Skocz do zawartości
kardiolo.pl

Zapraszam nerwicowców do dyskusji


Gość xxxmarvel

Rekomendowane odpowiedzi

ja bylam strasznie nerwowa w okresie studiow naplyw duzej ilosci wiedzy i ogrom nauki na studiach prawniczych przerastal mnie stalam sie strasznie nerwowa oslabiona nie moglam sobie z tym poradzic na wszystko reagowalam zloscia w domu nie mogli ze mna wytrzymac mama kupowala mi poczatkowo meliske;) ale to bylo skuteczne przez pierwszy tydz. bardzo sie martwila o mnie bo przez moje nerwy zaczelam tracic odpornosc i zaczely wychodzic mi plamki na klatce piersiowej!to bylo straszne. dopiero gdzies w pracy poleil jej ktos Floradix- zelazo+ witaminy do picia zaczelam to stosowac i na poczatku byla poprawa w mojej koncentarcji i zaczelo znikac oslabienie lek ten wyciszal mnie stroszke i musze powiedziec ze stosuje go jeszcze czasami jest do picia, nie sprawia problemow smaczny, wracam do niego jeszcze bo on poprostu przy oslabieniu organizmu bardzo pomaga i niedoborze witamin;)
Odnośnik do komentarza

fajnie,że Ci pomaga,ale myślę,że niektórym na pewno nie wystarczyło by to.. Ja od pół roku zmagam się z nerwicą lękową i codziennie łykam 3 kapsułki kwasów nienasyconych Omega3, piję melisę, biorę magnez, żelazo też przez jakiś czas brałem,ale magnez jest lepszy,rzuciłem palenie,łykam tabletki,które przepisał mi psychiatra (doxepin-na nerwowość i stany depresyjne, spamilan-na lęki, proplanolol-na nadciśnienie na tle emocjonalnym i na stany migrenowe i depresyjne..). Na pewno jest lepiej niż na początku mojej choroby. Wcześniej brałem leki,ale zacząłem je sam odstawiać i zrobiłem błąd,bo wróciły mi objawy ze zdwojoną siłą. Mi pomaga jak przypomnę sobie coś fajnego z życia,jakąś sytuację czy coś i mówię sobie wtedy,że przecież nie jestem nieuleczalnie chory i jescze będzie tak jak kiedyś. Albo obudzę się rano i siedzę jeszcze sobie na łóżku i wiem,że przed mną kolejny dzień zmagań ze wszystkim to zaczynam się śmiać z moich dolegliwości. Mówię sobie wtedy w żartach: *kurde dzisiaj znów nerwica przyjdzie,zacznie mi uciskać na klatke,dusić..muszę jej w końcu powiedzieć żeby sobie poszła*. Śmieję się ze swoich dolegliwości. Bo kurde przecież tyle razy mnie już dusiła a jeszcze ani razu nie udusiła mnie,tyle razy rozkładała mnie na łopatki i trzymała bez żadnej nadziei, a ja nadal chodzę,ruszam się,oddycham, tyle razy doprowadzała moje serce do kołatania a ono nadal bije, zamknęła mnie w domu,boję się wyjść z niego,że coś mi się stanie, ale mimo to wychodzę. Prawda,że sam nie pójdę do sklepu czy gdzieś,ale za to wyjdę z kimś. Będę się źle czuł,będzie mnie dusić,serce będzie kołatać,ale to już setki razy przerabiałem,więc nie ma czego się bać. Jeszcze kilka tygodni,może miesięcy i będę sam wychodził z domu. Jeszcze kilka miesięcy,może kilka lat i w końcu tej nerwicy się znudzi walka ze mną. Przestanie przychodzić do mnie jak zmora i dusić mnie. Już tyle przeszedłem przez tą dziwkę,że mam jej dość i nigdy już nie dam jej sobą manipulować. Jeśli przyjdzie i mnie zacznie dusić,powiem: *o nie kurwo!! nie tym razem nie będziesz mnie dusić!!spierdalaj ode mnie*. Trochę się boję,ale dziś wyjdę na dwór i poćwiczę trochę! Pooddycham świeżym powietrzem. Kiedyś ludzie byli więzieni przez innych ludzi w obozach koncentracyjnych..my sami się więzimy!! nie dajmy się,bo naprawdę są ludzie,którzy nie mogą nic zrobić,są przykuci do wózka,są sparaliżowani.. My możemy osiągnąć wszystko i pomagać takim ludziom.. le najpierw pomóżmy sami sobie!! zlikwidujmy problem,który w nas siedzi. Każdy człowiek czasem czuje lęk,obawę ,stres,ale my musimy walczyć z tym żeby nas nie opanował,nie przejął nad nami kontroli.. Myślę,że w każdym z nas,choć niektórzy mogą w to nie wierzyć,jest choć odrobina tej nadziei. Nawet jeśli jest bardzo źle i już nie macie sił na nic,boicie się,to zawsze po każdej burzy wychodzi kiedyś słońce i nie ma tu wyjątków. Ja wiem,też czuję się czasem bezradny,załamuję się, chce mi się płakać,boję się,że nie będę już nigdy normalnie żył,ale mimo tego,że jestem wyczerpany to staram się wykrzesać choć odrobinę tej nadziei. Poskładajcie swoje wszystkie problemy do kupy,co waz gryzie i wyrzućcie to z siebie..płaczcie ile sił,nie wstydźcie się, wyrzućcie z siebie wszystko co Wam zalega na sercu drugiej osobie..jeśli nie chcecie komuś mówić niektórych rzeczy to mówcie do psa,kota,drzewa. Nie ważne,że nic Wam nie odpowiedzą,że będą milczeć,ważne,że nie będzie już to w Was,że wyrzucicie to z siebie. Niektórzy mówią,że nadzieja jest matką głupich,ale to oni będą przegrani prędzej czy później. Nie jesteśmy sami choć tak może się nam czasem wydawać. Każdy coś ma. Miłość, dom, rodzinę, przyjaciół,psa,noc,dzień,deszcz, slońce. To wszystko składa się w jedną całość. Składa się w to nasze ŻYCIE. Każdy je ma i trzeba je wykorzystać do końca. Nie poddawajmy się. Trzeba uwierzyć w ludzi,uwierzyć w siebie, uwierzyć w Boga, uwierzyć,że sami sobie możemy pomóc, uwierzyć,że jeszcze będzie lepsze jutro.........................

Odnośnik do komentarza

z nerwicą walczę 5 lat...co pewien czas chodziłam po lekarzach z prośbą żeby wkońcu coś znaleźli, jakąś chorobę bo to nie możliwe żeby to była tylko jakaś pieprz... nerwica!!! Brałam leki przeróżne, ostatnimi czasy można powiedzieć że już uzależniłam się od hydroksizinium - łykałam już tabletki 25 jak witaminę C. Myślałam że nie ma nic gorszego niż nerwica, że to jest najgorsze co mogło mnie spotkać...myliłam sie...w połowie lipca na moich oczach samochód potrącił moją czteroletnią córeczkę...przeżyłam coś czego nie da się opisać, cały czas słyszę odgłos karetki, radiowozu...zamykam oczy i widzę jak dziecko leci w powietrzu a potem spada główką na asfalt...potem 10 dni w szpitalu od lekarzy usłyszałam że to cud że dziecko wyszło z tego jak wyszło...będąc z córką w szpitalu zapomniałam o sobie o nerwicy, nie miałam swoich cudownych tabletek przy sobie - jakoś je odstawiłam...miałam straszne bóle głowy ale do wytrzymania...od tamtego momentu mam napady nerwicy ale nie takie jak dawniej, nie przeżywam każdej głupoty jak by to było nie wiadomo co, staram się kontrolować napady...udaje mi się bez leków...jak dlugo zobaczymy

Odnośnik do komentarza

Anita,to straszne co Cię spotkało....ja sobie nie wyobrażam co musiałaś czuć jak Twoje dziecko zostało potrącone przez samochód!! Wnioskując, silne przeżycie podziałało na Ciebie w pewien sposób terapeutycznie. Czyli to kolejny dowód,że powinniśmy myśleć o czymś innym. Najlepiej o czymś pozytywnym. W Twoim przypadku było zupełnie inaczej,bo Twoje myśli na pewno nie były pozytywne. Mimo to zapominając o tym sercu przestało Ci kołatać,przestałaś to tak odczuwać. Swojego czasu,kiedy sprzątałem podwórko,miałem straszne kołatania,bóle w mostku.. jak się schyliłem po coś kiedy się podnosiłem serce mi waliło mocno i bolało mnie w mostku. Pewna pani widziała co się dzieje,bo dziwnie się wykrzywiałem,co chwila brałem głęboki wdech i kiedy się po coś schyliłem i podniosłem się powiedziała : *zobacz,jaki ptak ładny leci!!!* Odwróciłem się i przez moment rzeczywiście złagodziło się wszystko..zapomniałem o bólu,kołataniu. Zapisałem się do szkoły teraz. Chodzę co dwa tygodnie w sobotę i niedzielę do niej. Na początku strasznie się bałem,serce mi kołatało,robiło mi się gorąco. Jeszcze do tego musiałem wejść do klasy na 3 piętro po schodach. Zadyszałem się i serce mi kołatało,i myślałem,że tego nie przetrwam. Usiadłem w tej klasie i mieliśmy dużo pisania. Pisałem i po pewnym czasie przestałem czuć serce,przestałem się dusić. Na przerwie zszedłem na dół i było mi już trochę lepiej. Po wejściu na górę z powrotem znów serce mi kołatało i gorąco mi było,ale wszedłem znów do tej klasy i znów całą lekcję praktycznie pisałem w zeszycie. Po tej lekcji czułem się już znacznie lepiej. Wyszedłem sam na dwór ze szkoły i spacerowałem sobie i to było dla mnie coś nadzwyczajnego,bo ja nawet do sklepu sam nie poszedłem nigdy a teraz w całkiem nowym otoczeniu, daleko od domu spacerowałem sobie. Wcześniej dostawałem kołatania,duszności itp jak wyszedłem koło domu sam a teraz.... Bałem się tej szkoły,nie chciałem do niej iść a teraz nie mogę się doczekać następnych wykładów. Myślę,że jest bardzo dobrze w naszej chorobie robić coś wbrew naszej woli. Jak się boimy coś zrobić to trzeba to zrobić,jak się boimy gdzieś iść to trzeba iść. Będzie ciężko,będzie dusić, będzie serce kołatać,ale po pewnym czasie to nam pomoże się przełamać. Ja też bylem uzależniony od hydroxyzinum,teraz biorę słabsze leki i jest ok. Powiedzcie mi czy też tak szybko się męczycie? jak coś robicie to Wam serce kołata i łapie Was zadyszka?

Odnośnik do komentarza

Hej no jestem w waszym gronie do tego boje się mówić już o tym mężowi o moich objawach nie chce go denerwowac bardzo to przeżywa gdy mi coś jest dosyć najezdził sie ze mną po pogotowiach a tam tylko relanium.Lecze sie u psychiatry nie biore już leków bo nie chce jakis czas bylo dobrze a dziś skok cisnienia i lęk nic mi się nie chce a obiad trzeba zrobic śmieci wyrzucić!Mam miesiąc urlopu siedze sama w domu i nic mi się niechce brak siły!!!!!!!!!pozdrawaiam

Odnośnik do komentarza

wiem o czym mówisz anika 59_.. moja dziewczyna też już nie wytrzymywała ze mną.. że nie mogłem np na autobus pojść z nią,albo jak jej mowilem o kolejnych objawach.. teraz mi pomaga,poprosilem ją o cierpliwość. Obiecałem,że wyjdę z tego tylko żeby nie wymagała wszystkiego ode mnie od razu. ona uzbroiła się w cierpliwość i zauważyła,że to pomaga. I teraz razem wychodzimy na spacer,razem jedziemy do szkoły i jestem od niej jakby uzależniony,no ale w jakiś sposób trzeba sobie radzić. Nie jestem w stanie powiedzieć,kiedy będę mógł gdzieś sam pójść bez strachu,ale nie dawno jeszcze nie bylem w stanie odpowiedzieć kiedy będę wychodził gdziekolwiek a już to robię. Co prawda nie sam,ale wychodzę. Teraz pisząc to czuje duszności. Czuję jakby ktoś siedzial mi na barkach i uciskał na klatkę piersiową,ale mówię sobie,że to kolejny objaw,który mi przejdzie jak inne i jade dalej. Postaraj się porozmawiać z mężem. Ważne jest żeby zrozumiał Cię,choć w małym stopniu i musisz mu pokazać,że jak jest przy Tobie,jak czujesz,że jest z Tobą to jest Ci lepiej i z każdym dniem będzie lepiej,. Ja też płakałem nawet dziewczynie mojej żeby mnie zrozumiała,żeby dała mi trochę czasu,żeby była tylko przy mnie wspierała mnie. W końcu przekonałem ją,że naprawdę mi pomoże będąc ze mną w tej chorobie.

Odnośnik do komentarza

Anika 59 czemu ty sama odstawiasz leki i potem narzekasz że jest powrót choroby Tego się nie robi Ja na lekach wyciszających to byłam kupę czasu i też miałam dom na głowie i pracowałam A leki odstawiłam wtedy kiedy mi lekarz pozwolił bo jest grupa leków które się odstawia stopniowo. A że jesteś nerwus to na tym tle będzie ci dokuczało nadciśnienie . bo ja jestem takim przypadkiem Każde najmniejsze zdenerwowanie przypłacam nadciśnieniem i ciebie to czeka ,a po co to Pomyśl i idź do dobrego psychiatry ,niech cie mądrze poprowadzi i wyjdziesz z tego bo można ,,ja też wyszłam pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

racja,ja też odstawilem sam leki i wróciło do mnie ze zdwojoną siłą wszystko. przez to przestałem wychodzić z domu. Teraz biorę leki systematycznie i na pewno jest lepiej. Biore juz ponad miesiac nowe leki,ktore przepisal mi psychiatra i nie mam już takich skoków ciśnienia i palpitacji serca..

Odnośnik do komentarza

co prawda to prawda. Taka już jest ta nasza medycyna.. Człowieka dusza boli, a ona nam na to *tabletkę*. Ale o dziwo działa;] Ja bym chciał zacząć biegać,ale jakoś te bóle w mostku i duszności mi na to nie pozwalają.. Boję się może trochę tego....nie wiem,ale po prostu nie ogę..

Odnośnik do komentarza

xxx itd. Zacznij truchtać w domu z pokoju do pokoju powolutku i aby patrzeć jak wybiegniesz na ulicę. Ty jak panienka chciałaby a boi się Jak ja bym patrzyła że mnie dusi i serce mi się trzepie to bym usiadła i czekała na śmierć tylko A ja już dzisiaj zrobiłam z 5km pieszo a może więcej . I żyję.Odważ się i ruszaj przed siebie pomalutku po powolutku i będzie dobrze pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×