Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Gość aneskawb

Rekomendowane odpowiedzi

Nerwica była, jest i będzie. Wykłada najsilniejszych, dopada z zaskoczenia, rujnuje i wypompowuje, jest bezwzględna i ma w nosie, co robi z człowiekiem - czyli z nami tutaj wszystkimi. Nazywam się Agnieszka, jestem z okolic Lublina, mam 35 lat, trójkę wspaniałych dzieci, miłość do życia i tę wstrętną nerwicę. Pierwszy raz dała mi o sobie znać w 2006 r., 5 miesięcy po urodzeniu drugiego dziecka. Był piękny majowy dzień, ja jeszcze w trakcie urlopu macierzyńskiego i to nagłe przyspieszenie serducha. Z tamtego czasu najbardziej pamiętam mój STRACH, co to, skąd, dlaczego mnie takie tam - zaliczyłam kardiologa, EKG super tylko to przyspieszone bicie, leki na wyciszenie, po drodze od lekarza rodzinnego jakiś uspokajacz, ale żadnego wsparcia słownego, czy choćby cienia wzmianki, że może to być na tle nerwowym. W międzyczasie odwiedziła mnie moja chrzestna matka - siostra mojej mamy - opowiedziałam jej o wszystkim i ........ okazało się, że ona z podobnymi czy wręcz gorszymi objawami ma problem już od lat. Nie wierzyłam bo w życiu tego po sobie poznać nie dała. Powiedziała mi, że potrafi sama sobie wywoływać objawy, usłyszy o jakimś przypadku i za chwilę wydaje się jej, że ma to samo... Wiecie co, te informacje podziałały na mnie jak panaceum - byłam jeszcze ciągle karmiącą mamą, zaczęłam bardzo intensywnie myśleć o tym świństwie, że to właśnie nerwica, a nie poważna choroba serca, powiedziałam sobie, że nie będę truła się lekami bo to u mnie wynika z dziedzictwa genowego. W międzyczasie wróciłam do pracy, zaczęłam udzielać się w życiu, jakiś aerobik, kolejna szkoła. Tak jak problem pojawił się nagle, tak samo zniknął. W ubiegłym roku w sierpniu urodziłam trzecie dziecko i po miesiącu od tego faktu najpierw dopadły mnie lęki paniczne i zawroty głowy, a w tym roku w lutym powróciły akcje z serduchem, najgorsze były te nocne tym bardziej, że mój mąż pracuje na zmiany i bardzo często ma właśnie nocki. Znowu powrócił STRACH - co mi jest, że to na pewno coś poważnego, że umieram, aaa jestem sama, kto mi pomoże jak coś mi się stanie do tego w nocy! Było okropnie. Znowu zaczęłam pracę psychiczną nad sobą - odwiedziłam kilku lekarzy, przeróżne badania, w ogóle przeczulenie na punkcie objawów i diagnozowanie ich stało się numerem jeden mojego życia. Wtedy też łykałam lek na nerwicę Bellergot - czy mi pomagał - nie sądzę. Dopiero we wrześniu, kiedy objawy stały się praktycznie regularne - pisząc objawy mam na myśli nocne budzenie przyspieszoną akcją serca, przeraźliwe zimno, paniczne myśli - trafiłam do lekarza rodzinnego, który posłuchawszy o moich przypadłościach powiedział ze spokojem, którego jeszcze wtedy nie byłam w stanie tolerować, że to są objawy ze strony układu nerwowego współczulnego. Że to jest nie nazwana dotąd przez żadnego lekarza moja *ukochana* nierozłączna ze mną NERWICA. Tego mi było trzeba! Cały czas nad nią pracuję - sukcesy chyba odnoszę, bo nie łykam żadnych leków, objawy miewam rzadko, z lękami o siebie, o to że mogę umrzeć radzę sobie w ten sposób, że pogodziłam się z nimi, z faktem, że nasze życie jest życiem ku śmierci, że jak już umrę, to i tak nic nie będę już czuła, jak widzę że zbliża się jakaś panika we mnie, od razu włączam myślenie zobojętniające - że trudno, niech mnie dopada, widocznie tak ma być - to naprawdę działa. Wiem, że nie mogę się bać, bo to tylko mój organizm nakręca. Polecam też Wszystkim klasyczny masaż kręgosłupa, koleżanka, która mnie masuje, interesuje się refleksologią - konkretnie masuje stopy i zrobiła mi kilka masaży - wierzę w skuteczność tej metody leczenia, polecam! W ostatni czwartek listopada wybieram się prywatnie do psychiatry - nie pozwolę mu przepisać sobie leków ale poproszę o adresy, gdzie są jakieś ośrodki leczenia nerwic. Może są jakieś terapie, warsztaty, gdzie mogłabym się wygadywać i dzielić porażkami i sukcesami - ja powalczę z moją *UKOCHANĄ* w taki właśnie sposób. Siła jest w nas - tak jak i z nas bierze się bezsilność. Pozdrawiam WAS i życzę Nam wszystkim dużo SIŁ!!!

Odnośnik do komentarza

Witam, Bardzo dobry pomysł, żeby udać się po pomoc do lekarza psychiatry. Zajęcia psychoterapeutyczne mogą być pomocne w Pani przypadku. Jednakże w niektórych sytuacjach farmakoterapia, czyli stosowanie leków, znacznie wspomaga psychoterapię. Oczywiście, jeżeli pacjent nie wyraża zgody na określone leczenie, to się tej metody terapii nie stosuje.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×