Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Jak żyć i funkcjonować normalnie z nerwicą lękową


Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich! jestem tutaj pierwszy raz ponieważ szukam pomocy, rady i wsparcia jak życ i funkcjonowac normalnie z nerwicą lękową i jak sobie pomóc. Odwiedziłam kilku specjalistów- psychiatrów którzy nie widzą potrzeby brania leków a ja czuję się źle, w sytuacjach stresowych nie radze sobie, jest mi słabo, serce wali, mam mysli ze zaraz zemdleję i odrazu jest mi słabo i chowam sie w domu na kilka dni, leże, bo nie mam siły wstac i pracowac czy rozmawiac z bliskimi. Nie wiem co robic, jestem załamana, zapisałam sie na psychoterapię , po 1 wizycie i opowiedzeniu o sobie i swoim życiu- po przejsciach, znów wylądowałam w łózku z ktorego do Was piszę . Czy to normalne że czuję się słabiej po wizycie? dziś już z bezsilności płakałam w samotności bo mąż w pracy i nawet nie wie że płaczę.. nie mam smaku do jedzenia, wymiotuję . Chce sobie pomóc ale nie wiem jak? mam nadzieję że ktoś z Was podobnie reaguje na stres lub reagował kiedyś. Proszę o pomoc i chętnie też pomogę jeśli będę w stanie. pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Gosiu, niestety to wlasnie tak wyglada. To bardzo uciazliwe i podstepne. Postaraj sie nie zniechecac do terapii, jedno spotkanie to dopiero przygrywka. Kwestia lekow - co lekarz to poglad. Ja zmienilam psychiatre, mimo tego, ze 2x w zyciu wyprowadzil mnie z depresji i zaburzen lekowych. W ostatnim nawrocie (trwa) tez nie widzial potrzeby podania mi antydepresantow. A ja sie pograzalam. Zmienilam lekarza i biore Zoloft. Zmienilam tez terapeutke, bo uwazam, ze lekcewazyla moje sygnaly, ze wracaja mi ataki. Zeby Cie pocieszyc - nie jest latwo. Zmagam sie od 2 mies. z zawrotami glowy, czasami swirowaniem serca (to umiem lekcewazyc), od konca wrzesnia biegalam po lekarzach, mam dziesiatki badan. Mialam to w zeszlym roku. Tez stracilam laknienie, nie jadlam, schudlam, teraz staram sie jesc, ale obsesyjnie sie waze (bo nie przybieram) i odjezdzam w strone, ze mam raka (od skory poprzez zoladka, konczac na krwi). Targaja mna potezne leki, bywa, ze ataki paniki. Nic mi sie nie chce, mam problemy ze wstaniem do pracy. Nie gotuje, ledwo co sprzatam (dobrze, ze mam pomoc). Mam malego synka .... Kazda fizyczna przypadlosc - bol glowy, przeziebienie, 37C - wzbudza lek, ze to pierwsze objawy czegos. Potrafie siedziec w internecie i wyszukiwac najbardziej oryginalne nowotwory. Miewam mdlosci (skutek uboczny lekow), bole zoladka. A schemat jest taki - nerwica jest inna droga na wyrzucenie emocji lub na podjecie kontaktu z otoczeniem. Ludzie, ktorych dotyka, najczesciej zostali zle wyposazeni w dziecinstwie (czasami jest wynikiem jakiejs traumy w doroslym zyciu). Nie umiemy normalnie reagowac na stres i nie umiemy prosic o pomoc w inny sposob. Ja mam ulge wieczorami. Piguly dzialaja powoli. Kazdy dzien to walka. Codziennie wydaje mi sie, ze jestem w jakims procesie unicestwienia.

Odnośnik do komentarza

Hexe dziękuje za szybką odpowiedz, czytajac to mam wrażenie ze cierpisz bardziej niż ja.. przykro mi i nam współczuję bo to nam niszczy życie! powiem Ci ze ja nie jestem zwolennikiem leków- antydepresantów i uciekam sie do terapii, tez zmieniłam terapeutę , teraz chodze do faceta , byłam u 3 psychiatrow ale nie stwierdzili potrzeby brania leków, bo kiedys je żarłam i nie wyzdrowiałam.. mi to wraca jak mam duzoo stresu lub np. ostatnio 3tyg, temu smierc cioci, niby nie bliskiej ale lek wrocił ze umrze mi np. mama, babcia i ze mi sie cos stanie itp. Piszesz ze masz synka, widzisz to moj kolejny problem.. nie moge zajsc w ciaze staramy sie z mezem 2 lata leczymy sie w klinice niepłodnosci w Lublinie i to mnie tez dobija czuje sie nispełniona, niewartościowa bo nie moge miec dziecka na dzień dzisiejszy.. jest ciezko rownież musimy liczy sie z kasą bo to kosztuje wszystko a jeszcze nie mamy swojego wymarzonego domu.. jest mi bardzo ciezko z gory Wam dziekuje za pomoc , każda...

Odnośnik do komentarza

Gosiu, jezeli chodzi o farmakologie - moja terapeutka nowa tez nie jest wielka zwolenniczka tego, zebym jadla piguly. Ale antydepresanty to nie uspokajacze. Nie uzalezniaja i pomagaja (mi pomogly 2x). Wazne jest, abym mogla w ogole funkcjonowac, wstawac, jesc, myc sie, chodzic do pracy, chociaz troche zajac sie dzieckiem. Dobrze tez jest moc isc na terapie i cos tam skladnie mowic. Po to sa leki. Oczywiscie, ze antydepresanty dzialaja na swiadomosc, troszke stepiaja emocje. Maja tez skutki uboczne. Nie dzialaja od razu, rokrecaja sie powoli. Cos za cos. U mnie bylaby wersja lezenia i patrzenia w sufit lub szpital i karmienie na sile. Jezeli nie musisz - nie bierz pigul. Wiadomo, ze w nerwicy nalezy rozwiazac przyczyne, a leki troszke to odsuwaja. Tyle tylko, ze zaden lekarz ani psycholog nie maja prawa decydowac ile ja moge wytrzymac. A tak bylo w moim wypadku. Co do reszty - mysle, ze u Ciebie kwestia ciazy zagrala. To Cie psychicznie rozstraja. Mysle, ze dobrze byloby skupic sie na wyprowadzeniu siebie z dolka, odsun na ile mozesz zamartwianie sie. Podziele sie swoim doswiadczeniem - ja myslalam, ze w ogole nie zajde w ciaze, mam podwyzszony poziom prolaktyny, leczylam to. Potem mialam depresje i musialam rzucic leki na PRL, bo antydepresanty i tak podwyzszaja jej poziom. Zaszlam w ciaze dwukrotnie (raz poronilam) bez zadnego leczenia. Natomiast ciaza byla monitorowana, mialam amniopunkcje, a syn urodzil sie jako ekst. wczesniak (mialam infekcje wewn). Odchorowuje to od zeszlego roku. Widzialam cala mase cierpienia (patalogia ciazy), nieszczesc, smierc dzieci. Mysle, ze to jest we mnie do dzis. gosiu, o wartosci kobiety nie swiadczy to, czy moze byc matka! Jest cala masa bab, co maja 7, kazde z innym i porzucaja swoje dzieci. O Tobie swiadczy to jakim jestes czlowiekiem, a nie fakt czy mozesz zajsc w ciaze. Pamietaj, ze w medycynie jak w kinie, wszystko jest mozliwe.

Odnośnik do komentarza

Dziekuję Hexe ! wiem i to rozumiem i godze sie z niektorymi rzeczami, powiem Ci ze nie rozmawiam o moim problemie z zajsciem w ciaze.. bo jest to ciezkie dla Nas meza i mnie. Może w sobote bede miała kolejna inseminacje, juz sie nie ekscytuje tak jak wczesniej bo co ma byc to bedzie tak sobie tłumaczę.. chciałabym ale nic na siłe. Wiem ze jestem wartosciowym człowiekiem ktory już coś w życiu osiagnął ale wiesz kazdy dazy do perfekcji a przynajmniej ja bo jestem uparta i daze do swoich celów w życiu.

Odnośnik do komentarza

Gosiu, mysle, ze powinnas rozmawiac. Chociazby tu. Wyrzucac to. To, co nie wyrzucone, odbija sie wlasnie w Twoich objawach. Wywalaj to. Zreszta ja mam to samo, jak wrocilam z synkiem w zeszlym roku z oddz. hematologii (mial anemie wczesniacza), ktory jest laczony z onkologia dziecieca - stracilam szybko pokarm i zaczelam somatyzowac swoje leki. Fizycznie mialam objawy, teraz mam to samo. Bo nie rozmawialam o tym. Nie mialam jak - mimo tego, ze mam terapie odkad wyszlam ze szpitala po porodzie! Tak mna to wstrzasnelo. I jeszcze iles razy potem, w styczniu operowalismy synka na przepukline w IMiD. Tez sie naogladalam. Trzeba mowic. Gadac w kolko.

Odnośnik do komentarza

Męczę się z nerwicą lękową kilka lat mam też agorafobie.Mam 2 dzieciaczków 2 i 8 lat nie pracuje bo każde moje wyjście z domu to koszmar nawet teraz jak biore leki nie jest za dobrze ale cóż pomalutku się z tym godze każdy z nas ma swój krzyż do niesienia pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witajcie jak to czytam to mi się płakać chce z nerwica lekowa już zyje 30 lat raczej sie mecze .Moj problem to duchy i ciemnosc .jak noc nadchodzi to tragizm ,oczu zamknac nie moge bo musze pilnowac wiem ze smieszne .A do tego mieszkam sama ,dzieci dorosle ,maz nie zyje .Wszystkie sposoby dobre ale trzeba brac bardziej nasza chorobe na rozum .pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Drodzy moi, troche tu nie zagladałam bo było nawet dobrze, nowy terapeuta i terapia , ale od niedzieli czuje sie gorzej psychicznie, znowu sie boje (nie wiem czego- ze mi sie cos stanie) ze umre itd i znow jestem bezilna i bezradna co w takich sytuacjach robić? jutro mam 4 wizyte u terapeuty i powiem mu to co sie dzieje ostatnio, kazda stresujaca bardziej sytuacja wywołuje u mnie napady lękowe :( poradzicie coś?

Odnośnik do komentarza

Pogodzenie sie jest elementem wychodzenia z tego. Walka z objawami w takim sensie, ze bedziesz sie buntowac, napinac i probowac z nimi walczyc nic nie da, a tylko je rozkreci. Zaburzenia oparte na leku tak wlasnie sa skonstruowane. One maja zwrocic na cos uwage, na to co dzieje sie w zyciu, a nie umiemy tego przerobic. Walka z tym nic nie da. Wiem, ze to super trudne. U mnie nieco lepiej z nastrojem, ale bywaja i ciezsze dni, powoli pigulka przynosi efekty, z tymze nie minelo nawet 2 mies. Bywaja dni bez objawow, kilka w ciagu, co mnie cieszy. Bywaja i nawroty.

Odnośnik do komentarza

Ja zaczytuję sie właśnie z przerwami w książkę, opisane sa tam różne przypadki ale jakoś mi to nie pomaga, wiesz juz sama nie wiem czy to kiedys sie skończy, ja nie chce leków mam doraźnie hydroksyzynę i czasami łyżeczke tego syropu łykam. Marzę by to g... pokonać i musze dziś jakoś popytać terapeutę co mi doradza bo puki co to skupia sie na moim dziecinstwie i zwiazku , nie wiem czy to dobrze? czemu pyta o zycie intymne? zawstydzaja mnie takie pytania ale odpowiadam na nie. Dobrze że u Ciebie lepiej :) na efekty tabl. jak pamietam trzeba czekać ok 3 tyg. , dzieki za to że piszesz do mnie.. pomaga mi taka rozmowa ,ze ktoś mnie rozumie .

Odnośnik do komentarza

Gosiu, terapia psychologiczna polega na zobaczeniu czlowieka jako calosci. W tym celu niezbedne jest poznanie, co go uksztaltowalo - czyli okresu dziecinstwa. Niezbedne jest tez pokazanie tego, co dzieje sie teraz. Czyli malzenstwa/zwiazku. Pytania o zycie intymne sa jak najbardziej uzasadnione - terapeuta moze i ma prawo pytac, czy masz satysfakcjonujace zycie seksualne. Taka jest zasada, to tak jabys rozmawiala i z lekarzem i z ksiedzem. Jezeli tego nie zaakceptujesz - terapia bedzie na nic, bo sie nie otworzysz. Nie bedziesz przeciez rozmawiac z psychologiem o pogodzie :)

Odnośnik do komentarza

Hexe mądra z Ciebie osoba :) , byłam wczoraj i nawet było w miarę , moj terapeuta nawet jest oki, nie zamierzam rezygnować , polecił mi nawet spotkania na kasę chorych wiec zaoszczedzę i zapisze mnie też na terapię gru[pową, zgodziłam się bo zaciekawiła mnie ta forma pracy.. nad sobą . A co myslisz nad pisaniem bloga czy pamiętnika o tej chorobie i lękach, zbieram się by coś takiego robić , może z czasem to zrozumiem- czyli swój stan i lęki i bóle brzucha itd. Ty byłaś kiedyś na terapii? pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Cześć, czy mogę dołączyć ?:) ja też chodzę na terapię do psychologa i widzę postępy, miałam raz regres i wydawało mi się, że wszystko co już wypracowałam uleciało w kosmos, ale było to spowodowane w dużej mierze stresem którego znowu doświadczyłam, nie poradziłam sobie tak jakbym chciała, moja terapeutka powiedziała też, że to normalne na początku terapii, mnie nikt nie pyta o sprawy intymne, w zasadzie mało jest pytań, raczej ja opowiadam jak się czułam przez ostatni tydzień i od tego wychodzimy, a potem dochodzimy w czasie wizyty do różnych tematów, ale nigdy nie jest to wymuszane przez psychologa, podczas niektórych wizyt też źle się czuję, kiedy mówię o rzeczach dla mnie nieprzyjemnych albo siedzących gdzieś bardzo w środku, zauważyłam, że potrafię aż drżeć, ale to potem przechodzi, jest na pewno lepiej bo odstawiłam betabloker, który brałam ze względu na napady tachkardii, nie mam drżeń ciała przed zaśnięciem, potrafię już przejść przez napad paniki, bardziej radzę sobie z emocjami, ja polecam gorąco dwie książki : *Strach i paniczny lęk* oraz *Siła emocji*, *Pojedynek z nerwicą* jakoś nie pomógł mi w ogóle i nie znalazłam tam nic pomocnego na terapię chodzę od połowy listopada, spotykamy się raz w tygodniu na 60 minut

Odnośnik do komentarza

Hexe mam nadzieję że nie masz nic przeciwko temu że żalę sie tutaj i opisuje swoje stany, naprawde pomaga mi Twoja obecność, pytałam Cię o terapię bo twoje wypowiedzi są nietuzinkowe :) i masz sporo doświadczenia, dziękuje. Ja dziś przeleżałam pół dnia, byłam w kościele i to tyle co zrobiłam , dopiero coś zjadłam tak potwornie boli mnie głowa juz od tygodnia..:( masakra. Witaj Egzaltazja serca , jasne że możesz do nas dołączyć będzie radzniej tutaj nam. Już szukam polecanych ks, w necie może zamówie ale podaj autorów poprszę. Jak udaje Ci się przejść przez atak nie panikując??? ja nie umiem tak :(

Odnośnik do komentarza

*Siła emocji* Michelle Larivey, *Strach i paniczny lęk* Roger Baker, polecam zwłaszcza tę drugą, ale pierwsza też jest w/g mnie baaaaaardzo przydatna, poleciła mi je osoba z innego wątku, a potem moja psycholog też i faktycznie terapia + lektura dała efekt, ja kupiłam na allegro, jedną nową a drugą używaną - taniej :) Na samym początku kiedy miałam ataki paniki, wtedy nazywane atakami tachykardii, puls dochodził 160 raz nawet więcej, cisnienie rosło bardzo, miałam badania u kardiologa, potem u drugiego, obaj są tego samego zdania, że serce mam zdrowe, panika w trakcie ataku była na tyle duża, że miałam ochotę zrobić cokolwiek tylko żeby się to skończyło, w połowie listopada po kilkunastu miesiącach męczarni, nieudanych wakacjach poszłam do psychologa, wcześniej była u psychiatry, ale chciał mnie leczyc jedynie lekami, niczego nie wzięłam, pote dostałam betabloker na stałe żeby móc jakoś funkcjonować, od miesiąca już go nie biorę, odstawiłam po konsultacji z lekarzem kiedy byłam na to gotowa jeżeli już TO przychodzi staram się przez to przejść hmmmm jakby to nazwać przeżywając bardziej świadomie wszystkie etapy tego co się dzieje, kiedyś bałam się że umrę, że pogotowie nie zdąży dojechać, bałam się drżenia całego ciała, które było nie do opanowania, tego że miałam niewyobrażalne zawroty głowy, odruch wymiotny, skręty brzucha, drętwienia równych części ciała, bałam się śnić, bałam się zasnąć, ale bałam się tez nie spać... kto nie przeżył ten nie zrozumie :) teraz wiem już świadomie i chyba podświadomie, że nie umrę, nie zemdleję bo nigdy nie miało to miejsca, drżenie jest naturalną reakcja organizmu na ogólną mobilizację, opróżnianie brzucha, pęcherza również, zaczęłam rozumieć to co się dzieje, mnie najbardziej pomogła rozmowa z psychologiem i potwierdzenie, że inni też tak mają i fakt że w książce też są opisane identyczne odczucia, jeśli serce przyspiesza, a zdarza się to jeszcze to piję zimną wodę, robię ćwiczenia oddechowe czyli nabieram powietrze nosem licząc do 4 a potem od 5 do 10 wypuszczam ustami powoli, tylko to trzeba poćwiczyć jak nic się nie dzieje żeby miec *gotowca*, to zresztą doradziła mi psycholog, na hiperwentylację ekipa pogotowia doradziła również ćwiczenia oddechowe i oddychanie do torebki to nie jest tak, że jestem już na zupełnie prostej, bo zdarzają mi się jazdy :) ale jest o niebo lepiej, ostatnio zmierzyłam z zegarkiem w ręku to co się działo, 10 minut... duzo krócej niż kiedyś, przedtem trzymało mnie i godzinę... potem nie byłam w stanie wstać, byłam słaba i bałam się nastepnego razu, teraz już się tak nie boję, mówię sobie *znowu jesteś... poczekam aż pójdziesz*, takie gadanie do siebie może jest i głupie ale to mój sposób na tę cholerę, bedzie mi pewnie towarzyszyć do końca zycia więc muszę jakoś to opanować, jedna jest prawda o której na forum niektórzy piszą *nie wolną walczyć z nerwicą, trzeba najpierw ją zaakceptować*, jak to czytałam w styczniu tamtego roku to wydawało mi się to mega głupie :) teraz już nie bo wiem , że to prawda, szkoda że tak długo zajęło mi dojście do tego samego wniosku do którego doszli inni znaczniej wcześniej, ale ja w ogóle bardzo długo nie dopuszczałam do siebie myśli że to nerwica i że nie daje rady... jak to JA nie daję rady ? ! ja wszystkiemu daję radę, a potem już wiedziałam że to nerwy ale uważałam że sobie poradzę, że niepotrzebna mi żadna pomoc, a potem jednak dałam za wygraną i nie żałuję że po tę pomoc poprosiłam, co prawda psycholog na rejonie mnie zbył więc muszę chodzić prywatnie, ale warto przepraszam za długi wywód ale gadatliwa z natury jestem :)

Odnośnik do komentarza

I to co napisała hexe warto wdrozyc, poczytać kilka razy, bo to wszystko prawda ja np bałam się snów a teraz mam przykaż żeby snić :) to co pamietam zapisywać i omawiać na bieżąco, bo jest to jest to moje drugie ja które sobie radzi bądź nie radzi z czymś w realu, byłam sceptycznie nastawiona do tego pomysłu a teraz widzę sens... a śnić już się nie boję i liczę że każdy sen przybliża mnie do wyjasnienia róznych rzeczy

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×