Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Walka z nerwicą natręctw myślowych


Rekomendowane odpowiedzi

Znalazłem dobry watek na forum w sprawie leków i ich działania,tylko w tym przypadku nie sugerował bym się akurat tym lekiem bo dla każdego powinien dobrać psychiatra ,ale jest w tym odpowiedz na pytanie jak działaja leki------------*Moim skromnym zdaniem nie można wyleczyć nerwicy natręctw bez leków. Jedyny lek, który ma potencjał aby definitywnie *wyleczyć* mnie z nerwicy natręctw to amisulpryd (Solian) zażywany raz dziennie, rano, w dawce 100mg. Miałem już kilka podejść do tego leku i za każdym razem po tygodniu od rozpoczęcia kuracji wszelkie objawy- perfekcjonizm, natrętne myśli-obsesje, natrętne czynności-kompulsje po prostu ustępują samoistnie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Szkopuł polega na tym, że to działa tylko dopóki zażywam lek na stałe. W momencie gdy go odstawiam wszystko powraca do stanu pierwotnego. Dlatego podejrzewam, że jestem skazany na przyjmowanie ami*ego do usranej śmierci. Ale jestem gotów na takie poświęcenie jeśli dzięki temu mam być *zdrowy*. Lek ten nie wpływa na receptory serotoninowe (z wyjątkiem 5-HT7), adrenergiczne, histaminowe, cholinergiczne, dzięki temu posiada najmniej działań niepożądanych z wszystkich leków antypsychotycznych. Praktycznie nigdy nie doświadczyłem na nim jakichkolwiek skutków ubocznych. Sfera seksualna w normie- libido bardzo wysokie, problemów z potencją brak. Na NN każdemu polecam Solian (koniecznie w dawce max. 100mg/dobę, rano, na pusty żołądek-ważne!).* bardziej tego typu informacje narazje nie interesują chodz jestem Pani bardzo wdzieczny ,a kto wie może zkorzystam z Pani cennych uwag,pozdrawiam i czekam na dalsze informacje?

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich. Robo, bardzo dobrze Cie rozumiem. Kiedy doświadczyłąm pierwszego lęku , myślałam, ze gdy wezme przepisane mi przez lekarza tabletki, mój organizm zacznie właściwie funkcjonowac. Jakie było moje zaskoczenie, gdy pomimo brania tabletek , znowu pojawił się lęk.Później dolaczyły myśli natrętne i pomimo brania innych tabletek zapisanych mi przez lekarza, nie ustępowały.Wiem, ze sa osoby, ktore braly tabletki i mialy to szczęście, ze były trafione. Ale też korzystały z terapii, gdyż same tabletki nie wyleczą lęków mysli natrętnych Trzeba usunac przyczyny kryjące się za lękiem, myślami natrętnymi, a w tym pomocna jest psychoterapia.Wszystkie tabletki mają skutki uboczne.Jakie, widac po jakims czasie ich przyjmowania.Takie sa moje doświadczenia. przytoczę pewne interesujące-moim zdaniem_ informacje z pewnej strony, na temat lęku, radzenia sobie z nim. Te informacje pocodza z watku, na ktorym udziela sie MATEUSZ GRZESIAK.Jego podejście do depresji lekowej, do leków moze wydac się niektorym kontrowersyjne, ale ja w ogromnym stopniu sie z nim zgadzam.Tak samo postępowałam wobec lęków, jak on doradza na tym watku. spolecznosc.grmg.pl/topic/701-depresje-i-leki/ To fragmenty z tego wątku. Zycie w teraz to przede wszystkim czujnosc, rejestrowanie wszystkiego dookola, a wiec takze realne, powtarzam TEALNE OCENIANIE SYTUACJI, a nie uleganie swoim lekom. ----------------- to jest jedna strona medalu. Ta odpowiedzialność. Jednak nie wspomniałeś o lęku napadowym. Jest taki rodzaj lęku, który pojawia się znienacka. Nieuzasadniony i nie przyciągnięty myślami w danej chwili. Po prostu nagły... Możesz coś o tym napisać, np. skąd się bierze i jak temu zapobiec? lęk napadowy. To się dzieje tak szybko że nie jesteś w stanie nad nim zapanowac - dlaczego ? bo nie wiesz kiedy się pojawi. Jak się pojawi już w nim jesteś, a jest to ze szybko nie ustąpi - bynajmniej tak jak przyszedł. Niestety problem jest tego typu że w tym wszechświecie łatwiej jest coś zepsuć niż naprawić. Zastanawiam sie czemu tak jest. Jest to lęk zakorzeniony w podświadomości. Ten lęk jest ściśle związany z przekonaniami, myślami. Robisz więc the work bądź go wywołujesz poprzez wyobrażanie sobie tej sytuacji, a następnie obserwujesz ją, możesz też użyć fast fobia cure. Może się zdarzyć, że nie widzisz historii, a mimo to czujesz lęk (nie potrafisz podać źródła, ani przyczyny) to poprzez obserwacje emocji je rozpuścisz i być może też na pewnym etapie gdy emocje zmaleją odkryjesz ich źródło, przyczynę. Niestety problem jest tego typu że w tym wszechświecie łatwiej jest coś zepsuć niż naprawić. Może największym *zepsuciem* jest chęć naprawy :( --------------------------- Ja uwazam wzxiąć leki, które stworzą środowisko do dalszej pracy. Co innego jezlei ktoś mysli ze same leki coś załatwią. Nic nie załatwią za nas. Ok. bedziesz mial wyregulowane środowisko biochemiczne ale... no właśnie z lekami antydepresyjnymi nie jest tak, ze swiat wydaje sie po nich piekny, ze nabierzesz wysokiej samooceny, nic ni ebedziesz musial robic i bedzie dobrze. Masz emocje. Tyle ze sa one adekwatne (w miare) do sytuacji. Niemniej jezeli nie pracujesz nad zmiana przekonań nie ładuj się w leki - bedziesz je brał do konca zycia. Co innego fizyczne uszkodzenie mozgu- moze sie okazac ze bedziesz bral je do konca zycia. Niemniej lepiej brac leki do konca zycia i ŻYĆ niż ich nie brać i tarzac się w bagnie. ----------------------- Moze te informacje przydadzą się Tobie i innym, ktorzy pragną oswoic, zrozumieć lęk.To on jest najwazniejszy. Mysli natrętne -moim zdaniem- sa pochodna lęku.Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich. Robo, napisałam już, ze jestem zdania, ze jesli ktoś potrzebuje tabletek, zeby się pozbierać, ogarnąc z najgorszego, to niech je bierze.Absolutnie nie jestem przeciwko tabletkom jeśli chodzi o lęki i natrętne myśli.Wiem jak cięzko jest zyć majac ten rodzaj nerwicy.Ale jestem za wlączeniem psychoterapii do leczenia. Dlatego tez przytaczałam posty osób i tych , ktore brały z tabletek przy nn i tych, ktore nie chciały brac tabletek.Kazdy sam wie jak się czuje i ile jest w stanie znieśc. Moje doświadczenia były takie, dlatego tak o nich napisałam.I mialam szczęście, ze na odddziale nerwic nauczono mnie technik jogi i praktykowania medytacji, co mi dosłownie uratowalo zycie. Sam musisz zdecydowac jak Ty postąpisz w obliczu tego, jak się czujesz.Masz takie dane na ten czas i w oparciu o nie musisz podjąc jakąś decyzje, albo zebrać więcej informacji. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Gość Zaniepokojona

Witajcie. Moje natręctwo jest naprawdę głupie, tragiczne, ale chyba najbardziej ze wszystkich niszczące życie. Chyba po raz pierwszy o tym piszę, ale panicznie boję się faktu, że dopadnie mnie biegunka w miejscu publicznym. Unikam wyjść w miejsca, gdzie nie ma toalety. Faszeruję się tabletkami przeciw tym żołądkowym dolegliwościom. Powstaje błędne koło: boję się biegunki i stres sprawia, że od razu zaczyna boleć mnie brzuch. To towrzyszy mi od dwóch lat. Nie mogę przez to normalnie funkcjonować. Przed każdym wyjściem nie zastnawiam się, czy będę się w danym miejscu dobrze bawiła, tylko o tym, czy zdążę do toalety. Nie chce mi się żyć momentami :( Proszę, nie wyśmiejcie mnie. Czy powinnam pojść w końcu do psychiatry? Dodam, że wcześniej miałam tak z wymiotami. W autobusach dopadała mnie myśl, czy zwymiotuję i po prostu dostawałam bardzo silnych mdłości. Już wolałam przez Warszawę iść na pieszo :(

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich. Zaniepokojona, nie ma śmiesznych lekow i natręctw. Doradzam Ci wejscie na strone HISTORIA PEWNEJ NERWICY ( moja-nerwica.republika.pl), na pasku opowieści pod WYZDROWIEC jest tekst PODDAJ SWÓJ SKARB Przeczytaj go uwaznie, odnieś do swoich objawów. Co jest Twoim skarbem ? Lęk przed ośmieszeniem.Musisz PODDAC SWÓJ SKARB, czyli wyrazić wewnętrznie, emocjonalnie zgode na NAJGORSZA DLA CIEBIE DO PRZYJECIA OPCJĘ. I nie myśl,ze gdy się na to wewnętrznie zgodzisz, stanie się to, czego sie najbardziej obawiasz. Jak pisze w tym tekście, dzięki temu opuści Cię napięcie, przestaniesz się tak spinac, żeby sie nie stało to, czego się obawiasz.A rozluźniony, uspokojony organizm sam się ureguluje, ale oczywiście musisz to trochę potrenowac. Straszy Cię Twoja własna dziecięca podświadomośc , ktora najlepiej wie, czego sie boisz. A robi to po to, żebyś przestala się bać. Masz rozum, racjonalnośc i musisz zacząc z nich korzystać jak przystało na osobe DOROSLĄ.Jeśli masz możliwość skorzystania z terapii, to doradzałabym Ci, gdyż bylam samoukiem w kwestii lękow i myśli natrętnych i wiem , ze dobrze dobrana terapia skraca czas uwalniania sie od objawów.Mialam podobne objawy i w chwili stresu mój zołądek reagowal bardzo podobnie jak u Ciebie.Ale gdy wytłumaczymy sobie pewne sprawy, gdy nauczymy się wyciszac, relaksować, nasz organizm też się wyciszy. Poszukaj w necie treningu autogennego Schultza, treningu Jacobsona ( sama ocen, ktory Ci bedzie bardziej odpowiadał).Pisze z osobami, ktorym stosowanie treningu relaksacyjnego było pomocne. Co do wizyty u lekarza, sama zdecyduj. A jak poradzilaś sobie z mdłościami ? Na tym wątku zamieściłam sporo informacji, jak sobie radzic z lękiem, z myślami natrętnymi.Przejrzyj posty i coiś dla siebie wybierz.. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Gość Zaniepokojona

Dziękuję za opinię. :) Już od dawna wiem, że bardzo boję się ośmieszenia. Chociażby widać to po tym, że mam dodatkowo erytrofobię- nie życzę najgorszemu wrogowi. Chcę wybrać się do psychiatry, jednak denerwuje mnie, że moja rodzina całą sprawę nieco bagatelizuje, radzi ... pić meliskę. Nikomu nie mówiłam o moim natręctwie, bo normalnie się wstydzę. Chętnie porozmawiałabym ze specjalistą. Sama bardzo analizuję swoje dolegliwości. Towarzyszą mi też niestety stany lękowe. :( Muszę coś zmienić

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich. Zaniepokojona, musisz zrozumieć jedną prawde BOIMY SIĘ ROŻNYCH RZECZY , ALE STRACH JEST JEDEN. Jeżeli zajmiesz się zrozumieniem, rozbrojeniem swojego strachu a jest nim strach przed ośmieszniem , uwolnisz się od jego pochodnych czyli czerwienienia się, problemów z żolądkiem itd. Poczytaj sobie strony na temat JAK SOBIE RADZIĆ Z ERYTROFOBIĄ? Z jednej z nich posyłam Ci pewne , fajne, proste informacje, rady. *To jest reakcja na stres. W jakieś sytuacji negatywnej dla danej osoby następuje reakcja. Różni ludzie, różne reakcje. Jednym pocą się ręce inni się spinają, inni się czerwienią. Taką sytuację można przeramować. Będąc w jakieś grupie ludzi i ktoś coś powie, a ty się zaczerwienisz możesz powiedzieć: "kurde, to co powiedziałeś tak mnie speszyło, że się chyba zaczerwieniłem, macie może lód?" i zacznij się śmiać. Kto potrafi śmiać się z samego siebie, akceptuje takim jaki jest. A gdy zaakceptujesz sam siebie przestaniesz się czerwienić. Wiesz kiedy otoczenie więcej dorzuca do "pieca" kiedy ty się czerwienisz? Kiedy widzą, że to cię strasznie wpienia. Widząc, że ciebie to też bawi, z atakujących stają się ofiarami. W innej sytuacji podczas gdy rozmawiamy z jakąś dziewczyną można powiedzieć coś takiego: "Normalnie mi to się nie zdarza, ale jak cię zobaczyłem moja krew zaczęła szybciej krążyć". Lub inny tekst, który całą sytuację tak przeramuje, że ta wada ci pomoże. ----------------------- Skoro czerwienisz sie gdy ktos skupia na tobie uwage, a nie z innych przyczyn. To gdy zauwazysz, ze ktos na ciebie patrzy np dziewczyna pomysl tak: po prostu afirmuj, moim zdaniem to najwygodniejszy sposob pozbywania sie tego typu odrochow. *Ona nie skupia na mnie wiekszej uwagi, o mnie może tyllko marzyc.* Przyjmij załozenie, ze kazdy kto chocby na ciebie spojrzy tylko sobie ciebie przelotnie wyobraza jako kogos zaj......go niedostepnego, chyba, ze ty zechcesz inaczej. Poczuj sie dumny. Poczuj sie po prostu dobrze ^_^ Wiem, ze to moze zalatywac straszna proznoscia, za to dziala niezawodnie. ------------------------- Zrób głupoty, które poprawią Twoją rame. My z Darkiem Sadowskim chodzimy przez miasto z ręką w górze i wysiadająć z autobusu krzyczymy do ludzi głośne *SIEEEMA*. To pomoże nauczyć się olewać co inni sobie o Tobie myślą. I zdaj sobie sprawe, że tak naprawdę to Ty decydujesz co oni pomyślą - i spytaj sie który sposób jest lepszy, czy jak jesteś czerwony czy jak jesteś zupełnie uśmiechnięty* ---------------------- W czasopiśmie CHARAKTERY z października 2007 roku jest bardzo dobry artykul n a temat erytrofobii. Na watku commed.pl/nerwica-vt64937-7470.html zamieściłam fragment z niego.Przeczytaj go, wydrukuj sobie. Warto miec pod reką informacje, ktore pomagają sie nam uspokoic. Przytoczę z niego pewne zdania, ktore odnosza się do radzenia sobie z lękiem , w ogóle, nie tylko w erytrofobii. *KIEDY ZAAKCEPTUJEMY TO, z CZYM WALCZYMY , WÓWCZAS TRACI TO SWOJĄ MOC I NASILENIE- pisze zmagajaca sie z ERYTROFOBIĄ , Katarzyna.NASZA UWAGA NIE KONCENTRUJE SIĘ JUŻ WTEDY NA LĘKU I NIE ZASILAMY TEGO LĘKU ENERGIĄ Z KONCENTRACJI..Bo Koncentrowanie sie na czyms POWODUJE, ŻE TO COŚ W NAS WZRASTA, pochłania nasza uwagę i MATERIALIZUJE SIĘ ( jak powiedział Hiob_ TO, CZEGO SIĘ BALEM, PRZYWOŁAŁEM).Tak działa nasz umysł i trzeba o tym pamiętac , aby mu pomóc , A NIE NISZCZYĆ GO NIEUSTANNĄ WALKA Z SOBĄ SAMYM. --------------------- *IM BARDZIEJ Z CZYMŚ WALCZYSZ, tym bardziej to W TOBIE WZRASTA.-potwierdza jej slowa Marek..NIE WARTO MARNOTRAWIĆ WLASNEJ ENERGII NA WALKĘ Z SAMYM SOBĄ.Jak czujecie, ze RUMIENIEC ( lęk, uderzenie gorąca) sie zbliza , POZWOLCIE MU WYJŚĆ, NIE TŁUMCIE TEGO.TO WASZE CIAŁO TAK REAGUJE. Wiem, że to krępujące, wiem, że JAK TYLKO CZUJECIE, ze ZALEWA WAS FALA GORĄCA - ZACZYNACIE Z NIĄ WALCZYĆ i uspokajac sie NA SIŁĘ. Niestety, efekt jest wówczas ODWROTNY DO ZAMIERZONEGO.Spróbujcie ZAAKCEPTOWAĆ, ŻE CIAŁO REAGUJE NA TEN MOMENT TAK, A NIE INACZEJ .POZWÓLCIE SIĘ SOBIE ZACZERWIENIĆ.Jak ZAAKCEPTUJECIE TO, że sie czerwienicie , CIAŁO NIE BĘDZIE WKŁADAĆ TYLE ENERGII W WALKĘ , która tylko ZWIEKSZA INTENSYWNOŚĆ i częstość rumieńca .Spróbujcie REAGOWAĆ BEZ WALKI , a ciało PRZESTANIE REAGOWAĆ NADMIAREM EMOCJI w postaci czerwienienia sie( czy innych objawów nerwicowych- mój przypisek)). radzi Marek.* ------------------------- Te rady osób doświadczajacych erytrofobii sa bardzo podobne do rad zawartych w tekście PODDAJ SWÓ SKARB.Dlatego tak często powołuję się na ten tekst, gdyż stosowanie go w praktyce może pomóc uwolnić się od lękow róznego rodzaju, pochodzenia.Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Gość Zaniepokojona

Te rady są bardzo przydatne. Ale był okres, kiedy sama pokonałam erytrofobię. Specjalnie wystawiałam się na próbę, nie unikałam wystąpień. wmawiałam, że jest ok. Bardzo poskutkowało. Miałam spokój. Niestety wróciło, ale teraz nie poddam się :) Co mi się stanie, gdy w towarzystwie spalę buraka :D Teraz tylko trzeba zastosować się do rad w praktyce.

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich. Znalazłam na jednym z wątkow ten post. Myśle, że sie przyda komuś do pracy nad lękiem, myślami natrętnymi. *Na nerwicę choruję od około 10 lat. Moim głównym problemem są natrętne myśli oraz uczucie ciągłego niepokoju wliczając w to napady paniki. Nie będe ukrywał, iż ta choroba zrujnowala moje dotychczasowe życie. Przez ten czas leczyłem się farmakologicznie i korzystałem z pomocy psychologa. Masa zażywanych leków, kolejne psychoterapie okazały się mało skuteczne. Oczywiscie były okresy gdy następowała poprawa mojego samopoczucia, jednak trwało to zazwyczaj kilka tygodni, następnie wszystko powracało, często z zwielokrotnioną siłą. Doszedłem do wniosku, że im bardziej się *szarpie* z moją chorobą tym bardziej ona napiera. PostanowiłemPRZESTAĆ WALCZYĆ I ZAAKCEPTOWAĆ SWOJE LĘKI , NATRETNE MYŚLI I INNE OBJAWY . Co dziwne zacząłem się czuć coraz lepiej. Przeczytałem sporo artykułów na temat tłumionych emocji. Aktualnie nie biorę żadnych leków i nie korzystam z pomocy psychologa. GDY ZACZYNAM ODCZUWAC LĘK staram się poczuć go jak najgłebiej mogę, nie uciekam przed nim, nie walczę PODDAJĘ MU SIĘ, POZWALAM MU PRZEPŁYWAC PRZZ MOJE CIAŁO. Trwa to maksymalnie kilka minut, po czym wszystko odchodzi i zaczynam czuc się świetnie. Odkad stosuję tą metodę czuję się coraz lepiej,MOJE LĘKI ZOSTALY PRAWIE CAŁKOWICIE ZREDUKOWANE,NATOMIAST MYŚLI NATRĘTNE ZNIKNELY CAŁKOWICIE. ---------------------- Mam swiadoimośc, ze nie jest latwo pozwolic lękowi przez siebie przejść.Trzeba w ogóle dopuścić w umyśle taką opcje.My już z gory boimy się pierwszych objawów lęku,paniki.Ten sposob podobny jest do tych stosowanych w terapii ekspozycyjnej.Trzeba być bardzo zdeterminowanym, żeby zacząć stosowac ten sposób.Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Choruję na tą chorobę także od 10 lat, jednak jak sobie pomyślę dalej wstecz to zdradzałam jej objawy już jako małe dziecko. Największy okres swojego rozkwitu miała na samym początku kiedy nie rozumiałam, co się dzieje i, dlaczego myślę coś co kompletnie do mnie nie pasuje, kłóci się z moimi wszelkimi zasadami i czego w życiu bym nie pomyślała. Obwiniając się za te myśli doprowadziłam się do strasznego stanu, aż poszłam do psychiatry, który wytłumaczył mi istotę tej choroby. Na początku brałam leki. Myśli dzięki nim praktycznie ustały, jednak leki utrudniały mi funkcjonowanie. W miarę upływu czasu przestałam brać leki i zaczęłam rozumieć, że myśli to tylko myśli i nie określają mnie jako człowieka i natrętne myśli nie pochodzą ode mnie jako od osoby i nie określają moich rzeczywistych pragnień, a pojawiają się podświadomie jako wyraz moich ukrytych lęków, o których nie zdaję sobie sprawy. Aktualnie na codzień zdarzą mi się jakieś natrętne myśli, ale przechodzę nad nimi do porządku dziennego. Tak jak poprzednicy nie analizuje podstaw moralnych, pobudek takich myśli i staram się jak najszybciej przejść nad nimi do porządku dziennego i żyć normalnie- zająć się czymś intensywnie, być z ludźmi itd. Czasami zdarzają się gorsze dni i wtedy staram się okresy wzmożonych natręctw w miarę normalnie przetrwać starając się zmniejszyć lęk i napięcie i tłumaczyć sobie, że to są tylko nic nie znaczące rzucane jak ochłapy myśli i obrazy, które nie pochodzą bezpośrednio i świadomie ode mnie i, że niedługo to przejdzie tylko nie mogę pozwolić aby te myśli doprowadziły mnie do skraju depresji. Po jakimś czasie to mija. Mi przy słabszych myślach pomaga wyobrażanie sobie, że odbijają się one od muru. Niestety przy bardziej intensywnych natręctwach tak jak pisali poprzednicy zwykle to nie działa i się nasila. Zauważyłam, że natręctwa pojawiają się w momencie gdy mam obniżenie nastroju, długo nie mam co robić, jestem długo spięta. W tej chorobie najgorsze jest to, że owe myśli trafiają zawsze w najbardziej czuły punkt, w osoby które najbardziej się kocha i najbardziej nam na nich zależy, w zasady w które najbardziej wierzymy itd. tak, że to bardzo boli i wywołuje największe poczucie winy. Wydaje mi się, że z ZOK nie da się do końca wyleczyć i zawsze może po jakimś czasie wrócić, po to by znów za jakiś czas przejść i tak w kółko. Ja zawsze sobie powtarzam, że nie pozwolę zdominować swojego życia przez chorobę.

Odnośnik do komentarza

Witam, Jestem tu nowa i dopiero zaczynam walkę z nerwicą natrectw myslowych. Duzo czytam i staram sie z tym walczyc, ale jest mi strasznie ciezko. za miesiac zaczynam terapie, ale nie radze sobie z normalnym funkcjonowaniem. moja nerwica dotyczy tego, ze boje sie, ze komus cos zrobie i wpadlam w to bledne kolo myslenia. biore od dwoch miesiecy leki, na dzien mam cital 40 mg, a na noc od dwoch dni lerivon. w tej chwili trzymam sie hasla *im mniej stresu tym mniej zlych mysli*. mam za soba tydzien lezenia w lozku, ale wstałam,zeby walczyc. i dam rade. mysle, ze pomoze mi kontakt z Wami i wspolne rozmowy. w koncu to moje zycie.

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich. Akacjo, ten rodzaj myśli natrętnych jest najgorszy do zaakceptowania, do poradzenia sobie z nim.Ale pisze przez gg z osobami, które doświadczały tego rodzaju myśli i poradziły sobie z nimi. Jedna z nich dzięki lekom, druga , z pomocą metody 1000 kroków i psychoterapii, kolejna dzięki psychoterapii, praktykowaniu medytacji. Nieraz przywoływałam stronę HISTORIA PEWNEJ NERWICY. Poecam Ci na niej teksty PODDAJ SWÓJ SKARB i STRASZNE MYSLI. Z tekstu PODDAJ SWÓJ SKARB przytocze zdania odnoszace się do tego rodzaju myśli jakich doswiadczasz. ------------------- Co nerwica obrała sobie za cel? Jaki jest twój skarb, który starasz się chronić? Życie, zdrowie, pozycja i opinia otoczenia, szczęście własne, rodzinne, głęboka wiara? Wokół którego z nich kręci się twoja nerwica? Na pewno wokół tego, które jest dla ciebie najważniejsze. ------------------ (Do grupy chronienia swojego szczęścia zaliczyłbym również przypadek, gdy boisz się że zrobisz komuś coś złego. Komuś kogo kochasz. Napinasz sie, żeby nie mieć takich myśli. Nie, nie sugeruję, żebyś zaakceptował, że zrobisz coś czego nie chcesz. To nie jest w twojej dyspozycji. Zaakceptuj za to, że będziesz miał takie myśli. "Tak będę prześladowany przez złe myśli. Niech tak będzie. Nie będę się przed tym napinał." Czy do świadczenia miłości jest potrzebne uczucie?) -------------------------- Doradzam Ci przejrzenia informacji zamieszczonych na tym wątku zwlaszcza te odnoszace sie do radzenia sobie z lękiem i takimi myslami, o jakich napisałas. Lęk i myśli natrętne ida ze sobą ręka w rękę.Więc, gdy zaczniesz pracować nad uwolnieniem sie od lęku , wtedy myśli natrętne zaczną słabnąć.Lęk jest takim ich wywolywaczem( tak wynika z mojego doświadczenia). Zalóż sobie dziennik nerwicy, zapisuj sobie w nim te rady, wskazówki, ktore odnosza się do Twoich objawów.Wybierz te, ktore okażą się najbardziej skuteczne dla Ciebie.Samo prowadzenie takich zapiskow jest rodzajem autoterapii. Musisz nauczyć się akceptowac fakt, ŻE MASZ TAKIE MYSLI, bo sami się zaśmieciliśmy(zawirusowaliśmy myslami jakie kiedys w głowach sialismy) i sami musimy się wysprzątać.Oczywiście podjęcie psychoterapii jest bardzo pomocne w pracy nad uwalnianiem się od lęków i myśli natrętnych.Ale znajdź kogoś, kto nauczy Cie radzić sobie z lękiem. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich. Akacjo, może te informacje przydadzą Ci sie na ten czas. *takie myśli zresztą przewijają się też zdrowym osobom w równowadze psychicznej, tyle, że nie natrętnie i i NIE PRZYWIĄZUJĄ ONE DO TEGO WAGI . nad myślami nie da się całkowicie zapanować, ale NAD DZIAŁĄNIAMI TAK. nie ma żadnych, ale to żadnych przykładów na to,żeby ludzie w nerwicy dokonywali czynów , ktorych nie chcą SAM FAKT, ŻE BOISZ SIE TYCH MYŚLI ŚWIADCZY, ZE NIE MASZ ZAMIARU ICH POPELNIĆ . To link na stronę pani Kasi. Pod OFERTA znajdziesz do niej adres meilowy. sites.google.com/site/metoda1000krokow/ - A to link na wątek, na ktorym znajdziesz sporo informacji na temat tej metody.Ale czytaj go od początku. Delto, napisałaś. Zauważyłam, że natręctwa pojawiają się w momencie gdy mam obniżenie nastroju, długo nie mam co robić, jestem długo spięta. W tej chorobie najgorsze jest to, że owe myśli trafiają zawsze w najbardziej czuły punkt, w osoby które najbardziej się kocha i najbardziej nam na nich zależy, w zasady w które najbardziej wierzymy itd. tak, że to bardzo boli i wywołuje największe poczucie winy. Musisz wiedzieć, ze można nauczyć się panowac nad myślami i emocjami.Wpisz w google temat JAK SIE NAUCZYC PANOWANIA NAD MYSLAMI( EMOCJAMI). Są fajne teksty na ten temat. Przytaczam informacje na temat pewnej ksiazki. *Umysł ponad nastrojem*. Zmień nastrój poprzez zmianę sposobu myślenia Padesky C.A. Wydawnictwo: HELP Autor: Dennis Greenberger, Christine A. Padesky Oprawa: Miękka Opis wydawcy: Długo oczekiwane polskie tłumaczenie bestsellerowego podręcznika dla pacjentów i terapeutów, które w Stanach Zjednoczonych i Europie rozeszło się w kilkuset tysiącach egzemplarzy. �Rzadko pojawia się książka, która może naprawdę zmienić życie. Podręcznik Umysł ponad nastrojem właśnie taki jest. Dennis Greenberger i Christine Padesky zawarli esencję mądrości i warsztatu psychoterapii w nareszcie zrozumiałym podręczniku. Terapeuci, pacjenci i osoby pragnące poprawy jakości życia będą tę książkę czytać, powracać do niej i polecać ją innym.(...) Podręcznik Umysł ponad nastrojem z pewnością będzie kamieniem milowym w rozwoju terapii poznawczej. Po raz pierwszy wyjaśnia jej mechanizmy w sposób niezwykle klarowny, stopniowo wprowadzając laików w tajniki terapii. Greenberger i Padesky zawarli w nim liczne wskazówki i podpowiedzi oraz ćwiczenia, które opracowali w czasie własnej praktyki klinicznej. Podręcznik będzie narzędziem i wskazówką dla wszystkich tych, którzy pragną wprowadzić fundamentalne zmiany w swoim życiu. Jest to rzadka i wyjątkowa książka, którą z łatwością można wykorzystać jako poradnik lub uzupełnienie terapii� ----------------------- Jeśli chodzi o dalszą część Twojej wypowiedzi, ktora przytoczylam powyżej, ja to rozumiem tak . Nasza dziecięca podświadomośc zna nasze najczulsze miejsca i wie, gdzie nas uderzyć. Zawsze straszy nas tym, czego najbardziej bysmy nie chcieli zrobic.Mozna powiedziec, że chce nas zmusić do tego, żebysmy zajęli się tymi poupychanymi do niej jak do kosza internetowego lękami. Jeśli chodzi o kwestie wyjscia z ZOK, przytoczyłam na tym wątku, nie pamietam w tej chwili strony wypowiedź prof.Aleksandrowicza na ten temat.Napisał, że mimo iż nn jest jedną z najtrudniejszych do wyleczenia nerwic, to jest uleczalna, a psychoterapia trwa około 2 lat.Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Witam Ja ciagle szukam odpowiedzi. moj problem jest taki, ze urodzilam dziecko 3 misiace temu i zaczelam sie bac, doszlo to tego, ze przestalam wychodzic z lozka. teraz jest tak, ze dziecko jest z moja mama, a ja czuje sie coraz lepiej. ale jak widze moje dziecko i spedze z nim troche czasu to wszystko zaczyna sie od poczatku. nie wiem jak sobie z tym radzic, przeciez kocham je, a dostaje straszych atakow paniki i nie jestem w stanie sie nim zajac. szukam przyczyny i sposobu, zebysmy byli rodzina a nie moge.

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich. Akacjo, otrzymałam dzis od koleżanki link na strone, na ktorej są fajne i proste informacje na temat JAK ZAMIENIAĆ MYŚLI NEGATYWNE NA POZYTYWNE. Zamieszczam z niej pewien fragment. *Naprawa stanu rzeczy polega na tym, że MUSISZ, jeśli oczywiście chcesz pozytywnej zmiany, zmienić najpierw swoje myśli. Jeśli będziesz dalej powtarzać te same zdania i opowiadać sobie w myślch lub innym ludziom te same historie, to nie trzeba być jasnowidzem, żeby wiedzieć co sobie kreujesz na przyszłość. Nic się nie zmieni. Zapamiętaj "nie ma zmiany bez zmiany." Ten list napisałaś z niskiego poziomu wibracji; braku akceptacji siebie , braku miłości do siebie, z poziomu porównywania się z innymi, itd. Potrzebujesz natychmiast, jednoznacznie zmienić swoje myślenie o sobie i swojej przeszłości. Żeby dokonać zmiany, jako punkt pierwszy potrzebujesz: zaakceptować siebie i wszystko co się działo w Twoim życiu, związku oraz zaakceptować swój aktualny stan. Za nic siebie, ani nikogo nie obwiniać.. Bez tego kroku nie pójdziesz do przodu tylko będziesz się pogrążać. Jeśli nie wiesz, to informuję Cię , że WSZYSTKO pochodzi z Twojego wnętrza tzn.że myśli, które myślisz, wypowiadasz, piszesz, powtarzasz też. Myśli realizują się dla Ciebie i każdego z nas w 100% To my kreujemy swoje życie. Jesteśmy zobowiązani więc do wzięcia odpowiedzialności za to co myślimy. Myśli są Twoje i od Ciebie całkowicie zależą. One też kształtują Twój nastrój, który również tylko od Ciebie jest zależny. Inni nie mają na Ciebie wpływu jeśli im na to nie pozwolisz, wybór zależy od Ciebie. Teraz wykonaj ćwiczenie nr.1 Przez 21 dni noś na nadgarstku gumkę recepturkę. Bądź uważna i przytomna. Obserwuj swój umysł i to co myślisz. Przy każdej negatywnej myśli strzel tą gumką w rekę,( kiedy ocenisz, oskarżysz, obwinisz siebie lub kogokolwiek), tak żeby ciało poczuło ból i dyskomfort, żeby podświadomość "zorientowała się", że tego nie popierasz i zaczęła pracować na Twoją korzyść, a nie przeciw Tobie. Każdą negatywną myśl zamień natychmiast na pozytywną i powtórz ją trzy razy, w myślach, a nawet głośno, zobacz ją też pozytywnie zapisaną na ekranie Twojej wyobraźni. Zdziwisz się jak często myślisz negatywnie. Ręka będzie Cię bolała. Jak zacznie wzrastać Twoja uważność ----------------- Reszte tekstu można przeczytać na stronie zwiazki.com.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=154:kad-negatywn-myl-zamie-natychmiast-na-pozytywn-i-powtorz-j-trzy-raz.Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich. Na kilku wątkach zamieszczono informację o blogu Mateusza, który wyszedł z nerwicy. Przeczytałam jego historię i myślę, ze informacje zamieszczpone na *wskazanej stronie mogą byc przydatne w pracy nad uwalnianiem się od niechcianych myśli. Podaję więc na tym wątku link na ten blog oraz fragment tekstu, dla zachęty do zajrzenia na niego.. //terapiapsychozy.blox.pl/html Ostatnia technika na dzisiaj - jedna z najmocniejszych polega na DOMAGANIU SIĘ WIĘCEJ Jak zawsze usiadz spokojnie na krzesle, mozesz puscic sobie ulubiona muzyke, skoro boisz sie pic kawe i alkohol lub lekarz Ci zabronil wlasnie teraz wypij kawke lub kieliszek wodki, lampke wina, piwko i wroc tutaj spowrotem, nawet przy braniu lekow mala ilosc alkoholu napewno nie zaszkodzi a (ciekawa informacja: ja sam odrzucilem zoloft po 2 miesiacach brania chociaz lekarz zakazal,z dnia na dzien z dawki 100 przestalem brac, wypilem kilka piwek i czulem sie dobrze chociaz nie zachecam do podejmowania tak extremalnych wyzwan). Teraz spowrotem skup sie na sobie i zobacz co jest z toba nie tak? mow sobie w myslach moje serce bije zdecydowanie za szybko ale chcialbym zeby bilo szybciej, wiem ze mi sie stac nic nie moze bo moj inteligentny organizm ktory jest najbardziej inteligentym stforem na tej ziemi nie pozwoli zeby cos mi sie stalo. moze mam dusznosci? chcialbym sie dusic jeszcze bardziej! no dawaj ! dus sie bardziej! a co z tym sercem czemu tak slabo bije? niech bije mocniej! Czuje lek? no dawaj chce go czuc wiecej. To sa przyklady. Powyzsza technika domagania sie wiecej jest najbardziej skuteczna technika ktora najlepiej jest wykorzystac podczas samego ataku paniki. Przy kolejnym ataku paniki wykorzystaj ja. nie zapomnij o niej. Ataki paniki nie przejda z dnia na dzien.. potrzeba jedynie cierpliwosci i checi poddania sie, checi akceptcji, a nawet nie bedziecie panstwo wiedziec kiedy to wszystko sie skonczylo i jak pieknie jest zyc z usmiechem na twarzy. Pamietajcie ze przy domaganiu sie wiecej nic wam nie grozni.. nie ma ani 1 przypadku na swiecie ktory by ucierpial z powodu wlasnego systemu obronnego, to on nas broni ! a nie krzywdzi!* ------------------- Przytaczalam na kilku wątkach te zdania *Wychodźcie z ukrycia lęki, natręctwa myślowe.Wszystkie, ile was jeszcze może powstać* Takie zapraszanie lęków, myśli natrętnych bardzo przypomina metodę DOMAGANIA SIĘ WIĘCEJ ..Mam nadzieje, ze te informacje przydadza się osobom zmagającym się z myślami natrętnymi.Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Jadwigo, jako jeden ze sposobow wspomagajacych walczenie z nerwica podalas ksiazke *sekret*, otoz ja mam te ksiazke, dostalam ja od mamy w celu wlasnie polepszenia mojego zycia poprzez zmiane myslenia, dodam, ze mama nic nie wie o moich problemach psychicznych, bo mieszkam od kilku lat za granica, wiec nie zwierzam sie juz rodzinie z takich rzeczy. wracajac do tematu, zaczelam czytac te ksiazke, i mniej wiecej w polowie przestalam, moj stan tylko sie przez nia pogorszyl. Odebralam to w ten sposob, ze to wlasnie mysli rzadza swiatem i to o czym myslimy, predzej czy pozniej do nas wraca.. Wiec skoro ja nie potrafie przestawic swojego myslenia na pozytywne i mysle katastroficznie, wyobrazam sobie ciagle, jak spotyka mnie cos strasznego to w koncu to na siebie sciagne i ten moment tak czy siak nadejdzie, poniewaz moj mozg wyslal juz sygnal do wszechswiata, ze to zdarzenie ma wkrotce nadejsc. takze dla osoby chorej na nerwice lekowej ta ksiazka to jest gwozdz do trumny. mi ona totalnie zryla glowe i w momencie, kiedy NA CHWILKE uporam sie z myslami i wytlumacze juz sobie, ze nic sie nie wydarzy, wracaja do mnie slowa z tej ksiazki i wtedy znow dociera do mnie, ze jest juz za pozno. Moze jestes w stanie zaargumentowac swoje zdanie na ten temat, tak zeby zmienic moje spojrzenie na to?

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich. *Zubryk, takie wyzwanie lęku na pojedynek wymaga wielkiej odwagi. Mam nadzieję, ze dasz sobie radę.Jest taki rodzaj terapii nazywany ekspozycyjną, w niej tez wystawia się pacjenta na podobne próby. JESTZLE, znam wiele osób z nerwicą, w tym z nerwica natręctw, którym ksiązka SEKRET była bardzo pomocna.Jedna z takich osób puszczała film SEKRET swojej nastoletniej córce, gdyz chciała, żeby nauczyła sie *pozytywnej postawy wobec życia. Oczywiście nauczenie sie pozytywnego podejścia do zycia nie oznacza, że nie zdarzą się nam *złe* rzeczy.Mnie choroba nowotworowa przydarzyła się, gdy umialam juz myślec pozytywnie.Ale dzieki nauczeniu się pozytywnego podejścia wobec życia, zniosłam ją łatwiej niż inne moje kolezanki. Kazdy z nas (chodzi o osoby z nn) ma inny rodzaj natręctw, inaczej reaguje na pewne informacje. Jedna z kolezanek z wątku przeze mnie założonego, ktora miala *tylko *nerwice lękową, gdy weszla na wątek o nn i przeczytała parę zdań, z czyjegoś postu miala potem problem, żeby zapomnieć o tym, co przeczytała. Na wątkach o nn proponuje przeczytanie takich tekstów jak STRASZNE MYSLI czy PODDAJ SWÓJ SKARB, w których też każdy może spotkać zdania, ktorych może nie chciałby przeczytac. Z ksiązki SEKRET ,z działu SEKRET ZDROWIA, przytocze pewne zdania z ktorymi się calkowicie zgadzam, gdyż są zgodne z moimi osobistymi doświadczeniami. Dr Demartini mówi nam, ze MIŁOŚC i WDZIĘCZNOŚĆ rozwieją wszelki negatywizm w naszym życiu, bez względu na formę jaką przyjął. Miłośc i wdzięcznośc mogą rozdzielić morza i przenieśc góry.Milośc i wdzięcznośc mogą poradzić sobie z każda chorobą .* Ja wiele zawdzięczam ksiązkom L.Hay, zwłaszcza zawartej w jednej z nih MEDYTACJI MIŁOŚCI .Nauczyłąm sie jej na pamięć i w momentach kryzysowych powtarzałam sobie jej słowa. Mojemu zdrowieniu sprzyjało też uczenie się wdzięczności za wszystko, nawet za tak zwane *złe* rzeczy, które mnie w życiu spotkały.Wszystko mnie czegoś ważnego uczyło. Przytoczę na Twój użytek pewne zdania odnoszące się do myśli natrętnych, sposobow radzenia sobie z nimi.Może dzięki temu bedziesz umiała nabrać dystansu do swoich myśli . **takie myśli zresztą przewijają się też zdrowym osobom w równowadze psychicznej, tyle, że nie natrętnie i i NIE PRZYWIĄZUJĄ ONE DO TEGO WAGI* My niestety przywiązujemy nadmierną wage do przeczytanych informacji, zdań. I wynika to z z przypadłości zwanej nerwica natręctw. Moze zetknełas się na tym wątku z takimi zdaniami. *Psychiatra mi mówiła aby JAK NAJDZIE MNIE TAKA MYŚL żeby tłumaczyć sobie że to tylko nerwica i że JAK CZŁOWIEK JEST PRZEZIĘBIONY TO MA KASZEL i nie jest w stanie tego kaszlu powstrzymac tak jest i z ta nerwicą ŻE JAK MA SIĘ NERWICE NATRĘCTW TO MA SIĘ CHORE MYŚLI i TEŻ ICH SIĘ NIE DA POWSTRZYMAĆ.Tak sobie tłumaczę i TO POMAGA* Ja osobiście wierzę, ze myśli wynikające z naszej *choroby* , niezalezne od nas , nie poparte naszą wola nie realizują się tak, jak myśli swiadome, wielokrotnie powtarzane jako afirmacje, autosugesti Myslę, że dobrze byłoby, zebyś zaczęła sie uczyć umiejętności PANOWANIA NAD MYŚLAMI.. Wpisz w google temat JAK SIĘ NAUCZYĆ PANOWAC NAD MYŚLAMI. Myslę, że znajdziesz jakieś teksty, które pomogą Ci się tej lekcji nauczyc. Nie wiem czy korzystałas kiedykolwiek z pomocy psychiatry lub psychoterapeuty ( psychologa).Nerwica natręctw jest trudną do wyleczenia przypadłością.Byłam samoukiem w kwestii nerwicy, więc wiem, ze dobrze byłoby korzystać z pomocy fachowców.To znacznie skraca czas powrotu do równowagi. Nie wiem , czy te informacje, które zamieściłąm mogą byc Ci pomocne w jakiś sposób.Jeśli bedziesz mialą jeszcze jakieś wątpliwosci, napisz. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Dzieki za odpowiedz, Na razie ciezko jest mi uspokoic siebie i swoje mysli, takze malo co mi pomaga, ale moze faktycznie twoje spojrzenie na zawartosc tej ksiazki jest trafniejsze. To moze skoro juz tu z wami jestem to przyblize troche swoj problem.. U mnie nerwica zaczela sie rok temu, dokladnie w tym samym czasie co teraz,,, najpierw byly mysli, jescze w miare spokojne, rozmyslanie o przeszlosci, jakichs bledach i rzeczach ktorych zaluje z czasow wczesnej mlodosci(mam 24 lata) im wiecej o tym myslalam tym bylo gorzej, z tym, ze jeszcze wtedy to ja nakrecalam te mysli i jako tako nad tym panowalam. Zaczelam sie zastanawiac kim tak na prawde jestem na podstawie sojego zycia obecnego i tego co bylo kiedys. zaczelam sie gubic, przestalam rozumiec kim jestem czego chce, czy to co sie dzieje to jest to czego chcialam, to czego chce, przestalam panowac nad swoimi uczuciami, w sensie takim, ze przestalam je indentyfikowac, nastapilo takie wyobcowanie, patrze na kolezanke i zastanawiam sie czy ja ja w ogole lubie..,a jak to jest kogos lubic? nie potrafilam powiedziec co mi sie podoba a co nie, itp -na tej zasadzie to dzialalo. Az uznalam, ze jestem nienormalna i nie odczuwam emocji tak jak inni ludzie, ze nie zasluguje tez na uczucia innych, strasznie meczylo to moja glowe. Zaczelam odczuwac lek przed ludzmi, przed uczuciami innych w obec mnie. Uznalam, ze wyjdzie kiedys na jaw to jaka jestem plytka i beznadziejna, ze ktos wniknie w moja glowe i zobaczy ta pustke tam... potem ostateczny strzal, na zasadzie sugestii, przenioslam sobie ten lęk na rzecz realną. zaczelam odczuwac silny lek, ktory totalnie mnie paralizowal w jakimkolwiek dzialaniu. trwalo to kilka mcy i potem stpniowo zaczelo ustepowc, mialam kilka mcy luzu i spokoju, nie do konca moze, ale bylo lepiej. Jakies 2 tyg temu wszystko wrocilo ze zdwojona sila. Bylam kiedys na kilku wizytach u psychiatry, bo dodam, ze od lat borykam sie z depresja, ale przerwalam, bo nie mialam czasu, a bo to praca, a to, a tamto... mieszkam i pracuje za granica, wiec jestem pod dodatkowa presja. tym razem uznalam, ze musze sie wziac za siebie, bo sa momenty, ze mam ochote ze soba skonczyc, bo nie wytrzymuje czasem ze swoimi myslami. Mam wizyte u psychiatry za 2 tyg, ale moje poczucie beznadziei i strachu przed ludzmi rowniez, nie pozwala mi pozytywnie sie do tego nastawic.. nie wiem czy jest to nn czy nl czy jedno i drugie ale jest to bardzo ciezka sprawa.. ma ktos podobny problem?

Odnośnik do komentarza

Witam Wszytskich. JESTZLE, dopiero dziś odczytalam Twoj post.Po zmianie szaty graficznej mam poroblem z odnajdywaniem tematow dotyczących nn.Nie ma informacji w jakiej grupie konkretnie znajdują się watki dotyczące tej wlasnie nerwicy. Jesli chodzi o twoje pytania dotyczące problemow z samą soba, z poczuciem kim jesteś, z Twoimi relacjami z innymi, światem, doradzam Ci wejście na strone www.opoka.org.pl/biblioteka/I/IP/jak_sie_nie.html Znajdziesz na niej temat DEZINTEGRACJA POZYTYWNA, CZYLI JAK SIE NIE ROZPAŚĆ NA KAWAŁKI. Przytocze trochę informacji z tej strony, gdyż latwiej mi bedzie podzielić się z Toba moimi przemyśleniami na temat roli kryzysow w naszym Zyciu.A takim rodzajem kryzysu jest na pewno doświadczenie NERWICY. *Kryzys wiąże się z jakimś przełomem. Człowiek dochodzi do momentu, w którym wszystko wydaje mu się zbyt trudne, a on po wielu różnych próbach rozwiązania problemu jest wyczerpany. ------------------ Jesteś psychicznie zdrowy, w wielu sytuacjach silny i skuteczny, potrafisz być wsparciem dla innych, aż tu sam niespodziewanie stajesz przed zbyt wysoką ścianą. Dotychczasowe strategie się nie sprawdzają. Przychodzi rozczarowanie. Nie tak miało być. Plan był inny, życie zapowiadało się lepiej, efektywniej, a może nawet efektowniej. Kryzys może być spowodowany stresującą czy frustrującą sytuacją zewnętrzną, taką choćby, jak poważna choroba, wypadek, ale też zmianą pracy czy przeprowadzką, a nawet nieoczekiwanym awansem lub narodzinami dziecka. ----------------- Kryzys jest trudny nie tylko ze względu na konieczny do podjęcia wysiłek. Być może trudniejsze w nim jest to, żeKONFRONTUJE ON CZLOWIEKA Z JEGO NIEMOCĄ , bezradnością, lękami o siebie, nieufnością, tchórzostwem. Jak na dłoni widać wtedy braki, które nie tylko nie pomagają rozwiązać problemu, ale paraliżują możliwości człowieka przez uwypuklanie jego słabości i grzeszności, jakby powodują jego regres,COFNIECIE SIĘ DO POZIOMU MALEGO DZIECKA Ponieważ kryzys łączy się z dezorganizacją wewnętrzną i zewnętrzną, człowiek czuje, że dotychczasowego porządku nie da się już zachować. Wiele spraw staje się zbyt trudnych. Narasta bałagan w świecie wewnętrznym, a jego poszczególne elementy przenosi się tylko „z kąta w kąt”, gdyż brakuje pewnego kryterium, według którego należy je porządkować. Narasta poczucie winy wobec ludzi i Boga. Ulega obniżeniu poczucie własnej wartości i w człowieku potęguje się lęk przed tym, że chaos różnych elementów składowych jego życia w końcu go przygniecie. Narasta irytacja, że NIE MOŻNA DAC SOBIE RADY nawet z prostymi często zadaniami, z codziennym planowaniem, z punktualnością, z porządkiem w mieszkaniu, ze spotkaniami. Obowiązki stają się coraz większym ciężarem, choć zdarza się, że gdy człowiek wszystko zaniedbuje, to jedynie praca jeszcze jest w stanie go zmobilizować. ---------------------- Co robi człowiek, który stracił kontrolę nad płynnością pływania? Robi gwałtowne ruchy, napinając mięśnie, przez co pogarsza swoją sytuację. Najlepiej byłoby, gdyby się rozluźnił, nie robił nic, po prostu położył się na wodzie. Ale strach, a czasem już nawet panika, nie pozwala mu na to. Wyobraźnia podsuwa czarne scenariusze. Człowiek macha rękami niejako automatycznie. Traci mnóstwo sił, słabnie, a jego sytuacja wcale się nie poprawia. Może jeszcze skutek przynosi donośny krzyk, wołanie o pomoc. Jeśli w pobliżu ktokolwiek jest, to usłyszy i pospieszy na ratunek. ------------------- Rośnie też obawa przed negatywną oceną, ośmieszeniem i kompromitacją ze strony bliskich i dalszych ludzi, a także ze strony przełożonych. Człowiek izoluje się więc coraz bardziej, najpierw przez maskowanie swoich uczuć, a w miarę narastania trudności — przez dystans zewnętrzny. Samotność stanowi bardzo dobrą pożywkę dla kryzysu, szczególnie wtedy, gdy warunki zewnętrzne dają szansę na zaistnienie jakichś więzów --------------------- Kryzys kryzysowi nierówny, dlatego nie jest łatwo pomóc drugiej osobie w oparciu o własne tylko doświadczenie. Nie zawsze działają dobre rady w stylu: „Weź się w garść”, „Zobacz, że inni cierpią bardziej”, „Nie skupiaj się tak na sobie, nie użalaj się, zabierz się do pracy”, „Zacznij dziękować za ten dar. To jest łaska. Pan Bóg chce ci przez to coś powiedzieć”. I choć te rady teoretycznie są poprawne, to jednak zwykle powodują złość i poczucie niezrozumienia. Czasem kryzys tak wysysa z człowieka siły, że mobilizowanie go wzmaga tylko poczucie winy i małej wartości. Przecież on te wszystkie zdania sam sobie powtarza wiele razy w ciągu dnia... -------------------------- Jest taka piękna opowieść o motylu: „Pewnego dnia mały motyl zaczął wykluwać się z kokonu. Mężczyzna usiadł i przyglądał się, jak motyl przeciska swoje ciałko przez malutki otwór. Wtedy motyl się zatrzymał — jakby zaszedł tak daleko jak mógł i dalej już nie miał sił. Mężczyzna więc postanowił mu pomóc: wziął nożyczki i rozciął kokon. Motyl wydostał się z niego bez problemu, miał jednak wątłe ciało i bardzo pomarszczone skrzydła. Mężczyzna dalej go obserwował, spodziewając się, że motyle skrzydła zaczną stopniowo grubieć, powiększać się, dzięki czemu motyl będzie mógł odlecieć i zacząć żyć. Tak się jednak nie stało. Motyl spędził resztę życia, czołgając się po ziemi z mizernym ciałem i pomarszczonymi skrzydłami. Do końca życia nie był w stanie latać. Człowiek w całej swej życzliwości i dobroci nie wiedział, WALKA MOTYLA Z KOKONEMBYŁA BODŹCEM DLA JEGO SKRZYDEŁ, że motyl jest w stanie latać tylko wtedy, gdy pokona opór kokonu”. Obyśmy potrafili przy drugim człowieku po prostu trwać, UFAC W JEGO MOŻLIWOŚCI, NIE UDZIECINNIAC GO, cierpliwie wspierać jego mozolne, aleWŁASNE WSPINANIE SIĘ W KIERUNKU ŚWIATŁA. Nie bójmy się kryzysów — ani swoich, ani cudzych. ---------------------- Przytoczylam sporo zdań z tego bardzo intreresującego tekstu, ktorego uważne, niejednokrotne przeczytanie polecam Tobie i innym zmagającym sie z nerwicą.Dla mnie, dziś, nerwica nie jest chorobą, jest takim kryzysem , zmuszajacym nas do rozwoju osobistego. Mialam szczęście na początku moich zmagań z nerwica przeczytać tekst WSPANIALA DOLEGLIWOŚĆ. Autor napisał w nim, ze gdy jesteśmy dziecmi wtedy nasi rodzice, swiat, inni ludzie budują nas z cegielek swojego pojmowania życia.Poźniej, gdy jesteśmy nastolatkami, zaczynamy się zastanawiac nad tym, ile z tego co przekazali nam rodzice, inni ludzie przystaje do nas, naszego pojmowania zycia, świata. I niejednokrotnie okazuje się, ze w zderzeniu się z dorosłym zyciem wiele z wiedzy nam wpojonej nie tylko nie jest nam pomocne, ale wrecz jest sprzeczne z tym, co czujemy w sercu. I wtedy dochodzi do tego, co ja rozumialąm jako *rozpadnięcie się na kawałki* po to, zeby zacząc sie budowac samodzielnie, na nowo.Trzeba wtedy przyjrzeć sie wszystkim cegielkom prawd innych ludzi, ktore nam wpojono i zobaczyć, ktore z nich nie sa sprzeczne z tym, co czujemy wewnątrz. Wtedy odrzucamy te cegielki, ktore nie pasują do nas, ktore nam szkodza, a musimy je zastąpic własnymi cegielkami. Z nerwicy , z innych kryzysow,wyjdziemy na dobre dopiero wtedy, gdy zbudujemy się w oparciu o CEGIEŁKI, WARTOSCI ZGODNE Z TYM, CO CZUJEMY W SERCU. Dlatego JEZTZLE, nawet jeśli wydaje Ci się, że w porownaniu z innymi, jesteś gorsza, jeśli czujesz się pusta itd. AKCEPTUJ TO, ŻE TAK JEST NA TEN CZAS. Ale oprócz tego próbuj poznac siebie jaka jesteś naprawde, musisz zbadać się od środka, bo pod kupą róznego rodzaju smieci przeszlości, znajdziesz siebie prawdziwą.Rodzice , inni ludzie mowia nam jako dzieciom wiele slów raniących, nieprawdziwych a my ufamy im i przyjmujemy je za prawde.Wierzymy, ze jesteśmy gorsi od innych, źli itd. Ja Ci doradzam załozenie takiego dziennika i rozpisywanie siebie od wewnątrz. Zapisuj w nim co myslisz, czujesz na swój temat, dlaczego tak myślisz, kto Ci takie swoje *prawdy* na Twój temat przekazał, a Ty je przyjełas bezkrytycznie. Nikt nie uczy rodziców , jak być dobrymi rodzicami, dlatego wyrządzają tak wiele krzywd swoim dzieciom słowami i tym, co robia.Ale gdy jesteśmy dorośli, musimy przyjrzeć się naszej osobistej PUSZCE PANDORY i usunąc z niej to wszystko, co do nas nie przystaje. Ja też musiałam poznać siebie prawdziwą, zbudować siebie na nowo i dzis jestem szczęsliwa. Nerwica podobnie jak inne , trudne lekcje, ktore zaliczylam okazaly sie dla mnie DAREM. Napisalam z tej okazji taki wierszyk. Z LĘKIEM JESTEM ZA PAN BRAT, CHOĆ MI KIEDYS ZBURZYŁ ŚWIAT. LECZ DZIŚ ZBUDOWAŁAM NOWY, BARDZIEJ PIEKNY,KOLOROWY. I jeszcze jeden na temat mojego obecnegoi stanu Ducha. JESTEM SZCZĘSLIWA ABSOLUTNIE, NIC NA TO NIE PORADZĘ. GDY BAĆ PRZESTALAM SIE PROBLEMÓW, STRACIŁY SWĄ NADE MNĄ WŁADZĘ . I takiego zbudowania sie na nowo dzięki nerwicy zyczę Tobie i innym poszukiwaczom bezwarunkowej radości.Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Pani Jadwiga miala duzo szczescia w wyleczeniu choroby. Przegladam wypowiedzi wielu ludzi, ktorzy szukaja pomocy i wsparcia w tej trudnej chorobie, chorobie, ktorej nie widac a ona jest. Kilka lat temu pojechalam do Polski na wakacje, bylam wraz z mezem i wtedy 10-letnia moja coreczka. Zatrzymalam sie w miejscowosci, w ktorej spedzilam dziecinstwo i mlodosc. Poniewaz dom, w ktorym mieszkalam ulegl duzemu zniszczeniu, zatrzymalam sie w hotelu. Ta pierwsza noc spedzona w tym hotelu byla chyba najciezsza noca mojego zycia. Wtedy chyba po raz pierwszy doswiadczylam uczucia, dotychczas nie znanego, a moze podswiadomie spychanego do najglebszych czelusci ludzkiej duszy, uczucia potwornego strachu o moje zycie i zycie mojego ukochanego dziecka. Przez cala noc nie moglam spac, serce rozrywalo moja klatke piersiowa do bolu, zalewaly mnie nieludzkie poty, brakowalo powietrza , w glowie powstawaly makabryczne mysli i chaos, myslalam, ze oto nadeszla moja ostatnia godzina. Na drugi dzien poszlam natychmiast do lekarza internisty ( takiego udalo mi sie znalesc) a ten przepisal mi jakies lekarstwo, ktore mialam systematycznie zazywac. Co to za lekarstwo i na co nie dowiedzialam sie. Po kilku dniach pojechalismy dalej, nad morze. Moj stan zdrowia w dziwny sposob zaczal sie pogarszac. Zaczelam doswiadczac dziwnych, niewytlumaczalnych stanow ducha. Powoli i bardzo skutecznie i systematycznie zaczelam sie bac. Po powrocie do domu (od 20 lat mieszkam za granica) , zrobilam natychmiast termin u mojego lekarza domowego. Moje zdrowie psychiczne nabralo dziwnych rozmiarow, zaczelam odczuwac potworny, niczym nie wytlumaczony paniczny strach przed ludzmi, w domu, na ulicy, w domu, wszedzie. Do tego doszly stany paniki i chore, natretne mysli. I wtedy pomyslalam ze napewno dostalam bzika, co moznaby wytlumaczyc moim 17-letnim pobytem w komunistycznym, wynedznialym, zimnym, glodnym domem dziecka. Trafilam tam majac lat 3, opuscilam majac lat 20. Dzis wiem, ze to nie bzik, tylko jak powiedzial mi moj psycholog, mam w sobie traume z dziecinstwa. Wtedy, gby przyjechalam do tego hotelu, otwozyla sie moja puszka pandory. Ale dlaczego akurat wtedy a nie wczesniej, bo przeciez wczesniej tez przyjedzalam. Po wielu miesiacach doszlam tez do tego. Dzien, w ktorym to sie stalo, byl jednoczesnie dniem opuszczenia tego domu na zawsze przez ukochanego, oddanego opiekuna, ktory zostal zastapiony banda pijanych aparatczykow komunistycznych nie majacych kompletnie pojecia jak prowadzi sie taki dom. Mialo to miesce w roku 1978, wtedy mialam lat 10, dokladnie tyle ile moja coreczka w dniu mojego zalamania nerwowego. Pani doktor przepisala leki najnowszej generacji, ktore mialy dzialac po dwoch, trzech tygodniach. Nie dzialaly, dostalam inne ,jeszcze gorsze, po ktorych nie moglam spac. Dostalam dodatkowo srodki na spanie , jeszcze gorzej. Przez cale noce czarne chmury krazyly nad moim dotychczasowym jako tako ulozonym zyciu. Az nadszedl dzien, w ktorym juz mogl pomoc tylko psycholog i troche pomogl. Powiedzial co jest i dlaczego. Pewnego razu wyszlam z terapii kompletnie przemoczona wlasnym potem. Moje emocje byly tak silne ze nie poczulam jak sie spocilam. Wtedy moglabym powiedziec ze wyszlam z kapieli.Zaczely sie mordercze dni i noce o przezycie godziny, dnia, tygodnia, miesiaca. Moja glowa zaczela produkowac taki smietnik, ze ja sama stracilam szacunek do siebie samej, szacunek i wiare w sama siebie. Z zadowolonej,przedsiebiorczej i samodzielnej dziewczyny i mamy zrobil sie klebek nerwow, strachu, paniki i depresji. Dalsza czesc wkrotce.

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich. Wendy, przytoczę jedno zdanie z Twojego postu. *Wtedy chyba po raz pierwszy doswiadczylam uczucia, dotychczas nie znanego, a moze PODŚWIADOMIE SPYCHANEGO DO NAJGLEBSZYCH CZELUŚCI LUDZKIEJ DUSZY uczucia potwornego strachu o moje zycie i zycie mojego ukochanego dziecka.* Ja dzis wiem, ze my od dzieciństwa wypieramy do podswiadomości różne swoje strachy, niefajne sytuacje, wspomnienia. Po jakimś czasie nasza podswiadomośc przypomina taki kosz na śmieci.Powinnismy na bieżąco uwalniać się od takich śmieci mentalno-emocjonalnych, ale z braku świadomości nie robimy tego.Gdy kosz naszej podswiadomości przepełni się, wtedy ona wyrzuca te śmieci nam przed oczy, żebyśmy coś z nimi zrobili. Ta cała sytuacja z pobytem w hotelu byla takim wyzwalaczem, sygnalem od Twojej podswiadomości, ze musisz się zająć swoim skladzikiem śmieci przeszlości. każdy z nas doświadczających nerwicy natręctw mial jakiś swój wyzwalacz. Jako ludzie dorośli mozemy stać się zakladnikami naszych strachów, krzywd przeszłości , albo możemy się z nimi zmierzyć. Mozna to zrobić z pomoca terapeuty, można próbowac posprzątać się samemu, po amatorsku, dzięki zdobyciu wiedzy na ten temat..Z gg znam osoby z nn, które korzystają z terapii i takie, ktore na wlasną rękę przepracowują zaszlości przeszłosci. Na pewno takie amatorskie radzenie sobie z nn jest trudniejsze i trwa dlużej. Podobnie jak innym osobom wcześniej, doradzam Ci wczytanie się w HISTORIĘ PEWNEJ NERWICY, na pasku tej opowieści pod WYZDROWIE Ć znajdziesz jej dalsza część. Poza tym przeczytaj HISTORIĘ JOANNY, wystarczy wpisac ten tytuł w google. Wejdź tez na strone terapiapsychozy.pl.html i przeczytaj historię Mateusza. Polkecam Tez Twojej uwadze stronę nerwicalekowa.com/.../tym-ktorzy-stracili-juz-nadzieje-na-wyjscie-z-nerwicy-historia-pauline-mckinnon/ - No i przejrzyj uważnie informacje zamieszczone na tym wątku, gdyz znajdziesz tam na pewno wskazówki przydatne Tobie. Pomysl o założeniu dziennika nerwic, gdyż prowadzenie takich zapiskow pozwala nam poznać siebie od środka, przyjrzec się myślom i emocjom, ktore nami miotają i coś z nimi zrobic.Mysl jest ulotna, ale wyjeta z głowy i zapisana na kartce nie jest dla nas taka groźna, to my jesteśm y nad nią , nie ona nad nami. To tyle podpowiedzi na początek. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×