Śpiączka i gorączka po rozległym zawale serca

[Gość sanczo]

Mój Ojciec miał 21.10.2010r rozległy zawał serca! Na początku miał bóle pod lewą pachą i duszności plus bardzo wysokie ciśninie. Nie chciał pogotowia wzywać! W konicu wezwaliśmy i gdy przyjechało zmierzyli ciśnienie było strasznie wysokie 290 na 110 albo coś kolo tego Tato jeszcze rozmawiał z nimi i po chwili zaczoł sie dusić! Została zatrzymana akcja serca około 1.5 godziny trwała reanimacja . Gdy juz znalazł sie w szpitalu podali leki na senne i wiele innych nie wiem dokładnie jakie. Wiem jedno że ciśnienie gdy przybyłem do szpitala było bardzo niskie i nie miał krazenia po za tym nie mógł sam oddychać! Drugi dzien pobytu to była walka ze stabilizacją ! Udało sie! Jednak Doszła gorączka dochodząca do 39 stopni! Teraz jest stabilny tylko oddech ma raz w normie a raz jest berdzo szybki no i ta gorączka której nie mogą zbić żądnymi sposobami i lekami oprócz tego nie chce sie obudzić pomimo iż leków na spanie już mu nie podają! Nie miał robionej jeszcze tomografii! Bo nie mogli Ojca przewieżć w tym stanie! Wciaz jest na intensywnej terapii. Jutro o 8.30 ma być przewieziony na tomografie do innego szpitala! Co robić (pieniądze nie grają roli) Kiedy sie obudzi* Czy ktoś zna odpowiedzi na te pytania?

[Gość conoa]

tomografię mózgu będą mu robić? daj znać, jakie będą wyniki. pewnie doszło do udaru i obrzęku mózgu. obrzęk jest stanem przejściowym, udar (który jest jego przyczyną) - niestety nie. ale udar udarowi nierówny. tak jak śpiączka śpiączce. ciężko wyrokować na forum, ile potrwa. ważna dla rokowań będzie ocena neurologiczna.

[sanczo]

Witam! Wyniki z Tomografii jeszcze nie ma ale Pani ordynator oddziału intensywnej terapi na którym leży mój Ojciec widziała zdjecia i powiedziała że...niedotlenienie mózgu było ogromne i życie mojego Ojca liczy w godzinach może dniach... Załamka:( Dziękuje za odpowiedz

[Gość conoa]

mój Ojciec też miał rozległy udar niedokrwienny - 4 miesiące temu, podczas operacji zakładania by-passów. też w pierwszych dniach w ogóle nie oddychał samodzielnie, potem zaczął inicjować oddech, ale sumarycznie leżał pod respiratorem 2-3 tyg. znaczy, jak sobie tłumaczę, na ośrodek oddechowy padł półcień niedokrwienny, a jest on nisko położony - w pniu mózgu. no i 3-cia tomografia wykazała faktycznie uszkodzenie pnia, a dwie pierwsze wskazywały dodatkowo na móżdżek, płaty potyliczne i skroniowy, i rozmiary nie były pocieszające. lekarze przygotowywali nas na wszystko, rokowania - fatalne. w ciągu tych 4-ech mies. Ojciec zaczął poruszać kończynami, przeciągać się, otworzył jedno oko, potem drugie, reagować na bodźce bólowe. obecnie w trakcie czuwania szeroko otwiera oczy, ale możemy tylko zgadywać, co do niego dociera, a co nie. jedni mówią o *bystrym i rozumiejącym spojrzeniu*, inni są bardziej sceptyczni, jeszcze inni twierdzą, że obcują z *warzywem* (ale oni akurat są po prostu głupi). jednak jest poprawa - postępuje wolno, przy codziennym zaangażowaniu fizjoterapeuty, który przeprowadza rehabilitację bierną, przy pełnym zaangażowaniu rodziny, która podejmuje opiekę pielęgniarską. dziś krótko trwający, aczkolwiek radosny telefon o *wielkim postępie* - jeszcze nie wiem, na czym polega, ale zdarzył się w wyniku dobrze prowadzonej tygodniowej rehabilitacji po usunięciu sondy do karmienia. reasumując: życie Twojego Ojca nie musi się liczyć w godzinach czy nawet dniach (tylko jakie to życie? :/). można liczyć na poprawę, ale nie w trybie cudu, tylko ciężkiej pracy, gdzie powrót prostej - dla nas - czynności - to wielki sukces. i warto postarać się o dobrą rehabilitację - dobrą, nie tylko zachowawczą. jak się słyszy, to najlepiej chyba w dobrych ośrodkach (po spełnieniu wymagań punktowych na skali dla śpiączki, tu niestety kliniki określają sobie pewne minimum, bo są nastawione na szybkie rezultaty, o które łatwiej w lżejszych przypadkach. acha, no i przy założeniu, że rehabilitacja kardiologiczna, jeśli wymagana, już się odbyła). życzę powodzenia. oraz współczuję - nas już opadł pierwszy szok.

[Gość conoa]

p.s. uważajcie na odleżyny, to paskudna i niebezpieczna sprawa. jeśli w szpitalu jeszcze nie zaaplikowali materaca antyodleżynowego to koniecznie zorganizujcie - coś, co się robi przez parę dni, leczy się miesiącami

[Gość Iza]

sanczo, bardzo Ci współczuję z powodu taty, trzeba mieć nadzieję, że będzie lepiej. Mój tata też miał rozległy zawał serca (50 % martwicy serca), powkłany wstrząsem kardiogennym, ale przeżył i powoli dochodził do w miarę sprawnego życia.

[sanczo]

Dziekuje za odpowiedzi! Mojemu Ojcu się nie udało zmarł w czwartek rano:(

[nikt]

Iza a możesz napisać coś więcej, Twój ojciec jest po by passach? Ile czasu trwało to powolne dochodzenie do sprawnego życia i w jakim wieku jest ojciec?

[Gość Iza]

Sanczo, bardzo mi przykro z powodu śmierci Twojego Taty, współczuję Ci z całego serca.

[Gość Iza]

odp. dla *nikt*: mój tata zmarł 2 lata temu na zawał serca (74 lata), po zabiegu wszczepienia stymulatora serca.

[Gość conoa]

przykro. współczuję. nas w końcu też dogonią błędy młodości, genetyka, czas - więc korzystajmy z zycia póki możemy!