Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Walka z nerwicą natręctw myślowych


Rekomendowane odpowiedzi

Gość Alicja 21

Witam wszystkich. ja choruje na nerwice natrectw juz 10 lat to polowa mojego zycia. zawsze ukrywalam przed wszystkimi co mi dolega, a dolega mi nerwica na tle religijnym. latwo nie jest ale mam nadzieje ze wyjde z tego. zajeli sie teraz mna dobrzy lekarze. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich. Alicjo, ze strony : nerwica-natrectw.pl/ przytoczę kilka zdań. Myślę , ze warto te strone odwiedzić, gdyż jest tam sporo informacju na temat radzenia sobie z nn. ----------------------- NERWICA NATRĘCTW JEST CHOROBĄ ULECZALNĄ, w niektórych przypadkach objawy mogą wręcz zupełnie ustąpić. Najważniejsze, aby zidentyfikować objawy i rozpocząć leczenie. Powrót do prawidłowego funkcjonowania zapewnia zarówno odpowiednio dobrana farmakologia, jak również psychoterapia. ------------------------- Na tej stronie mozna znaleźć bardzo interesujące informacje na temat nn:www.rozwiazaniasystemowe.pl/5_dociekliwi.php - ------------------------- Zamieszczam też króciutkie fragmenty z bardzo interesującej-moim zdaniem -strony. www.racjonalista.pl/kk.php/s,6191 Dwight W. Cumbee zwrócił uwagę, iż większość depresji spotykanych u osób wierzących, to nerwice eklezjogenne. W swojej pracy kapelana szpitalnego zaobserwował wiele nerwic religijnych, których źródła sklasyfikował według pięciu czynników: 1) chorobliwe poczucie winy; 2) niemożność sprostania naukom kościelnym bez względu na wysiłki; 3) strach przed piekłem i wiecznym potępieniem; 4) brak wsparcia we wspólnocie kościelnej; 5) religijny seksizm (Depresion as an ecclesiogenic neurosis, "The Journal of Pastoral Care", 4/1980). ---------------------- Elżbieta, inna pacjentka z tej samej grupy, również kładzie akcent na łamanie "wolą Bożą" własnych pragnień: "Pojęcie ‘wola Boża’ budziło we mnie zawsze lęk (mniejszy lub większy). Gdzieś w podświadomości było we mnie zawsze przekonanie, że wola Boża to jakiś ciężar, zadanie, któremu nie sprostam, a w każdym razie coś, co będzie sprzeczne z moimi pragnieniami, co będzie wyrzeczeniem, ofiarą". --------------------------- Mam nadzieję, ze informacje zawarte na stronach na które podałam namiary przydadzą sie osobom doświadczającym nerwicy natrectw o podłozu religijnym .Ja tego rodzaju nerwicy doświadczałam.Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Z nerwicy natrectw mozna wyleczyc sie samodzielnie, bez zadnej psychoterapii, czy leczenia psychiatrycznego, bo to choroa ciala(wiem to z wlasnego doswiadczenia), a ostatnio odkryli to naukowcy: http://www.fakt.pl/Nerwica-nie-jest-choroba-psychiczna-,artykuly,76997,1.html Wystarczy zmusic system imunologiczny, by zaczal prawidlowo funkcjonowac.

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich. Z wątku *Nerwica w ciązy* przenioslam dalsza część moich wyjaśnień , dlaczego fragment ksiazki *Miłość i wolność* D.Sugiera,ten dotyczący POWSTAWANIA LĘKU okazał się przełomowym , zwrotnym momentem w moim zyciu. Nie zauważylam, ze zamieściłam na tamtym watku niekompletny fragment.Ponizej zamieściłam najwazniejsze, przeoczone zdania. Do czasu przeczytania tego fragmentu lęk paniczny , ktorego doświadczalam traktowałam jako coś nieuchwytnego, co nie miało twarzy, byl irracjonalny i niewytłumaczalny dla mnie.W zaden sposób nie moglam go określić, do czegoś odnieść. Dopiero te zdania z tekstu D.Sugiera otworzyły mi oczy *Istota ludzka, uzywajac różnych mechanizmów , które psychologia nazywa * obronnymi*, choc trafniejsze byłoby okreslenie * UCIECZKA PRZED SAMYM SOBĄ*, za wszelka cene chce zepchnąć lęki do podświadomosci.SYSTEMATYCZNIE UPYCHA JE DO CIASNEGO KOTŁA.Jednak one wciaż daja znac o sobie.KOCIOL MA ZAWÓR BEZPIECZEŃSTWA.Kiedy sie przegrzeje, wypuszcza nadmiar pary , CZŁOWIEKA OGARNIA NIEWYTŁUMACZALNY STRACH , ktoremu czasem towarzyszu agresja lub ( i ) autoagresja.NIE MA AGRESJI BEZ LĘKU.Człowiek atakuje, bo sie boi.GDY KOCIOŁ NIE JEST W STANIE POMIESCIĆ WIECEJ BRUDÓW, LĘKÓW- pęka - CZŁOWIEK DOSTAJE NERWICY ( mój przypisek- tak własnie było ze mna, to nazywałam przerwaniem tamy emocjonalnej).Teraz przez całe swoje zycie próbuje łatac szczeliny, przez ktore WYCIEKA LĘK.Pochłania mu to mnóstwo energii.Miota sie cały, nie wiedzac , co począć.GDY BĘDZIE MIAŁ DOŚĆ ODWAGI , której przecież MU TERAZ BRAKUJE , uda sie do specjalisty od umysłów , zwanego psychologiem., psychiatrą, psychoanalitykiem.TEN ZAŚ NIE USUNIE BRUDÓW,, lecz prowizorycznie poskleja kociol i znieczuli go.Moze stac sie i tak,. że kocioł rozleci sie z hukiem., a lęki dopadną człowieka i teraz kąsać będą ze zdwojoną siłą.Biedaka-pacjenta odetnie sie wówczas od nich chemią , farmaceutykami przytępi swiadomość. Tak wiec TŁUMIENIE LĘKÓW , zaprzeczanie im , to najlepsza droga, aby znależć sie w szpitalu psychiatrycznym. ----------------------- Ten obrazowy opis z ksiazki pozwolil mi POCZUC, ZOBACZYC,ZROZUMIEĆ ISTOTĘ LĘKU PANICZNEGO.Kiedy zobaczylam, ze lęk ma swój powód, ze można go sobie wytłumaczyć PRZESTAŁ BYC DLA MNIE IRRACJONALNY STRACIŁ SWOJĄ GROZĘ.To moje zrozumienie istoty leku mialo tez wpływ na moje zrozumienie istoty myśli natrętnych.LĘK I MYŚLI NATRETNE SĄ JAK RODZEŃSTWO.W moim zyciu najpierw pojawil się lęk a później myśli natrętne..Oczywiście nie każdy czlowiek doświadczający lęków musi mieć myśli natrętne. Przytoczę tez fragment postu osoby, która też doceniła informację o lęku z ksiazki D.Sugiera. . Od: 24 paź 2011, 12:22 Posty: 21 Lokalizacja: Bydgoszcz Zacznij przebywać z ludźmi coraz częściej. Jednym ze sposobów walki z natręctwami jest pokonywanie ich. Pozwalanie ażeby przez nas przeszły. Zacznij od osób bliższych które znasz - spotkaj się z nimi i przekonaj że nic Ci nie grozi. Potem możesz po woli próbować z nieznajomymi. Uświadom tez sobie że procent takiego podobieństwa jest na prawdę Bardzo Mały. Co mają np. powiedzieć lekarze którzy na co dzień maja styczność z chorymi? Lub pielęgniarki które na co dzień wykonują zastrzyki? Podzielę się teraz materiałami od wspaniałej osoby która pomogła mi otworzyć oczy na niektóre sprawy: Jest to fragment książki Darka Sugara *Miłość i wolność* Pozdrawiam Was i dziękuję Jadwidze -------------------------- Postaram się na tym wątku poprzytaczac fragmenty moich rozmówz na gg z osobami doświadczajacymi myśli natrętnych, które sobie z nimi poradziły na swój sposób.Wiem, że trudno o takie informacje na wątkach.Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich. Zamieszczę fragmenty wypowiedzi osoby z ktora pisze na gg, ktora doświadczala lęków i myśli natrętnych. nie wiem czy ja sie przyzwyczaiam, ale ALE MÓJ STRACH DOSZEDŁ CHYBA DO NORMALNYCH ROZMIARÓW i co najwazniejszeb potrafie cieszyc sie zyciem i I MAM DNI ŻE NIE MYŚLE O NERWICY dawniej tego nie bylo.. ------------------------- I jeszcze taki fragment na temat możliwości wyjścia z nerwicy. 2011-12-23 15:14:01 Tylko dzisiaj mi ta lekarz tłumaczyła, ze lęki zawsze towarzyszą czlowiekowi, każdemu, tylko chorzy na nerwice nie potrafia sie z nimi oswoic i to prowadzi do ataków paniki i innych objawów nerwicowych. Jak sie czlowiec oswoi z lękami to będa ona coraz słabsze, a mózg nie będzie już tak wariował z ich powodu i powróci do *normalności*, a to pewnie oznacza wyleczenie z nerwicy. ------------------------- moge nawet teraz powiedziec, czego nie moga powiedzec chorzy, ze dziekuje BOgu za to, ze dla mi przezyc nerwice -------------------------- Emocjonalnie pewnie sie usamodzilenilam. Mialam gorsze dni i lepsze, ale moj stan emocjonalny raczej sie wyregulowal i nie mam juz wiekszych wahan. Wszystkio jest w porzadku. Malutka rosnie i ciesze sie strasznie z niej, pozdrawiam. PS stronka o nerwicy zawsze mi pomaga i czasem do niej wracam. pozdrawiam. --------------------------- Mam nadzieję, ze te przemyślenia mojej wspólrozmówczyni moga się komus przydać.Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich . Spróbuję w tym poście skonkretyzować informacje na temat bez czego nie da sie wyjśc z nerwicy. 1)bez zrozumienia, że nerwica nie jest za karę, że sami ją sobie wyhodowaliśmy. Tutaj kluczowe jest zdanie z ksiazki prof.Aleksandrowicza, że NERWICA TO TAKIE HONOROWE WYCOFANIE SIĘ OD OBOWIAZKÓW RODZINNYCH I SPOŁECZNYCH, DO KTÓRYCH NIE CZUJEMY SIĘ GOTOWI.I zamiast schować *fałszywy* wstyd do kieszeni i zajac sie tymi lekcjami ,naszym dorastaniem , my wolimy uciec w chorobę, ograniczajac tym samym możliwosć swojego rozwoju .Można powiedziec, ze lepiej jest nam być chorymi niz przyznac się do naszego nieprzygotowania zyciowego do roli żony(męża), matki itd. 2)Bez zrozumienia co się kryje za naszymi lękami. Napisałam kiedys coś takiego. Za każdym lękiem nerwicowym, stoi konkretny lęk zyciowy. Przed zyciem, smiercią, ośmieszeniem, przesz szkołą , pracą , odrzuceniem. Kazdy sam musi zbadać jakiego rodzaju lęk, lęki sa dominujace w jego nerwicy. --------------------- Można się lęków bać, nawet do konca świata i mozna swe lęki badać i po kolei je odkładac. Jeśli chodzi o zrozumienie lęków, mozna użyć też takiego przykładu.Pierwszy lek jest jak mała snieżka, taka jak ta, ktorą rzucają się dzieci. Gdy nie stawimy czola pierwszemu lękowi, zepchniemy go do podswiadomości, potem zrobimy tak z kolejnym i następnym, bo przeciez już się nauczyliśmy tej unikowej techniki radzenia sobie z lękiem, to za jakiś czas powstaje lawina lęków, ktora nas ze sobą porywa i zmiata.A wystarczyło stawiać czoła swym pojedynczym lękom zamiast od nich uciekac. Kiedy zaczęłam pracowac nad zrozumieniem lęków, czułam się jak naukowiec badający liśc pod mikroskopem.Badajac lęki, próbując je zrozumieć czulam, jak bym byla nad nimi, nie pod nimi.Nie wolno się TYLKO BAC LĘKÓW, trzeba próboiwac je zrozumieć, oswoic. Wtedy zaczynamy być nad nimi, nie pod nimi. 3)Co to znaczy, że emocje destrukcyjne szkodzą nam lub innym ludziom? To zdanie pochodzi ze strony :monikaurbanska.pl/index.php?option=com...id...emocje. Przytoczę z niej kilka zdań. Destrukcyjne stany umysłu powodują: * Niskie poczucie własnej wartości lub * Nadmierną (w znaczeniu negatywnym) pewność siebie (przejawia się negatywnym stosunkiem do innych ludzi, ich złym traktowaniem) * Brak współczucia * Niezdolność do nawiązywania bliskich stosunków z innymi ------------------------------ Być może powiesz teraz - zgoda, odczuwam często strach, złość, nienawiść, pogardę, wstręt i co z tego? Jakie to ma znaczenie? To moje emocje. Otóż ma to kolosalne znaczenie. O ile nasze myśli są prywatne, o tyle emocje już nie. Złość, strach/lęk, smutek, wstręt, pogarda, zdziwienie, wina, wstyd, to emocje rozpoznawalne przez ludzi z różnych, nawet najbardziej dzikich terenów. Ekspresja dowolna uruchamia układ mimowolny. Inaczej mówiąc,JEŻELI UŁOZYSZ USTA DO UŚMIECHU , pobudzi to mózg do aktywności charakterystycznej dla uczucia zadowolenia. Zmarszczenie twarzy, wywoła natomiast aktywność typową dla smutku. Zwróć też uwagę na swój nastrój, kiedy przebywasz z agresywną bądź obraźliwie traktującą Cię osobą. Jestem przekonana, że zauważysz i odczujesz zagęszczenie negatywnych emocji. ------------------------ Teraz fragment odnoszacy się do EMOCJI LĘKU. Pamiętaj - negatywny nastrój wypacza myślenie, nasila emocje. Powoduje, że irytują nas rzeczy, nad którymi będąc w "normalnym stanie" przeszlibyśmy do porządku dziennego. Warto poświęcić trochę miejsca uczuciu lęku. Ogarnia nas, kiedy mamy negatywne oczekiwania. Możemy go także wzbudzać rozmyślając, przewidując, myśląc o negatywnych scenariuszach. Co zrobić, żeby zniwelować lęk i inne destrukcyjne emocje? 1. Uświadom sobie ten stan, zaraz po jego wystąpieniu. 2. Następnie, uświadom sobie impulsy, które wyzwalają w Tobie emocje iROZŁÓÓŻ JE NA CZYNNIKI PIERWSZE . Przyjrzyj się im ze wszystkich stron. 3. Oswój się z tym, jak myśli pojawiają się i znikają. Naucz się,ŻE MOŻNA PRZERYWAĆ NEGATYWNY CIĄG MYŚLENIA . 4. Pamiętaj, że MYŚLI NEGATYWNE,ROZPRZESTRZENIAJA SIĘ ZNACZNIE SZYBCIEJ NIZ POZYTYWNE. Dlatego NIE POZWÓL IM SIE ROZWIJAC - przerwij przywoływanie negatywnych obrazów, które mnożąc się i rozprzestrzeniając ZAWŁADNĄ TWOIM UMYSŁEM, zmuszając Cię do działania, np. do wyrządzenia komuś przykrości. Już Darwin twierdził, że "swobodne wyrażanie emocji zewnętrznymi oznakami nasila je " Tak więc kiedy odczuwasz emocję destrukcyjną, nie wyrażaj jej otwarcie. MASKUJ EMOCJE NEGATYWNE - TO JE OSŁABI.. "Emocje zależą też od wartościowania zdarzeń" - za Arystotelesem powtarzał to Kartezjusz. Stosowanie powyższego mechanizmu działania pozwoli, na stopniowe niwelowanie emocji. -------------------------- Ja nie mam dziś najmniejszej wątpliwości, ze jeśli każdy z nas JEST ŚWIĄTYNIĄ DUCHA, powinien wystrzegać się jej zaśmiecania negatywnościa.Nie mam tez wątpliwosci, ze moja nienawiśc do moich krzywdzicieli ojca i męża byla odpowiedzialna za przyprawienie się o nerwicę , o lęki i myśli natrętne.Mialam dośc czasu, zeby zauważyć związek pomiedzy sianiem w głowie i w sercu negatywności i ich wpływem na moje ciało, psychike, stan zdrowia itd. Dlatego kazdej osobie, ktora chce wyjśc z nerwicy doradzam wysprzątanie swojego wnętrza z negatywności, sianie tylko pozytywności.Tak nauczyłąm się radości życia, więc moge to podpowiadać. Na razie tyle moich przemyśleń.Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich. Ze strony : treningantystresowy.pl/2009/.../wez-odpowiedzialnosc-za-siebie-samego/ na ktora namiary podała mi kolezanka przytocze tekst dający wiele do myslenia. ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA SIEBIE. Namaluj swoje życie. Opublikowane przez Wiesław Ozga w Afirmacje, Rozwój wewnętrzny W ŻYCIU MAMY TO, CZEGO BARDZO PRAGNIEMY albo to, CZEGO BARDZO SIE BOIMY. Dlaczego? Bo o tym intensywnie myślimy i w ten sposób kreujemy siebie i swoje życie. To, co myślisz i mówisz zależy wyłącznie od Ciebie. To są Twoje wybory. Bądź ich świadomy i weź za nie odpowiedzialność. Przeczytaj fragmenty artykułu znanego psychoterapeuty Jacka Santorskiego "Odpowiedzialność za własną osobowość i charakter" .Najważniejsze wydaje mi się to, że wiele naszych dolegliwości to przejawy nieuświadomionych bądź nierozwiązanych w świadomości konfliktów wewnętrznych. Dlatego, gdy pacjent mówi "dusi mnie w gardle", proponuję mu stwierdzenie "duszę siebie", gdy ktoś mówi "nie mogę wyzdrowieć" (np. z przewlekłej anginy) myślę (mówię) "nie chcesz wyzdrowieć". Psychoterapeuta amerykański William Schutz opisuje w jednej ze swych książek jak przerwał "złą passę" urazów swoich rąk w czasie różnych gier sportowych, gdy uświadomił sobie, że nie akceptował ich (rąk) - jako zbyt kobiecych - i w związku z tym niedostatecznie ochraniał w czasie futbolowych starć. Powiedzenie, że "każdy jest kowalem swojego losu" dobrze wyraża prezentowaną tu filozofię. Zanim zetknąłem się z psychoterapią Gestalt, traktowałem siebie jak widza, świadka własnego życia. Ignorowałem to, w jaki sposób sam stwarzam swoją sytuację. Swoje osiągnięcia przypisywałem niezależnym ode mnie "zdolnościom", a niepowodzenia - "niefortunnym układom". W pierwszej kolejności zobaczyłem, jak sam produkuję swoje symptomy. W następnej, jak wielu wyborów dokonuję każdego dnia. Obserwując z tej perspektywy siebie i ludzi, którym próbowałem pomóc, odkryłem, że nie ma żadnej drogi,UCIECZKI OD ODPOWIEDZIALNOSĆI ZA SAMEGO SIEBIE , chociaż ustawicznie takich dróg szukamy poprzez zabiegi na własnym światopoglądzie i czasowo podtrzymujące "układy życiowe". Wielu ludzi wmawia sobie, że są szczęśliwi i samowystarczalni. Ale dopiero, GDY STANIEMY WOBEC JAKIEGOS KRYZYSU możemy się przekonać, czy nasza siła wewnętrzna jest dostatecznie rozwinięta, aby przenieść nas przez napotkane trudności. Najczęściej próbujemy zwalczać nasze problemy nie wprost, OBWINIAJĄC ZA KŁOPOTY INNYCH LUDZI I ZEWNETRZNE OKOLICZNOŚCI. Wprowadzamy zamieszanie i złą atmosferę wokół siebie, KRYTYKUJEMY INNYCHalbo pogrążamy się w poczuciu bezsilności. Łatwo jest krytykować innych albo złożyć broń. Znacznie trudniej jest ZMIERZYĆ SIE Z SOBĄ. Mówimy więc sobie, że nasze problemy rozwieją się same, jeżeli da się im czas albo, że uda się uciec przed nimi, zmieniając miejsce pracy lub zamieszkania, wkraczając na "ścieżkę duchową" czy oddając się w ręce znanego lekarza. Trudność może zostać chwilowo zażegnana, ale niewiele naprawdę się zmienia. Sądzę, że branie za siebie odpowiedzialności na poziomie myślenia i zachowania, stała świadomość własnych uczuć, działań i myśli to jedyna droga rzeczywistego wychodzenia z impasu, a także droga do rozwoju. Życie człowieka unikającego tej możliwości pełne jest negatywnych uczuć, poczucia bezsilności i niepokoju. W różnych powierzchownych formach gratyfikacji znajdować można chwilową ulgę, ale łatwo się odkrywa, że przyjemności te są krótkotrwałe, a ich powtarzanie nużące. Jeżeli zamiast tego nauczymy się brać odpowiedzialność za siebie, żyć w równowadze i harmonii, doświadczymy głębokiego poczucia wewnętrznej swobody, z którego wyłonią się ważne cele życiowe i wewnętrzne podtrzymanie nawet w najtrudniejszych sytuacjach. . Nie dopuszczaj do siebie złych myśli, bo one są dla Ciebie trucizną! Myśl pozytywnie. Twoje życie jest w Twoich rękach. Odkryj swoją moc kształtowania go. Używaj swojego umysłu jak pędzla a swoich myśli jak farb i maluj codziennie obraz swojego życia. Opisuj w prostych słowach, co chcesz mieć, wyobrażaj sobie, że to już masz i ciesz się ze swojego sukcesu. Nie masz nic do stracenia możesz tylko zyskać. .Louise Hay: Myśli tworzą Twoje życie ------------------------------- Dalej sa zamieszczone filmy, które chętni mogą sobie obejrzeć. Polecam przyjrzenie sie informacjom zzamieszczonym na zielonym pasku u góry strony ( moja historia, cwiczenia itd). Od siebie dodam, ze tak własnie dziś żyję.Nauczyłam się BYC ODPOWIEDZIALNA ZA SWOJE ŻYCIE.Nikogo za nic nie obwiniam.Nie krytykuje innych, bo wiem, ZE CO OD NAS WYCHODZI TO DO NAS POPWRACA.Ale nie jestem też bierną ofiara, jak kiedyś.Nie ucziekam od problemów, ale wychodze im naprzeciw. Podobnie jak autor miałam chorobę nowotworowa.Dzięki niej musiałam przestać produkowac wydumane nerwicowe choroby i zając się rzeczywistym zagrożeniem. Nasz umysł jest wspaniałym narzedziem ale to MY POWINNISMY SIĘ NIM POSŁUGIWAC, NIE ON NAMI. Żeby wyjść z nerwicy trzeba nauczyc sie SAMODZIELNIE MYŚLEĆ.Nerwica = brak dojrzałości zyciowej, emocjonalnej, intelektualnej, spolecznej.Kto się nauczy bycia DOJRZAŁYM, dorośnie w tych sferach życia, w ktorych zachowuje się jak dziecko, irracjonalnie, po prostu WYROŚNIE Z NERWICY.Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich. Dziś zamieszczę trochę moich wierszowanych przemyśleń na temat trudnych sytuacji życiowych oraz błogoslawienia ich zamiast przeklinania, gdyż kazdy na pewno zna to zdanie BŁOGOSŁAWCIE NIEPRZYJACIÓŁ SWOICH. Dla mnie i nerwica i później rak były wrogami.Dziś, gdy zrozumiałam czego dzięki nim musialam się nauczyć, jak wiele im zawdzięczam , traktuje je jak DARY w przebraniu *krzywdy*. Zamieszczę też dwa fragmenty tekstu mieszczace się w tym klimacie. Ucz się postrzegać jako DAR, to co uwazasz dziś za przekleństwo. To wlasnie najtrudniejsze lekcje budzą uśpione w sercu męstwo. ---------------------------- Zycie jest DAREM nawet wtedy, kiedy na DAR nie wygląda, dlatego ciesz sie tym, ze żyjesz, niczego nie osądzaj. ---------------------------- Gdy w najtrudniejszej sytuacji zachowasz w sercu ufnośc i wiarę I BŁOGOSŁAWISZ SWOJE CIERPIENIE, wtedy dla ciebie staje się DAREM. --------------------------- Wolimy się bać, niż z lękiem zmierzyć, niż stawić mu czola i w siebie - uwierzyć. ----------------------------- Siej ODWAGĘ w swym umysle, nawet gdy się boisz, w gąszczu silnych, zdrowych myśli, LĘK SIE NIE OSTOI ! ---------------------------- Błogoslawie kazdą myśl, ktora w głowie mej powstaje. Błogoslawię kazdy lęk, który mi popalić daje. ----------------------------- Taka radośc chcę czuć ZIMĄ, jaką czuję WIOSNĄ, LATEM, Przez rok cały chce się cieszyć, stworzonym przez Boga- światem ------------------------------ Powyższy wierszyk napisalam wczoraj, gdyż jestem na etapie uczenia się cieszenia ZIMĄ taka jak WIOSNĄ, a nie jest to dla mnie łatwa lekcja. Stworzylam w sobie wolną przestrzeń, dla moich lęków i natręctw myślowych, by powiedziały, co je boli, żebym je mogla z Milością uzdrowić! ------------------------------ Ten wierszyk napisalam pod wpływem rady Jacka Santorskiego, znanego polskiego psychoterapeuty, udzielonej pewnej kobiecie. Przytoczę tez informacje z jego ksiazki, ktora mi byla pomocna w pracy nad lękiem. * To terapia i medytacja mogą nas nauczyc jak stworzyc w sobie przestrzeń, w której byłoby miejsce dla wszystkich pojawiających sie w Życiu przeszkód.Wtedy zmagania z trudnosciami nie beda nas juz tak pochłaniac , przestaniemy TEŻ WCIĄŻ MYSLEĆ O PROBLEMACH I ODSUWAĆ JE OD SIEBIE. JEDYNE, CO OSIĄGAMY WALCZĄC Z UCZUCIAMI ( w tym z lękiem-mój przypisek) , TO WZMAGAMY JE I ODDAJEMY IM CORAZ WIĘCEJ WŁADZY .Natomiast STWORZENIE PRZESTRZENI, w której WSZYSTKO, CO SIE POJAWIA , MOŻE PO PROSTU ZAISTNIE C, powoduje, ŻE STAJEMY SIĘ CZYMS WIĘKSZYM NIZ TYLKO NASZE UCZUCIA.Nie jest to wyniesienie sie ponad doswiadczenie , ale ZAAKCEPTOWANIE, ZE JEST ONO CZĘŚCIĄ NAS.Cierpienie zintegrowane w taki sposób TRACI WŁADZĘ NAD NAMI. Pewna moja klientka powiedziała kiedys o SWOIM LĘKU * nie lubię go.Chcć byc silna*. Ponieważ LĘK NIE PASOWAł DO WYOBRAZENIA, JAKIE MIAŁA O SOBIE , próbowała POZBYĆ SIE GO, NIE DOPUSZCZAĆ DO ŚWIADOMOSCI, TŁUMIĆ. Spytałem ją : CZY POTRAFISZ STWORZYC W SOBIE PRZESTRZEŃ, , w której TEN LĘK mógłby sie zmiescić? A potem zrobic jeszcze miejsce NA NIECHĘĆ DO ODCZUWANIA LĘKU? Te dwie emocje MOGĄ ISTNIEC JEDNOCZESNIE, NIE WYKLUCZAJAC SIE.Klientka poszła za moją wskazówką I NATYCHMIAST POCZUŁA , ŻE LĘK NIE JEST JUZ TAK DOMINUJĄCY, GDYZ NIE MUSIAŁ WALCZYC, zeby go rozpoznała*. Medytacja uważnosci działa w podobny sposób. NIE PODĄŻAMY ZA MYSLAMI I UCZUCIAMI, ani NIE WYPIERAMY ICH. Wazne, zeby zarowno w terapii jak i w medytacji , nauczyć sie ŁAGODNEGO PODEJŚCIA DO POJAWIAJĄCYCH SIE UCZUC *( - a wszystkie uczucia w tym lęki stanowia część nas samych, naszej energii, więc jaki ma sens walka z sobą samym-mój przypisek).. --------------------------------- Ponizszy fragment bedzie Wam pomocny w otwarciu oczu na to co jest DAREM w przebraniu KRZYWDY, . *Dziwna rzecz - W ZIĘZKICH CZASACH ŻYCIA ZBIOROWEGO, w złożonych warunkach napięć psychicznych, podczas wojen, okupacji, epidemii i śmiertelnych zagrożeń życia, klęsk żywiołowych, zbiorowych tragizmów - CZŁOWIEK MOBILIZUJE SIĘ WEWNĘTRZNIE, zacina w sobie, szuka wyjścia, sposobu przetrwania. Człowiek zwiększa siły i wolę przetrwania. PO PROSTU HARTUJE SIĘPo, NABYWA ODPORNOSCI. Przeciwnie - w braku wszelkiego zagrożenia,W OPTYMALNYCH WARUNKACH BYTOWYCH zaczyna się nieoczekiwane zjawisko "CIĘŻARU DOBROBYTU", miraż łatwizny, paraliż wysiłku.ZACZYNA SIĘ ROZLENIWIENIE . W nadmiarze rozrywek łapie człowiek nudę. W nadmiarze rozkoszy czepiają się człowieka perwersje. W nadmiarze łatwizny pojawia się zmęczenie, uczucie bezcelowości. Gubi się gdzieś sens życia, rodzi się bezideowość. Męcząca stagnacja - ZMĘCZENIE NA SAMĄ MYŚL PODJĘCIA TRUDU. Absolutna natomiast łatwizna życia, eliminowanie wszelkiego trudu - mści się biologicznie i psychicznie. W wielkim dobrobycie i wyrównanym idealnie życiu pewne sfery mają już własnego psychiatrę. Gdy się wszystko równo uspokoi w życiu, zaczyna się strach ciszy i zrównoważenia. Absolutny dobrobyt, zaoszczędzenie wszelkiego wysiłku jest najprostszą drogą do zahamowania twórczego zrywu człowieka. Wtedy zjawia się nie do udźwignięcia własny ciężar WSZYSCY UTRZYMUJĄ, ZE SA JUZ LUDŹMI. Niestety, jest to prawda JEDYNIE W ZNACZENIU BIOLOGICZNYM, więc w analogiczny sposób jak u zwierząt. CZŁOWIEKIEM STAJEMY SIĘ DOPIERO przy udziale świadomości i naszych możliwości, KTORE TRZEBA ROZWINAC. Człowiek to jedynie szansa na bycie nim w jakimś stopniu, przy osobistym udziale i współdziałaniu społeczeństwa. Czym jestem? Czym mogę być? Czym nigdy nie zostanę? Czego mogę ostatecznie od siebie oczekiwać? Co mam do dyspozycji? Cel remanentu jest oczywiście jasny - stać się człowiekiem. ----------------------- Zeby wyjśc z nerwicy trzeba udzielić sobie własnych odpowiedzi na te pytania. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich. Przytoczę fragment postu osoby z innego forum.Mysle, z e jego przemyślenia przydadza się na pewno. Tyle jeżeli chodzi o moje objawy, teraz postaram się wypisać wnioski, rady i sposoby walki z tym gównem. Jestem akurat w dobrym nastroju więc patrzę na to wszystko z dystansem :) Wnioski: - *Bezsensowne rozmyślanie polega na *męczeniu* tematu, doszukiwaniu się ukrytej prawdy, której po prostu nie ma. *Zdrowe myślenie* polega na skupieniu się na najbardziej oczywistych, najprostszych rzeczach. Pierwsza, *intuicyjna*, na ogół bardzo prosta myśl jest najlepsza, jej zignorowanie kończy się najczęściej wpadnięciem w bezsensowne rozmyślanie.* - Bardzo pomaga wsparcie od osób do których mamy zaufanie, ze względu na pokrewieństwo, czas przyjaźni, czy też kompetencje lekarskie, dlatego: a) Fajne było uświadomienie mnie przez ojca, że wszystko to rzeczywistość, nie ma żadnych innych wymiarów itp. Jest tylko tu i teraz, rachunki, praca itp itd. A ludzie, którzy uporczywie czytają o ufo i w nie wierzą, twierdzą, że zostali przez nie porwani lub z nimi rozmawiali, lecz to wszystko dzieje się w tych ludzi głowach, a nie w rzeczywistości - dało mi to potężną kotwicę na to, że wszystko jest kwestią naszego programowania i sami programujemy sobie strach i się w niego wgłębiamy - baa, łatwo powiedzieć! b) Zdecydowałem się na psychoterapię (Gestalt), z której też wywnioskowałem międzyinnymi to, że nerwica to jest swoisty sposób organizmu na wydalenie emocji i po prostu mój organizm odreagowywuje w ten sposób. Za dużo we mnie zebrało się stresu (jestem maturzystą, ale mam to niby w dupie przynajmniej na poziomie świadomym), plus te grzyby, co skumulowało to i owo. Dowiedziałem się, że to moje życie i ja władam tym wszystkim. Gdy nie chcę lęku, to go po prostu wywalam, ale zanim to wszystko...to najważniejsza jest AKCEPTACJA. (aaa to tylko lęk, widocznie organizm musi tak zareagować, niech się troche poprzewija tych myśli, nie będę w nie wnikał) -Ważne jest pozytywne myślenie, co jest opisane na świetnym blogu *Historia pewnej nerwicy* i to jak zapoczątkować pętle myślenia pozytywnego, zamiast negatywnego - Zdanie sobie sprawy, że to TYLKO nerwica, to jest do przejścia i doskonale sobie z tym poradzicie! - Dodatkowo zauważyłem, że przy spaleniu papierosów wpadam w wielki wir lęków. Może to jest spowodowane tym, że nie paliłem nigdy, a po prostu gdzies wewnętrznie mam wyrzuty sumienia (po co to zaczynam) albo to jest reakcja obronna organizmu na palenie, albo po prostu mi nie słuzą - staram się nie palić - Zauważyłem też, że gdy uprawiałem zawodowo różnego rodzaju sport - nigdy nie miałem żadnych problemów z psychiką, natomiast lenie się w domu już od dobrych kilku miesięcy - może po prostu emocje nie mają **tego ujścia** w formie potu, więc powoli wracam do tego sportu - Myślę, że dużą rolę odgrywa tu zima (bo mimo pozytywnego humoru, wychodzisz na zewnątrz i mówisz *o k---a, jak zimno*, co automatycznie obniża twój stan) - czekamy na wiosnę! - WIELKĄ rolę odgrywa zaprogramowany we mnie perfekcjonizm. Z jednej strony to paradoks, bo większość rzeczy robię na odwal, lecz jeżeli chodzi o jakieś myślenie to chcę być idealny...(w życiu religijnym, odnośnie swojej ścieżki życiowej itp.) i przywiązuję wielką uwagę co do wyboru życiowej drogi...! - przecież wiadomo, że perfekcjonizm nie istnieje! Pamiętajmy, bądźmy silni, a napewno damy sobie z tym radę, iż nie ma rzeczy nie do zrobienia..! życie jest piękne! Nie myśl - żyj. walecznyy. ----------------------- Jeden wniosek, który dzisiaj wyciągnałem i uważam za świetny: Przeramowanie lęku, uczucia strachu na coś pozytywnego. Ja np. pomyślałem sobie, że z drugiej strony fajna jest ta nerwica, bo pozwala mi dogłębnie zajrzeć i poznać siebie, pozwala mi odkryć swoje słabości i nakazuje mi walke z nią. Takie bezstresowe życie byłoby nudne, a tak przynajmniej wiem, że muszę walczyć i wiem że to będzie długa ale i ciekawa walka...no i wiem, że ją wygram! ----------------------------- Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich. Przed chwilą, z ciekawosci, żeby sprawdzic czy nie pojawiło się coś nowego na temat technik radzenia sobie z nn, wpisałam w google temat JAK SOBIE RADZIĆ Z NATRĘTNYMI MYŚLAMI* u natrafiłam na strone www.nerwica.com/jak-radzi-sobie-z-natr-tnymi-my-lami-w-nerwicy-natr-ctw-t12641-42.html z której przytaczam pewien fragment.Polecam przyjrzeniue się rozmowom prowadzonym na tym watku, gdyz sa interesujące i mgoa dostarczyc Wam cennych informacji. Ja właśnie niedawno odkryłem coś bardzo pomocnego w uwalnianiu lęku.Czytałem na *Kroki do wolności* historię jakiegoś chirurga,któremu podczas operacji zaczynały trząść się ręce i był załamany(utrata pracy,tyle lat studiów).Psycholog doradził mu,żeby właśnie chciał,żeby trzęsły mu się ręce,nie zakazywał sobie tego. Nie będę opisywał dokładnie mojego przypadku,ale ostatnio miałem właśnie silne napięcia i stresy i zastosowałem metodę z przypadku tego chirurga,i to działa! Właśnie odwrotnie niż dotąd(próby tłumienia i ucieczki od tych uczuć) mówiłem do siebie przekonywająco:*A właśnie będę się bał!Chcę się bać!Właśnie będę się czuł odrzucony!Potępiony itd...* Widzę,że trzeba bezwzględnie wyjść naprzeciw temu,czego się boimy. Aha,i jeszcze jedno,przy pierwszym podejściu do takiego zmierzenia się ze swoim problemem lęku,namacalnie poczułem,jak nazywa się ten potwór,który mnie od wewnątrz tak gnębi.To Ojco-matko-brato-brat,tak go sobie nazwałem(bo dwóch braci mam).Poczułem,że od razu chcę mu odrąbać ten wstrętny łeb,ale on ma chyba więcej głów(chyba bajki będę pisać :D). A jak jeżdziłem autem,to modliłem się *Pod Twoją obronę*,żeby właśnie wywołać lęk,i wzmocnić koncentrację,bo to modlitwa trwogi. ---------------------- Jeszcze coś z tej strony (zawarte na 2 stronie wątku) *Kiedyś oglądałem taką bajkę, w której skrępowany człowiek za wszelką cenę starał się uwolnić z więzów. Im bardziej się szarpał i napinał tym bardziej sznur go krępował, im bardziej starał się rozerwać tym bardziej ciaśniej sznur przylegał. W momencie, kiedy przestał walczyć czyt. wchodzić w dialog z tym skrępowaniem sznury opadły. Śmieszne? Nie do końca. W stanach zapętlenia przez natrętne myśli między innymi ta scena scena spadających sznurów pozwalała mi wziąć głęboki oddech i na przekór wszystkiemu co miałem w głowie robić swoje choć czułem się tak jakbym górę ciągną za sobą albo po kolana w bagnie szedł. Walka z tymi myślami pochłania OLBRZYMIE ilości energii. Naprawdę niczemu to nie służy.* ----------------------- [ Dodano: Dzisiaj o godz. 7:56 pm ] CHCIALABYM ŻEBY TE SŁOWA WYCIETE Z ARTYKUŁU * fRANKLA WIKTOR E* POMOGŁY WAM TAK BARDZO JAK MNIE ..... Również w takich przypadkach terapia winna zaczynać się od samych korzeni zła. A zło tkwi w tym, że wszyscy tego pokroju neurotycy padają ofiarą błędu. Nie wiedzą, w każdym razie, zanim o tym im się nie powie, że lękają się czegoś, czego lękać się, właśnie przy swym nerwicowo-natrętnym usposobieniu, nie mają żadnego, nawet najmniejszego, powodu. Mianowicie właśnie oni nie mogą zachorować psychicznie, ponieważ jest rzeczą znaną wszystkim psychiatrom, że ludzie skłonni do wyobrażeń natrętnych lub na nie cierpiący są po prost odporni na prawdziwe choroby psychiczne, a więc na psychozy.... --------------------------- Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich. Ze strony pani Kasi, propagatorki metody 1000 kroków przytaczam ten fragment, ktory moze byc bardzo pomocny w zrozumieniu przyczyn powstawania objawów nerwicowych.A zrozumienie przyczyn powstania nerwicy, depresji może nas od nich całkowicie uwolnić. ------------------ *Nerwica jest jedna i służy jednemu celowi.Uwalnia nagromadzone w nas emocje z którymi my nie potrafimy sobie poradzić . Oczywiście dzieje się to poza naszą świadomością.Każdy człowiek ma w sobie zdolność do uwalniania się od tych emocji jeżeli jest ich mało i są to raczej pojedyncze epizody .LeczKIEDY NAZBIERA SIĘ ICH ZBYT WIELE nasza psychika nie potrafi sobie z nimi poradzić ,każda negatywna emocja musi znaleźć swoje ujście jeżeli tak się nie dzieje ZACZYNAJĄ POJAWIAC SIĘ RÓŻNE DOLEGLIWOŚCI typu nerwica i depresja.Te właśnie emocje jeżeli we właściwy sposób ich się nie rozładuje ZNAJDUJA SWOJE UJSCIE W OBJAWACH NERWICOWYCH.Są to powiedzmy takie nasze *WENTYLKI* BEZPIECZEŃSTWA ,można powiedzieć że NERWICA CHRONI NAS PRZED POWAŻNYMI CHOROBAMI PSYCHICZNYMI.A dlaczego?A właśnie dlatego ŻE NASZE EMOCJE ZNAJDUJĄ UJSCIE,co prawda bardzo z tego powodu cierpimy ,odczuwamy wiele nieprzyjemnych rzeczy ale WŁAŚNIE W TEN SPOSÓB NASZA PSYCHIKA UWALNIA SIĘ OD NADMIARU TYCH EMOCJI.Więc naszym zadaniem jest wyrobienie w sobie takiego nawyku ,takiego sposobu ,takich zachowań aby TE NASZE NEGATYWNE EMOCJE NIE ZAMIENIAŁY SIĘ W OBJAWY NERWICOWE i tamtędy uchodziły lecz ZOSTAWAŁY ROZŁADOWANE W INNE SPOSOBYktóre nie będą wywoływały w nas nieprzyjemnych odczuć.Musimy wyrobić w sobie nawyk odbierania siły naszym emocjom ODBIERANIA SIŁY NASZYM LĘKOM,.I właśnie w tej metodzie jest wiele zadań w których będziesz dajemy ujście swoim emocjom ,próbujemy oswoić swój lek ,poznajemy metody relaksacyjne które są niezbędne do powrotu do prawidłowego funkcjonowania naszego układu nerwowego.Jest tam też wiele innych zadań które wpływają korzystnie na naszą psychikę. Metoda 1000 kroków ma z założenia charakter wyłącznie informacyjno-edukacyjny. Przed zastosowaniem się do porad z zakresu wiedzy , i sposobów , zawartych w Metodzie 1000 kroków należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem. Autor nie ponosi żadnych konsekwencji wynikających z wykorzystania informacji zawartych w Metodzie 1000 kroków.. ------------------------- Znam się na doibrych informacjach na temat nerwicy i te uwazam za jedne z prostszych i lepszych.Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich. Na różnych wątkach polecalam stronę męzczyzny, ktory wyszedl z nerwicy, ale nie zaglądałam w temat LISTY na jego stronie. Dziś tam zajrzałam i przytoczę z niej fragmenty zawartych tam wypowiedzi. *Jakiś czas temu dopadła mnie nerwica niespodziewanie, ale po wielu sygnałach jak się później okazało. Szukając wielu informacji na temat tej choroby znalazłam Pana blog, który uświadomił mi z czym dokładnie muszę walczyć. Wczoraj od wielu dni budząc się w nocy nie miałam fali stresu, paniki i wszystkich innych objawów, które towarzyszyły mi przez parę tygodni. Dziękuję Panu za tą stronę, która na pewno uświadomi niejednej osobie o tym, iż nerwica to nie koniec świata i da się z niej wyjść. Stosując Pana rady każdy dzień zaczynam w zupełnie inny sposób. W sposób spokojniejszy Aneta Listopad 2011 ------------------------ Wielkie dzięki za tą stronę. Tez miałem nerwicę bałem się że sobie coś zrobię tak jak pisałeś wskoczę pod samochód itd. Bardzo się bałem , że zwariowałem aż tu nagle ta historia podobna do mojej choć myślę, że moje objawy słabsze (np. miałem tylko 2 dni kiedy chciałem zostać w łóżku i nic więcej nie robić). W każdym razie przeczytałem Twoją stronę i przepracowałem schemat działania nerwicy na swojej osobie i jestem zdrowy, oczywiście mam gorsze dni ale jak każdy. I osiągnąłem to poprzez racjonalizację myśli BOJE SIĘ ŻE COS SOBIE ZROBIE TO PRZECIEŻ DOBRZE BO TO STRASZNA MYŚL(, dlatego przestałem z nimi walczyć), bagatelizując po prostu są to są nad myślami nie da się do końca zapanować. Wydawało by się tak niewiele a jednak. Bardzo ważne jest zrozumieć że np. straszne myśli i inne objawy to normalna reakcja organizmu. Zgadzam się z Twoją opinią, że to działa jak szczepionka. Napisz książkę bo na pewno pomożesz wielu osobom. Łukasz Lipiec 2011 -------------------------- A to pewne interesujące fragmenty tej samej story z tematu *Wokól psychiki- pulapki* Wygląda na to jednak, że jeśli osoby o depresyjnych skłonnościach, STYMULUJĄ SIĘ ZŁYMI MYŚLAMI O BEZNADZIEJNOSCI ZBYT DŁUGO, to przekraczają pewien próg, próg gdzie jedna ze ścieżek rozmyślań staje się dominująca. WJEŻDZĄJĄ NA AUTOSTRADĘ DEPRESJI -------------------- Koleiny myśli tak silnie ściągają ku sobie... Nie, nie łudźmy się, nie da się z zaciśniętej pętli wyjść tylko silną wolą - w jednej sekundzie wyskoczyć z kolein (można przestać pić, ale nie można przestać być alkoholikiem). A jednak sytuacja nie jest beznadziejna, bo pętla by trwać musi cały czas się kręcić. Myśli i uczucia muszą cały czas tańczyć w hipnotycznym uścisku. Tego uścisku nie uda się przerwać, ale można go stopniowo rozluzowywać: MNIEJ ZŁYCH MYŚLI-> przez to mniej złych uczuć, itd. Świadoma autoterapia - cierpliwe ignorowanie natrętnej potrzeby podążania za frustrującym schematem, na tyle na ile się da, powoli i niestrudzenie. Aż w pewnej chwili hipnotyczny trans mija. Pętla słabnie tak, że wraca nasza swoboda i wolność. Nasza wola odzyskuje luz i kontrolę. TO JEST KLUCZ DO ZDROWIA I DOBREGO SAMOPOCZUCIA. Długa i trudna droga na której czyhają znużenie i wyczerpanie, ale i nagroda dla wytrwałych. ---------------------- Tak ja oduczałam sie lęków i natrętnych myśli.Dzięki konsekwentemu sianiu pozytywnych myśli.Na okragło sialam nasiona radości, Miłosci, zdrowia, spokoju.Mialam swoje ulubione zdania, afirmacje ( w tym MEDYTACJĘ MIŁOŚCI L.Hay, której nauczyłam się na pamięć).Jej tekst mozna znaleźć na 200-tnej stronie wątku *Z nerwicy sie wychodzi*. W taki własnie sposób oduczalam sie chodzić ścieżkami negatywności, nerwicy.Zajęło mi to trochę czasu, ale dziś czuję się TOTALNIE SZCZĘLIWA, więc warto było.Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich. Zamieszczam fragment opowieści Joanny, ktorą znalazłam na stronie nerwica-natrectw.pl/moja-historia - Kopia .Myslę, ze moz eokazać sie pomopcny w pracy nad wychodzniem z nn. *Miałam też i mam nadal rozpamiętywanie przeszłości, czyli *przeżuwanie*, przypominałam sobie ze szczegółami, co zrobiłam i wydawało mi się, że gdzieś tam w życiu może popełniłam błąd, może jestem nie w tym miejscu, w którym powinnam być? I to dlatego czuję taki lęk i niepokój. Może np. powinnam była zostać zakonnicą, a nie wyjść za mąż? Może dlatego czuję taki niepokój, bo minęłam się z powołaniem? I tak w kółko. Zawsze są to myśli, które dotyczą spraw fundamentalnych w moim życiu. I pewnie dlatego podsycają i tak ogromny lęk i niepokój. W którymś momencie zaczęłam zauważać, że mechanizm zawsze jest ten sam: Czuję lęk, wydaje mi się,ŻE TAKIEGO LEKU NIE MOŻNA CZUC BEZ POWODU , więc pojawia się jakiś powód w postaci myśli: np. Może boję się, bo tak naprawdę jestem głupia i bezwartościowa, potem próba argumentacji, jestem głupia, czy nie jestem? Najgorsze było to, że potrafiłam tak argumentować, żeby raz wyszło, że jestem głupia, a potem druga argumentacja, z której wychodziło mi, że chyba jednak nie. I złudzenie, żeJAK PRZEM

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich. Nie wiem jakim cudem wcięło mi resztę postu.Przytaczam ja teraz. *że JAK PRZEMYŚLE TO JESZCZE RAZ , to może w końcu wymyślę rozwiązanie i tak myślałam 10 lat. Jak już mi to przeszło i odkryłam, że nie jestem głupia. Zaangażowałam się naukowo (chyba nie muszę wspominać, że w temat wsiąkłam obsesyjnie), myślę, że głównie po to, ZEBY SOBIE I OJCU UDOWODNIC że nie jestem głupia. Wydawałoby się, że już mogę być szczęśliwa, rozwiązałam przecież zagadkę i nie jestem głupia! Ale skąd, pojawiał się inny problem, którym potrafiłam się zadręczać przez kolejne lata. Bywały też oczywiście 2 lub 3 problemy którymi zadręczałam się w tym samym okresie na zmianę. I najgorsze jest to, że już widzę, że TE ZAGADKI NIE MAJĄ ZNACZENIA, jeśli chodzi o treść, że NIE SĄ PRAWDZIWYM PROBLEMEM, ale ta, którą aktualnie mam na tapecie, zawsze wydaje mi się *prawdziwym problemem* do rozwiązania i jak już jestem w takim *ciągu*, to łudzę się też, że jak to rozwiążę, będę w końcu mogła być szczęśliwa i będę mogła zacząć żyć, ale ta chwila nie nadchodzi, bo jak rozwiążę jeden *prawdziwy problem*, zaraz pojawia się następny. Tzn. ostatnio pojawiają się chwile, kiedy czuję, że żyję , najpierw jako sekundy wolności, minuty, czasem godziny, czasem pół dnia, a mój rekord to chyba na razie około 2, 3 dni. Na tej stronie po raz pierwszy przeczytałam o egocentryzmie nerwicowym, co z pewnością mam, bo ciągle mówię najbliższym o tym, co się dzieje w mojej głowie i chyba widać to po długości tego wpisu. Tak na dobre coś się ruszyło, kiedy pojawił się kryzys w małżeństwie i oczywiście też mnóstwo obsesyjnych myśli z tym związanych. Miałam wtedy takie stany lękowe i obsesje, że nie mogłam wysiedzieć w pracy, dzwoniłam do znajomych i ich wkręcałam w to, żeby myśleli ze mną i z moją chorą głową szukali rozwiązań. Zamęczałam moje przyjaciółki, znajome rozmowami , czasem kilkugodzinnymi, z których nic nie wynikało prócz większego napięcia, a one nie rozumiały mnie, bo akurat czegoś takiego nie doświadczyły. Bałam się wtedy, że zwariowałam, albo, że jak tak dalej pójdzie, to zwariuję. Zastanawiałam się też, czy może nie opętał mnie jakiś zły duch. Przyjaciółka, która ze mną rozmawiała, choć mnie nie rozumiała, poradziła mi, abym wybrała się do starego księdza egzorcysty, który w ogóle jest mądry i zna się na ludziach i wybrałam się. Po rozmowie powiedział mi, że nie jestem opętana, lecz mam nerwicę, że on na to nic nie poradzi i żebym wybrała się do psychiatry. Na początku myślałam, że może pomoże mi sama świadomość, że nie jestem opętana (bo to w końcu kamień z serca) i że to "tylko" nerwica, ale nie pomogło. Wybrałam się do psychiatry, który mi powiedział, że to zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne. Byłam naprawdę szczęśliwa, że nie zwariowałam, że ludzie to mają i że to można leczyć. (Mieszkam w Warszawie, byłam u psychiatry na Dolnej, przy szpitalu psychiatrycznym jest poradnia, takie niskie budynki po prawej stronie, tam można się umówić na wizytę na NFZ). Lekarz zaproponował mi leki i terapię poznawczo-behawioralną. Bałam się leków, tzn. nie chciałam się uzależnić, obawiałam się też skutków ubocznych i zdecydowałam się ich nie brać, choć w gorszych chwilach chciałam spróbować, ale jakoś do tej pory nie brałam. Wybrałam się na terapię poznawczo- behawioralną do Centrum Terapii Poznawczo-Behawioralnej na Wilczej Chodziłam tam kilka miesięcy raz w tygodniu, proponowano mi częściej, bo to się ponoć praktykuje, ale ponieważ to było odpłatne, częściej nie mogłam. Tam zaczęłam patrzeć na obsesje i kompulsje jak na mechanizm i czasem UDAWAŁO MI SIĘ SPOJRZEC Z BOKU NA TO, CO DZIAŁOI SIĘ W MOJEJ GŁOWIE. Tam też nauczyłam się, ZE WCHODZENIE W MYŚLI I ANALIZOWANIE ICHPROWADZI DO BŁĘDNEGO KOŁA NIEPOKOJU I LEKU i że rozwiązaniem jest wyjście z niego, czyli skupienie się na tym, co się dzieje teraz i zaangażowanie w życie teraz, choć kiedy myśli dręczą, wydaje się, że to ostatnia rzecz, którą można zrobić i dużo lepszym rozwiązaniem wydaje się niestety przemyślenie tego jeszcze raz. Tego się wtedy nauczyłam w teorii i trochę obserwując swoją codzienność, ale zastosować to jest bardzo trudno. W tamtym okresie chodziłam na Msze św. z modlitwą o uzdrowienie na Skaryszewską i do jezuitów na Rakowiecką. Myślę, że dawały mi nadzieję. Mój mąż mnie wspierał, ale myślę, że próbowałam to w niewłaściwy sposób wykorzystać, wciągając go w rozwiązywanie zagadek i analizowanie i sądzę, że to było za dużo. Teraz staram się go już nie obciążać, tzn. mówię np., że dręczą mnie myśli, ale już o nich nie opowiadam. W tamtym czasie ZAPISAŁĄM SIĘ NA PROGRAM "WRESZCIE ŻYĆ12 KROKÓW KU PELNI ZYCIA" oparty na programie 12 kroków dla anonimowych alkoholików, w wydaniu chrześcijańskim. Jest to program pomocny dla ludzi z wszelkiego rodzaju nałogami, zaburzeniami, problemami. Z dzisiejszej perspektywy widzę, że to właśnie ZMIENIŁ I ZMIENIA MÓJ SPOSÓB WIDZENIA RZECZYWISTOSCI i mojego (nie tylko mojego) problemu. Zaczęłam dostrzegać, że obsesyjne myśli są uzależnieniem umysłu, ŻE JESTEM OD NICH UZALEZNIONA, jak alkoholik od kieliszka. Widzę też, co mi dają: mimo całego lęku i napięcia, z jakimi są związane, ONE POWSTRZUMUJA MNIE PRZED ŻYCIEM. Dopóki myślę i analizuję, każdy dzień będzie przypominał poprzedni i nic się nie zmieni, chyba , że na gorsze. Jest to w pewnym sensie sytuacja komfortowa, bo nic nie muszę ROBIĆ, mogę po prostu MYŚLEĆ. Nie żyję, tylko myślę o życiu. I życie nie jest życiem, LECZ STAJE SIĘ W MOJEJ GŁOWIE ZAGADKĄ DO ROZWIĄZANIA, a cała trudność polega na tym, że jest to zagadka nierozwiązywalna, bo stawiam sobie pytania, na które nie można wymyślić odpowiedzi. I widzę już, tak jak kilka osób już tu napisało, że JEDYNYM WYJŚCIEM JEST NIE WCHODZIĆ W TE MYSLI, przestać sprawdzać, choć to jest akurat najtrudniejsze. Kiedy sobie na przykład pomyślę, że mogłabym zostawić to myślenie i analizowanie, ogarnia mnie przerażenie, bo wtedy nie miałabym już tego wirtualnego świata w mojej głowie i musiałabym zając się już tylko tym światem, który naprawdę jest, a nie rozpływać się w niebycie, w świecie mojego chorego umysłu, który się kręci wokół własnego ogona. Wtedy musiałabym wziąć za siebie odpowiedzialność i wziąć odpowiedzialność za własne życie, a to naprawdę nie jest łatwe. Musiałabym zacząć żyć i działać i życie nie byłoby już przewidywalne, jak dotychczas. I to jest chyba ta "korzyść", którą mam z myślenia. Czuję przerażenie, KIEDY PRÓBUJĘ TO PUSCIĆ I ZACZYNAM ŻYĆ, ale wtedy paradoksalnie jestem najszczęśliwsza. Największą nagrodą za puszczenie tych myśli jest uczucie, że ŻYJĘ. Poznałam na warsztacie osobę, która miała dokładnie ten sam problem i która trafiła tam wcześniej. Widziałam, że tego wyszła, czy tak naprawdę, wychodzi co dzień i już się nie daje, a jeśli tak się zdarzy, to na krótko i nie tak boleśnie, żyje już innym życiem i z inną świadomością i to było dla mnie ogromną nadzieją, ZE I JA MOGĘ Z TEGO WYJŚĆ. I wydaje mi się, że wychodzę, powoli, czasem mi się udaje na parę chwil lub dzień, czasem jeszcze wciąż w tym tkwię i nie umiem wyjść, ale widzę różnicę: kiedy nawet wchodzę w te myśli, to już nie tak głęboko. Dręczą mnie i bywam bardzo zmęczona, ale gdzieś tam z tyłu głowy mam tę świadomość, że i ta myśl, tak jak wszystkie poprzednie, prawdopodobnie nie jest "prawdziwym problemem" do rozwiązania, chociaż oczywiście takim się wydaje. A czasem nie mam tych myśli wcale i wtedy mam uczucie, jakbym obudziła się ze złego snu i jakbym zaczęła żyć w innym świecie. Gdybyście chcieli poczytać o tym programie, od niedawna jest strona internetowa: http://www.12krokow.com.pl/ Pozdrawiam Was wszystkich ciepło i życzę, abyście znaleźli drogę wyjścia, bo wierzę i coraz częściej doświadczam, że ona istnieje ;) * ----------------------- Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich. Na uzytek osób, ktore twierdzą ZE Z NERWICY NIE MOŻNA WYJŚC, przytaczam pewne posty, które mogą byc pomocne tym, którym się bedzie chciało nad sobą popracowac. Żeby wyjść z nerwicy, trzeba dokonać gruntownej zmiany myslenia, postepowania itd. a nie jest łatwo tego dokonac. ---------------- Ja doradzałabym Ci oprócz terapii metodę 1000 kroków, myślę, że mogłaby Ci pomóc. Zadania wykonujesz w domu. Pracujesz nad tym aby zmienić swoje myślenie. Poszukaj trochę mi wiele pomogło. ------------------- ja wyszukałam w internecie, To Pani Kasia, która wyszła a z nerwicy i postanowiła iść na psychologię by pomagać innym. Piszesz do niej e-maila z czym masz problem jakie masz objawy, co ci przeszkadza w normalnym funkcjonowaniu. Płacisz za to jednorazowo 50 zł. Otrzymujesz od niej zestaw zadań do wykonywania na co dzień. Potem jeśli masz z czymś problem możesz do niej pisać i pytać 1 e-mali dziennie. Za każde wykonane zadanie otrzymujesz punkt i masz nazbierać 1000. Praca nad sobą jest trudna, nikt za Ciebie tego nie wykona, ale warto. Zamiast siedzieć z założonymi rękami, robisz coś w kierunku wyzdrowienia. Poszukaj wpisując metoda 1000 kroków. ------------------- przez lucyna2 2011-10-20, 23:23 Hej Lena , to jest ważne, chcesz z tego wyjść, to połowa sukcesu. Mi udało się pokonać nerwicę lękową, nie było łatwo, ale wiem, że to jest możliwe. I Tobie się uda. Pozdrawiam ------------------- przez lucyna2 2011-10-21, 21:14 Lenko, ja też kiedyś ogromnie bałam się, że mogę komuś bliskiemu zrobić krzywdę. spokojnie pokonasz to, bo Ty wiesz i zdajesz sobie sprawę z tego. Dlatego nie obawiaj się, wszystko będzie dobrze, tylko musisz się nauczyc inaczej myśleć. Nie nastąpi to nagle, Ty musisz ciągle ćwiczyć swój umysł, by przestawic swoje myślenie i będzie dobrze. Terapia jak najbardziej wskazana, ale myślę, że możesz sama popracować w domu oprócz tego zmieniając myślenie. Ja pisałam całą stronę drobnym maczkiem, to z czy miałam największy problem np. Jestem bezpieczna, zdrowa, radosna i szczęśliwa. Ty możesz sama wymyślić afirmacje, które będą dla Ciebie, Tzn odwrócić swoje negatywne myśli na pozytywne. I tak przez 20 dni, codziennie. Potem następne i następne, aż mózg zacznie tak właśnie myśleć. Lenko warto, trzymam kciuki i pisz co u Ciebie. jak z lekami nie wiem. Kiedy ja byłam w ciąży, a urodziłam 3 dzieci nie musiałam jeszcze brać leków. Od roku też daję radę bez co mnie ogromnie cieszy. ---------------------- Mam nadzieję, ze te posty beda pomocne osobom, które sa gotowe włączyc się aktywnie w proces uzdrawiania.Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Gość wiola1982

WITAM mam wielki problem i nie wiem jak mam sobie z tym poradzic prosze o radę !!!!! 7 miesiecy temu urodzilam drugie dziecko pierwsze tygodnie były piekne byłam najszczesliwsza osoba na swecie po 6 tygodniach zaczeło sie cos ze mna dziac zaczelo sie od tego że huśtałam mojego synka koło stoła a chciałam go uderzyć tak mi sie wtedy wydawało zresztą był wielki strach krecilo mi sie w głowie bylo mi gorąco rece mi sie trzęsly póżniej bylo coraz gorzej cos mnie pchało zeby zrobic mu krzywde bałam sie noży ostrych narzedzi doszły natretne myśli z którymi nie mogłam sobie poradzic byłam wykończona psychicznie poszłam do psychiatry dostałam diagnoze nerwica lękowa z natr etnymi myślami zaczełam brac leki póżniej udałam sie do drugiego psychiatry znowu diagnoza nerwica lękowa dalej leki biore je juz ponad 5 miesięcy było już prawie dobrze ale wkreciłam sobie że mam jednak schizofrenie boje sie spojrzec w oczy dziecku że ujrze w nich jakiegoś demona boje sie wogóle czyiś oczu znowu pojawiły sie natretne mysli tym razem o demonach i szatanach bo z tym kojarzy mi sie schizofrenia kiedys czytałam że ojciec chory na ta chorobe zabił swoje dziecko bo ujrzał w nich szatana ja nigdy go nie widziałam nie mam zadnych głosów ale mam urojenia chyba związane własnie z spojrzeniem komuś w oczy dodam że jeśli nie myśle o schizofreni to jest ok lecz tylko jak pomysle słowo schizofrenia to zaczyna sie koszmar boje sie dzieci boje sie wszystkich najbardziej pzeraża mnie mysl ze mam ta chorobe i pozabijam moje dzieci nie umie juz normalnie funkcjonowac proszę o pomoc czy to jest poczatek schizofreni łapie sie na tym że idąc ulica mam lęki żę ujrze własnie te demony w kimś patrzę sie na ludzi ze strachem wmawiam obie że ktos jest szatanem i zaczynam sie bać siebie jeszcze jedno ja nie boję sie tego że ujrze szatana czy demona lecz boje sie moich mysli że to poczatek schizofreni

Odnośnik do komentarza
Gość wiola1982

nie wierze w demony i szatany lecz boje sie tego że jesli mam schizofrenie to zaczne wierzyć i strace kontrole nad swoim umyslem i czynami dlatego tak sie tego boje może gdyby schizofrenia nie kojarzyła mi sie z szatanami i demonami to byloby inaczej żałuje że wogóle naczytałam sie o schizofreni i słuchałam wtedy tych wiadomośc kiedy to ojciec chory zabił swoje dziecko nie wiem jak sie z tego teraz uwolnić żeby nie postradać zmysłów tak mi z tym Zle:(

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich. Wiolu, jesli chodzi o Twoje lęki i mysli zwiazane z religią, z Bogiem doradzam Ci przyjrzenie się stronom zawierajacym informacje na temat nerwicy eklezjogennej. www.racjonalista.pl/kk.php/s,6191 To link na kolejna stronę na ten temat z ktorej przytoczę krótki fragment. W nerwicy eklezjogennej bardzo ważną rolę odgrywa religijność danego człowieka, a charakter jego przekonań religijnych umacnia patologię. Oprócz konfliktu intrapsychicznego mamy też do czynienia z religijnym, w który są wplecione obrazy powodujące lęki, napięcia, poczucie winy. Zwykle pojawia się także specyficzny obraz Boga, który jest srogi, karzący - mówi dr Andrzej Molenda, pracownik Zakładu Socjologii i Psychologii Religii Instytutu Religioznawstwa UJ, psychoterapeuta. I dodaje: - Niewłaściwa edukacja religijna jest problemem numer jeden w Kościele, i to zarówno w stosunku do dzieci, jak i do osób dorosłych. Dziecko słyszy: „Bozia” patrzy i „Bozia” będzie karać. Używanie lęku przed Bogiem w wychowaniu dzieci jest niebezpieczne i dla ich zdrowia psychicznego, i dla ich późniejszej religijności. Ludzi trzeba wyprowadzać z religijności niewolników. Zacytowany fragment pochodzi ze strony :www.przeglad-tygodnik.pl/pl/artykul/strach-przed-bogiem - Sama musisz ocenić na ile te informacje beda stanowić dla Ciebie odpowiedź na to, co sie z Toba dzieje. Poza tym polecam Ci przyjrzenie się tekstom *Poddaj swój skarb* oraz *Straszne myśli* na stronie moja-nerwica.republika.pl. Moja nerwica miała ścisły zwiazek z lękiem przed Bogiem.Nie moglam się do Niego zwracać o pomoc, gdy zaczełam doświadczać lęków i myśli natrętnych, gdyz się Go po prostu bałąm. Wiele lat zajęło mi oduczanie sie strachu przed Bogiem. Zamieszczam wiersz pt.*LĘK*, ktory napisałam jako podsumowanie mojego nerwicowego doświadczenia .W ostatniej zwrotce zawarłąm zrozumienie do czego byl mi potrzebny lęk. L Ę K ! Kiedy lęk w moim życiu pierwszy raz się pojawił, był jak koszmar najgorszy, strach po sobie zostawił. I uderzył jak piorun, burząc wszystko, co mógł, prosto w serce mnie trafił, niczym największy wróg. Co ja wtedy przeżyłam może tylko zrozumieć, ktoś, kto lęku doświadczał, razem z nim musiał żyć. Nic nie miało znaczenia, sił nie miałam, by żyć, chciałam uciec daleko, gdzie nie czułabym nic. Gdy już całkiem zwątpiłam, byłam na dnie rozpaczy, na mej drodze się zjawił anioł w ludzkiej postaci. I pokazał mi drogę, która wiedzie do Boga, jako jedna z dróg wielu, a nazywa się joga. Choć lęk nadal był ze mną, towarzyszył wciąż mi, jakoś sobie radziłam, choć miewałam złe dni. A gdy czasem bywało, że znów zwalił mnie z nóg, w swoim sercu ,głęboko, czułam, że gdzieś jest Bóg. To mi sił dodawało, spokój wracał powoli, wielu ludzi lęk zabił, mnie już coraz mniej boli. I rozumiem nareszcie, że lęk nie był mym wrogiem, chciał mi tylko powiedzieć, bym przez życie szła z Bogiem Moim pierwszym kołem ratunkowym były ćwiczenia jogi i medytacja, ktorych nauczył mnie psycholog na oddziale nerwic.Napisałam o tym więcej na wątku *Walka z nerwica lekowa i myślami natrętnymi*.Mozesz przyjrzeć sie informacjom zamieszczonym i na tym wątku i na tamtym.To co wydawało mi się najbardziej pomocne w radzeniu sobie z lekiem i myslami natrętnymi zamieściłam na obu tych wątkach Jesli zechcesz porozmawiac napisz. Wiem jak trudno przezyc każdy dzień, moment z lękiem i myślami natrętnymi..Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich. Wiolu oraz inne osoby doświadczajace mysli natrętnycj o możliwości skrzywdzenia bliskich.Przytocze pewne informacje, wybrane zróżnych tekstow, ktore zgromadzilam, moze przydadzą sie Wam do oswojenia tego lęku. *Na poczatek takie zdania.ZDARZAJĄ SIĘ PODOBNO PRZYPADKI GDY LUDZIE WYCHODZA Z NERWICY TYLKO PRZEZ ZROZUMIENIE, ale to raczej rzadkośc.* Myślę, ze z nerwicy natręctw trudno wyjśc przez samo zrozumienie.Doradzam psychoterapię u dobrego specjalisty, gyż nn jest jedną z najtrudnierjszych do leczenia nerwic. *- obsesje religijne, czyli szczególnie dokuczliwe, natrętne myśli bądź wyobrażenia zakłócające Ci spokój domowej modlitwy czy napastujące w kościele. Ich treści bywają często obrazoburcze, sprośne i hańbiące. Kontrastują z Twoją wiarą, co sprawia, iż czujesz się szczególnie upodlony. Jeśli masz takie objawy, pamiętaj, że nie jesteś "nawiedzony przez złego ducha", a cierpisz na zespół natręctw; ------------------------- Ten fragment pochodzi z tekstu *PODDAJ SWÓJ SKARB*.Polecam uwazne przeczytanie tekstu *STRASZNE MYSLI*.Wystarczy wpisac w google te tytuły. Dwóch rzeczy trzeba, żeby się bać. Musi być zagrożenie i musi być jakiś skarb, który mu podlega - coś cennego co należy chronić. Co nerwica obrała sobie za cel? Jaki jest twój skarb, który starasz się chronić? Życie, zdrowie, pozycja i opinia otoczenia, szczęście własne, rodzinne, głęboka wiara? Wokół którego z nich kręci się twoja nerwica? Na pewno wokół tego, które jest dla ciebie najważniejsze. Może nie jednego, może kilku na raz. Może zresztą masz jeszcze inne wartości, poza tymi które wymieniłem, których absolutnie nie możesz się wyrzec. Wartości, które stanowią twój skarb, z którego nie możesz zrezygnować. Strach (który sam tworzysz) atakuje właśnie ten skarb. Boisz się, że go stracisz. A ponieważ jest to strata dla ciebie nieakceptowalna, więc napinasz się ze wszystkich sił, żeby go bronić. Im bardziej się napinasz, tym bardziej się boisz, że stracisz swój skarb i tym większe są objawy lęku i napięcia. Większe objawy postrzegasz jako większe zagrożenie i pętla się zaciska. (Do grupy chronienia swojego szczęścia zaliczyłbym również przypadek, gdy boisz się że zrobisz komuś coś złego. Komuś kogo kochasz. Napinasz sie, żeby nie mieć takich myśli. Nie, nie sugeruję, żebyś zaakceptował, że zrobisz coś czego nie chcesz. To nie jest w twojej dyspozycji. Zaakceptuj za to, że będziesz miał takie myśli. "Tak będę prześladowany przez złe myśli. Niech tak będzie. Nie będę się przed tym napinał." Czy do świadczenia miłości jest potrzebne uczucie?) -------------------------------- przypomnialo mi sie to, co mi mówił psycholog. Bo te *natretne mysli* nie dawały mi spokoju i psycholog znalazl na to sposob. Kazał mi prowadzić pamietnik, tzn znalezc wieczorem pol godzinki i *wyczyszczac glowe z tych mysli* a jak juz wszystko z niej wyrzuce to jak te mysli nadchodza to mam mowic STOP i myslec o czyms pozytywnym. W duzym stopniu mi to pomaga, ale to wymaga konsekwentnosci z naszej str., bo trzeba pisac regularnie. Piszę od 2 m-cy ale widze efekty i teraz pisze rzadziej bo troche zmienilam myslenie ------------------------------- Hej ja miałem nerwicę na tle religijnym, poradziłem sobie sam zapisując natrętne myśli w zeszycie i uświadamiając sobie ich absurdalność, po kilkunastu tygodniach miałem już czysty umysł. ---------------------- *Chodzi mi o to, że czasem trudno mi te myśli porzucić bo wydaje mi się, że jeśłi ich nie będę analizowaćTO STANIE SIĘ COŚ ZŁEGO , jednak racjonalnie staram się zaufać sobie, wiedzy, że moje myśli nie są w stanie realnie nikomu zaszkodzić ----------------------- Wiadomo także, że u ok. 50% chorych stwierdza się osobowość anankastyczną, której cechami są: pedantyczność, dążenie do perfekcjonizmu, zamiłowanie do porządku, ładu, czystości, przesadne poczucie odpowiedzialności i obowiązku, sztywność zasad moralnych, wysoki poziom aspiracji. ------------------------- Pojedyncze i przemijające symptomy tej choroby są bowiem zjawiskiem powszechnym, obserwowanym także u osób zdrowych. Statystyki dowodzą, że ok. 80%LUDZI MIEWA OBJAWY O CHARAKTERZE NATRĘCTW ------------------------- nasza AKCEPTACJA ( taka zgoda) na ich obecnośc w nas oznacza tylko zgode na to, ZE MAMY TAKIE MYŚLI, a nie na to, ze chcemy zrobic to, co nam mysli natrętne podpowiadaja. ------------------------ Zauwazcie ze mysli natretne sa jakby podswiadoma proba ukarania nas samych przez nas samych za nasze wlasne poczucie winy. ----------------------- ZAWSZE KIEDY MAM MYŚLI POZWALAM IM PŁYNĄĆ - wtedy nie sa natretne, MYŚLI STAJA SIĘ NATRETNYMI, KIEDY NA SIŁĘ CHCEMY Z NIMI WALCZYC , natomiast kiedy pozwalamy im plynac NASZE PRZERAŻAJĄCE MYŚLI STAJA SIE ZWYKŁYMI MYŚLAMI, ot takimi smiesznymi fiksacjami zwyklych ludzi - powiem wam bo pytalem innych , ludzie maja tez dziwne mysli a jakie powalone to szok!! ------------------------ Kiedy przestaniemy bronić się przed lękiem - wtedy pozwolimy mu się pojawić i "zaprzyjaźnimy" się z nim. Może okaże się, że wcale nie musimy przed nim uciekać:) ------------------------- Po trzecie ISTNIEJE JESZCZE PROSTSZA DROGA POZBYCIA SIĘ STRACHU, choć niewielu potrafi ją zastosować. Zdolność do jej użycia mają jedynie ludzie kreatywni, rozwinięci duchowo. Ich stany wewnętrzne nie są reakcją na wydarzenia zewnętrzne; SAMI DECYDUJA O TYM, CO MAJĄ ODCZUWAC . Zauważają, że chociaż nie można strachu pokonać czy skutecznie stłumić, to można go odsunąć od siebie jako nieprzydatne narzędzie w tworzeniu swojego życia. Po prostu NIE WYBIERAJA STRACHU - WYBIERAJĄ MIŁOŚĆ Opieranie się strachowi bądź tłumienie go jest nieskuteczne. Można jednak zapanować nad wpływem tego uczucia na nasze życie, nie dopuszczając aby nami rządził. Najlepiej jednak ZASTĄPIĆ GO MIŁOŚCIĄ . STRACH SAM ODCHODZI , gdy przychodzi właściwe widzenie i rozumienie rzeczywistości w świetle prawdy. ------------------------ Nerwica rodzi się z wewnętrznych konfliktów oraz dużych stresów związanych z nieprzyjemnymi dla nas sytuacjami życiowymi i to że NIE POTRAFIMY się pogodzić z pewnymi sprawami .Jeśli uświadomimy sobie te nasze wewnętrzne konflikty i zamkniemy pewne sprawy które nas gryzą - nerwica zacznie znikać ----------------------------- nie powinnam próbować *zatrzymywać* myśli, wtedy wracają z większym natężeniem, czyli powinnam pozwolić na obserwację całej myśli, bez większych emocji, - zapisywać kiedy pojawiły się myśli, czego dotyczyły, jakie emocje wywołały, jak zminimalizowałam te emocje, jak sobie poradziłam z tą myślą (to bardzo pomaga!), ------------------------------ Mając np.NATRĘTNE MYŚLI można powiedzieć : np. chodźcie tu wszystkie, nie kryjcie się , zapraszam was, niech stanie się was więcej, jakie myśli mogą jeszcze powstać !(chodzi o tzw.zasadę paradoksu , gdy boimy się o czymś myśleć, gdy na siłę tego chcemy uniknąć np.(myślenia o lękach) , to pchają się do nas bez przerwy , ale gdy je zaprosimy , to robi się w nas cisza ---------------------------- cytat Castanedy , który jako PIERWSZEGO WROGA WIEDZY WYMIENIA LĘK. DOPIERO, GDY POKONA SIĘ LĘK, MOŻNA WIDZIEĆ JASNO, CO JEST A JAK GO POKONAĆ ? ZGADZAJĄC SIĘ NA ŚWIAT TAKI, JAKI JEST, Z WSZYSTKIM CO JEST.To wielki krok.KTO POTRAFI ZGODZIĆ SIĘ NA ŚMIERĆ ( wewnętrznie, psychologicznie, symbolicznie-mój przypisek), KTO UMIE ZGODZIĆ SIĘ NA CHOROBĘ , KTO UMIE ZGODZIĆ SIĘ NA SWÓJ LOS I LOS INNYCH , KTO ZGADZA SIĘ NA KRES I PRZEMIJANIE .,TEN POKONA LĘK I ZYSKA JASNOŚĆ. --------------------------- Psycholodzy są pewni, że natręctwo może pojawić się w reakcji na stres, ale w obronie przed pewnymi myślami. - Jeżeli jakaś myśl kłóci się z systemem wartości danej osoby, to próbuje ją ona wyrzucić z głowy - wyjaśnia Hanna Lemańska-Węgrzecka, psycholog. --------------------------- Nerwica natręctw swoje podłoże może mieć już we wczesnym dzieciństwie. Jej rozwojowi sprzyja nadmierna kontrola nad dzieckiem i przelewanie na nie przez rodziców ich własnych emocji. Powoduje to często odrzucenie przez malca jego własnych odczuć, fantazji i zachowań na rzecz wiary w intelekt i chęci nieograniczonej kontroli nad wszystkim co się dzieje dookoła. ----------------------------- Moze w kolejnym poście zamieszcze resztę informacji, z ktorych można sobie zrobic taki rodzaj podręcznego poradnika.Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich. Przytocze post pewnego terapeuty skierowany do mojej rozmówczyni z gg na temat radzenia sobie z natrętnymi myślami. *Zawsze w walce z natręctwami staramy się wypracować umiejętność nie ulegania im. Tzn. CZYM MNIEJ SIE ULEGA NATRECTWOM TYM LEPIEJ, a z czasem przestają one być tak intensywne i dokuczliwe. Tak jak wspomniałem, na początku jest to trudne, dlatego też warto zaczynać od jakiegoś celu, np. skrócenie wykonywania rytuałów z 10 do 5 lub skrócenie czasu o 25% itd itd. Natręctwa należy traktować jako wtręty myślowe zalegające w głowie, a nie jako coś, co definuje własną osobę. JEŚLI NATRECTWA KUSZA, to zawsze warto zadawać sobie pytanie: co się stanie, jeśli na to kuszenie nie odpowiem? Dlaczego inni ludzi, którzy natręctw nie mają, jakoś żyją i nic się z nimi nie dzieje, pomimo, że oni tym kuszeniom nie ulegają (bo im nie mają). w definicji natręctw jest to, że ŁACZĄ SIĘ ONE Z PEWNYM NIEPOKOJEM . Pokonywanie tego niepokoju może się odbywać na zasadzie właśnie ignorowania natręctw. Czym więcej razy pacjent ulega natręctwom tym niepokój jego wzrasta (a wydawałoby się, że właśnie po to im ulega, aby niepokój zmniejszyć - a jest dokładnie odwrotnie). Dlatego zachęcam, aby podejmowała Pani walkę ze swoimi natrętnymi myślami i im nie ulegała. ------------------------- .Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Witam Wszystkich. Znalazłam pewną stronę, na ktorej możecie poczytać o tym jak sobie radzić z lękami, z myślami natrętnymi. www.poradnikzdrowie.pl/eksperci/pytania/pomocy/57901/1/ Przytoczę z niej pewne informacje. Nikt pani nie powie, że to nieuleczalne. Fakt, bardzo przykre. Takie natrętne myśli, że zrobi się komuś straszną krzywdę, NIGDY NIE SĄ REALIZOWANE. Chory się boi, że może to zrobić w krótkiej chwili zamroczenia czy niepoczytalności, ale tak się nie dzieje NIGDY! Proszę spokojnie udać się do psychiatry, są na to leki. A najlepiej leczenie psychofarmakologiczne uzupełnić psychoterapią. Mieszka pani w Krakowie, tam o taką pomoc nie jest tak trudno. ---------------------- LEK PRZED ZWARIOWANIEM Od jakiegoś czasu odczuwam lęk przed zwariowaniem. Dostaje wtedy napadu paniki i podnosi mi się puls do 160, odczuwam także drżenie mięśni, mam mdłości i rozwolnienie. Boje się wyjść w takim momencie z domu. Muszę dodać, że mam lekką nerwice natręctw. Czy przy takim napadzie paniki można zwariować? Z takiego napadu lęków *zwariować* nie można. Takie lęki są bardzo częste u ludzi lękliwych, to duży dyskomfort ale nie skutkuje niczym złym. Pamiętać, że lęk nie oznacza pojawienia się psychozy. Pójść jednak do psychiatry. ----------------------- Mam nadzieję, że te informacje okażą się Wam pomocne.Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

witam wszystkich. ponieważ najbardziej pomocne mi w radzeniu sobie z nerwica ( gdy zawiodły mnie tabletki) było praktykowanie medytacji, cwiczenia jogi, czego nauczyl mnie psycholog na oddziale nerwic, dlatego przytocze pewne informacje na temat korzyści z praktykowania medytacji ze stron poświęconych medytacji chrześcijańskich i znawców tego tematu. -------------------------- jest to wypowiedź stanislawa sieka , prof.dr.hab. wykladowca psychoiogii i osobowości i psychologii klinicznej w akademii teologii katolickiej : * rozwój osobowości jaki mozemy osiągnąć w wyniku uprawiania praktyk medytacji polega miedzy innymi na uwolnieniu zahamowanych i stlumionych na skutek wychowania , oddzialywań kulturowych i stresów życia psychicznych sił oraz na zdobyciu samookceptacji. zatem pozbycie się rozladowanie starych urazów i stresów rozbraja jakby wewnętrzną bombę , która zawsze może wywolac reakcję alarmową w organizmie i zabarwić stresowo percepcję nowych doznań i wrazeń.podczas medytacji , ktora sprowadza stany glebokiego odprężenia , nastepuje rozladowanie starych stresów . człowiek znajduje sie w stanie głebokiego rozluznienia .w tym stanie stare urazy i stresy wylaniają sie na powierzchnię , a czlowiek nie tłumi ich , tylko moze je znieść .w czasie procesu medytacji wzrasta poczucie bezpieceństwa , samoakceptacji , poczucie wewnętrznego roluznienia , ktore dziala uzdrwiająco i przyczynia się do wzmagania zaufania do siebie.* od siebie dodam, ze mimo iż nie miałą dostępu do fachowej psychoterapii, dzięki praktykowaniu medytacji doświadczylam tego *rozbrojenia mojej wewnętrznej bomby*. ---------------------- ponizszy fragment pochodzi ze strony dobrodziejstwa płynace z medtacji medytacja a doniesienia naukowe począwszy od lat siedemdziesiątych, nauka interesuje się wpływem medytacji na organizm, a zwłaszcza na mózg. badania są prowadzone nie tylko z pobudek religijnych, lecz także dla potrzeb naukowych, w tym – kulturoznawczych. dzięki nowym technologiom medycznym, naukowcy stwierdzili pozytywne działanie medytacji na mózg, krążenie, napięcie stresowe, nowotwory, system immunologiczny. w centrum badań klinicznych w essen, przez pięć lat obserwowano 3000 pacjentów cierpiących na choroby żołądka i jelit, serca, naczyń krwionośnych oraz raka. praktykując medytację, wszyscy ci chorzy doświadczyli wyraźnej poprawy stanu zdrowia. wendy weisel, córka dwojga ocalałych z holocaustu, doświadczała stanów lękowych, które leczyła farmakologicznie. dwa lata temu, zaczęła medytować. „widzę niezwykłą różnicę – mówi – leki przeciwdepresyjne i regulujące ciśnienie stały się zbędne. nie muszę ich zażywać po raz pierwszy w życiu, odkąd medytuję.” dr dean ornish z uniwersytetu w cambridge leczy medytacją swoich pacjentów chorych na zator tętnic wieńcowych i nowotwory prostaty. oto zaledwie kilka z wielu przykładów korzyści, jakie medytacja może przynieść osobie chorej. medytacja chrześcijańska już w kościele pierwotnym ojcowie kościoła posługiwali się medytacją jako sposobem poszukiwania bliskości boga. przez całe dwa tysiąclecia chrześcijaństwa, medytacja była jednym z głównych źródeł wiary. klasztory stawały się ośrodkami, coraz jaśniej promieniejącymi duchową mocą właśnie dzięki sztuce rozmyślania. jest ona bowiem sztuką, którą może opanować każda dusza stęskniona za bogiem, pragnąca uwolnić się od licznych rozproszeń, podsuwanych przez świat i znajdujących oparcie w słabości naszego ludzkiego ciała. w xvi wieku, święta teresa z avila daje początek wielkiej pedagogice medytacji chrześcijańskiej. według niej, wszystko dokonuje się w blasku boskiego słońca miłości. „miłość prawdziwa nigdy nie próżnuje” – poucza ona swoje siostry z karmelu. brat karol de foucauld, eremita z tamanrasset, którego duchowość wywarła wpływ na wierzących xx wieku, nazywa św. teresę z avila „jednym z autorów, którzy stanowią dla nas codzienny pokarm duchowy”. ------------------------- praktykowanie medytacji dosłownie uratowało mi życie.nie mam najmniejszej wątpliwości, że nie dałabym radę przetrwac bez niej z lękami i myślami natrętnymi . na you tube jest film wnikając w tajemnice umysłu.piaty odcinek pt wyciszenie opowiada o pracy z pacjentami w programie leczenia stresu przy pomocy medytacji pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×