj się dziewczyną. Masz dopiero 18 lat. Wiem, że mnie starej babie łatwo mówić, bo sama też w Twoim wieku przeżywałam różne miłosne problemy, które mają konsekwencje po dziś dzień, ale skoro nie chciała dowiedzieć się niczego na temat nerwicy, to nie nie była Ciebie warta. Miłość to także wspieranie się w gorszych momentach. Chociaż, może po prostu, chciała Cię sprawdzić. Jak zareagujesz na zerwanie. Zrobiła Ci test. Jak pisałam, mimo, że skończyłam 40 lat, tamte sytuacje ciągną się do dziś i dlatego mówię Ci, że nie warto się tym przejmować, bo w przyszłości będziesz cierpiał. Przez takie porzucenie przez chłopak 22 lata temu moja samoocena cierpi do dziś. Nie mówię, że masz być na wszystko obojętny, ale warto sobie mówić, że to Ty jesteś wartościowy, to Ty masz problem, a ona uciekła. Pozdrawiam ciepło.
-
Http://kobieta.gazeta.pl/kobieta/1,107880,8813942,Seks_lekarstwem_na_nerwice.html znalazłam rozwiązanie naszych problemów:) przeczytajcie artykuł:)
-
Ja też się zastanawiam co było najpierw złe samopoczucie czy nerwica. Ale chyba to pierwsze wywołało to drugie, to znaczy wkręcanie sobie chorób wywołało nerwicę. Oprócz tego porażki w życiu osobistym, zbyt dużo obowiązków, ciągły stres. Ale wiecie co?? myślę, że jest nadzieja, choć nie wiem co mogłoby sprawić, że będzie znowu dobrze, ale wierzę, że będzie, że wydarzy się coś, co sprawi, że będzie znów dobrze. Czasami mam wrażenie, że tacy ludzie jak ja, w dzisiejszym świecie nie mają prawa bytu - nie umiem żyć dążąc tylko do tego żeby *mieć*. Nie umiem iść po trupach do celu, nie umiem żyć w zakłamaniu, jak lubię i kocham, to szczerze. Ludzie to wykorzystują. Często moja bezinteresowna pomoc odbierana jest jak pomoc interesowna. Ciągle zastanawiam się jak wychować córki. Z jednej strony chciałabym, żeby nie cierpiały, a z drugiej strony myślę, że jak nie będę im wpajać pewnych wartości, to świat kompletnie zejdzie na psy. Miało być o nerwicy, a wyszła filozofia:)
-
Asie25 - psycholog ma sposób na to, żeby wyciągnąć z Ciebie informacje, żeby Ci pomóc. Ja też miałam opory jak byłam kiedyś, ale powiedziałam co leży mi na sercu. Ale nie kontynuowałam wizyt, bo nie czułam *więzi*. Ale chodziłam też do jednej pani, która zajmowała się psychologią behawioralną i tak jej było mnie szkoda, że żeby mnie pocieszyć opowiedziała mi swoją historię. Ale ta psychologia do mnie nie przemawia.
-
Już wiem dlaczego powielam - robię odśwież i mimo, że nie ma tekstu w ramce, pojawia się jako odpowiedź na post. Przeprasza.
-
Przepraszam za powielenie:), ale chyba pogubiłam się przy nowym wyglądzie:) wiem, muszę z nią iść. W sumie wagę ma prawidłową, tylko, że zrobiła się chudzinka, ale starsza też jest szczupła, bo nie ma po kim być grubaskiem. Ale obie urodziły się duże (mała 4800), więc była ciągle taka pulchniutka. Aha - teraz odkryłam, że mam coś na jajniku, pewnie torbiel, bo przeczytałam w necie o objawach i oczywiście je mam. Codziennie inne schorzenie:) A ja do Was pisałam w czwartek, bo wybierałam się na imprezę firmową. Oczywiście podczas zabawy myślałam, że mnie dopadnie, ale potem było śmiesznie i jakoś zapomniałam o tym. Pojechałam samochodem, żeby w razie czego uciec. Nie nadawałam na jednej fali z pozostałymi uczestnikami:) którzy za dużo wypili. A najbliższy czas mam tak napięty, ciągle imprezy w szkole i w przedszkolu, na zajęciach dodatkowych. Na samą myśli jestem zmęczona, ale nie mogę zawieźć moich dzieci. Zawsze noszę w torebce xaxax, którego nie biorę, bo boję się uzależnić, ale mam też validol, który mi doraźnie pomaga. Może jakoś przetrwam.
-
Przepraszam za powielenie:), ale chyba pogubiłam się przy nowym wyglądzie:) wiem, muszę z nią iść. W sumie wagę ma prawidłową, tylko, że zrobiła się chudzinka, ale starsza też jest szczupła, bo nie ma po kim być grubaskiem. Ale obie urodziły się duże (mała 4800), więc była ciągle taka pulchniutka. Aha - teraz odkryłam, że mam coś na jajniku, pewnie torbiel, bo przeczytałam w necie o objawach i oczywiście je mam. Codziennie inne schorzenie:) A ja do Was pisałam w czwartek, bo wybierałam się na imprezę firmową. Oczywiście podczas zabawy myślałam, że mnie dopadnie, ale potem było śmiesznie i jakoś zapomniałam o tym. Pojechałam samochodem, żeby w razie czego uciec. Nie nadawałam na jednej fali z pozostałymi uczestnikami:) którzy za dużo wypili. A najbliższy czas mam tak napięty, ciągle imprezy w szkole i w przedszkolu, na zajęciach dodatkowych. Na samą myśli jestem zmęczona, ale nie mogę zawieźć moich dzieci. Zawsze noszę w torebce xaxax, którego nie biorę, bo boję się uzależnić, ale mam też validol, który mi doraźnie pomaga. Może jakoś przetrwam.
-
Witam U mnie było parę dni spokoju, a teraz mnie trzęsie. Ale myślę, że to nerwica, bo w *wikend* (jak mówi moje małe dziecko) miałam stresującą sytuację i nic mnie nie bolało, nie czułam serca itd. Może to też przez pogodę, a może przez to, że wypiłam kawę:) Też mam niskie ciśnienie i wysoki puls. Ale nigdy się tym nie przejmowałam:) a teraz jak czytam Wasze wypowiedzi, to zaczynam się martwić:) Jeszcze moje małe dziecko strasznie schudło, więc pomyślałam - rak. I oczywiście zaczęłam się martwić, ważę ją ciągle i zaczęłam w nią wmuszać jedzenie. Co prawda przypominam sobie, że jak starsza była mała, to też miała taki moment, że wyrosła z bobasa. Zmieniła się w dziewczynkę. Mała też urosła. Więc się pocieszam. Ale oczywiście do lekarza nie mogę się zmusić, żeby iść. Masakra. Chyba muszę iść do psychologa. Może ktoś zna jakiegoś godnego polecenia z w-wy. Nie mam dobrych doświadczeń.
-
Witam U mnie było parę dni spokoju, a teraz mnie trzęsie. Ale myślę, że to nerwica, bo w *wikend* (jak mówi moje małe dziecko) miałam stresującą sytuację i nic mnie nie bolało, nie czułam serca itd. Może to też przez pogodę, a może przez to, że wypiłam kawę:) Też mam niskie ciśnienie i wysoki puls. Ale nigdy się tym nie przejmowałam:) a teraz jak czytam Wasze wypowiedzi, to zaczynam się martwić:) Jeszcze moje małe dziecko strasznie schudło, więc pomyślałam - rak. I oczywiście zaczęłam się martwić, ważę ją ciągle i zaczęłam w nią wmuszać jedzenie. Co prawda przypominam sobie, że jak starsza była mała, to też miała taki moment, że wyrosła z bobasa. Zmieniła się w dziewczynkę. Mała też urosła. Więc się pocieszam. Ale oczywiście do lekarza nie mogę się zmusić, żeby iść. Masakra. Chyba muszę iść do psychologa. Może ktoś zna jakiegoś godnego polecenia z w-wy. Nie mam dobrych doświadczeń.
-
Witam U mnie było parę dni spokoju, a teraz mnie trzęsie. Ale myślę, że to nerwica, bo w *wikend* (jak mówi moje małe dziecko) miałam stresującą sytuację i nic mnie nie bolało, nie czułam serca itd. Może to też przez pogodę, a może przez to, że wypiłam kawę:) Też mam niskie ciśnienie i wysoki puls. Ale nigdy się tym nie przejmowałam:) a teraz jak czytam Wasze wypowiedzi, to zaczynam się martwić:) Jeszcze moje małe dziecko strasznie schudło, więc pomyślałam - rak. I oczywiście zaczęłam się martwić, ważę ją ciągle i zaczęłam w nią wmuszać jedzenie. Co prawda przypominam sobie, że jak starsza była mała, to też miała taki moment, że wyrosła z bobasa. Zmieniła się w dziewczynkę. Mała też urosła. Więc się pocieszam. Ale oczywiście do lekarza nie mogę się zmusić, żeby iść. Masakra. Chyba muszę iść do psychologa. Może ktoś zna jakiegoś godnego polecenia z w-wy. Nie mam dobrych doświadczeń.
-
Zaczęłam ostatnio analizować swoje zachowania i wiecie, że jak mój m pojawia się w pobliżu staję się nerwowa. Byłam w weekend w szkole. W niedziele wróciłam ok. 16 30. Dziewczyny bez obiadu, w domu burdel. Starsza lekcje nie odrobione. A w sobotę po zajęciach byłam jeszcze na zakupach, zrobiłam spaghetti na kolację. A w niedzielę znowu rano do szkoły. Porażka. I jak ja mam być nienerwowa:)
-
Chodzi mi o to, że właściwie kiedy siedziałam z dziećmi w domu, czekałam na jego powrót z ciepłym obiadkiem w posprzątanym mieszkanku. A on wracał zmęczony, uważał, że ja siedzę i nic nie robię, a on jest zmęczony po pracy. Nigdy tak nie było, żebym nie zarabiała, więc byliśmy równorzędnymi partnerami. Ale on nie miał ochoty ze mna gadać. Też sobie chodził, a ja nie miałam prawa wyjść. Uważam, że mam za słaby charakter, po prostu jak kocham, to całym sercem, bez cynizmu, podtekstów. I to zostało wykorzystane. Ale dziś się uzewnętrzniam:)
-
Ja zastanawiam się nad terapią, ale boję się, że trafię na kogoś takiego - siadam tyłem - zaczynam mówić, on wychodzi na jedzenie - on wraca, ja kończe mówić - a on mówi - niestety czas sie skończył :) żartuję - to z filmu, ale prawda jest taka, że boję się iść do kogoś zostawić 150 zł i niczego nie uzuskać. Mieszkam w w-wie jest tu dużo specjalistów, ale który jest na prawdę specjalistą. Nie wiem.
-
karolaaa, wiesz, że łatwo jest mówić, gorzej zrealizować. Ja się staram, bo mimo wszystko wstaję rano, wychodzę do pracy, zajmuję się dziećmi. Mówię sobie - to tylko nerwica i jest dobrze i przychodzi jedna myśl, a może to jednak coś innego i świat leży w gruzach. Trzeba nad sobą pracować i ja to robię. Tylko to wymaga czasu. No i to forum chyba po to jest, żeby móc się wyżalić.