Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Kłucie serca i płuc przy obniżonym nastroju i częstym płaczu


Gość matrix360

Rekomendowane odpowiedzi

Gość matrix360

Ostatnio przechodzę przez ciężki okres w życiu i bywa, że potrafie przepłakać całą noc. Ostatnio nasiliły się moje problemy - serce i płuca mnie strasznie bolą, czasami nie mogę nawet złapać oddechu, bo tak strasznie kłuje. Wcześniej miewałam takie bóle, ale raz na jakiś czas i to w różnym okresie i różnych nastrojach, teraz się nasiliło. Czy to ma związek bezpośrednio z tym, że cały czas płaczę czy może to coś poważniejszego?

Odnośnik do komentarza

Wydaje mi sie, ze to nie serce i pluca tylko miesnie klatki piersiowej i zebra (miejsce gdzie zebra sie lacza). jak najbardziej moze to byc zwiazane z plakaniem, napieciem, stresem itd. Pewnie, czasem jest bardzo ciezko, ale za wszelka cene trzeba sprobowac sie uspokoic i na spokojnie szukac rozwiazania problemow. Zdrowie jest najwazniejsze, a stresem i zmartwieniami moza je zupelnie zniszczyc. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam. Ja tez mam ciezka sytuacje zyciowa i to jest powodem mojego zalamania nerwowego w najbardziej pesymistycznych momentach - i tez boli mnie serce, ale ja owszem, potrafie odróznic ból serca od bólu miesni klatki piersiowej. Wiem, kiedy boli piers, a kiedy serce. I w moim przypadku to jest serce, bo ból jest tego rodzaju, ze promieniuje do lewego ramienia i do zoladka. Jest to ból wewnetrzny, bardzo wyrazny, utrzymujacy sie nawet do 24 godzin i nie przechodzi po zazyciu leków przeciwbólowych. Pojawia sie zazwyczaj bez wiadomej przyczyny, ale równiez podczas intensywnego placzu i pod wplywem duzego stresu, a przy kazdym silniejszym uniesieniu emocjonalnym - nadmiernym smutku badz nadmiernej radosci - ból ten jest nieunikniony... ;* Pojawia sie wraz z lekiem przed zawalem serca i towarzysza mu dusznosci, a takze ból w lewym ramieniu... Kiedy sie denerwuje, dodatkowo mam nudnosci i boli mnie zoladek z nadmiaru stresu, np. na lotnisku czekajac w kolejce do odprawy, zawsze martwie sie, ze sie spóznie na samolot, nawet jesli jest dosc czasu, wiec moje obawy sa nieuzasadnione i bezpodstawne. Jednak ten stres zwiazany z podróza samolotem przyprawia mnie o ból zoladka i ogólnie zle samopoczucie, jak przy nerwicy depresyjnej, bo ja wiem...? ;* A kiedy sie z kims klóce - co mi sie zdarza dosyc czesto przy mojej sytuacji zyciowej - to wlasnie wtedy mam automatycznie dolegliwosci sercowe i dusze sie; nie moge zlapac powietrza w pluca i czasem przez to w trakcie mówienia po prostu trace glos...! Poruszam tylko ustami, ale jakkolwiek zmuszam sie do wydania dzwieku, dzwiek zaden sie ze mnie nie wydobywa, poniewaz nie mam powietrza w krtani... ;(- Generalnie jestem optymistka, ale miewam takie pojedyncze epizody depresyjne, które przychodza w ciezkich chwilach mojego zycia, kiedy juz nie jestem w stanie dojsc do porzadku nad soba i poradzic sobie z moimi negatywnymi emocjami (co sie zdarza naprawde rzadko, bo ja zazwyczaj jestem bardzo silna i wytrzymala emocjonalnie, tzn. prawie nie ma takich emocji, któreby mnie powalily kompletnie, duzo w zyciu przezylam i zawsze stalam na nogach o wlasnych silach, zawsze wychodzilam z kazdego napadu obnizonego nastroju - z wyjatkiem jednego razu, a to calkiem niedawno, kiedy juz bylo tego za duzo na moje nerwy...;*) - otóz mysle, ze to jednak nie jest depresja, bo depresja jest wlasciwie bez przyczyny zewnetrznej, tzn. moze towarzyszyc chorobom na tle fizycznym, nie majacym nic wspólnego z psychika czlowieka. Jest tez wynikiem obnizonego poziomu serotoniny; chorzy na depresje maja ja niezaleznie od okolicznosci, sytuacji zyciowej itd. Natomiast w przypadku, kiedy na pojawienie sie negatywnych emocji, nawet w duzym stopniu nasilenia, maja wplyw czynniki zewnetrzne typu zdarzenia losowe, trudne zycie lub trauma z dziecinstwa - wtedy uczucia **depresyjne** sa zupelnie normalna i zdrowa reakcja kazdego czlowieka na bodziec. Depresja to choroba ukladu nerwowego, nawet nie choroba psychiczna, bo na depresje cierpi wiele osób psychiczne zrównowazonych i ja sie zawsze oburzam, kiedy slysze, ze depresja jest choroba psychiczna... A od kiedy to?! ;* Nie zgadzam sie... No, ale ja nie mysle, zebym miala depresje. W moim przypadku to jest po prostu reakcja na rzeczywistosc i jesli czasem bywam niepospolicie apatyczna, ospala, wiecznie zmeczona i w niczym nie widze sensu ani celu, nic mnie nie cieszy, nie mam ochoty zaczynac nic nowego, bo wiem, ze i tak nie skoncze raz zaczetego dziela - bo mam takie nastawienie, ze po co w ogóle cos zaczynac, skoro i tak czas to zniszczy i slad po tym nie zostanie, bo nic nie jest wieczne... - jesli mam czasem takie stany, ze tylko bym plakala i myslala o najgorszym - to jeszcze nie swiadczy o depresji, bo mam powazne powody, zeby w ten sposób reagowac... I zwykle z takich stanów wychodze bez uszczerbku na zdrowiu psychicznym. Jestem w ogóle poetka i romantyczka, a jako taka, jest dla mnie normalne przezywac gleboko kazda rzecz i zdolnosc do przezywania silniejszych emocji, przenikliwosc i refleksyjny charakter - to nieodlaczne cechy poetów romantycznych i dzieki tej wrazliwosci duchowej jest sie po prostu autentycznym czlowiekiem, a nie maszyna bez uczuc - ;* ja uwazam to za cos bardzo pozytywnego w tym kontekscie, poniewaz przezywajac intensywnie swoje emocje, przynajmniej wiem, ze zyje... ;* Czlowiek obojetny na radosc i cierpienie (swiadomy stoicyzm) nie jest czlowiekiem, ale maszyna; bezdusznym kamieniem - jego serce duchowe jest martwe, dlatego nie posiada ludzkich uczuc... Ja taka nie jestem i za to dzieki niech beda Bogu...! ;* Wole cierpiec w duszy i wiedziec, ze zyje i ze jestem czlowiekiem z krwi i kosci - niz byc obojetna i przejsc przez zycie bez wiekszego entuzjazmu, niezauwazona... ;* To moja filozofia. A filozofia pociaga za soba swiadomy wybór i nie mozna filozofa uwazac za osobe chora na depresje tylko dlatego, ze ma pewne poglady... A tymczasem wspólczesni uwazaja za przejaw choroby psychicznej/nerwowej zdolnosc do wyzszych uczuc, do przezywania emocji, do refleksji nad zyciem i przemijaniem... ;* Oczywiscie sa tez ludzie, których obojetnosc emocjonalna, tj. doslowny brak jakichkolwiek emocji - wynika bezposrednio z choroby psychicznej, np. u schizofreników jest mozliwy brak emocji. Osoby takie nie sa zdolne odczuwac silniejszych emocji, pozytywnych i negatywnych, nie rozumieja ich odpowiednio ani nie interesuje sie niczym specjalnie (nie maja zadnych zainteresowan), ich zycie polega tylko na troszczeniu sie o potrzeby fizyczne takie jak jedzenie, spanie itd., jest to wegetacja - poniewaz maja zaburzenia emocjonalne i intelektualnie nie zawsze potrafia ogarnac istote emocji. Nie zawsze potrafia nazwac po imieniu swoje emocje, jezeli je juz posiadaja, albo nawet odczuwaja emocje sprzeczne z sytuacja, nieadekwatne do niej - np. smianie sie na pogrzebie jest czyms nienormalnym, osoba chora psychicznie moze nie zdawac sobie sprawy w pelni z sytuacji, odczuwac emocje nieadekwatne do niej. Odczuwac radosc, kiedy normalnym jest smutek, a emocje negatywne moga pojawic sie w sytuacjach pozytywnych. To na cale szczescie mnie nigdy nie dotknelo i dzieki Bogu za to... ;* Co do depresji, moje zdanie jest takie, ze istnieje wyrazna róznica miedzy depresja a naturalna reakcja negatywna na negatywna sytuacje i okolicznosci... Co do objawów fizycznych - bólu serca i pluc - mnie owszem, boli serce przy stresie i przy nadmiarze negatywnych emocji, jak równiez przy nadmiernym wysilku fizycznym, a nawet bez widocznego powodu - moge np. siedziec i w pewnym momencie poczuc nagly ból serca i lewego ramienia, dlugotrwaly i dosyc ostry, nie ustepujacy pod wplywem paracetamolu. ;* Plecy bola mnie dosyc czesto, ale wiem, ze to nie pluca, tylko wlasnie miesnie pleców i kregoslup. Cukrzycy nie mam (na razie;*), ale moge miec wrzody zoladka i inne powazne schorzenia, które od dawna juz podejrzewam... Musze zrobic EKG serca i RTG pluc - to ostatnie tylko dlatego, ze ostatnimi czasy chorowalam przewlekle - w 2009 na swinska grype, z której wyszlam po 3 tygodniach i miala b. ciezki przebieg - a w 2010 w grudniu, az do teraz, ponad miesiac czasu - lekka postac zwyklej grypy, za to przewlekla (umiem odróznic swinska grype od zwyklej po tym, jak chorowalam na te swinska)... Tak ze to by bylo na tyle. Na uspokojenie mozna pic melise albo rumianek... Unikac kawy i herbaty w nadmiarze. Unikac stresu, wysilku fizycznego i niespokojnych miejsc... ;* Tylko w ten sposób na razie moge o siebie zadbac. I to samo polecam wszystkim, którzy skarza sie na dolegliwosci sercowe... ;* Pozdrawiam. A.B. ;*

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×